rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Lady Whistledown kontratakuje Suzanne Enoch, Karen Hawkins, Julia Quinn, Mia Ryan
Ocena 6,4
Lady Whistledo... Suzanne Enoch, Kare...

Na półkach: , ,

W najnowszej antologii "Lady Whistledown kontratakuje", autorstwa Julii Quinn, Suzanne Enoch, Karen Hawkins i Mii Ryan czytelnicy ponownie przeniosą się w czasy regencji i przeczytają o intrygach, romansach i ukrytych tajemnicach. Żaden sekret nie będzie tu bezpieczny, bo nieuchwytna Lady Whistledown czuwa i gdy tylko coś ciekawego przyuważy – nie omieszka się wspomnieć o tym w swojej kronice! A będzie miała o czym wspominać, bo podczas jednego z wystawnych przyjęć Lady Neeley dojdzie do niefortunnego zdarzenia — zniknięcia jej nowej bransoletki z rubinami. To zdarzenie będzie głównym tematem pozostałych wydarzeń towarzyskich w tym sezonie i oczywiście będzie również komentowane przez najbardziej plotkarską reporterkę w całym Londynie. Czy Lady Whistledown uda się rozwiązać zagadkę?

Antologię otworzy Julia Quinn „Pierwszym pocałunkiem” i zaprezentuje czarujący romans pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji. Główny bohater, łowca posagów, wpada w sidła miłości, która stawia go przed wyborem: zdobyć majątek czy serce ukochanej? Quinn jak zawsze mistrzowsko maluje obraz regencyjnego społeczeństwa, gdzie miłość jest równie nieprzewidywalna, jak los na salonowych tańcach. Drugie opowiadanie „Ostatnia pokusa” Miai Ryan jest delikatną opowieścią o zakazanej miłości między szarmanckim księciem a młodą kobietą marzącą o prowadzeniu własnego biznesu. Mezalians jak się patrzy! Suzanne Enoch w „Najlepszy z obu światów” opowiada historię młodej dziewczyny, która przez całe życie przestrzegała zasad rodziców i społeczeństwa, aby uniknąć wszelkiego rodzaju skandalów. Jej życie zmieni się, gdy najbardziej znany libertyn w całym Londynie zacznie się o nią zabiegać. I muszę tu wspomnieć, że ta historia podobała mi się najmniej z całej antologii. Całość zamyka „Dla mnie jedyny” Karen Hawkins, w którym autorka wprowadza czytelników w świat małżeństwa, które ma zostać anulowane. Hawkins ukazuje skomplikowane relacje między małżonkami, przeplatane nutą nostalgii i nadziei na nowy początek.

Każdy rozdział tych czterech historii poprzedza fragment z Kroniki Towarzyskiej Lady Whistledown. To ona snuje wątki, splata historie bohaterów i ukazuje czytelnikowi kulisy towarzyskiego życia Londynu. Jej obecność nadaje opowieściom dodatkowego smaczku i tajemniczości, czyniąc lekturę niezwykle pociągającą. Co więcej, fakt, że w każdym z opowiadań autorki nawiązują do zaginięcia bransoletki Lady Neeley, sprawia, że ​​nie można odłożyć książki do samego końca, gdyż dopiero na ostatnich stronach zostaje ujawniony sprawca kradzieży cennego przedmiotu.
"Lady Whistledown kontratakuje" to znakomita lektura dla miłośników romansów historycznych, którzy pragną zanurzyć się w świat pełen namiętności, intryg i niezwykłych miłosnych przygód. Suzanne Enoch, Karen Hawkins, Julia Quinn i Mia Ryan stworzyły antologię, który z pewnością zadowoli nawet najbardziej wymagających czytelników, zapewniając im niezapomniane doznania literackie i emocjonalną podróż w czasy, gdzie miłość była równie niebezpieczna, co porywająca.

W najnowszej antologii "Lady Whistledown kontratakuje", autorstwa Julii Quinn, Suzanne Enoch, Karen Hawkins i Mii Ryan czytelnicy ponownie przeniosą się w czasy regencji i przeczytają o intrygach, romansach i ukrytych tajemnicach. Żaden sekret nie będzie tu bezpieczny, bo nieuchwytna Lady Whistledown czuwa i gdy tylko coś ciekawego przyuważy – nie omieszka się wspomnieć o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W powieści „Klątwa Czarnoboga” Adama Wyrzykowskiego autor przenosi swoich czytelników do malowniczego miasteczka, które z dnia na dzień staje się areną niezwykłych zdarzeń. Ta młodzieżowa książka (ale spokojnie mogą ją czytać i starsi i także będą czerpać radość z opowieści) o młodych bohaterach, których codzienność zostaje przemieszana ze światem duchów, demonów i starożytnych tajemnic wciągnęła mnie bardzo i w sumie ostatnie słowa jednego z bohaterów wywołały uśmiech na twarzy, bo są zapowiedzią kontynuacją tej przygody! A musicie wiedzieć już na wstępie, że ta debiutancka powieść fantasy wchodzi w skład cyklu Bliskie spotkania czarciego stopnia i zapowiada się naprawdę dobrze!

Czy lubicie się ciągle przeprowadzać? Ja nie lubię zmian i współczuję głównemu bohaterowi trzynastoletniemu Makaremu, że przez pracę ojca nie mógł jeszcze zapuścić nigdzie korzeni. Częste przeprowadzki i co za tym idzie — zmiany szkół skutkują, że chłopiec jest przede wszystkim samotny. Ale to wkrótce się zmieni, bo odkopanie tajemniczego posągu przez robotników sprawi, że w miasteczku zapanuje niepokój i chaos, a chłopiec znajdzie się w centrum uwagi. Dzięki temu jednak zyska przyjaciół: Oskara i Liwię i wraz z nimi spróbuje odnaleźć porwaną siostrę Oskara, Berenikę. Obserwacja ich niezwykłych poczynań wciągnie czytelnika w labirynt niezwykłych wydarzeń, w których ważną rolę odegrają wierzenia słowiańskie i mitologia! Uwielbiam takie magiczne elementy w książkach, więc taka mieszanka to strzał w dziesiątkę! Autor zadbał, by na czytelnika czekało wiele niespodzianek i wielu niezwykłych bohaterów, stąd poznamy też choćby Leszego, czy Babę Jagę! A to dopiero początek, czy odważycie się wraz z Makarym do podziemi szkoły?

Adam Wyrzykowski w „Klątwie Czarnoboga” doskonale ukazał atmosferę tajemniczości i niepokoju, na spokojnie w pierwszych rozdziałach dał czytelnikowi czas na zapoznanie się z bohaterami i małym miasteczkiem. Tempo na początku nie będzie szybkie, ale ciekawość: jakie istoty magiczne tutaj spotkamy, w jakie kłopoty wplącze się Makary i czy misja uratowania Bereniki się powiedzie, nie pozwoli na odłożenie książki. Główny bohater z nowymi przyjaciółmi staną w obliczu nadprzyrodzonych wyzwań i niebezpieczeństw. To właśnie ich determinacja, odwaga i zdolność do współpracy z duchami i demonami ze słowiańskich legend sprawią, że czytelnik z zapartym tchem będzie śledził każdy ich krok i trzymał kciuki za ich sukces. Dodatkowo autentyczność relacji między Makarym, Oskarem i Liwią nadaje powieści głębi i emocjonalnego wymiaru, młodsi czytelnicy na pewno bez problemu będą mogli się utożsamić z nastolatkami.

Jednym z największych atutów „Klątwy Czarnoboga” jest nie tylko fascynująca fabuła, ale także niezwykle wyrazisty i sugestywny język, który przenosi czytelnika w świat pełen magii i słowiańskich wierzeń. A skoro też tu już o nich mowa – ten fantastyczny świat został bardzo ciekawie wykreowany, przenika się z naszym rzeczywistym i sami zdecydujecie, czy to lepiej, że w naszej rzeczywistości nie można porozmawiać ze skrzatem, a i z podziemi nagle na powierzchnię nie wyjdą niezbyt przyjemne stwory. Adam Wyrzykowski w sposób mistrzowski zbudował cały ten świat i ukazał zarówno piękno, jak i grozę słowiańskiego folkloru. Mimo że mamy tutaj do czynienia z debiutem literackim, to na trzeba koniecznie docenić sposób wykreowania bogatego, złożonego świata, który wciąga czytelnika od pierwszych stron i nie pozwala mu oderwać się od lektury.

„Klątwa Czarnoboga” Adama Wyrzykowskiego będzie niezwykłą podróżą przez mroczne zakamarki słowiańskiej mitologii, która naprawdę warto przebyć wraz z bohaterami. To więcej niż tylko książka — to opowieść o przyjaźni, odwadze i walce dobra ze złem, która budzi skryte pragnienie odkrywania kolejnych tajemnic. Polecam ją wszystkim miłośnikom literatury fantasy oraz fanom słowiańskiej mitologii.

W powieści „Klątwa Czarnoboga” Adama Wyrzykowskiego autor przenosi swoich czytelników do malowniczego miasteczka, które z dnia na dzień staje się areną niezwykłych zdarzeń. Ta młodzieżowa książka (ale spokojnie mogą ją czytać i starsi i także będą czerpać radość z opowieści) o młodych bohaterach, których codzienność zostaje przemieszana ze światem duchów, demonów i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kiedy sięgnęłam po "Zdejmij z Nieba Księżyc" autorstwa Kristan Higgins, byłam gotowa na emocjonalną wędrówkę, która poruszy moje serce do głębi. To opowieść o miłości, poświęceniu i nieuchronności śmierci, która brzmi jak recepta na rozrywający serce romans. Nie spodziewałam się jednak, że ta historia będzie aż tak smutna! I chociaż bardzo szybko nasunęło mi się porównanie do książki „PS. Kocham Cię”, to mimo podobieństw i ta historia może złamać serce i na pewno Was wiele razy zaskoczy. Czytanie „Zdejmij z Nieba Księżyc” powodowało, że niekiedy bałam się przewrócić następną stronę, bo w każdym momencie mógł mnie „zaatakować” taki fragment, który wywoła mnóstwo emocji.

Fabuła skupia się na losach młodej pary Joshuy i Lauren, którzy po ślubie muszą zmierzyć się z brutalną rzeczywistością choroby Lauren. To niezwykle trudny czas, gdy codziennością staje się walką z chorobą, a nadzieja zderza się z nieubłaganym przeznaczeniem. Jednym z najbardziej poruszających elementów książki są listy, które Lauren zostawia dla Joshuy. To piękny gest miłości i troski, który dodaje głębi i emocjonalnego ładunku całej opowieści. To one są jak promień światła w ciemności, obietnicą, że nawet po największej stracie można odnaleźć sens życia i szczęście. Wiele emocji dostarcza także lektura listów Lauren do zmarłego ojca, ach… na samo wspomnienie mam po prostu gęsią skórkę.

Choć fabuła przesiąknięta jest sentymentalizmem i emocjonalnym ładunkiem, Higgins unika pułapki popadania w nadmierną ckliwość. Jej styl jest błyskotliwy, zabawny, a dialogi pełne życia. To sprawia, że mimo smutku, który towarzyszy czytelnikowi na każdej stronie, książka jest też lekką, przyjemną lekturą. Warto również podkreślić, że autorka nie ogranicza się tylko do głównego wątku miłosnego. Wplata w fabułę także inne relacje rodzinne, przyjaźnie i walkę z własnymi demonami. To sprawia, że książka staje się bardziej złożona i wielowymiarowa, oddając bogactwo ludzkich doświadczeń i emocji. Pamiętam, jak bardzo rozsypałam się podczas lektury „Promyczka” i delikatnie miałam nadzieję na to, że ta książka także doprowadzi mnie do takiego stanu. Często bardzo płaczę podczas czytania, tutaj wielokrotnie ogarniało mnie wzruszenie, jednak mimo wszystko byłam twarda. Choć żadnej łzy nie uroniłam, ta historia odcisnęła swój ślad na mojej duszy i zdecydowanie ją polecam.

Kiedy sięgnęłam po "Zdejmij z Nieba Księżyc" autorstwa Kristan Higgins, byłam gotowa na emocjonalną wędrówkę, która poruszy moje serce do głębi. To opowieść o miłości, poświęceniu i nieuchronności śmierci, która brzmi jak recepta na rozrywający serce romans. Nie spodziewałam się jednak, że ta historia będzie aż tak smutna! I chociaż bardzo szybko nasunęło mi się porównanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Rozpostarta między nostalgia za przeszłością a nadziejami na przyszłość "Willa przy Perłowej" Pauliny Molickiej zaprasza czytelnika w malownicze zakamarki małego miasteczka, gdzie historie splatają się niczym nitki w kolorowym kobiercu. Autorka powraca z uroczą kontynuacją swojego debiutu literackiego "Księgarenka na Miłosnej" i sprawia, że czytelnik, zapoznając się z treścią może choć na chwilę zapomnieć o swojej codzienności, a ciekawa fabuła przesiąknięta optymizmem i nadzieją z pewnością poprawi humor.

W "Willi przy Perłowej" poznajemy specjalistkę od marketingu Michalinę Sarnecką, która z czerwoną walizką w ręku stanie na rozstaju dróg w małym miasteczku. Szybko zakocha się w tym nowym miejscu, gdzie znajdzie schronienie u dalekiego stryja i nawiąże przyjaźnie z lokalnymi mieszkańcami, w tym z Olą z księgarenki przy ulicy Miłosnej. Jednak to spotkanie z tajemniczą starszą panią i jej willą przy ulicy Perłowej zmieni życie Michaliny nieodwracalnie. Willa przy Perłowej, prowadzona przez trzy pokolenia rodziny Wolskich, niestety znajdzie się w bardzo trudnym finansowym położeniu i właściciele już w tym momencie myślą o najgorszym scenariuszu, zamknięciu interesu. Czy warto wierzyć w przypadki? Wizyta Michaliny będzie szansą na przywrócenie tytułowej willi świetności, w końcu na marketingu główna bohaterka doskonale się zna. Wkrótce dziewczyna przeprowadzi się do willi, gdzie spotka Adama, wnuka właścicielki. Ale czy ich relacja będzie tak łatwa? Czy Michalina przekona Adama do swoich pomysłów? I czy uda się ożywić Willę przy Perłowej?

Paulina Molicka w swojej najnowszej powieści zgrabnie snuje wątki miłosne, rodzinne i zawodowe, tworząc pełne uroku opowieści o niespodziewanych zwrotach losu. Bohaterowie, choć wykreowani z delikatnością, są pełni życia, a ich wzajemne relacje sprawiają, że czytelnik nie może oderwać się od lektury. Molicka doskonale operuje emocjami i relacjami między postaciami, tworząc zawiłe i interesujące konflikty, które trzymają czytelnika w napięciu. Od razu też polubiłam główną bohaterkę i w sumie bardzo szybko stwierdziłam, że rozdziały związane z pracą bohaterki mogłyby być właśnie o mnie, tak wiele w tym momencie życia mam wspólnego z Michaliną. W przeciwieństwie do mnie ona uciekła, ruszyła do przodu i postawiła wszystko na jedną kartę. W trakcie czytania pojawią się pytania o przeszłość Michaliny i powody jej ucieczki od rodziny, te fragmenty dodają powieści głębi i tajemniczości. Jedynym małym minusem tej książki jest dla mnie relacja między główną bohaterką a Adamem, za brakło tu mi głębi i jakiejś większej chemii. Ucieszyłoby mnie bardzo pogłębienie wątku między Michaliną w przystojnym mężczyzną, jego przemiana wydaje mi się też trochę naciągana i mało wiarygodna. Ale to tylko mały minus, który nie odebrał mi przyjemności z tej lektury.

Język, którym posługuje się autorka, jest płynny i barwny, co sprawia, że świat "Willi przy Perłowej" staje się realny i łatwo wciąga czytelnika. Paulina Molicka z łatwością kreśli atmosferę małego miasteczka, gdzie każdy mieszkaniec kryje swoje tajemnice, a każdy dom skrywa historię. Może jeszcze uda nam się wrócić do tego miejsca, wszak wiele domów ma wiele do zaoferowania czytelnikom, choćby pewien niebieski? Kontynuacja "Księgarenki na Miłosnej" okazała się równie udana, jak debiut autorki. "Willa przy Perłowej" to lektura, która czytelnika wciągnie od pierwszych stron i nie pozwali oderwać się aż do zaskakującego finału. Dla miłośniczek literatury obyczajowej to pozycja obowiązkowa — pełna uroku, emocji i niezapomnianych bohaterów.

Rozpostarta między nostalgia za przeszłością a nadziejami na przyszłość "Willa przy Perłowej" Pauliny Molickiej zaprasza czytelnika w malownicze zakamarki małego miasteczka, gdzie historie splatają się niczym nitki w kolorowym kobiercu. Autorka powraca z uroczą kontynuacją swojego debiutu literackiego "Księgarenka na Miłosnej" i sprawia, że czytelnik, zapoznając się z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po przeczytaniu debiutanckiej książki Kamila Piechury „Letarg” miałam ogromne przeczucie, że autor tak szybko nie zniknie z literackiej sceny. Ta pierwsza książka już miała wysoki poziom, ale to, co zrobił Piechura w drugiej książce, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. „Era”, bo o tej książce właśnie teraz mowa, to po prostu ogromne zaskoczenie i wielkie WOW! Zawieszona poprzeczka została tu z lekkością przeskoczona, a autor przeniósł mnie w świat nie tylko związany z nowoczesnymi technologiami, ale i w krąg psychologicznych intryg i moralnych dylematów.

Fabuła „Ery” rozpoczyna się obietnicą spektakularnego sukcesu podczas targów technologicznych w Hanowerze. Główny bohater Oliwier Falk stawia wszystko na jedną kartę i podczas prezentacji przedstawia zebranym owoc pracy całego zespołu – projekt ERA, który ma wiele zmienić w naszym świecie. Jednakże idylliczna wizja zmieni się bardzo szybko w koszmar, a w wyniku niewytłumaczalnej śmierci jednego z głównych architektów systemu, cała historia nabierze nowego, mrocznego wymiaru. Konieczne będzie wprowadzenie do fabuły enigmatycznego komisarza Samuela Bloma, który w bardzo krótkim czasie będzie musiał rozwiązać skomplikowaną intrygę. Czy zdąży?

Sztuczna inteligencja zaczyna odgrywać coraz większą rolę w naszym współczesnym życiu i choć z jednej strony może wiele nam ułatwiać, wyręczać w powierzonych zadaniach, to jednak może stanowić dla człowieka śmiertelne zagrożenie. Wystarczy, że trafi w niepowołane ręce! Wykreowany przez zespół Falka projekt „ERA” ma być przełomem w świecie technologicznym, jednak jak się okaże, dla samego Falka będzie największym zagrożeniem. Konstrukcja tej książki przykuła moją uwagę już na samym początku, ciekawy wstęp mnie zaintrygował, lecz nie przewidywałam, że fabuła będzie dosłownie pokręcona i szalona! Narracja głównie skupiona jest na Oliwierze Falku, ale pojawią się tutaj także rozdziały związane z członkami firmy Ansa oraz co ciekawe – autor oddaje także scenariusz serialu, który wymieliła sama ERA. Transmitowany na twitchu sitcom opowiada o „przygodach” małżeństwa Marry i Joe’go i można odnieść wrażenie, że z każdą kolejną sceną staje się coraz bardziej przerażający! Piechura doskonale połączył konwencję thrillera z motywami science fiction i sprawił, że automatycznie rozmyśla się na tematy egzystencji i odpowiedzialności za wszystkie wykreowane przez człowieka „stworzenia”.

Styl narracji Kamila Piechury jest pełen dynamiki, płynny język nie pozwala na odłożenie książki nawet na chwilę. Do tego plastyczne opisy scen i pochylenie się nad portretami psychologicznymi bohaterów sprawiają, że bardzo łatwo przenieść się w ten wykreowany świat i jednocześnie uczestniczyć we wszystkich wydarzeniach. To będzie wręcz niesamowita i jednocześnie przerażająca podróż pełna emocji i wielu tajemnic. „Era” będzie nie tylko opowieścią o technologicznym marzeniu, zdobywaniu świata i zdobycia uznania, lecz także o cenie, jaką za te marzenia trzeba zapłacić. Zostaniemy tutaj skonfrontowani z moralnymi dylematami i pytaniami, czy na pewno zawsze jesteśmy gotowi na konsekwencje własnych działań. Czy Era, sztuczna inteligencja, może obrócić się przeciwko swym twórcom? I jak daleko posunie się człowiek, by zachować kontrolę nad swym życiem i owocem swojej pracy?

„Era” nie tylko dostarczy czytelnikowi wielu wrażeń, nie można tu zliczyć zaskakujących zwrotów akcji, ale w międzyczasie zmusi go też do rozmyślania o etycznym i psychologicznym aspekcie rozwoju technologii. Po przeczytaniu tej książki miałam ochotę uciec od całej otaczającej mnie elektroniki, lecz czy to jest możliwe? Autor doskonale poradził sobie z realizacją fabuły i udowodnił, że potrafi stworzyć książkę nie tylko trzymającą czytelnika w napięciu, ale fabułę tak dobrą, o której łatwo nie idzie zapomnieć. „Era” to powieść, którą zdecydowanie trzeba przeczytać!

Po przeczytaniu debiutanckiej książki Kamila Piechury „Letarg” miałam ogromne przeczucie, że autor tak szybko nie zniknie z literackiej sceny. Ta pierwsza książka już miała wysoki poziom, ale to, co zrobił Piechura w drugiej książce, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. „Era”, bo o tej książce właśnie teraz mowa, to po prostu ogromne zaskoczenie i wielkie WOW! Zawieszona...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Spójrzcie na tytuł najnowszej powieści Benjamina Stevensona „W mojej rodzinie każdy kogoś zabił” – czyż to nie wystarczająca zachęta dla miłośnika kryminałów, by po prostu sięgnąć po książkę? Jeszcze przed rozpoczęciem lektury próbowałam zgadnąć, dlaczego autor tak zatytułował książkę, czy to rodzaj gry z czytelnikiem i Stevenson puszcza do nas oko, czy może opisywana rodzina to seryjni mordercy i zabójstwa dla nich to przysłowiowy chleb z masłem? Jeśli jesteście ciekawi – przeczytajcie! Co tu na Was czeka? Przede wszystkim dostaniecie inteligentną mieszankę humoru, intryg oraz atmosferycznego napięcia, które to przenosi czytelnika w sam środek mroźnej i niebezpiecznej scenerii ośrodka narciarskiego, gdzie rodzinne spotkanie szybko zamieni się w koszmar.

Benjamin Stevenson wykreował bardzo ciekawą rodzinę Cunninghamów i przygotował dla niej wiele atrakcji, także tych makabrycznych. Akcja powieści rozgrywa się podczas straszliwej burzy śnieżnej, która izoluje gości w odległym ośrodku narciarskim. Uwięzienie wydaje się idealnym pretekstem do spędzenia ze sobą czasu i naprawienia rodzinnych więzi, lecz nic nie będzie takie proste i łatwe. Cała ta sytuacje szybko zamieni się w koszmar, a kolejne osoby z kręgu rodziny staną się ofiarami tajemniczego mordercy. Główną zagadką do rozwiązania będzie odkrycie tożsamości zbrodniarza, jednak gdy zaczniemy wraz z narratorem wgłębiać się w tę sprawę, natkniemy się na mnóstwo intryg i co oczywiste – rodzinnych tajemnic.

Skoro sam tytuł sugeruje morderstwa, to w treści nie może ich zabraknąć! I tak jest, to niezwykle intrygująca książka z dużą liczbą ciał. Kto zginie i dlaczego? Pozwólcie, by narrator Ernsest „Ern Cunningham wprowadził Was w fabułę i objaśnił wszystkie rodzinne powiązania. Ern jest autorem przewodników na temat pisania powieści kryminalnych, czci wszystkich pisarzy kryminałów ze Złotego Wieku i przede wszystkim będzie przestrzegał wszystkich dziesięciu przykazań Ronalda Knoxa dotyczących kryminałów (te przykazania czytelnik otrzyma już na samym początku książki). Znając te zasady, zobowiązuje się do ich przestrzegania w tej powieści o swojej rodzinie. Trzeba już na wstępie zaznaczyć, że ten bohater padł ofiarą pewnego rodzaju ostracyzmu, zrobił coś, co rodzina nie jest w stanie mu wybaczyć. Decyduje się jednak na udział w zjeździe rodzinnym, a dzięki czemu czytelnik ma relację z pierwszej ręki na temat wszelkich wydarzeń. Narracja w pierwszej osobie sprawia, że Ern bardzo często puszcza oko do czytelnika, zwraca się do niego bezpośrednio, ale czy na pewno jest zawsze szczery? Czy Ernowi na pewno można zaufać? Choć nie ukrywa on żadnych faktów, to panujące czarne poczucie humoru wprowadza atmosferę napięcia i jednocześnie sprawia, że czyta się powieść z przyjemnością. Z ogromnym zaciekawieniem przyglądałam się też poczynaniom głównego bohatera, bo skoro zna wszystkie zasady tworzenia zagadek kryminalnych, to z łatwością powinien poradzić sobie ze wskazaniem mordercy? Stos zwłok będzie rósł, a co zrobi Ern?

W książce „W mojej rodzinie każdy kogoś zabił” doskonale widać przejaw inteligentnego humoru, zarówno słownego, jak i sytuacyjnego. Całość nadaje książce unikalny charakter i to oczywiście nie koniec zalet! Stevenson doskonale balansuje między tradycyjnymi konwencjami gatunku a świeżym spojrzeniem na kryminały i w ostateczności wychodzi mu oryginalne dzieło, które angażuje czytelnika do ostatniej strony. Fabuła zawierała sporo momentów zaskakujących, może akcja nie miała szybkiego tempa, ale jednak sposób prowadzenia tej fabuły gwarantował nieustające zaciekawienie i ogólnie zagadka nie należała do najłatwiejszych. Jeśli chcecie dowiedzieć się, co takiego każdy z członków rodziny Cunninghamów ma za uszami i jak to jest z tymi morderstwami – to jak najszybciej sięgnijcie po książkę!

Spójrzcie na tytuł najnowszej powieści Benjamina Stevensona „W mojej rodzinie każdy kogoś zabił” – czyż to nie wystarczająca zachęta dla miłośnika kryminałów, by po prostu sięgnąć po książkę? Jeszcze przed rozpoczęciem lektury próbowałam zgadnąć, dlaczego autor tak zatytułował książkę, czy to rodzaj gry z czytelnikiem i Stevenson puszcza do nas oko, czy może opisywana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie będę owijać w bawełnę i już na samym początku napiszę, że „Złe dziecko” Camilli Way jest genialnym thrillerem! Miałabym do siebie ogromne wyrzuty sumienia, gdybym nie zdecydowała się na przeczytanie tej książki! Way nie szczędziła tutaj emocji ani zaskakujących zwrotów akcji. Sposób, w jaki skonstruowała narrację, sprawił, że dosłownie od samego początku towarzyszyło mi uczucie niepokoju i niepewności. Autorka dosłownie mnie zmanipulowała i tak poprowadziła fabułę przez labirynt tajemnic i niespodzianek, że wszystkie moje teorie dosłownie się rozwiały.

Wielką niespodzianką była już sama fabuła, bo opis tej książki sugerował mi zupełnie inny kierunek, w jakim pójdzie akcja „Złego dziecka”. Autorka bowiem zdecydowała się na narracje obejmującą dwie linie czasowe i bardzo długo zastanawiałam się, jak obydwie historie połącza się ze sobą. Ten niepokój towarzyszył mi od początku i myślę, że i Wy będziecie często zaskoczeni wszystkimi zwrotami akcji. Otóż pierwsza historia rozgrywa się na przełomie lat 80. i 90. i skupia się na historii opowiadanej przez Beth. Ona i jej mąż Doug bardzo nie mogli doczekać się, aż zostaną rodzicami. Po latach starań udaje się – rodzi im się córeczka Hannah. Z każdym kolejnym rokiem Beth zauważa, że w dziewczynce dosłownie siedzi zło i ilość złych uczynków dosłownie się powiększa. Córka przejawia wręcz zachowania socjopatyczne, tylko czy na pewno? Czy wybryki się skończą, czy Hannah jednak ujawni swoją prawdziwą złą naturę? Druga historia to już przeskok do 2017 roku, poznamy Clarę, która zaangażuje się w poszukiwania swego chłopaka Luke’a. Mężczyzna po prostu nie wrócił do domu, więc trzeba będzie odkryć, czy na pewno był szczery z dziewczyną, czy może coś ukrywał. I dlaczego wątek związany z zaginięciem pojawia się w tej książce?

Way może nie kupiła mnie od pierwszych rozdziałów, ale gdy zaczęłam się wczytywać w tę historię, to z każdym kolejnym rozdziałem rósł mój podziw i wręcz zachwyt! Way zabrała mnie w mroczny świat rodzinnej tragedii, gdzie główni bohaterowie Beth i Doug muszą zmierzyć się z przerażającą rzeczywistością: ich własne dziecko staje się źródłem niebezpieczeństwa i terroru. Autorka wnikliwie ukazała psychikę postaci oraz ich relacje, a każda kolejna strona tej naprzemiennej historii ukazywała coraz bardziej zagmatwane tajemnice i zawiłe powiązania rodzinne. Moje wszelkie teorie dotyczące rozwiązania skomplikowanej fabuły się nie sprawdziły i naprawdę z ogromną ciekawością śledziłam fabułę tej powieści. Dawno w moje ręce nie trafił tak genialnie skonstruowany thriller. Jednym z najmocniejszych punktów „Złego dziecka” jest zdolność autorki do manipulowania czytelnikiem i ja całkowicie uległam, pisarka dosłownie owinęła mnie wokół palca! Rozwiązanie pozostawało niejasne aż do samego końca i same ostatnie strony to przykład literackiego mistrzostwa. Way nie trzymała się szablonów i odważnie eksperymentowała z narracją, co sprawia, że "Złe dziecko" wyróżnia się na tle innych thrillerów. To też jedna z tych książek, o której nie można zdradzać zbyt wiele, bo odbierze się czytelnikowi radość z odkrywania wszystkich wątków, powiązań i głównych problemów. Serio, zaryzykujcie i przekonajcie się sami, dlaczego wywarła na mnie tak wielkie wrażenie.

"Złe Dziecko" to prawdziwa perełka wśród thrillerów psychologicznych. Camilla Way potrafi zaciekawić czytelnika od pierwszych stron i napięcie nie opuści go aż do zaskakującego zakończenia. Ta książka z pewnością znajdzie się w moim zestawieniu najlepszych książek tego roku i trzymam kciuki, by Way pisała tylko tak dobre thrillery!

Nie będę owijać w bawełnę i już na samym początku napiszę, że „Złe dziecko” Camilli Way jest genialnym thrillerem! Miałabym do siebie ogromne wyrzuty sumienia, gdybym nie zdecydowała się na przeczytanie tej książki! Way nie szczędziła tutaj emocji ani zaskakujących zwrotów akcji. Sposób, w jaki skonstruowała narrację, sprawił, że dosłownie od samego początku towarzyszyło mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Jej wszystkie życia" Briany Cole to książka, która wciąga od pierwszych stron i nie pozwala oderwać się aż do samego końca. Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się przeczytać tę powieść, bo autorka stworzyła trzymający w napięciu thriller, który z pewnością przypadnie też do gustu miłośnikom gatunku. To lektura, która zostaje w pamięci na długo po jej zakończeniu.

Fabuła książki prowadzi czytelnika przez labirynt sekretów, rywalizacji między rodzeństwem i poszukiwań zaginionej siostry. Główna bohaterka Deven, będzie w ogromnym szoku, gdy zostanie wezwana do zidentyfikowania ciała kobiety, która rzekomo jest jej siostrą Kenndy. Deven jest przekonana, że to nie jest jej siostra, co też automatycznie postawi pod znakiem zapytania wszystkie dotychczasowe przekonania i relacje rodzinne. Rozpocznie się intensywne prywatne śledztwo bohaterki, podczas którego granice między prawdą a kłamstwem zaczną się zacierać, a Deven odkryje, że jej siostra prowadziła zupełnie inne życie, niż to, które znała. Kim tak naprawdę była Kennedy i dlaczego kłamała?

Główna bohaterka jest zdeterminowana, by poznać prawdę o zaginięciu siostry, co najważniejsze z punktu widzenia czytelnika: zostanie wplątana w sieć intryg, których rozwiązanie nie będzie takie proste. Jednym z najmocniejszych punktów tej powieści jest sposób, w jaki Cole buduje napięcie. Każda strona kryje w sobie nową zagadkę, kolejny fragment układanki, który zbliża nas do rozwiązania, ale jednocześnie jeszcze bardziej gmatwa całą sytuację. Nie zabraknie tu momentów, które sprawią, że z niecierpliwością przerzucać będzie się kolejne strony, pragnąc poznać kolejny krok Deven i dowiedzieć się, co naprawdę stało się z jej siostrą. Cole w sprawny sposób prowadzi czytelnika przez labirynt zawiłych tajemnic i kłamstw, gdzie granice między faktem a fikcją zacierają się niemalże całkowicie. I za to należą się autorce ogromne brawa! Ciekawość potęgują także szczere fragmenty pamiętnika małej Kennedy, które ujawnią, że dzieciństwo sióstr nie było wcale takie idealne. Może dlatego siostra miała swoje tajemnice? Nie zdradzę Wam wszystkich pobocznych wątków, ale będzie bardzo ciekawie!

"Jej wszystkie życia" to powieść, która nie tylko trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony, ale także prowokuje do refleksji nad naturą relacji międzyludzkich i złożonością ludzkiej psychiki. To lektura obowiązkowa dla wszystkich miłośników inteligentnego, intrygującego thrillera, który zostawia czytelnika z zapamiętanymi jeszcze długo po zakończeniu lektury emocjami i pytaniem: czy naprawdę kiedykolwiek możemy poznać drugą osobę w pełni? Nad tym zastanawiałam się bardzo często podczas lektury. Dlaczego kłamiemy i dlaczego też chcemy zachować pewne tajemnice tylko dla siebie? Myślę, że i Wy będziecie nad tym rozmyślać!

Wielowątkowa fabuła "Jej wszystkie życia" poprowadzi Was przez skomplikowany labirynt emocji i tajemnic, pozostawiając szereg pytań i nieoczekiwanych odpowiedzi. To thriller, który wciąga od pierwszej strony i nie pozwala oderwać się aż do samego końca. Zresztą płynny styl i język autorki sprawia, że dosłownie szkoda czasu na robienie sobie przerw od tej ciekawej historii. Dla miłośników thrillerów "Jej wszystkie życia" będzie prawdziwą gratką.

"Jej wszystkie życia" Briany Cole to książka, która wciąga od pierwszych stron i nie pozwala oderwać się aż do samego końca. Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się przeczytać tę powieść, bo autorka stworzyła trzymający w napięciu thriller, który z pewnością przypadnie też do gustu miłośnikom gatunku. To lektura, która zostaje w pamięci na długo po jej zakończeniu.

Fabuła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Thriller nie do końca spełnił moje oczekiwania" - to zdanie doskonale podsumowuje moje wrażenia po lekturze "Pustaci" Agaty Zamarskiej. Choć nie brakuje w niej momentów napięcia i zagadki, to jednak główna fabuła za bardzo przypominała mi powieść obyczajową z odrobiną wątków thrillerowych, co jednak może rozczarować czytelników oczekujących intensywnego, trzymającego w napięciu dreszczowca. Był klimat, pojawiało się napięcie, jednak czegoś mi tutaj zabrakło, bym pełna zachwytu mogła polecić tę książkę.

Główną postacią jest Ada, młoda dziewczyna będąca w świeżym związku z Kamilem. Ich miłość wydaje się niepokonana, a przyszłość rysuje się obiecująco. Jednak, gdy para odwiedza miasteczko Kamila, Ada odkrywa, że idylliczna fasada ma jednak mroczne zakamarki. Agata Zamarska ciekawie buduje napięcie, stopniowo odsłaniając przed czytelnikiem kolejne karty tajemnicy. Mroczna atmosfera "Pustaci" może wzbudzać dreszcz emocji na każdej stronie. Czytelnik wraz z Adą próbuje rozgryźć zagadkę, która toczy się wokół domku letniskowego, który to jawi się jako centrum intryg i niebezpieczeństwa. Poznani przyjaciele ukochanego wydają się normalnymi ludźmi, lecz ich zachowanie może świadczyć o skrywanych tajemnicach. I jeszcze siostra Kamila – Dorota, która od pierwszego spotkania gra Adzie na nerwach. Czy podczas spotkania w domku letniskowym obejdzie się bez tragedii?

Fabuła, zamiast trzymać w napięciu, skupiała się głównie na relacjach między bohaterami, co przypominało raczej powieść obyczajową niż thriller. Dopiero w końcowych rozdziałach książki pojawia się zaskakujący zwrot akcji, który wprawdzie wywołał u mnie emocje, ale niestety było to za mało, aby wynagrodzić początkowe rozczarowanie. Ostatnie rozdziały sprawiły to, że mimo pewnych zastrzeżeń do samej fabuły, nie mogę odmówić autorce umiejętności zaskakiwania i kreowania nieoczekiwanych zwrotów akcji.

Język użyty w „Pustaci” jest płynny i przyjemny, co ułatwia czytanie i pozwala bez żadnego problemu zanurzyć się w świat bohaterów. Opisy otoczenia, atmosfery czy emocji są szczegółowe i wyraziste, co też pozwala czytelnikowi lepiej zrozumieć psychologiczne motywacje postaci. Do samego końca miałam problem z główną bohaterką, sama nie wiem, czy ta postać da się lubić. Jej zachowanie wywoływało u mnie właściwie negatywne emocje, w pewnym momencie było mi dość obojętne, co też dla niej jeszcze przygotowała autorka. Ciekawość poznania zakończenia nie pozwoliła mi na odłożenie tej książki i całe szczęście, że czekało tu ogromne zaskoczenie.

Jednak mimo tych zalet, nie mogę przejść obojętnie obok faktu, że główna linia fabularna, choć ciekawa, nie w pełni spełniła moje oczekiwania. Zbyt wiele elementów typowych dla powieści obyczajowej sprawiło, że całość nieco straciła na intensywności i trzymającej w napięciu atmosferze. Pomimo tego, warto dać szansę tej książce, zwłaszcza jeśli lubi się powieści, które łączą w sobie elementy thrillera z tajemniczymi wątkami obyczajowymi.

"Thriller nie do końca spełnił moje oczekiwania" - to zdanie doskonale podsumowuje moje wrażenia po lekturze "Pustaci" Agaty Zamarskiej. Choć nie brakuje w niej momentów napięcia i zagadki, to jednak główna fabuła za bardzo przypominała mi powieść obyczajową z odrobiną wątków thrillerowych, co jednak może rozczarować czytelników oczekujących intensywnego, trzymającego w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W najnowszej odsłonie przygód mojego ulubionego Czwartkowego Klubu Zbrodni Richard Osman nie zawodzi i serwuje czytelnikom kolejną porcję inteligentnego, pełnego humoru i niesamowicie wciągającego kryminału. "Ostatni gasi światło" to czwarta część serii (i oby nie ostatnia), która nie tylko podtrzymuje wysoki poziom poprzednich tomów, ale także udowadnia, że Osman wciąż potrafi zaskakiwać swoich czytelników. I bardzo szybko można zauważyć tutaj, że ta część różni się od swoich poprzedniczek przede wszystkim klimatem, będzie pojawiał się humor, ale u mnie zamiast wybuchów śmiechu częściej na ustach błądził smutek, bo ta część owładnięta jest nutą melancholii i myślę, że i Wy na chwilę się zatrzymacie, by w ciszy przetrawić pojawiające się słowa. Może też i Wam poleci łza.

Fabuła rozpoczyna się od tragicznej wiadomości o zamordowaniu starego przyjaciela bohaterów, antykwariusza Kuldesha strzegącego tajemniczej paczki. To wydarzenie stawia Czwartkowy Klub w centrum nowego śledztwa, które wciąga ich w świat barwnych fałszerzy sztuki, internetowych oszustów i handlarzy narkotyków. Stanowiący Klub bohaterowie emeryci Elizabeth, Joyce, Ibrahim i Ron po raz kolejny zmierzą się z różnym obliczeń niebezpieczeństwa, ale wątek kryminalny niekiedy usunie się na bok, bo w prywatnym życiu całej czwórki dojdzie do ważnych zmian. Pomimo typowego dla tej serii brytyjskiego poczucia humoru, tym razem Osman balansować będzie między komedią a dramatem, co nadaje tej części dodatkowego głębokiego wymiaru emocjonalnego. Mimo takiej zmiany to nadal są moi ulubieni staruszkowie i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zawitam na osiedle Coopers Chase!

Richard Osman nie tylko mistrzowsko prowadzi czytelnika przez intrygującą fabułę, ale również umiejętnie rozwija charaktery głównych bohaterów. Ich relacje i osobiste dylematy stanowią istotny wątek książki, co sprawia, że nie tylko śledzimy z zainteresowaniem rozwiązanie zagadki kryminalnej, ale również emocjonalnie angażujemy się w losy postaci. Pojawi się tu mnóstwo fragmentów pełnych melancholii i rozmyślania nad sensem życia i jego przemijaniem. Niektóre rozdziały były niesamowicie smutne i choć z racji wieku bohaterów trzeba się spodziewać pożegnań, to każda strata jest po prostu bolesna. Chciałabym, żeby jednak można było im tego oszczędzić, ale przecież takie jest życie, czyż nie? Wątek prywatny niekiedy zdominuje tutaj kryminalne afery, ale i sami zbrodniarze są tutaj wyjątkowo wyrozumiali. Osman kolejny raz połączył kilka na początku niezwiązanych ze sobą wątków, żeby pod koniec wszystko logicznie połączyć i czwarty raz udało mu się mnie zaskoczyć rozwiązaniem kryminalnej intrygi.

"Ostatni gasi światło" to dowód na to, że autor potrafi doskonale bawić się konwencją kryminału, ponieważ łączy w nim elementy zagadki detektywistycznej z komedią sytuacyjną i głębokimi refleksjami nad życiem. Jego lekki, przyjemny styl pisania sprawia, że nawet najbardziej ponure sceny nabierają lekkości, a czytelnik bez problemu przerzuca kolejne strony, chcąc poznać finał tej niezwykłej, choć niekiedy bardzo smutnej historii. Co mnie cieszy najbardziej – w tej części było już więcej rozdziałów z perspektywy ulubionej staruszki Joyce, a że te fragmenty pisane są w pierwszoosobowej narracji i przypominają pamiętnik, więc czytelnik ma wrażenie, że ta bohaterka pisze bezpośrednio dla niego.

"Ostatni gasi światło" to powieść, która trzyma czytelnika w napięciu do ostatniej strony, ale też jednocześnie porusza go swoją głębią i inteligentnym humorem. Richard Osman potwierdza swoje umiejętności jako mistrz kryminału z talentem do tworzenia niezapomnianych postaci i zawiłych intryg. Warto również zauważyć, że choć książka jest czwartą częścią serii, można ją czytać jako samodzielny tytuł, bez konieczności znajomości poprzednich tomów. Jednak dla tych, którzy tak jak i ja pokochali przygody Czwartkowego Klubu, ta część będzie kolejnym niezapomnianym spotkaniem z ulubionymi bohaterami.

W najnowszej odsłonie przygód mojego ulubionego Czwartkowego Klubu Zbrodni Richard Osman nie zawodzi i serwuje czytelnikom kolejną porcję inteligentnego, pełnego humoru i niesamowicie wciągającego kryminału. "Ostatni gasi światło" to czwarta część serii (i oby nie ostatnia), która nie tylko podtrzymuje wysoki poziom poprzednich tomów, ale także udowadnia, że Osman wciąż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W moich skromnych, domowych progach pojawiła się w ostatnich dniach nowa książka "Szafarz" autorstwa Grzegorza Brudnika i spowodowała istne trzęsienie ziemi! Tak dobrego kryminału w klimacie noir nie czytałam bardzo dawno i choć nie wszystko mi się do końca tu podobało, jestem zachwycona przede wszystkim kreacją głównego bohatera, policjanta-wyrzutka Rafała Lichego! Choć był to mój pierwszy kontakt z twórczością tego autora, to już teraz wiem, że muszę nadrobić wcześniejsze powieści. W „Szafarzu” zostałam porwana przez gęstą atmosferę kryminału, która otaczała mnie na każdej stronie i ta mgła sprawiła, że o treści nie tak łatwo zapomnieć po odłożeniu książki.

Przerażająca zbrodnia, którą musi rozwikłać Rafał Lichy, prowadzi go przez labirynt ulic Śląska, gdzie na każdym kroku czai się nowe niebezpieczeństwo. Wraz z nietypową ekipą policjantów powracający do normalnego życia Lichy będzie musiał znaleźć mordercę, który jawi się niczym zbrodniarz-artysta. Kto pada jego ofiarą i dlaczego? Jedno jest pewne, każda nowa zbrodnia popełniana zostaje równo co dwanaście miesięcy w Nowy Rok! Brudnik doskonale zbudował tu napięcie, sprawiając, że strony książki przewraca się z coraz większym zainteresowaniem, chcąc poznać kolejne zwroty akcji.

„Szafarz” to prawdziwy powrót do klasyki gatunku kryminalnego noir, naprawdę dawno nie czytałam kryminału, w którym atmosfera była tak gęsta od panującego mroku. Akcja rozgrywa się na tle zimowego Śląska, gdzie ponure blokowiska i skute mrozem familoki tworzą tło dla niebezpiecznych wydarzeń. Autor mistrzowsko kreśli obraz miasta, które, choć nigdy nie zasypia, to zawsze śni najczarniejsze koszmary. Nigdy jeszcze nie byłam w opisywanych miastach, ale dzięki tak realistycznym opisom bez problemu mogłam chłonąć i poczuć zimową i nieprzyjemną atmosferę Śląska. Jednak to nie jest jedyny plus „Szafarza”, największe wrażenie zrobiła na mnie kreacja bohaterów. Są dobrze przedstawieni i mają głębię, co sprawia, że czytelnik nie tylko śledzi ich losy, ale także z nimi współczuje i przeżywa ich emocje. A postaci pojawi się tutaj wiele i może na początku miałam małe problemy z zorientowaniem, kto jest kim. Wszyscy oni wejdą w skład nietypowej grupy śledczych, a że ich doświadczenia i zasady moralne są bardzo zróżnicowane – będzie tu ciekawie! Oczywiście najciekawszym bohaterem jest już wspomniany Rafał Lichy, wyrzutek, policjant przebywający na zwolnieniu, któremu po prostu zawalił się kiedyś świat i on sam odsunął się od normalnego życia. Jego przyjacielem stała się butelka alkoholu, niekiedy też ławka, na której zdarzyło mu się nocować. Czy takiemu człowiekowi łatwo będzie wrócić do pracy przy śledztwie? Z biegiem fabuły autor odsłoni przed czytelnikiem przeszłość tego bohatera i ja mu po ludzku po prostu współczułam.

Niestety nie obyło się w „Szafarzu” bez pewnych minusów. Chociaż rozumiem, że elementy erotyczne były tutaj ważną częścią literackiego obrazu, to ich obfitość w tej książce trochę mnie zaskoczyła. Momentami takie fragmenty aktów wydawały się nadmiarowe i niepotrzebnie wydłużały narrację. Jednak na szczęście książka Brudnika ma więcej plusów i było warto spędzić z nią czas. "Szafarz" to powieść, która zapewni czytelnikowi porządną dawkę kryminalnej intrygi pełnej niebezpieczeństwa i mrocznych tajemnic. Grzegorz Brudnik udowadnia, że potrafi świetnie odmalować obraz miejskiej rzeczywistości i przekazać czytelnikowi fascynującą historię, która wciąga od pierwszych stron. Pomimo pewnych mankamentów, zdecydowanie warto dać się ponieść tej opowieści o zbrodni i jej poszukiwaniu w mrocznych zakamarkach ludzkiej psychiki.

W moich skromnych, domowych progach pojawiła się w ostatnich dniach nowa książka "Szafarz" autorstwa Grzegorza Brudnika i spowodowała istne trzęsienie ziemi! Tak dobrego kryminału w klimacie noir nie czytałam bardzo dawno i choć nie wszystko mi się do końca tu podobało, jestem zachwycona przede wszystkim kreacją głównego bohatera, policjanta-wyrzutka Rafała Lichego! Choć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wciągająca powieść "2 miliony za Grunwald" Joanny Jodełki przenosi czytelnika w wir wojennych wydarzeń, w których obraz Bitwy pod Grunwaldem Jana Matejki staje się przedmiotem gorącego sporu pomiędzy polskimi bojownikami a nazistowskimi oprawcami. Nie miałam pojęcia, że ta historia jest prawdziwa i podczas wojennych zmagań ważyły się losy naszego sławnego obrazu. Jako że lubię też czytać książki, w których prawdy historyczne łącza się z kryminalną historię, musiałam sięgnąć i po tę powieść. Ciekawość potęgowało też moje miejsce zamieszkania, 30 km od mojego miasta w roku 1410 doszło do tak znaczącej bitwy! Jodełka w znakomity sposób opisała skalę trudności, jaką stanowiło ukrycie tak monumentalnego dzieła sztuki, obrazu mającego ponad cztery metry wysokości i niemal dziesięć metrów długości. Zadanie to stało się jeszcze bardziej wymagające w warunkach wojennych, gdzie każdy krok musiał być dokładnie przemyślany, a zdrada czyhała na każdym rogu.

Joanna Jodełka w mistrzowski sposób przedstawia dwóch głównych bohaterów: Dziurawca, nieco zbłąkanego łotra z Lublina, oraz Gerharda von Lossowa, bezwzględnego Niemca, gotowego sięgnąć po najcięższe środki, aby zniszczyć symboliczne dzieło polskiej historii. W tle opowieści pojawiają się również postaci rzeczywiste, takie jak Stanisław Ejsmond, Władysław Woyda czy Roman Pieczyrak, co dodaje powieści autentyczności i głębi. Jednak to właśnie losy Dziurawca i von Lossowa są sercem tej historii, która splata się wokół próby uratowania monumentalnego płótna przed zniszczeniem przez nazistowskich oprawców. Ale w jaki sposób ukryć przed Niemcami obraz, który przecież jest wielkim dziełem?

Fabuła książki „2 miliony za Grunwald” prowadzi czytelnika przez pełną napięcia grę, w której stawką jest nie tylko los sławnego obrazu, ale także duma narodowa i wartości, za które warto walczyć. Autorka w mistrzowski sposób buduje atmosferę zagrożenia i niebezpieczeństwa, przenosząc czytelnika w realia II wojny światowej, gdzie zdrada czy nieoczekiwane zwroty akcji czyhają na każdym kroku. Może na samym początku nie mogłam wgryźć się z przyjemnością w fabułę, pojawia się tutaj sporo bohaterów i odkrycie wszystkich powiązań i tym, kim tak naprawdę są w tej historii, było nieco skomplikowane. Historia tego obrazu mnie niesamowicie ciekawiła, nie mogłam porzucić tej fabuły bez odkrycia prawdy! I na szczęście udało mi się wciągnąć w historię! Bohaterowie zaczęli odkrywać swoje prawdziwe twarze, otrzymali dobrze zarysowane portrety psychologiczne, co sprawiło, że łatwo mi było się z nimi utożsamić i przeżywać razem z nimi ich walkę o ratunek dla obrazu.

"2 miliony za Grunwald" Joanny Jodełki to nie tylko wciągająca opowieść o wojennych losach, ale również hołd dla odwagi i poświęcenia tych, którzy ryzykowali życiem, by zachować to, co dla Polski i dla świata jest niezwykle ważne. Autorka w mistrzowski sposób ukazała siłę ludzkiego ducha w obliczu najtrudniejszych wyzwań historycznych. Dla miłośników historii i pasjonatów literatury wojennej książka "2 miliony za Grunwald" będzie niezwykle wartościową lekturą, która porusza i inspiruje do refleksji nad wartością dziedzictwa kulturowego i ceną, jaką ludzie są gotowi zapłacić za jego zachowanie. A czy Wy jesteście ciekawi, jak to się stało, że monumentalne dzieło zostało ocalone? Przekonajcie się już sami!

Wciągająca powieść "2 miliony za Grunwald" Joanny Jodełki przenosi czytelnika w wir wojennych wydarzeń, w których obraz Bitwy pod Grunwaldem Jana Matejki staje się przedmiotem gorącego sporu pomiędzy polskimi bojownikami a nazistowskimi oprawcami. Nie miałam pojęcia, że ta historia jest prawdziwa i podczas wojennych zmagań ważyły się losy naszego sławnego obrazu. Jako że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Szukacie mądrej powieści, która napisana jest w nurcie realizmu magicznego? Koniecznie sięgnijcie zatem po najnowszą książkę Artura Żaka „Kołatanie”, która zaskoczy Was także wpleceniem w fabularny świat słowiańskich wątków. W tej powieści Artura Żaka będziemy wędrować przez labirynt polskiej wsi, rzeczywistość splecie się z mistycyzmem, a historia przeszłości zazębia się w teraźniejszości. Będzie to podróż do krainy, gdzie czas zdaje się mieć swój własny rytm, ale nie przeczytamy tutaj tylko o wsi spokojnej i wesołej, ludzkie dramaty zdarzają się ciągle i o tym nie można zapomnieć.

Fabuła książki ukazuje nam życie dziewiętnastoletniego Piotra, który spędza wakacje u swojej babci na wsi. Tu w otoczeniu natury i ludzi odzyskuje on spokój, jednak szybko staje się świadkiem niezwykłych zdarzeń, które wprowadzają go w świat magii i mistycyzmu. Początkowo lekceważy je, traktując jako dziwactwa (ot choćby stawianie przez owdowiałą babcię talerzyka z jedzeniem dla zmarłego dziadka czy zapalanie gromnicy podczas burzy), ale stopniowo zacznie dostrzegać ich prawdziwość, gdy tajemnicze zjawiska zaczynają się mnożyć. Czy zapomnienie o dawnych zabobonach i przesądach wraz z rozwojem społeczeństwa na pewno jest takie dobre dla człowieka? Niebezpieczeństwo czai się cały czas, a zwłaszcza pewien Cień.


Fabuła rozgrywa się w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, ale to nie jest zwykła opowieść o dorastaniu. To opowieść o poszukiwaniu tożsamości w kręgu tradycji i nowoczesności, gdzie przeszłość splata się z teraźniejszością, a duchy przodków nadal krążą po ziemi. Przez pryzmat wnuka, który stopniowo dojrzewa nie tylko do miłości, ale i do zrozumienia tajemniczych sił, jakie rządzą światem, Żak snuje opowieść o poszukiwaniu tożsamości i sensu życia. Tu trzeba od razu zaznaczyć, że narracja prowadzona jest naprzemiennie: mamy perspektywę Piotra (w 3.osobie) oraz do głosu dojdzie Dusza zmarłego dziadka Bronka. Ta narracja to delikatne wprowadzenie w nurt realizmu magicznego, Dusza zabiera czytelnika w czasy niedawnej przeszłości, odnosi się do czasów wojny, powojennych zmagań. Odkryje tajemnice nie tylko samego Bronka, ale i lokalnej społeczności i to Dusza zauważy Cień, który ciągle jest obecny i aktualnie zagraża ukochanemu wnukowi. Czy tylko jest szansa, by go ostrzec przed niebezpieczeństwem?

Autor mistrzowsko odsłania przed czytelnikiem obraz polskiej wsi, malując jej krajobraz z dokładnością malarza. Przenosi czytelnika w świat ludzi skonfliktowanych z historią, których życie splata się z legendami i mitami. To nie tylko opowieść o Piotrze, ale także o całej społeczności, która przeżywa swoje burzliwe przemiany. To książka, która porusza, zmuszając do refleksji nad sensem życia i magią, która tkwi w codzienności. "Kołatanie" Artura Żaka to powieść, która wciąga od pierwszych stron, prowadząc czytelnika przez labirynt tajemniczych zdarzeń i ludzkich emocji. To opowieść, która nie tylko fascynuje, ale i inspiruje do głębszej refleksji nad sensem życia i siłą ludzkiej wiary. A zakończenie pozostaje w czytelniku na długo po zakończeniu lektury.

Szukacie mądrej powieści, która napisana jest w nurcie realizmu magicznego? Koniecznie sięgnijcie zatem po najnowszą książkę Artura Żaka „Kołatanie”, która zaskoczy Was także wpleceniem w fabularny świat słowiańskich wątków. W tej powieści Artura Żaka będziemy wędrować przez labirynt polskiej wsi, rzeczywistość splecie się z mistycyzmem, a historia przeszłości zazębia się w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Agata Kunderman, autorka bardzo dobrze przyjętego thrillera "Wróżda", powraca z kolejną dawką mrożących krew w żyłach emocji w swojej najnowszej książce "Wody czerwone". Już na wstępie muszę przyznać, że druga powieść Kunderman nie tylko trzyma wysoki poziom debiutu (aczkolwiek są to zdecydowanie odrębne historie), ale i sprawia, że sama fabuła wciąga od początku. Zastanawiałam się nad znaczeniem tytułu i sama niczego sensownego nie wymyśliłam, rozwiązanie tej zagadki będzie istotne dla kryminalnej intrygi i jednocześnie zmusi w trakcie lektury do przemyśleń. Tu też od razu muszę wspomnieć, że trzymam autorkę za słowo, że bohaterowie powrócą, by rozwiązywać kolejne zagadki, nie mogę się doczekać kolejnych części!

Fabuła książki przenosi nas do niewielkiego miasteczka przy polsko-czeskiej granicy, gdzie czas płynie ospale, a życie toczy się spokojnie. Thrillery osadzone w takich hermetycznych społecznościach mają dla mnie zawsze duże znaczenie, sama pochodzę z samego miasta i w takich fabułach łatwiej mi jest się odnaleźć, niż w wielkich metropoliach. Jednak idylla fabularnego miasteczka zostanie zakłócona, gdy na jaw wyjdą tajemnice skrywane przez lata w lesie. Odkrycie beczek wypełnionych tajemniczą cieczą i ludzkiego szkieletu w jednej z nich stawia lokalną społeczność w obliczu zagrożenia, którego nie sposób zbagatelizować.

W śledztwo wkroczą ambitny prokurator Feliks Niemiłko i niezłomna policjantka Anita Starska. I tu trzeba napisać, że ten duet bardzo lubię, dlatego też chętnie przeczytam o ich nowych przygodach. Choć pierwsze spotkanie tych postaci nie wskazywało, że między nimi narodzi się od razu nic porozumienia, to jednak wraz z rozwojem śledztwa rosło zaufanie i z każdym kolejnym rozdziałem ich relacja zamieniała się w przyjacielską. Niemiłko i Starska są postaciami z krwi i kości, mają własne słabości i tajemnice, co też sprawia, że czytelnik czuje się z nimi zżyty i emocjonalnie zaangażowany w rozwiązanie kryminalnej zagadki. Powierzona im sprawa nie będzie łatwa, ponieważ każde odkrycie otworzy nowe pytania i rzuci światło na mroczną przeszłość miasteczka. W fabule pojawi się wielu bohaterów zarówno w historii dziejącej się teraz, jak i w przeszłości i połączenie wszystkich nitek proste nie będzie.

Agata Kunderman mistrzowsko prowadzi czytelnika przez labirynt intryg i zaskakujących zwrotów akcji, wciągając go w historię, która z każdą stroną staje się coraz bardziej porywająca. Dobrze pasuje tutaj określenie, że fabuła wciąga jak bagno, nie miałam dość i jak najszybciej chciałam dowiedzieć się, co czeka mnie i bohaterów na samym końcu. Autorka stopniowo odsłania kolejne warstwy historii i ukazuje zaskakujące powiązania między bohaterami oraz wydarzeniami sprzed lat. "Wody czerwone" to nie tylko poszukiwanie odpowiedzi na pytanie "kto zabił?", ale również próba zrozumienia motywów i kontekstu zbrodni. Kunderman wprowadza czytelnika w świat "śmieciowych gangów" i ukrytych interesów, co nadaje powieści dodatkowego wymiaru społecznego i politycznego. Wszystko to osadzone jest w pięknie opisanym otoczeniu gór i lasów, które stanowią zarówno ucieczkę, jak i zagrożenie dla bohaterów.

Agata Kunderman w „Wodach czerwonych” udowadnia, że jest mistrzynią w budowaniu intrygujących fabuł i niezwykłych postaci. Najnowsza powieść nie tylko trzyma w napięciu, ale także skłania do refleksji nad naturą zła i tajemnicami ludzkiej psychiki. Gorąco polecam tę książkę wszystkim miłośnikom gatunku kryminału oraz tym, którzy szukają naprawdę wciągającej lektury. Warto!

Agata Kunderman, autorka bardzo dobrze przyjętego thrillera "Wróżda", powraca z kolejną dawką mrożących krew w żyłach emocji w swojej najnowszej książce "Wody czerwone". Już na wstępie muszę przyznać, że druga powieść Kunderman nie tylko trzyma wysoki poziom debiutu (aczkolwiek są to zdecydowanie odrębne historie), ale i sprawia, że sama fabuła wciąga od początku....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka Alexa Michaelidesa pod tytułem "Furia" jest literackim huraganem, który bezlitośnie porywa czytelnika w mroczne zakamarki ludzkiej psychiki. Po raz trzeci miałam ogromną przyjemność zaczytywać się w thrillerze psychologicznym tegoż autora i choć w mojej ocenie to „Pacjentka” nadal pozostaje najlepszą powieścią, jednakże i ten thriller wywoła niejedną burzę! To opowieść o gniewie, tajemnicach i zdradzie, spleciona wokół postaci osamotnionej gwiazdy filmowej Lany Farrar, która zaprosiła najbliższych przyjaciół na weekend na swoją prywatną grecką wyspę. To też opowieść o różnych obliczach miłości, a jak wiadomo temu uczuciu blisko do nienawiści. Jak też łatwo przewidzieć idylliczny wypoczynek szybko zamieni się w spiralę zbrodni i intryg.

„Furia” swoją strukturą przypomina sztukę teatralną i w pięciu aktach pierwszoosobowy narrator Elliot opowiada czytelnikowi o tym, co wydarzyło się na jednej z greckich wysp. Narrator bezpośrednio zwraca się do czytelnika, ma się wrażenie, że siedzi się obok niego w barze, czy kawiarni i przy szklaneczce czegoś mocniejszego jest się wytrwałym słuchaczem. Cała ta historia przypomina zagadkę morderstwa w stylu Agahty Christie (choć Elliot zarzeka się, że wcale tak nie jest) – mamy grupę przyjaciół spędzających beztrosko czas na małej, uroczej wyspie. Jednak pod ich pozornie nierozerwalnym koleżeństwem kryją się ukryte sekrety, niewypowiedziane urazy i kipiące frustracje, przygotowując grunt pod tragedię, która to nieodwracalnie zmieni ich życie. Dojdzie do morderstwa, a trudne warunki pogodowe na wyspie pozostawiają ich samych. Zamiast więc zamkniętego pokoju mamy wyspę a sprawcą zamieszania będzie wściekły i nieprzewidywalny wiatr. Nie ma dowodów na obecność osoby z zewnątrz, żadnej łodzi ani żadnych wskazówek umożliwiających ucieczkę, co jasno pokazuje, że zabójca musi być wśród nich. Jednak motyw pozostaje nieuchwytny, a fasada przyjaźni zacznie się łuszczyć, odsłaniając głębsze, mroczniejsze prawdy.

Główną siłą tej powieści są wyraziste postacie, których psychologiczna złożoność zapiera dech w piersiach. Siedem osób uwięzionych na wyspie, morderstwo i próba odszukania winnego – takie zagadki to ja lubię! Wspomniany narrator Elliot do samego końca pozostawał dla mnie zagadką, ale już bardzo szybko stwierdziłam, że bardzo mnie drażni. Nie chciałabym mieć takiego znajomego w rzeczywistości. Na wyspie znajdzie się też sama sprawczyni tego zamieszania i ściągnięcia znajomych w jedno miejsce – uwielbiana przez publiczność aktorka Lana Farrar. To ona, przyćmiona sławą i przeżarta wewnętrznym gniewem, stanie się centralną postacią, wokół której krążyć będą pozostałe postaci pełne tajemniczych zamiarów i ukrytych obsesji. Wśród nich będzie przyjaciółka i także aktorka Kate, mąż Lany Jason oraz jej syn Leo. Miejsce na wyspie znajdzie się też dla niezłomnej opiekunki Agathi i dozorcy wyspy. Kto z nich zginie?

Alex Michaelides doskonale operuje tempem narracji, stopniowo podkręcając napięcie, aż do zaskakującego finału, który pozostawia czytelnika z dreszczem emocji. Fabuła momentami przypomina obieranie cebuli z kolejnych warstw, stopniowo odkrywać będziemy motywy i informacje o danych bohaterach i myślę, że często zmieniać będziecie swoje odczucia w świetle nowych faktów. Niekiedy takie skakanie w czasie mnie drażniło, najczęściej gdy wcześniejszy fragment zakończył się w emocjonującym momencie, a Elliot postanawia opowiedzieć o czymś zupełnie innym. Taki zabieg jednak cały czas potęgował moją ciekawość i sprawiał, że do samego końca nie miałam pomysłu, jak ta książka się zakończy.

"Furia" to niezwykle wciągający thriller psychologiczny, który pochłania czytelnika od pierwszych stron i nie pozwala mu oderwać się aż do zaskakującego finału. To literacki majstersztyk, który udowadnia, że Alex Michaelides jest mistrzem w kreowaniu doskonałych psychologicznych thrillerów. Polecam tę książkę wszystkim miłośnikom zawiłych intryg i wstrząsających zakończeń.

Książka Alexa Michaelidesa pod tytułem "Furia" jest literackim huraganem, który bezlitośnie porywa czytelnika w mroczne zakamarki ludzkiej psychiki. Po raz trzeci miałam ogromną przyjemność zaczytywać się w thrillerze psychologicznym tegoż autora i choć w mojej ocenie to „Pacjentka” nadal pozostaje najlepszą powieścią, jednakże i ten thriller wywoła niejedną burzę! To...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Małżeństwo ze snu" to lekka, pełna uroku opowieść, która z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom romansów historycznych. Julia Quinn po raz kolejny udowadnia swoje mistrzostwo w kreowaniu fascynujących historii miłosnych, które wciągają czytelnika od pierwszych stron. Znając już twórczość Quinn, a zwłaszcza jej cykl o rodzinie Bridgertonów, wiedziałam czego można będzie się spodziewać po fabule, treść nie jest skomplikowana i na samym początku można przewidzieć, jakie będzie zakończenie, to jednak historia rodzącego się uczucia między bohaterami mnie dosłownie zaczarowała.

Fabuła książki obraca się wokół Cecilii Harcourt, która w obliczu trudnych wyborów postanawia podjąć odważną decyzję — udaje się przez Atlantyk, aby zaopiekować się swoim rannym bratem Thomasem. Jednak los sprawia, że zamiast brata znajduje jego przyjaciela, przystojnego kapitana Edwarda Rokesby'ego, który leży nieprzytomny w szpitalu. Postawiona w dość trudnej sytuacji – o bracie nic nie wiadomo, w Anglii czeka ją albo ślub z chciwym kuzynem, albo łaska apodyktycznej ciotki, Cecilia decyduje się udawać jego żonę kapitana, aby zapewnić mu opiekę. To małe kłamstwo doprowadzi do wielu wyzwań i nieoczekiwanych zwrotów akcji, a czytelnik otrzyma fascynujący romans historyczny.

Julia Quinn w mistrzowski sposób buduje napięcie i emocje, ukazując stopniowe rozwijanie się uczucia między Cecilią a Edwardem. Ich relacja jest pełna zaskakujących momentów, humoru i subtelnych gestów, które sprawiają, że czytelnik nie może oderwać się od lektury. Naprzemienna narracja z perspektywy tej uroczej dwójki pozwala na obserwowanie wszelkich zmagań bohaterów z własnymi uczuciami oraz konsekwencjami ich decyzji, co dodaje historii głębi i autentyczności. Niewinne kłamstwo wypowiedziane w dobrej wierze przerodzi się w naprawdę prawdziwe i szczere uczucie. Bohaterowie z każdym kolejnym rozdziałem wpadać będą w sidła miłości, lecz jak doskonale wiadomo, każde kłamstwo się przecież kiedyś wyda, jak zareaguje Edward i czy przede wszystkim odzyska pamięć?

Co wyróżnia tę książkę spośród innych romansów historycznych? Przede wszystkim jej lekkość i swoboda, ale jeśli znacie już wcześniejsze książki tej autorki, to nie będzie ten styl dla Was zaskoczeniem. Julia Quinn w mistrzowski sposób potrafi opowiadać historie miłosne, które są jednocześnie pełne humoru i wdzięku. Jej styl pisania jest lekki, przystępny, co sprawia, że lektura "Małżeństwa ze snu" staje się przyjemnością nawet dla tych, którzy niekoniecznie przepadają za romansem. Ja bawiłam się podczas czytania naprawdę rewelacyjnie! Nie zabraknie też tu kilku gorących scen! Porównując tę książkę z pierwszą częścią cyklu o rodzinie Rokesby („Wszystko przez pannę Bridgerton”), można zauważyć, że "Małżeństwo ze snu" jest zdecydowanie ciekawsze i bardziej wciągające. Autorka potrafiła jeszcze bardziej rozbudować świat swoich bohaterów, wprowadzając nowe elementy, które dodają historii świeżości i dynamiki.

"Małżeństwo ze snu" Julii Quinn to książka, którą warto przeczytać dla przyjemności i odskoczni od codzienności. To nie tylko uroczy romans, ale także historia o odwadze, poświęceniu i miłości, która potrafi przetrwać największe trudności. Dla fanek gatunku oraz tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z romansami, ta książka będzie prawdziwym strzałem w dziesiątkę.

"Małżeństwo ze snu" to lekka, pełna uroku opowieść, która z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom romansów historycznych. Julia Quinn po raz kolejny udowadnia swoje mistrzostwo w kreowaniu fascynujących historii miłosnych, które wciągają czytelnika od pierwszych stron. Znając już twórczość Quinn, a zwłaszcza jej cykl o rodzinie Bridgertonów, wiedziałam czego można będzie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Joanna Parasiewicz wplata w „Przepowiem ci przyszłość” motywy pożądania, sławy i tragedii, tworząc bogaty, choć nie zawsze przyjemny dla oka obraz społeczeństwa paryskiego okresu międzywojennego. Narracja autorki ukazuje skomplikowane relacje między bohaterami, ich pragnienia i lęki, co sprawia, że książka staje się studium ludzkiej natury.

Główna bohaterka Marie, po tragicznym wypadku zyskuje zdolność do widzenia przyszłości obcych ludzi. Ta nadprzyrodzona zdolność sprawia, że bohaterka znajdzie się na celowniku paryskich salonów, będzie interesującą atrakcją dla ciekawskich, a zarazem znudzonych elit. Zacznie się nią interesować sam Artur de Vallete – sparaliżowany i przykuty do wózka genialny wynalazca. Sława wieszczki zacznie oddziaływać nie tylko na otoczenie i jak nieuchronnie zmieni życie samej Marie. Czy na lepsze?

Jednym z wątków książki jest relacja Marie z Arturem de Vallete, sparaliżowanym wynalazcą, który staje się zafascynowany jej zdolnościami. Ta nietypowa znajomość, w której napotykamy na skrajne emocje, stanowi serce powieści. Parasiewicz w sprytny sposób prowadzi czytelnika przez zawiłe labirynty uczuć, ukazując jak nadprzyrodzone dar może przynieść zarówno błogosławieństwo, jak i przekleństwo. Czy zainteresowanie tak wybitnego naukowca może być jednak szczere? W fabule pojawi się też jeszcze jeden mężczyzna, którego wojenne wydarzenia rozdzielą z Marie, kim jest i czy to może za nim szczerze tęskni Marie?

Jednym z najmocniejszych punktów tej powieści jest bez wątpienia atmosfera, w jakiej została osadzona akcja. Autorka z dużą precyzją oddaje klimat belle époque, ale co ciekawe, nie maluje go w kolorach wyłącznie pozytywnych. Opisywane wydarzenia i relacje społeczne są pełne subtelnych detali, które wtapiają czytelnika w realia Paryża tamtych czasów. Nie będziemy jednak brylować tylko na salonach elit, trzeba tu wspomnieć, że główna bohaterka dorastała w ubogiej rodzinie i wypadek sprawił, że wtedy dopiero zyskała uwagę bogatszego społeczeństwa. Trzeba też wspomnieć, że wojenne wydarzenia wnoszą wiele niepokoju i przeraźliwego smutku. Podczas czytania miałam wrażenie, że dosłownie każda strona przesiąknięta jej ogromnym smutkiem. Jednakże, mimo bogatego tła historycznego i wnikliwej obserwacji obyczajów, sama fabuła nie zrobiła na mnie spektakularnego wrażenia. Nie było efektu „wow” i porywów serca. Należy zauważyć, że tempo narracji nie należy do szybkich. Autorka pozwala sobie na rozwinięcie wątków, co może być zarówno atutem dla miłośników literatury historycznej, jak i przeszkodą dla tych, którzy oczekują dynamicznej akcji. I ja tutaj zaliczam się jednak do grona tych drugich czytelników, wolne tempo wybijało mnie z rytmu podczas czytania.

"Przepowiem ci przyszłość" Joanny Parasiewicz to książka, która może poruszyć czytelnika swoją niezwykłą atmosferą i interesującymi wątkami. Choć nie spełniła moich wszystkich oczekiwań, to jednak jest to lektura warta uwagi dla miłośników literatury pełnej tajemnicy i emocji.

Joanna Parasiewicz wplata w „Przepowiem ci przyszłość” motywy pożądania, sławy i tragedii, tworząc bogaty, choć nie zawsze przyjemny dla oka obraz społeczeństwa paryskiego okresu międzywojennego. Narracja autorki ukazuje skomplikowane relacje między bohaterami, ich pragnienia i lęki, co sprawia, że książka staje się studium ludzkiej natury.

Główna bohaterka Marie, po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kto by pomyślał, że puszcza to nie tylko miejsce na romantyczne spacery wśród świerków, ale też między ścieżkami można natrafić na rusałki, wąpierze, Leszego i inne istoty prosto ze słowiańskich legend? Otóż Marta Mrozińska w swojej debiutanckiej powieści "Jeleni sztylet" wprost nas do takiego magicznego lasu zaprasza, a w środku znaleźć możemy porcję akcji, dreszczyku emocji i odrobinę magii. Dodajmy do tego jeszcze bardzo dobrze wykreowaną główną bohaterkę i naprawdę mamy udany debiut!

Fabuła podzielona na dwie części prowadzi nas przez labirynt emocji i przygód Bory, bohaterki, która od najmłodszych lat musiała mierzyć się z wieloma traumami i musiała walczyć o lepsze jutro. Wychowywana przez ciotkę w miejscu, gdzie legendarne istoty są codziennością, od zawsze wiedziała, że musi dołączyć Włóczni, starej szkoły wojskowej szkolącej niewolników. Ta bohaterka ma w sobie wiele siły, determinacji i choć niekiedy jej cięty język przyprawia ją o kłopoty, to jednak jest niczym superbohaterka, tylko bez peleryny... Szkolenie w koszarach może być dla niej szansą, na odnalezienie własnej drogi, lecz gdy wybucha wojna, Bora znajdzie się w potrzasku między siłami, na które nie ma żadnego wpływu, a budzącym się w niej dziedzictwem całych pokoleń czarownic.

Mrozińska zgrabnie miesza elementy słowiańskiego folkloru z uniwersalnymi motywami, takimi jak miłość, lojalność i odwaga. To wszystko podane jest w doskonałym stylu, który bez reszty wciąga czytelnika w ten fascynujący świat. Autorka doskonale oddaje atmosferę słowiańskiej mitologii, ożywiając postacie takie jak rusałki, Leszy czy strzygi. Jednocześnie nasza główna bohaterka Bora w swojej prostocie i sile charakteru, staje się wiarygodną przewodniczką po tym magicznym świecie. Jej determinacja, oddanie bratu i wiara w lepsze jutro sprawiają, że czytelnik nie może się oprzeć uczuciu silnej więzi z tą postacią. Bardzo podobała mi się jej postawa, w każdym jej działaniu widać było wielki szacunek, którym darzy magiczne istoty i bezgranicznie wierzy w ich istnienie. Lecz czy tym magicznym bóstwom może na pewno zaufać, choćby też białej kotce z kolorowymi oczami? Przekonajcie się sami! W pierwszej części autorka zapoznaje czytelnika z historią Bory, wraz z nią wędrować będziemy do Włóczni i przezywać kolejne dni szkolenia. Pobyt w koszarach to nie tylko codzienna walka, lecz też szansa dla Bory na zawarcie przyjaźni, ale i na zdobycie wrogów. Druga część jest już znacznie krótsza i wrzuca nas w sam środek wojennej akcji. I tu już wcale nie da się przewidzieć, w jakim kierunku zmierza fabuła, a samo zakończenie zostawi i Was z mnóstwem pytań w głowie!

Świat przedstawiony w "Jelenim Sztylecie" jest bogaty w szczegóły i pełen niespodzianek, które trzymają czytelnika w napięciu do samego końca. Nie sposób nie wspomnieć o stylu autorki, który jest przejrzysty, pełen dynamiki i bogaty w opisy, które malują przed oczami czytelnika obrazy jak z najpiękniejszych legend. Mrozińska potrafi zgrabnie prowadzić akcję, nie tracąc przy tym na głębi psychologicznej postaci. Wreszcie, to nie tylko opowieść o bohaterstwie jednostki, ale także o odrodzeniu się dziedzictwa i mocy kobiet, które od wieków pozostawały w cieniu. "Jeleni sztylet" to książka, która wciąga, porusza i zostaje w pamięci na długo po zakończeniu lektury.

Marta Mrozińska stworzyła debiutancką powieść, która nie tylko zaskakuje jakością, ale i obiecuje długą i owocną karierę autorską. Mam nadzieję, że następna część ukaże się bardzo szybko, ta powieść kończy się w tak ciekawym i istotnym momencie, że chciałoby się od razu sięgnąć po kontynuację. Na całe szczęście "Jeleni Sztylet" to pozycja, do której zawsze można wrócić i na pewno odkryjemy coś nowego i fascynującego.

Kto by pomyślał, że puszcza to nie tylko miejsce na romantyczne spacery wśród świerków, ale też między ścieżkami można natrafić na rusałki, wąpierze, Leszego i inne istoty prosto ze słowiańskich legend? Otóż Marta Mrozińska w swojej debiutanckiej powieści "Jeleni sztylet" wprost nas do takiego magicznego lasu zaprasza, a w środku znaleźć możemy porcję akcji, dreszczyku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, co się dzieje, gdy nawiedzony dom decyduje, że sprzedaż to niekoniecznie to, co mu pasuje? Grady Hendrix w swojej książce "Jak sprzedać nawiedzony dom" zabiera nas w ekscytującą podróż po rodzinnej traumie, lękach i... kilku niezwykłych niespodziankach. Cóż jeszcze można tu dodać – po prostu będzie się działo!

Fabuła opowiada historię Louise, która po śmierci rodziców musi zmierzyć się z odziedziczonym domem, w którym czekają na nią nie tylko wspomnienia, ale także coś znacznie bardziej przerażającego. Wraz z bratem Markiem musi podjąć się zadania przygotowania domu do sprzedaży, co okazuje się znacznie bardziej skomplikowane, niż się spodziewali. Wejście do domu, w którym się wychowała, przywróci wspomnienia, pozwoli czytelnikowi na poznanie obsesji matki na punkcie lalek i pacynek, ale krwi bohaterce napsuje też brat, który przypomina dosłownie wrzód na tyłku. Czy mimo wszystko dojdzie do sprzedaży domu?

Grady Hendrix kreuje interesujące postaci, a ich relacje i konflikty dodają głębi opowieści. Fabuła początkowo opowiadana jest z perspektywy Louise i możemy zobaczyć, że ta bohaterka od zawsze przez matkę traktowana była jako ta gorsza. Mimo że doszła do wszystkiego sama, udało jej się skończyć studia, jej sytuacja życiowa jest stabilna, to zawsze na każdym kroku przegrywała z Markiem, totalnym obibokiem. Spotkanie skłóconego rodzeństwa nie będzie przebiegało więc w sielankowej atmosferze, jednak dla czytelnika to tym lepiej, bo coś się w fabule będzie działo! Bardzo podobał mi się wątek nawiedzonego domu, jest on wpleciony w tło rodzinnych problemów, co sprawia, że historia staje się bardziej złożona i intrygująca. A jeśli dodamy do tego jeszcze lalki i pacynki…no ja w takim domu nie chciałabym się znaleźć sama i na pewno bym go nie kupiła! Autor doskonale balansuje tutaj między napięciem a momentami czarnego humoru, co sprawia, że książka nie nudzi się ani przez chwilę.

Fabuła, choć zapowiadała się obiecująco, czasami traciła swój rytm, a tempo opowieści wydawało się nieco nierówne. Nie mniej jednak Hendrix potrafi wplatać elementy horroru z zaskakującym humorem, co czyni tę lekturę niezwykle intrygującą. Choć świetnie bawiłam się podczas czytania, to nie pozostawiła ona we mnie głębokiego śladu. Podsumowując, jeśli szukacie lekkiej i zabawnej lektury z elementami grozy, "Jak sprzedać nawiedzony dom" będzie doskonałym wyborem. Jednak jeśli oczekujecie czegoś więcej niż tylko rozrywki, możecie lekko się zawieść. Mimo to polecam dać tej książce szansę, zwłaszcza jeśli lubicie nietypowe historie o rodzinnych sekretach i nawiedzonych domach.

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, co się dzieje, gdy nawiedzony dom decyduje, że sprzedaż to niekoniecznie to, co mu pasuje? Grady Hendrix w swojej książce "Jak sprzedać nawiedzony dom" zabiera nas w ekscytującą podróż po rodzinnej traumie, lękach i... kilku niezwykłych niespodziankach. Cóż jeszcze można tu dodać – po prostu będzie się działo!

Fabuła opowiada historię...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Nie czekaj już dłużej Alina Adamowicz, Gabriela Gargaś
Ocena 7,5
Nie czekaj już... Alina Adamowicz, Ga...

Na półkach: , ,

"W życiu nigdy nie jest za późno na zmiany" - to motto, które idealnie odzwierciedla główną myśl przewodnią tej niezwykle inspirującej książki napisaną przez Alinę Adamowicz i Gabrielę Gargaś. "Nie czekaj już dłużej" to opowieść o trzech kobietach, których losy splatają się w poszukiwaniu autentyczności, szczęścia i spełnienia. I choć może wydaje nam się, że owe motto jest po prostu oklepane, łatwo nam powiedzieć, że zmiany są potrzebne, jednak ta treść fabuły naprawdę może być bodźcem, do zmiany na lepsze i spokojnego spojrzenia na własne życie. Czy na pewno jesteś szczęśliwa? Czy ten moment życia, w którym teraz jesteś, jest spełnieniem Twoich marzeń?

Laura, Edyta i Beata - trzy różne osobowości, trzy różne życiowe sytuacje, ale łączy je wielka przyjaźń i postanowienie podjęcia walki o własne szczęście. Autorki w sposób niewymuszony, a zarazem bardzo przekonujący opisują trudności, z jakimi borykają się bohaterki w codziennym życiu, oraz proces ich przemiany. Laura, mimo pozorów udanego życia rodzinnego, odkrywa, że musi zacząć słuchać swoich potrzeb. Zauważa, że coraz bardziej odsuwa się od męża i nie chce być już tylko matką trójki dzieci i gospodynią domową. Czy postawi na siebie i wróci do pracy? Edyta niestety tkwi w bardzo toksycznym związku. Jej mąż każdego dnia daje wyraz swego niezadowolenia i nie poprzestaje tylko na przykrych słowach. Edyta w tym związku jest sama, wychowuje dwójkę dzieci w tym chorą córkę, której mąż zupełnie nie akceptuje. Czy zdoła zmierzyć się z własnym strachem i odejdzie do męża? Najszczęśliwsza wydaje się trzecia przyjaciółka Beata. Jednak jej życie to też pozory, bo mimo że tkwi w bardzo dobrym związku, jej mąż ją kocha i rozpieszcza, to kobieta odkrywa, że coraz bardziej dusi się w związku i brakuje jej adoracji innych mężczyzn. Czy i ona odnajdzie szczęście?

Alina Adamowicz i Gabriela Gargaś stworzyły książkę, która porusza, inspiruje i daje do myślenia. Ta opowieść to prawdziwe życie! "Nie czekaj już dłużej" pokazuje, że wszystko ma sens, a odważne podejmowanie decyzji może zmienić nasze życie na lepsze. Język, którym posługują się autorki, jest delikatny, ale zarazem niezwykle przekonujący. Czytelnik czuje się otoczony ciepłem i zrozumieniem, jakby książka sama przytulała go jak najmilszy koc. Fabuła jest wciągająca, a bohaterowie tak realistyczni, że nie sposób się z nimi nie utożsamić. Nie brakuje tu fragmentów, które dosłownie łamią serce i może i Wy uronicie niejedną łzę?

"Nie czekaj już dłużej" to nie tylko książka, to prawdziwa inspiracja dla każdej czytelniczki, która może odnaleźć w niej odwagę i siłę do podjęcia zmian w swoim życiu. To opowieść o walce o siebie, o odnajdywaniu sensu życia i nowych początkach. Gorąco polecam każdej osobie, która chce się zatopić w przyjemnej lekturze pełnej mądrych refleksji i pozytywnych emocji. Alina Adamowicz i Gabriela Gargaś stworzyły dzieło, które z pewnością pozostanie w pamięci czytelników na długo.

"W życiu nigdy nie jest za późno na zmiany" - to motto, które idealnie odzwierciedla główną myśl przewodnią tej niezwykle inspirującej książki napisaną przez Alinę Adamowicz i Gabrielę Gargaś. "Nie czekaj już dłużej" to opowieść o trzech kobietach, których losy splatają się w poszukiwaniu autentyczności, szczęścia i spełnienia. I choć może wydaje nam się, że owe motto jest...

więcej Pokaż mimo to