rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Zbiór wybitnych, a czasem tylko świetnych felietonów, mini-, a może nawet mikroreportaży i ogólnie rozumianej prozy. Teksty kwalifikujące się do gatunków dziennikarskich często wykraczają formą poza podstawowe założenia, czyta się je jak świetnie napisane krótkie opowiadania, posiadają trzeci wymiar - pozainformacyjny i pozaopiniotwórczy, mianowicie kwintesencję literatury pięknej. 

Niezależnie natomiast, opiniotwórczość, jak to w felietonach, występuje. Spojrzenie Wichy nie zawsze jest łagodne czy pobłażliwe. Czasem autor patrzy bardzo stronniczo, złośliwe lub protestacyjne. Ale to część formy i związanego z nią ryzyka - że czytelnik nie ze wszystkim musi się zgadzać.

Zbiór wybitnych, a czasem tylko świetnych felietonów, mini-, a może nawet mikroreportaży i ogólnie rozumianej prozy. Teksty kwalifikujące się do gatunków dziennikarskich często wykraczają formą poza podstawowe założenia, czyta się je jak świetnie napisane krótkie opowiadania, posiadają trzeci wymiar - pozainformacyjny i pozaopiniotwórczy, mianowicie kwintesencję literatury...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Doprawdy, rzadko tak mam, że nie za bardzo wiem, co o książce napisać, jak ją ocenić. Bo z jednej strony, czytało mi się ją dobrze, historia i zamysł były oryginalne i ciekawe, bohaterowie ludzcy, niejednoznaczni. A z drugiej - ten tekst to strzępki, pozostałości po stylistycznej świetności Marqueza i tak wybitnych dzieł jak choćby "100 lat samotności". Dowodem na to fakt, że "Widzimy się w sierpniu" pisał już w ciężkiej chorobie i, koniec końców, zrezygnował z publikacji. Chciałbym dać więcej, ale zgodnie z sumieniem: 6 gwiazdek.

Doprawdy, rzadko tak mam, że nie za bardzo wiem, co o książce napisać, jak ją ocenić. Bo z jednej strony, czytało mi się ją dobrze, historia i zamysł były oryginalne i ciekawe, bohaterowie ludzcy, niejednoznaczni. A z drugiej - ten tekst to strzępki, pozostałości po stylistycznej świetności Marqueza i tak wybitnych dzieł jak choćby "100 lat samotności". Dowodem na to fakt,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka przypomina nieco stylem oraz konwencją prozę Olgi Tokarczuk - i może to właśnie najlepsze wytłumaczenie trafienia "Białych nocy" na długą listę nominacji Bookera. Innego (równie jaskrawego), niestety, nie widzę.

Przeważa poprawne, trochę sztywne pisanie, stylizowanie, zamazana konsystencja, leniwa "akcja". I mimo że autorka jest poetką, właśnie tego czegoś, co można by nazwać "poezją" tu, według mnie, brakuje.

Mi "Białe noce" do gustu nie przypadły, wyróżniają się ale nie tak, jakbym sobie życzył. Może ta nominacja i szum wokół niej podniosły drastycznie moje oczekiwania? Nie wiem. Wiem natomiast, że książka na pewno znajdzie swoich amatorów, którym życzę przyjemności z czytania.

Ta książka przypomina nieco stylem oraz konwencją prozę Olgi Tokarczuk - i może to właśnie najlepsze wytłumaczenie trafienia "Białych nocy" na długą listę nominacji Bookera. Innego (równie jaskrawego), niestety, nie widzę.

Przeważa poprawne, trochę sztywne pisanie, stylizowanie, zamazana konsystencja, leniwa "akcja". I mimo że autorka jest poetką, właśnie tego czegoś, co...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Urban. Biografia Dorota Karaś, Marek Sterlingow
Ocena 7,7
Urban. Biografia Dorota Karaś, Marek...

Na półkach:

Ta książka to przede wszystkim ogrom pracy wyrażający się w koronkowej rekonstrukcji minionych lat, a w zasadzie swoistych "epok". Dotykamy tu przecież międzywojnia, Polski pogrążonej w komunizmie, w końcu wolnej. Cofamy się nawet do Polski nieistniejącej, rozebranej przez okupantów, śledząc losy rodziny Urbachów - dziadka Szymona czy ojca Jana.

Samemu Jerzemu autorzy nie odmawiają szujowatości. Karmią czytelników jego tumiwisizmem, relatywną postawą, biegłością w inżynierii społecznej, kąśliwością. W rozmowach z nim (książka częściowo powstawała jeszcze za życia zainteresowanego) prowokują, drążą, podważają. Ale samemu Urbanowi zdaje się to raczej schlebiać - uczestniczą w końcu w czymś, co jest oparte na jego zasadach gry.

"Urban" daje nam obraz człowieka nieprzeciętnie, może wybitnie inteligentnego, nastawionego na skuteczne działanie, pewnego siebie i swoich wyborów, a - przede wszystkim - posługującego się, o dziwo, jakąś etyką. Być może to etyka egoizmu, niemniej jest.

Znamiennej postawie inżyniera ludzkich dusz, kanalii, etatowego kłamczucha, późniejszego obrazoburcy przeciwstawia się człowiek nazywany w tygodniku "NIE" "Tatusiem", gentleman, który w domu raczej nie przeklina, sympatyczny staruszek sprawiający wrażenie mniej złego, niż sam chciałby być. I w tym wszystkim, mimo 600 stron biografii, pozostaje tajemnicą.

Ta książka to przede wszystkim ogrom pracy wyrażający się w koronkowej rekonstrukcji minionych lat, a w zasadzie swoistych "epok". Dotykamy tu przecież międzywojnia, Polski pogrążonej w komunizmie, w końcu wolnej. Cofamy się nawet do Polski nieistniejącej, rozebranej przez okupantów, śledząc losy rodziny Urbachów - dziadka Szymona czy ojca Jana.

Samemu Jerzemu autorzy nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka kreśli bardzo niejednoznaczny obraz. Nie wybiela, nie oczernia, po prostu pokazuje wyjątkową postać, ale przede wszystkim człowieka - czasem dobrego, czasem złego. Co prawda więcej w poczynaniach jej bohatera wyrachowania, zaparcia i egoistycznych postaw (stąd zapewne i tytuł), ale jest i strona szlachetna, honorowa. Podkreślają to liczne wywiady, w których opinie na temat Tyrmanda są często skrajnie różne.

Książka kreśli bardzo niejednoznaczny obraz. Nie wybiela, nie oczernia, po prostu pokazuje wyjątkową postać, ale przede wszystkim człowieka - czasem dobrego, czasem złego. Co prawda więcej w poczynaniach jej bohatera wyrachowania, zaparcia i egoistycznych postaw (stąd zapewne i tytuł), ale jest i strona szlachetna, honorowa. Podkreślają to liczne wywiady, w których opinie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Michał Witkowski - jako zdeklarowany narcyz - od lat robi bardzo dużo, by o nim mówiono i pisano, sama treść "Wiary" dla kojarzących go osób może być zatem interesująca. Poznają dzięki niej pierwsze piętnaście lat życia autora, niezarejestrowane wcześniej w artykułach plotkarskich kontrowersje, kształtowanie się Witkowskiego jako człowieka i pisarza.

Rozczarowała natomiast warstwa językowa - szkolna i nierówna, dla mnie (po przeczytaniu świetnie napisanego "Lubiewa" tego autora) nie do przyjęcia.

Michał Witkowski - jako zdeklarowany narcyz - od lat robi bardzo dużo, by o nim mówiono i pisano, sama treść "Wiary" dla kojarzących go osób może być zatem interesująca. Poznają dzięki niej pierwsze piętnaście lat życia autora, niezarejestrowane wcześniej w artykułach plotkarskich kontrowersje, kształtowanie się Witkowskiego jako człowieka i pisarza.

Rozczarowała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka mogłaby mieć równie dobrze 400 stron i nie straciłaby dużo. To zagęszczenie (zwłaszcza na początku) mało istotnych rzeczy i tematów, jak ulubione ciastka basisty Tomasza Jagusia czy etymologia nazwy "Katowice", bywało denerwujące, ale koniec końców autor wykonał dobrą archiwistyczną i reporterską pracę.

Być może ludziom, którzy nie mieli styczności z polską sceną rockowo-metalową i tytułowym zespołem, "Piekło i metal" nie przypadnie do gustu i wyda się nudne, ale to książka dla zainteresowanych. Ci znajdą tu kopalnię wiedzy - i to nie tylko na temat KAT-a.

Ta książka mogłaby mieć równie dobrze 400 stron i nie straciłaby dużo. To zagęszczenie (zwłaszcza na początku) mało istotnych rzeczy i tematów, jak ulubione ciastka basisty Tomasza Jagusia czy etymologia nazwy "Katowice", bywało denerwujące, ale koniec końców autor wykonał dobrą archiwistyczną i reporterską pracę.

Być może ludziom, którzy nie mieli styczności z polską...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To nie są złe opowiadania, ale myślę, że słowo "przereklamowane" będzie tu na miejscu (podobnie jak w przypadku wcześniejszej "Florydy").

Ciężko tę książkę określić poruszając się wg słynnej definicji, że literatura niska jest o zwykłych ludziach w niezwykłych okolicznościach, a wysoka - odwrotnie. Śmiało można powiedzieć, że autor skłania się raczej ku trzeciej drodze: prozie o zwykłych ludziach w zwykłych (względnie) sytuacjach. Brzmi nudnie, ale nie jest. Historie bywają ciekawe. Jednocześnie oscylują wokół prozy życia, ich bohaterowie wydają się do siebie podobni, bez oryginalnych osobowości, a jako narratorzy wyrażają się tym samym językiem, o identycznym poziomie złośliwości, błyskotliwości czy poczucia humoru.

Jeśli ktoś lubi poziom i charakter pisania takich autorów jak Żulczyk czy Orbitowski, z pewnością „Idzie tu wielki chłopak” sprawi mu dużo przyjemności. Jeżeli natomiast oczekuje pewnej literackiej rasowości stylu, prozy artystycznej, literatury prawdziwie pięknej, lektura może być denerwująca. Ale znośna.

To nie są złe opowiadania, ale myślę, że słowo "przereklamowane" będzie tu na miejscu (podobnie jak w przypadku wcześniejszej "Florydy").

Ciężko tę książkę określić poruszając się wg słynnej definicji, że literatura niska jest o zwykłych ludziach w niezwykłych okolicznościach, a wysoka - odwrotnie. Śmiało można powiedzieć, że autor skłania się raczej ku trzeciej drodze:...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawy reportaż o trampowskiej podróży po Japonii. Autor poznaje fascynujące miejsca, jest blisko ludzi i ich zwyczajów. Nocuje u obcych, odwiedza tanie bary, zjednuje sobie nowych przyjaciół, odwiedza starych. A wśród tego wszystkiego przemyca pokaźną dawkę wiedzy nt. historii, geografii i kultury tego ciekawego kraju.

PS
Jeszcze bardziej polecam świetną "Planetę K. Pięć lat w japońskiej korporacji" tego autora!

Ciekawy reportaż o trampowskiej podróży po Japonii. Autor poznaje fascynujące miejsca, jest blisko ludzi i ich zwyczajów. Nocuje u obcych, odwiedza tanie bary, zjednuje sobie nowych przyjaciół, odwiedza starych. A wśród tego wszystkiego przemyca pokaźną dawkę wiedzy nt. historii, geografii i kultury tego ciekawego kraju.

PS
Jeszcze bardziej polecam świetną "Planetę K. Pięć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Olga Tokarczuk ma rękę do tytułów - i to trzeba jej przyznać. Co zaś tyczy się treści, po przeczytaniu jej świetnego debiutu ("Podróż ludzi Księgi"), nie trafiłem już na żadną książkę tej autorki, która satysfakcjonowałaby mnie na wszystkich płaszczyznach.

"Prawiek i inne czasy" jest napisany trochę naiwnie, z Coelhowskimi myślami i czerstwymi banałami, zamazaną konstrukcją, piórem, które nie różni się od przykładowej Dominiki Słowik i innych autorów pretendujących do tzw. prozy środka.

Miła jest, prawda, pewna oniryczność tej powieści, delikatne rozmazanie przywodzące na myśl realizm magiczny, jakaś bliżej nieokreślona, kobieca delikatność narracji i świata przedstawionego. Całość jednak, a tak należy przecież oceniać książki, nie przekonuje mnie, by dać więcej niż 6 gwiazdek. Z drugiej strony "dobra" (6), to przecież też nie żadna niska ocena.

Olga Tokarczuk ma rękę do tytułów - i to trzeba jej przyznać. Co zaś tyczy się treści, po przeczytaniu jej świetnego debiutu ("Podróż ludzi Księgi"), nie trafiłem już na żadną książkę tej autorki, która satysfakcjonowałaby mnie na wszystkich płaszczyznach.

"Prawiek i inne czasy" jest napisany trochę naiwnie, z Coelhowskimi myślami i czerstwymi banałami, zamazaną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Krótka książeczka, niosąca jednak sporo treści. To tekst o samotnym zamarzaniu w ciemnym lesie. Jeśli chodzi o sam język, nie ma w zasadzie głębszych walorów literackich (może to wina przekładu). Fabularny minimalizm, mimo że to nowela, także trochę przeszkadza. Jest za to nieco odniesień do religii, filozofii, ciekawie wkomponowują się w tekst postacie matki i ojca bohatera.

Być może tematyka śmierci na mrozie ma jakieś szczególne, symboliczne znaczenie dla Skandynawów, ale ja jako mieszkaniec innej części Europy, niespecjalnie wyczuwam coś pod spodem. Zapewne należałoby przeczytać "Białość" raz jeszcze, dokładniej i wolniej - co też pewnie zrobię, wziąwszy pod uwagę niewielką objętość.

Krótka książeczka, niosąca jednak sporo treści. To tekst o samotnym zamarzaniu w ciemnym lesie. Jeśli chodzi o sam język, nie ma w zasadzie głębszych walorów literackich (może to wina przekładu). Fabularny minimalizm, mimo że to nowela, także trochę przeszkadza. Jest za to nieco odniesień do religii, filozofii, ciekawie wkomponowują się w tekst postacie matki i ojca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Myślę, że "Cała jaskrawość" jest najsłabszą z książek Steda. To jednak w żadnym wypadku nie oznacza, że słabą samą w sobie. Bardzo dobre pióro, trafne przemyślenia, w końcu czerpanie z życia (przykładowo postać Witka jest wzorowana na przyjacielu Stachury - poecie Wincentym Różańskim) - to wszystko nadaje jej piękna i oryginalnego uroku, który docenić można dopiero po przeczytaniu jego późniejszych, mroczniejszych dzieł. I ten wspaniały tytuł. Magia.

Myślę, że "Cała jaskrawość" jest najsłabszą z książek Steda. To jednak w żadnym wypadku nie oznacza, że słabą samą w sobie. Bardzo dobre pióro, trafne przemyślenia, w końcu czerpanie z życia (przykładowo postać Witka jest wzorowana na przyjacielu Stachury - poecie Wincentym Różańskim) - to wszystko nadaje jej piękna i oryginalnego uroku, który docenić można dopiero po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nieco stara, ale niezwykle przyjemna powieść. Miło było przypomnieć sobie po wielu, wielu latach lekturę z czasów dzieciństwa. I choć twórczość pani Musierowicz uznawana jest za "literaturę dziewczęcą", zupełnie nie przeszkadzało mi to w dobrej zabawie. Myślę, że "Jeżycjada" i inne pozycje tej autorki to doskonała alternatywa dla nowoczesnej, budzącej częste kontrowersje, literatury młodzieżowej.

Nieco stara, ale niezwykle przyjemna powieść. Miło było przypomnieć sobie po wielu, wielu latach lekturę z czasów dzieciństwa. I choć twórczość pani Musierowicz uznawana jest za "literaturę dziewczęcą", zupełnie nie przeszkadzało mi to w dobrej zabawie. Myślę, że "Jeżycjada" i inne pozycje tej autorki to doskonała alternatywa dla nowoczesnej, budzącej częste kontrowersje,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uogólniona i napisana z przymrużeniem oka próba przedstawienia norweskiego społeczeństwa, głównie poprzez pryzmat "typowego Norwega", "typowej Norweżki". Z książki wyłania się obraz zadowolonego, nieco zdystansowanego do innych i samych siebie narodu, mającego swoje dumy, ale i kompleksy. Autorka przedstawia też mnóstwo ciekawostek, obala mity, wskazuje wady i zalety kraju oraz jego mieszkańców. Robi to w sposób przystępny, co sprawia, że "Szczęśliwego jak łosoś" czyta się przyjemnie.

Uogólniona i napisana z przymrużeniem oka próba przedstawienia norweskiego społeczeństwa, głównie poprzez pryzmat "typowego Norwega", "typowej Norweżki". Z książki wyłania się obraz zadowolonego, nieco zdystansowanego do innych i samych siebie narodu, mającego swoje dumy, ale i kompleksy. Autorka przedstawia też mnóstwo ciekawostek, obala mity, wskazuje wady i zalety kraju...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie są to wybitne opowiadania. Stylem i treścią przypominają nieco wczesnego Marka Hłaskę, ale literacko sporo im do niego brakuje. Czyta się je natomiast wcale przyjemnie, bez nudy.

Nie są to wybitne opowiadania. Stylem i treścią przypominają nieco wczesnego Marka Hłaskę, ale literacko sporo im do niego brakuje. Czyta się je natomiast wcale przyjemnie, bez nudy.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Barwne, śmieszne, mniej i bardziej znane (oraz prawdziwe) anegdoty dotyczące życia aktora i pisarza Jana Himilsbacha. I o ile w pierwszym wrażeniu widzimy w nich sympatycznego, błyskotliwego, po chłopsku sprytnego lekkoducha, to po głębszym zastanowieniu wyłania się też obraz osoby chamskiej, nieodpowiedzialnej, wulgarnej, naciągającej innych, poważnie uzależnionej od alkoholu. A wtedy nasuwa się pytanie: czy właśnie takich legend kultury i sztuki chcemy?

Barwne, śmieszne, mniej i bardziej znane (oraz prawdziwe) anegdoty dotyczące życia aktora i pisarza Jana Himilsbacha. I o ile w pierwszym wrażeniu widzimy w nich sympatycznego, błyskotliwego, po chłopsku sprytnego lekkoducha, to po głębszym zastanowieniu wyłania się też obraz osoby chamskiej, nieodpowiedzialnej, wulgarnej, naciągającej innych, poważnie uzależnionej od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia ciekawa, choć stylem i konstrukcją zdradzająca, że to pierwociny. Czy odkrywcza i prorocza (jak podniecają się recenzenci)? Nie wydaje mi się. Ludzie, jakich opisuje Twardoch, byli od zawsze i zawsze będą. Wystarczy się rozejrzeć. Ta oczywistość nie odbiera jednak "Epifanii..."pewnego uroku sprawiającego, że czytelnik nie zapomni po miesiącu, jaka i o czym była ta książka.

Historia ciekawa, choć stylem i konstrukcją zdradzająca, że to pierwociny. Czy odkrywcza i prorocza (jak podniecają się recenzenci)? Nie wydaje mi się. Ludzie, jakich opisuje Twardoch, byli od zawsze i zawsze będą. Wystarczy się rozejrzeć. Ta oczywistość nie odbiera jednak "Epifanii..."pewnego uroku sprawiającego, że czytelnik nie zapomni po miesiącu, jaka i o czym była ta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przytłaczający reportaż nt. kondycji polskiej psychiatrii, ale przede wszystkim jej pacjentów. Ciężkie historie, które rzadko pozostawiają złudzenia, częściej kreśląc obraz mglisty, mroczny, przerażający. Jednocześnie należy pamiętać, że książka Pawłowskiej-Krać to jedynie wycinek - przypadki beznadziejne, kuriozalne, czasem kawkofskie. O rzeczach dobrych raczej się tu nie pisze. Nie taki, najwidoczniej, był zamysł autorki.

Przytłaczający reportaż nt. kondycji polskiej psychiatrii, ale przede wszystkim jej pacjentów. Ciężkie historie, które rzadko pozostawiają złudzenia, częściej kreśląc obraz mglisty, mroczny, przerażający. Jednocześnie należy pamiętać, że książka Pawłowskiej-Krać to jedynie wycinek - przypadki beznadziejne, kuriozalne, czasem kawkofskie. O rzeczach dobrych raczej się tu nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem, czy fakt, że to debiut, może być jakimś argumentem tłumaczącym niedoskonałości. Bywają przecież debiuty świetne i dojrzałe, jak w przypadku Weroniki Murek czy Pawła Sołtysa. Zakładając, że może - książka się broni. Prawda, jest napisana jak spora część popowych czytadeł, z przytłaczającą ilością przymiotników i porównań (czasem świetnych - ale tylko czasem); jest też, w moim przekonaniu, trochę przeciągnięta; styl plasuje się jedynie nieco wyżej od Remigiusza Mroza czy innego Chmielarza.

Jednocześnie czyta się przyjemnie, historia jest wciągająca, bohaterowie akceptowalni, szczęśliwie nieprzypominający drewna na opał. Tak więc przepuszczając ją przez pryzmat wspomnianego już debiutu, jest w porządku. Ale tylko pod warunkiem nieużywania (jak w jej opisie) określeń "kultowa", "cytowana" itp. W tym wypadku są one bardzo na wyrost.

Nie wiem, czy fakt, że to debiut, może być jakimś argumentem tłumaczącym niedoskonałości. Bywają przecież debiuty świetne i dojrzałe, jak w przypadku Weroniki Murek czy Pawła Sołtysa. Zakładając, że może - książka się broni. Prawda, jest napisana jak spora część popowych czytadeł, z przytłaczającą ilością przymiotników i porównań (czasem świetnych - ale tylko czasem); jest...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Pokolenia Magdalena Kuszewska, Tomasz Sobierajski
Ocena 6,8
Pokolenia Magdalena Kuszewska...

Na półkach:

Książka nieco "rozwodniona", przeplatająca definicje, twarde dane i ich analizy z przydługimi niekiedy wywiadami z mniej lub bardziej znanymi ludźmi, przedstawicielami poszczególnych, choć umownych, pokoleń.

Książka nieco "rozwodniona", przeplatająca definicje, twarde dane i ich analizy z przydługimi niekiedy wywiadami z mniej lub bardziej znanymi ludźmi, przedstawicielami poszczególnych, choć umownych, pokoleń.

Pokaż mimo to