-
ArtykułyZnamy nominowanych do Nagrody Literackiej „Gdynia” 2024Konrad Wrzesiński1
-
ArtykułyMój stosik wstydu – które książki czekają na przeczytanie przez was najdłużej?Anna Sierant5
-
ArtykułyPaulo Coelho: literacka alchemiaSonia Miniewicz2
-
ArtykułySEXEDPL poleca: najlepsze audiobooki (nie tylko) o seksie w StorytelLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-05-26
2024-05-07
Kolejny Kociolek za mną i, na szczęście, kolejne pozytywne doświadczenie. Książkom tego cyklu bardzo dobrze robi, kiedy pojawia się więcej niż jeden punkt widzenia. W tym przypadku powieść została podzielona na części poświęcone Sarze (w narracji trzecioosobowej) i części poświęcone Edmundowi (w narracji pierwszoosobowej). Zarówno drużyna, jak i żona głównego bohatera przeżywają kolejne intrygujące przygody, a do tego wszystkiego mamy też coraz bardziej komplikującą się intrygę polityczną w tle.
Nigdy nie ukrywałem, że dla mnie największą bolączką tej serii jest sam Kociołek, więc to, że przez calą książkę nie musiałem siedzieć w jego głowie i słuchać jego biadolenia jest dla mnie sporym plusem. W tej części trochę też zmniejszyło się nasilenie gimnazjalnego humoru: mamy mniej przeklinania i mniej śmiania się z pierdów i innych takich (mniej nie znaczy jednak, że wcale).
Książka nie jest wolna od wad: jedną z nich jest powracający jak boomerang motyw tego, że nikomu nigdy nic się nie dzieje, a bohaterowie zawsze w sposób magiczny wychodzą cało z każdej opresji. Na tym etapie, po tylu częściach cyklu, myślę, że ktoś w końcu mógłby umrzeć, choćby tylko po to, by podbić stawkę.
Drugim problemem dla mnie jest zakończenie powieści. Ostateczne starcie zakończyło się bardzo nagle i w bardzo antyklimatyczny sposób. To wygląda wręcz tak, jakby autor zorientował się, że książka jest już dość długa i zdecydował, że czas skończyć, po czym zamknął wątek na jednej stronie. Nie rozwiązała się też związana z tytułowym "Szarym Płaszczem" kwestia, co też odrobinę mnie skonfundowało, ale to w sumie podobnie jak było ze "Skrzynią Pełną Dusz".
Ostatecznie "Szary Płaszcz" jest kolejną powieścią mortkową: lekką, pełną humoru, przygód i dających się lubić bohaterów (nie Ty, Kociołek, Ty nie), którzy zawsze w nieprawdopodobny sposób uciekają z opresji.
Kolejny Kociolek za mną i, na szczęście, kolejne pozytywne doświadczenie. Książkom tego cyklu bardzo dobrze robi, kiedy pojawia się więcej niż jeden punkt widzenia. W tym przypadku powieść została podzielona na części poświęcone Sarze (w narracji trzecioosobowej) i części poświęcone Edmundowi (w narracji pierwszoosobowej). Zarówno drużyna, jak i żona głównego bohatera...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Powtórzę się trochę po "Sercu Lodu", ale jest to druga (i niestety ostatnia) część tego cyklu, więc jest tu dużo podobieństw. "Krew Kamienia" jest bardzo dobrym, old schoolowym, mrocznym fantasy w brutalnym, krwawym świecie, gdzie by znaleźć magię trzeba zajść bardzo daleko albo bardzo głęboko. Powieść ta opowiada o takiej wlaśnie podróży - podróży do wnętrza ziemi. Nie ukrywam, że uważam ten rodzaj fantastyki za bardzo męski: klimat jest ciężki, surowy, trup ściele się gęsto, a to wszystko podlane jest psychologicznym dramatem. Ubolewam, ale tego typu literatura niestety zdaje się nie mieć dużo fanów, stąd i brak kontynuacji.
Pan Arkady Saulski ponownie przedstawia nam świat zdawkowymi opisami, skupiając się na bohaterach, muszących meandrować pomiędzy czyhającymi wszędzie niebezpieczeństwami. W szczegóły fabularne wchodzić nie będę, książka ma jednakże dość podobną konstrukcję jak "Serce Lodu". "Krew Kamienia" według mnie ma zdecydowanie lepszych bohaterów, niż jej poprzedniczka, Harlan i Nira są postaciami ciekawszymi, lepiej zarysowanymi. Tam gdzie Seth i Erin Barinor byli dość generyczni, tam zwłaszcza Harlan daleki jest od bycia po prostu kolejnym bezpłciowym wojownikiem, a jego wewnętrzna przemiana dodaje powieści głębi. Nie sposób jednakże cały czas pozbyć się wrażenia, że bohaterowie powieści to postacie z jakiejś kampanii RPG: Harlan ewidentnie reprezentuje klasę barbarzyńcy, natomiast Nira łowcy.
Książka ma powolne momenty, które zwykle budują napięcie, rozszerzają naszą wiedzę o świecie albo, że się tak wyrażę, rozstawiają pionki na szachownicy. Zdecydowanie przyspiesza w drugiej połowie, pełnej dynamicznych, spektakularnych walk. Zwłaszcza finał powieści jest po prostu znakomity, choć nie wolny od klisz. Arkady Saulski znakomicie wprowadzil też elementy literatury grozy do swojej książki, a opisy tego, co bohaterowie odnajdują w trzewiach ziemi, są co najmniej niepokojące, a niektórym może i nawet zmrożą krew w żyłach.
Na uwagę i pochwały zasługują także postacie kobiece w tej książce. Wielu kolegów po fachu pana Arkadego kobiet pisać po prostu nie umie, natomiast tutaj zostały, po raz drugi, przedstawione bardzo dobrze.
Ja w krwawym, bezwzględnym świecie Orlanu się po prostu zakochałem, a pan Arkady ładuje we mnie swoją literaturą olbrzymie dawki nostalgii związanej z ogrywaniem gier typu Diablo, w czasach, kiedy jeszcze faktycznie były mroczne i emanowały ciężkim klimatem. Ode mnie bardzo wysoka nota i marzę, by jeszcze kiedyś wrócić do Orlanu i przeżyć tam kolejną brutalną przygodę.
Powtórzę się trochę po "Sercu Lodu", ale jest to druga (i niestety ostatnia) część tego cyklu, więc jest tu dużo podobieństw. "Krew Kamienia" jest bardzo dobrym, old schoolowym, mrocznym fantasy w brutalnym, krwawym świecie, gdzie by znaleźć magię trzeba zajść bardzo daleko albo bardzo głęboko. Powieść ta opowiada o takiej wlaśnie podróży - podróży do wnętrza ziemi. Nie...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to