Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Brakuje Wam humoru i romantycznych uniesień? A może też z chęcią przenieślibyście się do innej epoki, w której są jasno określone zasady towarzyskie? Jeśli lubicie czytać romanse historyczne i jeszcze jakimiś cudem nie znacie wielodzietnej rodziny Bridgerton, to nic nie stoi na przeszkodzie, by poznać rodzinę Rokesby! Te dwa rody łączy ta sama pisarka Julia Quinn i widząc to nazwisko przed tytułami książek wiem, że po każdą kolejną książkę autorki mogę sięgać w ciemno! „Wszystko przez pannę Bridgerton” otwiera nową serię i choć jest to prequel cyklu o Bridgertonach, to można śmiało czytać tę książkę bez znajomości popularnego cyklu. Nie natkniecie się na żadne spoilery, a właściwie to, co łączy te dwa cykle, jest tylko tytułowe nazwisko. Pierwsze wydanie tej książki ukazało się z tytułem „Jeden pocałunek” i moim zdaniem był to tytuł zdecydowanie bardziej pasujący do tej treści.

Autorka zabiera czytelnika do roku 1779 i narzekać na nudę z pewnością nie będzie można! W niedalekiej odległości od siebie mieszkały dwie rodziny Bridgertonów i Rockesby, można powiedzieć, że łączyła je wielka przyjaźń, ale i pragnienie, by pewnego dnia Sybilla „Billie” Bridgerton poślubiła jednego z braci Rockesby. Dziewczynka uwielbiała od zawsze zabawy z Andrew i Edwardem i to właśnie o jednym z tych mężczyzn myślano jako o jej przyszłym mężu. Wspomniani mężczyźni mają jeszcze jednego brata, Georga, który ma odziedziczyć majątek rodziny i z którym od zawsze Billie łączyły dość napięte stosunki. Obydwoje grali sobie na nerwach, ale może w ich przypadku zastosowanie będzie miało powiedzenie: kto się czubi, ten się lubi? Billie i George przez pewnego kota utkną razem na dachu i to nietypowe spotkanie popchnie ich znajomość w zupełnie nowym kierunku…

Poznając Billie stwierdzam, że w tamtych czasach z pewnością zostałybyśmy przyjaciółkami. Bohaterkę można określić mianem „chłopczycy”, od zawsze wolała chodzić w bryczesach i studiowanie książek ekonomicznych było dla niej prawdziwym hobby! Najstarsza z rodzeństwa wychowywana była przez ojca tak, jakby była synem i nie miała nic przeciwko temu. Do tego Billie ma poczucie humoru, a cięty język może wprowadzić w konsternację. George trafi na godną rywalkę i będzie musiał uważać na jej ironiczne poczucie humoru. Tych dwoje w dialogach uzupełniało się doskonale i tylko czekałam, kiedy w końcu zrobią ten najważniejszy krok i wpadną sobie w ramiona. Książka może nie jest odkrywcza, dość szybko można przewidzieć, w jakim kierunku potoczy się cała akcja, ale żadnych sprzeciwów przeciwko takiemu zakończeniu nie mam. W fabule znalazło się wszystko to, na co liczyłam: przede wszystkim miałam niezłą rozrywkę obserwując zachowania bohaterów, gdy już zorientują się, że to właśnie ta irytująca druga osoba jest dla nich osobą najważniejszą. Jedynie jestem trochę zawiedziona, że nie było tu drugiego epilogu, ale przecież to już jest inny cykl! Jeśli szukacie książki, która naprawdę pozwoli Wam się zrelaksować i spędzić dobrze czas, to przeczytajcie „Wszystko przez pannę Bridgerton”.

Brakuje Wam humoru i romantycznych uniesień? A może też z chęcią przenieślibyście się do innej epoki, w której są jasno określone zasady towarzyskie? Jeśli lubicie czytać romanse historyczne i jeszcze jakimiś cudem nie znacie wielodzietnej rodziny Bridgerton, to nic nie stoi na przeszkodzi...

Rozwiń Zwiń

Lubię poznawać nowe fantastyczne światy, a autorka Laura Sebastian cyklem „Trylogia Księżniczki Popiołu” udowodniła mi, że wykreowane przez nią fabularne krainy są warte odkrycia! Bardzo czekałam na nową książkę autorki i nareszcie jest! „Korona z kości” otwiera nowy cykl „Castles in Their Bones” i liczę co najmniej jeszcze tu na dwie części! Zakończenie sprawiło, że chciałabym wiedzieć już, co mnie jeszcze czeka, ach trochę nie lubię, gdy nie mogę od razu zabrać się za część następną, bo zakończenie było takim wielkim wow, że nie chce się opuszczać tego fabularnego świata!

O czym tutaj przeczytamy? Tym razem Laura Sebastian zdecydowała, że nie będzie jednej głównej bohaterki, poznajcie więc trojaczki, które od momentu urodzenia miały już sprecyzowane plany. Matka dziewczynek Margaraux zadecydowała, że księżniczki Sophronia, Daphne i Beatriz zostaną królowymi, a ich rządy obejmą cały kontynent królestwa Vesterii. Wychowywane od małego do tej roli uczyły się sztuki podstępu, uwodzenia, wykorzystywania przemocy i innych szpiegowskich technik, byleby tylko zasiąść na tronie. Teraz w wieku szesnastu lat są już gotowe do nowej roli – żon. Każda z nich musi opuścić dom i poślubić wcześniej wybranych książąt. Tylko czy każda z nich jest na taki krok gotowa?

Jak to jest opuścić ukochane siostry, swój bezpieczny dom i wyjechać w nieznane? Księżniczki od zawsze wychowywały się razem, są trojaczkami i łączy je specjalna więź a z wybranymi mężczyznami utrzymywały jedynie kontakt listowny. Czy się nie rozczarują widząc po raz pierwszy przyszłych mężów? I czy od zawsze posłuszne matce niczym pionki wezmą udział w jej grze? Bardzo mnie ciekawiło to, w jakim kierunku pójdzie fabuła i co będzie z bohaterkami. Naprzemienna narracja pozwala na dobre poznanie każdej z bohaterek, poznawanie rozterek i uczuć. Autorka nie faworyzuje żadnej z księżniczek, wszystkie traktowane są po równo, choć nie każda znajdzie się w przyjaznym świecie. Mnie także nie udało się wskazać ulubionej bohaterki, wraz z rozwojem akcji i komplikowaniem im życia trzymałam po prostu za każdą z nich mocno kciuki. W fabule jest wiele postaci drugoplanowych i to jedynie one sprawiały mi niekiedy kłopot z umiejscowieniem ich do danego państwa i przypisaniem do księżniczki. Co mnie bardzo cieszy, to występowanie elementów magicznych! Autorka skonstruowała system magii, przeczytamy tu choćby o gwiezdnym pyle, który ma lecznicze (i nie tylko) właściwości i nie we wszystkich krainach jest pożądany. Za jego posiadanie można zostać pozbawionym życia! Fabuła rozwija się powoli, daje czas czytelnikowi na zapoznanie się z panującymi w odrębnych państwach zasadami, co ciekawe, ogromną rolę odegra tu też polityka. Ten wątek nie należy do moich ulubionych, jednak tutaj koniecznością było, by takie tematy zostały poruszone. A skoro pojawia się tu polityka, to będą i dworskie intrygi, knucia i pojawią się też zdrajcy! Największą zabawą będzie odkrywanie, czy dany bohater jest krystalicznie dobry, czy może nas zaskoczy i to on będzie przywódcą spisku! Nikogo nie można tu być pewnym, więc cały czas trzeba mieć się na baczności. Mam nadzieję, że Wy także bardzo dobrze spędzicie czas w towarzystwie Sophroni, Daphne i Beatriz!

Lubię poznawać nowe fantastyczne światy, a autorka Laura Sebastian cyklem „Trylogia Księżniczki Popiołu” udowodniła mi, że wykreowane przez nią fabularne krainy są warte odkrycia! Bardzo czekałam na nową książkę autorki i nareszcie jest! „Korona z kości” otwiera nowy cykl „Castles in Their...

Rozwiń Zwiń