Heart breaker Michelle Hercules 6,7
ocenił(a) na 539 tyg. temu 💔"Nigdy nie jest za późno, by zacząć doceniać w życiu dobre rzeczy".
.
.
Obłędnie pachnąca apetycznymi wypiekami opowieść o młodych dorosłych z determinacją dążących do realizacji swoich własnych marzeń oraz celów. To niepozbawiona wad, nieco infantylna, momentami przesłodzona typowa młodzieżowa historia nasączona mnóstwem licealnych dramatów, a także dylematów. Lekka jak piórko, przyjemna niczym spacer w promieniach zachodzącego słońca, a jednocześnie przewidywalna fabularnie. Poruszająca istotne problemy współczesnego świata, takie jak: przemoc domowa czy wykorzystywanie nieletnich. Obrazująca niezdrowe relacje nastolatków z rodzicami pragnącymi za wszelką cenę kontrolować swoje dzieci. Z rodzicami, którzy nie zważają na pragnienia swoich pociech, podcinają im skrzydła i jedynie unieszczęśliwiają, zamiast wspierać ich obiecującą wizję przyszłości.
.
Nie ukrywam, że pierwszy tom z serii “Buntownicy z Rushmore” okazał się dla mnie niemałym rozczarowaniem. Aczkolwiek pomimo tego postanowiłam obdarować Michelle Hercules jeszcze jedną szansą, co za tym idzie sięgnąć po inną lekturę spod jej pióra. Miałam ogromną nadzieję, iż tym razem spędzę z jej tekstem miło czas, ale niestety nie do końca tak się stało. Z ręką na sercu stwierdzam, że “Heart breaker” to historia po prostu nijaka, sztampowa, dziecinna, bezbarwna, pozbawiona realizmu, a w dodatku jeszcze słabsza od poprzedniej części. Kreacja głównych postaci, czyli Jane oraz Andreasa zupełnie do mnie nie przemówiła. On dosłownie jednego dnia położył się spać z łatką playboya, łamacza damskich serc, a obudził się już jako pantoflarz. Ciągle powtarzał, iż nigdy nie będzie w związku, lecz nagle się w nim znalazł. Ona natomiast z nieśmiałej, potulnej osiemnastolatki, z dnia na dzień zmieniła się w buntowniczkę i waleczną lwicę. Nie rozumiem też zbytnio czynów protagonistki, które zostały opisane w pierwszym rozdziale. Dlaczego skłoniła podstępem chłopaka, którego skrycie darzyła sympatią do tego, aby się z nią przespał? Czy młode dziewczyny właśnie tego pragnął w dzisiejszych czasach – utraty dziewictwa z pijanym, nieświadomym ich tożsamości facetem? Jakby tego było mało po niecałym tygodniu związku nie mogła znieść faktu, iż jej ukochany nie wyznał jej jeszcze miłości. Bolało ją to i chciało jej się płakać, w końcu ona kochała go już od ponad trzech lat. Nie przyszło jej przecież do głowy, że po zaledwie kilku dniach wspólnego życia nie każdy bywa stuprocentowo pewien swoich uczuć. Między bohaterami nie wyczułam żadnej chemii, magnetycznego przyciągania czy iskrzącej się energii. Jeśli już coś ich łączyło to niestety jedynie to, iż oboje mieli pochrzanionych rodziców – ojciec karał Andreasa pięścią, natomiast matka Jane słowami i czynami. Muszę zaznaczyć, że nie przypadło mi do gustu dziwne słownictwo użyte w opisach scen erotycznych. Sformułowania typu: “wchodzę w jej ciepły tunel”, “ciągnie ci druta”, “drąg” czy “szparka” spowodowały, iż podczas śledzenia tego tekstu towarzyszyło mi głównie uczucie zażenowania.
.
Michelle Hercules stworzyła historię, która z pewnością spełniłaby moje oczekiwania, gdybym miała aktualnie osiemnaście lat i dopiero wkraczała w ten niezwykły świat romansów. “Heart breaker” to według mnie podobna do wielu innych książek, pozbawiona humoru, emocji, wyrazistości, zwrotów akcji lektura na dość niskim poziomie, z uwagi na to raczej już nie sięgnę po inne powieści spod pióra tej autorki. Komu polecam tę książeczkę? Myślę, że spodoba się ona w szczególności wiernym fanom niezbyt skomplikowanych powieści new adult!