Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ta niska średnia ocen, to jakaś kompletna pomyłka. Uważam, że Graves, znany raczej z antycznych klimatów, trzyma tą pozycją wysoki poziom. Czytelnikowi serwowany jest, mało znany obraz kolonizacji Wysp Salomona na Pacyfiku, z eksterminacją autochtonów włącznie i wzajemnym wyżynaniem się kolonistów, którzy, z chciwości, samotności i braku kontroli zaczęli ,,polować" na siebie nawzajem.

Dość ciekawe, psychologiczne, ale i brutalne studium tego jakie instynkty tkwią w ludziach, napisane ciut archaicznym językiem. Takie trochę ,,Władcy much" Goldinga, przeniesione do XVI wieku. Tak to zapamiętałem, bo czytałem kilkanaście lat temu.

Ta niska średnia ocen, to jakaś kompletna pomyłka. Uważam, że Graves, znany raczej z antycznych klimatów, trzyma tą pozycją wysoki poziom. Czytelnikowi serwowany jest, mało znany obraz kolonizacji Wysp Salomona na Pacyfiku, z eksterminacją autochtonów włącznie i wzajemnym wyżynaniem się kolonistów, którzy, z chciwości, samotności i braku kontroli zaczęli ,,polować" na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Pani Pawlikowska ostatnio bardziej irytuje swoją znajomością wszystkiego. Od związków po singielstwo, do leczenia depresji sprzątaniem. Ja pamiętam ją jeszcze z książek podróżniczych, gdy skupiała się wyłącznie na tym. Przeczytałem jedną. Właśnie tą. Pierwszą i ostatnią.

Był tam potencjał, wiedza, przygoda. Wszystko to jednak wydało mi się jakieś naiwne, heheszkowate, przegadane. Tak jakby zrobić z wyprawy do dżungli jakąś, mało ambitną, raczej typowo kobiecą, literaturę. No ale cóż, piszę to bez ironii, że autorka ma swoich wiernych fanów. Jeśli jednak oczekujecie czegoś podobnego do Fiedlera, to mam wątpliwości, czy to tu znajdziecie.

Pani Pawlikowska ostatnio bardziej irytuje swoją znajomością wszystkiego. Od związków po singielstwo, do leczenia depresji sprzątaniem. Ja pamiętam ją jeszcze z książek podróżniczych, gdy skupiała się wyłącznie na tym. Przeczytałem jedną. Właśnie tą. Pierwszą i ostatnią.

Był tam potencjał, wiedza, przygoda. Wszystko to jednak wydało mi się jakieś naiwne, heheszkowate,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dziś jestem już zmęczony kryminałami i prawie ich nie czytam. Bardzo dawno temu (kilkanaście lat) dałem 9/10, bo tę książkę naprawdę czytało mi się rewelacyjnie.

Intryga osadzona w klimacie korporacji, rozmów kwalifikacyjnych, handlu dziełami sztuki, kompleksów głównego bohatera, który jest za niski i dystyngowanych pań domu, które trzeba utrzymać. No i oczywiście Norwegia w tle.

Scena w wychodku oczywiście bezcenna.

Dziś jestem już zmęczony kryminałami i prawie ich nie czytam. Bardzo dawno temu (kilkanaście lat) dałem 9/10, bo tę książkę naprawdę czytało mi się rewelacyjnie.

Intryga osadzona w klimacie korporacji, rozmów kwalifikacyjnych, handlu dziełami sztuki, kompleksów głównego bohatera, który jest za niski i dystyngowanych pań domu, które trzeba utrzymać. No i oczywiście...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Trylogię o Tecumsehu czytałem, w podstawówce, odwrotnie, bo od końca i najbardziej zapamiętałem ostatnią część.

Akcja rozgrywa się w dobie wojny Brytyjczyków z Amerykanami, ale nie tej o niepodległość, lecz następnej, w drugim dziesięcioleciu XIX wieku. Bohater, polski imigrant wspiera Indian, którzy z kolei trzymają w Brytyjczykami. Zapamiętałem bardzo żywy i sugestywny opis bitwy, który zapadał w pamięć i czuło się jakby się tam było. Być może to była ta bitwa, po której wkroczono do Waszyngtonu i spalono Biały Dom (mało znany, ale ciekawy epizod historyczny).

Wyczułem tam lekkie klimaty z mojego ulubionego filmu ,,Ostatni Mohikanin". Fajne, nazwałbym to chłopięcą, wojenną przygodówką.

Trylogię o Tecumsehu czytałem, w podstawówce, odwrotnie, bo od końca i najbardziej zapamiętałem ostatnią część.

Akcja rozgrywa się w dobie wojny Brytyjczyków z Amerykanami, ale nie tej o niepodległość, lecz następnej, w drugim dziesięcioleciu XIX wieku. Bohater, polski imigrant wspiera Indian, którzy z kolei trzymają w Brytyjczykami. Zapamiętałem bardzo żywy i sugestywny...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Pamiętam, że, w przeciwieństwie do ,,Przedwiośnia", strasznie mnie to przemęczyło. Martyrologia, nudy i aż nadto wyczuwalne wewnętrzne przymuszenie, by to skończyć, bo trzeba było.

Pamiętam, że, w przeciwieństwie do ,,Przedwiośnia", strasznie mnie to przemęczyło. Martyrologia, nudy i aż nadto wyczuwalne wewnętrzne przymuszenie, by to skończyć, bo trzeba było.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Myślę, że jedna z lepszych lektur szkolnych. Autor przedstawił obrazowo ciekawy mikro-świat małego chłopca w odległym kraju. Z drugiej strony, lekko wiejski, prowincjonalny klimat sprawia, że akcja mogłaby się rozgrywać prawie wszędzie. Jest zabawa, są koledzy, dorośli, jest przygoda, intryga. Czytając coś w podstawówce nie potrzebowałem więcej.

Myślę, że jedna z lepszych lektur szkolnych. Autor przedstawił obrazowo ciekawy mikro-świat małego chłopca w odległym kraju. Z drugiej strony, lekko wiejski, prowincjonalny klimat sprawia, że akcja mogłaby się rozgrywać prawie wszędzie. Jest zabawa, są koledzy, dorośli, jest przygoda, intryga. Czytając coś w podstawówce nie potrzebowałem więcej.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytane wieki temu i wydało mi się, że było w porządku, choć monotonnie. Faceci zamknięci w jakimś miejscu w górach, no i próbują wyjść. Ot fabuła.

Czytane wieki temu i wydało mi się, że było w porządku, choć monotonnie. Faceci zamknięci w jakimś miejscu w górach, no i próbują wyjść. Ot fabuła.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Pamiętam, że mi się podobało. Dla młodzieży. Afrykańska przygoda, umiejscowiona w kolonialnych czasach. Podobne, nawet bardzo, do ,,Tomków Wilmowskich"

Pamiętam, że mi się podobało. Dla młodzieży. Afrykańska przygoda, umiejscowiona w kolonialnych czasach. Podobne, nawet bardzo, do ,,Tomków Wilmowskich"

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Z tą książką mam taki problem, że pierwszą i trzecią część losów Martena przeczytałem jako chłopiec. Tę natomiast pozycję (druga część), ogarnąłem mając 25 plus lat (i tak dawno). I coś mi tu już nie zagrało. Nie było już tego błysku i nie przypominam sobie aby, poza Anglią, akcja działa się na Karaibach.

Czy książka jest słabsza od pozostałych, czy po prostu już byłem na nią za stary? Ciężko powiedzieć. Niemniej, był płaszcz i szpada, potyczki okrętów, wojna z Hiszpanią (morska). Można śmiało czytać.

Z tą książką mam taki problem, że pierwszą i trzecią część losów Martena przeczytałem jako chłopiec. Tę natomiast pozycję (druga część), ogarnąłem mając 25 plus lat (i tak dawno). I coś mi tu już nie zagrało. Nie było już tego błysku i nie przypominam sobie aby, poza Anglią, akcja działa się na Karaibach.

Czy książka jest słabsza od pozostałych, czy po prostu już byłem na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Klasyka karaibskiej przygody w pirackich klimatach. Bardzo podobne do losów kapitana Martena Meissnera. Czytane bardzo dawno temu, więc nie wiem jakbym to ocenił dziś, opiniuję z punktu widzenia nastolatka.

Klasyka karaibskiej przygody w pirackich klimatach. Bardzo podobne do losów kapitana Martena Meissnera. Czytane bardzo dawno temu, więc nie wiem jakbym to ocenił dziś, opiniuję z punktu widzenia nastolatka.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Przygodówka, powieść drogi (po morzu i XVIII-wiecznej Szkocji). Fabuła trochę podobna do ,,Wilka Morskiego" Londona. Zdzwiony jestem przeciętnymi ocenami tej książki, ale czytałem ją ,,wieki" temu.

Przygodówka, powieść drogi (po morzu i XVIII-wiecznej Szkocji). Fabuła trochę podobna do ,,Wilka Morskiego" Londona. Zdzwiony jestem przeciętnymi ocenami tej książki, ale czytałem ją ,,wieki" temu.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna pozycja z cyklu ,,Fajna chłopięca przygodówka, którą kiedyś się zachwycałem, a dziś pewnie bym ją uznał za naiwną".

Pamiętam jakiś egzamin w podstawówce (może liceum nawet), gdzie był fragment z tej książki. Zainteresował mnie i ją sobie wypożyczyłem.

Był statek, było ujście dużej rzeki w Ameryce Południowej, dżungla, wędrówka, tajemnica. Czego było chcieć wtedy więcej?

Kolejna pozycja z cyklu ,,Fajna chłopięca przygodówka, którą kiedyś się zachwycałem, a dziś pewnie bym ją uznał za naiwną".

Pamiętam jakiś egzamin w podstawówce (może liceum nawet), gdzie był fragment z tej książki. Zainteresował mnie i ją sobie wypożyczyłem.

Był statek, było ujście dużej rzeki w Ameryce Południowej, dżungla, wędrówka, tajemnica. Czego było chcieć wtedy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Było ok. Czytałem w latach 90-tych i potem wykorzystałem tę wiedzę w jakimś konkursie historycznym. Generalnie greckie mity to samograj.

Było ok. Czytałem w latach 90-tych i potem wykorzystałem tę wiedzę w jakimś konkursie historycznym. Generalnie greckie mity to samograj.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kompletnie nie rozumiem tak niskiej średniej ocen dla tej książki. Niewysokie noty od innych czytelników chyba dlatego, że to lektura szkolna, choć odnoszę wrażenie, że jest teraz trochę oceniania przez pryzmat dzisiejszej poprawności politycznej.

Mi się bardzo podobała, choć opiniuję z punktu widzenia siebie jako dziecka z podstawówki. Wpisywała się wówczas w klimat czytanych przeze mnie przygód Tomka Wilmowskiego i innych, chłopięcych przygodówek. Bohaterowie przeżywali ciekawe przygody, a ja wodziłem palcem po mapie. Ciekawa odskocznia od odrabiania prac domowych z matematyki :)

Czy jakbym przeczytał dziś, to miałbym takie samo zdanie? Pewnie nie, ale też nie o to chodzi.

Kompletnie nie rozumiem tak niskiej średniej ocen dla tej książki. Niewysokie noty od innych czytelników chyba dlatego, że to lektura szkolna, choć odnoszę wrażenie, że jest teraz trochę oceniania przez pryzmat dzisiejszej poprawności politycznej.

Mi się bardzo podobała, choć opiniuję z punktu widzenia siebie jako dziecka z podstawówki. Wpisywała się wówczas w klimat...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytane x lat temu. Fajne, choć czytałem lepsze tegoż autora.

Przeczytane x lat temu. Fajne, choć czytałem lepsze tegoż autora.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Fajna, chłopięca przygodówka. Czytałem wiele lat temu, ale pamiętam, że mi się podobała.

Fajna, chłopięca przygodówka. Czytałem wiele lat temu, ale pamiętam, że mi się podobała.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zawsze trochę średnio się czuję opiniując, coś, co już zostało miliony razy omówione i jest takim opus magnum, że trudno wymyśleć coś nowego.
Podpisuję się więc pod wszystkimi ochami i achami dotyczącymi opisu dyktatury. Tak naprawdę chyba każda dystopijna książka, serial zawiera coś z ,,1984". Z jednej strony, z jakąś anty - nostalgią przypominają mi się programy i książki o ZSRR i III Rzeszy. Z drugiej, cóż, powiedzmy sobie szczerze, tak żyją dziś ludzie w Korei Północnej.

To jednak byłoby samo w sobie za mało abym mógł dać tak wysoką ocenę. Po pierwsze, mamy tu bohatera everymena, mężczyznę, z którym trudno się nie utożsamić. Jest normalny, ludzki, ma wady , zalety, ocenia. Bardzo prawdziwie opisane są sfery związane z popędem seksualnym. Niedopasowanie z żoną, pragnienia, marzenia, fantazje, frustrująco skonfrontowane z aktualnym brakiem partnerki. Jeśli dodamy zwalczanie przez partię seksu jako przyjemności, to zrobi nam się ciekawa, psychologiczna opowieść.

Po drugie, odnajduję tu mnóstwo elementów z powieści Remarque'a. Jednego z moich ulubionych pisarzy. Wątek romansowy z ,,1984" jest wręcz bliźniaczo podobny do tego z ,,Czasu życia i czasu śmierci". Bomby, wojna, lęk przed denuncjacją i dwoje młodych ludzi, którzy...

Po trzecie, opis pierwszej randki to po prostu mistrzostwo. Szczegółowo przypomniała mi się moja, pandemiczna, bo czyż ludzie w maskach i zamknięte knajpy to nie dystopia? Myśl Winstona, który stwierdza, że jego dziewczyna to żadna tam piękność, ale ma wspaniałe usta, jest chyba żywcem wyjęta z mojej głowy.

Po czwarte. Zawsze daję dodatkowego plusa za senny oniryzm i retrospekcje z dzieciństwa. Takie rzeczy zawsze kształtują człowieka i dzięki temu możemy lepiej poznać strukturę Winstona.

Po piąte. Opis proli z pozoru nie pasuje do autorytarnego społeczeństwa. Wszystko to ma jednak swoje bardzo stabilne ręce i nogi. Ludzi bez ambicji, kochających proste rozrywki, filistrów, zadowolonych z ,,ciepłej wody w kranie" posiada każde społeczeństwo. Sęk (dla rządzących) w tym, by taką grupę zjednać, choćby populizmem. Skąd my to znamy?

Koniecznie muszę coś jeszcze przeczytać tegoż autora.

Zawsze trochę średnio się czuję opiniując, coś, co już zostało miliony razy omówione i jest takim opus magnum, że trudno wymyśleć coś nowego.
Podpisuję się więc pod wszystkimi ochami i achami dotyczącymi opisu dyktatury. Tak naprawdę chyba każda dystopijna książka, serial zawiera coś z ,,1984". Z jednej strony, z jakąś anty - nostalgią przypominają mi się programy i książki...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Myślałem, że to będzie jakiś quasi - reportaż, na co chyba wskazywałby tytuł. Nie miałem zamiaru czytać, bo nie kupiłem dla siebie. Mam kolegę budowlańca, ale spotkanie z nim nie doszło do skutku, więc nie przekazałem prezentu. Pomyślałem, - przeczytam co mi tam.

Moja refleksja jest taka, że historyjki, które oddzielnie przeczytalibyśmy może z jakimś zaciekawieniem, zlepione w całość będą tylko i aż takimi oddzielnymi historyjkami, które łączą bohaterzy i wspólny temat. Do stworzenia większego tematu o kryptonimie ,,książka" potrzeba jednak czegoś więcej. Czegoś ponad patologiczną budowlankę. Może własnych przemyśleń, garści statystyk, retrospekcji. Nie wiem czego jeszcze, w każdym bądź razie tego tu zabrakło. Kolejna historyjka prawie o tym samym po prostu nuży.

Prostota może być zaletą. Nie jednak w tym przypadku. Rozumiem, że budowlanka to nie salony, a ludzie nie posługują się tam kwiecistą polszczyzną. Czy jednak nawet narrator w osobie autora, przedstawiając swoje przemyślenia musi rzucać kurwami? To razi. Tak samo jak bardzo liczne powtórzenia.

Staram się kończyć zaczęte książki. W tym przypadku nie widzę sensu. Może w końcu spotkam się z tym kolegą, przekażę ten prezent i jemu się spodoba.

5 to chyba za dużo, ale daję tyle, przynajmniej za pomysł i próbę.

Myślałem, że to będzie jakiś quasi - reportaż, na co chyba wskazywałby tytuł. Nie miałem zamiaru czytać, bo nie kupiłem dla siebie. Mam kolegę budowlańca, ale spotkanie z nim nie doszło do skutku, więc nie przekazałem prezentu. Pomyślałem, - przeczytam co mi tam.

Moja refleksja jest taka, że historyjki, które oddzielnie przeczytalibyśmy może z jakimś zaciekawieniem,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Van Gogh. Życie Steven Naifeh, Gregory White Smith
Ocena 8,5
Van Gogh. Życie Steven Naifeh, Greg...

Na półkach: ,

Wybitna biografia. Najlepsza jaką przeczytałem. Niewątpliwie jednak, czytelnika przyzwyczajonego do lekkiego, łatwego i szybkiego może przerażać swoją szczegółowością i objętością.
Trafiłem w sedno, bo miałem wcześniej wrażenie, że za szybko ostatnio czytam. Potrzebowałem czegoś sporego, wolniejszego, ale i poruszającego. Innego niż wszystko co dotychczas czytałem. Skusiły mnie dobre recenzje, objętość, moje zamiłowanie do sztuki i wspomnienie filmu ,,Twój Vincent”
Uwagi krytyczne mam w zasadzie kosmetyczne. Na początku trudno przyzwyczaić się do pewnej drobiazgowości, bo być może idzie ona nawet za daleko. W przeciwieństwie do okresu francuskiego, we wcześniejszym czasie życia Vincenta działo się naprawdę nie za wiele. Co prawda realizował jakieś hiper absurdalne pomysły i podróże, ale w gruncie rzeczy, przez lata siedział w jakiejś melinie na prowincji, czy mieście, ogarnięty swoimi obsesjami. Momentami nużyło mnie więc opisywanie koloru tapety, kondygnacji domu, czy roślin jakie zbierał Vincent. Wszystko to pewnie było na swój sposób potrzebne, bo inaczej doprowadziłoby do asymetrii w opisywaniu okresów życia. Przyznam jednak, że pewne wczesne rozdziały, czytałem z myślą ,,Czy tu się w końcu coś zadzieje?” i, że biografia tych samych autorów o jakimś bogatym malarzu (Rubens) byłaby chyba bardziej pociągająca. Przyznam się, że po ,,okresie holenderskim” zrobiłem sobie przerwę na ,,Wilka Morskiego” Londona. Rzadko mi się takie coś zdarza. Apeluję więc do was, że jeśli będziecie mieli jakiś problem z monotonnością, to dobrze jest czytać tę książkę na 2 raty.
Reszta moich uwag to absolutny zachwyt, a przyznam, że uważam siebie za dość surowego opiniodawcę. Idealnie naświetlono tło, prowincję, duże miasta (Londyn, Paryż, Amsterdam, Antwerpię, Hagę), prostytucję, choroby weneryczne, szpitale, stosunku społeczne. Wyczuwa się klimat epoki wiktoriańskiej i gorączkę kolonialną. Jest tego sporo i jest to ciekawe i tyle, aby główny bohater nie zszedł na dalszy plan. Świetnie oddane rożne inne postacie, w tym artystyczna elita.
Biografia jest mocno psychologiczna. Poznajemy skrajnie dokładnie charakter van Gogha. Na początku wydawało mi się, że był nierozumianym introwertykiem, wychowanym w rodzinie holenderskich Dulskich. To byłoby jednak skrajne spłaszczenie tego iście surrealistycznego indywiduum. W rzeczywistości rodzina zrobiła bardzo dużo żeby mu pomóc. Obserwujemy starania ojca i przede wszystkim brata, który do końca drżał o los Vincenta i chwytał się za głowę nie akceptując jego absurdalnych pomysłów. Tak naprawdę każdy kto zetknął się z van Goghiem uważał go, po jakimś czasie, co najmniej za dziwaka. Jawi się nam jako człowiek skrajnie nieprzystosowany do życia i relacji z ludźmi.
Książka jest w dużej mierze epistolograficzna, przedstawiając w większości korespondencję między braćmi van Gogh. Cytaty są dobrane w zgrabny sposób i nie zaburzają akcji. Sporo także o gustach literackich głównego bohatera, całkiem interesujących. Końcówka to trochę kryminał i dobrze.
Życie napisało tę poruszającą historię, której koniec znamy, choć nie miałem wiedzy o nieszczęściach, które się wydarzyły już po śmierci Vincenta. Z jednej strony ciężko to było zepsuć, z drugiej niełatwo napisać tak wysoce dopieszczone dzieło. Monumentalne wręcz.
Bardzo mnie to poruszyło. 9 na 10.

Wybitna biografia. Najlepsza jaką przeczytałem. Niewątpliwie jednak, czytelnika przyzwyczajonego do lekkiego, łatwego i szybkiego może przerażać swoją szczegółowością i objętością.
Trafiłem w sedno, bo miałem wcześniej wrażenie, że za szybko ostatnio czytam. Potrzebowałem czegoś sporego, wolniejszego, ale i poruszającego. Innego niż wszystko co dotychczas czytałem. Skusiły...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobra, nawet bardzo. Solidna. Nie tak prawdziwa jak ,,Martin Eden” i mniej naiwna niż ,,Księżycowa Dolina”. Książka, dość typowa dla Londona, zawierająca także elementy z tych 2 wymienionych pozycji.

Mamy dobrze ułożoną historię, fabułę, momentami trochę mi przypominała ,,Porwanego za młodu” Stevensona. Motyw rozbitka, porwania, droga, trochę robinsonady. Książka jest jednak bardziej psychologiczna niż przygodowa. Jej 60 % to swoisty pojedynek, konflikt osobowości, t.j. bohatera – narratora i psychopatycznego kapitana statku, który na początku ratuje, ale potem przybiera strój oprawcy. Narrację pierwszoosobową uważam za dobry pomysł, bardziej wczuwamy się wtedy w tragedię ,,uratowanego” rozbitka. Jest prawdziwie, wręcz naturalistycznie. Czuć, że London na niejednym statku płynął. Sporo tam także monotonnego życia na okręcie i dużo żeglarstwa. Liny, maszty, halsy, węzły itd. Dużo, ale nie na tyle by zanudzić czytelnika.

Zgodzę się z wcześniejszą opinią, że London serwuje nam bardzo podobne bohaterki. Eteryczne, delikatne, mądre, trochę otoczone światem mężczyzn. Nie zgodzę się jednak, że pojawienie się kobiety psuje książkę. Uważam wręcz, że wprowadza dużo kolorytu. Da się wyczuć charakterystyczny klimat pożądania, kiedy na statku pełnym wyposzczonych zabijaków pojawia się taka urokliwa dama.

Widoczne także, charakterystyczne dla Londona, akcenty socjalistyczne, ale i nie do końca, a jeśli już to w strawnej dawce. Nasz ,,więzień” ciężko, ponad siły, pracuje na statku i zdaje sobie, w pewnym momencie, sprawę z niesprawiedliwości społecznej i trudnego losu pracowników fizycznych. Wcześniej nie miał o tym pojęcia, zajmując się zajęciami charakterystycznymi dla inteligenta. Niemniej jednak, Humprey także wielokrotnie podziwia kapitana statku. Jest zafascynowany jego przedsiębiorczością, charyzmą. Jawi się tu nam jako jakiś szef w korporacji, który wprowadza nowicjusza w tajniki swojego rzemiosła. Czyli jest, jakby do pewnego momentu, pochwała kapitalizmu.

Mamy tutaj też kult ciała i kulturystyki. Wystarczyłoby mi napisać raz, że wszyscy są silni i umięśnieni. Autor powtarza to jednak do znudzenia. To też jednak charakterystyczne dla jego utworów.

Mogę się przyczepić do tego, że akcja pod koniec robi się nieco naiwna i bajkowa. Bardziej jestem w stanie uwierzyć, że gdy 2 ludzi znajdzie się w niegościnnym, odległym środowisku to będzie się zachowywać jak bohaterowie ,,Terroru” Simmonsa, czy ,,Rękopisu z księżyca” Żuławskiego. Tymczasem nasza ,,para” spija sobie z dziubków, odbudowuje statek, będąc totalnymi żeglarskimi neofitami i śmieje się, zastanawiając nad sensem słów ,,mała kobietka”. No, ale takie bajki London nam już serwował (,,Księżycowa Dolina”).

Generalnie jednak powieść się broni. Psychologiczna, trochę przygodówka, 7/10 (tym razem nie trzeba było naciągać oceny).

Dobra, nawet bardzo. Solidna. Nie tak prawdziwa jak ,,Martin Eden” i mniej naiwna niż ,,Księżycowa Dolina”. Książka, dość typowa dla Londona, zawierająca także elementy z tych 2 wymienionych pozycji.

Mamy dobrze ułożoną historię, fabułę, momentami trochę mi przypominała ,,Porwanego za młodu” Stevensona. Motyw rozbitka, porwania, droga, trochę robinsonady. Książka jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to