-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik249
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2016-03-06
Zmusiłem się i przeczytałem cały cykl. Mogłem poświęcić czas na coś bardziej twórczego, ale jak coś się zaczyna, trzeba to skończyć. Sam trzeci tom oceniam lepiej niż drugi, jednakże akcja jest sinosuidalnie zmienna - raz jest nieźle, później źle, które przemienia się w beznadziejnie, żeby na powrót (przez chwilę) było nieźle. Knowania Zaana i Siriusa oraz sceny przedstawiające wojnę były dla mnie ciekawe, jednakże po nich szybko następował powrót do starej "dobrej" narracji dotyczącej cycków i wódki, okraszonymi tak zwanym „wojskowym żargonem”, a dla mnie bardziej łaciną podwórkową w wykonaniu przodowników wszelkiego rodzaju menelstwa, chuligaństwa i boruty. Może, gdybym miał 5-8 lat mniej, czytałbym to z wypiekami na twarzy i powiedział „ale suuuuuper!” (albo mniej cenzuralnie). Jednakże jako-tako dorosłego człowieka, te rzeczy już mnie tak nie rajcują. Gdzieś zniknęły te pozytywy cyklu, te ciekawe idee (czasami się coś pojawia, ale jest zakryte cyckami), połączenie świata wykreowanego z naszym (Ziemcy), walka dobra ze złem (no poza tym, że Cesarstwo i Zakon to zło). Cykl stracił swój potencjał z dwóch powodów: cycki (ha, ha, taki żart…). Jeśli chodzi o sceny wojny - z jednej strony mamy biedne Arkach, z drugiej bogate królestwo Troy, dwa światy, dwie wykładnie wojskowości, wspólnie (ale osobno) niszczące złe Cesarstwo, ale oczywiście to też da się zepsuć, gdyż musi wtargnąć infantylność bohaterki (i jej świty) przeplatana czysto wulgarnie seksistowskimi opisami (mam wrażenie, że autor śni ciągle o jędrnych 18 latkach, które komentują przy akompaniamencie przekleństw swoje kształty). Autor też nie może się zdecydować o samym wojsku Arkach - raz są to „dupki” które można łatwo pokonać (o ile same się nie pokonały), a raz to elitarna jednostka, która zabija przeciwników hurtowo (przy okazji ziewając ze znudzenia). Elitarna jednostka zwiadowcza wydaje się elitarna tylko z nazwy. Sam wątek Annamei jest fatalny - nałożnica, niewolnica, dowódca, druga Achaja, jej „bratnia dusza”. Ostatnia ćwiartka książki robi się w miarę ciekawa (rozwiązanie wcześniejszych wątków), ale jest okraszona, momentami, beznadziejnymi dialogami. Przy okazji do końca powracają babsko-wojskowy język oraz zbędne wydłużanie fabuły (m. in. z cyklu "jakby to opisano za 1000 lat"). Niektóre powracające wątki nie są rozwijane - po prostu są wspomniane (Krótki i Hekke). Autor chce, żeby powieść się czytało szybko i udaje mu się świetnie, bo znudzony, czasami zniesmaczony, oślepiony błędami (merytorycznymi, językowymi) czytelnik po prostu przewraca strony. Nie chce mi się komentować rozwoju Mary... Achai. Koniec jest po prostu napisany kompletnie bez sensu, a jedyną zachętą do przeczytania go, to fakt, że kończy się książka. Mitologia świata, gdzieś powoli rozwijana w pierwszym tomie, napomknięta gdzieś tam w drugim (ale po macoszemu), w trzecim jest praktycznie pominięta. Podsumowując - autor rezygnuje z ciekawych idei (które można by rozwinąć, poświęcając w zamian niektóre bezsensowne dialogi, bezsensowne myśli bohaterów i inne wydłużacze fabuły) na rzecz… hektolitrów wódki i miliardów cycków (czyli to, co 5-8 lat temu było moim marzeniem). Sam tom trzeci jest lepszy niż drugi (moim zdaniem przynajmniej), jednakże dalej targetem jest młodzież gimnazjalno-licealna (która nie sięgnęła jeszcze po nic bardziej poważnego). Niestety, po kolejny cykl Ziemiańskiego i jego fantasy (Pomnik Ceszarzowej Achai) nie sięgnę przez długi czas.
Zmusiłem się i przeczytałem cały cykl. Mogłem poświęcić czas na coś bardziej twórczego, ale jak coś się zaczyna, trzeba to skończyć. Sam trzeci tom oceniam lepiej niż drugi, jednakże akcja jest sinosuidalnie zmienna - raz jest nieźle, później źle, które przemienia się w beznadziejnie, żeby na powrót (przez chwilę) było nieźle. Knowania Zaana i Siriusa oraz sceny...
więcej mniej Pokaż mimo toZbiór felietonów Clarksona, najbardziej przeze mnie lubianego prezentera Top Gear, to pozycja, której nie określiłbym jako "must-be" dla fanów samego programu telewizyjnego (sam sięgnąłem po nią ze względu na TopGear), a raczej dla ludzi, którzy cenią sobie humor Brytyjczyka. Felietony są komentarzem ówczesnych wydarzeń, głównie tych z Wielkiej Brytanii (co nie przeszkadza - tłumaczenie zawiera przypisy objaśniające "co i jak"). Jednakże do humoru, rasizmu, obrażania Clarksona trzeba przywyknąć, osoby, które nie znają go z programu telewizyjnego mogą być oburzone jego językiem. Kolejny powód, czemu książka jest dobra? Jako zbiór krótkich felietonów, śmiało możemy ją wziąć w krótkie podróże - tramwajem, autobusem - do pracy czy na zajęcia.
Zbiór felietonów Clarksona, najbardziej przeze mnie lubianego prezentera Top Gear, to pozycja, której nie określiłbym jako "must-be" dla fanów samego programu telewizyjnego (sam sięgnąłem po nią ze względu na TopGear), a raczej dla ludzi, którzy cenią sobie humor Brytyjczyka. Felietony są komentarzem ówczesnych wydarzeń, głównie tych z Wielkiej Brytanii (co nie przeszkadza...
więcej mniej Pokaż mimo toŚwietna, humorystyczna książka Anglika, który mieszka w Paryżu. Nie jest to książka stricte historyczna, z pewnością niektóre z podanych przez Clarke faktów jest naciągana, ale nie o to chodzi. Ta książka ma bawić i to robi (a przynajmniej bawi mnie). Polecam każdemu anglofilowi (który uważa, że Francja jest ble), ale również i frankofilom, którzy mają dystans do swojej ulubionej nacji.
Świetna, humorystyczna książka Anglika, który mieszka w Paryżu. Nie jest to książka stricte historyczna, z pewnością niektóre z podanych przez Clarke faktów jest naciągana, ale nie o to chodzi. Ta książka ma bawić i to robi (a przynajmniej bawi mnie). Polecam każdemu anglofilowi (który uważa, że Francja jest ble), ale również i frankofilom, którzy mają dystans do swojej...
więcej mniej Pokaż mimo toMam wrażenie, że książka średnio pasuje jako lektura szkolna (jeśli jeszcze nią jest) - trzeba po nią sięgnąć samemu, z własnej, nieprzymuszonej woli, aby odebrać ją w sposób odpowiedni.
Mam wrażenie, że książka średnio pasuje jako lektura szkolna (jeśli jeszcze nią jest) - trzeba po nią sięgnąć samemu, z własnej, nieprzymuszonej woli, aby odebrać ją w sposób odpowiedni.
Pokaż mimo toTrudno ocenić książkę, która jest zrobiona w formie wywiadu. Jednakże, postać Grabaża jest dla mnie (mojego gustu muzycznego, ideałów, poglądów etc) bardzo ważna. Wywiad przeprowadzony z Krzysztofem Grabowskim jest niezwykle ciekawy, szczery, okraszony anegdotami, które ciężko znaleźć w innej pozycji dotyczącej tej postaci. Niewiele jednak mogę powiedzieć więcej, gdyż czytałem ją dosyć dawno, jednakże znajduje się na mojej półce "JESZCZE RAZ!" i tak się z pewnością stanie.
Trudno ocenić książkę, która jest zrobiona w formie wywiadu. Jednakże, postać Grabaża jest dla mnie (mojego gustu muzycznego, ideałów, poglądów etc) bardzo ważna. Wywiad przeprowadzony z Krzysztofem Grabowskim jest niezwykle ciekawy, szczery, okraszony anegdotami, które ciężko znaleźć w innej pozycji dotyczącej tej postaci. Niewiele jednak mogę powiedzieć więcej, gdyż...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-03-05
"Ziemiański chciał stworzyć łatwo i szybko czytającą się powieść" - tom drugi czyta się szybko, bo za każdym razem, kiedy są dłuższe przemyślenia jakiegoś bohatera, po prostu przewijałem parę stron dalej (zatrzymałem się bodaj przy dwóch takich myślach, które wydały mi się interesujące). W całym cyklu bardziej interesujące były dla mnie perypetie dwóch pijaków, którzy, za pomocą oszustwa, doszli do jako-takiej władzy oraz hmm.. "przygody" maga Mereditha niźli samej Achai. W tomie pierwszym, gdzie autor przeplatał, przeskakiwał od jednej postaci do drugiej, nie raziła tak bardzo główna postać. W tomie drugim skupiamy się na Achai, która trafia do "fajnego" kraju, zostaje wcielona do wojska, gdzie awansuje i rzuca mięsem na prawo i lewo (to ja już tak nie klnę). Do tego są cycki, cycki, "dupki", krótkie spódniczki (w wojsku!), opaski na piersi, cycki i opisy zbliżeń głównej bohaterki oraz jej seksualne marzenia - seksizm w czystej postaci, okraszony oczywiście wulgaryzmami spod sklepu monopolowego (rozumiem, taka wizja wojska). Są pozytywy w tej książce, ale po prostu są zakryte przez te wszystkie negatywne rzeczy. Książkę dosyć szybko przeczytałem, bo nie lubię zostawiać niedokończonej literatury. Czasami zastanawiałem się, czy tom drugi był pisany przez nastolatka z blokowiska, któremu marzyły się cycate panienki oddające się na sam dźwięk "ku**a", pryszczatego entuzjastę książek historycznych (bo niektóre opisy batalii są, jak to autor używa w swojej książce, fajne), młodą feministkę, która swoje marzenia przelewa na papier, czy mieszkańca pustyni, który marzy o "pałacu zimowym". A może to praca zbiorowa? Podsumowując - lektura mocno przereklamowana, mająca potencjał (pod warunkiem, że wszystkie trzy tomy skrócimy do jednego, bez mięsa, z mniejszą ilością cycków i przypominania o cyckach i z lepszą redakcją), skierowana raczej do młodzieży (która jeszcze nie sięgnęła po Wiedźmina), gdyż mam wrażenie, że język, sposób opisywania postaci (cycki, cycki, cycki) oraz prostota (tu nie ma fabuły jak w Pieśni Lodu i Ognia, można ją streścić szczegółowo na dwóch kartkach A4, czcionką 12, Times New Roman, z odstępem 1,5), sprawia, że targetem Ziemiańskiego, jest właśnie przedział 13-18 (a może nawet 13-16).
"Ziemiański chciał stworzyć łatwo i szybko czytającą się powieść" - tom drugi czyta się szybko, bo za każdym razem, kiedy są dłuższe przemyślenia jakiegoś bohatera, po prostu przewijałem parę stron dalej (zatrzymałem się bodaj przy dwóch takich myślach, które wydały mi się interesujące). W całym cyklu bardziej interesujące były dla mnie perypetie dwóch pijaków, którzy, za...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-03-02
Po Achaję sięgnąłem, kiedy po prostu skończyła mi się fantastyka, która mnie interesowała (Pieśń Lodu i Ognia, Wiedźmin, Archiwum Burzowego Światła). Po dłuższej przerwie od tego gatunku, sięgnąłem po pierwszy tom Achai i... nie był taki straszny. Parę razy się uśmiechnąłem, język tak bardzo nie raził w oczy, pomijając seksualne perypetie głównej bohaterki lub, ośmielę się tak stwierdzić, samą główną bohaterkę (a przynajmniej część jej życia, Bogu dzięki, że autor nie opisywał dokładnie jej dni niewoli), mógłbym stwierdzić, że to całkiem niezła książka. Niestety, raczej nadaje się na lekturę, która leży nam w łazience (żeby mieć coś do poczytania podczas "dwójki", ale i tak, są o wiele lepsze pozycje na takie posiedzenia) czy w plecaku na średnio-długą podróż. Przynajmniej ja tak zrobiłem i może dlatego nie raziły mnie błędy i język, niekonsekwencja i infantylność, perypetie tytułowej postaci (które można uogólnić do prostego szablonu "życie daje w kość, ale dzięki temu podnosimy się jeszcze silniejsi"). Nie powiem, by omijać lekturę z daleka, bo w życiu trzeba spróbować wszystkiego, ale jeśli ktoś liczy na majstersztyk i "dorosłą" lekturę - zawiedzie się.
Po Achaję sięgnąłem, kiedy po prostu skończyła mi się fantastyka, która mnie interesowała (Pieśń Lodu i Ognia, Wiedźmin, Archiwum Burzowego Światła). Po dłuższej przerwie od tego gatunku, sięgnąłem po pierwszy tom Achai i... nie był taki straszny. Parę razy się uśmiechnąłem, język tak bardzo nie raził w oczy, pomijając seksualne perypetie głównej bohaterki lub, ośmielę się...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-04-29
Jako fan serii Warcraft, stwierdziłem, że warto poczytać parę książek z tego uniwersum. Sama książka jest... ciekawa, ale bardziej jako odskocznia od codziennych obowiązków, jako przerwa w pracy. Fabuła opierająca się na grze jest dosyć prosta, mamy przygodę, mamy miłość dwóch nielubiących się ras i profesji, smoki i magię. Tłumaczenie? Jestem zwolennikiem tłumaczenia "jeśli natywny to rozumie, to tłumaczymy, jeśli coś jest obce - zostawiamy", dlatego lubię przydomki Młot Zagłady czy Miażdżący Czaszki miast "Doomhammer" i "Skullcrasher"
Jako fan serii Warcraft, stwierdziłem, że warto poczytać parę książek z tego uniwersum. Sama książka jest... ciekawa, ale bardziej jako odskocznia od codziennych obowiązków, jako przerwa w pracy. Fabuła opierająca się na grze jest dosyć prosta, mamy przygodę, mamy miłość dwóch nielubiących się ras i profesji, smoki i magię. Tłumaczenie? Jestem zwolennikiem tłumaczenia...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08
2014-08
2014-09
2014-08
Z reguły posiadamy dość dobrą wiedzę o bóstwach rzymskich, greckich, czasem nawet egipskich, ale naszym jedynym skojarzeniem na temat wierzeń nordyckich to jest komiksowo-filmowa postać Thora. Autor, mimo, że prawdopodobnie pominął wiele wątków lub je przekręcił(chociażby wątek o Wanach), przedstawia mitologię krajów nordyckich w sposób przystępny. Gawędy jednak są wciągające i pozwalają choć odrobinę zaczerpnąć wiedzy na temat wierzeń przodków dzisiejszych Skandynawów.
Z reguły posiadamy dość dobrą wiedzę o bóstwach rzymskich, greckich, czasem nawet egipskich, ale naszym jedynym skojarzeniem na temat wierzeń nordyckich to jest komiksowo-filmowa postać Thora. Autor, mimo, że prawdopodobnie pominął wiele wątków lub je przekręcił(chociażby wątek o Wanach), przedstawia mitologię krajów nordyckich w sposób przystępny. Gawędy jednak są...
więcej Pokaż mimo to