-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2016-08
2016-10
2016-06-30
2016-06-20
Powiedzmy sobie szczerze - to nie jest książka dla wszystkich. Polecałabym przeczytać ją w dwóch przypadkach:
1) Jeśli lubimy spokojne wiejskie sielanki w stylu Anii z Zielonego Wzgórza (klimatem przygody Ani są bardzo bliskie Babuni), podobają nam się opisy wiejskiej codzienności z połowy XIX wieku, interesują zwyczaje chłopskie, takie jak obchodzenie świąt czy przesądy gospodarcze i umiemy wkręcić się w małe dramaty wiejskiej społeczności.
2) Interesujemy się Czechami (lub po prostu studiujemy bohemistykę) i czujemy obowiązek zapoznania się z jednym z najważniejszych dzieł literackich tego narodu.
Jeśli żaden z powyższych punktów nie pasuje - nie ma co się męczyć z tą lekturą.
(Mi, jak widać po ocenie, przypadło do gustu bardzo. Ale ja mogę się podpisać pod oboma punktami jakie podałam :) ).
Ps. Jeśli traficie na wydanie z 1952 roku, to nawet nie próbujcie czytać wstępu od wydawcy. Okrutnie upolitycznione w duchu komunistycznym (Czesi walczący w XIX wieku na barykadach o swą wolność, JASNE), staje się lekturą ani przyjemną, ani pożyteczną. Przypisy za to sprawdzają się bardzo dobrze.
Powiedzmy sobie szczerze - to nie jest książka dla wszystkich. Polecałabym przeczytać ją w dwóch przypadkach:
1) Jeśli lubimy spokojne wiejskie sielanki w stylu Anii z Zielonego Wzgórza (klimatem przygody Ani są bardzo bliskie Babuni), podobają nam się opisy wiejskiej codzienności z połowy XIX wieku, interesują zwyczaje chłopskie, takie jak obchodzenie świąt czy przesądy...
2016-05-03
2015-10
7,5. Jestem pozytywnie zaskoczona. Ogólnie trudno mnie zainteresować tak daleką historią (mówimy tu przecież o zdarzeniach sprzed 1000 lat), jednak bardzo przyjemny styl autorki sprawia, że czyta się tę książkę niezwykle dobrze. Sama tematyka też nie przeszkadza - przecież dzieje Przemyślidów to prawdziwa "Gra o Tron" :) Te ciągłe mordowanie członków rodziny, oślepianie, kastracje... Chętnie sięgałabym częściej po tak wciągające książki historyczne, w dodatku z tego co mi wiadomo, dobre merytorycznie.
Mogę polecić osobą hobbistycznie i poważniej zainteresowanym historią, nawet niekoniecznie zaintrygowanych średniowieczem.
7,5. Jestem pozytywnie zaskoczona. Ogólnie trudno mnie zainteresować tak daleką historią (mówimy tu przecież o zdarzeniach sprzed 1000 lat), jednak bardzo przyjemny styl autorki sprawia, że czyta się tę książkę niezwykle dobrze. Sama tematyka też nie przeszkadza - przecież dzieje Przemyślidów to prawdziwa "Gra o Tron" :) Te ciągłe mordowanie członków rodziny, oślepianie,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-10
Powiem szczerze, że pośród czterech książek* z serii Historii Państw jakie czytałam, ta wypadła najgorzej. Z jednej strony pisana jest dość suchym i niewciągającym stylem, z drugiej fakty podane są miejscami zbyt ogólnikowo - wiem, że o tysiącletnich dziejach dowolnego państwa można rozpisywać się na wiele tomy, ale tutaj naprawdę można by było porozwijać co niektóre wątki, a nie zostawiać czytelnika z wątpliwościami, dlaczego coś się stało. Oczywiście, część omawiająca XX wiek nacechowana jest mocno duchem PRL (ach, te wychwalanie socjalizmu w pierwszej republice, jak to zgrzytało!).
Nie wiem nawet czy tę książkę polecić osobą nie wiedzącym prawie nic o Austrii (bo jednak nie jest to najprzyjemniejsza lektura na świecie) czy tym już obeznanym (trochę zbyt ogólnikowo). Nie odradzam, ale i nie zachwalam jakoś wybitnie.
* - porównuję książkę do Historii Węgier, Holandii i Słowacji. Tę ostatnią uważam za najciekawszą i najbardziej rzetelną.
Powiem szczerze, że pośród czterech książek* z serii Historii Państw jakie czytałam, ta wypadła najgorzej. Z jednej strony pisana jest dość suchym i niewciągającym stylem, z drugiej fakty podane są miejscami zbyt ogólnikowo - wiem, że o tysiącletnich dziejach dowolnego państwa można rozpisywać się na wiele tomy, ale tutaj naprawdę można by było porozwijać co niektóre wątki,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-06
Wiecie, to nie jest wybitna książka. Nawet nie chodzi o to, że ma jakieś duże niedociągnięcia, jakie można by teraz ładnie wypunktować. Po prostu jest przeciętna, bez iskierki geniuszu. Sam pomysł na przedstawienie historii dwudziestowiecznej Czechosłowacji za pomocą biografii Czechów (i Słowaków) jest naprawdę dobry. Są one napisane poprawnie, ale niestety to wszystko. Bardzo widać, że przerobiono na rozdziały artykuły gazetowe. Do tego często opisy bohaterów robione są zbyt ogólne i pozostawiają niemiłe uczucie niewyczerpania tematu. Brakuje mi też trochę obiektywizmu przy pokazywaniu poszczególnych postaci. Wydaje się, że autor przyjął swoją ocenę każdej z nich i nie chciał spojrzeć z innej strony. Może takowej nie ma, może taka, a nie inna ocena była w większości przypadków słuszna, ale sprawia to trochę podejrzane wrażenie - ostatecznie wyszło, że nie ufam do końca autorowi. No i to parcie na to, by obalić stereotypy związane z Czechami (rozumiem, że Seifert też jest dobrym pisarzem i to straszna rzecz, że wszyscy wolą Hrabala, ale nie trzeba tego aż tak podkreślać na każdym kroku!), trochę to było zbyt na siłę.
Nie poleciłabym tej książki jako wstęp do tematyki czeskiej (tutaj stanowczo wskazałabym cokolwiek Mariusza Szczygła), ale dla osoby interesującej się już tym krajem, może to być dobre źródło wiedzy historycznej, szczególnie o okresie wojennym (swoją drogą, może to subiektywne, ale trochę żałuje, że wyraźnie mniej miejsca dostały historie osób związanych z Czechosłowacją komunistyczną).
Ogólnie, czyta się szybko i można utrwalić sobie wiedzą na temat historii Czechosłowacji, jednak brakuje tej książce "tego czegoś", co by ją wyróżniło. Ot, taka lekturka dla czechofilów.
Ps. Ale zdjęcie na okładce jest cudowne!
Wiecie, to nie jest wybitna książka. Nawet nie chodzi o to, że ma jakieś duże niedociągnięcia, jakie można by teraz ładnie wypunktować. Po prostu jest przeciętna, bez iskierki geniuszu. Sam pomysł na przedstawienie historii dwudziestowiecznej Czechosłowacji za pomocą biografii Czechów (i Słowaków) jest naprawdę dobry. Są one napisane poprawnie, ale niestety to wszystko....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-06
2015-03
2015-02
Oj, średnio, średnio. Ogólnie problem z książką jest taki, że o ile ma znakomite sceny, dobry motyw przewodni i przeuroczy styl, to nie umie tego połączyć w całość, przez co wychodzi dziwny miszmasz. Nie mówiąc już o tym, że ciągłe zakochiwanie się głównego bohatera w przypadkowych kobietach robi się w pewnym momencie dziwne, to przez zbytnie rozwlekanie scenek obyczajowych i akcji traci się gdzieś główny wątek książki - sprawa tytułowego materiału wybuchowego. Gdyby zrobić z tego trzy opowiadania wyszłoby to znacznie lepiej. W pewnym momencie byłam po prostu zbyt zmęczona, by czytać książkę uważnie i kończyłam ją już trochę na siłę.
O dziwo, to jeden z tych rzadkich przypadków kiedy uważam, że ekranizacja jest lepsza niż oryginał - tam umiejętnie wycięto niepotrzebne fragmenty zostawiając tylko spójną historię skupiającą się na tym co ważne i ciekawe.
Tak więc, mimo ogromnej sympatii do stylu autora, nie jest to książka, którą poleciłabym dalej.
Oj, średnio, średnio. Ogólnie problem z książką jest taki, że o ile ma znakomite sceny, dobry motyw przewodni i przeuroczy styl, to nie umie tego połączyć w całość, przez co wychodzi dziwny miszmasz. Nie mówiąc już o tym, że ciągłe zakochiwanie się głównego bohatera w przypadkowych kobietach robi się w pewnym momencie dziwne, to przez zbytnie rozwlekanie scenek obyczajowych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-02
Ocena bardzo orientacyjna, w końcu to zbiór tekstów naukowych - ciekawszych i mniej porywających. Jako, że wszystkie odnoszą się do mojego kręgu zainteresować , osobiście jestem bardzo zadowolona.
Ocena bardzo orientacyjna, w końcu to zbiór tekstów naukowych - ciekawszych i mniej porywających. Jako, że wszystkie odnoszą się do mojego kręgu zainteresować , osobiście jestem bardzo zadowolona.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-10
2014-07-01
2014-07-01
2014-06-01
Trochę głupio mi opiniować książkę, która ukazała się tylko w języku niemieckim, ale tak trudno oprzeć się pokusie :) Wydaje mi się bowiem, że jest to najlepsza biografia historyczna, jaką miałam w ręku.
Zacznijmy od tego, że na pewno nie mogę być obiektywna - uwielbiam Austro-Węgry, uwielbiam Habsburgów, a kupno książki właśnie o Rudolfie było jednym z głównych celów mojej wizyty w Wiedniu. Szczególnie miło, że koniec końców nie doznałam rozczarowania, a wręcz przeciwnie, zostałam oczarowana - część fragmentów (szczególnie dzieciństwa arcykcięcia) emocjonowała mnie bardziej niż większość powieści jakie czytałam.
Nie mogę nie pochwalić sposobu napisania tej biografii. Owszem na początku zabrakło mi jakiegoś wprowadzenie do historii rodziny Habsburgów (osoby nie znające dokładnie tematu mogły poczuć się wrzucone na głęboką wodę. Nie obraziłabym się też za jakieś drzewo genealogiczne na początku/końcu), ale oprócz tego znalazłam tutaj wszystko, czego mogłam wymagać. Historia życia Rudolfa przedstawiona jest niesamowicie szczegółowo - poznajemy praktycznie wszystkie ważniejsze i mniej ważne chwile jego życia, jego znajomych i wrogów, zainteresowania, poglądy na praktycznie każdy temat oraz długie cytaty z korespondencji. W pewnym momencie może być to męczące (szczególnie przy obszernych dyskusjach politycznych), jednak dla osoby zainteresowaniem postacią arcyksięcia jest to niesamowicie bogate źródło informacji, nie pozostawiające właściwie luk w jego życiorysie. Chwalić też trzeba autorkę za zachowanie neutralności w opisywaniu zdarzeń i przytaczania w spornych momentach (np. szczegółach samobójstwa) różnych źródeł i opinii. Nie licząc wnikliwości biografii, nie mogę nie zachwycić się też nad samą stroną techniczną - poszczególnie zagadnienia poukładane są w tematyczne rozdziały, przypisy roją się gęsto, a ilustracje praktycznie co 2-3 strony niesamowicie umilają czytanie.
Pomijając już moją, wspominaną wcześniej, nieobiektywność (toć to mój biedny i tak okrutnie pokrzywdzony przez los Rudi!), naprawdę postawiłabym tę książkę jako wzór tego, jakie biografie chciałabym czytać. No i trzymam gorąco kciuki za przetłumaczenie jej na polski, by więcej osób mogło zafascynować się historią tej niesamowicie ciekawej i tragicznej postaci.
Trochę głupio mi opiniować książkę, która ukazała się tylko w języku niemieckim, ale tak trudno oprzeć się pokusie :) Wydaje mi się bowiem, że jest to najlepsza biografia historyczna, jaką miałam w ręku.
Zacznijmy od tego, że na pewno nie mogę być obiektywna - uwielbiam Austro-Węgry, uwielbiam Habsburgów, a kupno książki właśnie o Rudolfie było jednym z głównych celów...
2014-04-01
Mam dość duży problem z tą książką. Czyta się szybko i sprawnie, ale oczywiście problem jest z tematyką. W Auschwitz byłam dwa razy, kilka książek i filmów na ten temat też poznałam i doszłam do wniosku, że tematu obozów nie znoszę - to za okrutne, to za smutne, na samo wspomnienie wizyty w obozie czy niektórych scen filmowych muszę się wzdrygać. No ale, tutaj jestem, ponownie z książką obozową w ręku... Tylko, że było tak... No, nieszczególnie...
Nie zarzucam autorowi "naiwności" głównego bohatera za złe ani to, że godzi się ze swoim losem i próbuje znaleźć w życiu w Zeitz jakąś rutynę. Jako, że sam Kertesz był w obozach, ufam, że miał w tym swój cel i wcale nie jest to jakaś zmyślona postawa. A na pewno nie mam zamiaru oceniać bohatera, kim ja to jestem, by to robić. Mam jedynie żal, że książka mnie nie porwała. Nie żebym chciała jakiś wielkich emocji, niesamowitych zwrotów akcji czy coś w tym stylu. Po prostu nie poruszyło mnie tak bardzo jak powinna (czy to brzmi jakbym była już całkiem nieczuła?). Opis życia w obozie był moim zdaniem zbyt krótki, by naprawdę poczuć beznadzieję bohatera (odliczając jego pobyt w szpitalu - narrator wyraźnie daje do zrozumienia, że to już nie jest to samo co codzienna, ciężka praca). Jak już mówiłam, nie mam za złe, że główny bohater "wybiela" cały pobyt i skupia się, może i naiwnie, na zwykłym przeżyciu. Ale akurat mnie tym razem to nie przekonało (a motyw "naiwnego" spojrzenia na obóz, przecież tak pięknie wyszedł w "Chłopaku w pasiastej piżamie", nawet jak było to z perspektywy nie-więźnia).
Ale końcówka i wnioski wyciągnięte przez bohatera były ciekawe, to muszę przyznać.
Podsumowując, proszę się nie kierować za bardzo moją opinią, bo widzę, że jestem w stanowczej mniejszości. Może jak wszystko jeszcze trochę przemyślę, to podwyższę ocenę. Na razie zostaje mi stosunek neutralny do książki, przy całym szacunku i współczuciu dla tragedii jaką opisuje.
Mam dość duży problem z tą książką. Czyta się szybko i sprawnie, ale oczywiście problem jest z tematyką. W Auschwitz byłam dwa razy, kilka książek i filmów na ten temat też poznałam i doszłam do wniosku, że tematu obozów nie znoszę - to za okrutne, to za smutne, na samo wspomnienie wizyty w obozie czy niektórych scen filmowych muszę się wzdrygać. No ale, tutaj jestem,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-03-01
Książka ta nie jest wydana w Polsce, jednak jeśli traficie kiedyś do Budapesztu, możecie ją znaleźć w któreś z większych księgarni i przywieźć ze sobą jako pamiątkę. A przy okazji dowiedzieć się co nie co więcej o tym pięknym kraju i jego mieszkańcach.
Autor książki jest Brytyjczykiem i jest to najważniejsza rzecz, jaką trzeba pamiętać przy czytaniu jej. Przede wszystkim dlatego, że w czasie lektury okazuje się, że Węgry tak naprawdę nie różnią się tak bardzo... od Polski. Jednym z głównych wniosków jaką mam po tej lekturze jest właśnie, że Polacy i Węgrzy to nie tylko bratankowie od szabli i szklanki, ale łączy ich znacznie więcej. Okazało się, że całkiem sporo cech, które autor zauważa u Madziarów tak samo dobrze odnosi się do Polaków. Przykładowo, i tam, i u nas kopiowanie książek (a w sumie wszystkiego co ma literki :) ) na uczelni jest czymś powszechnych, dla Brytyjczyka to mały szok. Podobnie jak jego uwaga o tym, że mimo wszystko uważa obsługę w sklepach czy środkach transportu w Węgrzech za stosunkowo niemiła - dla mnie jest ona taka sama jak w Polsce, za to kulturowy szok przeżyłam w Londynie (jak to możliwe, że oni wszyscy są tam tacy uprzejmi?!).
Oczywiście są też różnice. Autor, jako nauczyciel angielskiego, szczególnie dużo miejsca poświęca kwestii języka i jego wpływu na ludzi, co prowadzi często do bardzo ciekawych odkryć, na które mało kto zwraca uwagę (w węgierskim wszystko jest na odwrót!). Podobnie charakterystyczna jest madziarska historia (wy myślicie, że Polacy mieli w życiu pecha? Gdzie tam...) i oczywiście słynny węgierski pesymizm.
Mam trochę ambiwalentny stosunek do tej książki. Czytało się ją przyjemnie i dla osoby nie znających się na Węgrzech na pewno jest cennym źródłem informacji. Z drugiej strony, znając trochę innych książek w której człowiek z jego próbuje opisać jakiś inny, wiem, że można było to zrobić lepiej. Przede wszystkim wydaje mi się, że obserwacje są zbyt powierzchowne, szczególnie dla osoby zajmującej się dłużej Węgrami. Brakowało mi trochę bardziej życia codziennego i anegdot. Nie uważam jednak, że była to zła książka i owszem, dobrze się bawiłam czytając ją.
Jak już pisałam na początku - polecam tę książkę jako pamiątkę z węgierskich wakacji. Warto zaznaczyć, że z ceną ok. 35 zł jest jedną z tańszych angielskojęzycznych książek o Węgrzech, którą znajdziemy w tamtejszych księgarniach (tak, ten fakt doprowadza mnie niemal do węgierskiego poziomu depresji...). No i to przyjemna lektura. Akurat, by dowiedzieć się trochę więcej o tym pięknym kraju i jego tak bliskim Polakom mieszkańcom.
Książka ta nie jest wydana w Polsce, jednak jeśli traficie kiedyś do Budapesztu, możecie ją znaleźć w któreś z większych księgarni i przywieźć ze sobą jako pamiątkę. A przy okazji dowiedzieć się co nie co więcej o tym pięknym kraju i jego mieszkańcach.
Autor książki jest Brytyjczykiem i jest to najważniejsza rzecz, jaką trzeba pamiętać przy czytaniu jej. Przede wszystkim...
2014-02-01
Mór Jókaia najłatwiej nazwać węgierskim Sienkiewiczem, a "Kamienne Serce" - węgierskim "Ogniem i Mieczem". I tam, i tu, mamy powieść przygodową "ku pokrzepieniu serc" z odważnymi patriotami, złymi najeźdźcami i niełatwymi romansami. Niestety ta książka ma dla mnie jeden duży mankament - nie wciąga.
Problem jest z bohaterami - wyidealizowanymi, a przy tym płaskimi. Nie licząc małych wyjątków (Zebulon), trudno bardziej wżyć się w postacie i ich rozwój. Wydaje mi się, że autor trochę za szybko pognał z wydarzeniami, a zapomniał przy tym odpowiednio skupić się na postaciach. Nie mówiąc już, że są one tutaj albo z natury dobre i bohaterskie, albo po prostu złe.
Jednak jak już pisałam, jest to przede wszystkim historia "ku pokrzepieniu serc" i celem jest gloryfikację powstania węgierskiego - powstańcy przedstawieni są tragiczne ofiary, które bohatersko poświęcą wszystko dla swojej ojczyzny (oczywiście zachowując tutaj wszystkie reguły honoru), a Austriacy i zdrajcy to potwory, okrutnie znęcające się nad biednymi Węgrami. Autor na własne oczy widział powstanie, jednak stanowczo nie postawił na realizm przy jego opisie, jednak jest to jak najbardziej zamierzone.
Trochę się wynudziłam przy tej powieści (w końcu przy ponad 400 stronach nie trudno o to), ale jakoś nie pozostawiła ona po sobie jakoś szczególnie złego wrażenia. Po prostu trochę szkoda, że nie było lepiej.
Mór Jókaia najłatwiej nazwać węgierskim Sienkiewiczem, a "Kamienne Serce" - węgierskim "Ogniem i Mieczem". I tam, i tu, mamy powieść przygodową "ku pokrzepieniu serc" z odważnymi patriotami, złymi najeźdźcami i niełatwymi romansami. Niestety ta książka ma dla mnie jeden duży mankament - nie wciąga.
Problem jest z bohaterami - wyidealizowanymi, a przy tym płaskimi. Nie...
Marsz Radetzky'ego jest książką o śmierci. A bardziej nawet o nieuniknionym końcu wszystkiego, od marności ludzkiego życia, które w najprostszy i najmniej sprawiedliwy sposób może zostać unicestwione po upadek wielkiego, "nieśmiertelnego" imperium jakie były Austro-Węgry. Powieść można podzielić nawet na części ze względu na bohaterów, których w danym fragmencie przyjdzie zginąć.
Oprócz historii o przemijaniu, "Marsz" jest także niezwykłym zapisem ostatnich lat istnienia Cesarstwa Królestwa, uciekającym się nawet do części opowiadanych z punktu widzenia Franciszka Józefa. Szczegółowe opisy, zarówno codziennych czynności i przedmiotów, jak i panujących w Imperium nastrojów i stereotypów tworząc dogłębny i zabarwiony nostalgią obraz czasów, które już nie wrócą.
Styl Rotha jest cudowny - oczywiście jeśli lubi się takie typowe, XIX-wieczne (tak, wiem, że książkę napisano w międzywojniu) powieścidła z ich szczegółowymi, bogatymi opisami, mogące dla niektórych okazać się zbyt rozwlekłymi. Ja uważam je jednak za magiczne i dodające całej historii lekki klimat realizmu magicznego.
W pamięci zostały mi szczególnie dwa fragmenty - cały wątek lekarza Demanta (gdyby cała książka ograniczyła się do tylko do jego trzech rozdziałów wystawiłabym bez chwili wahania 10 gwiazdek) oraz opis tańców w dniu w którym zastrzelono księcia Franciszka Ferdynanda.
Co mam rzec, polecam serdecznie. Piękna powieść po prostu.
Marsz Radetzky'ego jest książką o śmierci. A bardziej nawet o nieuniknionym końcu wszystkiego, od marności ludzkiego życia, które w najprostszy i najmniej sprawiedliwy sposób może zostać unicestwione po upadek wielkiego, "nieśmiertelnego" imperium jakie były Austro-Węgry. Powieść można podzielić nawet na części ze względu na bohaterów, których w danym fragmencie przyjdzie...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to