Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , , ,

Jakie to jest szokujące ilu osobom ta książka się podobała.

Po lekturze najmocniej przebija mi się myśl, że to bardzo nieprzekonująca historia. Wszystkie wątki i problemy oraz założenia świata są jakby klejone ze sobą na ślinę, wymyślone i napisane na kolanie, aby mieć cokolwiek do fundamentów powieści. Ciągle jest nam coś usilnie przez autorkę wmawiane zamiast sprawić, abyśmy sami dochodzili do wniosków.

Wątek romansu

To nie jest enemies to lovers. Uwielbiam ten rodzaj dynamiki relacji, ale tutaj jest to zawalone po całości. Ta niby "nienawiść" między główną parą, która opiera się na niczym, bo Xaden dosłownie nigdy nic złego nie zrobił Violet, nigdy nie wystąpił przeciwko niej, był jedynie trochę złośliwy, a ona pierwszą połowę książki była ciągle, za przeproszeniem, zesrana, że "teraz mnie zabije, na pewno, ale będę walczyć z nim do ostatniego tchu". I non stop te myśli, że Xaden ją ukatrupi wyciągnięte znikąd, oparte na jakichś urojeniach. Kiedy wreszcie do dziewczyny dociera, że on nie chce jej mordować (szok) to jest dla niej olśnienie takie, że ją prawie zwala z nóg. Nie wiem, ludzie to czytali z wypiekami na twarzy i też reagowali tak emocjonalnie? To jest przedramatyzowane. Ona non stop przeżywa tak silne emocje, że przestają mieć jakiekolwiek faktyczne znaczenie. Cały czas jej serce staje, zostaje wyrwane z klatki piersiowej, zamiera, galopuje i kij wie co jeszcze się z nią dzieje.
Poza tym mnóstwo opisów, jaki on jest seksowny i jaki ma wyrzeźbiony tyłek... Powiem tak, byłam pewna, że autorka ma dwadzieścia lat. A to jest czterdziestokilkuletnia kobieta. O erotyce napisałam też niżej.

Cała ta akademia

Zbudowana na tym, że LUDZIE UMIERAJO. Jest tak mega rygorystycznie, źle, ciężko, surowo, wymagająco, no po prostu katorga, najgorsze miejsce na ziemi, do którego oczywiście wszyscy chcą się dostać. Państwo jest w stanie wojny, każdy młody zdrowy człowiek jest naprawdę wartościowy, a tutaj są traktowni jak nic. To tak bardzo przesadzona szkoła, która ma szokować tym, że co chwilę ktoś umiera z najróżniejszych powodów. Jedyny efekt, jaki to we mnie wywołało to kompletne niewzruszenie i przeskakiwanie po kolejnych śmierciach bez żadnej reakcji. O, tym razem autorka zabiła dwie osoby, tutaj jedną, tu sześć, no no... (prawie wszystkie to ludzie, których Violet nie lubiła/nie znała i nie mają najmniejszego wpływu na fabułę oczywiście). Teraz jest też taka moda na zabijanie postaci, jaką wywołał trochę (niespecjalnie) GRRM. To jest rzekomo cool, jak jest "wysoka stawka", "realizm", "odwrócone oczekiwania", itd. Aż chce się śmiać, bo zobaczcie, co w następnym punkcie.

Główna bohaterka

Napalona, pyskata i niezniszczalna. Tutaj mocno widać ten syndrom wmawiania nam rzeczy przez autorkę. Wpychane jest nam wręcz do gardła, że Violet może i jest mądra, ale malutka i słaba, nie ma mięśni, jej kości są delikatne i łamliwe, nikt w nią nie wierzy, nie ma szans sobie poradzić, jest skazana na śmierć, wszyscy trenowali całe życie do bycia jeźdźcami, a ona nie, ona miała być mózgowcem. I ja po prostu od początku wiedziałam, że poradzi sobie fenomenalnie. To jest Mary Sue udająca, że nie jest Mary Sue. Violet zbiera sukces za sukcesem na każdym polu. Nigdy nie przegrała żadnego wyzwania na macie, pokonała mordercze tory przeszkód, jest najlepsza z przedmiotów typu historia. Wychodzi jej (ostatecznie) wszystko, otrzymuje wyjątkowe, najpotężniejsze smoki, wyjątkowe, najpotężniejsze moce (ach, tak zwany "wielding" też jej wychodzi idealnie za pierwszym razem i nawet Xaden ją chwali, bo jemu, najlepszemu jeźdźcowi, zajęło to z tydzień), zresztą od samego początku jest wyjątkowa też przez swoje nazwisko, każda z ważnych osób ją zna, ciągle łamie zasady i nie spotyka jej kara, pyskuje do przełożonych i nic się nie dzieje, itp itd... Violet jest non stop ranna i to bardzo poważnie. I co z tego? Nic, po prostu walczy sobie dalej i wygrywa, jakieś powikłania po połamanych kończynach, żebrach, wstrząsach mózgu nie zostają, bo po co. Ciągle jest też podkreślane to, jak doskonale radzi sobie z bólem (lepiej niż inni, duh). Bardzo zapragnęłam przeczytać o chociaż jednej jej porażce.

Erotyzm

Tu leży pies pogrzebany. A wiedziałam, że jak siegnę po coś nazwanego "romantasy" to się przejadę... mimo to zaczęłam to czytać, no bo jeszcze mi znajomy polecił. Ja ogólnie lubię fantastykę i romanse, jeśli są dobre. Tu nie są. Cóż, dawno tak nie cringowałam. Już od samego początku pojawiają się dziwne wstawki na siłę o seksie i przez całą książkę nadal jest wspominane o tym, że ach, Violet to by się przydał jakiś orgazm (dosłownie to jest napisane). Tęskni za seksem, dostaje rady, z kim ma nie iść do łóżka od siostry, jej znajomi wszyscy są w jakichś otwartych związkach, gdzie sypiają z różnymi ludźmi po kątach, jakieś rozmowy o życiu seksualnym znikąd. Brakowało mi tu tylko jeszcze jakiegoś opisu z bomby, jak się masturbuje, już chyba nie byłabym zaskoczona po 300 stronach, mimo że na początku bardzo mnie to dziwiło, bo nie jestem w ogóle przyzwyczajona do takiej literatury. Do tego stopnia, że kilka razy nie zrozumiałam dwuznaczności i fragment musiałam czytać ponownie, aby mieć takie "aha, o to chodzi". Była jakaś scena, że przyjaciółki Violet nie było w nocy w łóżku, a mnie przyszło na myśl oczywiście tysiąc powodów i żadnym nie bylo było to, na co z prędkością światła wpadła Vi. A co zostało opisane jako oczywiste, no bo to jasne, że poszła się z kimś rąbać. Bardzo dużo respektu u mnie Violet straciła właśnie przez jej bycie non stop w rui, jakby naprawdę nie mogła bez tego żyć. To samo Xaden, nawet jak Violet jest bardzo ciężko ranna i ogólnie sytuacja jest beznadziejna to dosłownie myśli "I want to fuck her".


W ogóle rozwalił mnie jeden fragment:

Violet w krótkim akapicie myśli, można interpetować, że trochę z żalem, o tym, że ona nigdy nie przyzwyczai się do tego ile jest śmierci w akademii i jak szybko się ją zamiata pod dywan, aby przejść do swoich spraw.
Tuż po tym: "Gods, Xaden looks good today..."
To jest kwintesencja tej płytkiej niczym kałuża książki.

Jakie to jest szokujące ilu osobom ta książka się podobała.

Po lekturze najmocniej przebija mi się myśl, że to bardzo nieprzekonująca historia. Wszystkie wątki i problemy oraz założenia świata są jakby klejone ze sobą na ślinę, wymyślone i napisane na kolanie, aby mieć cokolwiek do fundamentów powieści. Ciągle jest nam coś usilnie przez autorkę wmawiane zamiast sprawić,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Studium smrodu i brudu.

Studium smrodu i brudu.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dlaczego wszędzie jest pisane o nieudanej próbie samobójczej skoro żadnej próby nie było, a jedynie myśli o tym?

Dlaczego wszędzie jest pisane o nieudanej próbie samobójczej skoro żadnej próby nie było, a jedynie myśli o tym?

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

To zła książka. Na wielu płaszczyznach. Czytanie jej jest jak brnięcie przez cuchnące bagno, zakopywanie się w nim coraz głębiej i głębiej aż brakuje powietrza i ma się ochotę uciekać. Przyznam bez bicia, że ja uciekłam, nie wytrzymałam do końca przeprawy. A zdarza mi się to bardzo rzadko.
Po pierwsze styl bardzo mnie zawiódł, choć wyczuwam w tym winę tłumacza. Załamały mnie błędy ortograficzne ("skarzony" teren) i pozjadane literki. Język pozostawia wiele do życzenia - jest prosty, coby nie rzecz prostacki, nudny, pełen psujących i tak wątły klimat słów. Co chwila "kurna", "ożeż w mordę", cały tekst taki silnie nacechowany. Non stop używane są te same wyrażenia jedynie lekko zmienione, a powtórzenia męczą. Ma się dosyć, nawet pomimo, że na początku szybko mi się czytało.
Postaci nie da się lubić, zachowują się jak dzieci albo na odwrót - wielkie badassy, targają nimi dzikie emocje, brakuje strasznie jakiegoś rozsądku... Główny bohater to w ogóle hit. Chyba miał wyjść godny respektu i strachu przywódca, ale naprawdę to nie jest to. Czytanie, jak bardzo chce każdego kopnąć w dupę, ciągle narzeka i ma rozterki niczym nastolatka w gimnazjum przyjemnością ni jest. Tak, wepchnięto tu trójkącik miłosny, na miarę zmierzchowego.
Fabuła nie porwała, tajemnica nie została skonstruowana tak, żeby nad nią główkować. Wszystko pogrążone w chaosie. Ale chaos może być dobrze napisany i źle. Tu akurat wydarzenia mieszały się w papkę, narracja przeskakiwała z czasu przeszłego do teraźniejszego, nie wiadomo o co chodzi, sny mieszają się z rzeczywistością.
Nie polecam nikomu. Jedna gwiazdka więcej za sam fakt, że naprawdę uwielbiam postapokaliptyczną scenerię i niektóre fragmenty mi się podobały.

To zła książka. Na wielu płaszczyznach. Czytanie jej jest jak brnięcie przez cuchnące bagno, zakopywanie się w nim coraz głębiej i głębiej aż brakuje powietrza i ma się ochotę uciekać. Przyznam bez bicia, że ja uciekłam, nie wytrzymałam do końca przeprawy. A zdarza mi się to bardzo rzadko.
Po pierwsze styl bardzo mnie zawiódł, choć wyczuwam w tym winę tłumacza. Załamały...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Zacznijmy od tego, że nie spodziewałam się po tej książce absolutnie niczego - poza tym, że będzie dobra. No bo Sapkowskiego czytałam i lubię bardzo mocno. Znałam jedynie imię głównego bohatera, więc po kilkudziesięciu pierwszych stronach... już czułam zaskoczenie. Narrenturm to taka lekka, pełna humoru i inteligentnego dowcipu opowieść. Gęsto usiana przygodami z żywą akcją, wyrazistymi postaciami i z bardzo pięknym językiem. Jednak w oczy kłuły mnie pewne kwestie.
Przede wszystkim wolałabym nieco poważniejszą i bądź co bądź dojrzalszą pozycję. Zwłaszcza główny bohater komplikował sprawę, bo to chyba najbardziej naiwny, głupi i pseudoromantyczny protagonista, z jakim się spotkałam. Nie budził we mnie emocji, poza okazjonalną irytacją albo niechęcią. Gdyby na początku drugiego tomu autor go uśmiercił - praktycznie przemknęłabym po stronicach wzrokiem i od razu przeszła dalej, bez żalu. A Sapkowski przyzwyczaił mnie do płaczu za postaciami. Powieść jest taką komedyjką, raz bohaterowie mają ogromnego pecha, zaraz potem cudowne szczęście. Ciągle dzieje się bardzo dużo.
Wątki miłosne też mnie denerwowały. Moim zdaniem były płytkie, wręcz nudne i niekiedy absurdalne. Czytanie przez 300 stron o westchnieniach Reynevana przypominało mi mękę z Werterem - każdy, włącznie z czytelnikiem, wiedział od początku jaki będzie miłości finał, tylko Reynevan nie. A wyszło na to, że nie uświadczyliśmy ani jednego rozdziału bez zakochanego chłopaka - o zgrozo, co będzie w następnych częściach?
Do tego chyba wolałabym, gdyby nie było aż tak dużo magii. O dziwo, bo lubię fantastykę, zwłaszcza w średniowiecznym świecie. Ale w Narrenturm akurat zdaje mi się na lepsze wyszłoby pozostanie przy mniejszej ilości stworów, wiedźm, czarnoksięstw i tym podobnych.
Na plus, że można było się często śmiać, uśmiech sam wykwitał na twarzy, uwielbiam wszystkie łacińskie wstawki, odwołania do kultury, wytykanie wad ludzkich poglądów i zachowań. Stylizacja tekstu tworzy niepowtarzalny klimat.

Zacznijmy od tego, że nie spodziewałam się po tej książce absolutnie niczego - poza tym, że będzie dobra. No bo Sapkowskiego czytałam i lubię bardzo mocno. Znałam jedynie imię głównego bohatera, więc po kilkudziesięciu pierwszych stronach... już czułam zaskoczenie. Narrenturm to taka lekka, pełna humoru i inteligentnego dowcipu opowieść. Gęsto usiana przygodami z żywą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na początku wydawała mi się zbyt dziecinna, ale później przytłoczył mnie ogrom mądrości, jakie można w niej znaleźć. Co prawda, nic wielce odkrywczego, ale wyłożone jasno prawa rządzące światem - wytłumaczenie czym jest Dobro i Zło.

Na początku wydawała mi się zbyt dziecinna, ale później przytłoczył mnie ogrom mądrości, jakie można w niej znaleźć. Co prawda, nic wielce odkrywczego, ale wyłożone jasno prawa rządzące światem - wytłumaczenie czym jest Dobro i Zło.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ogólnie bardzo przyjemna książeczka, ale trochę przesadzona. Pierwsza część skupia się na samych nieszczęściach i nie żebym nie lubiła, jak komuś niszczy się życie, ale czytanie o aż takim nawale przeciwności losu stało się odrobinkę nudne. Za to koniec był zupełnym przeciwieństwem - czysty happy end, wszyscy żyli długo i szczęśliwie, wszystko się udało, wszystko poszło dobrze, mnóstwo tęczy i jednorożców. That's not how it works, Cherry.

Ogólnie bardzo przyjemna książeczka, ale trochę przesadzona. Pierwsza część skupia się na samych nieszczęściach i nie żebym nie lubiła, jak komuś niszczy się życie, ale czytanie o aż takim nawale przeciwności losu stało się odrobinkę nudne. Za to koniec był zupełnym przeciwieństwem - czysty happy end, wszyscy żyli długo i szczęśliwie, wszystko się udało, wszystko poszło...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niezwykle przewidywalna! Po dwustu stronach mogłam śmiało prowadzić spekulacje co do różnych wątków i samego przestępcy. Mama, która wcześniej przeczytała, wszystko potwierdziła, tylko w drobnych szczegółach się pomyliłam. Nadawcę tajemniczych listów łatwo zgadnąć.
Dobrze napisana i przyjemna.

Niezwykle przewidywalna! Po dwustu stronach mogłam śmiało prowadzić spekulacje co do różnych wątków i samego przestępcy. Mama, która wcześniej przeczytała, wszystko potwierdziła, tylko w drobnych szczegółach się pomyliłam. Nadawcę tajemniczych listów łatwo zgadnąć.
Dobrze napisana i przyjemna.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Zakochałam się w Szakalu po prostu.
Książkę polecam lubiącym klimat Egiptu.

Zakochałam się w Szakalu po prostu.
Książkę polecam lubiącym klimat Egiptu.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Przemyślenia przed rozdziałami były cudowne i oceniam te części na 10/10!
Same rozdziały już gorsze, ale wszystko podbudowywała obecność Szakala, który w następnej części coraz bardziej mnie zachwycał. Uwielbiam takie postaci jak on - skryte, inteligentne, szarmanckie, chłodne, cyniczne. No po prostu cud malina.

Przemyślenia przed rozdziałami były cudowne i oceniam te części na 10/10!
Same rozdziały już gorsze, ale wszystko podbudowywała obecność Szakala, który w następnej części coraz bardziej mnie zachwycał. Uwielbiam takie postaci jak on - skryte, inteligentne, szarmanckie, chłodne, cyniczne. No po prostu cud malina.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Świetna seria. Polecam każdemu.

Świetna seria. Polecam każdemu.

Pokaż mimo to

Okładka książki My, dzieci z dworca ZOO Christiane Felscherinow, Kai Hermann, Horst Rieck
Ocena 7,5
My, dzieci z d... Christiane Felscher...

Na półkach: ,

Właściwie to cała powieść szokuje. Wszystko w tej książce jest silnie zabarwione emocjonalnie – okrutne życie narkomanów, sposoby zarobku, zachowanie innych osób… Bardzo przypadł mi do gustu styl, tak bardzo pasujący do fabuły. Pełny wulgaryzmów i z typowo młodzieżowym slangiem. Opisy uczuć są świetne. Właściwie to cała książka jest wspaniała od strony do strony. Jednak nie podoba mi się zakończenie. Jego forma jest bardzo dobra, ale brak mi wyjaśnienia dalszych losów. Co się stało z Detlefem, czy Christiane udało się wytrwać? W głowie zostało mi zbyt wiele pytań, a chciałabym poznać odpowiedzi. My, dzieci z dworca Zoo obowiązkowo trzeba przeczytać, by zrozumieć czym naprawdę jest narkomania… Dzięki tej książce zdałam sobie sprawę, że nigdy nie miałam o tym pojęcia.

Właściwie to cała powieść szokuje. Wszystko w tej książce jest silnie zabarwione emocjonalnie – okrutne życie narkomanów, sposoby zarobku, zachowanie innych osób… Bardzo przypadł mi do gustu styl, tak bardzo pasujący do fabuły. Pełny wulgaryzmów i z typowo młodzieżowym slangiem. Opisy uczuć są świetne. Właściwie to cała książka jest wspaniała od strony do strony. Jednak nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozczarowanie. Być może spodoba się głupiutkim nastolatkom marzącym o cudownej miłości...

Rozczarowanie. Być może spodoba się głupiutkim nastolatkom marzącym o cudownej miłości...

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Strasznie smutna, cudowna i jedyna w swoim rodzaju. Arcydzieło!

Strasznie smutna, cudowna i jedyna w swoim rodzaju. Arcydzieło!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest po prostu książką kucharską. Jedna gwiazdka więcej za opowiadanka, druga za wspomnienie o Mistrzu Sapkowskim.

Książka jest po prostu książką kucharską. Jedna gwiazdka więcej za opowiadanka, druga za wspomnienie o Mistrzu Sapkowskim.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świetna, piękna książka! Czytałam ją dawno temu, ale nadal pamiętam ile łez wywołała.

Świetna, piękna książka! Czytałam ją dawno temu, ale nadal pamiętam ile łez wywołała.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Cudowna. Furtka do magicznego świata.

Cudowna. Furtka do magicznego świata.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Dużo lepsza od części pierwszej!

Dużo lepsza od części pierwszej!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Cudowna powieść. Wyjaśnia wiele zagadnień.

Cudowna powieść. Wyjaśnia wiele zagadnień.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo fajna, ciekawa. Gdy pierwszy raz zobaczyłam tytuł pomyślałam, że jest dziwny. Nie zniechęciło mnie to i z chęcią całą przeczytałam. Dowiedziałam się o niej, bo czytaliśmy fragmencik na języku polskim i mi się spodobało :)

Bardzo fajna, ciekawa. Gdy pierwszy raz zobaczyłam tytuł pomyślałam, że jest dziwny. Nie zniechęciło mnie to i z chęcią całą przeczytałam. Dowiedziałam się o niej, bo czytaliśmy fragmencik na języku polskim i mi się spodobało :)

Pokaż mimo to