-
ArtykułySięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać1
-
Artykuły„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać4
-
ArtykułySiedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać4
-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2011-03-29
Tę książkę rzeczywiście trudno określić przeciętną nawet w kategorii "Nawet jak na nastolatkę". Pierwszy raz też skuszę się o porównanie, że książka jest na poziomie bloga. Z reguły nie decyduję się na tak, w pewnym sensie, uwłaczające porównanie dla drukowanych pozycji, ale w tym przypadku jest uzasadnione.
Przede wszystkim w książce widać brak pomysłu w budowaniu powieści - trudno tu wyczuć główną oś fabuły, opisywane wydarzenia w sporej części nie są jakkolwiek istotne czy warte poświęcenia im miejsca w powieści. Pierwsze osiemdziesiąt stron naprawdę zniechęca - brak akcji i pomysłu sprowadza się do rozmów o pogodzie i bezproduktywnych uczt. Dopiero przy dziewięćdziesiątej stronie pojawia się wątek, który może stanowić początek właściwej fabuły. Cóż, przynajmniej osiemdziesiąt stron za późno.
Ów wątek zresztą należy do tych z gatunku mocno przewidywalnych i rozwiązany w bardzo pretensjonalny sposób. Siłą napędową fabuły okazuje się straszna czarownica, która chciała zagłady Atlantydy - a właściwie klątwa, którą główna bohaterka uruchamia przez swoją naiwność.
Warto też wspomnieć, że w tej książce nie tylko wizja świata jest słodka i pretensjonalna - to określenie można przypisać wszystkim postaciom, a także językowi powieści. Sprowadza się to do rozwiązań na miarę czarownicy chcącej zagłady Atlantydy dla dobra kraju. Co ciekawe, księżniczka uczęszcza na lekcje "widzenia sercem", które mają jej umożliwić ocalenie kraju.
Co więcej? Wyidealizowany obraz głównej bohaterki, bardzo jednowymiarowy, wręcz płaski.
Język, pompatyczny i pełen patosu, skłonny do rozpisywania się o detalach, również był przytłaczający i męczący - tutaj pomocny byłby redaktor i wykreślenie przynajmniej 1/3 treści, jednakże autorka podobno zakazała jakichkolwiek korekt. Efekt widać.
Tę książkę rzeczywiście trudno określić przeciętną nawet w kategorii "Nawet jak na nastolatkę". Pierwszy raz też skuszę się o porównanie, że książka jest na poziomie bloga. Z reguły nie decyduję się na tak, w pewnym sensie, uwłaczające porównanie dla drukowanych pozycji, ale w tym przypadku jest uzasadnione.
Przede wszystkim w książce widać brak pomysłu w budowaniu...
2013
2012-10-25
Myślę, że książkę najlepiej opisać ją jako po prostu zafonowską. Ktto już czytał któreś z jego książek o Barcelonie, zna doskonale jego styl i klimat, znak rozpoznawczy Zafona. To była moja pierwsza i ostatnia myśl po przeczytaniu.
Pomysł bardziej z pogranicza horroru i thrillera. To zdecydowanie nie "tylko" powieść obyczajowa, jednak nie to samo, co "Cień wiatru" czy "Gra anioła".
Myślę, że książkę najlepiej opisać ją jako po prostu zafonowską. Ktto już czytał któreś z jego książek o Barcelonie, zna doskonale jego styl i klimat, znak rozpoznawczy Zafona. To była moja pierwsza i ostatnia myśl po przeczytaniu.
Pomysł bardziej z pogranicza horroru i thrillera. To zdecydowanie nie "tylko" powieść obyczajowa, jednak nie to samo, co "Cień wiatru" czy "Gra...
2012-03-24
Na moją opinię w znaczącym stopniu wpływa fakt, że przez przeczytaniem "Tropem Xameleona" sięgnęłam po "O włos od piwa" - zbiór opowiadań o Holendryku i Cadronie, bohaterach, którzy wcześniej zostali przedstawieni w "Tropem Xameleona". Raz, że czytałam na opak, dwa, że zbiór opowiadań spodobał mi się straszliwie. Książka niestety nie przeskoczyła poziomu zbioru, ba, jest przeciętna.
Książki bym nie poleciła, ale byłabym niesprawiedliwa, pisząc, że jest zła. Głównym mankamentem jest rozwlekłość fabuły - co przesuwa właściwy jest początek daleko za połowę, nuży i męczy. Jednak nie jest z kolei szczególnie fatalna - choć sztampowa i przewidywalna, w ostateczności jest dość ciekawie zaplanowana. Niemniej książka nie umywa się do opowiadań - stylistycznie, fabularnie i nawet pod względem bohaterów.
Na moją opinię w znaczącym stopniu wpływa fakt, że przez przeczytaniem "Tropem Xameleona" sięgnęłam po "O włos od piwa" - zbiór opowiadań o Holendryku i Cadronie, bohaterach, którzy wcześniej zostali przedstawieni w "Tropem Xameleona". Raz, że czytałam na opak, dwa, że zbiór opowiadań spodobał mi się straszliwie. Książka niestety nie przeskoczyła poziomu zbioru, ba, jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-03-12
Polecam. Jestem pod wrażeniem tego, jak ta historia się snuje, bo choć pełna akcji, jest jednocześnie spokojna, jakby senna. Jedno w tym przypadku nie wyklucza drugiego. Jak opowieść snuta przez bajarza lub znajomego o kimś, kogo znamy. Dawno nie poczułam takiej więzi z postaciami. Narracja ma swój klimat, czar; przy czym jest dość stateczna, nieporywająca i odnosząc się do opinii osób, które przekreśliły tę książkę z tego powodu, moim zdaniem idealnie oddaje samego Cienia: niby nie jest martwy, ale żywy też nie.
Uwielbiam pomysł przemijających bogów, pierwszy raz spotkałam się z tym u Pratchetta, i dalej strasznie mi się podoba. Przy takim pomyśle nawet klimat typowego, amerykańskiego miasteczka ma swój urok.
Polecam. Jestem pod wrażeniem tego, jak ta historia się snuje, bo choć pełna akcji, jest jednocześnie spokojna, jakby senna. Jedno w tym przypadku nie wyklucza drugiego. Jak opowieść snuta przez bajarza lub znajomego o kimś, kogo znamy. Dawno nie poczułam takiej więzi z postaciami. Narracja ma swój klimat, czar; przy czym jest dość stateczna, nieporywająca i odnosząc się do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
To, co dobrze podsumowuje ten popis grafomaństwa, to recenzje w internecie i analizy, które się pojawiły. To chyba idealnie podsumowuje, jak słaba jest to książka http://www.forum.artefakty.pl/viewtopic.php?f=69&t=1836 A takich artykułów jest w sieci więcej.
Przetrwałam tylko pierwsze 20 stron. Autor może i miał pomysł na dobry system rpg, ale pisać powieści nie potrafi.
To, co dobrze podsumowuje ten popis grafomaństwa, to recenzje w internecie i analizy, które się pojawiły. To chyba idealnie podsumowuje, jak słaba jest to książka http://www.forum.artefakty.pl/viewtopic.php?f=69&t=1836 A takich artykułów jest w sieci więcej.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzetrwałam tylko pierwsze 20 stron. Autor może i miał pomysł na dobry system rpg, ale pisać powieści nie potrafi.