Biblioteczka
2021-12-12
2020-01-13
2019-09-02
2018-10-10
2017-10-20
2017-03-03
Z racji tego, że czytanie jest dla mnie jak podróżowanie, wziąłem się za książkę (przynajmniej jak sądziłem) podróżniczą i przygodową. Opowieść młodej kobiety, która zdecydowała się porzucić wszystko i wyruszyć w długą podróż z wielkim i ciężkim plecakiem przez amerykańską dzicz musiała mnie zainteresować. Musiałem odbyć te podróż.
Z wielką przyjemnością i podziwem czytałem przeżycia autorki, która miała niesamowitą odwagę podjąć się samotnej, pieszej wyprawy przez lasy i góry. Spać pod namiotem, słuchać kojotów w nocy i podziwiać krajobrazy. wyczyn autorki inspiruje i sam w tej chwili marzę o podobnych wyprawach jednak najwieksza odwaga autorki kryje sie jeszcze głębiej.
Cheryl Strayed poprzez długą pieszą wyprawę podjęła próbę poukładania swojego chaotycznego życia. Podróż jednak nie miała być ucieczką od problemów. To własnie na tej wyprawie autorka najwięcej wspomina swoja przeszłość. Motywy, które zachęciły ją do wedrówki. Śmierć ukochanej mamy, problemy małżeńskie oraz cała litania popełnianych błędów. Podziwiam ją za odważną szczerość ale zarazem dojrzałość przy opowiadaniu o nich. Będąc sama wśród skał i drzew Cheryl Strayed mogła na całe swoje życie spojrzeć z dystansu i ocenić je na nowo. Rozliczenie się z przeszłościa z pewnością było równie trudne co zmagania z trudami wędrówki.
W sumie jest to coś więcej niż tylko książka podróżnicza. Bo chodzi w niej o cos więcej niż tylko góry, lasy i jeziora, i o zmaganie się człowieka z surowymi warunkami przyrody. Chodzi o pojedynek człowieka ze sobą. Wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny ale także umiejętność wybaczenia sobie i innym. To był najtrudniejszy pojedynek i autorka podobnie jak z pieszej wyprawy wyszła z niego zwycięsko.
Z racji tego, że czytanie jest dla mnie jak podróżowanie, wziąłem się za książkę (przynajmniej jak sądziłem) podróżniczą i przygodową. Opowieść młodej kobiety, która zdecydowała się porzucić wszystko i wyruszyć w długą podróż z wielkim i ciężkim plecakiem przez amerykańską dzicz musiała mnie zainteresować. Musiałem odbyć te podróż.
Z wielką przyjemnością i podziwem...
Michelle Paver w swojej "młodzieżowej" (daję cudzysłów bo nie lubię takich podziałów) serii "Kroniki Pradawnego Mroku" pokazała, że uwielbia umieszczać człowieka w trudnych warunkach klimatycznych i zmuszać go do ciężkiej walki o przetrwanie. W "Cieniach w mroku", powieści "dla dorosłych", pielęgnuje swoje upodobania w tej dziedzinie, robiąc to przy okazji na bardzo wysokim poziomie.
Dla głównego bohatera Jacka życie zawsze polegało na walce o przetrwanie. Pozbawiony pewności siebie, zahukany i lękliwy zdaje się słabo nadawać na odkrywczą wyprawę na dziki i zimny Spitsbergen. Ale właśnie, może z racji tego, że musiał wcześniej znosić niedogodności życiowe ma szansę sobie lepiej poradzić od pozostałych członków wyprawy, zbyt pewnych siebie i lekceważących trochę wyzwanie jakie przede nimi stoi. To właśnie zahukany Jack będzie musiał stawić czoło niebezpieczeństwu jakie czyha na niedostępnym terenie.
Powieść jest napisana w formie dziennika Jacka co jest genialnym zagraniem ze strony autorki bowiem pozwala znaleźć się bezpośrednio w umyśle głównego bohatera. Widzieć całą jego walkę z trudami wyprawy, oraz wszystkie towarzyszące temu emocje, wątpliwości oraz próby przezwyciężania ich. Jest także przy okazji zwyczajnym dziennikiem wyprawy odkrywczej zawierającym dużo opisów Spitsbergenu jak i codziennej krzątaniny na stacji badawczej.
Uwielbiam powieści, które pokazują, że prawdziwa odwaga i wytrwałość może kryć się w ludziach kompletnie niepozornych. Nieraz w tych, którzy sami nie zdają sobie z niej sprawy. Cechy jakie odkrywa w sobie Jack oraz cena jaką płaci za to odkrycie sprawiają, że powieść "Cienie w mroku" jest czymś w rodzaju bajki dla dorosłych. Bajki z dreszczykiem, którą się wyśmienicie czyta pomimo, że robi się od tego bardzo zimno, ciemno i strasznie. Jak na Spitsbergenie.
Michelle Paver w swojej "młodzieżowej" (daję cudzysłów bo nie lubię takich podziałów) serii "Kroniki Pradawnego Mroku" pokazała, że uwielbia umieszczać człowieka w trudnych warunkach klimatycznych i zmuszać go do ciężkiej walki o przetrwanie. W "Cieniach w mroku", powieści "dla dorosłych", pielęgnuje swoje upodobania w tej dziedzinie, robiąc to przy okazji na bardzo wysokim...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12-06
O życiu i twórczości Johnny'ego Casha czytałem i oglądałem wiele. W końcu mogłem poznać jego własny punkt widzenia nie tylko za pośrednictwem jego piosenek.
Książkę Faceta w Czerni jest napisana tak swobodnie, że czyta się ją tak jak gdyby siedziało się z nim na kanapie w jego salonie i słuchało jego wspomnień. Cash mówi przede wszystkim co go ukształtowało (mając na niego zarówno pozytywny jak i negatywny wpływ) zarówno jako mężczyznę, muzyka oraz chrześcijanina oraz pomagało mu trzymać te aspekty zwarte ze sobą. Cash bowiem nigdy nie oddzielił ich od siebie bez względu na głębokość bagna w jakie wpadał.
Pomimo swobodnego języka książka jest przeładowana informacjami i wspomnieniami na temat samego Casha oraz bliskich mu osób. Cash nie kryje szczegółów dotyczących jego narkotykowego nałogu oraz ale pisze o nich z emocjonalną powściągliwością. Zauważyłem jednak, że pomimo swojej szczerości nie wspomina niektórych swoich dawnych błędów ale wierzę, że zrobił to by nie pogłębiać ran u swoich bliskich.
Musze jednak przyznać, że książka niewiele wniosła mi nowych informacji na temat Faceta w Czerni. Cash niczym ani pozytywnym ani negatywnym mnie mnie zaskoczył. Po prostu potwierdził wszystko to co na jego temat już wiedziałem i umocnił mój szacunek jaki do niego mam. I właśnie tego spodziewałem się po jego książce. Że Cash przypomni mi jak wspaniałym był człowiekiem. Jak szczerym w swoim przesłaniu i jak inspirującym dla innych nie wyłączając.
O życiu i twórczości Johnny'ego Casha czytałem i oglądałem wiele. W końcu mogłem poznać jego własny punkt widzenia nie tylko za pośrednictwem jego piosenek.
Książkę Faceta w Czerni jest napisana tak swobodnie, że czyta się ją tak jak gdyby siedziało się z nim na kanapie w jego salonie i słuchało jego wspomnień. Cash mówi przede wszystkim co go ukształtowało (mając na niego...
Nic tak nie potęguję wrażeń z czytania książki jak wybór odpowiedniego miejsca do tego. Powieść "Misery" zabrałem na obóz ornitologiczny umieszczony w środku lasu parę kilometrów od najbliższego miasteczka. Taka lokalizacja pomogła mi bardziej zrozumieć poczucie izolacji głównego bohatera mimo, że ja, w przeciwieństwie do niego, w swoim miejscu byłem dobrowolnie i z przyjemnością. Ale do rzeczy i bardziej na serio.
Powieść nie ma zbyt dynamicznej fabuły ale co może zrobić facet przykuty do łóżka. Obserwować swoją monotonną teraźniejszość, wspominać przeszłość i próbować walczyć o przyszłość. O przetrwanie oraz przede wszystkim o zachowanie zdrowia psychicznego. Jest to najcięższa walka i to ona udziela się czytelnikowi najbardziej. W tej walce emocje są dawkowane powoli i subtelnie. W sposób tak delikatny, że początkowo udzielają się w sposób niezauważalny. Niemniej ich konsekwencje są poważne i długotrwałe.
Dla samego Kinga "Misery" jest osobistą powieścią. Nie tylko dlatego, że opisuje prace pisarza od technicznej strony ale przede wszystkim dlatego, że główna bohaterka jest archetypem uzależnienia od narkotyków. Udaje czułość i troskę ale w rzeczywistości więzi i znęca się nad człowiekiem psychicznie i fizycznie. Opis codziennej walki głównego bohatera był dla autora kolejną formą odwyku oraz terapii.
Nic tak nie potęguję wrażeń z czytania książki jak wybór odpowiedniego miejsca do tego. Powieść "Misery" zabrałem na obóz ornitologiczny umieszczony w środku lasu parę kilometrów od najbliższego miasteczka. Taka lokalizacja pomogła mi bardziej zrozumieć poczucie izolacji głównego bohatera mimo, że ja, w przeciwieństwie do niego, w swoim miejscu byłem dobrowolnie i z...
więcej Pokaż mimo to