Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

No cóż... obrazki bardzo ładne ;)

No cóż... obrazki bardzo ładne ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dickinson genialna, ale jestem zawiedziona tym tłumaczeniem. Nawet nie ma porównania do oryginału.

Dickinson genialna, ale jestem zawiedziona tym tłumaczeniem. Nawet nie ma porównania do oryginału.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Mam pewien problem z tą książką. Moim zdaniem Małgorzata Halber jest w niej często zbyt prywatna. To jest jak słuchanie tekstów piosenek Adele - masz wrażenie, że jesteś w jej głowie i jest to bardzo niekomfortowe uczucie. Wolisz słuchać takich historii z boku, a nie od środka. A skoro Najgorszy człowiek ma ambicje być literaturą a Halber pisarką, to jednak powinien zostać zachowany pewien stopień niedomówienia. Ja jako czytelnik nie chcę słuchać zwierzeń alkoholiczki (wtedy sięgnęłabym po jakąś autobiografię), chcę poznać opowieść o "człowieku niewystarczającym", tak abym nie wiedziała gdzie ta opowieść jest prawdziwa a gdzie jest fikcją. Chciałabym zastanawiać się z ilu postaci sklejona jest Krystyna. A nie mogę, bo wszystko jest zbyt oczywiste. Tej książce brakuje porządnej, literackiej ściemy.
Mimo to, jest to bardzo udany debiut. Autorka ma wszelkie narzędzia by być świetną pisarką, trzymam mocno kciuki za jej następną książkę! Rozumiem, że odkryła prawdę po długim czasie i teraz mocno się jej trzyma, ale bardzo liczę na to, że następnym krokiem będzie uwolnienie od niej i poszybowanie w inne światy... A ma ich w sobie dużo. Wiem to i widzę. Powodzenia, PRZYTULAM :)

Mam pewien problem z tą książką. Moim zdaniem Małgorzata Halber jest w niej często zbyt prywatna. To jest jak słuchanie tekstów piosenek Adele - masz wrażenie, że jesteś w jej głowie i jest to bardzo niekomfortowe uczucie. Wolisz słuchać takich historii z boku, a nie od środka. A skoro Najgorszy człowiek ma ambicje być literaturą a Halber pisarką, to jednak powinien zostać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Panie Marku, to mogę do Pana wpaść na to wino? PROSZĘ <3

Panie Marku, to mogę do Pana wpaść na to wino? PROSZĘ <3

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Mówcie co chcecie, to co Marek Bieńczyk robi ze słowem, to co robi z literaturą, to jest bez wątpienia najwyższa półka. Mamy do czynienia z pisarzem wybitnym. Ja jestem po prostu dumna, że ktoś tak genialnie piszący jest moim rodakiem! :) Że literatura polska stoi na wysokim poziomie, właśnie między innymi dzięki temu Autorowi.
Subtelność nawiązań historycznych w tej powieści jest tak wyrafinowanie delikatna jak muśnięcie skrzydeł motyla a mimo to jasna i czytelna - jak on to zrobił?! No jak??? Opis listu Soni pod koniec książki wbił mnie w fotel "Inicjał powtórzony dał znowu początek (...)"
Nie jestem dziś obiektywna, jestem chodzącym ochem i achem, sorry - taki mamy Talent.

Mówcie co chcecie, to co Marek Bieńczyk robi ze słowem, to co robi z literaturą, to jest bez wątpienia najwyższa półka. Mamy do czynienia z pisarzem wybitnym. Ja jestem po prostu dumna, że ktoś tak genialnie piszący jest moim rodakiem! :) Że literatura polska stoi na wysokim poziomie, właśnie między innymi dzięki temu Autorowi.
Subtelność nawiązań historycznych w tej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie ukrywam, że na początku, z różnych względów, byłam sceptycznie nastawiona. I bardzo się cieszę, że się pomyliłam :) Moja najlepsza "pomyłka" literacka od wielu miesięcy. Naprawdę znakomity tomik. Zna-ko-mi-ty!!!

Nie ukrywam, że na początku, z różnych względów, byłam sceptycznie nastawiona. I bardzo się cieszę, że się pomyliłam :) Moja najlepsza "pomyłka" literacka od wielu miesięcy. Naprawdę znakomity tomik. Zna-ko-mi-ty!!!

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka chwilami przypominała mi (to ma być komplement) "Miłość w czasach zarazy" Marqueza.
Ale tu jest Polska. Tu nie ma happy endów...

Książka chwilami przypominała mi (to ma być komplement) "Miłość w czasach zarazy" Marqueza.
Ale tu jest Polska. Tu nie ma happy endów...

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Drodzy Czytelnicy na LC - serio?...
10 gwiazdek dla "Wyboru Zofii" świadczy o jakimś bezrefleksyjnym podejściu do literatury, czy wręcz może o problemach z czytaniem ze zrozumieniem. Obawiam się, że mogę się komuś narazić, więc staram się ważyć słowa i nikogo nie obrażać - to naprawdę nie jest moim celem. Jednak o pewnych sprawach trzeba mówić wprost. Ta książka kłamie i krzywdzi. I obojętnie jak dobrze jest napisana, nie można tego ignorować.

Żeby być obiektywną, najpierw o plusach. Oczywiście, że takowe są.
Pierwsza gwiazdka - za interesującą fabułę. Książkę czyta się z zaciekawieniem. Tak, przyznaję zupełnie szczerze - wciągnęła mnie historia Zofii, Stingo i Natana, chciałam jej więcej, chciałam wiedzieć jak się zakończy.
Druga gwiazdka - za stopniowanie napięcia. Nie wszystkie karty od razu na stół, a rozkładanie wielobarwnego wachlarza narracji. Dokładanie kolejnych wątków, bohaterów, mylenie tropów, aż do rozwiązania w finale. Sam koniec i wyjaśnienie (właściwie - wyjaśnienia) tytułu dla jednych przewidywalne, dla innych zaskakujące. Zapewne dla większości z nas to było jak "O nie, chyba wiem o co tu chodzi, ale chcę się mylić, tak BARDZO chcę się mylić, o nie, onieonieonie, NO NIEEEE! Wiedziałam :( " Styron ty złodzieju emocji, tu mnie masz.
Trzecia gwiazdka - za odważny (brawurowy wręcz, bo to z szaleństwem graniczyło) pomysł połączenia skrajnie różnych tematów. Z jednej strony erotyka, perwersyjne, wulgarne opisy scen seksu, a z drugiej obozy koncentracyjne i ludzki dramat. Na pierwszy rzut oka nie miało prawa to wszystko zagrać a jednak... jakoś zagrało. Pisarz z talentem do opisu fizjologii wszelakiej? Nie wiem. Kontrowersyjne do granic połączenie, nie wierzę, że to piszę, ale chyba udane.
Czwarta gwiazdka - za zastosowanie różnych paralel, Stingo/Natan, Janek/Ewa, katolicka Polska/purytańskie Południe, obozy/american dream w krzywym zwierciadle, życie/śmierć, miłość/nienawiść, dyskusje bohaterów o psychoanalizie/wypieranie wspomnień przez główną bohaterkę, etc. etc. Mnóstwo tego jest i jako pomysł, sam POMYSŁ, na kompozycję oceniam go bardzo dobrze (gorzej z realizacją).

I to była moja ostatnia gwiazdka. I teraz już miło nie będzie.

Po pierwsze książka jest nafaszerowana do bólu stereotypami. Po drugie jest w niej mnóstwo niekonsekwencji. Po trzecie, najgorsze i niewybaczalne, jest totalnie antypolska.
"Wybór Zofii" widnieje na wielu listach lektur typu "must read" z różnych krajów. Krążą one swobodnie w przestworzach Internetu i tym samym ich zasięg jest ogromny. Jeżeli jest to powieść, z której Zachód „uczy się” o stosunkach panujących między Polakami i Żydami, o wojnie i obozach, o Polsce i jej historii w ogóle (nie widzę na tych listach np. Borowskiego, Herlinga-Grudzińskiego, Nałkowskiej - przepraszam, że tylko tę trójkę wymieniam) to ja jestem przerażona.
Zofia, rodaczka nasza, jest pijaczką, złodziejką, histeryczką i obraca się w towarzystwie ziejącym patologią. I to nie dlatego, że ma taki charakter, wpływają na to jakieś jednostkowe cechy osobowości i złe doświadczenia. Ona jest taka, bo jest Polką. W dodatku jest przypadkowo (!) ładna – porównuje się ją do Szwedki, bo przecież cała reszta Polek to same brzydactwa (chyba nawet dosłownie to wyrażenie pada). W recenzji Pana Wojciecha jest świetnie opisany, rzetelnie i z dużą dokładnością, cały ten stek bzdur, który pojawia się w powieści, także ja już nie będę powtarzać po Przedmówcy. Dodam tylko iż, z książki wynika niemal pochwała Niemców, którzy pomordowali polskich profesorów i innych pracowników naukowych z UJ. Uwolnili tym samym nasz kraj od bandy burżujskich, faszystowskich snobów, którzy w czasie wojny głównie interesowali się tym jak zdobyć wyszukane austriackie wino, które pili codziennie do obiadu, oraz myśleli o kolejnym nadchodzącym urlopie w Dolomitach, gdzie wśród zepsutej polskiej arystokracji dyskutowano przeważnie tylko o tym, jak pozbyć się Żydów z Polski. No błagam.

Żydzi. A no właśnie. Polski antysemityzm na kartach powieści jest potraktowany tak powierzchownie jak tylko to możliwe. Żadnej genezy, żadnej historii. Wynika, że Polacy to banda zacofanych półgłówków i zawsze nienawidziliśmy Żydów "bo tak". I tu moje małe wytłumaczenie, bo chcę być dobrze zrozumiana. Ja naprawdę nie z tych, co to skórnej reakcji alergicznej dostają na sam dźwięk tytułów filmów "Ida" i "Pokłosie". Ja nie z tych co to na marsze niepodległości biegną z kominiarką na twarzy i okrzykiem na ustach "Polska dla Polaków!" Bardzo daleko mi do takich postaw. Jedyne czego żądam to uczciwość. A ta książka jest nieuczciwa. Z resztą dla Żydów też i sumarycznie wszystkim się niesłusznie obrywa. I autor niech lepiej nie udaje, że opracował źródła i rozumie twórczość pisarzy, którzy tematykę znają. Bo to, że wymienia (w jednym zdaniu! po przecinku!) nazwiska Borowskiego, Steinera, Lengyel, Kogona, Schwartz-Barta, Wiesela i Bettelheima, o niczym nie świadczy. Nie nabiorę się panie Styron na twoją pseudowiedzę. Ja też mogę po przecinku wymienić powiedzmy kilku filozofów, których niektóre dzieła czytałam, bo się tym interesowałam, i co? W związku z tym mogę sobie rościć prawa do ich wiedzy i sama napisać traktat? Jak człowiek czegoś nie wie to się przyznaje, że nie wie i nie zabiera za rzeczy o których nie ma pojęcia. "Jak coś robisz, rób to porządnie". Najgorzej jest musnąć z wierzchu i udawać, że się dotknęło sedna. A potem ludzie w to wierzą, zgroza...

I ja rozumiem, że fikcja literacka. Ona dużo zniesie. Ale w pewnym momencie i ona się kończy, a kończy się tam gdzie zaczyna się krzywda Człowieka. Człowieka realnego, tego po drugiej stronie fikcji, który czyta kłamstwa i nic nie może zrobić, bo słowo poszło w świat. Opisać zawsze można wszystko, najgorsze ludzkie postawy i motywacje, ale ta cała obrzydliwa generalizacja powinna być eliminowana, a już z pewnością jeśli bierzemy się za tak poważną tematykę. A jeżeli nie potrafimy jej ominąć to nie powinniśmy się za nią brać.

Drodzy Czytelnicy na LC - serio?...
10 gwiazdek dla "Wyboru Zofii" świadczy o jakimś bezrefleksyjnym podejściu do literatury, czy wręcz może o problemach z czytaniem ze zrozumieniem. Obawiam się, że mogę się komuś narazić, więc staram się ważyć słowa i nikogo nie obrażać - to naprawdę nie jest moim celem. Jednak o pewnych sprawach trzeba mówić wprost. Ta książka kłamie i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jak to mówi moja mama "Nobla z literatury to zawsze jakiś dziwak musi dostać" ;)

Jak to mówi moja mama "Nobla z literatury to zawsze jakiś dziwak musi dostać" ;)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Panie, którym podoba się ten gniot, najczęściej wyrażają się o nim w sposób "Zazwyczaj nie czytam książek, ale ta mi się spodobała!" Moja rada - jak zazwyczaj nie czytacie to nie czytajcie nadal. Bo o książkach wiecie tyle co nic. A ten shit to nie książka, to produkt kultury (heh...) masowej, od początku do końca drobiazgowo zaplanowany przez marketingowców i wyprodukowany wyłącznie w celu zysku. Dla głupich, naiwnych, ograniczonych bab. Za które z resztą po prostu mi wstyd, bo gdyby nie było głupich odbiorców, to nikt by się nie dał nabrać i świat byłby o tę jedną szmirę lżejszy.

Panie, którym podoba się ten gniot, najczęściej wyrażają się o nim w sposób "Zazwyczaj nie czytam książek, ale ta mi się spodobała!" Moja rada - jak zazwyczaj nie czytacie to nie czytajcie nadal. Bo o książkach wiecie tyle co nic. A ten shit to nie książka, to produkt kultury (heh...) masowej, od początku do końca drobiazgowo zaplanowany przez marketingowców i wyprodukowany...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chyba miałam za duże oczekiwania względem tej pozycji i przez to taki zawód :( Nie ten język, nie ten humor, nie ta tematyka, wszystko nie tak... Nawet losy bohaterów, dosyć burzliwe przyznajmy, nie wciągnęły mnie na tyle bym mogła uznać tę książkę za ciekawą. To nie jest zła literatura, ale najwidoczniej Kazimierz Brandys nie jest dla mnie ;)

Chyba miałam za duże oczekiwania względem tej pozycji i przez to taki zawód :( Nie ten język, nie ten humor, nie ta tematyka, wszystko nie tak... Nawet losy bohaterów, dosyć burzliwe przyznajmy, nie wciągnęły mnie na tyle bym mogła uznać tę książkę za ciekawą. To nie jest zła literatura, ale najwidoczniej Kazimierz Brandys nie jest dla mnie ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pięknie wydane, dużo fotografii i rysunków. Wstęp Nyczka naprawdę znakomity. Twórczości autora nie reklamuję, bo broni się sama. Książka w sam raz na pierwsze spotkanie z Mrożkiem.

Pięknie wydane, dużo fotografii i rysunków. Wstęp Nyczka naprawdę znakomity. Twórczości autora nie reklamuję, bo broni się sama. Książka w sam raz na pierwsze spotkanie z Mrożkiem.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jak to mądrze ujął Andrzej Stasiuk: "Reportaż mnie kompletnie nie interesuje. Strata czasu. Jechać gdzieś, popytać ludzi? Kogo to obchodzi? Czego bym się dowiedział? Że za Stalina i Breżniewa było lepiej? Daj spokój. Literatura nie jest od zaspokajania ciekawości i dostarczania informacji. Zajmuje się nieco bardziej skomplikowanymi rzeczami. Literatura nie może konkurować z telewizją."
Ryszard Kapuściński może sobie mieć fanów, niech ma. Sporo namieszał i chwała mu za to. Niestety prawda jest taka, że reportaż, nawet najlepszy, nie jest prawdziwą literaturą. A już z pewnością nie wysoką, a taka mnie interesuje najbardziej. Przykro mi, ale Kapuściński pozostanie dla mnie zawsze tylko aspirującym dziennikarzem.

Jak to mądrze ujął Andrzej Stasiuk: "Reportaż mnie kompletnie nie interesuje. Strata czasu. Jechać gdzieś, popytać ludzi? Kogo to obchodzi? Czego bym się dowiedział? Że za Stalina i Breżniewa było lepiej? Daj spokój. Literatura nie jest od zaspokajania ciekawości i dostarczania informacji. Zajmuje się nieco bardziej skomplikowanymi rzeczami. Literatura nie może konkurować z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ciężko mi ocenić na ile to siła oryginału a na ile kwestia świetnego tłumaczenia, ale książkę czyta się jednym tchem. Dla mnie była to najciekawsza lektura do egzaminu z językoznawstwa :) Zawiera dużo przykładów z różnych języków świata ilustrujących tezy autora, przez co wywód staje się jasny i uporządkowany. Dla osób zainteresowanych tematem, naprawdę polecam - bardzo ciekawa, wciągająca pozycja!

Ciężko mi ocenić na ile to siła oryginału a na ile kwestia świetnego tłumaczenia, ale książkę czyta się jednym tchem. Dla mnie była to najciekawsza lektura do egzaminu z językoznawstwa :) Zawiera dużo przykładów z różnych języków świata ilustrujących tezy autora, przez co wywód staje się jasny i uporządkowany. Dla osób zainteresowanych tematem, naprawdę polecam - bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Przepiękne wydanie, Literackie się popisało! W twardej oprawie, z dużymi fotografiami, okładka mistrzostwo świata - w tyle głowy Gombrowicza jego własna Młodość, której tak wiele refleksji poświęcał w swojej twórczości. Ja rozumiem trudności wielu czytelników w ocenie tego dzieła, czasem więcej skrótów niż samej treści, ogromne przypisy, niewspółczesny język... Kronos nie jest ani typowym dziennikiem, ani biografią, ciężko go sklasyfikować. Ale jako osoba zainteresowana pisarstwem autora powiem tylko jedno - dobrze, że jest :)

Przepiękne wydanie, Literackie się popisało! W twardej oprawie, z dużymi fotografiami, okładka mistrzostwo świata - w tyle głowy Gombrowicza jego własna Młodość, której tak wiele refleksji poświęcał w swojej twórczości. Ja rozumiem trudności wielu czytelników w ocenie tego dzieła, czasem więcej skrótów niż samej treści, ogromne przypisy, niewspółczesny język... Kronos nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Mało jest tak przejmujących opowiadań jak "Tatarak". Tak mało stron, tak wiele treści. Na kilkudziesięciu kartkach zmieścić całe życie człowieka z jego blaskami i cieniami, tyle emocji zawrzeć w pozornie prostych słowach. Do tego bliska mi paralela życie - śmierć. Kto dziś w literaturze tak gra kontrastami młodość, starość, radość, rozpacz, śmiech, łzy - bez emfazy, bez zbędnego zadęcia, tak by dotknąć rzeczywistej istoty spraw?... Niezmiennie pozostaję pod ogromnym wrażeniem talentu Jarosława Iwaszkiewicza.

Mało jest tak przejmujących opowiadań jak "Tatarak". Tak mało stron, tak wiele treści. Na kilkudziesięciu kartkach zmieścić całe życie człowieka z jego blaskami i cieniami, tyle emocji zawrzeć w pozornie prostych słowach. Do tego bliska mi paralela życie - śmierć. Kto dziś w literaturze tak gra kontrastami młodość, starość, radość, rozpacz, śmiech, łzy - bez emfazy, bez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Momentami więcej w tej książce ataków na SF niż dyskusji o samym fantasy... Rozumiem, że Autor przez lata krytykowany za tworzenie słabych powieści, w marnym gatunku, pod publiczkę, dla zysku - czy nie wiem co tam jeszcze mu się zarzucało - dał wreszcie odpór krytyce.
Ale nie jest trochę tak, że tłumaczy się tylko winny? ;)
Mimo wszystko jak ktoś interesuje się tematem, można przeczytać. Sama parę razy się uśmiechnęłam podczas lektury. Usystematyzowanie podgatunków fantasy całkiem zgrabne, język zbliżony do publikacji popularno-naukowych sprawia, że czyta się szybko i przyjemnie.

Momentami więcej w tej książce ataków na SF niż dyskusji o samym fantasy... Rozumiem, że Autor przez lata krytykowany za tworzenie słabych powieści, w marnym gatunku, pod publiczkę, dla zysku - czy nie wiem co tam jeszcze mu się zarzucało - dał wreszcie odpór krytyce.
Ale nie jest trochę tak, że tłumaczy się tylko winny? ;)
Mimo wszystko jak ktoś interesuje się tematem,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kwiat pustyni. Z namiotu Nomadów do Nowego Jorku Waris Dirie, Cathleen Miller
Ocena 7,4
Kwiat pustyni.... Waris Dirie, Cathle...

Na półkach:

Literacko nie jest to książka najwyższych lotów, oj nie. Momentami miałam wrażenie jakbym czytała pamiętnik kilkuletniej dziewczynki. Jednak tej Autorce jestem w stanie wybaczyć wszystko.

Waris Dirie jest dla mnie bohaterką.

Literacko nie jest to książka najwyższych lotów, oj nie. Momentami miałam wrażenie jakbym czytała pamiętnik kilkuletniej dziewczynki. Jednak tej Autorce jestem w stanie wybaczyć wszystko.

Waris Dirie jest dla mnie bohaterką.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Obiektywnie muszę stwierdzić, że jest to najlepsza książka Pilcha. Jednak nie zmienia to faktu, że subiektywnie - nie lubię twórczości tego autora. I to się nigdy nie zmieni, chyba że pan Jerzy nabierze odrobinę pokory. I przestanie się uważać za lepszego pisarza, niż jest w rzeczywistości...

Obiektywnie muszę stwierdzić, że jest to najlepsza książka Pilcha. Jednak nie zmienia to faktu, że subiektywnie - nie lubię twórczości tego autora. I to się nigdy nie zmieni, chyba że pan Jerzy nabierze odrobinę pokory. I przestanie się uważać za lepszego pisarza, niż jest w rzeczywistości...

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czy tylko mnie ta Fernanda tak wkurzała?!

Czy tylko mnie ta Fernanda tak wkurzała?!

Pokaż mimo to