Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Przyzwoite czytadło i tylko tyle. Bardzo zmienne tempo i nierówności. Nie do końca rozumiem traktowanie tej książki, a może bardziej tłumaczenia, za dzieło wybitne.

Przyzwoite czytadło i tylko tyle. Bardzo zmienne tempo i nierówności. Nie do końca rozumiem traktowanie tej książki, a może bardziej tłumaczenia, za dzieło wybitne.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozczarowanie. Zlepek motywów, „modnych” marketingowo, szytych egzaltowanym grubymi nićmi. Po przeczytaniu całej książki ma się tylko ochotę powiedzieć: no i?

Rozczarowanie. Zlepek motywów, „modnych” marketingowo, szytych egzaltowanym grubymi nićmi. Po przeczytaniu całej książki ma się tylko ochotę powiedzieć: no i?

Pokaż mimo to


Na półkach:

Irytująca, nudna, nadęta. NIe kupuję niczego z tej narracji.

Irytująca, nudna, nadęta. NIe kupuję niczego z tej narracji.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wymęczyłam, ale dawno nie czytałam tak irytującego i pretensjonalnego przerostu formy nad treścią.

Wymęczyłam, ale dawno nie czytałam tak irytującego i pretensjonalnego przerostu formy nad treścią.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety, nie ma w tej książce zbyt wiele "tej" Wioletty Grzegorzewskiej. Zostaje tylko nieodparte wrażenie czytania wypracowania na zadany temat. Poprawna rozprawka, ale jakoś bez tytułowej "duszy" we wnętrzu.

Niestety, nie ma w tej książce zbyt wiele "tej" Wioletty Grzegorzewskiej. Zostaje tylko nieodparte wrażenie czytania wypracowania na zadany temat. Poprawna rozprawka, ale jakoś bez tytułowej "duszy" we wnętrzu.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia rokuje, ale tylko do 1/3 książki. Potem dostarcza już tylko pretensjonalno-sentymentalną narracyjną "niestrawność". Tym bardziej więc była to największa strata czasu tego półrocza.

Historia rokuje, ale tylko do 1/3 książki. Potem dostarcza już tylko pretensjonalno-sentymentalną narracyjną "niestrawność". Tym bardziej więc była to największa strata czasu tego półrocza.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobre czytadło, ale nic więcej. Może to kwestia tłumaczenia, że nie widzę w tej książce nic oryginalnego.

Dobre czytadło, ale nic więcej. Może to kwestia tłumaczenia, że nie widzę w tej książce nic oryginalnego.

Pokaż mimo to


Na półkach:

To nie jest książka wybitna, nie jest nawet bardzo dobra. Nie ma w niej nic oryginalnego, ani w formie, ani w języku, ani sposobie prowadzenia bohaterów. Zwykła dobra obyczajówka, z "amerykańskim" unikaniem metafory i zbyt trudnych słów, żeby nie zniechęcić przeciętnego czytelnika, stąd też bohaterowie lekko mdli i przegadani. Powaga tematu i kontekstu epidemicznego bardzo istotna, ale wykonanie takie sobie, więc można przeczytać, ale nie trzeba.

To nie jest książka wybitna, nie jest nawet bardzo dobra. Nie ma w niej nic oryginalnego, ani w formie, ani w języku, ani sposobie prowadzenia bohaterów. Zwykła dobra obyczajówka, z "amerykańskim" unikaniem metafory i zbyt trudnych słów, żeby nie zniechęcić przeciętnego czytelnika, stąd też bohaterowie lekko mdli i przegadani. Powaga tematu i kontekstu epidemicznego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety taki Małecki do mnie nie trafia, jakieś to takie wymęczone, nierówne, w dużej części za płaskie, nieprzekonujące jako całość. Liczę, że to pojedynczy wypadek przy pracy. Do przeczytania najwyżej z obowiązku, albo w warunkach przypadkowych.

Niestety taki Małecki do mnie nie trafia, jakieś to takie wymęczone, nierówne, w dużej części za płaskie, nieprzekonujące jako całość. Liczę, że to pojedynczy wypadek przy pracy. Do przeczytania najwyżej z obowiązku, albo w warunkach przypadkowych.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bez oceny - jak dla mnie jest tu za duży kontrast, bo jest to dobrze napisana książka, ale nie wiadomo właściwie o czym.

Bez oceny - jak dla mnie jest tu za duży kontrast, bo jest to dobrze napisana książka, ale nie wiadomo właściwie o czym.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Tylko dla czytających serię do końca dla samej idei przeczytania. Popłuczyny po popłuczynach, rozczarowanie kompletne.

Tylko dla czytających serię do końca dla samej idei przeczytania. Popłuczyny po popłuczynach, rozczarowanie kompletne.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszy tom sagi świetny, potem powolna równia w dół, tom IV to już pomyłka. Nie toleruję sytuacji, w której jestem traktowana przez autora jak kretynka, która nie wie, co się wydarzyło w pierwszych trzech tomach (chyba logiczne, że skoro czytam tom IV to raczej przeczytałam pierwsze trzy, a jeśli zaczynam od tomu IV to mój problem i "radź se"). Pierwsze ok. 60 stron tomu IV to tylko retrospektywa, potem co kilka stron kolejne irytujące wtręty z przeszłych wydarzeń, nawet dziejących się kilka stron wcześniej. Narracja nierówna, z nudnymi dłużyznami i często infantylnym językim. Może zmiana tłumaczy zaowocowała tak negatywnymi skutkami.

Pierwszy tom sagi świetny, potem powolna równia w dół, tom IV to już pomyłka. Nie toleruję sytuacji, w której jestem traktowana przez autora jak kretynka, która nie wie, co się wydarzyło w pierwszych trzech tomach (chyba logiczne, że skoro czytam tom IV to raczej przeczytałam pierwsze trzy, a jeśli zaczynam od tomu IV to mój problem i "radź se"). Pierwsze ok. 60 stron tomu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nudna, irytująca i nieprzekonującą.

Nudna, irytująca i nieprzekonującą.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejny tom Mocka już nieprzekonujący. Spadek formy Marka Krajewskiego wyraźny. Szkoda. Cała nadzieja w Popielskim, może nastąpi reanimacja.

Kolejny tom Mocka już nieprzekonujący. Spadek formy Marka Krajewskiego wyraźny. Szkoda. Cała nadzieja w Popielskim, może nastąpi reanimacja.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Literacko poziom żaden, ale mistrzostwo w kreowaniu autolaurki.

Literacko poziom żaden, ale mistrzostwo w kreowaniu autolaurki.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem zdziwiona jak dwie tak różne pozycje mogły wyjść spod pióra tego samego autora: "Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta" jest książką rewelacyjną, a "Czasomierze" są po prostu kwintesencją nudy i nijakości. Wielki szacunek dla osób, które dobrnęły do końca.

Jestem zdziwiona jak dwie tak różne pozycje mogły wyjść spod pióra tego samego autora: "Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta" jest książką rewelacyjną, a "Czasomierze" są po prostu kwintesencją nudy i nijakości. Wielki szacunek dla osób, które dobrnęły do końca.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przereklamowane marketingowo czytadło, sensowne na podróż w PKP. Ale nie w tym rzecz, bo książki tego Autora zawsze należały tylko do przyzwoitej literatury rozrywkowej i większych oczekiwań mieć nie można. Rzecz w szokujących dla mnie wynikach plebiscytu i wygrana tej pozycji w kategorii "literatura piękna". Z całym szacunkiem do warsztatu rzemieślniczego p. Miłoszewskiego, umieszczanie go w towarzystwie takich nazwisk jak m.in.: Barnes, Flanagan, Hustvedt, Yanagihara czy Kuczok, to kompletne nieporozumienie.

Przereklamowane marketingowo czytadło, sensowne na podróż w PKP. Ale nie w tym rzecz, bo książki tego Autora zawsze należały tylko do przyzwoitej literatury rozrywkowej i większych oczekiwań mieć nie można. Rzecz w szokujących dla mnie wynikach plebiscytu i wygrana tej pozycji w kategorii "literatura piękna". Z całym szacunkiem do warsztatu rzemieślniczego p....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka tylko dobra, w żadnym wypadku rewelacyjna, czy wybitna. Mam wrażenie, że autorka miała listę terminów i faktów, które musiały obowiązkowo znaleźć się w treści, po kolei odhaczane, stąd wtrącane czasami bez pomysłu i na siłę (nie kwestionując oczywiście znaczenia tych faktów i doceniając pochylenie się autorki nad ważnymi współcześnie zagadnieniami). Postaci multum, ale przez to tylko zarysowane szkicowo, bez specjalnej głębi psychologicznej, i co najgorsze, uśmiercane jak tylko autorce brakowało pomysłu jak dalej poprowadzić wątek.
Przyzwoite czytadło, ale po autorce "Kronik portowych" oczekuje się czegoś więcej.

Książka tylko dobra, w żadnym wypadku rewelacyjna, czy wybitna. Mam wrażenie, że autorka miała listę terminów i faktów, które musiały obowiązkowo znaleźć się w treści, po kolei odhaczane, stąd wtrącane czasami bez pomysłu i na siłę (nie kwestionując oczywiście znaczenia tych faktów i doceniając pochylenie się autorki nad ważnymi współcześnie zagadnieniami). Postaci multum,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Proste, ale prawdziwe - Szekspir był tylko jeden. Jakiekolwiek nowe wersje, czy inne nad-pod-obok-interpretacje muszą skończyć się porażką. Narracja sztucznie nawiązująca do pierwowzoru, pełna zdań banalnych, pseudofilozoficznych, nienaturalnie wysilających się na erudycję. Zamiar może był dobry, ale wykonanie kompletnie nieprzekonujące.

Proste, ale prawdziwe - Szekspir był tylko jeden. Jakiekolwiek nowe wersje, czy inne nad-pod-obok-interpretacje muszą skończyć się porażką. Narracja sztucznie nawiązująca do pierwowzoru, pełna zdań banalnych, pseudofilozoficznych, nienaturalnie wysilających się na erudycję. Zamiar może był dobry, ale wykonanie kompletnie nieprzekonujące.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety jest to pozycja z serii "marketingowa wydmuszka" - w miarę przyzwoite czytadło, ale nadal tylko czytadło. Narracja nierówna, a bohaterowie, wraz z każdym kolejnym rozdziałem, coraz bardziej mdli i rozmyci. Brak tu psychologicznej głębi, indywidualnego stylu pisarskiego. Po prostu książka bez charakteru.

Niestety jest to pozycja z serii "marketingowa wydmuszka" - w miarę przyzwoite czytadło, ale nadal tylko czytadło. Narracja nierówna, a bohaterowie, wraz z każdym kolejnym rozdziałem, coraz bardziej mdli i rozmyci. Brak tu psychologicznej głębi, indywidualnego stylu pisarskiego. Po prostu książka bez charakteru.

Pokaż mimo to