Zaklinaczka dzieci. Jak rozwiązywać problemy wychowawcze

Okładka książki Zaklinaczka dzieci. Jak rozwiązywać problemy wychowawcze Tracy Hogg
Okładka książki Zaklinaczka dzieci. Jak rozwiązywać problemy wychowawcze
Tracy Hogg Wydawnictwo: Helion poradniki dla rodziców
408 str. 6 godz. 48 min.
Kategoria:
poradniki dla rodziców
Tytuł oryginału:
The Baby Whisperer Solves All Your Problems
Wydawnictwo:
Helion
Data wydania:
2007-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2007-01-01
Liczba stron:
408
Czas czytania
6 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-246-3308-1
Tłumacz:
Monika Lipiec-Szafarczyk
Tagi:
dzieci wychowanie
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Język rodziny Melinda Blau, Tracy Hogg
Ocena 4,9
Język rodziny Melinda Blau, Tracy...
Okładka książki Język niemowląt Melinda Blau, Tracy Hogg
Ocena 6,4
Język niemowląt Melinda Blau, Tracy...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
113 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1
1

Na półkach:

Jeżeli rady autorki są pełne miłości to ja jestem baletnicą. Nie wyobrażam sobie jak można narazić na taki stres dziecko, które dopiero uczy się świata. Człowiek dorosły kiedy jest głodny ma możliwość zjedzenia, ale wg autorki należy dziecko jest chyba jakąś podkategorią człowieka, ponieważ je należy "przetrzymać" do wyznaczonej godziny. Osobiście uważam, że to jak i wiele rad tej Pani jest formą przemocy wobec dziecka.
Trenować można psa a nie dziecko, chociaż trenerzy psów lepiej je traktują i rozumieją niż autorka dzieci.
Absolutnie nie polecam, polecam za to zapoznać się z rodzicielstwem bliskości i całym zasobem wydawnictwa Natuli.

Jeżeli rady autorki są pełne miłości to ja jestem baletnicą. Nie wyobrażam sobie jak można narazić na taki stres dziecko, które dopiero uczy się świata. Człowiek dorosły kiedy jest głodny ma możliwość zjedzenia, ale wg autorki należy dziecko jest chyba jakąś podkategorią człowieka, ponieważ je należy "przetrzymać" do wyznaczonej godziny. Osobiście uważam, że to jak i wiele...

więcej Pokaż mimo to

avatar
8
7

Na półkach:

Z punktu widzenia ojca oraz lekarza nie popieram metod przedstawionych w tej książce. Książka realnie zagraża poradami laktacji u kobiet karmiących piersią na żądanie. Będziemy wnioskować o wycofanie jej z rynku.

Z punktu widzenia ojca oraz lekarza nie popieram metod przedstawionych w tej książce. Książka realnie zagraża poradami laktacji u kobiet karmiących piersią na żądanie. Będziemy wnioskować o wycofanie jej z rynku.

Pokaż mimo to

avatar
4
4

Na półkach:

Książka nie dla mnie. Ja popieram relacje oparta na matczynej miłości i intuicji. Odnoszę wrażenie że autorka chce podporządkować dorosłemu dziecko i nie zważa na jego płacz.. przykre że takie książki powstają.

Książka nie dla mnie. Ja popieram relacje oparta na matczynej miłości i intuicji. Odnoszę wrażenie że autorka chce podporządkować dorosłemu dziecko i nie zważa na jego płacz.. przykre że takie książki powstają.

Pokaż mimo to

avatar
2
2

Na półkach:

Tresura dzieci. Fragment książki dla osób o mocnych nerwach mówi - Tracy chwali się, że w przypadku jednego uparciuszka podnosiła go i kładła aż 128 razy (!!!),zanim się poddał. Całą noc spędziła na walce z przerażonym niemowlakiem, któremu może chciało się pić lub jeść, albo miał utajony refluks i na leżąco mleko cofało mu się do gardła, albo który uznał zapach obcej baby kręcącej się po sypialni za zagrażający i prosił rodziców o pomoc.….

Tresura dzieci. Fragment książki dla osób o mocnych nerwach mówi - Tracy chwali się, że w przypadku jednego uparciuszka podnosiła go i kładła aż 128 razy (!!!),zanim się poddał. Całą noc spędziła na walce z przerażonym niemowlakiem, któremu może chciało się pić lub jeść, albo miał utajony refluks i na leżąco mleko cofało mu się do gardła, albo który uznał zapach obcej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
106
1

Na półkach:

Fenomen amerykańskiej pisarki jest dla mnie absurdem. Książka i jej „rady” powinny być zakazane! Kilka stron wystarczyło. Rodzice, przyszli, obecni- omijajcie ten tytuł z daleka! Rodzicielstwo powinno opierać się na bliskości, zrozumieniu, byciu obecnym, a nie szkoleniu niemowlaka!!!!! Nie nie nie! To smutne, że rodzice idą za takimi „radami”, ciesząc się, że dziecko po kilku-kilkunastu minutach płaczu w końcu zasnęło. Dziecko traci zaufanie do siebie-płacze bo potrzebuje rodzica, a zostaje samo. Polecam zainteresować się tytułami: Dziecko z bliska, dialog zamiast kar, Jak zrozumieć małe dziecko i podobne pozycje.

Fenomen amerykańskiej pisarki jest dla mnie absurdem. Książka i jej „rady” powinny być zakazane! Kilka stron wystarczyło. Rodzice, przyszli, obecni- omijajcie ten tytuł z daleka! Rodzicielstwo powinno opierać się na bliskości, zrozumieniu, byciu obecnym, a nie szkoleniu niemowlaka!!!!! Nie nie nie! To smutne, że rodzice idą za takimi „radami”, ciesząc się, że dziecko po...

więcej Pokaż mimo to

avatar
115
56

Na półkach: ,

Przydatna skarbnica wiedzy dla rodziców małych dzieci. Przedstawia możliwości rozwiązywania różnych problemów małych dzieci dotyczących np. zasypiania. Polecam, warto mieć taką książkę w domu.

Przydatna skarbnica wiedzy dla rodziców małych dzieci. Przedstawia możliwości rozwiązywania różnych problemów małych dzieci dotyczących np. zasypiania. Polecam, warto mieć taką książkę w domu.

Pokaż mimo to

avatar
67
4

Na półkach:

książki nawet nie doczytałam do końca, bo już od pierwszych linijek budziła we mnie raczej negatywne niż pozytywne emocje. Typowa amerykanka, zero przekazania wartości takich jak miłość ,czułość, zero cieszenia się z macierzyństwa. dużo przykładów ,ale mało konkretów , raczej nie polecam dla przyszłych mam ,które chcą się czegoś nauczyć ,czy zwiększyć wiedzę - cała książka to jakiś sztywny grafik . kilka plusów za porady dla rodzicow strasznych dzieci ,którzy mają problem z wychowaniem.

książki nawet nie doczytałam do końca, bo już od pierwszych linijek budziła we mnie raczej negatywne niż pozytywne emocje. Typowa amerykanka, zero przekazania wartości takich jak miłość ,czułość, zero cieszenia się z macierzyństwa. dużo przykładów ,ale mało konkretów , raczej nie polecam dla przyszłych mam ,które chcą się czegoś nauczyć ,czy zwiększyć wiedzę - cała książka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
232
217

Na półkach: , , ,

Książka kompletnie nie przypadła mi do gustu. Porady w niej opisane budzą wątpliwości - mam wrażenie, że autorka podaje recepty na jak największe sterownie dzieckiem i ustawianie go według siebie, zgodnie ze sztywnym rytmem godzinowym. Ciężka w odbiorze - bardzo dużo przykładów, mało konkretów. Omijałam opisy niektórych sytuacji, bo było to dla mnie po prostu nudne. Nie dla mnie takie metody. Nie polecam.

Książka kompletnie nie przypadła mi do gustu. Porady w niej opisane budzą wątpliwości - mam wrażenie, że autorka podaje recepty na jak największe sterownie dzieckiem i ustawianie go według siebie, zgodnie ze sztywnym rytmem godzinowym. Ciężka w odbiorze - bardzo dużo przykładów, mało konkretów. Omijałam opisy niektórych sytuacji, bo było to dla mnie po prostu nudne. Nie dla...

więcej Pokaż mimo to

avatar
110
35

Na półkach:

Może dla mam które mają wzorowe dziecko książka nie będzie potrzebna, ja jednak mam dość wymagające dziecko które moje życie wywróciło do góry nogami. Książka dała mi wiele bardzo przydatnych wskazówek, jest też gdzieś pomiędzy surowa dyscypliną a wesołym wychowaniem - polecam.

Może dla mam które mają wzorowe dziecko książka nie będzie potrzebna, ja jednak mam dość wymagające dziecko które moje życie wywróciło do góry nogami. Książka dała mi wiele bardzo przydatnych wskazówek, jest też gdzieś pomiędzy surowa dyscypliną a wesołym wychowaniem - polecam.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
94
45

Na półkach:

Powiem konkretnie: jeśli chodzi o tą książkę jestem bardziej na 'nie', niż na 'tak'. Dla kogo jest/nie jest ta książka?

Oto kto powinien trzymać się z daleka od tej książki:
-mamy chcące karmić piersią!- bez kija aka krucyfiksu nie podchodź,
-rodzice chcący zaufać swojej intuicji w pielęgnacji i wychowaniu dziecka
-rodzice mający zdroworozsądkowe podejście do wychowania dziecka, dla których jego potrzeby, zdrowie i emocje są autentycznie ważne
-rodzice chcący poświęcić dziecku wolny czas, z radością czekający na pojawienie się dziecka i związane z tym zmagania.

Kogo może zainteresować ta książka:
-rodzice, którzy chcieliby mieć dziecko, które 'nie przeszkadza'
-rodzice bardzo mocno przywiązani do swojego stylu życia 'sprzed dziecka'
-rodzice preferujący karmienie mlekiem modyfikowanym
-rodzice, którzy uważają, że dziecko wiele rzeczy 'powinno' i że 'wszystko jest kwestią wpojenia odpowiedniego nawyku'
-rodzice oczekujący łatwych rozwiązań i 'sposobu na wszystko'

Tracy Hogg nazywa siebie 'zaklinaczką dzieci', co ma sugerować nadprzeciętne umiejętności w opiece nad niemowlętami i dziećmi. Niestety moim zdaniem w książce nie znajdziemy nic niezwykłego. Jest kilka starych prawd: dzieciom potrzebny jest stały plan dnia, rytuały np. wieczorny pomogą w usypianiu, należy dopasować aktywność dziecka do jego wieku i możliwości. Jest kilka fajnych rozdziałów, gł. dotyczących typów osobowości i rozwoju psychoruchowego dziecka.

Natomiast są też rozdziały dla mnie - jako dla mamy - nie do zaakceptowania. Jest to np. rozdział dotyczący karmienia, rozdział dotyczący odpieluchowania, rozdziały związane z 'prostym planem' uporządkowania niemowlaka. Zacznę od tego, że to nie jest książka dla mam chcących karmić piersią. W książce od razu widać stosunek autorki do KP: nie pada ani jedno pozytywne stwierdzenie odnośnie zalet karmienia piersią. Prawdziwe i fałszywe stwierdzenia odnośnie karmienia naturalnego są tutaj wymieszane i łatwo 'łyknąć' coś, co w rzeczywistości nie jest prawdą. Dziwi mnie, że taki 'autorytet' powiela jakże szkodliwe stereotypy o tym, że mleka mamy może tak po prostu 'zabraknąć' lub 'nie starczać'. Nie jest to prawda. Ciało mamy wytworzy tyle mleka ile trzeba, ważne jest regularne przystawianie dziecka do piersi. Autorka pisze także, iż mleko mamy może być 'zbyt mało kaloryczne, więc dziecko się nie najada' lub 'niewiadomo ile dziecko zjada, pewnie za mało, skoro w krótkim czasie znów domaga się piersi, a kobieta źle przystawia' podczas gdy mieszanki 'mają z góry określony stały skład i dzięki temu dziecko jest optymalnie żywione'. Mówi także, iż to czy i ile dziecko zjada trzeba mierzyć czasem karmienia - ponownie nie jest to prawda, ponieważ zwłaszcza większe i starsze niemowlaki potrafią zjadać bardzo szybko, natomiast mleko mamy jest lekkostrawne, więc muszą być karmione mimo wszystko często. Kolejny mit odnośnie karmienia: że dziecko opróżnia pierś do zera. Nie jest to prawda! Dziecko zjada na raz maksymalnie do 60% objętości mleka z piersi, potem mleko zaczyna delikatnie się sączyć, ale niemożliwa jest sytuacja, iż dziecko zje wszystko. Jednocześnie w książce nie mówi się w ogóle o zaletach mleka mamy: o jego idealnym dopasowaniu do potrzeb i etapu życia dziecka, o właściwościach budujących odporność, o tym, że optymalnie wspiera rozwój mózgu i ciała, że jest lekkostrawne, a składniki bardzo dobrze przysfajalne, o tym, że jest tanie i zawsze dostępne. Mieszanki są za to postawione na piedestał jako rozwiązanie 100% pewne i - co chyba ważniejsze - możliwe ograniczenie liczby karmień w ciągu doby, a więc więcej czasu dla siebie i idealne dopasowanie do promowanego przez Hogg 'jej stałego (prostego) planu' (sic!).

Jeszcze w temacie karmienia bardzo zbulwersował mnie sposób Hogg na to, aby już niemowlaki przesypiały bez mrugnięcia okiem całe noce. Mowa tu o jej patencie "tankowanie do pełna". Za tym zgrabnym sformułowaniem kryje się nic innego, jak tylko wpychanie dziecku do buzi podczas snu czy to piersi czy butelki tylko po to, by zjadło 'na zapas', wykorzystując fakt, iż dotknięcie wargi dziecka wywoła u niego odruch ssania. No żesz... czy to jest dziecko czy bak samochodu, żeby go napełniać kiedy jest do połowy pełny? Zachowanie takie uważam za warunkujące u dziecka złe nawyki żywieniowe- jedzenie mimo braku uczucia głodu. Już nie wspomnę o tym, iż może to zwiększać ryzyko SIDS- nie wiem jak ktokolwiek z dziedziny wychowania może sygnować taką metodę swoim nazwiskiem...

Kolejny 'magiczny' aspekt techniki wychowania Hogg to 'prosty plan'. Co do ogółu można się zgodzić: dziecko potrzebuje możliwie stałego planu dnia, w którym jest miejsce na jedzenie, sen, wypoczynek, zabawę, pielęgnację. Diabeł jednak tkwi w szczegółach: u Hogg WSZYSTKO jest dokładnie WYLICZONE. Ile ma spać, jeść, bawić się niemowlę 3-, 6-, 9-, 12-miesięczne. Idealnie cały cykl ma się powtarzać co 3 godziny. Teoretycznie dopuszcza lekkie modyfikacje schematu, ale co do zasady jeśli rodzic nie jest w stanie wprowadzić 'prostego planu' jest 'przypadkowym rodzicem'- największa obelga z ust autorki, mająca na myśli kogoś niekompetentnego, nieudacznego, rodzica-loosera. Zalecenia autorki wchodzą na wyżyny absurdu, kiedy mówi, iż już 2-dniowy noworodek ma jeść dokładnie co 2 godziny, a matka powinna oduczać go zasypiania przy karmieniu poprzez niedanie mu zasnąć przez okres 5 minut od końca karmienia (i stopniowo wydłużając ten czas). Mamy, jeśli karmicie piersią i będziecie stosować się do takich rad, nie ruszy Wam laktacja i będziecie ZMUSZONE podać dziecku butelkę aby się nie odwodniło, a i o karmieniu piersią będziecie mogły zapomnieć. Takich absurdów jest więcej; dość wspomnieć, że dziecko, które chce jeść częściej to zmora i autorka wprost doradza, aby mamy karmiące piersią 'dla pewności' wprowadziły butelkę co najmniej na zmianę z piersią. Moje drogie, dzieci karmione piersią jedzą średnio od 6 do 12 razy na dobę. To zupełnie normalne i nie robicie nic źle! W 'prostym planie' brakuje tylko wymagań, aby dziecko sikało dokładnie co 3 godziny, a co 6 robiło kupę! Ale o tym zaraz.

Kolejny punkt: odpieluchowanie. Autorka jest zwolenniczką doktryny, iż im wcześniej zacznie się 'wysadzanie' dziecka na nocnik, tym lepiej. Mówi o wprowadzaniu nawyku siedzenia na nocniczku i załatwiania się od 9go miesiąca życia, stopniowo coraz częściej. Niby normalne, ale dwie rzeczy są niepokojące: po pierwsze naukowcy dowiedli, iż dzieci zaczynają CZUĆ potrzeby fizjologiczne dopiero najszybciej w 18m-cu życia! Oznacza to, iż nawet jeśli dziecko zrobi wcześniej coś na nocnik, to zrobi to mimowolnie, bez kontroli nad własnym ciałem. Dziecko nie będzie w stanie świadomie powtórzyć tego, co zrobiło. Po drugie, może to doprowadzić do wymuszonego parcia na pęcherz tylko po to by zadowolić rodzica ('o, jak pięknie zrobiłeś siusiu!'),a w przyszłości do problemów z prostatą lub nietrzymaniem moczu! Polecam skonsultować się z fizjoterapeutą, który wyjaśni jak działa wypróżnianie u dziecka. Jakakolwiek presja wywierana na dziecko niegotowe do odpieluchowania będzie tylko skutkowało pogorszeniem relacji z rodzicem, poczuciem winy u dziecka, trudnościami i niechęcią z podejściem do odpieluchowania. Można sadzać dziecko na nocniczek w tym wieku, tylko pytanie po co? Nie powinniśmy też nagradzać go za to, czy coś zrobiło, a raczej za sam fakt bycia na nocniku, bez względu na rezultat. Podam też inny przykry fakt z książki związany z tym tematem- autorka sugeruje, żeby dziecku organiczać płyny w ciągu dnia jeśli za dużo - a więc NIEREGULARNIE - sika i nad tym nie panuje! SIC(!) do kwadratu!!

Nie jestem za to przeciwniczką metody 'podnieś połóż' przy usypianiu dziecka. Żeby nie było: nie jestem też jej zwolenniczką. ALe uważam, iż w kwestii spania z dzieckiem każdy rodzic powinien sam zdecydować, czy mu to odpowiada, czy nie i dopasować metody usypiania do wybranej drogi. Uważam, iż metoda 'podnieś połóż' (czyli w momencie gdy dziecko budzi się z płaczem w łóżeczku podnosimy je, uspokajamy i odkładamy do zaśnięcia do łóżeczka) jest o tyle dobra, iż nie ignorujemy wołania dziecka o pomoc (jak np. w metodzie 2-5-7- Minut zwanej też wypłakiwaniem niemowlęcia) i dajemy dziecku poczucie, iż jesteśmy dla niego dostępni. Horrorem był dla mnie za to opis 'sposóbu' Hogg na dziecko, które nauczyło się w nocy wychodzić z łóżeczka, aby pójść do pokoju rodziców. Doradziła ona rodzicom, aby... zamontowali bramkę w sypialni dziecka, aby nie mogło wyjść z pokoju i przyjść do nich do łóżka. SERIO?! Zero zmartwienia o dziecko/niemowlaka samotnie w nocy przebywającego w swojej sypialni. Nieubranego. Może głodnego, przestraszonego, samotnego. Ważne, że nie obudziło rodziców...

Podsumowując, niestety uważam, że Tracy Hogg jest w dużej mierze 'dla wygodnickich', dla tych, którzy wolą proste rozwiązania niż myślenie i szukanie drogi na dotarcie do dziecka, dla tych, którzy chcą mieć 'problem z głowy' i stawiają siebie na pierwszym miejscu przed dzieckiem. To nie rodzice się mają dopasować do dziecka, odszukać z nim nić porozumienia; to dziecko ma się dopasować do rodziców. Do tego dziecko musi być przewidywalne i działać wg stałego planu. Rodzice zaś muszą być wyznawcami Tracy Hogg, aby nie być posądzonymi o 'przypadkowe rodzicielstwo'. Są rozdziały lepsze i gorsze, ale suma sumarum cudów, 'zaklinania' nie ma. Hogg przeczy sobie w książce wielokrotnie - z jednej strony pokazuje różne osobowości dzieci, z drugiej strony każde z nich ma być wychowywane w tym samym duchu i szablonie; z jednej strony mówi o poszanowaniu dziecka, z drugiej proponuje wpychanie mu jedzenia do ust, z jednej strony mówi, że plan można modyfikować, z drugiej strony jeśli nie jest co 3 godziny to na pewno TY robisz coś Żle! Bardzo cieszę się,że po tą książkę sięgnełam,kiedy miałam już za sobą dobre kilka miesięcy macierzyństwa i udało mi się znaleźć 'nasz' rytm, inaczej takie odgórne zalecenia mogłyby wprowadzić dużo zamieszania w głowie młodej mamy (tymczasem karmię piersią moje dziecko już dobre kilka miesięcy i dogadujemy się bardzo dobrze). Wydaje mi się, iż książka ma podatniejszy grunt w krajach, gdzie krótki urlop macierzyński jest normą i wiele mam wraca do pracy musząc godzić pracę z życiem z niemowlakiem. Tymczasem warto poświęcić ten pierwszy rok w zupełności dziecku, to jest kluczowy okres w jego życiu, w którym budujemy podwaliny nie tylko dla naszej relacji, ale także zdrowych nawyków, umiejętności okazywania i radzenia sobie z emocjami, budowania samooceny i pewności siebie u dziecka (tak! od najmłodszych lat) oraz stosunków z rówieśnikami. Tylko w tym okresie mózg rozwija się nadzwyczaj szybko. A wiele trudnych chwil z czasem zostaje tylko wspomnieniem, przykrytym przez wspólne uśmiechy, zabawy, odkrywanie świata, wspólne wzrastanie. Czasem nie warto iść na skróty, a warto iść pod prąd. Dla dociekliwych polecam książkę "Rodzicielstwo bliskości" Sears.

Powiem konkretnie: jeśli chodzi o tą książkę jestem bardziej na 'nie', niż na 'tak'. Dla kogo jest/nie jest ta książka?

Oto kto powinien trzymać się z daleka od tej książki:
-mamy chcące karmić piersią!- bez kija aka krucyfiksu nie podchodź,
-rodzice chcący zaufać swojej intuicji w pielęgnacji i wychowaniu dziecka
-rodzice mający zdroworozsądkowe podejście do wychowania...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    150
  • Chcę przeczytać
    129
  • Posiadam
    39
  • Teraz czytam
    14
  • Poradniki
    5
  • Chcę w prezencie
    5
  • Ciąża
    2
  • 2019
    2
  • Ulubione
    2
  • Dziecko
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Zaklinaczka dzieci. Jak rozwiązywać problemy wychowawcze


Podobne książki

Przeczytaj także