rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Zawsze irytujące jest to, iedy grupa (dorosłych!) osób daje się zmanipulować jednej psychopatycznej osobowości.

Chociaż czy tu oczywiste jest, kto jest chory na głowę, a kto racjonalny?

Niezły klimacik gór, ale większość akcji i reakcji bohaterów ociera się mocno o irytację. Końcóweczka do interpretacji.

Można sobie czytnąć, ale śladu w głowie nie zostawia ta opowieść.

Zawsze irytujące jest to, iedy grupa (dorosłych!) osób daje się zmanipulować jednej psychopatycznej osobowości.

Chociaż czy tu oczywiste jest, kto jest chory na głowę, a kto racjonalny?

Niezły klimacik gór, ale większość akcji i reakcji bohaterów ociera się mocno o irytację. Końcóweczka do interpretacji.

Można sobie czytnąć, ale śladu w głowie nie zostawia ta opowieść.

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Nasze "zawsze" skończyło się wraz z latem. Zakończyło się wraz z krzykiem i szokującym ciepłem krwi, gdy dwie dziewczynki wybiegły na drogę."

Dobry to był thrillerek. Odświeżające jest czytnięcie sobie dla odmiany tego rodzaju historii.

Dużo bardzo klimatu, narracja przyciągająca uwagę i ciekawa historia, co prawda (jak dla mnie), mająca nieco zbyt wiele supełków na końcu, ale w efekcie całość bardzo przyjemna, z wysuwającą się na prowadzenie atmosferą oraz obrazowością, co zawsze jest gotowym scenariuszem do filmu.

"Nasze "zawsze" skończyło się wraz z latem. Zakończyło się wraz z krzykiem i szokującym ciepłem krwi, gdy dwie dziewczynki wybiegły na drogę."

Dobry to był thrillerek. Odświeżające jest czytnięcie sobie dla odmiany tego rodzaju historii.

Dużo bardzo klimatu, narracja przyciągająca uwagę i ciekawa historia, co prawda (jak dla mnie), mająca nieco zbyt wiele supełków na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Brama wywierała potężne i posępne wrażenie i ten, kto ją wybudował, miał chyba dokładnie taki zamiar. kraczacie na teren, mówiła, który należy do mnie."

Jedna z najlepszych powieści autora wznowiona! Nareszcie. po tylu latach...

To taka mastertonowa wersja Lśnienia Kinga (lekka hiperbola, ale prawdziwa).

Nawiedzona ruina, mająca swoje czasy świaetności dawno za sobą. Zapomniana, ale czy opuszczona?

Czekająca na nowego właściciela... - czy aby na pewno?

Czy może istnieć miłość od pierwszego zetknięcia z domem, którego się nie widziało?

Nie może.

To się nazywa NAWIEDZEEEENIE>>>



Super klimacik, świetnie się samo czyta, jest wszystko to, co autor potrafił dawać kiedyś.

Bardzo obrazowa opowieść na świetny film, którego jeszcze nie ma.

"Brama wywierała potężne i posępne wrażenie i ten, kto ją wybudował, miał chyba dokładnie taki zamiar. kraczacie na teren, mówiła, który należy do mnie."

Jedna z najlepszych powieści autora wznowiona! Nareszcie. po tylu latach...

To taka mastertonowa wersja Lśnienia Kinga (lekka hiperbola, ale prawdziwa).

Nawiedzona ruina, mająca swoje czasy świaetności dawno za sobą....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Na Adelaide Henry ciążyła odpowiedzialność. Odziedziczona po rodzicach. Kim była? Opiekunką? Dozorczynią? A co to za różnica?"

Opowieści esencjonalne. Soczyste. Zero populizmu, dużo oryginalności i duszy. Tak można nazwać powieści autora.

Opowieści wymagające skupienia uwagi, nie dające przestrzeni na rzucenie okiem w bok. Opowieści niesamowite, z przerażającą nutą tajemnicy i czegoś, co nigdy istnieć nie powinno.

Potwory.

"To, czym jest, nie jest tym, czym była.

Może nigdy nie była tym, czym ją nazywano."

Pojawiają się w każdej czytanej przeze mnie jak do tej pory historii autora. W tym przypadku jednak Samotne kobiety nie pobiły Odmieńca, choć szły prawie łeb w łeb.

Pierwsza część jest jak najbardziej fascynująca i mega obrazowa, świetna i czyta się ją błyskawicznie, właśnie głównie przez wzgląd na ową potworną tajemnicę. Ale też ludzką zbrodnię.

Druga część natomiast spuszcza bardzoz tonu na rzecz realizmu i poczucia prawości, co dla mnie było urocze, ale ciut naiwne i obdarte z uwielbianej grozy.

Jednakże polecam wszystki niestandardowe pod względem formy i treści powieści autora.

"Na Adelaide Henry ciążyła odpowiedzialność. Odziedziczona po rodzicach. Kim była? Opiekunką? Dozorczynią? A co to za różnica?"

Opowieści esencjonalne. Soczyste. Zero populizmu, dużo oryginalności i duszy. Tak można nazwać powieści autora.

Opowieści wymagające skupienia uwagi, nie dające przestrzeni na rzucenie okiem w bok. Opowieści niesamowite, z przerażającą nutą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Dzieciństwo się kończy, zasady wypierają porywy fantazji.Tornada zabijają ludzi, a nie przenoszą ich do magicznych światów. Gadające lisy są objawem gorączki, a nie wysłannikami oznaczającymi początek wielkiej przygody.

Lecz dzieci, ach dzieci ... One podążają za lisami, otwierają szafy, zaglądają pod mosty. Dzieci wspinają się na mury, wpadają do studni i balansują na krawędzi możliwości, aż czasami - tylko czasami - to co możliwe poddaje się i pokazuje im drogę do domu."



Tym razem mroczna baśń może i pozostaje mroczna, ale to troszkę tak, jakby Barbie wkroczyła do świata mroku 😁 To dotyczy części pierwszej, po której mnie troszkę zemdliło, ale pozytywnie (?)

Druga natomiast - W nieobecnym świecie - wraca do podstaw, co mnie chyba ucieszyło. Jest atmosferka, jest tajemnica, troszkę samotności i duuużo magii. Oraz drzwi, które prowadzą do przeznaczenia...

Zdedydowanie bardziej darknesowa była część 1, co nie znaczy, że lepsza - raczej inaczej klimatyczna.

Świetnie jest czytać wszystkie te opowieści za jednym zamachem.

Czekam na kolejne odsłony, które (mam nadzieję), będą odkrywać kolejne światy za kolejnymi drzwiami...

Mega wielki plus za wyobraźnię!

"Dzieciństwo się kończy, zasady wypierają porywy fantazji.Tornada zabijają ludzi, a nie przenoszą ich do magicznych światów. Gadające lisy są objawem gorączki, a nie wysłannikami oznaczającymi początek wielkiej przygody.

Lecz dzieci, ach dzieci ... One podążają za lisami, otwierają szafy, zaglądają pod mosty. Dzieci wspinają się na mury, wpadają do studni i balansują na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tym razem też się nie zawiodłam, chociaż ta część była mniej ponura i straszna niż część 1, ale klimatu nie zabrakło. Super, że ciągle powstają nowe opowieści dla dzieciaków, które poruszają wyobraźnię i wnoszą pozytywne i ważne priorytety, bez zbędnej dziecinady.
Kolejna piękna okładka, kolejna dobra historia (ponownie smutna nieco) - czekam na więcej!

Polecam - z czystym sumieniem można robić takie prezenty młodszym i troszkę starszym.

Tym razem też się nie zawiodłam, chociaż ta część była mniej ponura i straszna niż część 1, ale klimatu nie zabrakło. Super, że ciągle powstają nowe opowieści dla dzieciaków, które poruszają wyobraźnię i wnoszą pozytywne i ważne priorytety, bez zbędnej dziecinady.
Kolejna piękna okładka, kolejna dobra historia (ponownie smutna nieco) - czekam na więcej!

Polecam - z czystym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Nikt nas nie uczy, jak poradzić sobie ze śmiercią marzenia."



Lubię wyobraźnię Croucha. Czytam wszystko , co pisze i co wydaje się w Polsce. I choć nadal moim nr 1 jest Wayward Pines, to tym razem też nie żałuję, że czytnęłam.

A czytnęłam za jednym zamachem.

Powieść wizualna, gotowy scenariusz do filmu, w którym rolę główną grał w mojej wyobraźni Alan Ritchson (alias aktualny Reacher).

Czytało się super, lekko i przyjemnie, obrazowo i świadomie.

Zarzuty, jakie sobie przejrzałam w różnych opiniach, nie są moimi zarzutami. Nie zawsze musi być noblistycznie i mądrze, czasami wystarczy bardzo dobrze spędzony czas z lekturą, co się ostatnio coraz rzadziej zdarza.

Polecam - kolejna powieść na czasie i dotycząca naszej przyszłości i braku empatii - z tą tezą zgadzam się w 100%, ale nie sądzę, że genetyka coś mogłaby na to poradzić...

"Przyszłość nadeszła i była jednym wielkim śmierdzącym chaosem."

"Nikt nas nie uczy, jak poradzić sobie ze śmiercią marzenia."



Lubię wyobraźnię Croucha. Czytam wszystko , co pisze i co wydaje się w Polsce. I choć nadal moim nr 1 jest Wayward Pines, to tym razem też nie żałuję, że czytnęłam.

A czytnęłam za jednym zamachem.

Powieść wizualna, gotowy scenariusz do filmu, w którym rolę główną grał w mojej wyobraźni Alan Ritchson (alias...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"To jest mój dom. Nieważne, ile razy przemalują ściany i wymienią podłogi... To zawsze będzie mój dom."

No i tak lubię.

Miało być strasznie - strasznie było.

Rodzina. Przeprowadzka. Nowe życie. Nowy dom.

Nawiedzony.

Kto nie kocha takich począteczków?

Świetna głowna bohaterka, zresztą wszyscy tam są świetni, nawet ta mała gnojówka, irytująca prawie do samego końca.

Super historia, obrazowa, jedna z tych gotowców na scenariusz - nie zdziwi mnie ekranizacja.

Coś, co się wydaje tylko legendą, nagle ożywa w odnowionych (ale nie nowych) ścianach.

Coś, co ukrywa się w piwnicy...

Mega polecam, nie ma nudy, jest akcja, jest reakcja, rewelacyjny klimat, dialogi błysk, zero mdłości i blazerstwa, bardzo pozytywne nierozczarowanie.

Jest horror, jest napięcie, jest dramat, są emocje.

"To jest mój dom. Nieważne, ile razy przemalują ściany i wymienią podłogi... To zawsze będzie mój dom."

No i tak lubię.

Miało być strasznie - strasznie było.

Rodzina. Przeprowadzka. Nowe życie. Nowy dom.

Nawiedzony.

Kto nie kocha takich począteczków?

Świetna głowna bohaterka, zresztą wszyscy tam są świetni, nawet ta mała gnojówka, irytująca prawie do samego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Dzisiaj w nocy, Śmierci, to ty umrzesz [...]"

Simmons ma swoje wzloty i upadki, ale trzeba przyznać, że często jego opowieści są po prostu epickie.

Co prawda tu mamy do czynienia ze zbiorem opowiadań (co w niektórych przypadkach jest nie do odżałowania), ale i tak jest bardzo dobrze. Uczta dla wyobraźni, plastyczność narracji i przenikanie do świadomości mojej - to lubię. Te najbardziej mocarne opowiadania mogą się pojawić w snach - taka magia!

Niektóre historie są naprawdę świetne - nie wymieniam, bo dla każdego świetne będzie coś innego (ale cytacik jest z mojego ulubionego). Niektóre słabsze, choć i tak dobre. Inne niezrozumiałe. Przedmowy autora do każdej opowieści dodają smaczku.

Objętością nie byłam zdziwiona - autor nie należy do milczków: nie musimy mu czytać w myślach całe szczęście (w tym przypadku).

"Dzisiaj w nocy, Śmierci, to ty umrzesz [...]"

Simmons ma swoje wzloty i upadki, ale trzeba przyznać, że często jego opowieści są po prostu epickie.

Co prawda tu mamy do czynienia ze zbiorem opowiadań (co w niektórych przypadkach jest nie do odżałowania), ale i tak jest bardzo dobrze. Uczta dla wyobraźni, plastyczność narracji i przenikanie do świadomości mojej - to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Lśniąca cudowność, majestatyczność, kreatywność, czy mroczne przerażenie, potworność... To nieistotne, istotne jest tylko przekraczanie, nieskończone przekraczanie granic."

Męczyłam to ponad dwa miesiące...

Dlaczego?

Przez drażniące pierwsze opowiadanie,w którym idiota, który nie ma nic wspólnego z facetem, zastanawia się, czy ratować swoją dziewczynę, czy własny tyłek...
Masakra. To było mega zniechęcające, jak również te pseudo erotyczne wstawki, widoczne juz w Głodzie - nie za bardzo imponujace i moim zdaniem zbędne zupełnie w tego rodzaju opowieściach.

Dlatego kolejny raz już podchodziłam do lektury z dużą dawą sceptycyzmu i przez to rozmył mi się klimat grozy, który, trzeba przyznać, jest o wiele lepszy niż w Głodzie, a w niektórych fragmentach REWELACYJNY (odnalezienie pieczary i studni). To są fragmenty, w których aż czuje się talent autora do opowieści, czuje się ciary na ciele i wszystko wokół zamiera...

Jest ten lepki mrok, jest ta nieprzenikniona groza, chwilkami łagodzona przez "notatki na marginesie", ale całość w rezultacie całkiem niezła, choć chwilami chaotyczna.

Szczelina ciągle nr 1.

"Lśniąca cudowność, majestatyczność, kreatywność, czy mroczne przerażenie, potworność... To nieistotne, istotne jest tylko przekraczanie, nieskończone przekraczanie granic."

Męczyłam to ponad dwa miesiące...

Dlaczego?

Przez drażniące pierwsze opowiadanie,w którym idiota, który nie ma nic wspólnego z facetem, zastanawia się, czy ratować swoją dziewczynę, czy własny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Lalka to posiadanie, które posiada posiadającego."

Tak, tak... Widzę mnóstwo zachwytów nad tą opowieścią, jednakże dla mnie autor nie jest dobrym "opowiadaczem", niestety.

Ma świetne pomysły, które nie do końca oddają jednak swą esencję. Nie ma takiego klimatu, jaki powinien być, nie wydostaje się na zewnątrz w 100%. Jak przy zatwardzeniu troszkę.

To moje odczucia.

Jedyny smaczek na głębszym poziomie, coś tam na dnie percepcji, pojawił się w opowieści Marka - naprawdę mrocznej i pokazującej, że jednak można.

Cała reszta?

Poprawna.

Niestety niezbyt porywająca, oprócz oczywiście świetnego pomysłu, który jednak chwilkami zalatywał Gęsią skórką (szczególnie, jeśli chodzi o Pumpkina). Konwersacje między rodzeństwem sztuczne, drażniące i niewiarygodne. Nie wystarczy napisać słowo nienawiść - trzeba też oddać jej emocje. Mega irytująca postać głównej bohaterki - nie do przejścia, jak dla mnie...

Plusem jest (u mnie) smutna puenta, która porusza emocje. Troszkę.

Przeczytane. Zapomniane, a mogło być zapamiętane.

Czytałam starszniejsze opowieści o marionetkach, przykładowo: Kuklany las, Bez przeszłości, Harrow Lake, Zamarznięta Charlotte.

"Lalka to posiadanie, które posiada posiadającego."

Tak, tak... Widzę mnóstwo zachwytów nad tą opowieścią, jednakże dla mnie autor nie jest dobrym "opowiadaczem", niestety.

Ma świetne pomysły, które nie do końca oddają jednak swą esencję. Nie ma takiego klimatu, jaki powinien być, nie wydostaje się na zewnątrz w 100%. Jak przy zatwardzeniu troszkę.

To moje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Na bordowej górze, gdzie słońce już wstało,

Ptaszysko skomlało,

A oczu nigdy nie jest mało,

Na bordowej górze to coś cię złapało, a gdy cię już miało,

Twe serce truchlało.



Bo są miejsca, tórych trzeba się bać

I w których nigdy nie można spać.

I pamiętaj, że jeśli dasz o sobie znać,

To nie możesz w miejscu stać.



Bo przy czarnej wodzie trzeba się bać.

I jeśli ich zobaczysz, to lepeij szybko zacznij gnać,

Zanim ścieżki zaczną się rwać.

I jeśli umarłeś, to nie mów nikomu,

Po prostu wróć do domu."

Kolejna troszkę nierówna powieść, z bardzo dobrymi momentami, ale też przegadanymi dość często.

Troszkę grozy, która tak jakby bała się pokazać w całej okazałości, więc ta naprawdę wyszedł z tego raczej thriller/kryminał. A szkoda. Bo tematyka lasu jest tylo na zachętę, tak naprawdę chodzi tu o coś innego - tło dla zbrodni.

Niemniej jednak ciekawie to wyszło, choć czasami szwy mojej uwagi i tempo opowieści pękały nieznacznie, chyba przez to przegadanie właśnie. Niektóre rozdziały bardzo dobre. Cała historia dobrze wymyślona, choć opowiedziana górami i dolinami narracyjnymi.

Ale.

Jak na debiut - całkiem nieźle. Dużo mroku i nieoczywistości to duży plus. Soft groza mogłaby przerodzić się w hard grozę, jak dla mnie. Byłaby z tego mega fajowata ekranizacja - może ktoś się pokusi?

"Na bordowej górze, gdzie słońce już wstało,

Ptaszysko skomlało,

A oczu nigdy nie jest mało,

Na bordowej górze to coś cię złapało, a gdy cię już miało,

Twe serce truchlało.



Bo są miejsca, tórych trzeba się bać

I w których nigdy nie można spać.

I pamiętaj, że jeśli dasz o sobie znać,

To nie możesz w miejscu stać.



Bo przy czarnej wodzie trzeba się bać.

I jeśli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Bo choć życie nieodłącznie związane jest ze śmiercią, to ofiara jest źródłem wieczności."


Małe miasteczko. Tajemnicza religijna sekta Ogród Adama związana z ponurym i gnijącym lasem Morguewood. Uparta nastolatka, która ciąle próbuje rozwikłać sprawę swojej zaginionej matki. Przyjaźń, która przerodziła się nienawiść. Miłość, która pokonuje potwory.

Świetny potencjał tej bardzo nierównej opowieści.

Początek bardzo średni, wchodzimy od razu w środek dyskusji, o sensie której nie mamy pojęcia - to są zawsze ryzykowne sposoby przyciągnięcia uwagi czytelnika.
Parę razy już odkładałam tą pozycję, ale całe szczęście, że wytrwale dobrnęłam do rozdziału o Elwoodzie.
Autorka chyba najbardziej pokochała tą postać, ponieważ jego narracja przyciąga całą uwagę. Pozostałe (miałam wrażenie) są jakby pisane przez kogoś innego - kompletnie nie trzymają uwagi, za to postać chłopaka jest wyrazista, a narracja głęboka.

"Ojciec był wyższy ode mnie, szerszy, a jego osobowość była jak sztylet wbijający się w brzuch.Wykrzywiał swoje rysy w dziwny sposób, sprawiając, że oczy stawały się nazbyt chłodne, a usta nazbyt złowrogie.
Zawsze wyobrażałem sobie, że Bóg ma jego twarz."

Creepy scenki, tóre poruszają wyobraźnię są naprawdę dobre!

Nie dziwię się, że powieść dostała nagrodę, bo pomysł jest innowacyjny, z bardzo dużym potencjałem, szkoda tylko, że spłaszczonym przez pozostałe postaci - ale to moje wrażenie.

Niemniej jednak polecam, bo sama opowieść posiada super klimat chwilkami tylko rozmywany zbędnym pitoleniem, ale to jest do przejścia.

"Bo choć życie nieodłącznie związane jest ze śmiercią, to ofiara jest źródłem wieczności."


Małe miasteczko. Tajemnicza religijna sekta Ogród Adama związana z ponurym i gnijącym lasem Morguewood. Uparta nastolatka, która ciąle próbuje rozwikłać sprawę swojej zaginionej matki. Przyjaźń, która przerodziła się nienawiść. Miłość, która pokonuje potwory.

Świetny potencjał tej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zachęcona opinią Magdy z @efemerycznośćchwil sięgnęłam sobie od razu po tę nowelkę, mając gdzieś tam z tyłu głowy, że to może być ryzykowne, bo mamy zupełnie inne gusta czytelnicze.

No ale tematyka była super, w założeniu.

Kto nie kocha czytać o wizjiach przyszłości?

Ja kocham, ale tej opowieści nie pokochałam.

Pokonał mnie odjechany, stojący obok mojej percepcji styl przekazu, jeden z takich osobistych, o których tylko autor wie, że jest fajny... ;-)

To, co Magdę zachwyca, mnie ogłupia więc zdecydowanie dla zaciekawionych polecam jej super opinię na instagramie. Krótka forma nie zabierze zainteresowanym wiele czasu.

U mnie nie do końca przyswojone i chaotyczne odczucia z leką dozą niepokoju, ale też ciekawości. Wolę przystępniejsze i bardziej przyjazne formy kontatu z czytelnikiem.

Zachęcona opinią Magdy z @efemerycznośćchwil sięgnęłam sobie od razu po tę nowelkę, mając gdzieś tam z tyłu głowy, że to może być ryzykowne, bo mamy zupełnie inne gusta czytelnicze.

No ale tematyka była super, w założeniu.

Kto nie kocha czytać o wizjiach przyszłości?

Ja kocham, ale tej opowieści nie pokochałam.

Pokonał mnie odjechany, stojący obok mojej percepcji styl...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie znalazłam nawet żadnego cytatu, który nadawałby się na preludium...

Jeśli ktoś nastawił się na coś w stylu Coś - to się rozczaruje na maxa.

Jak ja.

Jeśli COŚ było do wyłapania w tej historii między wierszami - to ja tego nie wyłapałam.

Kompletnie nie wiem, o czym czytałam.

Jak dla mnie była to kwintesencja absurdu i oderwania od rzeczywistości, którego nie squmałam i które mi się nie spodobało, jak i sama narracja.

Było mnóstwo pytań, na które nie znalazłam odpowiedzi. Była tajemnica, która tajemnicą pozostała, przynajmniej dla mnie. Jeśli to był jakiegoś rodzaju psychiczny odlot - nie znalazłam na to dowodów.

Miało być zabawnie - błagam...

Doczołgałam się do końca, ale jeśli ktoś zapyta mnie, o co tam chodziło - będę milczała.

I odsyłała do opinii mądrzejszych ode mnie.

Irytacja i bezsens.

Dla mnie.

Intrygująca okładka.

Nie znalazłam nawet żadnego cytatu, który nadawałby się na preludium...

Jeśli ktoś nastawił się na coś w stylu Coś - to się rozczaruje na maxa.

Jak ja.

Jeśli COŚ było do wyłapania w tej historii między wierszami - to ja tego nie wyłapałam.

Kompletnie nie wiem, o czym czytałam.

Jak dla mnie była to kwintesencja absurdu i oderwania od rzeczywistości, którego nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Innymi słowy: świat się skończył, czemu więc nie ruszyć do tańca? Ranek wstanie, czemu więc nie zasnąć? Koniec jest nieuchronny, czemu więc nie pić, nie jeść, nie cieszyć się chwilą, cokolwiek ta chwila miałaby zawierać?"

Nie wiem.

Tak mogę określić tą historię.

Nikt nic nie wie. Coś się dzieje, ale nie wiadomo co. Nie wiadomo dlaczego.

Czy to jest istotne?

Nie.

Istotą tej opowieści dla mnie był niepokój - uwielbiam taki klimat, kiedy każdy udaje, że wszystko jest nadal tak, jak było, choć instynktownie wyczuwa, że coś jest zdecydowanie nie halo.

Daje dużo do myślenia taki scenariusz i świadomość, że to wszysto, co nas otacza, jest fantomem i złudzeniami, że tak naprawdę na nic nie mamy wpływu i że jednak każdy powinien pilnować własnego podwórka i własnej rodziny, bo w efekcie, każdy zostaje sam, a rzekomy porządek życia jest bajką.

Cała nasza egzystencja za sprawą chwili pęka jak bańka mydlana - zostaje tylko kwestia tego, czy my pozostajemy bezradni i jak odnajdziemy się w nowej sytuacji?

Na to nie ma odpowiedzi.

A może jest? ("Jeśli świat jest niezrozumiały, ja wciąż mogę postępować racjonalnie.")

Powieść można umieścić w kategorii "fantastyka".

Jak długo?

Oby jak najdłużej...

Bardzo dobrze napisana historia, bez zbędnych fajerwerków, na spokojnie, co podkręca klimat, ekranizacja też jest super, bez żadnych zastrzeżeń.

Bardzo dobrze mi się to czytło, niespiesznie, ale z coraz większym napięciem, do samego (nie)jasnego końca. Klimat podobny do rewelacyjnej Ściany

"Innymi słowy: świat się skończył, czemu więc nie ruszyć do tańca? Ranek wstanie, czemu więc nie zasnąć? Koniec jest nieuchronny, czemu więc nie pić, nie jeść, nie cieszyć się chwilą, cokolwiek ta chwila miałaby zawierać?"

Nie wiem.

Tak mogę określić tą historię.

Nikt nic nie wie. Coś się dzieje, ale nie wiadomo co. Nie wiadomo dlaczego.

Czy to jest istotne?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Bariery pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem opadają bardzo szybko. Należymy do jednej wielkiej rodziny, a gdy czujemy się samotni i nieszczęśliwi, nie gardzimy nawet przyjaźnią naszych dalekich kuzynów. Zwierzęta cierpią jak ja, kiedy sprawia się im ból, podobnie jak ja potrzebują jedzenia, ciepła i odrobiny czułości."

Ja. Pies. Kot. I krowa.

Zero ludzi.

Czy mogłam się wczuć w taki klimat?

Ależ jak najbardziej😎

Nie ukrywam - lektura jest monotonna, ale po czasie wkręciłam się w rytm życia bohaterki i nawet po przeczytaniu byłam oszołomiona światłem w pokoju i muzyką... jak niewiele brakuje do tego, żebyśmy się nauczyli właściwie żyć, a nie konsumować i wymagać. Tupanie nóżką w obliczu zaniku rodzaju ludzkiego jest takie żałosne...

Jak dla mnie piękna, spokojna powieść pełna emocji i wzruszeń. Powieść o nadziei bez nadziei, o symbiozie człowieka z naturą, o prostych sprawach, które są egzystencjalne, o ważnych sprawach, które nadają życiu sens, o prawdach, które zanikają w codzienności albo też nie są poznane przez większość z nas, niestety...

Oczywiście najbardziej drażniący jest fakt, że niewiadoma pozostaje niewiadomoą, ale w tej opowieści akurat to jest chyba najmniej ważne...

Mój wniosek?

Jak to zawsze bywa w dystopiach (i nie tylko): ludzie to najgorsza zaraza wszechświata, a wyjątki tylko tę regułę potwierdzają.

Końcówkę może sobie dopowiedzieć każdy z nas - ja skłaniam się ku tej optymistycznej wersji - zresztą optymizmem (dla mnie) powiało już w momencie pojawienia się ściany.

"Chciałabym wiedzieć, gdzie podział się dokładny czas, teraz, gdy nie ma już ludzi."

Ekranizacja jest cudownie zrozumiała myślę dopiero po lekturze. Jakim to było wyzwaniem zrobić film na podstawie takiej minimalistycznej powieści!

Polecam!

"Bariery pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem opadają bardzo szybko. Należymy do jednej wielkiej rodziny, a gdy czujemy się samotni i nieszczęśliwi, nie gardzimy nawet przyjaźnią naszych dalekich kuzynów. Zwierzęta cierpią jak ja, kiedy sprawia się im ból, podobnie jak ja potrzebują jedzenia, ciepła i odrobiny czułości."

Ja. Pies. Kot. I krowa.

Zero ludzi.

Czy mogłam się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Bariery pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem opadają bardzo szybko. Należymy do jednej wielkiej rodziny, a gdy czujemy się samotni i nieszczęśliwi, nie gardzimy nawet przyjaźnią naszych dalekich kuzynów. Zwierzęta cierpią jak ja, kiedy sprawia się im ból, podobnie jak ja potrzebują jedzenia, ciepła i odrobiny czułości."

Ja. Pies. Kot. I krowa.

Zero ludzi.

Czy mogłam się wczuć w taki klimat?

Ależ jak najbardziej😎

Nie ukrywam - lektura jest monotonna, ale po czasie wkręciłam się w rytm życia bohaterki i nawet po przeczytaniu byłam oszołomiona światłem w pokoju i muzyką... jak niewiele brakuje do tego, żebyśmy się nauczyli właściwie żyć, a nie konsumować i wymagać. Tupanie nóżką w obliczu zaniku rodzaju ludzkiego jest takie żałosne...

Jak dla mnie piękna, spokojna powieść pełna emocji i wzruszeń. Powieść o nadziei bez nadziei, o symbiozie człowieka z naturą, o prostych sprawach, które są egzystencjalne, o ważnych sprawach, które nadają życiu sens, o prawdach, które zanikają w codzienności albo też nie są poznane przez większość z nas, niestety...

Oczywiście najbardziej drażniący jest fakt, że niewiadoma pozostaje niewiadomoą, ale w tej opowieści akurat to jest chyba najmniej ważne...

Mój wniosek?

Jak to zawsze bywa w dystopiach (i nie tylko): ludzie to najgorsza zaraza wszechświata, a wyjątki tylko tę regułę potwierdzają.

Końcówkę może sobie dopowiedzieć każdy z nas - ja skłaniam się ku tej optymistycznej wersji - zresztą optymizmem (dla mnie) powiało już w momencie pojawienia się ściany.

"Chciałabym wiedzieć, gdzie podział się dokładny czas, teraz, gdy nie ma już ludzi."

Ekranizacja jest cudownie zrozumiała myślę dopiero po lekturze. Jakim to było wyzwaniem zrobić film na podstawie takiej minimalistycznej powieści!

Polecam!

"Bariery pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem opadają bardzo szybko. Należymy do jednej wielkiej rodziny, a gdy czujemy się samotni i nieszczęśliwi, nie gardzimy nawet przyjaźnią naszych dalekich kuzynów. Zwierzęta cierpią jak ja, kiedy sprawia się im ból, podobnie jak ja potrzebują jedzenia, ciepła i odrobiny czułości."

Ja. Pies. Kot. I krowa.

Zero ludzi.

Czy mogłam się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Przez umysł przebiega granica dzieląca dziwne od potwornego."

Bardzo nierówna opowieść, mająca swoje genialne momenty (jak sam pomysł, świetne SOCZYSTE fragmenty, pałające grozą), jak też i słabsze (lekkie przegadanie, rozmycie atmosfery, zbytnia "lekkość" w porównaniu z tematyką, która jest mega potencjalna). Pierwszy raz spotkałam się z takim pomysłem i bardzo mi się podobał, sama forma przekazu już dużo mniej.

Czytało się lekko i przyjemnie - może zbyt lekko, a wielka szkoda. Jeśli chodzi o porównania do Kinga - bez przesady, kompletnie nie ta półka.Tu miałam takie wrażenie, jakby do świetnego scenariusza dobrano złych aktorów i pozostał lekki niedosyt.

Nie wystarczy małe miasteczko, które sprawia wrażenie zbyt idealnego, postacie, które są zbyt idealne, atrakcje, które wydają się spełnieniem marzeń, idealne miejsce, które jest... pułapką. Dusza jest ważna w powieści i ważna jest jej esencja - tu zaprzepaszczona gdzieś tam w którymś momencie, ale i tak jakoś dziwnie mi się nasuwa na koniec języka sformułowanie: "sympatyczna powieść" - tylko czy to dobrze, jeśli chodzi o literaturę grozy?

Sam pomysł: ocena 8. Całość na 6, ale z symaptii.

"Monstra żerują zazwyczaj w głębinach oceanu naszej nieświadomości."

"Przez umysł przebiega granica dzieląca dziwne od potwornego."

Bardzo nierówna opowieść, mająca swoje genialne momenty (jak sam pomysł, świetne SOCZYSTE fragmenty, pałające grozą), jak też i słabsze (lekkie przegadanie, rozmycie atmosfery, zbytnia "lekkość" w porównaniu z tematyką, która jest mega potencjalna). Pierwszy raz spotkałam się z takim pomysłem i bardzo mi się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"To będzie najpiękniejszy horror na świecie."

Ja tam sobie łykam wszystko, co autorka przelewa na papier, więc tym razem nie mogło być inaczej. Playlista jak zwykle nie zawodzi, wprowadzając w nastrój odpowiedni do czytania.

Warto zacząć od przeczytania wstępu autorki, żeby zdecydować, czy chce się brnąć w tę opowieść.

Czy Nocne godziny mogą leżeć na tej samej półce co Domy i inne duchy i Muchomory w cukrze?

Oczywiście, że tak (jest nawet malutkie nawiązanie do Mùchmorków😎), chociaż sam pomysł nie zachwycił mnie tak bardzo, jak poprzednio.

Świetna sceneria: opuszczone zamczysko, bagniste tereny, Jezioro Śmierci i niepełnoletni aktorzy, którzy mają grać swoje role.

Zuzanna, Natalia i Wiktor w filmie Nocne godziny mają grać osierocone rodzeństwo mieszkające samotnie w wielkim zamczysku, świeżo po tragicznej śmierci obojga rodziców. Zamek oczywiście okazuje się nawiedzony, cmentarz przed nim pełen duchów, a oni bez niczyjej pomocy muszą się nauczyć samodzielnego życia. Wszystko to sprawia, że odkrywają, co jest najważniejsze – przecież mają siebie.
Idealny zamek znaleziono w deszczowej, mglistej Szkocji.
Mają spędzić tu na planie dwa miesiące, z nielicznymi dniami wolnymi, ale bez powrotu do ojczyzny; na to nie przewidziano środków, chociaż producentem jest jedna z największych platform streamingowych.

Fajnie, co? 😎
Poczatek całkiem przypomina scenariusz Nawiedzonego, w założeniu: nieznajomi, dziwna sceneria, dziwna pani reżyser, ukryte zamiary...
A co, jeśli scenariusz okaże się prawdą, a ich role są jak najbardziej życiowe?

Eksperyment?

Bez scenariusza.
Bez standardów.
Bez planu.
Czysta improwizacja.
Jaki jest jej cel?

Czy znasz wszystkie swoje grzechy?

Polecam, choć ta historia nie pobiła poprzednich.
Okładka super.

"To będzie najpiękniejszy horror na świecie."

Ja tam sobie łykam wszystko, co autorka przelewa na papier, więc tym razem nie mogło być inaczej. Playlista jak zwykle nie zawodzi, wprowadzając w nastrój odpowiedni do czytania.

Warto zacząć od przeczytania wstępu autorki, żeby zdecydować, czy chce się brnąć w tę opowieść.

Czy Nocne godziny mogą leżeć na tej samej półce co...

więcej Pokaż mimo to