Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Politologię ukończyłem, interesuję się polityczną "bieżączką", zdecydowanie daleko mi od partii, o której tu nie jest wprost mowa, a wszyscy wiedzą, że chodzi o PiS, bardzo podobają mi się książki Mariusza Zielke...

Czyli ta pozycja powinna do mnie trafić. No jakoś nie wyszło.

Wszelkie aluzje zrozumiałem, patopolityków rozpoznałem, z tym głównym na czele. Ale to zbyt proste, zbyt oddające rzeczywistość, która niestety śmieszna nie była/jest.

Może kiedyś będzie się na tę pozycję patrzyło z pozycji abstrakcji - oby. Póki co - jest najsłabszą z całej bibliografii jednego z moich ulubionych Autorów. Chyba niepotrzebnie, a na pewno na siłę, napisana.

Politologię ukończyłem, interesuję się polityczną "bieżączką", zdecydowanie daleko mi od partii, o której tu nie jest wprost mowa, a wszyscy wiedzą, że chodzi o PiS, bardzo podobają mi się książki Mariusza Zielke...

Czyli ta pozycja powinna do mnie trafić. No jakoś nie wyszło.

Wszelkie aluzje zrozumiałem, patopolityków rozpoznałem, z tym głównym na czele. Ale to zbyt...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tylko człowiek, który sam przerobił sporo nałogów mógł napisać tak uzależniającą książkę...

Zaczyna się od środka. Głowy Marcina Kani oraz fabuły, według której jedzie kogoś zabić. Ma swoje powody - zemstę, rozliczenie, zrozumienie. Bo przecież syna nie ma.

Ta głowa jest tu właśnie sednem do fabuły, która może nie zaskakuje, ale pozwala stać się Kanią. Czego chyba nikt nie chce.

Świetnie oddane są relacje z terapii - jeśli ktoś oglądał jedynie serial (bardzo dobry). powinien doczytać książkę, bo tego w nim zabrakło.

Pozycja na mus, do tego najlepsza książka Jakuba Żulczyka, bez dwóch zdań. Oraz procentów :)

Tylko człowiek, który sam przerobił sporo nałogów mógł napisać tak uzależniającą książkę...

Zaczyna się od środka. Głowy Marcina Kani oraz fabuły, według której jedzie kogoś zabić. Ma swoje powody - zemstę, rozliczenie, zrozumienie. Bo przecież syna nie ma.

Ta głowa jest tu właśnie sednem do fabuły, która może nie zaskakuje, ale pozwala stać się Kanią. Czego chyba nikt...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historia o tym, jak niszcząc człowieka niewinnego można mieć na sumieniu o wiele więcej.

Trzeci tom serii i znów bardzo ciekawy pomysł na motyw przewodni (tym razem jest nią szeroko rozumiana zemsta), umieszczony w polskich współczesnych realiach. Rodzimy kapitalizm jak wiadomo straszy nie tylko na kartach tej książki :)

To jednocześnie sprawnie opisana analiza zmian w psychice ofiary, która nagle przestaje nią być.

Znów dosadnie, znów momentami - mimo smutnej otoczki - zabawnie. Bardzo dobra pozycja na półce.

Historia o tym, jak niszcząc człowieka niewinnego można mieć na sumieniu o wiele więcej.

Trzeci tom serii i znów bardzo ciekawy pomysł na motyw przewodni (tym razem jest nią szeroko rozumiana zemsta), umieszczony w polskich współczesnych realiach. Rodzimy kapitalizm jak wiadomo straszy nie tylko na kartach tej książki :)

To jednocześnie sprawnie opisana analiza zmian w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niebanalna - taka opinia nasuwała mi się na myśl podczas czytania tej książki. A po przeczytaniu pozostała :)

Debiut Mariusza Kaniosa ("Uczynkiem i zaniedbaniem") był udany, ale trochę przekombinowany. Tutaj wszystko jest na swoim miejscu, kryminał napisany niemal perfekcyjnie, łącznie z dość zaskakującym zakończeniem. Fajna i brutalna pozycja o rodzimym grajdołku. Wątek bankowy ewidentnie wynikający z doświadczenia Autora :)

Bardzo odpowiada mi poczucie humoru - jest dosadnie, czasem (często) wulgarnie, ale to nie razi, wręcz podkreśla polskie realia.

Polecam!

Niebanalna - taka opinia nasuwała mi się na myśl podczas czytania tej książki. A po przeczytaniu pozostała :)

Debiut Mariusza Kaniosa ("Uczynkiem i zaniedbaniem") był udany, ale trochę przekombinowany. Tutaj wszystko jest na swoim miejscu, kryminał napisany niemal perfekcyjnie, łącznie z dość zaskakującym zakończeniem. Fajna i brutalna pozycja o rodzimym grajdołku. Wątek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo ciekawy i udany debiut.

Zaczyna się niebanalnie, bo przy konfesjonale, gdzie w roli głównej pojawia się zagadnienie tajemnicy spowiedzi oraz to, czy jest ona ważniejsza od zgłoszenia przestępstwa.

A potem już się rozkręca, mamy tu retrospekcje, śledztwa, ucieczki, niestety też wątek pedofilski oraz... wycieczkę krajoznawczą po świecie. I tylko to mi nie pasuje, bo końcówka jest jakby zaprzeczeniem całości - dzieje się w niej za dużo, za szybko i za daleko od małomiasteczkowej "swojskości". Jakby Autor za bardzo chciał się stamtąd wyrwać :)

Mimo wszystko czytało się rewelacyjnie i z ciekawością sięgnąłem po kolejne tomy z komisarz Nowacką.

Bardzo ciekawy i udany debiut.

Zaczyna się niebanalnie, bo przy konfesjonale, gdzie w roli głównej pojawia się zagadnienie tajemnicy spowiedzi oraz to, czy jest ona ważniejsza od zgłoszenia przestępstwa.

A potem już się rozkręca, mamy tu retrospekcje, śledztwa, ucieczki, niestety też wątek pedofilski oraz... wycieczkę krajoznawczą po świecie. I tylko to mi nie pasuje, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciężko się ocenia tego typu pozycje, szczególnie w czasach, gdy powstają setki pozycji z cyklu "Znam kogoś, kto znał kogoś, kogo znajomy miał babcię Z AUSCHWITZ". Bo to się sprzedaje.

Ciężko też stwierdzić, czy Max Czornyj, który wybrał sobie hitlerowskich zbrodniarzy jako punt rozpoznawczy twórczości, chciał się podzielić wiedzą, czy podpiąć pod trend. Nie da się jednak ukryć, że wychodzi mu i jedno, i drugie.

To moja pierwsza pozycja Autora i nie chcę przez jakiś czas więcej. Mimo wszystko wolę analizy okrucieństwa pisane z pozycji osoby trzeciej, a nie udawania, że wiedziało się o tym, co siedzi w chorej głowie. Gdyż nawet nie chcę sądzić, że to nie jest udawanie.

Mimo wszystko, i mimo przeczytanych wcześniej kilku książek o "doktorze" Mengele, tę uznaję może nie za wartościową, ale za taką, z którą warto się zapoznać. Bo być może komuś przynajmniej pozwoli zrozumieć, że rozwój nauki i medycyny muszą mieć swoje granice.

Ciężko się ocenia tego typu pozycje, szczególnie w czasach, gdy powstają setki pozycji z cyklu "Znam kogoś, kto znał kogoś, kogo znajomy miał babcię Z AUSCHWITZ". Bo to się sprzedaje.

Ciężko też stwierdzić, czy Max Czornyj, który wybrał sobie hitlerowskich zbrodniarzy jako punt rozpoznawczy twórczości, chciał się podzielić wiedzą, czy podpiąć pod trend. Nie da się jednak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kilka miesięcy z życia kraju, który w wojnę nie wierzył. Niestety się pomylił.

Tym razem Cezary Łazarewicz został archiwistą, wykonując solidną robotę polegającą na dotarciu do przeróżnych źródeł - od przemówień polityków przez ich pamiętniki, listy, po prasę codzienną, w tym brukową.

Poznajemy normalny świat, który niedługo później się rozpadł, co przeraża, tym bardziej w aktualnych czasach, bo jak wiemy historia niestety mało kogo uczy.

Pozycja solidna, choć zabrakło trochę Łazarewicza w Łazarewiczu, bo to bardziej prasówka niż coś, co ma autorski sznyt.

Jako ostrzeżenie zdecydowanie warto.

Kilka miesięcy z życia kraju, który w wojnę nie wierzył. Niestety się pomylił.

Tym razem Cezary Łazarewicz został archiwistą, wykonując solidną robotę polegającą na dotarciu do przeróżnych źródeł - od przemówień polityków przez ich pamiętniki, listy, po prasę codzienną, w tym brukową.

Poznajemy normalny świat, który niedługo później się rozpadł, co przeraża, tym bardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Anna M. to pseudonim zarówno Autora (płci męskiej), jak i zapewne jakiegokolwiek pracownika lub pracownicy firmy Amazon. To na jej przykładzie poznajemy realia pracy człowieka, dzięki któremu otrzymujemy zamówiony towar, wykonując banalne kliknięcie.

Te opowiadania trochę śmieszą absurdami, trochę przerażają (też absurdami), ale przede wszystkim pozwalają odpowiedzieć na pytanie: czemu w tego typu miejscach zatrudnienia jest tak duża rotacja? Po przeczytaniu nie będziemy mieli już raczej wątpliwości.

Założeniem było zapewne chęć wylania na papier tego, czego Autor nie mógł zwerbalizować swoim przełożonym. Z wiadomych względów. Smaczku, niestety negatywnego, dodaje fakt, że chwilę przed wydaniem tej pozycji... został zwolniony.

Przeczytać warto, bo "Przyjemność..." jest napisana z humorem i wyczuciem abstrakcji. Jednak razi brak jakiejkolwiek korekty - ortografia i interpunkcja leżą i płaczą rzewnymi łzami na niemal wszystkich kartkach. Taki urok książek wydanych własnym sumptem.

Dodam, że książkę zamówiłem przez... Amazon :) Ot, kolejny z absurdów. Ocenę zaś lekko zawyżam z szacunku za chęci i zaangażowanie Autora.

Anna M. to pseudonim zarówno Autora (płci męskiej), jak i zapewne jakiegokolwiek pracownika lub pracownicy firmy Amazon. To na jej przykładzie poznajemy realia pracy człowieka, dzięki któremu otrzymujemy zamówiony towar, wykonując banalne kliknięcie.

Te opowiadania trochę śmieszą absurdami, trochę przerażają (też absurdami), ale przede wszystkim pozwalają odpowiedzieć na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pamiętam, że w dzieciństwie zabierałem się za tę książkę kilka razy i nigdy nie udało mi się dojść dalej niż do trzeciego rozdziału. Już jako dorosły człowiek postanowiłem w końcu się zmusić i dotrzeć do końca.

No i... znów się zmęczyłem. Nie jestem miłośnikiem filozofii, ale muszę przyznać, że właśnie sedno "Świata Zofii", czyli chronologiczne przedstawienie jej rozwoju na przełomie wieków nawet się broni. Język prosty, zagadnienia przekazane w sposób czytelny (w końcu to pozycja dla młodych), więc sens jej powstania jakoś się jeszcze broni.

Ale ta fabuła... Początek obiecujący, bo zagadkowy, lecz im dalej - nomem omen - w las, tym gorzej, bardziej niejasno, jakby autor przedawkował "Alicję w Krainie Czarów" razem z tandetnymi powieściami dla dorastającej młodzieży. Na końcu odlatując całkowicie. Rozumiem, co chciał nim przekazać, ale wyszło nad wyraz tandetnie.

Podsumowując: dla liźnięcia filozofii tak, dla opisanej historii nie. Czyli lepiej kupić jakiś sensownie skonstruowany podręcznik niż babrać w świecie, który niektórym może kojarzyć się z perspektywy naszych czasów z klimatami "Lolity" :)

Pamiętam, że w dzieciństwie zabierałem się za tę książkę kilka razy i nigdy nie udało mi się dojść dalej niż do trzeciego rozdziału. Już jako dorosły człowiek postanowiłem w końcu się zmusić i dotrzeć do końca.

No i... znów się zmęczyłem. Nie jestem miłośnikiem filozofii, ale muszę przyznać, że właśnie sedno "Świata Zofii", czyli chronologiczne przedstawienie jej rozwoju...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo ciekawie napisana i wartościowa pozycja. Tak dla laika (w końcu zrozumiałem coś z chemii!), jak i zapewne dla osoby związanej z tematem.

Masa wiedzy o katastrofie z kwietnia 1986 roku, ze sporym naciskiem na relacje polityczne z tamtych czasów, do tego połączona z typowo reporterskim zacięciem Autora. Mamy tu sporo retrospekcji z dnia awarii, również pisanych zgrabną prozą - z dialogami i emocjami.

Oczywiście sama historia przeraża. Jednak jest tu na tyle pogłębiona, że nie pozostawia czytelnika z banalnym wnioskiem: atom to zło. Raczej pokazuje, że to człowiek - od samego projektu po ostateczne naciśnięcie guzika jest tu elementem zawodnym. Tym bardziej, gdy wszystko dzieje się w państwie totalitarnym.

Bardzo ciekawie napisana i wartościowa pozycja. Tak dla laika (w końcu zrozumiałem coś z chemii!), jak i zapewne dla osoby związanej z tematem.

Masa wiedzy o katastrofie z kwietnia 1986 roku, ze sporym naciskiem na relacje polityczne z tamtych czasów, do tego połączona z typowo reporterskim zacięciem Autora. Mamy tu sporo retrospekcji z dnia awarii, również pisanych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobrze jest mieć taką "Nienawiść". Książkową, oczywiście :)

Mariusz Zielke to... Mariusz Zielke. Nie bierze ofiar, nie pozostawia złudzeń, "jedzie" równo po wszystkich: dziennikarzach, politykach, służbach, a w tym przypadku również po świecie biznesu, który rodził się na początkach kapitalizmu, zbyt blisko będąc zależnym od polityki.

Zaczynamy od katastrofy w ruchu lądowym w ramach retrospekcji, następnie przenosimy się do współczesności, po raz kolejny witamy z Kubą Zimnym, który znów w coś wdepnął, by pod koniec zmiksować wszystko ze wszystkim. Czy poznając do końca rozwiązanie zagadki? Mam wątpliwości.

Kawał solidnego political fiction. Autor miał już lepsze pozycje, ale tę zdecydowanie polecam, żeby po raz kolejny pozbyć się złudzeń. Lub nie. Ot, paradoks tej książki.

Dobrze jest mieć taką "Nienawiść". Książkową, oczywiście :)

Mariusz Zielke to... Mariusz Zielke. Nie bierze ofiar, nie pozostawia złudzeń, "jedzie" równo po wszystkich: dziennikarzach, politykach, służbach, a w tym przypadku również po świecie biznesu, który rodził się na początkach kapitalizmu, zbyt blisko będąc zależnym od polityki.

Zaczynamy od katastrofy w ruchu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo mądra książka. Oczywiście docenią ją głównie obserwatorzy i miłośnicy ptaków, ale im dalej "w las", tym więcej rozdziałów niemalże filozoficznych, niestety z wnioskami bardzo smutnymi wobec homo sapiens.

Warto "pomęczyć" się przez pierwsze kilkanaście stron, tyczących technikaliów dostania się na Farne Islands. Bo potem zaczyna się fascynująca historia o ich mieszkańcach. Następnie wracamy już "do nas" (choć nie tylko), czyli do tego, co możemy zobaczyć za oknami czy podczas spacerów.

Jako człowiek, który od jakiegoś czasu amatorsko bawi się w fotografię najbardziej wolnych zwierząt na świecie, dziękuję za przemycone gdzieś tam porady na temat tego, kiedy można je zobaczyć, jak i za piękne zdjęcia (choć większość - a może wszystkie - nie samego Autora).

No i ogromny szacunek za ostatni rozdział, tyczący się "gatunków inwazyjnych" i asertywne podejście do tego, co się im gotuje w zaciszu gabinetów. W końcu ktoś miał odwagę napisać o tym, że to nie one są winne temu, że żyją akurat tu, a nie gdzie indziej, tylko człowiek. Który nie ma prawa do masowej eksterminacji innych za własne "grzechy".

Bardzo mądra książka. Oczywiście docenią ją głównie obserwatorzy i miłośnicy ptaków, ale im dalej "w las", tym więcej rozdziałów niemalże filozoficznych, niestety z wnioskami bardzo smutnymi wobec homo sapiens.

Warto "pomęczyć" się przez pierwsze kilkanaście stron, tyczących technikaliów dostania się na Farne Islands. Bo potem zaczyna się fascynująca historia o ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Remigiusza Mroza poznaje się nie po tym, jak zaczyna, a po tym, jak kończy. Niestety...

Myślałem, że w końcu pochwalę jakąś książkę tego autora. W sumie było blisko. Mimo że akcja biegła wolno, to jakoś wciągała. Trupów wyjątkowo niewiele, skupienie na relacjach "po czasie", nawet ciekawe motywy domniemanych możliwości paranormalnych tytułowego Kabalisty, kilka dobrych dialogów.

Ale JAK ZWYKLE Mrozowi się spieszyło do kolejnej pozycji w bibliografii. Sam przyznaje w posłowiu, że zabierając się do pisania nie wiedział, jak skończy się cala historia. Polecam na przyszłość w końcu zastopować i pomyśleć o tym, że książki powinny mieć też rozsądne zakończenie, a nie tylko początek. Bez spoilera - to, co nam zaserwował jest tandetą, która nie wyjaśnia nic, ale daje możliwość do zarobienia kasy, gdyby była taka potrzeba.

JAK ZWYKLE pan Remigiusz po swojemu nie zawiódł. Szkoda.

Remigiusza Mroza poznaje się nie po tym, jak zaczyna, a po tym, jak kończy. Niestety...

Myślałem, że w końcu pochwalę jakąś książkę tego autora. W sumie było blisko. Mimo że akcja biegła wolno, to jakoś wciągała. Trupów wyjątkowo niewiele, skupienie na relacjach "po czasie", nawet ciekawe motywy domniemanych możliwości paranormalnych tytułowego Kabalisty, kilka dobrych...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Syn Jo Nesbø
Ocena 7,5
Syn Jo Nesbø

Na półkach: ,

Jakoś tak... średnio. Nie słabo, ale średnio. Oczywiście jak na Nesbo :)

Niby klimat książki wciąga, a pomysł wydaje się ciekawy - zemsta zza krat brzmi dość intrygująco. Niestety, całość jest napisana jakby na siłę, bo coś co jakiś czas wydać trzeba.

Nawet główny bohater, Sonny, średnio przekonuje - były narkoman, który od ręki kończy z nałogiem i bawi się w vendettę wydaje się zbyt grubo ciosany stereotypem. Reszta też jakoś niespecjalnie głęboko naszkicowana, łącznie z kadrą policyjną.

Rzadko mi się zdarza w przypadku tego autora jakoś od połowy lektury podejrzewać, jak wszystko się skończy i kto jest winny. Przez co czuję się zawiedziony, nie o takie kryminały "walczylim" :)

A może to już po prostu przesyt tego typu powieściami?

"Syna" poleciłbym mniej oczytanym w sensacjo-kryminałach czytelnikom. Jeśli już muszą sięgać po tę akurat pozycję...

Jakoś tak... średnio. Nie słabo, ale średnio. Oczywiście jak na Nesbo :)

Niby klimat książki wciąga, a pomysł wydaje się ciekawy - zemsta zza krat brzmi dość intrygująco. Niestety, całość jest napisana jakby na siłę, bo coś co jakiś czas wydać trzeba.

Nawet główny bohater, Sonny, średnio przekonuje - były narkoman, który od ręki kończy z nałogiem i bawi się w vendettę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdy tylko się dowiedziałem, że wokalista mojego ulubionego (no dobra, jednego z ulubionych) zespołu (Lux Occulta) z czasów liceum wydał książkę o metalu, a w sumie to o czasach, gdy w Polsce raczkował (metal, bo Jaro.Slav już troszkę chodził po tej ziemi), od razu poleciałem do księgarni. Nie no, aż tak "młodzieńczo" nie było, poczekałem aż dojdzie zamówienie do paczkomatu :) Starzejemy się.

Oj, jak dobrze się bawiłem czytając "Skórę i ćwieki na wieki"! To nie tylko powrót do przeszłości, jakże dobrze znanej (kasety, dema, młócki pod sceną, bazgranie w zeszytach mrocznych motywów), ale i solidna dawka humoru (czarnego, czyli najlepszego), a do tego wiedzy o podziemiu i nadziemiu spod znaku trzech szóstek. Napisana ze sporym dystansem, za co dodatkowy plusik.

Dla "metali" z lat 80. i 90. pozycja niemal obowiązkowa. Gwarantuję - nikt nie będzie żałował. A dla młodszych i dla tych niewtajemniczonych? Nie mam pojęcia :)

Jedno jest pewne: dusza 666częśliwa po tej lekturze :)

Gdy tylko się dowiedziałem, że wokalista mojego ulubionego (no dobra, jednego z ulubionych) zespołu (Lux Occulta) z czasów liceum wydał książkę o metalu, a w sumie to o czasach, gdy w Polsce raczkował (metal, bo Jaro.Slav już troszkę chodził po tej ziemi), od razu poleciałem do księgarni. Nie no, aż tak "młodzieńczo" nie było, poczekałem aż dojdzie zamówienie do paczkomatu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"W kraju kretynów głupota jest zaletą". Bardzo ładny cytat :) W tym przypadku tyczący się polityki.

Tak, Mariusz Zielke jak zwykle nie pozostawia złudzeń. Każda jego pozycja pokazuje brud, hipokryzję, zakłamanie oraz zepsucie naszych "elit".

W tym przypadku głównych bohaterów mamy dwóch. A w sumie trzech. Lobbysta, pani do towarzystwa oraz dziennikarz, który swoją rolę odgrywa dopiero pod koniec. Ale brawa za za budowanie swoistego "uniwersum Zielke", bo to książka niby poza głównym cyklem z Kubą Zimnym, a jednak się pojawia (zresztą nie tylko on).

No tak, jest też czwarty bohater. Państwo. I jego nominaci. To w tym momencie domyślamy się, iż książka nie jest jedynie fikcją, bo zapewne znamy ich z ekranów telewizji informacyjnych. I nie tylko. Niestety.

Pozycja solidna, brutalna, dosłowna. Zaskoczenia żadnego nie ma (minusik lekki za to w ocenie), ale jako dobre polskie political (nie)fiction warte przeczytania dla ludzi już bez złudzeń. Całą resztę czytelników zapewne od siebie odrzuci :)

"W kraju kretynów głupota jest zaletą". Bardzo ładny cytat :) W tym przypadku tyczący się polityki.

Tak, Mariusz Zielke jak zwykle nie pozostawia złudzeń. Każda jego pozycja pokazuje brud, hipokryzję, zakłamanie oraz zepsucie naszych "elit".

W tym przypadku głównych bohaterów mamy dwóch. A w sumie trzech. Lobbysta, pani do towarzystwa oraz dziennikarz, który swoją rolę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

No, no, zostałem oszukany. I bardzo dobrze! :)

Spodziewałem się (po okładce i dużej czcionce) typowej książki dla dzieci, a czujności nie uśpiła nawet osoba Autora, jednego z moich ulubionych, zdecydowanie niekojarzącego się z tego typu pozycjami.

A tymczasem... Niby pozycja dla młodzieży, ale takiej lubiącej horrory :) Bez spoilerów, ale kilka razy się nieźle (pozytywnie) zdziwiłem okrucieństwem, dość detalicznie opisanym, jak i ciętym (na granicy wulgarności, jednak zgrabnie ukrytej) językiem. Brawo.

Fabuła to mieszanina fantasy z Orwellem, dziejąca się głęboko pod wodą. W świecie dzieci, kontrolowanych na każdym kroku. Co prędzej czy później musi skończyć się buntem, choćby jednostki.

Pierwszy, smakowity tom za mną. Czekam z niecierpliwością na kolejne.

No, no, zostałem oszukany. I bardzo dobrze! :)

Spodziewałem się (po okładce i dużej czcionce) typowej książki dla dzieci, a czujności nie uśpiła nawet osoba Autora, jednego z moich ulubionych, zdecydowanie niekojarzącego się z tego typu pozycjami.

A tymczasem... Niby pozycja dla młodzieży, ale takiej lubiącej horrory :) Bez spoilerów, ale kilka razy się nieźle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Odważna, jak zwykle u Autora nie pozostawiająca złudzeń co do polskich realiów, pozycja.

Narratorem jest biznesmen. Przez duże "b". Albo "be!". Człowiek, który doszedł do swojej pozycji nie bawiąc się w półśrodki. Choć umiejętnie ocieplający swój wizerunek.

Czego tu nie ma! Korupcja, zabójstwa na zlecenie, prostytucja, pomóc ubogim, wspieranie małych inicjatyw, troska o świat, pedofilia, filantropia, mafia... Tak, tak, tu nie ma sprzeczności, to wszystko miesza się w jednym sosie. Nieprzypadkowo zresztą.

Jest wulgarnie, jest elegancko, jest brutalnie, jest też romantycznie. Jak wyżej.

Ciekawa pozycja. Choć trochę chaotyczna, co zaniża ocenę. Pod koniec dowiadujemy się co prawda, czemu czytamy to, co czytamy, jest też małe zaskoczenie. Mnie wciągnęło, ale sądzę, że "Cesarz" może też część czytelników znużyć.

Odważna, jak zwykle u Autora nie pozostawiająca złudzeń co do polskich realiów, pozycja.

Narratorem jest biznesmen. Przez duże "b". Albo "be!". Człowiek, który doszedł do swojej pozycji nie bawiąc się w półśrodki. Choć umiejętnie ocieplający swój wizerunek.

Czego tu nie ma! Korupcja, zabójstwa na zlecenie, prostytucja, pomóc ubogim, wspieranie małych inicjatyw, troska o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mariusz Zielke jest zdecydowanie najmniej docenianym autorem kryminałów w tym kraju. "Sędzia", który nie jest eksponowany na półkach sieciowych księgarni, świadczy tylko o tym, że jako masy wolimy się "mrozić" niż sięgnąć po literaturę choć trochę bardziej wymagającą. A ta - w tym przypadku - wymaga chociaż podstawowej wiedzy ekonomicznej, żeby zamiast znudzenia wywoływać zachwyt.

Trzecie spotkanie z Kubą Zimnym jak zwykle było udane. Nie tylko w końcu polubiłem głównego bohatera, ale wręcz mu współczułem deficytów w sferze sercowej, a podziwiałem zasobów w temacie moralności.

Ciężko w czasach, gdy rządząca koalicja dla swoich partykularnych interesów traktuje sędziów jako biało-czarną kastę, nie zastanowić się nad zawartością książki (napisanej w 2015 roku). Układy, układziki, wspólne relacje - tak, to nasza rzeczywistość, którą odkrywamy już na pierwszych stronach. Czy idzie ku lepszemu? Oczywiście. Że nie (opinia subiektywna, nie spoiler) :)

A sama książkowa pozycja zdecydowanie na tak. Głęboka wiedza Autora plus naprawdę bogaty język i dystans do rzeczywistości to coś, co w polskim kryminale staje się deficytowe. Bierzmy i czytajmy z tego wszyscy :)

Mariusz Zielke jest zdecydowanie najmniej docenianym autorem kryminałów w tym kraju. "Sędzia", który nie jest eksponowany na półkach sieciowych księgarni, świadczy tylko o tym, że jako masy wolimy się "mrozić" niż sięgnąć po literaturę choć trochę bardziej wymagającą. A ta - w tym przypadku - wymaga chociaż podstawowej wiedzy ekonomicznej, żeby zamiast znudzenia wywoływać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tę książkę, jak sądzę, docenią przede wszystkim osoby w wieku plus minus czterdziestki na karku. Gdyż podczas lektury wspomnienia z lat osiemdziesiątych, gdy mało co się pamiętało, ale i tak było super, zostaną ożywione. Nawet jeśli się okazuje, że w tym przypadku super nie było.

Sentymentalnie snuje się ta opowieść. Zaczynamy współcześnie, gdy Kama wraca do rodzinnego Torunia, ale im dalej, tym... wcześniej :)

Punktem kulminacyjnym jest rok 1986. Wtedy ginie dzieciak, gruby i wyśmiewany, czyli ofiara idealna. Gdzieś tam w tle, w lekkim niedomówieniu o jego losy są dwaj koledzy o mentalności wczesnej patologii, oraz sama wspomniana Kamila. Też niekoniecznie chcąca utrzymywać relacje z ojcem.

A potem już leci to, co znamy z teraźniejszości - media pazerne na temat, patologie w służbach wszelakich, rodzinne tragedie. Podrasowane świetnym stylem Roberta Małeckiego.

Warto się lekko "ponudzić", żeby ogarnąć całość tej powieści :)

Tę książkę, jak sądzę, docenią przede wszystkim osoby w wieku plus minus czterdziestki na karku. Gdyż podczas lektury wspomnienia z lat osiemdziesiątych, gdy mało co się pamiętało, ale i tak było super, zostaną ożywione. Nawet jeśli się okazuje, że w tym przypadku super nie było.

Sentymentalnie snuje się ta opowieść. Zaczynamy współcześnie, gdy Kama wraca do rodzinnego...

więcej Pokaż mimo to