-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz2
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant3
Biblioteczka
2017-09-28
2017-12-22
Postanowiłam, że w grudniu przed świętami, przeczytam kilka książek o świątecznej tematyce, żeby załapać trochę z ducha świąt, nadziei, miłości, czyli wszystkiego co w tym czasie powinno być dla Nas ważne. W każdej książce, którą wzięłam do ręki czegoś brakowało. A to bohaterowie jacyś dziwni, a to wątki powtarzalne, a to rozwleczona akcja, w mało świątecznej oprawie. Już powoli zaczęłam tracić nadzieję, kiedy do ręki wzięłam "Wieczór taki jak ten" Gabrieli Gargaś.
Powiem szczerze, że historia jest cudowna i urzekająca. Splatają się tu wątki kilku osób, z różnymi, często ciężkimi sytuacjami rodzinnymi. Osierocone dzieci, chora starsza kobieta, samotna nauczycielka, a pośród tego wszystkiego pogodna dziewczyna, która chce zmienić swoje życie i remontuje pokoje dla gości, otwierając swoisty pensjonat.
Ta historia jest opowiedziana tak lekko, że sama się czyta, postacie nie tylko można lubić, ja je wręcz uwielbiałam, wraz z pogodą ducha, uśmiechem, ale i żalami oraz popełnianymi błędami. Każdy popełnia błędy, ja też i chyba w tym okresie świątecznym warto się nad tym zatrzymać i pomyśleć czy 'przepraszam' nie jest odpowiednim słowem, które wiele zmieni.
Właśnie te uniwersalne prawdy są niesamowite i powiem szczerze, że uroniłam kilka łez, co rzadko mi się zdarza. Ale wiecie dlaczego? Bo odnalazłam się w tej książce i opisanych sytuacjach. I jest w niej to widmo przemiany i nadziei, że będzie lepiej, a święta to magiczny czas pojednania i miłości.
Koniecznie zainteresujcie się tą książką, gorąco polecam :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Postanowiłam, że w grudniu przed świętami, przeczytam kilka książek o świątecznej tematyce, żeby załapać trochę z ducha świąt, nadziei, miłości, czyli wszystkiego co w tym czasie powinno być dla Nas ważne. W każdej książce, którą wzięłam do ręki czegoś brakowało. A to bohaterowie jacyś dziwni, a to wątki powtarzalne, a to rozwleczona akcja, w mało świątecznej oprawie. Już...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-01-01
2017-01-01
2019-01-16
2018-11-27
2019-01-16
2022-05-15
Miałam czytelniczy przestój i wtedy najchętniej sięgam po lżejszy romans, żeby wrócić na właściwe tory. Sięgnęłam po „Beach Read”, bo mogłam też słuchać audiobooka, dostępnego na legimi i w międzyczasie czytać własnym tempem.
January to pisarka romansów, która rok wcześniej straciła ojca. Na pogrzebie okazało się, że małżeństwo rodziców nie jest tak wspaniałe jak mogłoby się wydawać. Kochanka wręczyła kobiecie klucze do domku nad jeziorem, w którym spędzała czas z jej ojcem. Trudna sytuacja finansowa i pisarski zastój popycha January do zamieszkania w małym miasteczku i przygotowaniu domku na sprzedaż. Na domiar złego jej najbliższym sąsiadem okazuje się być Augustus Everett, autor poważnej prozy, który na studiach ciągle z nią rywalizował. Jak January poradzi sobie z zawirowaniami i czy zdoła wybaczyć ojcu i napisać własne szczęśliwe zakończenie?
„Cierpiała. Wiedziałam o tym.
Ale ja też cierpiałam, tak bardzo, że tym razem nie potrafiłam już odegnać tego ani śmiechem, ani tańcem. Nie potrafiłam nawet napisać dla siebie szczęśliwego zakończenia.”
Książka jest pisana w pierwszej osobie, z punktu widzenia January. Generalnie czytało się ją dość szybko, a język był łatwy i przystępny. Dwójka głównych bohaterów jest dosyć ciekawa, a przede wszystkim mam tu na myśli ich interakcje i lekkie docinki. Przyjaźń między nimi zawiązuje się powoli i stabilnie, czemu sprzyja pewien zakład, mający na celu skusić autorów, aby napisali książkę w stylu charakterystycznym dla drugiej osoby. Postacie drugoplanowe są mało widoczne, ale pierdzące labradory – sama słodycz. Fabuła bardzo mocno się tu skupia na definicji krzywdy, cierpienia, sensu życia i szczęścia przez pryzmat tego co przeżyli bohaterowie, ale nie czytało się tego źle czy przytłaczająco.
„Ludzie są skomplikowani. Nie są równaniami matematycznymi, są mieszanką uczuć, decyzji i łutu szczęścia. Świat też jest skomplikowany, nie jest mgliście pięknym francuskim filmem, tylko przerażająco katastrofalnym bałaganem, usianym tu i ówdzie blaskiem, miłością i sensem.”
Całość jest dość grubą książką i chyba nie można tego nazwać romansem wakacyjnym. Jezioro przy którym mieszkają bohaterowie, jest zimne, a pora deszczowa i raczej wprowadzająca melancholijną otoczkę. Myślę, że wątek ojca i jego kochanki mógł zostać przeprowadzony trochę lepiej, ale to właściwie tyle z zarzutu, bo elementy romansowe były jak najbardziej poprawne. Raczej nie lekko i przyjemnie, ale raczej realistycznie i z zadumą, ale chyba książkę mogę polecić.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Miałam czytelniczy przestój i wtedy najchętniej sięgam po lżejszy romans, żeby wrócić na właściwe tory. Sięgnęłam po „Beach Read”, bo mogłam też słuchać audiobooka, dostępnego na legimi i w międzyczasie czytać własnym tempem.
January to pisarka romansów, która rok wcześniej straciła ojca. Na pogrzebie okazało się, że małżeństwo rodziców nie jest tak wspaniałe jak mogłoby...
2022-03-22
Sama nie wiem co pierwotnie przekonało mnie do „Siedmiu Mężów…”, być może zderzenie świata popkultury z opowiedzeniem historii życia na kartach powieści, a może z drugiej strony odpowiedź na pytanie, które musiała zadawać sobie autorka – kogo tak naprawdę kochała Evelyn Hugo?
„Zawsze fascynowało mnie to, że rzeczy jednocześnie mogą być prawdą i fałszem, że ludzie mogą mieć w sobie dobro i zło, że można kochać w sposób cudownie bezinteresowny, a jednocześnie pragnąć kogoś sobie podporządkować.”
Książka jest pisana w niesamowity sposób, bardzo długie rozdziały, w których Evelyn opowiada swoją historię, przeplatają się z fragmentami artykułów, które napędzały ją do działania, bądź były skutkiem drobnych manipulacji. Fabuła i jej tkanie poprzez otrzymywanie nowych ról, Oscary, związek bohaterki z ludźmi, którzy mogli pomóc jej w karierze, w zgrabny sposób pokazuje jak osoby ciągle obserwowane, będące na świeczniku, muszą uważać na każdy krok, aby nie zostać odrzucone przez opinię publiczną. Oprócz naszej tytułowej Evelyn, mamy postać dziennikarki Monique, która zgodziła się spisać historię życia aktorki po jej śmierci. Sama znajduje się w miejscu, w którym wisi nad nią cień rozwodu, a mąż przeprowadził się na drugi koniec Ameryki. Wiemy, że kobiety muszą być w jakimś stopniu związane, ale odpowiedzi na nurtujące nas pytania zostają przekazane na sam koniec.
„Złamane serce to strata. Rozwód to kawałek papieru.”
Czytanie tej książki to była niesamowita uczta. Dużo emocji, trudnych decyzji, które są opisane z dogłębną analizą postaci i ich motywacji. Coś tak dobrego i przemyślanego nie zdarza się często i nie ukrywam, że była to jedna z tych książek, w których po prostu nie mogłam się oderwać, musiałam czytać dalej, nawet jeśli do pracy miałabym wstawać na rzęsach. Myślę, że „Siedmiu mężów…” to historia często tragiczna, miejscami dająca nadzieję i pozwalająca na analizę własnego postrzegania uprzedzeń i miłości jako takiej. Zaklasyfikowanie tej książki to gdzieś pomiędzy literaturą współczesną, obyczajową i romansem, co nie jest zazwyczaj moim pierwszym wyborem, a mam wrażenie, że byłabym w stanie po nią sięgnąć, kolejny, kolejny i kolejny raz. W moim odczuciu ta lektura to po prostu konieczność.
„A potem tata umarł, a ja poczułam się tak, jakbym w połowie składała się z mamy, a w drugiej połowie ze straty. Z części, która została mi odebrana i bez której czułam się niekompletna.”
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Sama nie wiem co pierwotnie przekonało mnie do „Siedmiu Mężów…”, być może zderzenie świata popkultury z opowiedzeniem historii życia na kartach powieści, a może z drugiej strony odpowiedź na pytanie, które musiała zadawać sobie autorka – kogo tak naprawdę kochała Evelyn Hugo?
„Zawsze fascynowało mnie to, że rzeczy jednocześnie mogą być prawdą i fałszem, że ludzie mogą mieć...
2020-12-13
Wydawnictwo Muza pokusiło się w tym roku na kilka świątecznych propozycji, wydanych w formie antologii. Odsłoną romantyczną stał się zbiór opowiadań „PS I życzę Ci dużo miłości” spod pióra ośmiu znanych, polskich autorek. I wydaje się, że to przepis na sukces, kiedy na okładce pojawiają się takie nazwiska jak Magdalena Witkiewicz, Natasza Socha czy Agnieszka Lingas-Łoniewska, ale czy tak było w istocie?
„Bo czasami trzeba raz na zawsze zamknąć przeszłość i otworzyć się na to, co niesie nam w darze nieprzewidywalny los.”
Opowiadania w tym zbiorze charakteryzuje wspólny mianownik, którym jest otrzymanie po latach kartki świątecznej, która mogła wiele zmienić w życiu bohaterów. Jedno opowiadanie wyłamuje się z tego schematu, ponieważ mówi o pocztówce wysłanej w bieżące święta. Wydaje mi się, że w większości opowiadań, duch świąt był nie całkiem obecny, wigilia wydawała się jakby odległym tłem dla wydarzeń sprzed lat, kiedy to zagłębialiśmy się w przeszłość poszczególnych postaci.
„Rozumiałem, a trochę nie. Trochę jej nienawidziłem, a trochę jeszcze ją kochałem.”
Poniżej kilka słów o trzech najlepszych w mojej ocenie opowiadaniach:
• „Tajemnica starej szuflady” Magdalena Witkiewicz – intrygująca historia o nieszczęśliwej miłości sprzed lat, której odkrywanie prowadzi do szczęścia współczesnych bohaterów. Ogromny plus za brak macho-mena z sześciopakiem, którego zastąpił spokojny mężczyzna z brzuszkiem. Brawo, o takich prawdziwych ludziach, którzy nie przypominają posągu Dawida, lepiej mi się czyta, bo są bardziej ‘namacalni’.
• „Zapach pieczonych jabłek” Natasza Socha – niby prosta historia odnalezienia miłości po latach i spokojnego, melancholijnego przeżywania szczęścia, a jednak miała w sobie coś ciepłego i przyjemnego w odbiorze.
• „Medalion z szafirem” Ilona Gołębiewska – opowiadanie podsumowujące młodzieńczą miłość, która mimo zdrady, nie może się wypalić i tli się w sercach bohaterów. Interwencja ze strony rezolutnej dziewczyny jest jednak niezbędna do połączenia tej dwójki upartych i dumnych osobowości.
„Zresztą ten wewnętrzny głos też odzywał się jedynie w książkach. Albo tam była wewnętrzna bogini, już nie pamiętał. W tym erotyku o pięćdziesięciu twarzach.”
Jako, że pierwsze opowiadanie było sztosem, nie ukrywam, że czekałam na kolejne, tym bardziej, że większość z autorek znam i lubię, ale jakże się zawiodłam, brnąc w lekturę. Znalazło się opowiadanie dość chaotyczne i dwa jakby dziwnie niedokończone. No a na dokładkę Magda Knedler, która nie sądziłam, że może mnie kiedykolwiek zawieść, dostarczyła temat trudny, kontrowersyjny i którego poprowadzenie nie przypadło mi do gustu. W ostatecznym rozrachunku jakoś mi to wszystko nie podpasowało, bo jeśli miałam zarzuty do czterech z ośmiu opowiadań, to zrozumiałym jest, że nie podchodziłam do kolejnych z wielkim entuzjazmem, przez co czytałam długo. Chyba zadrą był w tym przypadku temat przewodni, bo każda z autorek cofała się do przeszłości, co na pewnym etapie musiało powielić jakiś schemat i zmęczyło mnie. Ten zbiór po prostu nie jest dla mnie, ale jeśli potrzebujecie jakiegoś pomysłu na świąteczny prezent czy nawet lekturę dla siebie, to jednak pokusiłabym się, żeby popchnąć was w kierunku „Grzesznych opowieści”.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Wydawnictwo Muza pokusiło się w tym roku na kilka świątecznych propozycji, wydanych w formie antologii. Odsłoną romantyczną stał się zbiór opowiadań „PS I życzę Ci dużo miłości” spod pióra ośmiu znanych, polskich autorek. I wydaje się, że to przepis na sukces, kiedy na okładce pojawiają się takie nazwiska jak Magdalena Witkiewicz, Natasza Socha czy Agnieszka...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11-14
Ilona Gołębiewska jest autorką, która od kilku lat wydaje kolejne książki i jest obecna na polskiej scenie czytelniczej. Nie miałam do tej pory styczności z jej twórczością, bo jeśli sięgam po literaturę obyczajową, to tylko kiedy naprawdę oczekuję jakiegoś „wow”. W tym przypadku słowa z opisu „Wciągająca. Seksowna. Pełna emocji.” stały się mocno sugestywne.
Janek jest młodym chłopakiem, który marzy o zawodowej karierze koszykarskiej. Kiedy wraz z drużyną wygrywają mistrzostwa, kontynuacja studiów w USA staje się możliwa. Jednak szczęście nie trwa długo, ponieważ pijany kierowca tira zabija rodziców Janka, a jego samego pozostawia z uszkodzeniem nogi, które już nigdy nie pozwoli mu grać. Po drugiej stronie historii mamy Wiktorię, młodą dziewczynę pracująca w firmie ojca, która czuje się zaszczuta w rodzinie pozbawionej miłości. Jak los tej dwójki bohaterów zostanie ze sobą spleciony? Czy będą potrafili znaleźć szczęście?
„Fotografia była lekiem na całe zło. Miała w sobie coś z pogranicza magii. Za pomocą zdjęcia można było zatrzymać czas. Uwiecznić ludzi, przyrodę, wyjątkowe miejsca. Na długo zachować najpiękniejsze wspomnienia i wracać do nich zawsze wtedy, gdy człowiekowi jest źle i ma wrażenie, że świat jest taki okrutny.”
Książka jest pisana w trzeciej osobie czasu przeszłego, w dość standardowym stylu. Raz widzimy co dzieje się w życiu Janka, aby po chwili zgłębić dylematy Wiktorii. Pierwsza połowa książki skupia się na chłopaku i jego próbach poradzenia sobie z trudną rzeczywistością po wypadku. W tle przewija się Laura, obecna partnerka Janka, która chyba została potraktowana mocno niesprawiedliwie. Janek warczał na nią, odrzucał próby pomocy i porady, jakoby wyszedł do ludzi czy zrobił coś z własnym życiem. Moim zdaniem dziewczyna miała anielską cierpliwość i nawet jeśli rozumiem jego rozgoryczenie, to nie zasłużyła na takie traktowanie. Z kolei jeśli chodzi o Wiktorię i jej dylematy, sama nie wiem, jakoś tego nie czułam. Miałam też problem z relacją naszej głównej pary. Oboje byli mocno uprzywilejowani, pochodzący z bogatych domów. W takiej sytuacji zmiana życia czy odpoczynek od zmartwień, wydają się bezproblemowe. Przez to wszystko trudno było mi naprawdę współczuć bohaterce, która po prostu mogła się spakować i wynieść do chłopaka, który ma jeden dom w Warszawie i domek letniskowy do własnej dyspozycji na babcinym podwórku. Jedynym światełkiem w tunelu był Czarny, chłopak poznany przez Janka podczas remontu. Jego humor był rozbrajający, a szczerość chyba w każdym wzbudziłaby sympatię.
„A to ty nie wiesz, że każda baba jest jak szewc i z każdego kozaka zrobi pantofla?”
Dramatyzmu akcji miał dodać wątek byłego partnera Wiktorii, który pracował w firmie jej ojca i miał chrapkę na ziemię babci Janka. Mamy więc do czynienia z podpaleniem i oszustwami, które mają doprowadzić starszą panią na skraj rozpaczy. Książka jakoś bardzo mnie nie wciągnęła, po prostu dlatego, że to taka zwykła, raczej spokojna historia, a na pewno w taki sposób opowiedziana. Chyba nie określiłabym jej jako wciągającą, seksowną czy pełną emocji, a raczej stonowaną, romantyczną i zrównoważoną. Osobiście nie sięgam po takie lektury, ponieważ w książce potrzebuję dramatyzmu, nawet takiego napuszonego, zamiennie z hektolitrem krwi. Jednak jeśli lubicie spokojne historie, z niewielkimi wybojami po drodze, może to właśnie coś dla was.
http://angeliconpoint.blogspot.com/
Ilona Gołębiewska jest autorką, która od kilku lat wydaje kolejne książki i jest obecna na polskiej scenie czytelniczej. Nie miałam do tej pory styczności z jej twórczością, bo jeśli sięgam po literaturę obyczajową, to tylko kiedy naprawdę oczekuję jakiegoś „wow”. W tym przypadku słowa z opisu „Wciągająca. Seksowna. Pełna emocji.” stały się mocno sugestywne.
Janek jest...
2020-07-28
Kiedy otrzymałam propozycję zrecenzowania tej książki, przede wszystkim rzuciła mi się w oczy śliczna okładka w zielono-złotych odcieniach. Drugim czynnikiem był prosty opis, nie zdradzający zbyt wiele i przez to pogłębiający ciekawość.
„Zdrowy rozsądek też przestrzegał, że z rzeczywistością lepiej było uważać i nie życzyć sobie niczego, co było niemożliwe do spełnienia.”
Sky jest poczytną autorką, która postanawia odciąć się od dotychczasowego życia i wyjechać do Indii, aby napisać najlepszą powieść swojego życia. Los sprawia, że po dotarciu do Mumbaju, wsiada do taksówki Ravisha, przystojnego i pewnego siebie mężczyzny, od którego fortuna chwilowo się odwróciła. Sky pod wpływem impulsu proponuje mu pracę tłumacza i osobistego ochroniarza. Już po kilku dniach w życie tej przypadkowej pary, przenika mała dziewczynka, która uciekła przed wydaniem za mąż w wieku ośmiu lat. Jak wpłyną na siebie te skrajne osobowości i czy będą w stanie na sobie polegać?
„ (…) warto przeżyć choćby kilka szczęśliwych i pełnych miłości chwil, a nie tylko na nie całe życie czekać lub rozpamiętywać sytuacje, w których zabrakło nam odwagi, by po nie sięgnąć.”
Książka jest pisana w trzeciej osobie czasu przeszłego i znajdziemy też kilka fragmentów w pierwszej osobie, które są jakby pamiętnikiem głównej bohaterki. Całość czyta się lekko z powodu bardzo ładnego języka i malowniczych opisów, które oddają magiczny klimat Indii. Mimo nacisku na trójkę głównych bohaterów, których przedstawiłam pokrótce opisem fabuły, powieść ma wiele wątków pobocznych i przez to wprowadza inne, bardzo sympatyczne postacie. Większość problematyki na którą położono nacisk, ma odniesienie kulturowe. Wprost dowiadujemy się o sytuacji w mniejszych wioskach, gdzie zaraz po nocy poślubnej, kilkulatki trafiają do szpitali, z których już nie wracają żywe. Dziewczynki są traktowane gorzej i oddawane jak jakiś nic nieznaczący przedmiot. Mam wrażenie, że ta powieść, oprócz niesamowitego przesłania dotyczącego chwytania każdej chwili w życiu, doceniania miłości i prostych odruchów serca, pokazuje jak ważna jest nawet niewielka pomoc i współczucie dla drugiego człowieka. Główna bohaterka ma złote serce i nie zgadza się na żadną niesprawiedliwość, która jej dotyka. Ma silny charakter i wszystkim wokół pokazuje jak ważne jest korzystanie z tej siły i wsparcia. Zmiana postawy jednego człowieka może wywołać lawinę pozytywnych myśli i uczuć.
„Czy ludzkość naprawdę dopiero w obliczu osobistych tragedii oraz świadomości, że za chwilę wszystko może się skończyć, budzi się do życia? (…) Wybieramy bezpieczną pracę, bezpieczną drogę, najbezpieczniejszych ludzi wokół siebie, rezygnując przy tym z podejmowania najmniejszego nawet ryzyka. Sięgnięcie po marzenie jest przecież ryzykiem. Walka o ukochaną osobę jest ryzykiem.”
Ta historia jest piękna. Naprawdę kilka razy się wzruszyłam i miałam wiele momentów refleksji. I tym właśnie powinna być literatura. Nie tylko dostarczać nam rozrywkę, ale inspirować, pokazywać lepszą, pełniejszą drogę. Bardzo serdecznie polecam i myślę, że się nie zawiedziecie :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Kiedy otrzymałam propozycję zrecenzowania tej książki, przede wszystkim rzuciła mi się w oczy śliczna okładka w zielono-złotych odcieniach. Drugim czynnikiem był prosty opis, nie zdradzający zbyt wiele i przez to pogłębiający ciekawość.
„Zdrowy rozsądek też przestrzegał, że z rzeczywistością lepiej było uważać i nie życzyć sobie niczego, co było niemożliwe do...
2020-07-09
Wiosna, lato, słońce, deszcz, pioruny, to tylko kilka elementów panującej nam obecnie sytuacji, o koronawirusie nie wspominając. W tym kontekście zazwyczaj warto sięgnąć po lżejszą lekturę, która poprawi humor, pozwoli na rozmarzenie i zatopienie w tej iluzorycznej, przesłodzonej mgiełce. Z takim nastrojem podeszłam do „Miłości z widokiem na morze”, która jest niczym innym jak antologią opowiadań, znanych i lubianych polskich autorek.
„Człowiek lubi szuflady. Lubi swoje rzeczy mieć ładnie poukładane i podobnie jest z planami na życie lub przynajmniej najbliższą przyszłość. Nic dziwnego, że dostaje szału, kiedy ktoś wysypie mu wszystko na środek pokoju i każe układać od początku.”
Cała książka składa się z ośmiu treściwych opowiadań, skupionych na nadmorskich, urokliwych lokalizacjach i bohaterach poszukujących odpowiedzi, miłości i szczęścia. Mimo poruszania trudnych tematów, takich jak wypalenie w związku, oddalenie czy przewartościowanie życia, wydaje mi się, że każda z tych historii wprowadziła coś ciepłego, mimo wszystko pozytywnego.
„To było coś banalnego, zbyt banalnego jak na zdarzenie, które zmieniło całe moje życie. A może właśnie tak jest zawsze. Zawsze to banalne zdarzenia zmieniają wszystko.”
Trudno mówić o fabule czy narracji, jako że każda z autorek ma swój styl i indywidualnie podeszła do tematu. Pozwolę sobie jednak, wprowadzić was w fabułę dwóch opowiadań, które najbardziej przypadły mi do gustu. Pierwsze z nich to „Pomiędzy kartami książek” Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, które przybliża nam historię młodej bibliotekarki, prostej, uśmiechniętej dziewczyny, obok której pojawiają się dwaj tajemniczy mężczyźni. Czy grasujący w okolicy seryjny morderca, również będzie grał szerszą rolę w tej historii? Wydaje mi się, że to uszczknięcie wątku kryminalnego było czymś oryginalnym, co bardzo mi się podobało i zakończenie było zarówno zadowalające, jak i satysfakcjonujące.
Drugie opowiadanie stworzyła pani Katarzyna Misiołek i jest ono zatytułowane „To, co najważniejsze”. Przyznam szczerze, że ta historia miała dla mnie szczególne przesłanie. Jego bohaterka tkwi w związku jednostronnym. Jej partner nie chce słyszeć o dzieciach, małżeństwie, a po decyzji o wspólnym zamieszkaniu, znika w pracy i spędza coraz więcej czasu z piękną wspólniczką. Wszyscy próbują przekonać Beatę, że trafiła jej się wspaniała partia, ale czy samotny wyjazd do Sopotu, pomoże jej odpowiedzieć na pytanie, co w życiu jest tak naprawdę ważne? Niedawno spotkał mnie podobny dylemat i dzięki tej historii utwierdziłam się w przekonaniu, że podjęłam prawidłową decyzję. Muszę chyba podziękować Pani Katarzynie.
„Teraz, gdy w moim życiu trafiają się sytuacje pozornie bez wyjścia, wiem, że za chwilę będą one tylko historią. Wspomnieniem. Wiem, że ze wszystkim można sobie dać radę.”
Całość naprawdę dobrze się czyta i jestem wdzięczna, że zapoznałam się ze stylem pisania kilku autorek, których nie miałam okazji poznać. Jest to dobry sposób na zwrócenie uwagi na dłuższe formy, które już stworzyły. Kochani, lektura ciekawa, czasem lekka, czasem skłaniająca do refleksji, ale pełna nadziei. Serdecznie polecam :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Wiosna, lato, słońce, deszcz, pioruny, to tylko kilka elementów panującej nam obecnie sytuacji, o koronawirusie nie wspominając. W tym kontekście zazwyczaj warto sięgnąć po lżejszą lekturę, która poprawi humor, pozwoli na rozmarzenie i zatopienie w tej iluzorycznej, przesłodzonej mgiełce. Z takim nastrojem podeszłam do „Miłości z widokiem na morze”, która jest niczym innym...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-06-11
Z Katherine Center poznałam się przy okazji innej powieści, która bardzo mi się podobała. Gdy więc otrzymałam okazję przeczytania kolejnej książki jej autorstwa „To, co bliskie sercu”, miałam dość wysokie oczekiwania, ale też cieszyłam się na nadchodzącą lekturę.
„Relacje międzyludzkie miewają swoje dobre strony, ale wymagają strasznie dużo zachodu. A ryzyko jest często większe niż potencjalna korzyść.”
Cassie to młoda pani strażak, która ma otrzymać prestiżową nagrodę za bohaterstwo. Jednak nie spodziewa się, że wieczór jej triumfu zamieni się w katastrofę, kiedy osobą wręczającą statuetkę, będzie nie kto inny niż mężczyzna, który bardzo ją skrzywdził, kiedy była jeszcze nastolatką. Dziewczyna po stłuczeniu radnego na kwaśne jabłko przy niezliczonej liczbie świadków, nie ma wyboru i przenosi się na drugi koniec kraju, żeby pomóc chorej matce i dołączyć do nowej jednostki straży pożarnej. Wszystko wydaje się być beznadziejne, tym bardziej że dziewczyna, która nie pozwala sobie na uczucia, zostaje na każdym kroku poddawana ciężkim próbom.
„Tak to właśnie bywa. Jedno zdarzenie i wszystko się zmienia. Niektórzy nie potrafią już się potem pozbierać.”
Książka jest pisana w pierwszej osobie czasu przeszłego z punktu widzenia Cassie. Jest to twarda dziewczyna, która zatraca się w pracy i obowiązkach, dba o swoje ciało i ogranicza wszelkie kontakty międzyludzkie do minimum. Dzięki temu wydaje jej się, że nie można jej zranić. Kiedy matka, która opuściła ją wiele lat wcześniej, nagle prosi o pomoc ze względu na problemy z widzeniem w jednym oku, dziewczyna nie chce się na to zgodzić, ale okoliczności poniekąd zmuszają ją do podjęcia tej decyzji. Inna sprawa, że w nowej jednostce pracę wraz z nią rozpoczyna chłopak, który od pierwszej chwili wywarł niesamowite wrażenie na bohaterce. Mamy tu do czynienia ze skomplikowanymi uczuciami, cierpieniem i wybaczaniem. Nasza bohaterka jest zarysowana bardzo spójnie i mimo, że niektóre z jej zachowań mogą drażnić, to kiedy nabiera otwartości i empatii, miło patrzy się na tą przemianę. O pozostałych postaciach zbyt wiele nie powiemy, są tłem, czasem uroczym, czasem ciężkim do zaakceptowania, chociażby pod postacią dyskryminacji na tle płci.
„Jeśli dzielisz z kimś swój ból, jeśli mu ukarzesz choć odrobinę tego cierpienia, które w sobie nosisz, to wielka rzecz, która was łączy głęboką więzią.”
Myślę, że całość jest ciekawie skonstruowana, a fakt, że zawód strażaka, jego niebezpieczeństwa i wartość tego typu służby dla społeczeństwa została w tej książce podkreślona, to kolejny plus. Wątek romansowy jest tak naprawdę tłem dla całości, a ważna jest akceptacja swojego życia, wyborów, szukanie świadomej ścieżki i przebaczenia. Kiedy mamy wokół siebie ten balans, miłość sama do nas przyjdzie pod wieloma postaciami. Taką naukę przekazują nam kolejne strony tej powieści, którą czyta się szybko i przyjemnie. Okładka jest delikatna i słodka, dopełniając całości. Z czystym sumieniem polecam ;)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Z Katherine Center poznałam się przy okazji innej powieści, która bardzo mi się podobała. Gdy więc otrzymałam okazję przeczytania kolejnej książki jej autorstwa „To, co bliskie sercu”, miałam dość wysokie oczekiwania, ale też cieszyłam się na nadchodzącą lekturę.
„Relacje międzyludzkie miewają swoje dobre strony, ale wymagają strasznie dużo zachodu. A ryzyko jest często...
2020-04-08
Książka „Wielkie Włoskie Wakacje”, tylko z pozoru wydaje się historią lekką, przewidywalną i sztampową. Wewnątrz stonowanej, delikatnej okładki, znajdziemy dużo więcej dreszczyku i nutki niepokoju, niż mogliśmy się z początku spodziewać.
Kacper wraca z samotnego urlopu we Francji i zostaje wrzucony w wir kolejnej, tajemniczej wakacyjnej historii. Jego brat przypadkiem znalazł pamiętnik dziewczyny, która dokładnie opisała swój niedawny wyjazd do Włoch. Pewien dom w Asyżu wydawał się wywoływać wspomnienia, a studnie, rzeźby, obrazy, pchały bohaterkę ku zagadce i zrozumieniu odczuć niemożliwych i nierzeczywistych. Jednak analityczny mózg Kacpra, byłego policjanta, nie może pogodzić się z myślą, że ktoś prześladuje dziewczynę, chcąc ją skrzywdzić. Czy legendy mają w sobie ziarno prawdy, a inicjały C i M, kryją w sobie głębszą tajemnicę?
„Ludzie lubią takie romantyczne opowiadania, lubią pławić się w cudzych uczuciach. To takie bezpieczne. Można przeżyć tak wiele, nic nie ryzykując.”
Książka jest pisana z punktu widzenia Kacpra, który zaczytuje się we wspomnieniach nieznajomej dziewczyny. Mamy więc narrację w trzeciej osobie czasu przeszłego i fragmenty pamiętnika, które są pisane w pierwszej osobie. Klaudia jest bohaterką tajemniczą, typową marzycielką i jej opisy malowniczych uliczek, zabytków, wschodów słońca czy nawet najbardziej prozaicznych czynności jak spożywanie włoskiego śniadania w małej kawiarence, są tak niesamowicie barwne, przesycone romantyzmem i kolorami, że aż chce się to czytać z powodu tych opisów działających na wyobraźnię. Aż zapragnęłam pojechać na wycieczkę śladami jej wakacyjnych podróży. Kacper to z kolei dziwny mężczyzna. Nie mogłam do końca rozgryźć jego motywacji i zachowania, które było zrzucone na garb przyzwyczajeń z okresu pracy w policji. Chyba na jego miejscu, wcześniej zdecydowałabym się na szczerość, ale autorka miała inny zamysł, który szanuje. Była jednak postać, która swoją obecnością irytowała, a mianowicie Karolina, przyjaciółka głównej bohaterki. Została skonstruowana w sposób, który miał nam pokazać jaka to jest marudna, egoistyczna i nie mająca większych aspiracji niż szukanie bogatego męża. Takie skrajności chyba mi się nie podobają, bo są stwarzane w celu porównania „tej złej zołzy” do głównej bohaterki, która wykreowana jest na wspaniałego anioła. Nie wydaje mi się to prawdopodobne, bo ludzie nie są idealni, każdy ma w sobie jakieś wady i zalety, jesteśmy inni i wielowymiarowi.
„Emocje powodują, że traci się dystans, że przestaje się być czujnym, że drobiazgi mogą umknąć uwadze, że wiele rzeczy można odbierać i interpretować inaczej.”
Fabuła jest poprowadzona lekko, chociaż kiedy nasza bohaterka nagle słyszy dziwne kroki i otrzymuje tajemnicze listy, zaczynamy czuć nutkę niepokoju i świat metafizyczny wkrada się nachalnie, pomagając snuć zjawiskowe teorie. Wątek romantyczny nie jest zbyt wyeksponowany, a całość jest dosyć spokojną, niezbyt długą lekturą, przesyconą pięknymi widokami, zapachami i gorącym latem. Mimo zakończenia, które poniekąd odgadłam, wydaje mi się, że warto po tę powieść sięgnąć, zwłaszcza w śliczny, słoneczny dzień, który pozwoli na rozleniwienie, rozmarzenie i porwanie w wir klimatycznych, włoskich uliczek.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Książka „Wielkie Włoskie Wakacje”, tylko z pozoru wydaje się historią lekką, przewidywalną i sztampową. Wewnątrz stonowanej, delikatnej okładki, znajdziemy dużo więcej dreszczyku i nutki niepokoju, niż mogliśmy się z początku spodziewać.
Kacper wraca z samotnego urlopu we Francji i zostaje wrzucony w wir kolejnej, tajemniczej wakacyjnej historii. Jego brat przypadkiem...
Książkę czytałam już jakiś czas temu, ale szczerze mówiąc jestem troszkę zdziwiona tak niskimi ocenami. Ja nie spodziewałam się lekkiej prozy, ponieważ kiedy na wokandę jest brany temat romansu młodej dziewczyny ze starszym, żonatym mężczyzną, nigdy nie wiadomo, jak to się może rozwinąć, ale jednak skłaniam się ku dramatowi (przynajmniej dla jednej z zainteresowanych stron).
Pamiętam, że główna bohaterka z początku nie spodziewała się, że wda się w romans z losowo napotkanym biznesmenem, który siedział koło niej w samolocie. Książka pokazuje, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Wspólne wyjścia na wieczorki charytatywne, mogą stać się kuszące, kiedy to inna kobieta, trzyma pod rękę tego specjalnego faceta. Postacie oprócz głównej bohaterki nie są nam aż tak przybliżone, ale to nie szkodzi, bo chyba nie o to chodziło. Mamy poznać Oliwkę, jej życie, jej wybory i iść razem z nią, drogą na którą się zdecydowała.
Z książki zapamiętałam bardzo dobrze jedną scenę, pozorne rozważanie, niezwiązane z fabułą. Kobieta, czeka na meża, siedząc po ciemku, przy stole. Sama już wie co się wydarzy, bo rozumieją się przecież bez słów. Jej mąż chce ją zostawić i nie wiadomo co powiedzieć, jak się zachować. Coś się zmieniło, wypaliło i nagle powstała pustka i człowiek siedzący po drugiej stronie stołu. Ta scena zmusiła mnie do refleksji, a cała książka ma też swoje przesłanie i pewną naukę, a przynajmniej ja ją tutaj dostrzegam. Jednak jeśli zdecydujecie się po nią sięgnąć, przygotujcie się raczej na słodko-gorzkie zakończenie.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Książkę czytałam już jakiś czas temu, ale szczerze mówiąc jestem troszkę zdziwiona tak niskimi ocenami. Ja nie spodziewałam się lekkiej prozy, ponieważ kiedy na wokandę jest brany temat romansu młodej dziewczyny ze starszym, żonatym mężczyzną, nigdy nie wiadomo, jak to się może rozwinąć, ale jednak skłaniam się ku dramatowi (przynajmniej dla jednej z zainteresowanych...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-02
Książka Laury Norton to jedna z gorszych pozycji, które miałam okazję czytać.
Przede wszystkim nie przepadam za narracją w pierwszej osobie. Jakoś książkowe pamiętniki mnie nie ruszają i zdecydowanie wolę, kiedy osoba z zewnątrz, narrator wszechwiedzący, opowiada historię jakby tylko się jej przyglądał. Po drugie - głównej bohaterki nie da się lubić, a już na pewno nie byłam w stanie zrozumieć jej wewnętrznych monologów, które odbywała z samą sobą, swoim alter ego?!? Warto wspomnieć, że rzekome alter ego przejęło imię jej najlepszej przyjaciółki. Akcja bardzo przewidywalna i mało porywająca. Myślę, że jest wiele dużo lepszych książek, które są nam w stanie pokazać sposób podążania za marzeniami i podnoszenia się, kiedy odniesiemy porażkę, a także wartość miłości, która jest w stanie wiele przetrwać.
Z całą odpowiedzialnością - nie polecam.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Książka Laury Norton to jedna z gorszych pozycji, które miałam okazję czytać.
Przede wszystkim nie przepadam za narracją w pierwszej osobie. Jakoś książkowe pamiętniki mnie nie ruszają i zdecydowanie wolę, kiedy osoba z zewnątrz, narrator wszechwiedzący, opowiada historię jakby tylko się jej przyglądał. Po drugie - głównej bohaterki nie da się lubić, a już na pewno nie...
2017-06-14
"Tylko że to nigdy nie jest jeden moment. To cała seria zdarzeń. A życie może skręcić w dowolnej chwili, w jednym z tysięcy kierunków."
Do przeczytania książki Nicoli Yoon, przekonał mnie zwiastun filmu który chciałam obejrzeć. Historia chorej na SCID dziewczyny, która jest zamknięta w hermetycznym domu, pod opieką matki i z pielęgniarką jako jedyną przyjaciółką. Maddie zaczyna otwierać się na świat dzięki wpływowi chłopaka, który wprowadza się do sąsiedniego domu. Historia o nadziei i miłości, krótka, szybka i ciekawie ukazana. Rysunki i charakterystyczny sposób przedstawiania rozdziałów między innymi jako rozmowy na czacie, naprawdę ładnie się skomponował z całością. Czyta się szybko i lekko, serdecznie polecam.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
"Tylko że to nigdy nie jest jeden moment. To cała seria zdarzeń. A życie może skręcić w dowolnej chwili, w jednym z tysięcy kierunków."
Do przeczytania książki Nicoli Yoon, przekonał mnie zwiastun filmu który chciałam obejrzeć. Historia chorej na SCID dziewczyny, która jest zamknięta w hermetycznym domu, pod opieką matki i z pielęgniarką jako jedyną przyjaciółką. Maddie...
2017-08-20
Zabrałam się za tą książkę, licząc na lekką akcję z odrobiną humoru.
Rozwój niektórych wątków przewidywalny, ale to akurat mocno nie razi.
Warto dodać, że przez książkę przewijają się jeszcze historie trzech kobiet, które są przyjaciółkami Lidii. Mamy więc wątek poczytnej pisarki, która postanawia ukrywać swoją tożsamość przed fanami, agentkę literacką, która samotnie wychowuje syna, żonę podejrzewającą męża o zdradę i bussiness woman, która uważa że nic więcej w życiu jej nie spotka.
Rozdziały kolejno przesuwają się pomiędzy bohaterami i są pisane z ich perspektywy, co podziałało całkiem dobrze. Czytało się szybko, przyjemnie i lekko. Na poprawę humoru i dla pozytywnego myślenia jak znalazł :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Zabrałam się za tą książkę, licząc na lekką akcję z odrobiną humoru.
Rozwój niektórych wątków przewidywalny, ale to akurat mocno nie razi.
Warto dodać, że przez książkę przewijają się jeszcze historie trzech kobiet, które są przyjaciółkami Lidii. Mamy więc wątek poczytnej pisarki, która postanawia ukrywać swoją tożsamość przed fanami, agentkę literacką, która samotnie...
2017-10-07
"Moralność Pani Piontek" to książka, która zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Historia powieści sama w sobie opiera się na zależnościach pomiędzy kilkoma bohaterami i w lekki sposób podkreśla znaczenie miłości i szczerości.
Pani Gertruda Poniatowska (z domu Piontek) jest postacią bardzo barwną i z czasem zdecydowanie polubiłam zarówno ją i orbitujących wokół niej ludzi.
Myślę, że dla rozluźnienia i poprawy humoru jest to bardzo dobra książka i bez wahania mogę ją Wam polecić :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
"Moralność Pani Piontek" to książka, która zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Historia powieści sama w sobie opiera się na zależnościach pomiędzy kilkoma bohaterami i w lekki sposób podkreśla znaczenie miłości i szczerości.
Pani Gertruda Poniatowska (z domu Piontek) jest postacią bardzo barwną i z czasem zdecydowanie polubiłam zarówno ją i orbitujących wokół niej ludzi....
Książka Magdaleny Knedler wywarła na mnie piorunujące wrażenie. Każdy z bohaterów umiejscowionych w niewielkim domku pośród zimowej scenerii otrzymał odpowiednie wprowadzenie, pomimo tego, że historia z przeszłości grała główne skrzypce.
Tragiczne wspomnienia z okresu wojennego odbywały się pod okupacją sowiecką, niemiecką i na zesłaniu do pracy na Syberii. Uczucia Natashy, jej wybory i poczucie winy są namacalne, bardzo dobrze przedstawione i zdecydowanie zmuszają do refleksji.
Książkę czyta się szybko i jest naprawdę wciągająca, a chęć zagłębienia się w tajemnicę i poznania wszystkich wątków historii, nie pozwala się od niej oderwać. Polecam :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Książka Magdaleny Knedler wywarła na mnie piorunujące wrażenie. Każdy z bohaterów umiejscowionych w niewielkim domku pośród zimowej scenerii otrzymał odpowiednie wprowadzenie, pomimo tego, że historia z przeszłości grała główne skrzypce.
więcej Pokaż mimo toTragiczne wspomnienia z okresu wojennego odbywały się pod okupacją sowiecką, niemiecką i na zesłaniu do pracy na Syberii. Uczucia...