Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

http://zauroczonalektura.blogspot.com/
Bardzo długo zbierałam się do przeczytania tej książki, a gdy już zaczęłam, nie mogłam się wkręcić.
Cóż, okres choroby chyba jednak sprzyja czytaniu książkom, bo pochłonęłam ją w trzy dni.
Zainteresowała mnie, bo jak być może już wiecie - sama chcę zostać położną. A jest to książka oparta na faktach, napisana przez położną, więc tym bardziej chciałam ją przeczytać. Warto wspomnieć, że akcja dzieje się w latach '50 XX wieku.
Z ciekawością czytałam, jak na przestrzenie lat zmieniało się położnictwo, miałam przecież porównanie do książki
Jeannette Kalyta - Położna. 3550 cudów narodzin. Obie lektury czytało mi się znakomicie, choć ta autorstwa pani Worth jest jakby powieścią z fabułą, a ta pany Kalyty jest czymś w rodzaju pamiętnika.

Książka warta przeczytania dla każdej położnej oraz każdego rodzica.

Ocena: 9/10

http://zauroczonalektura.blogspot.com/
Bardzo długo zbierałam się do przeczytania tej książki, a gdy już zaczęłam, nie mogłam się wkręcić.
Cóż, okres choroby chyba jednak sprzyja czytaniu książkom, bo pochłonęłam ją w trzy dni.
Zainteresowała mnie, bo jak być może już wiecie - sama chcę zostać położną. A jest to książka oparta na faktach, napisana przez położną, więc tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Więcej na: http://zauroczonalektura.blogspot.com/

Od książki oczekiwałam wiele - miała wciągnąć mnie na godziny i zachwycić. Cóż, na początku przeczytałam ledwo kilkanaście stron i... troszkę mnie znudziła. Odstawiłam ją na kilka dni i tym razem faktycznie nie mogłam się oderwać.
Na okładce widnieje piękna kobieta, co z pewnością przyciąga wzrok na sklepowej półce.

Na początku poznajemy siedemnastoletnią Annę, która dostała się do Oxfordu. Wszystko było bardzo barwnie opisane, więc nie sposób było się nudzić. Poznaje ona Siergieja oraz Lorcana, dwóch mężczyzn którzy się w niej kochają. No i z pozoru wygląda to na nudny romans - nic bardziej mylnego ;) Pełno akcji, jak w dobrym filmie!

Akcja książki nie działa się tylko w jednym miejscu, bo wędrowaliśmy po całym świecie, co było fajnym zabiegiem. Język jest prosty i zrozumiały, czyta się bardzo szybko i przyjemnie.

Książka ma ponad 570 stron, a ja nie lubię takich obszernych pozycji. Od około 500 strony zaczęłam się powoli nudzić, ale wciąż byłam ciekawa, jak akcja się zakończy.

Warto też wspomnieć, że Plan jest debiutancką książką Patrycji Gryciuk. Brawa! Doskonały początek!

Ocena: 8/10

Więcej na: http://zauroczonalektura.blogspot.com/

Od książki oczekiwałam wiele - miała wciągnąć mnie na godziny i zachwycić. Cóż, na początku przeczytałam ledwo kilkanaście stron i... troszkę mnie znudziła. Odstawiłam ją na kilka dni i tym razem faktycznie nie mogłam się oderwać.
Na okładce widnieje piękna kobieta, co z pewnością przyciąga wzrok na sklepowej półce.

Na...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Lekko Stronniczy - jeszcze więcej Włodek Markowicz, Karol Paciorek
Ocena 6,9
Lekko Stronnic... Włodek Markowicz, K...

Na półkach: , ,

Lekko Stronniczy oglądam prawie od ich początków, bo wydaje mi się, że zaczęłam około 20 odcinka. Włodek i jego aerodynamiczne włosy oraz Karol i jego wspaniałe piosenki to duet, którego nie da się nie lubić. A książka jeszcze bardziej mnie w tym zdaniu utwierdziła. Składa się ona z dwóch części - jedna to są dialogi pomiędzy autorami, a druga to felietony. Jest to podsumowanie całego programu, który skończy się po 1000 odcinku. Szkoda, przecież spędziłam z nimi 4 lata życia... Chyba nie mogę powiedzieć o niej nic więcej. Jakby ktoś zapytał mnie o czym jest LS, to szczerze mówiąc - nie wiem. To samo z książką. Jest w niej tak wiele kompletnie rozbieżnych tematów, że nie da się tego ująć w jedno zdanie.

Polecam każdemu widzowi!
Ocena: 10/10

P.S. - Jeszcze muszę się pochwalić, że przyszłam na spotkanie autorskie, gdzie po paru godzinnym ścisku w tłumie oszalałych fanów udało mi się dotrzeć do chłopaków i zdobyć dedykację oraz foteczkę :D

Lekko Stronniczy oglądam prawie od ich początków, bo wydaje mi się, że zaczęłam około 20 odcinka. Włodek i jego aerodynamiczne włosy oraz Karol i jego wspaniałe piosenki to duet, którego nie da się nie lubić. A książka jeszcze bardziej mnie w tym zdaniu utwierdziła. Składa się ona z dwóch części - jedna to są dialogi pomiędzy autorami, a druga to felietony. Jest to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

No i oto kolejna pozycja z cyklu "o mojej drodze do położnictwa". Tym razem o książce, którą bardzo chciałam przeczytać, a moje życzenie spełniło się dzięki Pani Ani z Wydawnictwa Otwartego.

Jeanette jest oddaną położną, która do swojego zawodu podchodzi z sercem, zainteresowaniem i profesjonalizmem. Dla rodzących jest wsparciem i przyjaciółką.
Lektura jest skierowana głównie do przyszłych rodziców, ale ja jednak chciałabym, żeby przeczytali ją wszyscy położnicy w Polsce.
Przepiękna opowieść, z humorem i wzruszająca. Wątki autobiograficzne przeplatają się z wątkami porodowymi. Pochłonęłam ją w kilka godzin, tak przyjemnie mi się ją czytało, tak dobrze i lekko została napisana. Niesamowite, jak polskie położnictwo zmieniło się na przestrzeni lat, bo zaczynało się od nóg przywiązywanych do fotela pasami i przykrótkich koszul, które pacjentki dostawały do założenia. Nie mogły jeść, ani pić, a rodzić mogły tylko na leżąco...

Delikatnie zaskoczyło mnie to, że pani Jeanette brała udział w jakichś magicznych rytuałach i zabiegach. Hm, nie moje klimaty.

Za to ja upewniłam się, że chcę zostać położną i wiem, co chcę robić w życiu na 100%. No i smutno mi, że książka skończyła się tak szybko, mogłabym ją czytać cały czas i jestem pewna, że jeszcze kiedyś do niej wrócę.

Ocena: 9/10

No i oto kolejna pozycja z cyklu "o mojej drodze do położnictwa". Tym razem o książce, którą bardzo chciałam przeczytać, a moje życzenie spełniło się dzięki Pani Ani z Wydawnictwa Otwartego.

Jeanette jest oddaną położną, która do swojego zawodu podchodzi z sercem, zainteresowaniem i profesjonalizmem. Dla rodzących jest wsparciem i przyjaciółką.
Lektura jest skierowana...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Rozwój dziecka. Od 0 do 3 lat T. Berry Brazelton, Joshua D. Sparrow
Ocena 7,5
Rozwój dziecka... T. Berry Brazelton,...

Na półkach: ,

Dość nietypowa książka jak na mój blog, przyznaję. Nie jestem ani rodzicem, ani specjalistą... Skąd więc zainteresowanie takimi książkami u mnie? Sama nie wiem. To znaczy wiem - mam nadzieję studiować położnictwo, ale przecież można powiedzieć, że to powinno mnie dopiero dopaść w roku akademickim. A tu takie zaskoczenie - ledwo zaczęłam klasę maturalną, a ja już studiuję jak przebiega rozwój dzieci, głównie w wieku 0-3 lat.
Pani Bogumiła z Gdańskiego Wydawnictwa Psychologicznego była tak miła i zgodziła się przesłać mi tę książkę do recenzji, za co bardzo dziękuję.

Wielka księga, ponad pięćset stronicowa księga, zawierająca wszystkie informacje dotyczące dzieci w wieku 0-3 lat. Podzielona została na trzy części: momenty przełomowe (dotycząca rozwoju), wyzwania w procesie rozwoju (opisane zostały tutaj przeszkody, sytuacje wywołujące wątpliwości u rodziców) oraz sprzymierzeńcy rozwoju (rola poszczególnych członków w wychowaniu dziecka).
Panowie, którzy napisali tę książkę, to prawdziwi specjaliści, to widać na pierwszy rzut oka. Piszą bardzo profesjonalnie, ale również przystępnym i zrozumiałym językiem. Zawarte zostały tutaj informacje o pielęgnacji, karmieniu, zabawie, chorobach, leczeniu i leczących etc. Wszystko dokładnie i dobrze opisane.

Nie trzeba jej przeczytać na raz i ja sama nie przeczytałam jej od deski do deski. Można do niej wracać, gdy nasza pociecha osiągnie określony wiek, albo zorientujemy się, że mamy jakiś problem wychowawczy. Ja na pewno zachowam ją do czasu, gdy będę miała (mam nadzieję) swoje dzieci.

Fantastyczna, wielka księga z najważniejszymi informacjami. Myślę, że przyda się nie tylko rodzicom, ale także osobom z branży medycznej - lekarzom, pielęgniarkom i położnym. Warto po nią sięgnąć.

Ocena: 10/10

Dość nietypowa książka jak na mój blog, przyznaję. Nie jestem ani rodzicem, ani specjalistą... Skąd więc zainteresowanie takimi książkami u mnie? Sama nie wiem. To znaczy wiem - mam nadzieję studiować położnictwo, ale przecież można powiedzieć, że to powinno mnie dopiero dopaść w roku akademickim. A tu takie zaskoczenie - ledwo zaczęłam klasę maturalną, a ja już studiuję...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pewnie jeszcze tego nie wiecie, ale moją przyszłość wiążę z dziećmi. Aktualnie jeszcze się nie zdecydowałam, czy wolę być położną, czy może jednak panią pedagog, ale mam czas do końca roku szkolnego, aby się zdecydować.
Z tego względu powoli zagłębiam się już w tajniki rozwoju i psychologii maleńkich.
Z góry zaznaczam, że książki nie oceniam pod względem użyteczności i prawidłowości tych rad, a raczej jako ciekawostkę i coś, co może kieeedyś mi się przyda.

Książka ma dość niestandardowe wymiary, bo przypomina bardziej kwadrat, aniżeli prostokąt. Sprawia to, że czyta się ją bardzo wygodnie. Przejrzystość oceniam na takie -4. Cały tekst jest pisany ciągiem, a tylko co jakiś czas pojawia się pogrubienie tekstu, albo tabelka.

No dobra, ale o czym tak właściwie jest ta książka? Pomaga ona rozwiązać problemy, takie jak jedzenie, spanie i zachowanie. Na początku omawia ogólną psychikę małych ludzi, emocje i zachowania. Dalej proponuje swoje sprawdzone metody na karmienie (tankowanie do pełna), zdradza jak uspokoić i uśpić dziecko (podnieś-połóż) praz odpowiada na pytania rodziców.

Pewnie są to informacje i rady, które mogą się sprawdzić, bo widać, że pani Hogg ma pojęcie o czym pisze i wydaje się to dość mądre. Często powtarza, że należy pamiętać, że aby coś osiągnąć, trzeba być cierpliwym i stanowczym.

Jest to niewątpliwie książka przydatna zarówno dla rodziców, jak i dla osób pracujących z dziećmi.

Pewnie jeszcze tego nie wiecie, ale moją przyszłość wiążę z dziećmi. Aktualnie jeszcze się nie zdecydowałam, czy wolę być położną, czy może jednak panią pedagog, ale mam czas do końca roku szkolnego, aby się zdecydować.
Z tego względu powoli zagłębiam się już w tajniki rozwoju i psychologii maleńkich.
Z góry zaznaczam, że książki nie oceniam pod względem użyteczności i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

Po serii książek, które nieszczególnie przypadły mi do gustu, nie spodziewałam się, że ta powali mnie na kolana. Szczególnie nie przekonywała mnie polska autorka, tym bardziej, że to jej pierwsza książka. Zwracam honor i przyznaję, że książka wyszła rewelacyjnie.

W księgarni mój wzrok zapewne przykułaby tajemnicza okładka. W sumie... czy tylko mnie na pierwszy rzut oka dziewczyna z okładki przypomina Chodakowską? ;)

Nina straciła rodziców, została całkiem sama, chłopak zdradził ją z jej najlepszą przyjaciółką, a główna bohaterka zupełnym przypadkiem trafiła do studia tatuażu, w którym Tedi z okazji jej urodzin zrobił jej niezwykle piękny tatuaż. I od tego się zaczęło...

Jest to książka paranormal romance, czyli coś całkowicie trafionego w mój gust. Miłość, dziwne stwory, magia, nadprzyrodzone moce, czyli mieszanka wybuchowa.
Co do moich wrażeń, to zaczęłam ją czytać z nastawieniem na oklepany romans z kilkoma wampirami lub wilkołakami. Bohaterowie wydawali, a właściwie nadal wydają mi się zbyt wyidealizowani (szczególnie faceci, ale jak dla mnie może tak zostać ;) ). Super sylwetki, wymarzone charaktery, sami przystojniacy! Dziewczyny piękne, z niepowtarzalną urodą. Nie zaprzyjaźniłam się z żadnym bohaterem, ale Nick szczególnie przypadł mi do gustu i z chęcią poznałabym go w rzeczywistości. Jego poczucie humoru, dystans i ironia, jaką się posługuje to zdecydowanie cechy, które sprawiają, że od razu koleś "jest mój", a Nick jest w dodatku zabójczo przystojny...
Książka zaczyna się dosyć długo, Nina jest nam przedstawiana i mamy czas na utożsamienie się z nią, co ułatwia pierwszoosobowa narracja. Dopiero, gdy do końca zostaje nam jedna czwarta lektury, akcja bardzo prędko się rozkręca.

Powieść czyta się bardzo szybko, ponieważ gdy już zaczniemy, ciężko będzie się nam od niej oderwać. Bohaterowie posługują się prostym i zrozumiałym językiem, opisy, mimo że czasem długie, wcale nie nudzą.

Warto wspomnieć, że jest to pierwszy tom z serii Antilia, a ja z niecierpliwością wyczekuję kontynuacji Tatuażu z lilią.

Ocena: 10/10
Jest to jedna z tych książek, które chciałabym zobaczyć w formie filmowej. Nadawałaby się idealnie. Trafia do ulubionych.
Pani Ewo, gratulacje, chapeau bas, wielkie brawa! Czekamy na kolejną część!

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

Po serii książek, które nieszczególnie przypadły mi do gustu, nie spodziewałam się, że ta powali mnie na kolana. Szczególnie nie przekonywała mnie polska autorka, tym bardziej, że to jej pierwsza książka. Zwracam honor i przyznaję, że książka wyszła rewelacyjnie.

W księgarni mój wzrok zapewne przykułaby tajemnicza okładka. W sumie......

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

http://zauroczonalektura.blogspot.com/2014/06/chiara-gamberale-przez-10-minut.html

Trudno mi pisać o tej książce... Jest inna, niespotykana...

Chiara, główna bohaterka (wygląda na to, że również autorka - taka autobiografia? czy może się mylę?) książki Przez 10 minut. Właśnie zawalił jej się świat - rzucił ją ukochany mąż. "Przez 10 minut czego?", zapytacie. Czegoś nowego, czegoś, czego nigdy wcześniej nie próbowaliście. Chiara dostaje takie zadanie od swojej lekarki. Codziennie. Przez miesiąc. Chwilę się zastanawiałam nad tym, co ja mogłabym robić i szczerze powiem, że było mi ciężko wymyślić chociaż kilka zadań.

„Może gdyby nie ta gra, nie weszłabym tu dzisiaj. Mimo wszystko...W sumie...Warto iść naprzód.”

Książka napisana jest w formie jakby pamiętnika, w narracji pierwszoosobowej, co zapewne jak już wiecie, bardzo lubię. Czytało się ją szybko, miło i przyjemnie, tym bardziej, że to tylko niecałe 200 stron. Jednak nie wzbudziła ona we mnie większych emocji. Nie napełniła pozytywną energią, ani nie stałam się jedną z 100000 uszczęśliwionych Włoszek ;) Przeczytałam, okej, było fajnie, ale na tym koniec. Książkę odkładam na półkę i nie wykluczam, że nie wrócę do niej kiedyś w gorszym okresie mojego życia.

Ocena: 7/10

http://zauroczonalektura.blogspot.com/2014/06/chiara-gamberale-przez-10-minut.html

Trudno mi pisać o tej książce... Jest inna, niespotykana...

Chiara, główna bohaterka (wygląda na to, że również autorka - taka autobiografia? czy może się mylę?) książki Przez 10 minut. Właśnie zawalił jej się świat - rzucił ją ukochany mąż. "Przez 10 minut czego?", zapytacie. Czegoś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

Książkę tę zakupiłam na fajnej promocji na stronie wydawnictwa. Szczerze, to byłam do niej nastawiona bardzo sceptycznie... ale niska cena promocyjna mnie przekonała :D Długo leżała na półce i nie było mi do niej spieszno. W końcu się do niej zabrałam i... okazało się, że był to strzał w 10. No dobra, może 9,5.

Markowi wali się świat na głowę, jest mu ciężko do tego stopnia, że ma w planach ze sobą skończyć. I wtedy spotyka Macy. Razem podejmują trudne dla nich decyzje, dziewczyna chce odszukać swoją siostrę Noel, a chłopak - swojego ojca.

„Okazuj dobro wszystkim ludziom, bo nigdy nie wiesz, jaki krzyż przyszło im dźwigać, ani jak bardzo potrzebują twojego wsparcia”

Pierwsze, co mi się w niej spodobało, to okładka. Delikatna, ale interesująca i tajemnicza. Fajne jest to, że jest matowa, a błyszczące są tylko napisy, więc wyróżnia się spośród innych tytułów. To taka wzmianka dla tych, którzy czasem kupują książki dla okładek.

Z bohaterami jakoś się nie zaprzyjaźniłam. Trochę słabe było to, że praktycznie każdy bohater miał podobną życiową, smutną historię. Właśnie za to odejmuję jej pół punktu.

„Zwykle, zanim życie wręczy nam swoje najwspanialsze prezenty, owija je starannie w największe przeciwności losu.”

Powieść ta jest jedną z niewielu, która doprowadziła mnie do łez. Pod koniec ryczałam jak bóbr, co u mnie jest niezwykle rzadkie. Książka jest pełna emocji i złotych myśli. Podobało mi się to, bo lubię takie "mądre książki".

„Największe cierpienie sprowadzamy na siebie sami, chcąc uciec przed mniejszymi”

Naprawdę warto zajrzeć do tej książki, powinna Wam się spodobać.
Ocena: 10/10

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

Książkę tę zakupiłam na fajnej promocji na stronie wydawnictwa. Szczerze, to byłam do niej nastawiona bardzo sceptycznie... ale niska cena promocyjna mnie przekonała :D Długo leżała na półce i nie było mi do niej spieszno. W końcu się do niej zabrałam i... okazało się, że był to strzał w 10. No dobra, może 9,5.

Markowi wali się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

Jakoś niechętnie zabrałam się do tej książki, chociaż opis brzmiał zachęcająco. W końcu stwierdziłam, że muszę się za nią wziąć, bo po prostu nie wypada tego nie zrobić.

Po pierwsze, okładka jest intrygująca i tajemnicza. Można postawić z góry, że to kolejne tanie romansidło z serduszkami na oprawie. A ja wam powiem, że wcale nie. Owszem - jest tu wątek miłosny i to całkiem wyraźny, ale urzec niejednego czytelnika mogą opisy Rzymu, kawiarni, uliczek etc.

Fabuła książki toczy się we Włoszech. Tam poznajemy Nicco i jego przyjaciela Grubego. Ten pierwszy został właśnie rzucony przez dziewczynę w dość nietypowy i... chamski sposób. Drugi zaś żyje z dwoma kobietami na raz, przy czym żadna z nich nie wie o swoim istnieniu. Pewnego dnia poznają jednak dwie turystki (z Polski, nota bene), no i można się domyślać, jak potoczą się dalsze losy naszych bohaterów.

Narracja pierwszoosobowa, czyli ta, którą najbardziej lubię, pomaga nam utożsamić się z głównym bohaterem i jeszcze bardziej wczuć się w akcję książki.

Warto też wspomnieć, że jest to pierwszy tom opowiadający historię naszej czwórki. W drugim jednak, to chłopcy przyjadą do Polski. Najpierw jednak Federico ma zamiar wybrać się do Warszawy, ale lepiej przygotować się do napisania książki.

Nieco zawiodło mnie zakończenie, które toczyło się bardzo szybko. Po prostu zbyt prędko powieść się skończyła. Zostało jednak napisane w ten sposób, że z niecierpliwością czekam na tom drugi.

Było to moje pierwsze spotkanie z panem Moccią, ale na pewno sięgnę po jego kolejne pozycje.

Ocena: 10/10
Ląduje w ulubionych :)

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

Jakoś niechętnie zabrałam się do tej książki, chociaż opis brzmiał zachęcająco. W końcu stwierdziłam, że muszę się za nią wziąć, bo po prostu nie wypada tego nie zrobić.

Po pierwsze, okładka jest intrygująca i tajemnicza. Można postawić z góry, że to kolejne tanie romansidło z serduszkami na oprawie. A ja wam powiem, że wcale nie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

Pewnie już wiecie, że jestem fanką "Igrzysk Śmierci", a Jennifer Lawrence jest jedną z moich ulubionych aktorek? Ucieszyłam się, gdy dostałam wiadomość od Wydawnictwa Feeria, które zaproponowało mi zrecenzowanie tej książki. Z wielką ochotą zabrałam się do czytania tej nieautoryzowanej biografii.


Spotkałam się z wieloma negatywnymi reakcjami na wieść, że taka książka ma się pojawić. Ja jednak byłam pozytywnie nastawiona i... nie zawiodłam się.

Okładka nie zachwyca. Wygląda na nieco tandetną. W środku za to uzupełniają ją zdjęcia bohaterów z lat młodzieńczych i obecnych z krótkim opisem.

Co do samej treści, to książka jest podzielona na dwie części: 1. Życie przed Igrzyskami oraz 2. Życie po Igrzyskach. Jak możemy się domyślić, w pierwszej części opisane są początki kariery aktorów, ich pierwsze filmy i castingi oraz wzmianka o ich rodzinie i życiu prywatnym. Każdy z bohaterów opisany jest w osobnym rozdziale. W drugiej części cała trójka jest potraktowana razem i możemy poczytać tam o tym, jak wyglądało kręcenie "Igrzysk...", o planach na przyszłość etc.
Warto zaznaczyć, że książka jest pełna cytatów i fragmentów wywiadów, których kiedyś udzielili gazetom czy stronom internetowym.

Generalnie jak nie przepadam za biografiami, tak ta przypadła mi do gustu i nie zawiodłam się. Zdecydowanie polecam fanom trylogii i innym zainteresowanym życiem Jennifer, Liama i Josha.

Trudno mi oceniać biografię, jako książkę, więc pozostawiam ją bez oceny, natomiast napisana jest dobrym i lekkim stylem.

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

Pewnie już wiecie, że jestem fanką "Igrzysk Śmierci", a Jennifer Lawrence jest jedną z moich ulubionych aktorek? Ucieszyłam się, gdy dostałam wiadomość od Wydawnictwa Feeria, które zaproponowało mi zrecenzowanie tej książki. Z wielką ochotą zabrałam się do czytania tej nieautoryzowanej biografii.


Spotkałam się z wieloma negatywnymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

Na początku muszę wspomnieć, że jest to pierwsza tego typu książka, którą przesłuchałam w formie audiobooka. Zarówno do formy, jak i do powieści byłam sceptycznie nastawiona. Okazało się jednak, że to jest to! Nie dość, że książki czytane okazały się świetnym rozwiązaniem, to jeszcze pan Quick napisał naprawdę dobrą książkę.

Poradnik pozytywnego myślenia opowiada do trzydziestokilkuletnim Pacie, który kilka ostatnich lat swojego życia spędził w szpitalu psychiatrycznym, nazywanym przez niego "niedobrym miejscem". Gdy z niego wychodzi, chce za wszelką cenę wrócić do swojej żony Nikki. Jest uzależniony od ćwiczeń fizycznych i spędza przy nich wiele godzin dziennie, a także od futbolu i jego ukochanej drużyny Orłów. W końcu doczepia się do niego zwariowana Tiffany.

Książka jest czytana przez pana Zbigniewa Zamachowskiego, który moim zdaniem genialnie wpasował się w klimat i świetnie interpretuje emocje bohaterów. Naprawdę było mi miło słuchać go przez prawie 10 godzin nagrania.

Zacznijmy od tego, że lektura jest napisana w narracji pierwszoosobowej, za co na wstępie zyskuje w moich oczach. Sam Pat został obdarowany moją sympatią od pierwszych stron i kibicowałam mu do samego końca, chociaż zdarzało się, że irytował mnie swoją naiwnością. Imponował mi tym, że zawsze i mimo wszystko był optymistą, i bardzo wierzył w to, że jego film (jak nazywał swoje życie) zakończy się happy endem. Wytrwale dążył do celu i nigdy się nie poddawał. Tiffany to fajna babka - zdecydowana i ostra, ale jednocześnie kobieca.

Nie da się ukryć, że lektura jest wyjątkowo przyjemna. Bardzo podobało mi się to, że duża dawka humoru (aż czasami było mi głupio, że jadąc tramwajem nagle zaczynam się śmiać sama do siebie) była zrównoważona optymalną ilością powagi i smutku. Muszę też zaznaczyć, że autor poświęcił dużo czasu na opisywanie meczów futbolowych i kibiców. Mnie to nie przeszkadza, bowiem sport lubię i nie mam nic przeciwko poświęceniu mu wątku w historii Pata. Cechy głównego bohatera i jego podejście do życia sprawiają, że powieść staje się faktycznie poradnikiem pozytywnego myślenia i niewątpliwie przez kilka kolejnych dni będę z większym dystansem i uśmiechem podchodzić do niektórych spraw.

W 2013 roku wyszedł film o tym samym tytule. Szczerze, to nie mogę się doczekać, aż go obejrzę. Już w samym zwiastunie widzę kilka nieścisłości z książką, ale przecież ma to być film na podstawie książki, a nie jej ekranizacja, więc jestem w stanie to wybaczyć :)



Ocena: 10/10
Polecam każdemu, kto ma ochotę na lekką książkę z dawką humoru, ale i z elementami, które zmuszają do przemyślenia kilku spraw.

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

Na początku muszę wspomnieć, że jest to pierwsza tego typu książka, którą przesłuchałam w formie audiobooka. Zarówno do formy, jak i do powieści byłam sceptycznie nastawiona. Okazało się jednak, że to jest to! Nie dość, że książki czytane okazały się świetnym rozwiązaniem, to jeszcze pan Quick napisał naprawdę dobrą książkę.

Poradnik...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

No proszę - kolejna dobra książka polskiej autorki. Powiecie: "Znowu romans? Nuuuda!". A właśnie, że nie!

Okładka zdecydowanie przypadła mi do gustu. Spogląda z niej piękna kobieta, która przyciąga wzrok. Z pewnością zainteresowałabym się nią na półce w księgarni. W dodatku kolory są świetnie dobrane.

Przechodząc do samej książki. Jest to historia Angeliki - młodej, pięknej, z pozoru silnej i pewnej siebie kobiety, która przylatuje do Polski z Niemiec, w celu podpisania bardzo korzystnego kontraktu dla swojej strony. Niestety, Kraków nie kojarzy się jej zbyt dobrze, bowiem dosięgają ją przykre wspomnienia z dzieciństwa. Jej potencjalny przyszły wspólnik Daniel, jest kobieciarzem, który mniej więcej raz na tydzień spotyka się z nową "zdobyczą". Czy Angela również stanie się jego jednorazową przygodą?

Książka porusza sprawę samotności. Główna bohaterka miała ciężkie dzieciństwo - musiała opiekować się rodzeństwem, podczas gdy jej matka na siłę próbowała znaleźć sobie stałego partnera, przyprowadzając co jakiś czas do domu nowego mężczyznę. Przez to brakowało jej rodzicielskiej miłości, wsparcia, ciepła, zabaw etc. Gdy poznaje Daniela, coś zmienia się w jej życiu, chociaż nie chce dopuścić tej myśli do siebie - nie wierzy w miłość.

Powieść nie wzbudziła we mnie większych emocji, chociaż polubiłam Angelikę. Była naprawdę fajną babką!
Książkę przeczytałam w ciągu jednego dnia, co świadczy tylko o tym, że została napisana prostym i przyjemnym językiem, a fabuła wciąga. Jest to lekka lektura na zimowe wieczory, którą warto przeczytać.
Muszę jednak przyznać, że nieco więcej spodziewałam się po zakończeniu. W moim odczuciu było ono zbyt szybkie i w sumie nie wiem jak potoczy się dalsze życie bohaterów. Z drugiej jednak strony, może był to celowy zabieg? Wiecie - każdy dopowie sobie sam to, co chciałby przeczytać, dzięki czemu usatysfakcjonowani mogą być wszyscy czytelnicy.

W druku znalazłam tylko dwie lub trzy niewielkie literówki. Każdy nowy rozdział rozpoczyna się od strony nieparzystej co oznacza, że czasem cała strona zostawała pusta.

Ocena: 8/10

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

No proszę - kolejna dobra książka polskiej autorki. Powiecie: "Znowu romans? Nuuuda!". A właśnie, że nie!

Okładka zdecydowanie przypadła mi do gustu. Spogląda z niej piękna kobieta, która przyciąga wzrok. Z pewnością zainteresowałabym się nią na półce w księgarni. W dodatku kolory są świetnie dobrane.

Przechodząc do samej książki....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

Rany, ostatnio w moje ręce trafiają same świetne książki, co z resztą bardzo mnie cieszy, ale ta pozycja to po prostu geniusz!


Szczerze, przechadzając się między półkami w księgarni, nie zwróciłabym uwagi na tę książkę. Okładka wydaje mi się jakaś taka tandetna. No i świetnie wpasowuje się tu powiedzenie "nie oceniaj książki po okładce". Opis co prawda mnie zaintrygował, ale gdy już ją dostałam, nieszczególnie było mi do niej spieszno. Kiedy już się do niej dorwałam, nie mogłam przestać i przeczytałam calutką w jeden dzień.

Po kilkunastu pierwszych stronach doszłam do wniosku, że główna bohaterka jest pod pewnymi względami do mnie bardzo podobna. Lubię to w książkach, bo mogę bardziej wczuć się w losy bohaterów.

Pomysł na fabułę jest oryginalny i ciekawy. Sabina spotyka się z samotnymi ludźmi, by dotrzymać im towarzystwa. Jest przyjaciółką do wynajęcia. Pewnego dnia spotyka siedmioletnią Marysię, która nadaje barw życiu głównej bohaterki, a w dodatku poznaje jej ojca, Maksa.

Niby schemat się powtarza, jak w większości powieści tego typu, jednak nie jest to zwykłe romansidło z oklepanym tematem. Może jest czasem nieco przewidywalna, ale akcja ciągle się rozwija i zaskakuje, wzrusza i rozśmiesza. Jest to piękna historia o przyjaźni i miłości. Czyta się ją niezwykle szybko, pewnie między innymi dlatego, że zawiera dużo więcej dialogów, niż opisów.
Narracja jest pierwszoosobowa, prowadzona przez Sabinę. Podobało mi się to, że czasem przechodziła ona na Maksa, gdy na przykład opisywał on swoje spotkania z Magdą. Chyba pierwszy raz spotkałam się z takim zabiegiem.
Niekiedy jednak denerwowało mnie to, że autorka używała wielu zdrobnień. Nawet zbyt wielu. Momentami było za słodko. Natknęłam się też na kilka drobnych literówek (ł-l; ą-a, M-m, trzydzieści-trzydzieść).

Książka potrafiła mnie zaszokować, rozśmieszyć i wzruszyć. Poważnie - płakałam!

Ocena: 10/10
Ze względu na to, że jest to romans, polecam głównie kobietom. Mimo, że bywała okrutna, to była jednocześnie piękna.

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

Rany, ostatnio w moje ręce trafiają same świetne książki, co z resztą bardzo mnie cieszy, ale ta pozycja to po prostu geniusz!


Szczerze, przechadzając się między półkami w księgarni, nie zwróciłabym uwagi na tę książkę. Okładka wydaje mi się jakaś taka tandetna. No i świetnie wpasowuje się tu powiedzenie "nie oceniaj książki po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

Jednym z moich postanowień noworocznych jest szpagat śmierci (czyli taki, który możecie zobaczyć na okładce książki). Dawno, dawno temu byłam całkiem nieźle rozciągnięta i spokojnie dotykałam podłogi całymi dłońmi. Niestety, ten czas już minął, a ja stałam się tak gibka, jak betonowy słup. Szukałam jakichś wskazówek w Internecie, aż w końcu trafiłam na książkę Rozciąganie odprężone. "Będziesz super rozciągnięty, pomóż sobie oddechem, jak oszukać ciało, gibkość od zaraz, kontrola mięśni" bla, bla, bla... Wydawało mi się to bardzo mało wiarygodne, ale zaczęłam szperać po różnych forach i okazało się, że sportowcy bardzo chwalą tę książkę i widzą spore efekty. Poradnik nie był zbyt drogi, bo udało mi się go dorwać za około 23 PLN, więc całkiem znośnie.


Książka ta to same konkrety i porady. Bez zbędnego "pitolenia" ;) Jest tutaj kilkanaście rozdziałów, a na końcu każdego znajduje się krótkie podsumowanie z najważniejszymi myślami tego, co wcześniej przeczytaliśmy. Mamy do wyboru kilka świetnie opisanych technik, dzięki którym możemy bezpiecznie i niezwykle skutecznie się rozciągać. Kolejną częścią są ćwiczenia rozciągające na poziome podstawowym. Oczywiście oprócz dokładnego opisu, podręcznik jest zaopatrzony w zdjęcia, które pomogą nam prawidłowo się rozciągać. Ostatni dział do już bardziej zaawansowane ćwiczenia, które wymagają od nas odpowiedniego poziomu gibkości.

Książka jest napisana zrozumiałym językiem, bez nadużywania profesjonalnego nazewnictwa. Autor czasem zażartuje, czasem zdenerwuje, a nawet będzie się nabijał, ale wszystko w celu motywacji. Przynajmniej ja to tak odebrałam.

No dobra, przejdźmy teraz do najważniejszego: czy to w ogóle działa?
Trzeba pamiętać, że nieumiejętne rozciąganie się może przynieść wiele szkód, co z resztą jest także wspomniane w jednym z rozdziałów. Jeżeli robimy to dokładnie według instrukcji, poświęcamy temu trochę czasu, jesteśmy cierpliwi, a ból nie stanowi większej przeszkody (a rozciąganie boli, oj boli), to efektów możemy spodziewać się bardzo szybko. Tradycyjnie muszę zaznaczyć, że każdy organizm, każde ciało jest inne i inaczej reaguje na poszczególne ćwiczenia. Ja jestem dość toporna i z pewnością będę musiała zaczekać troszkę dłużej na efekty, ale już po pierwszym treningu widziałam jakiś tam efekt.

Są chyba dwa ćwiczenia, które jakoś mi nie wychodzą i mogłyby być wyjaśnione trochę jaśniej.

Mimo wszystko, książka jest świetna: dużo konkretnej wiedzy i fajne ćwiczenia. Polecam każdemu, kto choć trochę "siedzi" w tematyce treningowej.

Pamiętajcie, że jest to poradnik, który musimy przeczytać przynajmniej 2-3 razy, by wyłapać te informacje, które przegapiliśmy wcześniej, a które mogą zrobić kolosalną różnicę w treningu i jego efektach.

Ocena: 9/10
Jeden punkt odejmuję za te ćwiczenia, których nie rozumiem. Mimo to, mam nadzieję, że kiedyś je opanuję do perfekcji.

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

Jednym z moich postanowień noworocznych jest szpagat śmierci (czyli taki, który możecie zobaczyć na okładce książki). Dawno, dawno temu byłam całkiem nieźle rozciągnięta i spokojnie dotykałam podłogi całymi dłońmi. Niestety, ten czas już minął, a ja stałam się tak gibka, jak betonowy słup. Szukałam jakichś wskazówek w Internecie, aż w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

O tej trylogii dowiedziałam się dzięki YouTube'owi. Tam zobaczyłam recenzję jej pierwszej części, czyli Więźnia Labiryntu, o którym dziś wam opowiem.


O czym więc jest Więzień... Otóż jest to historia (prawdopodobnie) szesnastoletniego Thomasa, który pewnego dnia budzi się w wielkiej windzie. Nie pamięta nic, poza tym, jak ma na imię. Okazuje się, że został przysłany do tzw. Strefy. Nie wiadomo przez kogo ani w jakim celu. Najdziwniejsze jest to, że wszystko zostało otoczone ogromnym labiryntem, do którego codziennie wchodzą Zwiadowcy, by szukać wyjścia. Thomas za wszelką cenę chce rozwikłać zagadkę, w jaką został wplątany.

Na początek - spójrzcie na tę okładkę! Przyciąga wzrok i jest po prostu piękna. Moim zdaniem wygrywa z angielską wersją. Brawa dla grafików!

Zanim zabrałam się za czytanie tej książki, minęło sporo czasu. Uśmiechała się do mnie z półki, ale jakoś specjalnie mnie do niej nie ciągnęło. Gdy już wzięłam ją w obroty, okazała się jakaś taka... nudna. Wprowadzenie do całości trwało jakieś 100 stron i nie ukrywam, że był czas kiedy żałowałam zakupu. Na tę pozycję trzeba mieć po prostu czas. Potem było już coraz lepiej, a na końcu nie chciałam wypuścić jej z rąk. Bardzo indywidualny styl nadaje jej slang, jakim posługują się Streferzy. "Zawrzyj twarzostan, kupa klumpu, smrodas, purwa" - to tylko niektóre określenia, jakimi posługują się mieszkańcy Strefy. Pomysł jest całkiem niezły, a pan Dashner powoli wprowadza je do książki tłumacząc, co one oznaczają.
Moją szczególną sympatię, oczywiście oprócz Thomasa, uzyskał Newt, Minho oraz Chuck, który był pociesznym dzieciakiem.
Może nie przezywałam tej książki tak bardzo, jak Igrzysk, ale już przy ostatnich stronach (ci, którzy czytali na pewno wiedzą o co mi chodzi), w moich oczach zebrały się łzy, a ja miałam ochotę osobiście wkopać Stwórcom (byli oni odpowiedzialni za tworzenie labiryntu).

Ja labirynt interpretuję jako drogę do sukcesu. Jest trudna, kręta, pełna przeszkód i ludzi, którzy będą nam przeszkadzać w osiągnięciu marzeń. W grupie siła - przyjaciele zawsze będą nas wspierać, chcąc naszego dobra, a jeżeli czegoś bardzo chcemy, to możemy to dostać, dzięki samozaparciu i motywacji.

W moim wydaniu (nie wiem czy są jeszcze jakieś inne), znalazłam kilka błędów w pisowni i parę graficznych, ale ta uwagę muszę skierować do wydawnictwa.
Na sto procent sięgnę po kolejne części, gdy tylko nadarzy się okazja. Nie dość, że będzie to przyjemność z czytania, to jeszcze piękne okładki będą zdobiły moją półkę.
Ocena: 8/10
Ogólnie książka jest bardzo przyjemna i wciągająca, o ile przebrniemy przez długi wstęp. Polecam szczególnie fanom dystopii.

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

O tej trylogii dowiedziałam się dzięki YouTube'owi. Tam zobaczyłam recenzję jej pierwszej części, czyli Więźnia Labiryntu, o którym dziś wam opowiem.


O czym więc jest Więzień... Otóż jest to historia (prawdopodobnie) szesnastoletniego Thomasa, który pewnego dnia budzi się w wielkiej windzie. Nie pamięta nic, poza tym, jak ma na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeglądając jeden z blogów książkowych, trafiłam na bardzo pozytywną recenzję Zeznań Niekrytego Krytyka i niemal natychmiast pobrałam z internetu ebooka (ty piracie!). Przeczytałam go w jakieś dwie godziny. Zadziwiająco dobra pozycja.

Pewnie niektórzy z was znają Frączyka jako Niekrytego Krytyka (tak, właśnie, to ten od NAAALEŚNIKÓW). Co zatem taki gość jak on chciał przekazać w takiej
książce? Okazuje się, że bardzo wiele. Kilka ważnych rzeczy zrozumiałam i przemyślałam.

Jest to zbiór luźnych przemyśleń Niekrytego, pisanych w prostym i trafiającym do czytelnika języku. Maciek daje nam między innymi wskazówki, jak odnaleźć w życiu to, co potem, odpowiednio pielęgnowane, może zaowocować w wielki sukces. Nakierowuje nas na właściwą drogę i mówi co nieco o tych, którzy za wszelką cenę chcą nam dowalić.

Szczerze, to po książce spodziewałam się czegoś mniej ambitnego - jakichś suchych i głupich żartów, żadnego przesłania, tylko niewiele znaczące słowa. Muszę przeprosić za to i autora i jego dzieło, bo jestem bardzo mile zaskoczona. Maciek miał świetny pomysł z interaktywną książką - wystarczy zeskanować kod i automatycznie zostajemy przeniesieni, na przykład, na YouTube, do teledysku, o którym właśnie pisał. Nie można też zapomnieć o świetnej grafice, w jaką została przybrana książka. Wydanie bardzo udane, w całości znalazłam tylko dwie małe literówki.

Ocena: 10/10
Dziękuję Maćkowi za to, że napisał tak dobrą książkę. Szczególnie może ona się przydać nastolatkom, którzy nie wiedzą jeszcze, co chcą robić w życiu i jak się do tego zabrać. Duża dawka humoru, szczególnie udany rozdział o poznawaniu siebie - można z niego wiele wynieść. No i bardzo pozytywna cześć pt.: Aaaaaaa!, podczas której uśmiech nie znikał z mojej twarzy ani na chwilę.

Przeglądając jeden z blogów książkowych, trafiłam na bardzo pozytywną recenzję Zeznań Niekrytego Krytyka i niemal natychmiast pobrałam z internetu ebooka (ty piracie!). Przeczytałam go w jakieś dwie godziny. Zadziwiająco dobra pozycja.

Pewnie niektórzy z was znają Frączyka jako Niekrytego Krytyka (tak, właśnie, to ten od NAAALEŚNIKÓW). Co zatem taki gość jak on chciał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

Johna Greena poznałam dzięki pozycji Gwiazd naszych wina, której styl bardzo przypadł mi do gustu. Dowiedziałam się o jego dwóch pozostałych książkach, które wydało wydawnictwo Bukowy Las i czym prędzej zabrałam się do lektury, ale nie spodziewałam się, że będzie to aż tak dobry wybór.

Miles jest samotnikiem, a jego hobby to zapamiętywanie ostatnich słów sławnych ludzi. Jego rodzice decydują się na wysłanie go do szkoły z internatem w Alabamie. Poznaje tam swoich nowych przyjaciół: Pułkownika, Larę, Takumiego i tytułową Alaskę. Sam otrzymuje przezwisko Klucha, co ma być paradoksem, gdyż sam wygląda na bardzo wychudzonego. Jego głównym celem staje się odnalezienie Wielkiego Być Może.

Powieść jest podzielona na dwie części: PRZED i PO. Książka podobała mi się od pierwszych stron, a Miles niemal od razu zyskuje moją sympatię. Generalnie bohaterzy wydawali mi się bardzo bliscy, może dlatego, że są w moim wieku. Myślę, że niektórym czytelnikom może przeszkadzać język, jakim się posługują, np. "wpierdol", "robienie laski" czy bardzo otwarte mówienie o seksie.
Zdarzało się, że wpadałam na rozwiązanie jakiegoś problemu dużo wcześniej, niż zrobiły to postacie, co trochę psuło elementy, które pierwotnie miały za zadanie mnie zaskoczyć.
Fajne było to, że książka wzbudzała we mnie przeróżne emocje: raz wybuchałam śmiechem, później byłam zła i smutna, a innym razem - zmuszona do przemyślenia kilku spraw.

Z wielką chęcią sięgnę po Papierowe miasta. Mam nadzieję, że jest to równie świetna pozycja, co Szukając Alaski.

Ocena: 10/10
Niemal bezbłędna, zdecydowanie jedna z ulubionych i z pewnością do niej wrócę.

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

Johna Greena poznałam dzięki pozycji Gwiazd naszych wina, której styl bardzo przypadł mi do gustu. Dowiedziałam się o jego dwóch pozostałych książkach, które wydało wydawnictwo Bukowy Las i czym prędzej zabrałam się do lektury, ale nie spodziewałam się, że będzie to aż tak dobry wybór.

Miles jest samotnikiem, a jego hobby to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Perdido Beach - maleńkie miasteczko, otoczone oceanem i górami. Nagle puff i znikają wszyscy dorośli oraz nastolatkowie powyżej piętnastego roku życia, a miasto zostaje otoczone ogromną, niezniszczalną kopułą. Główny bohater Sam, wraz ze swoimi przyjaciółmi próbuje dowiedzieć się, co jest przyczyną odizolowania ich od świata i jak przywrócić życie do normalności. Powoli odkrywają dziwne anomalie: mewy mają groźne szpony, węże potrafią latać, a kojoty są poważnym zagrożeniem dla ludzkiego życia. Niespodziewanie okazuje się, że wiele mieszkańców Perdido Beach posiada dziwne supermoce: niektórzy potrafią się teleportować, inni są szybcy jak wiatr, strzelają laserami z rąk, a nawet mogą stać się niewidoczni. Niestety, Sam wkrótce będzie obchodził swoje piętnaste urodziny, co oznacza, że po prostu zniknie.

Lubię książki z elementami fantasy, więc tę książkę czytało mi się wyjątkowo przyjemnie. Bohaterowie są wykreowani w sposób, który sprawia, że zdobywają moją sympatię, w szczególności Edilio, który wydawał mi się najbardziej ogarniętym chłopakiem z nich wszystkich. Podziwiam ich za to, że potrafili sobie poradzić w tych niezwykle trudnych dla nich chwilach. Pojawiały się przemoc, głód, choroby, śmierć, a oni umieli wszystko złożyć do kupy i przetrwać.
Był się dokładnie jeden moment, kiedy książka bardzo mi się dłużyła i jakoś nie mogłam się przemóc, by jak najszybciej się z nim uporać. Na szczęście w końcu mi się to udało i lektura sprawiała mi tak samo dużo radości, jak wcześniej.
Bardzo podobało mi się w niej to, że tak naprawdę nigdy do końca nie wiedziałam, jak to wszystko może się skończyć i ciągle się zastanawiałam, co Grant zrobi z Samem - czy zniknie? jeśli tak, to kto przyjdzie na jago miejsce? z drugiej strony, przecież jest głównym bohaterem, więc nie może zrobić po prostu puff... jak zatem uniknie wyparowania?
Lektura trzyma w napięciu do samego końca i polecam nie tylko nastolatkom.

Perdido Beach - maleńkie miasteczko, otoczone oceanem i górami. Nagle puff i znikają wszyscy dorośli oraz nastolatkowie powyżej piętnastego roku życia, a miasto zostaje otoczone ogromną, niezniszczalną kopułą. Główny bohater Sam, wraz ze swoimi przyjaciółmi próbuje dowiedzieć się, co jest przyczyną odizolowania ich od świata i jak przywrócić życie do normalności. Powoli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

Oglądając filmik o kolekcji książek mojej ulubionej recenzentki, zawróciłam uwagę na Gwiazd naszych wina, autorstwa Johna Greena. Dziewczyna bardzo ją zachwalała, ale nie zdradziła o czym ona opowiada. Stwierdziłam, że przecież i tak nie mam aktualnie nic do czytania, więc sięgnęłam po nią w ciemno.
Jest mi bardzo trudno pisać recenzję tej książki, sama nie wiem dlaczego. Porusza ona temat, z jakim rzadko możemy spotkać się w literaturze młodzieżowej.

Hazel ma szesnaście lat i choruje na raka tarczycy z przerzutami do płuc. Zawsze i wszędzie towarzyszy jej Philip, czyli butla z tlenem, dzięki której może oddychać. Uczęszcza na grupę wsparcia dla chorej młodzieży, gdzie spotyka Augustusa, który wyraźnie jest nią zainteresowany. Zaczynają się spotykać, spędzać ze sobą dużo czasu i bardzo chcą spotkać się z autorem ich ulubionej książki, by poznać dalsze losy bohaterów tej lektury. Niestety, nic nie układa się idealnie, bowiem nawroty choroby krzyżują ich plany.

Bardzo lubię książki, w których narracja jest pierwszoosobowa. Mogę wtedy bardziej wczuć się w wydarzenia, jakie przeżywa opowiadająca. W postaciach, jakie stworzył Green bardzo podobało mi się to, że były niezwykle życiowe i miały dystans do choroby. Korzystają z życia, mimo że są świadomi, iż mogą wkrótce umrzeć.

Gwiazd naszych wina sprawiło, że bliżej przyjrzałam się Johnowi Greenowi. Aktualnie jestem w trakcie jego rewelacyjnej książki Szukając Alaski, a w planach mam także przeczytać Papierowe miasta i każdą kolejną lekturę, którą wyda ten autor, bowiem styl, jakim się posługuje, bardzo przypadł mi do gustu.

W czerwcu 2014 roku ukaże się ekranizacja Gwiazd, już nie mogę się doczekać!

Ocena: 8/10
Przyjemna książka poruszający trudny temat.

http://zauroczonalektura.blogspot.com/

Oglądając filmik o kolekcji książek mojej ulubionej recenzentki, zawróciłam uwagę na Gwiazd naszych wina, autorstwa Johna Greena. Dziewczyna bardzo ją zachwalała, ale nie zdradziła o czym ona opowiada. Stwierdziłam, że przecież i tak nie mam aktualnie nic do czytania, więc sięgnęłam po nią w ciemno.
Jest mi bardzo trudno pisać...

więcej Pokaż mimo to