Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ami jest już w ostatniej czwórce walczącej o serce Maxona. Coraz bardziej upewnia się w swoim uczuciu do przyszłego króla, ale rozdarcie emocjonalne towarzyszy jej na każdym kroku. Jej sytuacja jest tragiczna, nie ma nic do zaoferowania, a sytuacja w kraju wydaje się tragiczna. czy ma szansę na wygraną? I czy uratuje ojczyznę?

Jest wiele książek ukazujących przyszłość, więc pod tym względem książka nie jest powalająca, ale stworzenie kast i całej historii Illei jest czymś godnym szacunku. Eliminacje także są ciekawą koncepcją, choć już przy trzecim tomie strasznie mi się dłużyły. Oczywiście pojawia się także rewolucja, której w takim przybliżeniu brakowało mi w poprzednich częściach.

Bohaterowie powoli zaczęli mnie denerwować. Nie wiem czy to skutki przywyknięcia, ale nie mogłam znieść płaczliwości Americi i niezdecydowania księcia, już nie mówiąc o zachłanności Aspena. Jedyne postaci które sprawiały, że nie miałam ochoty wyrzucić książki w kąt to pokojówki i królowa.

Za dużo. Właściwie całą recenzję mogłabym streścić w tych dwóch słowach. Pierwszy tom był ciekawy, był czymś nowym. Drugi dość dłużącą się kontynuacją. Trzeci to przeciągany i nic nie zmieniający finał. Nudziłam się już takimi samymi zachowaniami i brakiem jakichkolwiek zmian czy zwrotów akcji.

Polecam serię, jednak trzecia część, która powinna być wielkim zaskoczeniem i spawieniem, że będę za trylogią tęsknić tylko mnie rozczarował. Pewnie sięglnę po "Następczynię" ,ale szybko to nie nastąpi.

Ami jest już w ostatniej czwórce walczącej o serce Maxona. Coraz bardziej upewnia się w swoim uczuciu do przyszłego króla, ale rozdarcie emocjonalne towarzyszy jej na każdym kroku. Jej sytuacja jest tragiczna, nie ma nic do zaoferowania, a sytuacja w kraju wydaje się tragiczna. czy ma szansę na wygraną? I czy uratuje ojczyznę?

Jest wiele książek ukazujących przyszłość,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Daniel odbył dość ciekawy stosunek "miłosny" w składziku szkolnym z dziewczyną, której nie zna. Nie wie jak ona wygląda, nie wie jak ma na imie, wie, że było to nadzwyczajne i nie może o tym zapomnieć. Rok później poznaje Six, przyjaciółkę przyjaciela i jego dziewczyny. Jest to dziewczyna niesamowita, pełna życia, piękna i inna niż wszystkie. Czy ujarzmi ona pleyboya? Gdzie w całej tej sytuacji miejsce dla Kopciuszka ze składzika?

Po przeczytaniu "Hopless" miałam mieszane uczucia. Ostatecznie sięgnęłam też po "Szukając..." . W sumie zrobiłm to głównie dla bohaterki w której szaleńczo się zakochałam- Six. Czekało mnie bardzo miłe zaskoczenie. Fabuła jest ciekawa i zaskakująca z każdą następną stroną, a akcja rześka, do tego nie brakuje tu humoru.

Six i Daniel są postaciami ciekawymi, wesołymi i pełnymi życia, czym różnią się od drugiej pary w serii. Momentami płakałam ze śmiechu i z czystą przyjemnością odkrywałam kolejne fragmenty książki. Mimo, że narratorem jest chłopak, co jest dość niezwykłe, nie brakuje też sporej dawki romansu.

Polecam książkę całym sercem!

Daniel odbył dość ciekawy stosunek "miłosny" w składziku szkolnym z dziewczyną, której nie zna. Nie wie jak ona wygląda, nie wie jak ma na imie, wie, że było to nadzwyczajne i nie może o tym zapomnieć. Rok później poznaje Six, przyjaciółkę przyjaciela i jego dziewczyny. Jest to dziewczyna niesamowita, pełna życia, piękna i inna niż wszystkie. Czy ujarzmi ona pleyboya? Gdzie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powiedzieć, że Sky jest normalną dziewczyną to jak powiedzieć, że pieprz jest słony. Mieszka ze swoją zastępczą matką ucząc się w domu, bez najmniejszego kontaktu ze światem, a jej jedyną przyjaciółką jest Six z dość specyficznym i otwartym podejściem do życia. Namowa przyjaciółki sprawia , że po kilku latach domowego nauczania postanawia iść do normalnej szkoły. Początki nie sa łatwe bo ma ona nie za dobrą opinię wśród rówieśników, a Six wyjeżdża do Włoch na pół roku. Do tego w jej życiu zawitał Holder zmieniający wszystko o 180 stopni... A wszystko w pewnym momencie sprowadza się do pytania: Kim jest Hope?

Bohaterowie są przedstawiani nam dawkowo. Holder początkowo jest jedną wielką tajemnicą, jednak na samym końcu mamy wrażenie, że znamy go całkowicie. Najciekawszą postacią jest Six, której właściwie w większości książki nie ma. Może dlatego jest taka fascynująca?

Fabuła jest jak jedna wielka tajemnica wciąż nawarstwiająca się. Mamy już podejrzenia co do rozwiązania zagadki, gdy nagle wszystko okazuje się czymś innym niż jest.

Książka wciągnęła mnie już od pierwszej strony, jednak im byłam bliżej końca tym bardziej byłam nią zmęczona. Za dużo w niej intymności, która sprawia, że po prostu przewijałam całe strony by wrócić do ciekawszych momentów. Tak jakby autorka nie wiedziała, czy iść w stronę "50 twarzy Greya" czy może przesłodzonego romansidła, gdzie najciekawsza cześć- akcja- została zepchnięta na drugi plan.

Nie jest to najlepsze arcydzieło jakie czytałam, miejscami za dużo w niej patosu czy sztuczności, ale spokojnie mogę polecić.

Powiedzieć, że Sky jest normalną dziewczyną to jak powiedzieć, że pieprz jest słony. Mieszka ze swoją zastępczą matką ucząc się w domu, bez najmniejszego kontaktu ze światem, a jej jedyną przyjaciółką jest Six z dość specyficznym i otwartym podejściem do życia. Namowa przyjaciółki sprawia , że po kilku latach domowego nauczania postanawia iść do normalnej szkoły. Początki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeden dzień przewrócił całe życie Hallie do góry nogami. Jej matka żyje, ojciec trzydzieści lat kłamał, że zginęła w wypadku. Właściwie żyła, bo o jej istnieniu kobieta dowiaduje się tuż po jej śmierci. Teraz gdy po śmierci ojca nie ma nikogo decyduje się na powrót do miejsca które wyparła z pamięci, a w którym przeżyła pierwsze pięć lat swojego życia. Jednak przeszłość ma własne zjawy, które ciężko będzie uciszyć.

Horror, powieść akcji, może raczej familijna? Szczerze, ciężko się zdecydować. Zacznę dość nieprzyjemnie, ale autorka w swojej debiutanckiej powieści chyba nie była w stanie założyć do czego właściwie dąży. Jeśli jej zamiarem było przestraszenie czytelnika, to wyszło to dość kiepsko, Jeśli chodziło raczej o mroczne pokazanie historii, w takim wypadku jest troszeczkę lepiej. Tak czy siak wstawki rodem z horroru klasy b niestety sprawiły, że fanką książki nie zostałam.

Właściwie główna bohaterka też szczególnie lubiana przeze mnie nie jest. Mam wrażenie, że gdyby nie fakt, że założeniem pani Webb było uśmiercenie rodziców Hallie, bohaterka mogłaby spokojnie być szesnastolatką, a nie trzydziesopięciolatką. Nie wiem czy bardziej nasuwają mi się te wnioski przez jej niedojrzałe zachowanie, czy może przez to, że chciała wciąż podkreślić jak bardzo jest już dorosła, co przynosiło odmienny skutek. Możliwe, że tylko ja mam takie odczucia, jednak na miejscu autorki rozważyłabym pisanie powieści młodzieżowych, bo słabo odnajduje się w książce "dla starszych odbiorców".

Sama w sobie historia do płytkich nie należy, a wręcz jest trochę zagmatwana. Właściwie nie mam większych zastrzeżeń, bo fabuła jest przyjemna i w odpowiedni sposób rozbudowywana.

Podejrzewam, że zrobienie z wyspy średniowiecznej osady miało przynieść tajemniczości lekturze, ale wyszło to jakoś sztucznie, nie mówiąc już o tym, że fragment opisu:" Miejscowi przyjmują ją wrogo", jest lekko przekoloryzowany. Czytając wiem jak miała w planach wyglądać cała "wiktoriańska" i "niepokojąca" otoczka głównej postaci, ale nie zostało to założenie zrealizowane.

Duchów tu nie brakuje, to można przyznać, jednak wciskanie na siłę na pawie każdej stronie jakiegoś paranormalnego zjawiska wyczerpuje, moja ocena to 5/10, wielki plus za piękną, przyciągającą wzrok okładkę. Z wielkim żalem muszę to napisać, nie polecam powieści w najmniejszym stopniu, chyba, że ktoś na prawdę nie ma co czytać.
http://dieforlena.blogspot.com/2014/07/duchy-przeszosci-wendy-webb.html

Jeden dzień przewrócił całe życie Hallie do góry nogami. Jej matka żyje, ojciec trzydzieści lat kłamał, że zginęła w wypadku. Właściwie żyła, bo o jej istnieniu kobieta dowiaduje się tuż po jej śmierci. Teraz gdy po śmierci ojca nie ma nikogo decyduje się na powrót do miejsca które wyparła z pamięci, a w którym przeżyła pierwsze pięć lat swojego życia. Jednak przeszłość ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mała Liesel Meminger zostaje odebrana matce, a także widzi śmierć własnego brata. Czeka na nią nowy dom, lepszy. Jej życie miało być teraz łatwiejsze z "papą" i "mamą" u boku. Ale czy cokolwiek może być łatwe podczas drugiej wojny światowej? Szczególnie kiedy ma się w piwnicy chorego Żyda?

Właściwie recenzję chcę zacząć od narratora, którym jest nie kto inny jak Śmierć. Jest on bohaterem bardzo bezwzględnym, nie daje nam wątpliwości, nie mydli oczu, nadejdzie dzień kiedy każdy z nas go pozna. Prowadzi nas przez życie małej dziewczynki, która krok po kroku poznaje jego wartość.

Tragizm powieści dotyczy nieuniknionej przyszłości. Nie chcę zdradzać fabuły, jednak gdy sięgamy po książkę, musimy się nastawić na fakt oczywisty, podczas wojny ludzie ginęli. Poza samą Śmiercią nikt nie jest wieczny, a jeśli myślicie inaczej, ta lektura przyniesie wam duży zawód.

Zakochałam się w każdym po trochu. I w spokojnym, kochanym papie, w mamie z całym jej ciętym językiem i wyjątkowo trudnym charaterkiem. W biednym Maxie, który nacierpiał się tylko i wyłącznie z powodu swojego pochodzenia. W odważnym i buntowniczym Rudym wciąż czekającym na pocałunek ukochanej Liesel. Oraz oczywiście w Złodziejce Książek, której życie przyniosło wiele strat i która odkryła jak ważne są słowa.

Wojenny obraz Niemiec jest wyjątkowo drastyczny. Wiadomo, w życiu postaci także pojawiała się radość, ale wszechobecny kryzys dawał się we znaki, a działalność Fuhrera przynosiła mu tyle wiernych co i nienawidzących go obywateli. Dzieci kradły, żeby mieć co jeść, wciąż mając nadzieję, że w ich domach nie pojawią się ludzie zabierający im ojców czy braci.

Uważam, że książka jest wybitnym arcydziełem, napisanym w sposób przyjemny dla czytelnika. Tragiczna i radosna za razem pokazuje pełnię życia ludzi z 1939 roku i dalszych lat. Polecam każdemu, niezależnie od wieku i płci.

<http://dieforlena.blogspot.com/2014/07/zodziejka-ksiazek-markus-zusak.html>

Mała Liesel Meminger zostaje odebrana matce, a także widzi śmierć własnego brata. Czeka na nią nowy dom, lepszy. Jej życie miało być teraz łatwiejsze z "papą" i "mamą" u boku. Ale czy cokolwiek może być łatwe podczas drugiej wojny światowej? Szczególnie kiedy ma się w piwnicy chorego Żyda?

Właściwie recenzję chcę zacząć od narratora, którym jest nie kto inny jak Śmierć. ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Hazel jest chora na raka. Umiera. Właściwie wszystko wokół siebie uważa za efekt umierania. Jej najlepsi przyjaciele to rodzice, natomiast dzień wypełnia oglądanie powtórek reality show. Wszystko zmienia się kiedy w Dosłownym Sercu Jezusowym poznaje przystojnego Augustusa.

Chyba nie spotkałam jeszcze książki, którą czytało by się tak łatwo, a jednocześnie tak trudno. Sklecenie kilku zdań recenzji jest ogromnym wysiłkiem, bo czytanie tej lektury wyczerpuje nas emocjonalnie i umysłowo. Niby fabuła jest banalna, taka tam nieszczęśliwa miłość dwójki tragicznych kochanków, ale to tylko powierzchniowy zarys. Książka ukazuje nam śmiertelną chorobę z zupełnie innej perspektywy, co może w pełni odmienić nasz pogląd na nią. Właściwie moim zdaniem chyba tylko osoby obarczone nowotworem są w stanie zrozumieć w pełni postać Hazel.

Rozbroiła mnie umiejętność autora do ukazania w mądry sposób błahych spraw i przemyśleń. Z każdej strony atakują nas zaskakujące stwierdzenia i metafory godne samego Platona.

Nie jestem osobą, która często się wzrusza, więc czytając "Gwiazd naszych wina" poza ciarkami na ciele właściwie nie było morza łez, czy jakiegoś większego załamania, ale Green tak wykreował postaci, że w pewnym sensie strasznie mi ich zaczęło brakować, przeżyłam swoją własną małą żałobę nad fikcyjnymi bohaterami.

Styl jest lekki i przyjemny, mimo poważnego tematu śmierci, ale to wszystko razem tworzy bardzo przyjemny paradoks. Wesołość głównych bohaterów jest wprost powalająca zwracając uwagę na ich stan fizyczny. Chyba każdej dziewczynie czytającej książkę chociaż raz przemknęła przez głowę myśl: Jak można nie pokochać Augustusa Watersa?

Jedyne co mogę jeszcze dodać to: będzie mi brakować Hazel, Augustusa i Isaac'a. Moja ocena to 10/10.

<http://dieforlena.blogspot.com/2014/06/gwiazd-naszych-wina-john-green.html>

Hazel jest chora na raka. Umiera. Właściwie wszystko wokół siebie uważa za efekt umierania. Jej najlepsi przyjaciele to rodzice, natomiast dzień wypełnia oglądanie powtórek reality show. Wszystko zmienia się kiedy w Dosłownym Sercu Jezusowym poznaje przystojnego Augustusa.

Chyba nie spotkałam jeszcze książki, którą czytało by się tak łatwo, a jednocześnie tak trudno....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Każdy ma swojego anioła stróża. Chyba każdy teraz, gdyby to usłyszał parsknąłby śmiechem. Bo anioły to nie są dobre duszyczki czuwające nad nami, a piękne potwory wyniszczające po woli nasz świat. Penryn żyje w tym antyutopijnym świecie. Za dnia jej, jej siostrze i ich matce grozi niebezpieczeństwo ze strony gangów, zaś w nocy musi strzec się przed wysłannikami z nieba. Wszystko zmienia się gdy jej siostra zostaje porwana. Musi spróbować zbratać się z wrogiem, aby odzyskać to, co dla niej najcenniejsze.

Kolejna postapokaliptyczna opowieść. Tylko nie to! Można by krzyczeć, ale książka jest miłym objawieniem. Anioły nie są archetypem w literaturze, jednak chyba jeszcze nigdy nie były tak groźne jak w "Angelfall", właściwie zawsze były sprzymierzeńcami ludzi. Nagle ich rola odwraca się o 180 stopni. Uważam, ze to ciekawy pomysł, zrealizowany zresztą nienagannie.

Ciężko trafić na książkę, gdzie można polubić główną bohaterkę, a żeby ją pokochać, takie znalezisko graniczy z cudem i oto cud nadszedł. Penryn nie jest kolejną głupią nastolatką myślącą tylko o chłopcach, a odpowiedzialną dziewczyną muszącą przedwcześnie dorosnąć. Z innymi bohaterami także nie miałam problemu, wszyscy są dynamiczni i charakterystyczni.

Akcja powieści jest intensywna i nie daje czytelnikowi odetchnąć. Można uznać książkę za przewidywalną, ale Susan świetnie wprowadziła do tekstu zaskakujące elementy. Książka pomimo właściwie oklepanego schematu wcale nie jest marną podróbką innych dzieł tego typu.

Jak najbardziej polecam, ten tytuł pochłania czytelnika bez reszty.

<http://www.dieforlena.blogspot.com/2014/06/angelfalll-susan-ee.html>

Każdy ma swojego anioła stróża. Chyba każdy teraz, gdyby to usłyszał parsknąłby śmiechem. Bo anioły to nie są dobre duszyczki czuwające nad nami, a piękne potwory wyniszczające po woli nasz świat. Penryn żyje w tym antyutopijnym świecie. Za dnia jej, jej siostrze i ich matce grozi niebezpieczeństwo ze strony gangów, zaś w nocy musi strzec się przed wysłannikami z nieba....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ludania nie jest krajem, który widzimy w naszych wyobrażeniach przyszłości. Panują tam surowe zasady, mieszkańcy żyją w strachu, a kraj podzielony jest na kasty, każda posługująca się innym językiem. Jednak siedemnastoletnia Charlie ma dar, o którym nikt nie może wiedzieć. Umie posługiwać się każdym z tych języków. Do tego pewnego wieczoru poznaje przystojnego i tajemniczego Maxa... Ten wieczór zmieni wszystko.

Właściwie nie wiem jak miałabym zacząć opisywanie tej książki. Dno jest może przesadzone, ale beznadzieja w dużej mierze opisuje ją całą. Wszystko jest przewidywalne i niezwykle płytkie. Kiedy przeczytałam notkę na okładce dotyczącą "Igrzysk śmierci" byłam zachwycona pomysłem kolejnej zagadkowej antyutopii, ale "Przysięga" całkowicie mnie zawiodła. Duży plus dla autorki za sam pomysł społeczeństwa podzielonego na kasty językowe, jednak do samego końca książki nie wiedziałam jak powinien w mojej wyobraźni wyglądać ten świat- Średniowiecznie czy współcześnie. Niby pojawiały się przedmioty elektroniczne czy samochód, ale mycie się w wodzie ze studni i noszenie starych wynoszonych kiecek jak i używanie świeczek zbija z tropu.

Historia głównej bohaterki jest przerażająco schematyczna. Dziewczyna podlegająca całą sobą prawu, słuchy o rebelii, tajemniczy nieznajomy... Ta książka jest jednym wielkim połączeniem "Delirium" oraz "Igrzysk.." W połowie wiedziałam już jak się wszystko skończy. Autorka miała szanse nadrobić to, że tak powiem "zgapienie" od innych, ale nie udało jej się to. Jeśli jeszcze raz trafię na nieudaną podróbkę powyższych tytułów to chyba potnę się kartkami.

Bohaterka jest denerwująca jak mało kto. Dba z całego serca o rodzinę i przyjaciół, ale w najnieodpowiedniejszym momencie potrafi się zamyślić o "cudownych, szarych oczach..." Miałam aż ochotę wrzasnąć "dziewczyno opanuj się! Miałaś opiekować się siostrą!"( a przyznam, że Angelina była moją ulubioną postacią, może dlatego że nic nie mówiła). Jej rozdarcie uczuciowe a raczej niepewność co do czego co czuje zamiast być poruszającymi były żenujące. Max- lubiłam go do kiedy nie okazało się kim jest, właściwie wciąż nie wiem czemu zainteresował się Charlie. Co do bohaterów to jedyny plus jest za zaskoczenie związane z Brooklyn.

Jedna z nielicznych książek, po której kontynuację NA PEWNO nie sięgnę, bo, Boże zlituj się nad nami, tego "dzieła" mają być trzy części.

Bardzo słabiutka, jeszcze nie zdarzyło mi się wystawić aż tak niskiej oceny. 3/10 "na zachętę."
http://dieforlena.blogspot.com/2014/02/przysiega-kimberly-derting.html

Ludania nie jest krajem, który widzimy w naszych wyobrażeniach przyszłości. Panują tam surowe zasady, mieszkańcy żyją w strachu, a kraj podzielony jest na kasty, każda posługująca się innym językiem. Jednak siedemnastoletnia Charlie ma dar, o którym nikt nie może wiedzieć. Umie posługiwać się każdym z tych języków. Do tego pewnego wieczoru poznaje przystojnego i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sam miała wszystko. Przyjaciółki, popularność, wspaniałego chłopaka. Mogła robić co tylko chciała i nie bać się konsekwencji. Jej jedyne zmartwienie to strach przed utratą dziewictwa czy co założy na imprezę. Jednak 12ego lutego wszystko się zmienia, wraz z koszmarną imprezą, a raczej jej zakończeniem. Sam obudzi się następnego dnia który będzie... dzisiejszym! Odkryje rzeczy o których nigdy nawet nie pomyślała i odkryje kim jest, a kim chciałaby być.

Wybierając książkę kierowałam się tym, że wcześniej autorka stworzyła moją ulubioną serię, jednak rzeczywistość "Delirium" i "7 razy dziś" to dwa zupełnie inne światy. Jedyne podobieństwo jest takie, że po skończeniu tej książki tak jak i "Requiem" miałam ochotę rzucić lekturą o ścianę ze złości. Oliver jak nikt inny potrafi kontrolować emocje czytelnika.

Sam jest bohaterką na prawdę tragiczną. Cała książka składa się z poszukiwania jej własnego "ja" i gdzie właściwie je zgubiła, obserwuje raz za razem swoje dawne błędy, a gdy już odnajduje siebie staje w sytuacji bez wyjścia. Odkrywa też prawdziwe oblicze swoich przyjaciółek, chłopaka, a także ludzi na których nigdy nie zwracała uwagi, a którzy mogą okazać się jej na prawdę bliscy.

Były momenty, kiedy czytając śmiałam się w niebo głosy, szczególnie w trzeci piątek 12ego, ale były takie, kiedy łzy ciekły mi po twarzy, a także takie gdzie po prostu wściekałam się na bohaterów, a nawet na samą Sam za jej bzdurne decyzje.

Okładka jest cudowna i dzięki niej książka sama wpada w ręce. Zupełne przeciwieństwo okładki "Delirium", która trochę odstraszała. Odzwierciedla wszystko o czym jest książka.

Nigdy nie masz za wiele czasu. Naucz się dostrzegać więcej. Myśl trzeźwo. Jutro wcale nie musi nadejść. Nigdy nie znasz nikogo z całości. Pamiętaj na kim możesz polegać.
(http://dieforlena.blogspot.com/2014/02/7-razy-dzis-lauren-oliver.html)

Sam miała wszystko. Przyjaciółki, popularność, wspaniałego chłopaka. Mogła robić co tylko chciała i nie bać się konsekwencji. Jej jedyne zmartwienie to strach przed utratą dziewictwa czy co założy na imprezę. Jednak 12ego lutego wszystko się zmienia, wraz z koszmarną imprezą, a raczej jej zakończeniem. Sam obudzi się następnego dnia który będzie... dzisiejszym! Odkryje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie chłopca z brązowymi włosami,a kiedy po raz pierwszy odetchnęłam naprawdę głęboko, razem z powietrzem z Powierzchni wróciło do mnie jego imię. Imię, którego trzymałam się kurczowo przez całe stulecie.
-Jack"



Nikki budzi się w Podwieczności. jedyne co pamięta to twarz chłopaka z brązowymi włosami. Przetrwała Karmienie co jest niezwykłe. Mimo, że Cole, jej Wieczny, nie jest zachwycony, ona decyduje się na Powrót, co okazuje się być najcięższą częścią jej życia. łatwo odejść, ale ciężko jest wracać, szczególnie, kiedy ma się niewiele.

Motyw mitologii często pojawia się w literaturze, ponieważ po prostu jest ciekawy. Ashton także postanowiła się nim posłużyć: Córki Persefony, Podwieczność= Podziemia, Orfeusz i Eurydyka, a to tylko jedne z nielicznych przykładów. Autorka wplotła tematy mitologiczne do powieści co nadaje jej właściwego klimatu.

Sama fabuła na początku wydaję się być chaotyczna, zagmatwana, ciężko zrozumieć co się właściwie dzieje. Przeskakiwanie z teraźniejszości do przeszłości także nie pomaga. Jednak stopniowo wszystko się wyjaśnia i zaczynamy rozumieć co właściwie się dzieje. Kiedy już zaczniemy się wciągać w książkę, o "pożremy" ją w całości, jednym tchem.

Wieczni- właściwie nie wampiry, a jednak wampiry. Nie potrzebują ludzkiej krwi, a energii. W kilku pozycjach pojawiały się już takie postacie, jednak kiedy czytamy "Podwieczność" wcale tego nie odczówamy, sama zagłębiając się w lekturze miałam wrażenie, ze wszystko jest nowe, świeże.

Cudowna okładka jest pierwszym, na co zwraca się uwagę sięgając po pozycję Ashton. Jest tajemnicza, ponieważ nie możemy zobaczyć twarzy kobiety, mroczna i na prawdę ciekawa.

Jedynym minusem jest główna bohaterka, która najpierw wydaję się tak nudna, ze aż ciężko z nią wytrzymać, ale na całe szczęście wraz z odzyskiwaniem formy zaczyna się rozkręcać.
Ode mnie 9/10
http://dieforlena.blogspot.com/2014/02/podwiecznosc-brodi-ashton.html

"Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie chłopca z brązowymi włosami,a kiedy po raz pierwszy odetchnęłam naprawdę głęboko, razem z powietrzem z Powierzchni wróciło do mnie jego imię. Imię, którego trzymałam się kurczowo przez całe stulecie.
-Jack"



Nikki budzi się w Podwieczności. jedyne co pamięta to twarz chłopaka z brązowymi włosami. Przetrwała Karmienie co jest niezwykłe....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Mówiłem raczej głośno, ponieważ zaczynały mnie już niecierpliwić napomknienia i mroczne pomruki zgromadzonych tu ludzi, gdy tylko wspomniałem o pani Drablow i jej majątku. Miałem rację, chodziło po prostu o miejsce, na którego temat srożyły się uprzedzenia i plotki niemające nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. "


Arthur Kipps jest notariuszem i wyrusza właśnie na kolejną wyprawę. tym razem jego celem okazuje się Dom na Węgorzowych Moczarach. Jednak wszystko zaczyna się komplikować kiedy mężczyzna widzi dziwne zachowanie ludzi w miasteczku tuż przy moczarach oraz słysząc różne pogłoski dotyczące tego właśnie domu. kim jest kobieta w czerni pojawiająca się na cmentarzach? Co skrywa tajemniczy dom? Czy Arthur zmierzy się z czymś w co nigdy nie wierzył?

Podejście głównego bohatera do wszystkich wydarzeń oraz pogłosek na początku jest chłodne i kiedy w końcu powoli sam wierzy, ze coś złego dzieje się w Domu na Węgorzowych Moczarach jedyne o czym marzy to dokończenie pracy i uporanie się z niechcianym "upiorem". Jednak z każdą chwilą narasta w nim zwątpienie i w końcu rozumie, że nigdy więcej nie będzie tym samym człowiekiem, a to w co kiedykolwiek wierzył zniknie.

"Kobieta w czerni" nie jest typowym horrorem. Występują w niej momenty grozy, ale jednak raczej czytając ją nie czułam najmniejszego strachu. Mimo to, książka nie jest pozbawiona ważnych prawd takich jak co się dzieje z człowiekiem w obliczu prawdziwego strachu oraz o tym jak ważna jest rodzina. Książka może nie przeraża, ale wzrusza i może nawet wzbudza lekki niepokój.

Zaskakująca jest końcówka. Czytelnik czeka na wielkie "bum" i kiedy myśli, ze już więcej nic go nie zaskoczy dochodzi do końcowych rozdziałów i uświadamia sobie jak bardzo się mylił. Czekając na przełom może być pewien, że on na pewno nastąpi.

Mnie lektura przypadła do gustu jednak uważam, że raczej nie wszyscy się nią zachwycą. Jest specyficzna i raczej przeznaczona dla tych, którzy lubią mroczny klimat oraz odrobinę fantastyki.
(http://www.dieforlena.blogspot.com/2014/02/kobieta-w-czerni-susan-hill.html)

"Mówiłem raczej głośno, ponieważ zaczynały mnie już niecierpliwić napomknienia i mroczne pomruki zgromadzonych tu ludzi, gdy tylko wspomniałem o pani Drablow i jej majątku. Miałem rację, chodziło po prostu o miejsce, na którego temat srożyły się uprzedzenia i plotki niemające nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. "


Arthur Kipps jest notariuszem i wyrusza właśnie na kolejną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Wydaje się niesprawiedliwym to, że twoja siostra dostaje najlepsze suknie. Że niesprawiedliwe jest, że Renato jest porucznikiem twego ojca, a całą pracę wykonuje za niego Andrea. Wydaje ci się, że niesprawiedliwe jest, by twoja mamma spała w najwytworniejszym łożu w całym domu, podczas gdy ja zadowalam się swoją małą klitką."

Flora ma czternaście lat i jest najmłodsza spośród swojego rodzeństwa. Nie znaczy to wcale, ze jest najbardziej rozpieszczana, wręcz przeciwnie. Jej siostra zgarnia wszystko o czym ta marzyła, tylko dlatego, ze jest piękniejsza. Dziewczyna próbuje wszystkiego, żeby jej mamma ją wreszcie zaakceptowała. Jednak nie zdaje sobie sprawy z tego, że może się przyczynić do czegoś na prawdę wielkiego i przez przypadek wkręcić się w spisek... Nie wie nawet, że jej przyjaciel Emilio nie jest zwykłym chłopakiem.

Rodzina, władza, chciwość, miłość, nienawiść, to wszystko autorce udało się wpleść w zaledwie 300 stronową lekturę! Znajdziemy w niej wartości ważne, a także przestrogę w zatraceniu się w tych złych. Właściwie każda strona jest jakby pouczeniem dla nas lekcją. Każdy może wynieść swoją własną. Chciwość nie popłaca. Ciesz się tym co masz. Nie tylko ciebie dotyka tragedia. Świat nie jest sprawiedliwy, a przede wszystkim otwórz oczy. To jest właśnie w tej pozycji najwspanialsze! Każdy znajdzie w niej nauczkę dla samego siebie. Czytając dostrzegamy własne błędy.

Cały "spisek" może się wydawać banalny, jednak im bardziej zagłębia się w lekturze tym więcej tajemnic oraz zagadek się poznaje. Nic nie jest takie, jakim wygląda, a główna bohaterka poznała tę prawdę na własnej skórze. Ci piękni potrafią być próżni, a samo "piękno" jest sprawą wewnętrzną.

Zakończenie książki ma słodko-gorzki smak. Jak zresztą cała rzeczywistość "Primavery". Cieszmy się tym co mamy, ale nie zapominajmy o tym co utraciliśmy. Przede wszystkim należy mieć nadzieję i marzyć, bo to te dwie rzeczy mogą utrzymać nas przy życiu.

Uważam książkę za bardzo ważną pod względem moralności i myślę, że zasługuje ona na chwilę uwagi.
(http://www.dieforlena.blogspot.com/2014/02/primavera-mary-jane-beaufrand.html)

"Wydaje się niesprawiedliwym to, że twoja siostra dostaje najlepsze suknie. Że niesprawiedliwe jest, że Renato jest porucznikiem twego ojca, a całą pracę wykonuje za niego Andrea. Wydaje ci się, że niesprawiedliwe jest, by twoja mamma spała w najwytworniejszym łożu w całym domu, podczas gdy ja zadowalam się swoją małą klitką."

Flora ma czternaście lat i jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Zaśmiewał się nawet Jack Van Hay, który nie był raczej znany z poczucia humoru. Mnie też się chciało śmiać, wcale tego nie ukrywam, ale jakoś się opanowałem. Pamiętałem, że nazajutrz wszystko odbędzie się naprawdę, i na krześle, na którym teraz siedział Tu-Tut, umrze człowiek.”

Ameryka lat trzydziestych. Paul Edgecombe jest głównym klawiszem w więzieniu Cold Mountain. Więźniowie przychodzili do bloku E, czekali i wreszcie szli „na randkę ze Starą Iskrówą”. Wszystko odbywa się tak samo. Do roku 1932. Właśnie wtedy blok E gościł Eduarda Delacroixa, Dzikiego Billa i niezwykłego Johna Coffeya.

Nie można podważyć twierdzenia, że King ma swój własny, oryginalny styl. Pomimo długich opisów książkę czyta się z zapartym tchem czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Dzięki postaci Coffeya a także Panu Dzwoneczkowi jest jednocześnie intrygująca i zaskakująca. Uwielbiam twórczość poety, ale tylko „Zielona mila” podziałała na mnie w ten sposób i wzruszyła tak, że miałam łzy w oczach.
Charaktery postaci są ciekawie dobrane. Właściwie o samych bohaterach dowiadujemy się niewiele. Zaledwie kilka informacji jak wiek, czy ilość dzieci pojawia się odnoście innych strażników, a o samym głównym bohaterze wiemy niewiele więcej. Jednak jest to tak przedstawione, że czytelnik nie ma potrzeby dowiadywania się szczegółów z ich życia. Wszystko co powinno zostać napisane, zostało napisane. To właśnie jest jedną z zalet twórczości Kinga. Opisuje to co powinno być opisane i nic więcej, żadnych zbędnych informacji, co jest wielką zaletą.

Film powstały na podstawie „Zielonej mili” jest jej stuprocentowym odwzorowaniem i uważam, że działa tak samo jak ona na odbiorcę.

POLECAM 10/10
(http://dieforlena.blog.pl/2014/01/29/zielona-mila-stephen-king/)

„Zaśmiewał się nawet Jack Van Hay, który nie był raczej znany z poczucia humoru. Mnie też się chciało śmiać, wcale tego nie ukrywam, ale jakoś się opanowałem. Pamiętałem, że nazajutrz wszystko odbędzie się naprawdę, i na krześle, na którym teraz siedział Tu-Tut, umrze człowiek.”

Ameryka lat trzydziestych. Paul Edgecombe jest głównym klawiszem w więzieniu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Pan G może i nie wydaje się groźny, ale lękam się go bardziej niż jakiegokolwiek innego człowieka. (...)
On jednak nabiera powietrza,a z jego saksofonu zaczynają wydobywać się jasne dźwięki utworu Songbird."
Pat jest wyjątkowy w całej swojej osobowości. Jego życie polega na ćwiczeniach, stawaniu się miłym, żeby skończyć rozłąkę i wrócić do swojej żony Nikki, oraz unikaniu jak ognia piosenki Kennego G. Jednak po wyjściu z niedobrego miejsca wszystko jest inne niż kiedyś. Może poza tatą którego humor wciąż zależy od wygranej lub przegranej Orłów. Brat Pata, Jake, poukładał sobie życie, jego matka zaczyna powoli prowadzić bunt przeciw mężowi, do mężczyzny przyczepia się ładna, choć zwariowana Tiffany, a Nikki stała się tematem tabu.

Pierwsze co przychodzi mi na myśl kiedy chcę opisać tą książkę to... zwariowana, niezwykła. W jednej chwili autor przenosi nas do głowy Pata, poznajemy wszystkie jego myśli. Stajemy się na chwilę niestabilnym emocjonalnie mężczyzną, którego jedynym celem w życiu jest powrót do żony, a ten wydaje się coraz bardziej odległy. Wszystko co dzieje się złego, jest odbierane w inny sposób niż przez "normalnych ludzi" więc i my to odbieramy inaczej. Cieszymy się z Patem, złościmy z Patem. Przyznam, że jeszcze nie trafiłam na książkę, która rozbawi mnie do łez tak jak ta. Kiedy już zaczynamy ją czytać chcemy tylko wiedzieć co dalej, co jeszcze ukrywają bliscy bohatera, jakie będą reakcje jego przyjaciół, znajomych...

Quick używa krótkich i prostych zdań, ale nie jest to bynajmniej żadnym minusem dla lektury. Kiedy czytamy myśli kogoś tak zwariowanego jak Pat, po prostu jest to jak najbardziej na miejscu, czytając ma się wrażenie, ze tak właśnie ma być, to też możemy napisać o interakcjach z innymi bohaterami. Nie mogą być inne, tak właśnie powinno się wszystko potoczyć.

Właściwie ciężko mi wypowiedzieć się na temat tej pozycji. Wszystko jest w niej niezwykłe i zaskakujące, ale jednak oczywiste. Książka jest inna niż inne i każdy powinien po nią sięgnąć
http://www.dieforlena.blogspot.com/2014/01/poradnik-pozytywnego-myslenia-matthew.html?m=1 .

"Pan G może i nie wydaje się groźny, ale lękam się go bardziej niż jakiegokolwiek innego człowieka. (...)
On jednak nabiera powietrza,a z jego saksofonu zaczynają wydobywać się jasne dźwięki utworu Songbird."
Pat jest wyjątkowy w całej swojej osobowości. Jego życie polega na ćwiczeniach, stawaniu się miłym, żeby skończyć rozłąkę i wrócić do swojej żony Nikki, oraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"- Po prostu... uważaj na siebie, Allie. Tutaj nie wszystko jest takie, jak się wydaje."

Allie wpadła w kłopoty, z resztą nie pierwszy raz, a wszystko zaczęło się z zniknięciem jej brata. Rodzice nie wiedzą co z nią zrobić, więc postanawiają ją wysłać do tajemniczej Akademii Cimmeria. Jednak od razu po przyjeździe dziewczyna przekonuje się, że ta szkoła znacznie różni się od tych do których wcześniej uczęszczała. Wszystko jest elitarne, a jej uczniowie to potomkowie bogaczy, byłych absolentów tej właśnie szkoły. Bohaterka wpakuje się w niemałe tarapaty próbując odkryć dlaczego trafiła do Cimmerii. Wyraźne zainteresowanie okażą jej przystojny Sylvain oraz buntowniczy Carter, ale Allie musi pamiętać, że w tej szkole trzeba uważać komu się ufa.

Miałam mieszane uczucia co do książki. Zdecydowanie pierwszą rzeczą która od razu negatywnie rzuciła mi się w oczy był szybki rozwój wydarzeń. Oczywiście nie przeszkadzało mi, że akcja "nie stała w miejscu",ale minęły zaledwie dwa dni, a bohaterka już zostaje przytłoczona nowymi znajomymi oraz emocjami kierowanymi do poznanych chłopaków.

Moje odczucia co do bohaterki są nieokreślone. Miejscami lubiłam ją za przemyślenia i cięte odpowiedzi skierowane do Cartera, ale czasami po prostu irytowała mnie nie mogąc domyśleć się najbardziej oczywistych rzeczy. Punktowały u mnie za to postaci Jo i Reachel, które polubiłam prawie od razu, pomimo tego jak historia z tą pierwszą się potoczyła.

Był moment kiedy już myślałam, że okaże się, że w szkole są wampiry, już chciałam rzucić książką i krzyknąć "Boże, czemu?!" na szczęście okazało się że cała historia jest o wiele bardziej skomplikowana i pokręcona, oczywiście w pozytywny sposób, a to dodaje książce uroku.

Nie brakowało tu wątków miłosnych, które jednak według mnie nie były w pełni dopracowane, choć ukazanie prawdziwej twarzy jednego z ukochanych Allie było mistrzowskim posunięciem.

Książka raczej dobra, nie wybitna, ale można po nią sięgnąć. 6/10
(http://www.dieforlena.blogspot.com/2013/12/wybrani-cj-dauherty.html)

"- Po prostu... uważaj na siebie, Allie. Tutaj nie wszystko jest takie, jak się wydaje."

Allie wpadła w kłopoty, z resztą nie pierwszy raz, a wszystko zaczęło się z zniknięciem jej brata. Rodzice nie wiedzą co z nią zrobić, więc postanawiają ją wysłać do tajemniczej Akademii Cimmeria. Jednak od razu po przyjeździe dziewczyna przekonuje się, że ta szkoła znacznie różni się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"-Czy to twoje piosenki?
-Tak.
-Napisałeś ją dla Grace?
"Napisałem tysiące piosenek dla Grace."

"Wciąż nie do końca mogłam uwierzyć , że nie jest tworem mojej wyobraźni, latami marzeń zamienionymi w rzeczywistość. Ale czymkolwiek był, znajdował się teraz tutaj i nie miałam zamiaru go stracić."

Grace nigdy nie była jak inne dziewczyny. Zawsze cicha, spokojna, zaczytana, a do tego miała dziwne hobby, mianowicie wilki. Wszystko zaczęło się z dniem kiedy próbowały ja skrzywdzić, ale mimo tego przeżyła. Wtedy po raz pierwszy widziała SWOJEGO WILKA, jak go nazywała.
Sam ma mroczny sekret który zmienia jego życie za każdym razem, gdy robi się zimno. Jest też zainteresowany pewną wyjątkową dziewczyną. Tą samą, którą kiedyś zaatakowała sfora, tą którą wtedy uratował.
W końcu się spotykają, wszystko wychodzi na jaw. Muszą walczyć o każdą chwilę spędzoną razem, niestety nie mogą nacieszyć się sobą. Bo w powietrzu czai się niebezpieczeństwo, a zima zbliża się coraz bardziej... Może być tą ostatnią.

Pierwsza moja myśl kiedy wzięłam do ręki tą książkę była: O matko, kolejny "Zmierzch"! Tego było mało.Tylko wilki dali... Jednak ogromnie się pomyliłam. Książka zawiera własny klimat, którego nie da się porównać z niczym innym. Kiedy się ją weźmie do ręki nie odłoży się jej ani na moment.
Zdecydowanie działa na jej korzyść to, że nie jest żadną historią z typu: 2+1, czyli tzw. miłosny trójkąt. W wielu seriach widzimy walkę dwóch chłopaków o jedna dziewczynę lub odwrotnie. "Drżenie" przedstawia piękną miłość DWOJGA "ludzi". Za to bohaterowie zmagają się z rozterkami własnego serca. Przecież znają się od tak dawna, jednak właściwie jakby poznają się na nowo. Kochają się, jednak to za wcześnie by mówić o swoich uczuciach na głos.
Do tego Stiefvater w ciekawy sposób stopniuje napięcie, wprowadzając raz za razem kolejne problemy, oraz tajemnice, które jak najszybciej chce się rozwiązać. Czytelnika zżera ciekawość, co będzie dalej, jak wszystko się potoczy.
Co do postaci- prawie nie mam zarzutów. Grace lubiąca, kiedy wszystko jest na swoim miejscu i Sam bujający w obłokach, żyjący w swoim własnym świecie= idealne połączenie. Trochę jednak tęskniłam za Rachel pojawiającą się tylko kilka razy. Jest żywiołowa i wesoła, co przypadło mi do gustu. Jej historia mogła być trochę bardziej rozwinięta.
Moim zdaniem książka jest zdecydowanie godna polecenia!
Moja ocena: 9/10
(http://www.dieforlena.blogspot.com/2013/11/drzenie-maggie-stiefvater.html)

"-Czy to twoje piosenki?
-Tak.
-Napisałeś ją dla Grace?
"Napisałem tysiące piosenek dla Grace."

"Wciąż nie do końca mogłam uwierzyć , że nie jest tworem mojej wyobraźni, latami marzeń zamienionymi w rzeczywistość. Ale czymkolwiek był, znajdował się teraz tutaj i nie miałam zamiaru go stracić."

Grace nigdy nie była jak inne dziewczyny. Zawsze cicha, spokojna,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

John Smith to zwykły nastolatek zamieszkujący małe miasteczko i chodzący do jednej z tysiąca amerykańskich szkół. Nic bardziej mylnego! Jest uciekinierem ze swojej rodzinnej planety Lorien muszącym ukrywać się na ziemi, aby przetrwać. Pomaga mu w tym jedynie wyznaczony opiekun, Henri. Trójka nie żyje. John jest numerem cztery. Jego kolej żeby umrzeć.

Ogólnie niepewnie podeszłam do tej lektury. Nie przepadam za książkami science fiction. Jednak ta pozycja w ogóle mnie nie zawiodła. jest ciekawa, przemyślana i zdecydowanie przypadła mi do gustu. Akcja rozwija się bardzo szybko, c tylko dodaje jej uroku.

Nie podoba mi się natomiast oschły styl pisania. Czasami, przez brak jakichkolwiek emocji czułam się jakbym czytała bezbarwny tekst. Uczucia do Sary były dawkowane, tak jak w sumie wszystkie przemyślenia bohatera.

Co do postaci niektóre są wyraźnie opisane, tak że wiadomo, czy lubić je, czy nie, jednak o większości po prostu nie mam jak mieć zdania. Tak jakby w ogóle nie miały własnego charakteru.

Porównywanie z filmem jest niewykonalne. Co prawda ekranizacja mi się podobała, jednak oglądając ją po przeczytaniu lektury zauważyłam że jest po prostu podkoloryzowana. Relacje między bohaterami, sposób otrzymywania Dziewictw. Wiadomo- wszystko robione jest pod publikę, jednak mimo wielu podobieństw te historie są różne.
(http://www.dieforlena.blogspot.com/2013/10/jestem-numerem-cztery-pittacus-lore.html)

John Smith to zwykły nastolatek zamieszkujący małe miasteczko i chodzący do jednej z tysiąca amerykańskich szkół. Nic bardziej mylnego! Jest uciekinierem ze swojej rodzinnej planety Lorien muszącym ukrywać się na ziemi, aby przetrwać. Pomaga mu w tym jedynie wyznaczony opiekun, Henri. Trójka nie żyje. John jest numerem cztery. Jego kolej żeby umrzeć.

Ogólnie niepewnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Luce rodziła się, dorastała, zakochiwała w tym jedynym i w końcu, nim osiągnęła dojrzałość umierała. Raz za razem, nieprzerwanie przez wieczność. Jednak tym razem coś się zmieniło. Coś sprawiło, że przekleństwo zostało przerwane, a dziewczyna z całego serca chce się dowiedzieć co to jest. Ucieka w przeszłość odwiedzając poprzednie wcielenia, oglądając raz za razem miłość swoją i Daniela, starając się zrozumieć. Tylko że prawda, może ciągnąć za sobą nieprzyjemne konsekwencje...

Jest to trzecia część cyklu "Upadli" o wiecznej, nieszczęśliwej miłości Daniela i Lucindy. W sumie, spodobała mi się najbardziej. Pomysł podróży w czasie jest ciekawy,a także interesująco zrealizowany. Przenosimy się w różne wieki, a także w inne miejsca na ziemi, co bardzo wciąga czytelnika tak, że aż nie może się doczekać gdzie zaraz wyląduje bohaterka.

Sama Lucy jest niedojrzała i monotematyczna, powiem wręcz, że nudna. Jednak w ciągu tej wędrówki coś się w niej zmienia i to zdecydowanie na lepsze, ale nie jestem w stanie jej polubić ze względu na jej łatwowierność. Natomiast Daniel zyskuje moją sympatię. Kiedy przedstawione jest jego cierpienie po każdej śmierci Lucy chyba tylko ktoś bez serca mógłby mu nie współczuć.

Nie przekonuje mnie jednak "miłość" głównych bohaterów. Z jednej strony Kate wciąż stara się przekonać nas, że jest ona jak najbardziej prawdziwa, ale z drugiej strony wyczuwam w niej jakaś sztuczność i nie potrafię się pozbyć wrażenia, że jest ona wywołana tylko i wyłącznie przez klątwę. Kurczę, niby wielcy kochankowie, a jak Bill zaczął wyglądać jak Daniel to Lucy niemalże się na niego rzuciła, co sprawia, że ich uczucie wydaje się być powierzchowne.

Billa polubiłam od razu i byłam trochę zła o rozwój tej historii jednak od początku wydawało mi się, że coś z nim jest nie tak... Wielki plus dla autorki za końcowe zaskoczenie.

"Namiętność" jest na pewno książką ciekawą i szybko się ją czyta, jednak nie przekonała mnie w całości, głównie przez główną bohaterkę, bo czułam do niej straszną niechęć. Mimo tego warto jej poświęcić chwilę uwagi.
(http://www.dieforlena.blogspot.com/2013/11/namietnosc-httplubimyczytac.html)

Luce rodziła się, dorastała, zakochiwała w tym jedynym i w końcu, nim osiągnęła dojrzałość umierała. Raz za razem, nieprzerwanie przez wieczność. Jednak tym razem coś się zmieniło. Coś sprawiło, że przekleństwo zostało przerwane, a dziewczyna z całego serca chce się dowiedzieć co to jest. Ucieka w przeszłość odwiedzając poprzednie wcielenia, oglądając raz za razem miłość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Co by było gdyby wsadzono cię do ludzkiego ciała i kazano żyć na Ziemi, i okazałoby się, że czujesz się zagubiony wśród własnej rasy?Gdybyś był tak dobrą... osobą, że próbowałbyś ocalić życie które zabrałeś, i zwrócić tego człowieka rodzinie, prawie przy tym ginąc? A potem znalazłbyś się wśród obcych, brutalnych istot, które cię nienawidzą, krzywdzą i co jakiś czas próbują zabić? A mimo to robiłbyś co w twojej mocy, żeby tym ludziom pomóc? Nie zasługiwałbyś wtedy na własne życie? Nie należałoby ci się choć tyle?"

Dusze opanowały ziemię na długo zanim Wagabunda na nią trafiła. Słyszała wiele historii o jej mieszkańcach, ich brutalności... jednak nie znalazła dla siebie miejsca we wszechświecie/ Czy ta dziwna planeta mogłaby stać się jej domem? Jednak jej mieszkańców nie da się łatwo uciszyć, a silne emocje, których nie jest się w stanie doświadczyć nigdzie indziej potrafią zdominować wszystkie prawdy, w które się dotąd wierzyło.

To było już moje drugie podejście do tej książki. Właściwie z trudem przełamałam się do ponownego sięgnięcia po nią. Pierwsze na co zwróciłam uwagę to właściwie nie rzucając się w oczy okładka, ogromne strony i małe litery, czego bardzo nie lubię, ponieważ utrudnia czytanie. No ale przeczytałam Intruza i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Styl pisania autorki jest mi już dobrze znany z sagi "Zmierzch" więc nie zaskoczył mnie w najmniejszym stopniu. Chociaż nie ukrywam, autorka wszystko potrafi wydłużyć jak najbardziej się da.

Ogromnie polubiłam postać Wandy, zresztą do Melanie także się przekonałam. Ciężej było z postaciami płci męskiej. Biedny Ian, który po nawróceniu darzył nieświadomą, główną bohaterkę uczuciem przypadł mi do gustu. Co do Jareda, który z kolei zakochany był w Melanie- do tego bohatera trzymałam dystans, jednak po jakimś czasie do niego też się przyzwyczaiłam.Ogólnie co do bohaterów nie mam żadnych zarzutów.

Wizja antyutopijnego świata jest dokładnie przemyślana i przedstawiona w całkiem nowy, ciekawy sposób. Inne autorki w książkach takich jak "Igrzyska śmierci" lub "Dotyk Julii" pokazują nam zniewolone, terrorowane społeczeństwo. tutaj świat jest zupełnie inny. Harmonijny, spokojny... Co najciekawsze same dusze nie czują się winne, pragną ULEPSZAĆ zdobyte planety. Zdecydowanie jest to coś INNEGO.

Bardzo spodobało mi się, że Meyer nie "oszczędzała" ludzi. Pokazała całe nasze barbarzyństwo, okrucieństwo, w najlepszy sposób. Jednak daje nam też do zrozumienia, że nie osiągniemy pełni człowieczeństwa bez właśnie tych negatywnych cech czy cierpienia, podziwiam ją, że potrafiła wpleść do lektury tak ważne prawdy.

Jeśli chodzi o film, to podobał mi się do momentu kiedy nie przeczytałam książki. W żadnym stopniu nie pokazuje nam jej wspaniałości a jedynie małą dawkę.
(http://www.dieforlena.blogspot.com/2013/12/intruz-stephenie-meyer-httplubimyczytac.html)

"Co by było gdyby wsadzono cię do ludzkiego ciała i kazano żyć na Ziemi, i okazałoby się, że czujesz się zagubiony wśród własnej rasy?Gdybyś był tak dobrą... osobą, że próbowałbyś ocalić życie które zabrałeś, i zwrócić tego człowieka rodzinie, prawie przy tym ginąc? A potem znalazłbyś się wśród obcych, brutalnych istot, które cię nienawidzą, krzywdzą i co jakiś czas próbują...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Charlotte wyszczerzyła zęby w uśmiechu.- Wiedziałam, że powinnyśmy przygotować coś wyjątkowego na rozpoczęcie sezonu Gry w Kłamstwa!"

Wiecie jak to jest obudzić się w nieznanym miejscu nie pamiętając kompletnie nic ze swojego życia? Sutton Mercer przekonała się o tym na własnej skórze. Do tego zrozumiała, że ... NIE ŻYJE. Jako duch została przyspawana do swojej siostry bliźniaczki, o której nie miała pojęcia. Do tego ktoś umyślnie ściąga Emmę do miasta gdzie mieszkała jej siostra za życia. Nagle wszystko przewraca się do góry nogami gdy Emma zostaje wzięta za swoją bliźniaczkę i musi ją teraz udawać! Najpierw życie Sutton wydaje jej się bajeczne, bogaci rodzice, przystojny chłopak, grono przyjaciół, popularność... Jednak dziewczyna odkryje, że wszystko ma swoją ciemną stronę. Przyjaciółki spiskują za jej plecami, jest popularna, jednak nie lubiana, a zabójca jej siostry wciąż ją obserwuje. Sezon Gry w Kłamstwa się rozpoczyna!

Kiedy książka przez przypadek trafiła w moje ręce, nie mogłam zmusić się do zaczęcia jej, jednak w końcu się przemogłam. Pierwsze strony były niezłym wysiłkiem, ale po pewnym czasie akcja zaczęła się rozkręcać. Niesamowite zwroty akcji, raz po raz odkrywane rąbki tajemnicy... Książka idealna!

Shepard w intrygujący sposób "bawi się" z czytelnikiem. Podejrzenia o zamordowanie głównej bohaterki wciąż przeskakują z jednej osoby na drugą. Kiedy już byłam pewna kto jest zabójcą, PUF, okazuje się, że to było zupełnie inaczej. Przez chwilę podejrzewałam samą Sutton, dopiero po chwili przypomniałam sobie, że przecież ona wciąż jest z Emmą! Wokół każdego bohatera powstaje nić tajemnic, co strasznie zaciekawia, aż ma się ochotę sięgnąć do ostatniej strony, aby sprawdzić jak się sprawy potoczą. Przez większą część lektury po prostu czułam się zagubiona jak główna bohaterka starając się dowiedzieć czegokolwiek z pozagrobowego życia Sutton.

Wątki miłosne są właściwie żadne, ale przyznam, że czytając tą lekturę nawet za nimi nie tęskniłam. Tak jakby wokół wszystkiego co się dzieje w życiu Emmy nie było czasu na żadne romanse, choć widać jej wyraźne zainteresowanie tajemniczym Ethanem.

Cała książka jest siecią wydarzeń przyczynowo skutkowych które odkrywamy kawałek po kawałku. Jest jedyna w swoim rodzaju i to sprawia, że czytelnik nie może doczekać się następnej części.
( http://www.dieforlena.blogspot.com/2013/12/gra-w-kamstwa-sara-shepard.html )

"Charlotte wyszczerzyła zęby w uśmiechu.- Wiedziałam, że powinnyśmy przygotować coś wyjątkowego na rozpoczęcie sezonu Gry w Kłamstwa!"

Wiecie jak to jest obudzić się w nieznanym miejscu nie pamiętając kompletnie nic ze swojego życia? Sutton Mercer przekonała się o tym na własnej skórze. Do tego zrozumiała, że ... NIE ŻYJE. Jako duch została przyspawana do swojej siostry...

więcej Pokaż mimo to