-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać442 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2024-01-05
2023-10-20
Do połowy ziewałem i pytałem sam siebie: w imię czego ja się katuję? Po co ja to sobie robię?! King z wielkim mozołem ciągnie akcję za uszy, a realia opowieści też nie są lepsze: mimo, że stopień rozwoju cywilizacji Delainu wskazuje na jakieś nieokreślone średniowiecze, synowie królewscy normalnie chodzą do szkoły... Jak nie przymierzając córka Kinga w USA. Żeby się mogła wczuć w akcję?! Były też T-shirty, wycieraczki, kanalizacja, rury, podręczniki szkolne, kartofle, bezrobocie w królestwie (sic!), absurdalne serwetki do posiłków (...) Zabrakło tylko deskorolek. (...)
Cała opinia na stronie: https://nakanapie.pl/ksiazka/oczy-smoka-812534/opinia/1640140
Do połowy ziewałem i pytałem sam siebie: w imię czego ja się katuję? Po co ja to sobie robię?! King z wielkim mozołem ciągnie akcję za uszy, a realia opowieści też nie są lepsze: mimo, że stopień rozwoju cywilizacji Delainu wskazuje na jakieś nieokreślone średniowiecze, synowie królewscy normalnie chodzą do szkoły... Jak nie przymierzając córka Kinga w USA. Żeby się mogła...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-07-18
2023-07-08
"Co wieczora rybak wypływał na morze i zarzucał sieci."
Piękna historia o miłości niemożliwej, zakazanej - miłości człowieka i wodnej boginki. Rybak chętnie wyrzeknie się duszy, ponieważ kocha, a do kochania potrzebne mu jest tylko ciało i serce. Jego dusza tuła się po świecie, a oddzielona od serca dokonuje okrutnych i niegodnych czynów. Bo tylko serce może poskromić zło i okrucieństwo, do którego jesteśmy zdolni, a które w nas tkwi.
Cała opinia na stronie: https://nakanapie.pl/ksiazka/rybak-i-jego-dusza/opinia/1611120
"Co wieczora rybak wypływał na morze i zarzucał sieci."
Piękna historia o miłości niemożliwej, zakazanej - miłości człowieka i wodnej boginki. Rybak chętnie wyrzeknie się duszy, ponieważ kocha, a do kochania potrzebne mu jest tylko ciało i serce. Jego dusza tuła się po świecie, a oddzielona od serca dokonuje okrutnych i niegodnych czynów. Bo tylko serce może poskromić zło...
2020-12-13
"O dziejach Małego Królestwa niewiele nam wiadomo, przypadkiem jednak zachowała się historia jego powstania; ściślej mówiąc, nie tyle historia, ile legenda, bo jest to opowieść niewątpliwie znacznie później sklecona, pełna dziwów zaczerpniętych nie z suchych kronik, lecz z ludowych pieśni, na które też często się powołuje."
"Rudy Dżil i jego pies"
Nietypowa bajka, bazująca na angielskim i irlandzkim folklorze, wykrzywiająca jednak i w pewien sposób i ośmieszająca bohaterskie czyny, jakie sławiono w pieśniach. Niewątpliwie Anglicy mają też inne piosenki, niż dworskie hymny - równie przaśne, co chłopskie przyśpiewki czeskie, w których królów i panów raczej się wyśmiewa i wykpiwa. (...)
"Kowal z Podlesia Większego"
Druga opowieść, opublikowana po raz pierwszy 20 lat później (1967), atmosferą przypomina raczej folklor irlandzki lub smętne nieco bajki Andersena. Nie ma tu jednak ubóstwa, jak u Duńczyka - Tolkien zachował pozytywne wspomnienia z dzieciństwa w Anglii. (...)
Całość opinii na stronie: https://nakanapie.pl/recenzje/pikarejskie-opowiesci-dla-dzieci-rudy-dzil-i-jego-pies-kowal-z-podlesia-wiekszego
"O dziejach Małego Królestwa niewiele nam wiadomo, przypadkiem jednak zachowała się historia jego powstania; ściślej mówiąc, nie tyle historia, ile legenda, bo jest to opowieść niewątpliwie znacznie później sklecona, pełna dziwów zaczerpniętych nie z suchych kronik, lecz z ludowych pieśni, na które też często się powołuje."
"Rudy Dżil i jego pies"
Nietypowa bajka, bazująca...
2019-12-06
Sam pomysł jest bardzo ciekawy ale i karkołomny: pokazać i wytłumaczyć małym dzieciom, co to był Mur Berliński. No i nie jest to temat wesoły, choć wszystko się dobrze kończy. Może nie jest dziś łatwo tłumaczyć dzieciom, co to był socjalizm i na czym polegał jego konflikt z kapitalizmem na początku lat sześćdziesiątych, kiedy mur zbudowano i co to takiego "żelazna kurtyna". Nie ma o tym ani słowa. Być może z takiego założenia wyszli autorzy: by nie straszyć murem, polityką, zagłaskać sprawę, z historii zrobić historyjkę "für Kindgebrauch".
Cała opinia na stronie: https://nakanapie.pl/ksiazka/czytam-sobie-mur-poziom-2/opinia/1026071
Sam pomysł jest bardzo ciekawy ale i karkołomny: pokazać i wytłumaczyć małym dzieciom, co to był Mur Berliński. No i nie jest to temat wesoły, choć wszystko się dobrze kończy. Może nie jest dziś łatwo tłumaczyć dzieciom, co to był socjalizm i na czym polegał jego konflikt z kapitalizmem na początku lat sześćdziesiątych, kiedy mur zbudowano i co to takiego "żelazna...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-12-06
Pięknie ilustrowana, tradycyjna bajka polska, z drobnymi, dowcipnymi uaktualnieniami (smocze jajo jako prezent pod choinkę, które potem odstręcza od jajka wielkanocnego). Zamierzam ją wykorzystać do nauczania języka polskiego, więc zobaczymy, czy 1. poziom ze słowami typu "wylazł" i w ogóle z czasem przeszłym się do tego nada. Ale ilustracje Joli Richter-Magnuszewskiej są boskie! Wstęp (w dymku) - polonista prof.Grzegorz Leszczyński. Ciekawe zadania, kolorowe naklejki, dyplom sukcesu. Sporo sympatycznych bajerów. :)
Pięknie ilustrowana, tradycyjna bajka polska, z drobnymi, dowcipnymi uaktualnieniami (smocze jajo jako prezent pod choinkę, które potem odstręcza od jajka wielkanocnego). Zamierzam ją wykorzystać do nauczania języka polskiego, więc zobaczymy, czy 1. poziom ze słowami typu "wylazł" i w ogóle z czasem przeszłym się do tego nada. Ale ilustracje Joli Richter-Magnuszewskiej są...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-10-31
"A więc zacznijmy od tego, że Marley już nie żył."
Obawiałem się tego, że Dickens to będą ramotki z morałem - i w tym przypadku, niestety, są. Owszem, owo moralizowanie w swoim czasie miało być może szeroki rezonans, zwłaszcza w kręgach mieszczańskich, którym trzeba było przybliżyć niedolę tzw. mas pracujących, ale drażni mnie u Dickensa nie to. Najgorsza jest nieznośna ekwilibrystyka słowna, polegająca na wciąganiu przedmiotów martwych w akcję, wymyślaniu duchów (tu ogniska domowego, poszczególnych świąt itp. apostaz), czarno-białe charaktery, obowiązkowy happy end, psychologia postaci (którą przejęły chyba kreskówki Disneya) i osiemnastowieczna maniera tworzenia piętrowej kulminacji dramatycznej, by ją rozwiązać w ostatniej chwili. Do tego łaszenie się autora i komplementowanie własnych postaci...brr! Dziewiętnastowieczny protoplasta Hollywoodu w literaturze. Bajdy-klity, z których znośny pozostaje tylko pozytywny stosunek do ubóstwa i wszelkich wyrzutków społecznych oraz ów dobroczynny religijno-pozytywistyczny morał. Rzecz może się nadawać jako literatura młodzieżowa lub dla tych, którzy lubią się tanio powzruszać. No, "tu stoję i inaczej nie mogę". Nawet jeśli mi ktoś będzie imputował niewrażliwość i oschłość Scrooge'a.
Dickens, jako autor, nie potępia złych ludzi, wierząc, że mogą się poprawić, jak Scrooge. Przy czym inni ludzie często nie potrafią takiej przemiany docenić:
"Niektórzy wyśmiewali zmiany, jakie w nim zaszły, ale on nic sobie z tego nie robił. Był na tyle mądry, iż wiedział, że wszystko, co kiedykolwiek kiedyś zdarzyło się ku dobremu na tej naszej ziemi, było początkowo przedmiotem drwin pewnego gatunku ludzi. Wiedząc zaś, że ludzi ci i tak będą ślepi, Scrooge uważał, że lepiej jest dla nich, aby od pełnego drwin śmiechu robiły im się zmarszczki wokół oczu, niż aby ich choroba objawiała się w jakiejś mniej przyjemnej formie." (s.139)
Z interesujących i zaskakujących obserwacji i przekonań Dickensa:
- na holenderskich kafelkach Scrooge widzi statki o kształcie sosjerek...a może to sosjerki ukształtowano na podobieństwo dawnych kog? (s.25)
- "na każdym człowieku ciąży obowiązek bratania się z innymi ludźmi" - pisze dalej - a kto zaniecha tego obowiązku za życia, musi go dopełnić po śmierci (s.31). To jak w romantyzmie - Kto nie dotknął ziemi ni razu/Ten nigdy nie może być w niebie.
- duchy, choćby chciały, na zawsze utraciły moc czynienia dobra (s.37)
Z zapomnianych dziś pojęć:
błażek (błażejek)-gaśnik do świec;
repetier - zegarek (chyba kopertowy), który na życzenie wydzwaniał kuranty, wskazując nimi aktualną godzinę.
"A więc zacznijmy od tego, że Marley już nie żył."
Obawiałem się tego, że Dickens to będą ramotki z morałem - i w tym przypadku, niestety, są. Owszem, owo moralizowanie w swoim czasie miało być może szeroki rezonans, zwłaszcza w kręgach mieszczańskich, którym trzeba było przybliżyć niedolę tzw. mas pracujących, ale drażni mnie u Dickensa nie to. Najgorsza jest nieznośna...
2017-05-14
Mimo znamion klasyczności w literaturze fantasy, niewątpliwej żywości wyobraźni autora, okazanej zwłaszcza przy opisach postaci elfów i innych baśniowych istot oraz przestrzeni przez nich zamieszkiwanych, oraz jego znajomości mitologii celtyckiej i germańskiej (co bez wątpienia mógł u Andersona podziwiać Sapkowski), odniosłem wrażenie, że lepiej jest przeczytać tę powieść przed 18ym rokiem życia - później może wydać się nieco naiwna i dydaktyczna. Mimo, że zawiera elementy dramatyczne (nieświadome kazirodztwo), jak w greckiej tragedii antycznej.
A gdzie ów dydaktyzm? Otóż autor, wybierając historyczną epokę - okres średniowiecza i początki wiary chrześcijańskiej gdzieś na terenach duńskich - być może z rozmysłem przedstawia panteon edd i eposów jako zdegenerowaną menażerię bóstw u kresu swego istnienia, a mimo to nie potrafiącą wyrzec się zgubnej wrogości i wzajemnego wyrzynania się: elfy tępią trolle, wszyscy niewolą gobliny i niziołków, a rządzące bóstwa naczelne - Asowie i Junowie - zachowują się wobec siebie identycznie jak najprostsi i prymitywni wikingowie: kieruje nimi tylko wrogość i żądza mordu. Żadnego myślenia, strategii - czysta, tępa nienawiść. To oczywiste, zdaje się sugerować autor, ze muszą zginąć, ustąpić miejsca nowemu bogowi, głoszącemu miłość - czyli Jezusowi. Woda święcona i chrzest przeganiają je tak skutecznie, jak w to mogli wierzyć tylko chrześcijanie w średniowieczu, zaś świeżo na nią nawróceni są tak prawowierni i tak kurczowo trzymają się litery nowej religii, że przypominają protestantów lub kalwinów. Aż żal patrzeć jak świeżo ochrzczeni tracą wszelką podmiotowość i wolę - nowa religia zastępuje im własny rozsądek i poczucie więzów rodzimych.
Z opowieści wybija się nieco charakterem opis podróży Skafloka do krainy Junów na daleką północ, odbytej w towarzystwie celtyckiego bożka morza, Mananaana. Ma ona znamiona zupełnie nowej sagi, kórą autor z konieczności skrócił, by mu nie rozdęła zanadto głównej opowieści i nie odciągnęła uwagi czytelnika w inną stronę. Bo ma taki potencjał...
Mimo znamion klasyczności w literaturze fantasy, niewątpliwej żywości wyobraźni autora, okazanej zwłaszcza przy opisach postaci elfów i innych baśniowych istot oraz przestrzeni przez nich zamieszkiwanych, oraz jego znajomości mitologii celtyckiej i germańskiej (co bez wątpienia mógł u Andersona podziwiać Sapkowski), odniosłem wrażenie, że lepiej jest przeczytać tę powieść...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
(...) Bajeczki były pisane dla dzieci, ale naprawdę mogą je docenić dorośli, zwłaszcza ci, którzy jeszcze pamiętają czasy, o których one opowiadają. A były to czasy, kiedy piździuchy nadawały ton prawie całemu życiu społecznemu... Dobranoc Państwu!
Cała recenzja na stronie: https://nakanapie.pl/recenzje/bajki-o-pizdziuchach-skrzeciuchy
(...) Bajeczki były pisane dla dzieci, ale naprawdę mogą je docenić dorośli, zwłaszcza ci, którzy jeszcze pamiętają czasy, o których one opowiadają. A były to czasy, kiedy piździuchy nadawały ton prawie całemu życiu społecznemu... Dobranoc Państwu!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCała recenzja na stronie: https://nakanapie.pl/recenzje/bajki-o-pizdziuchach-skrzeciuchy