-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2016-03-08
2016-02-22
Już zapomniałam, jakie Wiśniewski zrobił na mnie pierwsze wrażenie - przy okazji "S@motności w Sieci". I teraz, przy lekturze "Miłości oraz innych dysonansów", to wszystko wróciło!
Najbardziej urzeka mnie nieoczywistość historii tworzonych przez tego autora. Nie ma tu kwiatuszków, cukiereczków i koteczków. Jest życie w tej najbardziej rzeczywistej formie - nieprzesadzonej, wymagającej i dalekiej od tak zwanej sprawiedliwości.
Dla mnie ta powieść to genialna fabularnie podróż przez zakamarki umysłów naprawdę wielu postaci. Bardzo to cenię u Wiśniewskiego, że nie wszystko kręci się wokół wyłącznie dwójki bohaterów. Spotykają oni naprawdę wielu ludzi, ludzi z prawdziwymi twarzami, którzy dużo przeszli w swoim życiu. Jest więc niezliczona ilość wspomnień: tragicznych, komicznych i przede wszystkim - bardzo prawdopodobnych. To wszystko sprawia, że jeśli nie w którymś z głównych bohaterów, to w epizodycznym na pewno się odnajdziemy.
Wiśniewski zadaje wiele pytań, podsuwa delikatnie mnogość odpowiedzi, ale wszystko zostawia czytelnikowi. To od czytelnika zależy, co odnajdzie w tej powieści. Może to być kompendium wiedzy o miłości, zapis choroby psychicznej, solidna dawka muzyki klasycznej, historia o trzech bliskich-dalekich narodach czy rzecz o prawdziwej przyjaźni. Dla mnie wszystkiego było akurat, więc - idealnie.
Zachęcam każdego do przeczytania i znalezienia w tej książce czegoś odpowiedniego dla siebie.
Ja do "Miłości oraz innych dysonansów" jeszcze powrócę!
Już zapomniałam, jakie Wiśniewski zrobił na mnie pierwsze wrażenie - przy okazji "S@motności w Sieci". I teraz, przy lekturze "Miłości oraz innych dysonansów", to wszystko wróciło!
Najbardziej urzeka mnie nieoczywistość historii tworzonych przez tego autora. Nie ma tu kwiatuszków, cukiereczków i koteczków. Jest życie w tej najbardziej rzeczywistej formie - nieprzesadzonej,...
2015-06-20
Dlaczego się tak opierałam? Cóż za bezzasadnego ostracyzmu dokonałam, zanim wzięłam to cudo do ręki!
Zakochałam się w Reymoncie. Najlepiej poprowadzona narracja, jaką czytałam. W zasadzie - trzy narracje. Oczywiście najbardziej do gusty przypadł mi młodopolski poeta, ale wiejski gawędziarz i realistyczny obserwator dali radę. Geniusz dekadenckich, impresjonistycznych opisów. Fabularnie - nie do opisania, w końcu cztery tomy, a wydarzeń co niemiara! Utkana perfekcyjnie nić przyczynowo-skutkowa, do tego egzystencjalizm na najwyższym poziomie współgrający z poczuciem humoru, ale to jakim!
Dla mnie idealna, żałuję, że ta powieść już się skończyła. Będzie czas na kolejne, ale tę polecam każdemu.
Nie kierować się stereotypem, absolutnie!
Dlaczego się tak opierałam? Cóż za bezzasadnego ostracyzmu dokonałam, zanim wzięłam to cudo do ręki!
Zakochałam się w Reymoncie. Najlepiej poprowadzona narracja, jaką czytałam. W zasadzie - trzy narracje. Oczywiście najbardziej do gusty przypadł mi młodopolski poeta, ale wiejski gawędziarz i realistyczny obserwator dali radę. Geniusz dekadenckich, impresjonistycznych...
2015-08-12
Jeeezu! Teraz to aż mi wstyd! Omawiane niegdyś fragmenty "Nad Niemnem", wyrwane z kontekstu i mocno "krajobrazowe", utwierdziły mnie w "słuszności" stereotypu, że Orzeszkowa=nuda. Taki wstyd...
Zakochałam się. Zacznę może od tych opisów, których tylu ludzi nie może Orzeszko (tak ją nazywam, kumplujemy się już przednio!) wybaczyć: są magiczne. Racja, czytane jako same opisy to wnoszą niewiele, momentami mogą nawet nudzić. Ale, ludzie, przecież w całej powieści... One są tam idealne! Nawet charakteryzują bohaterów! Krajobrazy!!! No, czy do tego to już nie trzeba "wymiatać piórem"?! Według mnie - trzeba. Dlatego od dziś dołączam do klubu 3xO (Oszalałych Obrońców Orzeszkowej), proszę uważać. I od razu, na wstępie... Nawet nie podejmę dyskusji z kimś, kto nie przeczytał. Bo o tym nie ma się pojęcia! Więc jeszcze raz: opisy krajobrazów to jeden z największych plusów "Nad Niemnem".
Drugi to mistrzowskie kreacje bohaterów. Idealnie wyważone (chociaż, znowu, szkoda, że nie wiem, co dalej, jak im się powiodło... ach, co dalej, co dalej...), bo stwarzające pełne portrety. Co najciekawsze - Orzeszko nie ocenia za dużo, jest tak rzetelna w relacjach, a mimo to... i tak wie się, o co chodzi i jak patrzeć na te czy inne zjawiska! Mistrzostwo...! Marta Korczyńska to jedna z moich ulubionych postaci, ale Janek (<3), Justyna, Anzelm, Benedykt, Witold...i BRONIA! <Kiedyż, ludzie, nie sposób jej nie polubić!> Wieczna uciecha!
Sama problematyka, bardzo pozytywistyczna, tak ładnie spełniająca założenia epoki, przemawia ustami bohaterów, nie narratora, a to duuuuuży plus. Trafne spostrzeżenia dotyczące społeczeństwa i ukazanie walki ideałów o przetrwanie polepszają ten obraz.
A teraz... wątki miłosne. O, mamo, nie umiem opowiedzieć, jak mi się to podobało! Uwielbiam takie subtelne miłości, takie gorące sercem...!
Zakończenie mnie wzruszyło, jedno z najlepszych, jakie dotychczas przeczytałam. Genialnie rozegrane, takie...wymowne.
Polecam każdemu! Olewajcie hejterów! Czytajcie i dołączajcie do Klubu 3xO!
Cholera, warto!
PS Waham się nad wybraniem ulubionej klasyki... "Chłopi" czy "Nad Niemnem"? Ciężka sprawa... Ale ta nadniemeńska miłość, cała aura... Aaach...
Jeeezu! Teraz to aż mi wstyd! Omawiane niegdyś fragmenty "Nad Niemnem", wyrwane z kontekstu i mocno "krajobrazowe", utwierdziły mnie w "słuszności" stereotypu, że Orzeszkowa=nuda. Taki wstyd...
Zakochałam się. Zacznę może od tych opisów, których tylu ludzi nie może Orzeszko (tak ją nazywam, kumplujemy się już przednio!) wybaczyć: są magiczne. Racja, czytane jako same opisy...
2015-07-10
Nieczęsto czytuję dzieła, których cała lektura zaprawiona jest u mnie głębokim, wewnętrznym wzruszeniem. Arcydzieła takowe czytuję jeszcze rzadziej. Więc proszę - "Wierna rzeka", ta "klechda domowa" wobec której stopniały we mnie wszelkie zapasy spokojności. Poruszyła mnie niesamowicie silnie, rozlała moje słone łzy. Płakałam z Salomeą niepohamowana, płakałam tak szczodrze, jak płynęła woda w przydworskiej rzece.
Niezaprzeczalnie piękna opowieść. Subtelna. Oczarowująca, wciągająca... Krajobrazy tak sugestywne, że wręcz odsłaniające dusze bohaterów. Niepokój, obezwładniająca troska o losy panny Mii, księcia Józefa, starego kucharzyny Szczepana. Poczuwam się sponiewierana. Dogłębnie!
Jeżeli zastanawiacie się, czy czytać - zaklinam Was - przestańcie! Poświęćcie popołudnie i przenieście się do krainy Żeromskiego. Będzie Wam smutno, gwarantuję. Ale to będzie piękny smutek, smutek dumny, wreszcie -- smutek spokoju. Oczyszczający. Bo czasem trzeba się wypłakać...
Nieczęsto czytuję dzieła, których cała lektura zaprawiona jest u mnie głębokim, wewnętrznym wzruszeniem. Arcydzieła takowe czytuję jeszcze rzadziej. Więc proszę - "Wierna rzeka", ta "klechda domowa" wobec której stopniały we mnie wszelkie zapasy spokojności. Poruszyła mnie niesamowicie silnie, rozlała moje słone łzy. Płakałam z Salomeą niepohamowana, płakałam tak szczodrze,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Janusz Leon Wiśniewski czytany w Dzień Kobiet... Co ten mężczyzna ze mną nawyprawiał tymi opowiadaniami! No, właśnie - mężczyzna, a tu przenikanie kobiecej duszy na wskroś, niesamowite sondowanie psychiki i odnajdywanie najciemniejszych zakamarków serc. To mój mistrz!
O tych opowiadaniach nie da się dużo powiedzieć, ponieważ one mówią same za siebie. Każde jedno dogłębnie porusza i pozostaje w pamięci.
W czym leży fenomen tych opowiadań? W ich prostocie i złożoności, wnikliwości i powierzchowności i przede wszystkim - w prawdziwej miłości. A tej miłości w każdy opowiadaniu są przeróżne odcienie, zapachy, smaki i dźwięki.
"Zespoły napięć" - pozycja obowiązkowa dla każdego mężczyzny i każdej kobiety. Gorąco polecam!
Moje ulubione opowiadania z tego zbioru to "Arytmia", "Anorexia nervosa" i "Cykle zamknięte".
Janusz Leon Wiśniewski czytany w Dzień Kobiet... Co ten mężczyzna ze mną nawyprawiał tymi opowiadaniami! No, właśnie - mężczyzna, a tu przenikanie kobiecej duszy na wskroś, niesamowite sondowanie psychiki i odnajdywanie najciemniejszych zakamarków serc. To mój mistrz!
więcej Pokaż mimo toO tych opowiadaniach nie da się dużo powiedzieć, ponieważ one mówią same za siebie. Każde jedno dogłębnie...