-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2024-04-25
2024-01-31
Było mrocznie, odrażająco, na Halloween jak znalazł. Jako że to zbiór opowiadań to czytało się bardzo szybko, aczkolwiek nie wciągnęła mnie żadna z historii, książka nie potrafiła utrzymać mnie w miejscu.
Było mrocznie, odrażająco, na Halloween jak znalazł. Jako że to zbiór opowiadań to czytało się bardzo szybko, aczkolwiek nie wciągnęła mnie żadna z historii, książka nie potrafiła utrzymać mnie w miejscu.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-07-31
Ani nie ma tu akcji, ani nie jest tak hot, jak mówią... Taka książka na raz, dla mnie dobra na wyciągnięcie się z zastoju, bo styl książki nie jest wymagający, czyta się pływająco.
Ani nie ma tu akcji, ani nie jest tak hot, jak mówią... Taka książka na raz, dla mnie dobra na wyciągnięcie się z zastoju, bo styl książki nie jest wymagający, czyta się pływająco.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-10-31
To jest prawdziwa wersja średniowiecznego Venoma. Było zabawnie, wciągająco (niektórzy mówią, że strasznie, ale mnie nic nie przeraziło; świetnie czytało się to nocą). I tu i w "Magi cierni" autorka pokazuje, że potrafi stworzyć oryginalnych bohaterów i historie, które nie wyjdą nam z głowy.
To jest prawdziwa wersja średniowiecznego Venoma. Było zabawnie, wciągająco (niektórzy mówią, że strasznie, ale mnie nic nie przeraziło; świetnie czytało się to nocą). I tu i w "Magi cierni" autorka pokazuje, że potrafi stworzyć oryginalnych bohaterów i historie, które nie wyjdą nam z głowy.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-11-03
Poprzednia książka wymięka przy tej książce autorki. Było bardziej zabawnie, wciągająco, słodko i hot. Bohaterowie są 100 razy lepsi, historia tej dwójki był bardziej wciągająca... Po prostu było wszystko bardziej.
Poprzednia książka wymięka przy tej książce autorki. Było bardziej zabawnie, wciągająco, słodko i hot. Bohaterowie są 100 razy lepsi, historia tej dwójki był bardziej wciągająca... Po prostu było wszystko bardziej.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-04-18
„Darkfever” przeczytałam trochę w ciemno, znałam opis i wiedziałam, że była już w Polsce. W trakcie czytania dowiedziałam się, że ta seria ma ponad dziesięć tomów, jest to slow burn, główny bohater to materiał na książkowego męża i to świetnie zapowiadająca się seria.
Co ja o tym sądzę po przeczytaniu? Cóż, nie uważam tej książki i jej bohaterów za porywających, jest to średni wstęp do – być może – dobrej serii. Pomysł autorki na przedstawienie fae i wplecenie ich w nasz świat jest oryginalny (i może być trochę kontrowersyjny), a wszelakich informacji mamy podanych całkiem sporo, dzięki czemu można stworzyć sobie niezły obraz. Akcja nie raz mi się podobała i mnie wciągnęła, bez większych fajerwerków, lecz było fajnie.
Książka jest lekka i szybko się czyta, ale z biegiem historii to zaczyna być skazą na stworzonym świecie. Styl autorki jest dość nietypowy jak dla mnie, bo omija wszelką dobrą, głębszą akcję. Działa na zasadzie, że na końcu jednego rozdziału np. bohaterowie mają rozmawiać o akcji i wcielić ją w życie, a z początkiem następnego rozdziału bohaterka w strzępach opowiada o rozmowie, akcji i co działo się po. Przeszłość licząca godzinę do tyłu albo przyszłość, która za chwilę się stanie (akurat tego drugiego nie zaliczam do minusów, bo dawno temu czytałam książki tego typu, po prostu było dziwnie) pojawiała się nie raz. Im dalej czytałam, tym więcej pojawiało się takich „pół rozdziałów” i się wkurzałam, bo byłam bardzo tego ciekawa!
Głównych bohaterów nie polubiłam. Mac ma dwadzieścia dwa lata, a zachowuje się momentami jak trzynastolatka z obsesją na punkcie mody, swojego wyglądu i paznokci (duuużo jest tego w ciągu całego tomu), rozmyśla nad wszystkim po sto razy, głównie są to nieistotne rzeczy; jej postać nie pasuje mi do tej historii. Jericho Barrons w swoim niesamowitym mroku i bogactwie… jest nijaki; ma fajne cechy tylko w teorii, w praktyce jest tylko burkliwym facetem, który wykorzystuje główną bohaterkę. Slown burn? Musi to być bardzo wolny romans, bo w tym tomie chemii nie ma w ogóle, podejrzewam, że pojawi się w następnych.
Historia nie była najgorsza, trzeba wziąć pod uwagę, że została napisana kilkanaście lat temu, więc wtedy standardy były inne. Widzę te minusy, jestem ich świadoma, ale jednak dobrze się przy tym bawiłam, znalazłam mniejsze plusy, zostałam zaciekawiona serią i sięgając po drugi tom będę wiedzieć bardziej, czego oczekiwać po książce i autorce ;)
„Darkfever” przeczytałam trochę w ciemno, znałam opis i wiedziałam, że była już w Polsce. W trakcie czytania dowiedziałam się, że ta seria ma ponad dziesięć tomów, jest to slow burn, główny bohater to materiał na książkowego męża i to świetnie zapowiadająca się seria.
Co ja o tym sądzę po przeczytaniu? Cóż, nie uważam tej książki i jej bohaterów za porywających, jest to...
2022-07-05
Do książki definitywnie przyciągnął mnie opis; zapowiadał oryginalną historię. Później wpadło trochę niepewności, bo pojawiało się coraz więcej nad nią zachwytów, a z gustami i debiutami bywa różnie. I wiecie co? To był całkiem udany debiut :)
Historia nie okazała się orginalna, ale fajna i logiczna i nietypowe było połączenie malarki i adwokata w relacji romantycznej ;) Książka miała dość pospolity charakter, niczym nie wyróżniała się w emocjach i stylu, lecz im dalej się czytało, tym stawała się zabawna (sytuacje, teksty nie raz były żenujące, ale powodowały u mnie śmiech, a nie irytację).
Główni bohaterowie byli fajni, zabawni i sarkastyczni, i im bliżej końca książki byłam, tym bardziej ciekawiły mnie ich dalsze losy. Relacja Avy i Cartera rozwijała się baaardzo powoli i teraz nie rozwija się w coś więcej - trzeba czekać na drugi tom :/ Mogłoby się to wydawać złe, ale tu było dobre i przyjemniej się to czytało... Aż dostajemy zakończenie części pierwszej; dostajemy go w nieoczekiwanym momencie, od tak, bohaterowie wychodzą na korytarz i "ciąg dalszy nastąpi"... I ja czekam na ten ciąg dalszy ;)
Do książki definitywnie przyciągnął mnie opis; zapowiadał oryginalną historię. Później wpadło trochę niepewności, bo pojawiało się coraz więcej nad nią zachwytów, a z gustami i debiutami bywa różnie. I wiecie co? To był całkiem udany debiut :)
Historia nie okazała się orginalna, ale fajna i logiczna i nietypowe było połączenie malarki i adwokata w relacji romantycznej ;)...
2022-01-08
Typowe romansidło - to pomyślałam po przeczytaniu tej książki, ale w tym przypadku to jest fajne, książka była przyjemna, spokojna, lekka, słodka, ale bez przesady. Trochę męczyłam tą książkę, ale nie przez jakość, tylko najwidoczniej potrzebuję czegoś bardziej skomplikowanego i emocjonującego :p
Bohaterowie, byli prości, ale polubiłam ich, choć nie wiem, czy zostaną w mojej pamięci na długo :) Relacja Lindena i Steph była od początku zaplanowana przez autorkę i nie było sytuacji w stylu: "Jak to się stało, że oni już są ze sobą?", jak czasami to bywa w takich książkach.
Jeżeli chcecie lekkiego romansidła, który może wam się spodobać, to szczerze polecam wam tą książkę. Chociażby dla poznania tej historii, bo może będziecie mieć swoje spostrzeżenia albo kompletnie inne opinie, a jeżeli już jesteście po jej lekturze, to dajcie znać, co o niej sądzicie.
Typowe romansidło - to pomyślałam po przeczytaniu tej książki, ale w tym przypadku to jest fajne, książka była przyjemna, spokojna, lekka, słodka, ale bez przesady. Trochę męczyłam tą książkę, ale nie przez jakość, tylko najwidoczniej potrzebuję czegoś bardziej skomplikowanego i emocjonującego :p
Bohaterowie, byli prości, ale polubiłam ich, choć nie wiem, czy zostaną w...
2023-02-19
Mogę zacząć od końca? :D
Ostatnie sto dwadzieścia stron pochłonęły mnie najbardziej z całej serii. Ostatnie bitwy jakie stoczyły plemiona Słońca i Księżyca były najlepszymi momentami w tej serii, przysięgam. Bohaterowie wciąż są mi trochę obojętni, nie pałam do nich ani miłością, ani nienawiścią, ale w końcu to, co robili, to co się z nimi działo mnie naprawdę interesowało. Do tej pory cała seria była dla mnie dobrym odmużdżaczem (w każdym tomie była akcja, i tutaj na początku też, ale nie mogłam się na serio w to wkręcić), a tutaj niektóre sceny sprawiły, że buźka mi się otworzyła ;p Gdyby tak była napisana cała książka dałabym jej dziewięć gwiazdek.
Okej, a co w takim razie z pierwszą częścią książki? A no było nudno (tylko nie bijcie). Przez całą książkę coś się działo, ale te akcje zostały napisane przez autorkę bez tej iskry, którą się tak zafascynowałam na koniec. Początek „Zaćmienia” miał wady pierwszego tomu, czułam wyłącznie obojętność i zastanawiałam się ile mi zajmie przebrnięcie przez te prawie czterysta stron. Później, powolutku zaczęłam się relaksować przy książce (tak jak było to w przypadku drugiego tomu) i bum! Gdybym miała czas i mniejszy stos hańby przeczytałabym całą serię od nowa, żeby sprawdzić czy ja coś przegapiłam, czy faktycznie ta iskra autorki do wciągających akcji przebudziła się na koniec serii.
O bohaterach już wspominałam, lecz napomknę jeszcze o głównych bohaterach, czyli Levone i Sony oraz wątku romantycznym… Nie poczułam tego przez całą serię. Chemia między tą dwójką to dla mnie po prostu przyjaźń, a nie miłość. Już więcej odczuwałam miłości między Levonem a Moundem, te ich przytyki były cudowne.
Historia kręci się wokół duchów i totemów. Żałuje trochę, że było tak mało wzmianek o totemach, a jeżeli się pojawiały to były to tylko totemy głównego bohatera. Totemy bohaterów, którzy pojawiali się dość często, nie były tu nawet wspomniane. Szkoda, że wątek przez który najbardziej polubiłam tą serię zszedł na dalszy plan.
Trylogia „Dnia i nocy” już za mną, a ja ją polecam każdemu fanowi fantastyki, który pragnie trochę relaksu i szybkiej książkowej przegryzki ;)
Mogę zacząć od końca? :D
Ostatnie sto dwadzieścia stron pochłonęły mnie najbardziej z całej serii. Ostatnie bitwy jakie stoczyły plemiona Słońca i Księżyca były najlepszymi momentami w tej serii, przysięgam. Bohaterowie wciąż są mi trochę obojętni, nie pałam do nich ani miłością, ani nienawiścią, ale w końcu to, co robili, to co się z nimi działo mnie naprawdę...
2023-02-14
Fajne, luźne, zabawne romansidło, od co, żadnego szału. Pewnie ze trzy lata temu i jakieś sto osiemdziesiąt książek temu zakochałabym się w tej historii, ale dzisiaj była to dobra książka na odpoczynek od świata i mocnych książek.
Wszystko jest tu oklepane – współlokatorzy, hate-love, „nieodpowiedni” związek według wszystkich, lecz autorka wpuściła tu dużo humoru. Pomysły bohaterów na „zemstę” i ich dialogi nie raz mnie rozśmieszyły do łez. Problemy i trudna przeszłość Troya i Charlie zostały dość lekko przedstawione i nie wywołały żadnych emocji i przemyśleń nad swą egzystencją. Bohaterowie niczym się nie wyróżniali, ale połączenie sportowca i kujonki, fanki LARPu był fajnym pomysłem.
Książkę kupiłam jakiś czas temu spontanicznie, a teraz po nią sięgnęłam, żeby sprawdzić styl autorki. Znajdziecie m n u s t w o podobnych książek – lekkich, krótkich, zabawnych – o podobnym stylu, ale jeżeli chcecie przeczytać tą konkretną to wam ja polecam (kurczaki i smerfowy kolor już nie będą takie same ;)
Tylko ostrzegam, żebyście się nie spodziewali hot romansu 3/5, jak jest z tyłu okładki. Ja daję tu mocne 1,5/5. Dla osoby, która przebrnęła przez różne erotyki ta książka nie należy do gorących.
Ps. Przeczytałam duuużo książek z tego wydawnictwa i zdziwiłam się, jak słaba była tu korekta. Nie mówię o ortografii, tłumaczeniu itd. tylko były tu tak zmieniane słowa (czasami tworzone nowe), że za pierwszym razem nie dało się zrozumieć sensu zdania. Te kwiatki były sporadyczne, ale w pewnym momencie pojawiały się co parę stron :\
Fajne, luźne, zabawne romansidło, od co, żadnego szału. Pewnie ze trzy lata temu i jakieś sto osiemdziesiąt książek temu zakochałabym się w tej historii, ale dzisiaj była to dobra książka na odpoczynek od świata i mocnych książek.
Wszystko jest tu oklepane – współlokatorzy, hate-love, „nieodpowiedni” związek według wszystkich, lecz autorka wpuściła tu dużo humoru. Pomysły...
2022-05-24
Książka opiera się na znanym nam schemacie - dwie nienawidzące się strony i dwójka młodzieńców pokazujących, że zwaśnione strony potrafią się dogadać. Brzmi oklepanie, lecz tutaj ten schemat został pokazany w nowy sposób, którego jeszcze nie spotkałam :) Historia opowiada o dwóch plemionach - Słońca i Księżyca, w których ludziom towarzyszą totemy - przyjaciele i obrońcy w zwierzęcej postaci. Wiele rzeczy mi się spodobało (i tych dużych i tych małych), ale też były rzeczy, które mi nie podpasowały.
Cała akcja była spójna, aczkolwiek nie zawsze wczuwałam się w historię :/ Raz naprawdę się wciągałam, a za chwilę wręcz na odwrót i tak w kółko. Ostatnie rozdziały wybiły się z tego schematu i gdy skończyłam książkę niedowierzałam, że to koniec.
Co do bohaterów to też potrzebowałam czasu, żeby poczuć coś do nich, bo długo byli mi obojętni. Kończąc ten tom zaczęłam lubić Levone, bardzo polubiłam Tress :D i zaczęłam rozumieć postać Sonya. Jestem ciekawa jak autorka poprowadzi ich dalsze losy, bo zakończenie stworzyło od groma pytań.
Jedyną rzeczą, której nie mogłam przełknąć to wiek Levone... Levone powinien mieć te minimum 20, a nie 18. Dlaczego? To prawdziwy facet, dowódca, książę, troskliwy mężczyzna; z nastolatka to on w sobie nie ma nic, nawet w wyglądzie. Dzięki temu, że historię poznajemy z perspektywy obydwojga bohaterów dobrze go poznajemy i ta świadomość, że on ma 18 lat bardzo nie pasuje mi do osoby, którą jest.
Całość jest okej, bez szału, pozwala czytelnikowi się zrelaksować i jednoczenie zachęca do sięgnięcia po kolejne tomy. Ja też was zachęcam ;) Nie gwarantuję, że wam się spodoba, ale zapewniam, że poznacie coś starego na nowo :)
Książka opiera się na znanym nam schemacie - dwie nienawidzące się strony i dwójka młodzieńców pokazujących, że zwaśnione strony potrafią się dogadać. Brzmi oklepanie, lecz tutaj ten schemat został pokazany w nowy sposób, którego jeszcze nie spotkałam :) Historia opowiada o dwóch plemionach - Słońca i Księżyca, w których ludziom towarzyszą totemy - przyjaciele i obrońcy w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-03-27
Na pewno słyszeliście już o Leigh Bardugo i nie jedno z was zna jej twórczość. Ja od dawna mam na półce większość jej książek. Wieki przed założeniem bookstagrama bardzo mnie zachęciły, ale długo musiały czekać na swoją kolej. Wiecie jak to jest ;) Ale w końcu sięgnęłam po "Cień i kość" (podobno najlepiej zacząć od niej ;)) I trochę nie wiem, co mam sądzić...
Dawno nie czytałam tak przyjemnej fantastyki. Pierwszy tom jest lekki, przyjemny, czyta się w mgnieniu oka, książka spod etykiety "zrelaksuj się" :P Ale... bum! Autorka funduje nam zwrot akcji i ja mam w głowie jedno wielkie "ŻE CO?". Nadal czyta się szybko i fajnie, ale pojawia się ten lekki dreszczyk niewiedzy i ekscytacji.
Z drugiej strony nie było wielkiego "wow". Zabrakło mi tej iskry, która naprawdę wciągnęłaby mnie w ten świat. Po prostu zostałam zaintrygowana do tego stopnia, że chcę sięgnąć po kolejny tom i wiedzieć, co dalej, bo zakończenie stawia znak zapytania, a ja chcę poznać odpowiedzi.
Sprawy też nie za bardzo ułatwili bohaterowie. Fajni, nawet trzecioplanowi, jednak nie przywiązałam się do nich :/ Główna bohaterka, Alina ma w sobie jakiś potencjał, który mam nadzieję się rozwinie w kolejnych tomach. Zmrocz, którym większość się zachwyca mnie wkurzył, i to jak...! Dalej milczę, bo nie spojlerujemy :D Powiem tyle, że mam przeczuciem, a nawet w i e m, że tu nic nie jest takie jakie się nam wydaje ;p
Ps. W książce zdecydowanie można wyczuć, że autorka inspirowała się Rosją, jej kulturą, językiem, historią i wieloma innymi. Np. w książce jest Cybeja - kraina zimy, zagłada dla samotników, kilka razy jest powiedziane "wysłać na Cybeję" i lampka od razu się zapala :P Takich smaczków jest cała masa i to jest super! Nie spotkałam się jeszcze z czymś takim i to również zachęca do dalszego przeczytania serii ;)
Na pewno słyszeliście już o Leigh Bardugo i nie jedno z was zna jej twórczość. Ja od dawna mam na półce większość jej książek. Wieki przed założeniem bookstagrama bardzo mnie zachęciły, ale długo musiały czekać na swoją kolej. Wiecie jak to jest ;) Ale w końcu sięgnęłam po "Cień i kość" (podobno najlepiej zacząć od niej ;)) I trochę nie wiem, co mam sądzić...
Dawno nie...
2022-02-28
Ta książka jest po prostu do czytania. Nie ma zbędnego analizowania stylu autorki, fabuły, bohaterów - po prostu czytasz, czytasz dla przyjemności i o niczym nie myślisz. Nie pamiętam żebym czytała kiedyś taką książkę...
Książka jest lekka, krótka i przyjemna, nie służy do odskoczni, ale do pełnego relaksu. Jest to komedia (nie raz się pojawi się uśmiech ;)) i romans biurowy, ale inny od romansów biurowych jakie do tej pory czytałam. Oczywiście głównie chodzi o głównych bohaterów.
Ich relacja nie była taka oczywista na początku, a później powolutku (naprawdę powoli) zaczęła się pojawiać, rozwijać i w końcu skończyło się happy endem. To nie była książkowa miłość, to było bardzo realne, jak mogę tak powiedzieć ;p Ta relacja to również bardzo fajna relacja hate-love, więc nudą nie wiało ;)
Bohaterowie sami w sobie też nie są typowi. Tytułowy gentleman nie jest wcale oczywisty, naprawdę, ja byłam zaskoczona, że to o n nim jest. Mary-Ann też nie jest typowym korposzczurem - sama się w końcu zastanawia jakim cudem wylądowała w tym wyścigu.
Jeżeli macie dość myślenia, analizowania swojego życia, życia bohaterów książkowych, to ta książka naprawdę pozwoli wam odpocząć i miło spędzić czas ;)
Ta książka jest po prostu do czytania. Nie ma zbędnego analizowania stylu autorki, fabuły, bohaterów - po prostu czytasz, czytasz dla przyjemności i o niczym nie myślisz. Nie pamiętam żebym czytała kiedyś taką książkę...
Książka jest lekka, krótka i przyjemna, nie służy do odskoczni, ale do pełnego relaksu. Jest to komedia (nie raz się pojawi się uśmiech ;)) i romans...
2022-05-08
Nie zliczę ile razy miałam tą książkę w rękach z zamiarem przeczytania jej z kilku powodów. Spodziewałam, się od początku, że dostanę lekki romansik na czwartkowe popołudnie (i tak się naprawdę okazał) i ta okaładka jest jedną z lepszych z modelem jaką posiadam na półce, jak i nie najlepszą :P No i ten tytuł :D Żadko kiedy książki kuszą mnie swoim tytułem, a ta książka to chyba pierwszy taki przypadek ;)
Początek spodobał mi się, początek relacji bohaterów też i zapowiadało się na bardzo przyjemne romansidło :D Później jednak już historia przestała mnie tak ciekawić, a później pojawił się wątek, którego nie lubię, który zdominował całą drugą połowę historii i książka z miłej stała się dla mnie obojętna :/ Ogólnie mam wrażenie, że w pierwszej połowie książki znalazło się wszystko, przez co akcja za szybko się rozwinęła, a wątek, który nie lubię, został rozciągnięty aż do przesady.
Bohaterowie byli oklepani, niczym się nie wyróżnili, całkowicie mi obojętni, jedynie Landon okazał się barwniejszym bohaterem (z facetami z tatuażami i kolczykami tak powinno być, co nie ;)).
Źle wspominać tej książki nie będę i jeżeli szukacie czegoś lekkie, na raz, to polecam. Przeczytajcie, przekonacie się na własnej skórze, może wam też coś nie podpasuje, a może będzie wręcz przeciwnie ;)
Nie zliczę ile razy miałam tą książkę w rękach z zamiarem przeczytania jej z kilku powodów. Spodziewałam, się od początku, że dostanę lekki romansik na czwartkowe popołudnie (i tak się naprawdę okazał) i ta okaładka jest jedną z lepszych z modelem jaką posiadam na półce, jak i nie najlepszą :P No i ten tytuł :D Żadko kiedy książki kuszą mnie swoim tytułem, a ta książka to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-05-15
Przyszła pora zapoznać się z twórczością Danielle L. Jensen :D
Największą, jedyną, zaletą był świat zbudowany przez autorkę. Zazwyczaj długie i szczegółowe opisy są dla mnie męczące, a tu? Klimat królestw, mostu, wysp, morza, był dosłownie wyczuwalny; oczyma wyobraźni widziałam te dżungle, czułam wilgoć w powietrzu, deszcz na skórze, naprawdę coś pięknego. Jeszcze nie spotkałem książki, która tak urzekłaby mnie samym wykreowanym światem, opisami. I tu się kończą plusy historii :|
Bohaterowie nie wywarli na mnie w sumie żadnego większego wrażenia i nie wiem jak mam ich opisać, po prostu byli. Relacja między Larą a Arenem jest określana jako relacja hate-love - ja tego nie czułam kompletnie, ani nienawiści, ani miłości, zwyczajnie na początku się nie lubili, a później się polubili :)
Akcji torchę było, było kilka fajnych zdarzeń, ale też nie wywarły na mnie żadnych większych emocji, a często w ogóle tego nie robiły. Pomysł był, ale zabrakło mi tej iskry, która trzyma nas w napięciu przy scenach akcji ;p
Książka choć średnia, to przyjemnie się ją czytało i było można przy niej odpocząć przez ten brak iskry, więc w sumie są dwa plusy :P I na pewno zakończenie tego tomu sprawia, że chce się sięgnąć po drugi tom.
Przyszła pora zapoznać się z twórczością Danielle L. Jensen :D
Największą, jedyną, zaletą był świat zbudowany przez autorkę. Zazwyczaj długie i szczegółowe opisy są dla mnie męczące, a tu? Klimat królestw, mostu, wysp, morza, był dosłownie wyczuwalny; oczyma wyobraźni widziałam te dżungle, czułam wilgoć w powietrzu, deszcz na skórze, naprawdę coś pięknego. Jeszcze nie...
2022-05-20
Książka trafiła chyba w najgorszy okres czytelnika - dołek czytelniczy :/ który złapał mnie niedawno i nie nie chce puścić, lecz ostatnie 150 stron książki pochłonęłam na raz (co u mnie jest sporym sukcesem).
Świat nadal mi się bardzo podobał, poznaliśmy nowe miejsca i dokładniej już wcześniej poznane. Akcja w tej części bardziej mi się podobała, wciągnęła mnie w porównaniu do pierwszej, gdzie w ogóle tego nie czułam. Ale relacja między bohaterami była dla mnie jeszcze bardziej mdła, w ogóle jej nie czułam. Muszę jednak przyznać, że punkt kumulacyjny w tej części, w relacji Lary i Arena pierwszy raz mnie poruszył :P
Opowieść opiera się na schematach, jest przewidywalna, rzadko wywoływała we mnie jakiekolwiek emocje. Choć można uznać to za minus, to w przypadku tej książki uważam to nawet za plus, bo dzięki tym rzeczom książka okazała się idealną na relaks, mogłam po prostu czytać bez emocji, wyłączyć się, a o taką lekturę jest ciężko.
Dla ciekawych dodam, że książka jest pisana w formie trzecioosobowej i z perspektywy obydwojga bohaterów, mi się to osobiście bardzo podoba :)
Książka trafiła chyba w najgorszy okres czytelnika - dołek czytelniczy :/ który złapał mnie niedawno i nie nie chce puścić, lecz ostatnie 150 stron książki pochłonęłam na raz (co u mnie jest sporym sukcesem).
Świat nadal mi się bardzo podobał, poznaliśmy nowe miejsca i dokładniej już wcześniej poznane. Akcja w tej części bardziej mi się podobała, wciągnęła mnie w porównaniu...
2021-11-25
Książka długo musiała czekać na swoją kolej, ale chyba czekała tyle, żeby trafić na idealny moment ;)
Przez książkę płynęłam i z czytania wynosiłam samą przyjemność! Nie była wybitna, lecz bardzo przyjemna, historia była krótka, jednak zdążyła się na tyle rozwinąć, że mnie wciągnęła. Fabuła była ciągła, lekka i nie wiało nudą ;) Super było to, że historia zaczęła być opowiadana przez Rydera, a później co jakiś czas pojawiała się jego perspektywa. "Kłopot" głównej bohaterki w innej książce byłby dość ciężki, a tu - choć sprawa naprawdę trudna - była przedstawiona łagodnie, lecz nie została zbagatelizowany.
Relacja Cassie i Rydera na początku nie wydawała mi się łatwa do rozwinięcia (on miał porachunki z jej bratem, a ona chciała ratować siebie i również swojego brata, i ich dom rodzinny :p) - chyba przez to, że książka nie ma nawet trzystu stron i od początku była trochę za lekka na taką relację. I tu mnie autorka zaskoczyła - wybrnęła z tego z klasą, nie umniejszając charakteru historii oraz bohaterów, a nadal pisząc lekko. Ryder był bardzo fajny, nie zostanie moim mężem książkowym, ale potrafił ogranąć swoją zdziczałą naturę, był stanowczy, ale jednocześnie potrafił być łagodny ;) Cassie polubiłam - jej charakter nie był na siłę skomplikowany.
Jeżeli będę chciała przeczytać coś trochę odmóżdżającego, lecz fajnego, wiem po jaką serię sięgnę ;)
Książka długo musiała czekać na swoją kolej, ale chyba czekała tyle, żeby trafić na idealny moment ;)
Przez książkę płynęłam i z czytania wynosiłam samą przyjemność! Nie była wybitna, lecz bardzo przyjemna, historia była krótka, jednak zdążyła się na tyle rozwinąć, że mnie wciągnęła. Fabuła była ciągła, lekka i nie wiało nudą ;) Super było to, że historia zaczęła być...
Eh... To był taki typowy (dla mnie) komediowy romans z żenującymi erotycznymi tekstami, podtekstami, scenami erotycznymi, które chciało się szybko ominąć. Historia żenująca, ale też rozśmieszająca. Z główną bohaterką trochę się utożsamiam i ją polubiłam, za to to był chyba najgłupszy główny bohater. Przysięgam, Blake był jak ten drugoplanowy bohater, kumpel głównego bohatera, który mało myśli, a jak już to o trzech rzeczach: sporcie, żarciu i $ek$Ie. Bywał słodki, ale zaraz przypominał o swoim małym móżdżku. Jako poboczny bohater fajny, ale czytając książkę z takim głównym bohaterem nie raz skrzywiłam się, walnęłam w czoło albo roześmiałam niezręcznie, bo teksty były jak: "bolą cię dziś nogi? Bo cały dzień chodzisz mi po głowie". Zdecydowanie wolę Ellę Kennedy w pojedynkę;)
Eh... To był taki typowy (dla mnie) komediowy romans z żenującymi erotycznymi tekstami, podtekstami, scenami erotycznymi, które chciało się szybko ominąć. Historia żenująca, ale też rozśmieszająca. Z główną bohaterką trochę się utożsamiam i ją polubiłam, za to to był chyba najgłupszy główny bohater. Przysięgam, Blake był jak ten drugoplanowy bohater, kumpel głównego...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to