-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2014-07-10
2013-03-29
2014-06-06
2013-07
2014-06-08
2014-06-14
Kolejne spotkanie z Penryn w Świecie Po okazało się jeszcze bardziej wciągające niż za pierwszym razem. Bohaterka nie straciła nic ze swojego charakterku, nadal jest tą samą sarkastyczną młodą damą. I potrafi skopać nie jednego wstrętnego anioła. Uwielbiam sposób w jaki Susan Ee prowadzi akcję. Pozornie powoli, krótkimi rozdziałami przeprowadza nas przez post-apokaliptyczne ulice San Francisco (i nie tylko), ale zachowuje przy tym niezwykłą dokładność i precyzję. Poza tym niesamowicie buduje napięcie, bo kiedy wydaje nam się, że już nic złego nie może się zdarzyć następuje nagły zwrot akcji i obiecywanie sobie "jeszcze tylko jeden rozdział" na nic się zdaje. Bardzo trafnym pomysłem jest też opóźnianie w czasie pojawienia się Raffego, obiektu westchnień głównej bohaterki. To Penryn i jej zmagania z utrzymaniem rodziny przy życiu są najważniejsze w tej historii i autorka wyraźnie nie chce, by coś odciągało od tego naszą uwagę. Jednak kiedy Anioł zostaje w końcu wpleciony bezpośrednio w losy Penryn nie mamy poczucia wymuszenia jego roli. Wszystko mknie bardzo szybko i intensywnie, nie ma czasu na rozterki miłosne bohaterów dłuższe niż 2-3 strony. A nawet wtedy wszystko poprowadzone jest zgrabnie i z wyczuciem. Taką "szczyptę romansu" to ja rozumiem. Zakończenie zawieszone w powietrzu (dosłownie i w przenośni) sprawiło, że czekam z niecierpliwością na kolejną część, chociaż mam wrażenie, że to nie może skończyć się dobrze.
Kolejne spotkanie z Penryn w Świecie Po okazało się jeszcze bardziej wciągające niż za pierwszym razem. Bohaterka nie straciła nic ze swojego charakterku, nadal jest tą samą sarkastyczną młodą damą. I potrafi skopać nie jednego wstrętnego anioła. Uwielbiam sposób w jaki Susan Ee prowadzi akcję. Pozornie powoli, krótkimi rozdziałami przeprowadza nas przez post-apokaliptyczne...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012
2012
2012
2010-11
2009-11
OPINIA ZAWIERA NIEWIELKIE, NIEDOSŁOWNE SPOILERY!
Kiedy dorosnę chcę być taka jak Celaena Sardothien. Postanowione!
Sarah J. Mass już w "Szklanym tronie" udowodniła, że potrafi stworzyć bohaterów z krwi i kości,a wszystko okrasić tajemnicą i wartką akcją, ale dzięki "Koronie w mroku" przyklepuje sobie miejsce na liście moich nowych ulubionych autorów.
Dawno się nie zdarzyło żebym zapałała do głównej bohaterki bezwarunkową sympatią. Zawsze było jakieś "ale"... A to protagonistka była zbyt bezmyślna lub wrażliwa, czy zwyczajnie nudna. Ale nie Cealena! Ta kobieta to mieszanka wybuchowa. Nie potrafię znaleźć na nią innego określenia niż angielskie "badass".
Także panowie radzą sobie bardzo dobrze. Wątek Doriana zwalił mnie z nóg. Nie przepadałam za nim w pierwszej części, wydawał mi się mało interesujący i nie potrzebny. Ale okazuje się, że jego zdolności mogą mieć ogromne znaczenie dla przyszłości królestwa i nie tylko. Och, jak bardzo mam nadzieję, że utrze nosa swojemu przebrzydłemu ojcu. Królowi przydałby się konkretny łomot.
Chaol już wcześniej był moim faworytem. Przez pierwszą połowę książki sprawy między nim a Cealeną toczyły się po mojej myśli, tęcze i jednorożce, wata cukrowa, wspaniałości. Dlatego pytanie brzmiało nie "czy?", a "kiedy?" to wszystko szlag trafi. No i długo nie trzeba było czekać. Jednak nadal trzymam za nich kciuki.
Końcówka książki to szalony rollercoaster emocji i akcji. Dowiadujemy się więcej o polityce Adarlanu, związku króla z magią, a także czegoś o Cealenie co mnie zaskoczyło ogromnie, ponieważ było tak oczywiste, że odrzuciłam tę możliwość już na początku. Mam nadzieję, że Sarah J. Mass nie poprzestanie na trylogii, bo wątki, które zaczęła rozwijać mają zadatki na przynajmniej pięciotomową serię. Na którą będę czekać z niecierpliwością.
OPINIA ZAWIERA NIEWIELKIE, NIEDOSŁOWNE SPOILERY!
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKiedy dorosnę chcę być taka jak Celaena Sardothien. Postanowione!
Sarah J. Mass już w "Szklanym tronie" udowodniła, że potrafi stworzyć bohaterów z krwi i kości,a wszystko okrasić tajemnicą i wartką akcją, ale dzięki "Koronie w mroku" przyklepuje sobie miejsce na liście moich nowych ulubionych autorów.
Dawno się nie...