-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
2016-03-15
2016-03-17
Miło jest znowu wrócić do mojego Żeromskiego. Kto by pomyślał, że tak go polubię? "Syzyfowe prace" to jedna z moich niechlubnych zaległości z zamierzchłych czasów, nawet nie przypuszczałam, że kiedyś zwyczajnie zapragnę je przeczytać. A że zrobię to z taką przyjemnością - łooooo-hooo!
Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, czego się spodziewać (jak prawie zawsze, nie wiem dlaczego tak piszę, może łatwiej mi zacząć akapit...). Nie chodzi mi tutaj o treść, bo w teorii posiadałam jednozdaniowe streszczenie tego utworu: "O rusyfikacji". Jednakże, skąd miałam wiedzieć, że będzie to 11 lat z życia bohatera poznanego jako typowego "ssipalca"?
Marcin Borowicz na oczach czytelnika przechodzi tak ogromną przemianę, że jest to prawie niemożliwe do opisania w ramach niespełna 200 stron.
Nie mam żalu do Żeromskiego, że znowu zakończył na smutno - zawsze staram się dostrzec ziarnko nadziei w jego prozie, a tym razem sam autor mi w tym pomógł!
To naprawdę wartościowe dzieło, cieszę się, że poznałam je późno niż później. Polecam całego Żeromskiego oczywiście.
Miło jest znowu wrócić do mojego Żeromskiego. Kto by pomyślał, że tak go polubię? "Syzyfowe prace" to jedna z moich niechlubnych zaległości z zamierzchłych czasów, nawet nie przypuszczałam, że kiedyś zwyczajnie zapragnę je przeczytać. A że zrobię to z taką przyjemnością - łooooo-hooo!
Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, czego się spodziewać (jak prawie zawsze, nie wiem...
2016-03-07
2016-03-08
Janusz Leon Wiśniewski czytany w Dzień Kobiet... Co ten mężczyzna ze mną nawyprawiał tymi opowiadaniami! No, właśnie - mężczyzna, a tu przenikanie kobiecej duszy na wskroś, niesamowite sondowanie psychiki i odnajdywanie najciemniejszych zakamarków serc. To mój mistrz!
O tych opowiadaniach nie da się dużo powiedzieć, ponieważ one mówią same za siebie. Każde jedno dogłębnie porusza i pozostaje w pamięci.
W czym leży fenomen tych opowiadań? W ich prostocie i złożoności, wnikliwości i powierzchowności i przede wszystkim - w prawdziwej miłości. A tej miłości w każdy opowiadaniu są przeróżne odcienie, zapachy, smaki i dźwięki.
"Zespoły napięć" - pozycja obowiązkowa dla każdego mężczyzny i każdej kobiety. Gorąco polecam!
Moje ulubione opowiadania z tego zbioru to "Arytmia", "Anorexia nervosa" i "Cykle zamknięte".
Janusz Leon Wiśniewski czytany w Dzień Kobiet... Co ten mężczyzna ze mną nawyprawiał tymi opowiadaniami! No, właśnie - mężczyzna, a tu przenikanie kobiecej duszy na wskroś, niesamowite sondowanie psychiki i odnajdywanie najciemniejszych zakamarków serc. To mój mistrz!
O tych opowiadaniach nie da się dużo powiedzieć, ponieważ one mówią same za siebie. Każde jedno dogłębnie...
2016-03-08
Tytułowa Martyna to postać, w której można się łatwo odnaleźć. Kryje się za nią szereg problemów tak dobrze wszystkim znanych, że utożsamienie się z nią nie wymaga nadzwyczajnego wysiłku.
Wszystkie postacie tego projektu są przepięknie skonstruowane, a fabularnie (w każdej wersji, także alternatywnych)jest zaskakująco. Podstawowa funkcja "Martyny" to skłonienie do refleksji i zaszczepienie chęci przewartościowania, chociaż po części, swojego życia.
Dobrze trafiłam z wyborem lektury na Dzień Kobiet. Oddaję hołd twórcom i bohaterom. Polecam!
Tytułowa Martyna to postać, w której można się łatwo odnaleźć. Kryje się za nią szereg problemów tak dobrze wszystkim znanych, że utożsamienie się z nią nie wymaga nadzwyczajnego wysiłku.
Wszystkie postacie tego projektu są przepięknie skonstruowane, a fabularnie (w każdej wersji, także alternatywnych)jest zaskakująco. Podstawowa funkcja "Martyny" to skłonienie do...
2016-03-07
Przecudowne opowiadanie, pełne jak najlepiej rozumianej tkliwości i czaru. Koniecznie przeczytam powieść "Los powtórzony", bo to opowiadanko mnie urzekło. Było w nim wszystkiego po trochu, ale jednak chce się więcej! :)
Przecudowne opowiadanie, pełne jak najlepiej rozumianej tkliwości i czaru. Koniecznie przeczytam powieść "Los powtórzony", bo to opowiadanko mnie urzekło. Było w nim wszystkiego po trochu, ale jednak chce się więcej! :)
Pokaż mimo to2016-02-22
Już zapomniałam, jakie Wiśniewski zrobił na mnie pierwsze wrażenie - przy okazji "S@motności w Sieci". I teraz, przy lekturze "Miłości oraz innych dysonansów", to wszystko wróciło!
Najbardziej urzeka mnie nieoczywistość historii tworzonych przez tego autora. Nie ma tu kwiatuszków, cukiereczków i koteczków. Jest życie w tej najbardziej rzeczywistej formie - nieprzesadzonej, wymagającej i dalekiej od tak zwanej sprawiedliwości.
Dla mnie ta powieść to genialna fabularnie podróż przez zakamarki umysłów naprawdę wielu postaci. Bardzo to cenię u Wiśniewskiego, że nie wszystko kręci się wokół wyłącznie dwójki bohaterów. Spotykają oni naprawdę wielu ludzi, ludzi z prawdziwymi twarzami, którzy dużo przeszli w swoim życiu. Jest więc niezliczona ilość wspomnień: tragicznych, komicznych i przede wszystkim - bardzo prawdopodobnych. To wszystko sprawia, że jeśli nie w którymś z głównych bohaterów, to w epizodycznym na pewno się odnajdziemy.
Wiśniewski zadaje wiele pytań, podsuwa delikatnie mnogość odpowiedzi, ale wszystko zostawia czytelnikowi. To od czytelnika zależy, co odnajdzie w tej powieści. Może to być kompendium wiedzy o miłości, zapis choroby psychicznej, solidna dawka muzyki klasycznej, historia o trzech bliskich-dalekich narodach czy rzecz o prawdziwej przyjaźni. Dla mnie wszystkiego było akurat, więc - idealnie.
Zachęcam każdego do przeczytania i znalezienia w tej książce czegoś odpowiedniego dla siebie.
Ja do "Miłości oraz innych dysonansów" jeszcze powrócę!
Już zapomniałam, jakie Wiśniewski zrobił na mnie pierwsze wrażenie - przy okazji "S@motności w Sieci". I teraz, przy lekturze "Miłości oraz innych dysonansów", to wszystko wróciło!
Najbardziej urzeka mnie nieoczywistość historii tworzonych przez tego autora. Nie ma tu kwiatuszków, cukiereczków i koteczków. Jest życie w tej najbardziej rzeczywistej formie - nieprzesadzonej,...
Moja niedoczytana zmorka wreszcie za mną! Czytałam od początku drugiego tomu i przez cały czas trwania tej pasjonującej lektury zastanawiałam się: dlaczego ja przestałam to czytać? przecież to jest takie dobre!
Odpowiedź jest bardzo prozaiczna - prawdopodobnie zaczęłam czytać coś innego i poczciwy Prus odszedł w zapomnienie. Ale, na szczęście, doczekał się na swoją kolej. Przecież to jest takie dobre!
Tym razem wyjątkowo utożsamiłam się z Wokulskim - przede wszystkim w kwestii pewnych poglądów: "Na zrozumienie tej duchowej prostytucji, którą prowadzi się bez potrzeby, na zimno, przy zachowaniu pozorów cnoty, na to już brakuje mi zmysłu." Razem z nim miotałam się pod wpływem naprawdę wielu sprzecznych uczuć - szczerze wierzę, że obydwoje się podnieśliśmy (moja wizja zakończenia, a co!).
Wielość postaci, uczuć i miejsc to bezdyskusyjna zaleta "Lalki". Dla samego opisu uczuć targających Wokulskim przy torze kolejowym - warto. Więc wszystkim z całego serca polecam.
To takie ekscytujące mieć wreszcie przeczytaną "Lalkę". A zarazem smutno... Cóż, trzeba będzie do niej powrócić!
Moja niedoczytana zmorka wreszcie za mną! Czytałam od początku drugiego tomu i przez cały czas trwania tej pasjonującej lektury zastanawiałam się: dlaczego ja przestałam to czytać? przecież to jest takie dobre!
więcej Pokaż mimo toOdpowiedź jest bardzo prozaiczna - prawdopodobnie zaczęłam czytać coś innego i poczciwy Prus odszedł w zapomnienie. Ale, na szczęście, doczekał się na swoją kolej....