-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
Czy można skutecznie schować się przed złem całego świata? Nie można. Zło i tak cię dopadnie. Dopadnie i będzie chciało pojmać. A potem zabić.
Środek lasu, rezerwat przyrody stanu Nebraska, USA. Chata, w środku dwoje mieszkańców. Pierwszy - wyraźnie starszy i schorowany, ewidentnie jakiś religijny fanatyk. Drugi – dziewięciolatek Gus. Na pierwszy rzut oka – najzwyklejszy dzieciak. Chwila. Czy on ma… poroże jelenia na głowie? Starszy jest ojcem młodszego – a przynajmniej tak twierdzi. Młody i tak nie ma jak tego sprawdzić: odkąd sięga pamięcią, zna tylko tego mężczyznę, tę chatę i ten las. Z lasu nie wolno wychodzić – ojciec zadbał o to, strasząc syna na zmianę demonami, grzesznikami, piekłem i przerażającymi stworami. "Jeśli opuścisz las, zajmiesz się ogniem i będziesz wiecznie płonął", te sprawy. Ojciec jednak umrze, pokonany przez Przypadłość. Młody pochowa go na granicy lasu, obok grobu matki.
A potem w lesie pojawią się łowcy. I Wielkolud - wybawiciel. Tak jakby.
Więcej - kolorowo i multimedialnie:
https://iluzyt.pl/recenzja/112/Lemire/Lasuch
Czy można skutecznie schować się przed złem całego świata? Nie można. Zło i tak cię dopadnie. Dopadnie i będzie chciało pojmać. A potem zabić.
Środek lasu, rezerwat przyrody stanu Nebraska, USA. Chata, w środku dwoje mieszkańców. Pierwszy - wyraźnie starszy i schorowany, ewidentnie jakiś religijny fanatyk. Drugi – dziewięciolatek Gus. Na pierwszy rzut oka – najzwyklejszy...
Czy może być coś bardziej okrutnego dla podróżnika i królewskiego odkrywcy, kiedy po 537 dniach wyczerpującej żeglugi dociera do lądu, z którego wypłynął? I nie, nie chodzi o to, że wraca w chwale: on sądzi, że właśnie odnalazł nowe, zamorskie krainy...
Wyobraźcie to sobie: szalupa jedynego ocalałego statku wyprawy przybija do brzegu, oczadzony sukcesem i na wpół obłąkany ze szczęścia kolo radośnie wbiega na ląd, wbija w piasek flagę, krzyczy z radości („niniejszym obejmuję tę ziemię...”), podnosi wzrok… Na horyzoncie dostrzega miasto, z którego wypłynął. Mało? To dorzućcie jeszcze fakt, że to wszystko dzieje się na oczach jego władcy - króla Ponduszu, Jego Wysokości Ireneusza Wielkodusznego. Infamia murowana. Śmiechom nie ma końca.
Tylko – jak to możliwe? No, właśnie...
Przed wami komiks drogi na sterydach, jazda bez trzymanki, gdzie przygoda goni przygodę, a kłopoty zwiastują następne kłopoty.
Więcej - kolorowo i multimedialnie - tutaj:
https://iluzyt.pl/recenzja/111/Andreae,_Lupano_/Azymut__Ostatnie_podmuchy_zimy
Czy może być coś bardziej okrutnego dla podróżnika i królewskiego odkrywcy, kiedy po 537 dniach wyczerpującej żeglugi dociera do lądu, z którego wypłynął? I nie, nie chodzi o to, że wraca w chwale: on sądzi, że właśnie odnalazł nowe, zamorskie krainy...
Wyobraźcie to sobie: szalupa jedynego ocalałego statku wyprawy przybija do brzegu, oczadzony sukcesem i na wpół obłąkany...
2020-11-27
Poniedziałek. Ponaglany dźwiękiem budzika wyskakujesz z łóżka i - spóźniony - gnasz do pracy. Na miejscu odkrywasz, że jest wtorek. Ale że jak to? Przespałeś cały poprzedni dzień?
Dziwne, ale od biedy da się wytłumaczyć: mieszkasz sam, może nie włączyłeś budzika, zmęczenie wzięło górę… No i ten nieszczęsny wypadek podczas przedstawienia - głowa bolała przecież cały niedzielny wieczór. Niezadowolonego szefa jakoś ugłaskasz, przyjaciele wybaczą. Wieczorem kładziesz się spać. Budzisz się w czwartek. Środa zniknęła.
Wyobraź sobie, że nagle z twojego życia zaczynają wypadać dni. Nie pamiętasz ich. Jakby tego było mało, zaskoczony odkrywasz, że wcale wtedy nie spałeś! Twoje – nie twoje ciało coś w tym czasie robiło. Nie masz pojęcia, co. To znaczy: na początku nie masz pojęcia, bo już po kilku dniach twoi zaniepokojeni znajomi odkryją, że coś z tobą nie gra. Zachowujesz się, mówisz i poruszasz inaczej, nie rozpoznajesz ich i, co chyba jeszcze bardziej przerażające, nie bardzo wiesz, kim sam jesteś. I tak co drugi dzień.
Jakaś choroba psychiczna? Zaburzenia dysocjacyjne tożsamości? Rozdwojenie jaźni? Co tu się dzieje?
Bez dwóch zdań - świetna powieść graficzna, jeden z najlepszych komiksów psychologiczno-obyczajowo-fantastycznych, jakie przyszło mi czytać. Nie mogłem się oderwać od lektury. Jestem zachwycony i polecam bez zastanowienia.
Więcej - kolorowo i multimedialnie:
https://iluzyt.pl/recenzja/110/Le_Boucher/Dni__ktorych_nie_znamy
Poniedziałek. Ponaglany dźwiękiem budzika wyskakujesz z łóżka i - spóźniony - gnasz do pracy. Na miejscu odkrywasz, że jest wtorek. Ale że jak to? Przespałeś cały poprzedni dzień?
Dziwne, ale od biedy da się wytłumaczyć: mieszkasz sam, może nie włączyłeś budzika, zmęczenie wzięło górę… No i ten nieszczęsny wypadek podczas przedstawienia - głowa bolała przecież cały...
Muszę przyznać, że chyba pierwszy raz w życiu nie wstydzę się przyznać do nieznajomości tematu, który omawia autor książki. Zwykle jest odwrotnie: świadomy czytelnik jednak wstydzi się swojej niewiedzy i zrobi wszystko, żeby ewentualne braki wiedzy/wykształcenia uzupełnić. Tutaj sprawa jest bardziej skomplikowana: wspomniane braki można względnie łatwo nadrobić, ale... to boli.
Rusinek bez litości prowadzi nas w rejony muzyczne, w których szokujące są nie tylko same omawiane przez niego utwory, ale również liczba ich wyświetleń/odsłuchań w Internecie.
Ta książka to prawdziwe złoto.
Więcej - multimedialnie i kolorowo:
https://iluzyt.pl/recenzja/109/Rusinek/Zero_zahamowan
Muszę przyznać, że chyba pierwszy raz w życiu nie wstydzę się przyznać do nieznajomości tematu, który omawia autor książki. Zwykle jest odwrotnie: świadomy czytelnik jednak wstydzi się swojej niewiedzy i zrobi wszystko, żeby ewentualne braki wiedzy/wykształcenia uzupełnić. Tutaj sprawa jest bardziej skomplikowana: wspomniane braki można względnie łatwo nadrobić, ale... to...
więcej mniej Pokaż mimo to
Spotkanie na molo jest krótkie, a zlecenie - nietypowe. Kiedy jednak o przysługę prosi sam sędziwy capo di tutti capi Giuseppe Di Pietro... no cóż, odmowa raczej nie wchodzi w rachubę. Tym bardziej, że dziadyga-makaroniarz ma konkretny, finansowy argument. Jak to mawiają, pecunia non olet - okrągłe sto pięćdziesiąt tysięcy baksów na ulicy wszak nie leży...
Uśmiech na twarzy czytelnika. Czysta przyjemność.
Więcej, kolorowo i multimedialnie:
https://iluzyt.pl/recenzja/108/Nury,_Thielleux/Tyler_Cross:_Black_Rock
Spotkanie na molo jest krótkie, a zlecenie - nietypowe. Kiedy jednak o przysługę prosi sam sędziwy capo di tutti capi Giuseppe Di Pietro... no cóż, odmowa raczej nie wchodzi w rachubę. Tym bardziej, że dziadyga-makaroniarz ma konkretny, finansowy argument. Jak to mawiają, pecunia non olet - okrągłe sto pięćdziesiąt tysięcy baksów na ulicy wszak nie leży...
Uśmiech na...
Wraz z upływem lat oryginalna, kultowa już powieść graficzna Moore’a i Gibbonsa nie tylko stała się pożywką i inspiracją dla innych komiksów (dekonstrukcja mitu superbohatera, polityczne zaangażowanie, te sprawy), ale i sama mocno zakorzeniła się w kulturze. Film fabularny, filmy animowane, sequle i prequele komiksowe, serial HBO. Tym bardziej warto sięgnąć po oryginał. Przekonacie się, że poruszane w nim tematy nie tylko się nie zestarzały, ale i nadal pozostają aktualne. Dziś, w świecie kontroli i wszędobylskiej elektroniki, w świecie, w którym łamane są prawa człowieka, w świecie, w którym politycy za nic mają Konstytucję – w tym świecie być może nawet głośniej, niż kiedykolwiek wcześniej, należy pytać: Quis custodiet ipsos custodes? Who watches the watchmen? Któż pilnować będzie samych strażników?
Więcej, kolorowo i multimedialnie:
https://iluzyt.pl/recenzja/107/Moore,_Gibbons/Straznicy
Wraz z upływem lat oryginalna, kultowa już powieść graficzna Moore’a i Gibbonsa nie tylko stała się pożywką i inspiracją dla innych komiksów (dekonstrukcja mitu superbohatera, polityczne zaangażowanie, te sprawy), ale i sama mocno zakorzeniła się w kulturze. Film fabularny, filmy animowane, sequle i prequele komiksowe, serial HBO. Tym bardziej warto sięgnąć po oryginał....
więcej mniej Pokaż mimo to2008-09-17
Trzymam oto w ręku blisko sześćsetstronicowe tomiszcze formatu plus minus B5, złożone niewielką czcionką. Na oko ponad pół kilo żywej wagi. Bez jakiegokolwiek wahania napiszę, że jest to po prostu REWELACYJNA powieść przygodowo-historyczno-fantastyczna, jedna z najlepszych, jakie miałem okazję czytać. Simmons napisał książkę, od której po prostu nie byłem w stanie się oderwać przez dwa, na szczęście wolne od pracy, dni...
Więcej i ładniej:
https://iluzyt.pl/recenzja/89/Simmons/Terror
Trzymam oto w ręku blisko sześćsetstronicowe tomiszcze formatu plus minus B5, złożone niewielką czcionką. Na oko ponad pół kilo żywej wagi. Bez jakiegokolwiek wahania napiszę, że jest to po prostu REWELACYJNA powieść przygodowo-historyczno-fantastyczna, jedna z najlepszych, jakie miałem okazję czytać. Simmons napisał książkę, od której po prostu nie byłem w stanie się...
więcej mniej Pokaż mimo to2010-03-29
Nie każdy afrykański bóg to z definicji wredna, mściwa i krwiożercza bestyja. Taki, być może zaskakujący wniosek można wyciągnąć z ledwie pobieżnej analizy panteonu Joruba. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że przykładowo taka Oszun - bogini miłości - na śniadanie łyka surowe, jeszcze bijące serca wyrwane z piersi czarnoskórych kochanków. Nie łyka. I właśnie dlatego to nie ona jest bohaterką tej historii...
Całość tu:
https://iluzyt.pl/recenzja/93/Kossakowska/Upior_poludnia__Czern
Nie każdy afrykański bóg to z definicji wredna, mściwa i krwiożercza bestyja. Taki, być może zaskakujący wniosek można wyciągnąć z ledwie pobieżnej analizy panteonu Joruba. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że przykładowo taka Oszun - bogini miłości - na śniadanie łyka surowe, jeszcze bijące serca wyrwane z piersi czarnoskórych kochanków. Nie łyka. I właśnie dlatego to nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2010-04-13
Jak sensownie nakreślić fabułę powieści, którą od biedy dałoby się zamknąć w dwóch zdaniach? Napisałem: dwóch? Przy odrobinie wysiłku umysłowego ograniczyłbym się nawet do jednego zdania, które mogłoby się rozpocząć na ten przykład tak: „Niecnie zdradzony i podstępnie otruty rewolwerowiec…”
Więcej narzekań:
https://iluzyt.pl/recenzja/94/Kossakowska/Upior_poludnia__Pamiec_umarlych
Jak sensownie nakreślić fabułę powieści, którą od biedy dałoby się zamknąć w dwóch zdaniach? Napisałem: dwóch? Przy odrobinie wysiłku umysłowego ograniczyłbym się nawet do jednego zdania, które mogłoby się rozpocząć na ten przykład tak: „Niecnie zdradzony i podstępnie otruty rewolwerowiec…”
Więcej...
2010-05-11
Są takie miejsca na ziemi, gdzie na widok niewielkiej zielonej żabki ludzie wieją, gdzie pieprz rośnie. Miejsca, w których kilka ugryzień wielkich, dwucentymetrowych mrówek, kończy się odesłaniem pechowca w zaświaty. Fruwają tam piękne motyle, które zabijają w okamgnieniu niewidoczną mgiełką wyjątkowo groźnej trucizny. W przyjaźnie wyglądającej rzece czają się małe rybki, które niepostrzeżenie wślizgują się w ciało… przez jeden z naturalnych otworów… i wyżerają ofiarę od środka. O toksycznych kwiatach nie ma nawet co wspominać…
Witajcie w amazońskiej dżungli.
Więcej i bardziej:
https://iluzyt.pl/recenzja/95/Cejrowski/Gringo
Są takie miejsca na ziemi, gdzie na widok niewielkiej zielonej żabki ludzie wieją, gdzie pieprz rośnie. Miejsca, w których kilka ugryzień wielkich, dwucentymetrowych mrówek, kończy się odesłaniem pechowca w zaświaty. Fruwają tam piękne motyle, które zabijają w okamgnieniu niewidoczną mgiełką wyjątkowo groźnej trucizny. W przyjaźnie wyglądającej rzece czają się małe rybki,...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-12-17
Jak było? Banalnie? Tak po prostu przewrócił się i walnął głową w krawężnik? Wpadł do pustego akurat basenu? Pijany i wkurzony Hłasko zepchnął go ze skarpy? Nie, nie... to wszystko brzmi strasznie pospolicie. Głupio. Więc pewnie sprzedał go Polański. Diabłu, oczywiście. Taak, sukces "Dziecka Rosemary" wymagał krwawej ofiary...
--
pełna recenzja, multimedia i muzyka tu:
https://iluzyt.pl/recenzja/106/Grzebalkowska/Komeda__Osobiste_zycie_jazzu
Jak było? Banalnie? Tak po prostu przewrócił się i walnął głową w krawężnik? Wpadł do pustego akurat basenu? Pijany i wkurzony Hłasko zepchnął go ze skarpy? Nie, nie... to wszystko brzmi strasznie pospolicie. Głupio. Więc pewnie sprzedał go Polański. Diabłu, oczywiście. Taak, sukces "Dziecka Rosemary" wymagał krwawej ofiary...
--
pełna recenzja, multimedia i muzyka...
2019-12-06
Pewnie Anima nie różniła by się zbytnio od innych horrorów/thrillerów, gdyby nie forma, w jaką ją opakowano. Muszę przyznać, że ludziom stojącym za tym niesamowitym słuchowiskiem udało się mnie zaskoczyć. Przesłuchałem prawie wszystkie audiobooki Audioteki opatrzone tagiem „Superprodukcja” – a z czymś takim jeszcze się nie spotkałem...
więcej i bardziej:
https://iluzyt.pl/recenzja/105/Krzeminska/Anima
Pewnie Anima nie różniła by się zbytnio od innych horrorów/thrillerów, gdyby nie forma, w jaką ją opakowano. Muszę przyznać, że ludziom stojącym za tym niesamowitym słuchowiskiem udało się mnie zaskoczyć. Przesłuchałem prawie wszystkie audiobooki Audioteki opatrzone tagiem „Superprodukcja” – a z czymś takim jeszcze się nie spotkałem...
więcej i...
2019-12-01
Krążownik kosmiczny "Niezwyciężony" ląduje na planecie Regis III w konstelacji Liry. Misja, którą ma do wykonania, jest nie tylko niełatwa, ale i niebezpieczna: należy odszukać bliźniaczy statek "Kondor", który przed kilku laty wylądował na tej pustynnej, niezbadanej wcześniej planecie. Statek, z którym łączność urwała się tuż po lądowaniu i który najwyraźniej zniknął bez śladu razem z ludźmi, którzy przybyli na jego pokładzie...
Więcej i kolorowo:
https://iluzyt.pl/recenzja/104/Mikolajczyk_Lem/Niezwyciezony
Krążownik kosmiczny "Niezwyciężony" ląduje na planecie Regis III w konstelacji Liry. Misja, którą ma do wykonania, jest nie tylko niełatwa, ale i niebezpieczna: należy odszukać bliźniaczy statek "Kondor", który przed kilku laty wylądował na tej pustynnej, niezbadanej wcześniej planecie. Statek, z którym łączność urwała się tuż po lądowaniu i który najwyraźniej zniknął bez...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-10-27
Pozwólcie, że zacznę od końca. Posłowie drugiego, poprawionego przez autora wydania „Instytutu” to jedna z głupszych rzeczy, jakie przyszło mi ostatnio czytać...
Więcej:
https://iluzyt.pl/notatka/4/Zulczyk/Instytut
Pozwólcie, że zacznę od końca. Posłowie drugiego, poprawionego przez autora wydania „Instytutu” to jedna z głupszych rzeczy, jakie przyszło mi ostatnio czytać...
Więcej:
https://iluzyt.pl/notatka/4/Zulczyk/Instytut
2010-10-12
Nocny Patrol to wyśmienita, wielowymiarowa powieść, pełna trafnych spostrzeżeń na temat kondycji moralnej ludzi i Innych, pytań o istotę dobra i zła. Przede wszystkim zaś to iskrząca się od niebanalnych pomysłów fantastyka, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, z intrygującą narracją pierwszoosobową, z brudnym, szarym światem, w którym magowie posługują się najnowszymi zdobyczami techniki równie dobrze, jak pradawnymi zaklęciami.
Więcej:
https://iluzyt.pl/recenzja/96/Lukjanienko/Nocny_Patrol
Nocny Patrol to wyśmienita, wielowymiarowa powieść, pełna trafnych spostrzeżeń na temat kondycji moralnej ludzi i Innych, pytań o istotę dobra i zła. Przede wszystkim zaś to iskrząca się od niebanalnych pomysłów fantastyka, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, z intrygującą narracją pierwszoosobową, z brudnym, szarym światem, w którym magowie posługują się najnowszymi...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-12-28
Tam... jest kosmos. Za tym sufitem. I tam, w kosmosie, na dalekiej planecie, czterech potężnych, wyplutych przez gwiazdy Czyniących szykuje się do wojny. Nadciąga bitwa, która odmieni oblicze ziemi. Tamtej ziemi. Chyba nie sądziliście, że może stać się inaczej?
https://iluzyt.pl/recenzja/97/Grzedowicz/PLO4
Tam... jest kosmos. Za tym sufitem. I tam, w kosmosie, na dalekiej planecie, czterech potężnych, wyplutych przez gwiazdy Czyniących szykuje się do wojny. Nadciąga bitwa, która odmieni oblicze ziemi. Tamtej ziemi. Chyba nie sądziliście, że może stać się inaczej?
https://iluzyt.pl/recenzja/97/Grzedowicz/PLO4
2019-11-18
Ikona kosmicznego survival horroru powraca w ślicznej, klimatycznej oprawie. Wielbiciele klasycznego już filmu Ridleya Scotta pewnie będą zachwyceni. Pytanie brzmi jednak: czy powieść broni się literacko? Jak wygląda nowe tłumaczenie Piotra Cholewy? I czy to wszystko w ogóle ma znaczenie, kiedy książka oparta jest na scenariuszu TEGO filmu?
Więcej:
https://iluzyt.pl/recenzja/103/Foster/Obcy
Ikona kosmicznego survival horroru powraca w ślicznej, klimatycznej oprawie. Wielbiciele klasycznego już filmu Ridleya Scotta pewnie będą zachwyceni. Pytanie brzmi jednak: czy powieść broni się literacko? Jak wygląda nowe tłumaczenie Piotra Cholewy? I czy to wszystko w ogóle ma znaczenie, kiedy książka oparta jest na scenariuszu TEGO...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kawał solidnej, męskiej literatury, prosto z dziecięcych, szkolnych wspomnień dzisiejszych 40-to, 50-cio latków. Jednocześnie przygnębiające, śmieszne, straszne, drażniące, niepokojące. I zaskakująco bliskie każdemu, kto doświadczył podobnej przemocy. Krótko mówiąc: jest grubo!
Kawał solidnej, męskiej literatury, prosto z dziecięcych, szkolnych wspomnień dzisiejszych 40-to, 50-cio latków. Jednocześnie przygnębiające, śmieszne, straszne, drażniące, niepokojące. I zaskakująco bliskie każdemu, kto doświadczył podobnej przemocy. Krótko mówiąc: jest grubo!
Pokaż mimo to