rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

“Zniszczenie czegoś zajmuje sekundę, ale odbudowanie tego może zająć wieczność i też nie zawsze się udaje zrobić to tak, jak było pierwotnie.”

Mówi się, że prawdziwa miłość wszystko wybaczy. Uważacie, że to prawda ?

Często mam wrażenie, że to takie wywieranie presji na zasadzie - jeśli nie potrafisz wybaczyć, to uczucie nie było prawdziwe. Szanując siebie i własne poglądy, zasady, mamy swoje granice i zawsze jest to COŚ czego wybaczyć nie będziemy w stanie.
Czy bohaterka tej historii - Claudia, uzna, że jej granice zostały przekroczone i Collin nie będzie miał szansy na to by naprawić co zniszczył ?

Claudia to młoda, piękna, utalentowana kobieta z pasją. Jest z na tyle dobrej rodziny, że Benjamin Anderson uznał ją za idealną kandydatkę na synową. To małżeństwo miało mu przynieść same korzyści. Collin ma za zadanie rozkochać ją w sobie i poślubić. Ale ojciec nie kazał mu się w niej zakochać,... Bo kobiety to dla niego tylko dodatki, istoty mające wyglądać ładnie u ich boku, sprawiać przyjemność i…milczeć.

A Claudia Mc’Allister milczała za długo.

Poślubiła Collina kochając go całym sercem. Była szczęśliwa, że trafił jej się mężczyzna który rozumie i akceptuje jej miłość do tańca, nie ogranicza jej, nie podcina skrzydeł. Jednak często po ślubie… czar pryska i było też tak w tym przypadku.

Collina poznałam już w książce “As Pik” i główny bohater tamtej książki - Matthew, pojawia się tu także oczywiście. Jeśli tęskniliście to autorka uzupełnia tu sporo szczegółów na temat jego relacji z Adeline, tylko tym razem z perspektywy Collina i Claudii.

Najstarszy z braci z początku wydawał się ideałem nie tylko dla młodej tancerki. Ale z biegiem czasu, w moich oczach stracił bardzo wiele i niesamowicie jej współczułam. Podobno nie ma miłości bez zazdrości. Ale chorobliwa zazdrość jaka zawładnęła Collinem była czymś co niszczyło piękne uczucie jakie między nimi się zrodziło. A często najbardziej zazdrosne są osoby, które same nie są bez zarzutu… Oskarżają o zdradę bo mają coś na sumieniu i boją się, że nie tylko oni…

“Najpiękniejszy prezent na gwiazdkę. Benjamin pod choinką, ale zakopany.”

Ojciec trójki Andersonów zniszczył swoją żonę, bo to z jego powodu popełniła samobójstwo. Przez to Matthew gardzi nim niesamowicie i okazuje jawnie swoją nienawiść. Czy Benjamin zarazi swoimi przekonaniami na temat roli kobiety w życiu mężczyzny, najstarszego syna ? Jest jak ten diabełek na ramieniu, podsuwający najgorsze pomysły.

“Nie wiem, dlaczego on tak bardzo uwziął się na to, żeby za wszelką cenę rozwalić nasze małżeństwa.”

Czy zniszczy ich miłość ? Czy żadna synowa nie okaże się godna jego synów ?

Autorka porusza tu trudny temat utraty dziecka nienarodzonego. Pokazuje jaki to ból, jak trudny jest brak możliwości szczęśliwego donoszenia. Jak wiele osób nie docenia tego jakie to szczęście móc mieć dziecko. Sama często dochodzę do wniosku, że natura nie jest sprawiedliwa i osoby, które byłyby doskonałymi rodzicami nie mają możliwości sprawdzić się w tej roli, a z kolei te które absolutnie się do niej nie nadają, mają gromadkę dzieci i z uporem niszczą ich życie…

“Król Pik” to książka pełna bólu, rozczarowań, pokazująca jak miłość potrafi ranić. Tych dwoje połączyła wręcz miłość od pierwszego wejrzenia, czuli że są dla siebie stworzeni. Ale zarówno stary Anderson jak i zazdrość Collina, były jak taka infekcja, niszcząca tę miłość latami. Czy mają szansę ją uratować ? Czy będą w stanie o nią zawalczyć ?

To koniecznie sprawdźcie sami. Nie tylko Matthew i Adeline mogą bez reszty wciągnąć w historię swojej miłości. Tu w sumie mamy niemało całej rodziny, bo i wspomniane już przeze mnie uzupełnienie losów pary z poprzedniej części i sporo o Marthcie i Nicolasie - najzabawniejszym z braci ? Sama nie wiem, bo Matthew choć mroczny Smuteczek też potrafi rozbawić do łez. No i właśnie mimo, że spora część tej książki aż boli, to i scen, które wywołują uśmiech na twarzy nie brak. Uwielbiam Madejowy humor, a Wy?

Miło było wrócić do tej rodziny. Przeżyć to wszystko razem z nimi, zarówno to co złe jak i to co dobre. Warto poznać ich losy i serdecznie je Wam polecam .

Dziękuję za egzemplarz do recenzji.

“Zniszczenie czegoś zajmuje sekundę, ale odbudowanie tego może zająć wieczność i też nie zawsze się udaje zrobić to tak, jak było pierwotnie.”

Mówi się, że prawdziwa miłość wszystko wybaczy. Uważacie, że to prawda ?

Często mam wrażenie, że to takie wywieranie presji na zasadzie - jeśli nie potrafisz wybaczyć, to uczucie nie było prawdziwe. Szanując siebie i własne...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki (Nie) najlepsze przyjaciółki Colleen AF Venable, Stephanie Yue
Ocena 8,7
(Nie) najlepsz... Colleen AF Venable,...

Na półkach:

Czy macie w swoim domu młodych wielbicieli komiksów, kotów lub / i książek z humorem, a zarazem pełnych życiowych wskazówek ?

Niedługo wakacje, są już coraz bliżej. Jednak akcja tej książki rozpoczyna się tuż po nich. Kati wraca do szkoły i nie jest to łatwe gdyż …pokłóciła się ze swoimi przyjaciółkami. A że problemy nie lubią czuć się samotne to dodatkowo, ktoś podszywa się pod jej idolkę - Myszycielkę. Czy 217 kotów o szczególnych umiejętnościach, które ma pod opieką, pomogą jej ogarnąć te kłopoty i rozwikłać zagadkę zbrodniarza, który hańbi dobre imię jej mentorki ?

Mam jednego kota, owego rudzielca ze zdjęć. Nie wyobrażam sobie opiekowania się tak imponującą ilością tych mruczków jaką zajmuje się Kati. Ale są to szczególne koty, więc …wszystko ma swoje wady i zalety. A ten komiks z kolei ma zalet pod dostatkiem.

Niepozorna książka w formie komiksu, z barwnymi ilustracjami, z humorem i młodymi bohaterami, po której nie spodziewałam się aż tylu pouczających wskazówek idealnych dla młodych ludzi.

Główna bohaterka - Kati, to wychowywana przez mamę dziewczyna, nie mająca wszystkiego czego zapragnie. To wg mnie duży atut, bo przecież po książki sięgają nie tylko dzieci z bogatych rodzin, a takie bohaterki jak Kati pokazują, że to nie jakiś ewenement, że nie opływa się w dostatki. Nie świadczy to też o tym, że jest się gorszym od innych. Za to ona, zamiast czuć żal i pretensje do mamy, która stara się jak może, pokazuje że jest dziewczyną ambitną i zaradną i stara się samodzielnie dorobić na swoje marzenia i wydatki.

Ta historia pokazuje też jak ważna jest przyjaźń i jakie są jej oblicza ( nie zawsze jest przecież idealnie), jak ważna jest szczera rozmowa, jak wiele może napsuć zazdrość i że ta prawdziwa przyjaźń potrafi przetrwać wszystko.

Mamy wątek pierwszej miłości, mamy relacje matka - córka i to taką piękną, gdzie obie mogą na sobie polegać i sobie ufać, być dla siebie wsparciem.

Niby zwyczajna historia pisana w lekkim stylu, porusza temat bohaterów i antybohaterów, manipulacji, wpływu cudzych opinii na społeczeństwo, fanów i ich idoli. Dużo ważnych kwestii przemyconych w historii młodej i odważnej bohaterki, gotowej by odkryć kim jest zbir podszywający się pod jej idolkę.

Fajne są tu też abstrakcyjne i wymyślne pseudonimy nadane poszczególnym bohaterom. Przykuwają uwagę swoją niepowtarzalnością. Widać, że autorkom nie brak pomysłowości.

Bardzo fajna historia i choć nie czytałyśmy (wraz z córką) pierwszej części, z pewnością ją nadrobimy. Widzę, że warto. Lubię gdy córka spędza czas z książkami, które mają tak mądrą treść.

Polecam serdecznie i dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Czy macie w swoim domu młodych wielbicieli komiksów, kotów lub / i książek z humorem, a zarazem pełnych życiowych wskazówek ?

Niedługo wakacje, są już coraz bliżej. Jednak akcja tej książki rozpoczyna się tuż po nich. Kati wraca do szkoły i nie jest to łatwe gdyż …pokłóciła się ze swoimi przyjaciółkami. A że problemy nie lubią czuć się samotne to dodatkowo, ktoś podszywa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak ważny dla Was jest tytuł książki ?

Wybierając tę którą chcemy przeczytać, zwracamy uwagę na opis, okładkę, tytuł, autora… Tytuł powinien odzwierciedlać treść, być takim sygnałem czego spodziewać się po danej historii. I tu, w przypadku książki Rebbeki Yarros, spełnia on tę rolę w zupełności. Już po pierwszych stronach wiedziałam, że będę przeżywać zawarte w niej emocje dosłownie “Każdym skrawkiem duszy.”

Są wyciskacze łez, które wzruszają każdego, a mnie nie.
Są też książki, na wspomnienie, których aż mam dreszcze bo pamiętam, jak mocno mnie poturbowały. Tę będę właśnie w ten sposób wspominać, bo już po przeczytaniu 50 pierwszych stron byłam totalnie rozbita i wstawałam po chusteczki częściej przy niej jednej niż przy wielu innych, tych przeczytanych w ciągu ostatnich miesięcy, razem wziętych. To straszne i cudowne zarazem ale jeśli macie zamiar ją przeczytać, jeśli wciąż jest przed Wami, bez chusteczek do niej nie siadajcie.

“Wojna to paskudna zdzira, odebrała nam wszystko, co kochaliśmy, a w zamian dała nam złożone flagi, wmawiając nam, że to sprawiedliwa zapłata za honor i poświęcenie. Ale to nieprawda.”

December nie rozumiała czemu matka nie otwiera drzwi, więc zrobiła to za nią. I w jednej chwili świat jej rodziny runął jak domek z kart. Stracili ojca, męża, syna, który służył krajowi do ostatniej chwili życia. Odebrano mu je stanowczo zbyt wcześnie i choć mieli świadomość, jak wielkim ryzykiem jest wyjazd na każdą misję, mieli nadzieję, że taka chwila nigdy nie nadejdzie.

Ember miała życie zaplanowane pod każdym względem. I w krótkim czasie wszystkie jej plany legły w gruzach. Straciła je, ojca, chłopaka… Młoda dziewczyna, która powinna beztrosko imprezować, przejęła obowiązki głowy rodziny, troski swojej matki, odpowiedzialność za rodzeństwo. Można by pomyśleć, że nie da rady tego udźwignąć i może by nie dała. Sama. Ale ma wsparcie, ma osobę, która nad nią czuwa i jest gotowa być dla niej kimkolwiek ona zechce.

Josh Walker był obiektem jej westchnień już w liceum. Ale uważała, że jest dla niej nieosiągalny. Typowy bad boy, rozchwytywany przez dziewczyny, hokeista, jeździł na motorze. Teraz jest trenerem jej brata i wszystko wskazuje na to, że …wydoroślał, zmienił się.

“W jaki sposób ten łobuz zmienił się w tego…mężczyznę? A chłopak, który podobał mi się, gdy byłam w pierwszej klasie liceum, właśnie mi się oddawał.”

W chwilach gdy najbardziej potrzebuje wsparcia, jest dla niej, przy niej i z nią. I czuć jak silne uczucie między nimi wybucha. Nie tylko pożądanie, choć niewątpliwie trudno im utrzymać ręce przy sobie. Ale też miłość, silna tak bardzo, że czuć ją “Każdym skrawkiem duszy.” Jednak Ember się boi, że to nie jest odpowiedni czas, że ona nie jest na to gotowa. I to było wg mnie bardzo dojrzałe, rozsądne, uzasadnione.

Mimo wszystko, mimo że wielokrotnie odsuwała go od siebie, Josh się nie poddawał. Nie tylko ona zwróciła na niego uwagę już wcześniej, przed tak dramatycznymi wydarzeniami. I teraz, gdy widzi szansę na to by była jego, nie ma zamiaru rezygnować.

Ale może miłość to za mało ? Może nie zawsze wystarczy uczucie by zdecydować się na “dopóki śmierć nas nie rozłączy”. Tym bardziej, że December już wie doskonale, że śmierć potrafi rozłączyć w najbardziej nieoczekiwanych momentach, zdecydowanie za wcześnie…

Pamiętam jak porwały wszystkich “Purpurowe serca”. Mnie nie… Dla mnie była to historia na raz, ale tu… Historia zupełnie inna jednak z podobnym wątkiem i jeśli tamta Wam przypadła do gustu to tę pokochacie całym - rozbitym - sercem. A może i jak tytuł sugeruje - każdym skrawkiem duszy ? U mnie tak się stało.

To dla mnie pierwsza książka autorki, a kolejne czekają na półkach i z tego co sugerują Wasze opinie, lubi ona tak brutalnie traktować i bohaterów swoich historii i czytelników. Aż się boję co będzie dalej ale chyba mam w sobie coś z masochistki, bo chcę więcej.

Na każdym kroku współczułam Ember, czułam jej ból, jej strach, jej uzasadnioną złość. Bo armia / wojna odebrały jej ojca, stabilność, poczucie bezpieczeństwa. Za co ? Dlaczego ? Czy ma to wszystko sens ? Człowiek, który ratował życie, nawet nie był na froncie, nie walczył, a został brutalnie zabity i nie wrócił do rodziny. Dziewczyna miała prawo mieć pretensje, żal, czuć tę złość i było to w pełni zrozumiałe.

Jednak nie tylko to jest istotne w tej historii. Ember i Josh będą musieli podjąć trudne decyzje dotyczące ich wspólnej przyszłości. A gdy wyjdą na jaw pewne…sekrety, ich życie ponownie zachwieje się w posadach.

Tak bolesne historie potrafią być na swój sposób piękne. Życie przecież nie raz rzuca nas na kolana. I choć łatwiej i przyjemniej czyta się książki pełne szczęścia, takie jak ta są też potrzebne i chętnie po nie sięgamy, choć trudno nam się po nich pozbierać. Warto. Przypominają nam jak cenne jest życie, jak ważna jest każda chwila z rodziną i że nawet jeśli tracimy ich zbyt wcześnie, to nie znaczy, że lepiej by było nie wchodzić do tej rzeki.

“Nawet przez chwilę nie żałowałam, że kochałam twojego ojca. Nawet wiedząc, że zginie, ponownie bym go wybrała, i nie ma to nic wspólnego z dziećmi. Nawet gdybyśmy was nie mieli, spędzone z nim lata warte były całego bólu.”

Potrafilibyście tak na to patrzeć po takiej stracie ?

Ciężko mi było zrozumieć matkę Ember ale po zakończeniu tej książki, zaczęłam patrzeć na nią zupełnie inaczej. I teraz wiem, że mimo tego bólu, możliwość spędzenia każdej chwili z miłością swojego życia, była tego warta. A czy Ember ją zrozumie? Sprawdźcie sami. Zaryzykujcie.

Bardzo dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Jak ważny dla Was jest tytuł książki ?

Wybierając tę którą chcemy przeczytać, zwracamy uwagę na opis, okładkę, tytuł, autora… Tytuł powinien odzwierciedlać treść, być takim sygnałem czego spodziewać się po danej historii. I tu, w przypadku książki Rebbeki Yarros, spełnia on tę rolę w zupełności. Już po pierwszych stronach wiedziałam, że będę przeżywać zawarte w niej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytacie przedmowy pisane w książkach przez autorów ?

Ja zwykle je pomijam, ale tu jakimś cudem tego nie zrobiłam i dobrze się złożyło. Już te pierwsze zdania, pokazały mi, że mam coś wspólnego z autorem, że coś nas łączy - wrażliwość na krzywdę dzieci. A w tej książce jest jej wiele i nawet ja - osoba mająca się za twardą, lubiącą wręcz, brutalne historie, musiałam robić przerwy w czytaniu żeby dojść do siebie po pewnych scenach…

Wysyłając swoje dzieci do szkoły, sądzimy, że zawsze z niej wrócą, bo to bezpieczne miejsce. Tego dnia, w jednej ze szkół pojawił się chłopiec. Bosy, w białej szacie i…z bronią w ręce. Strzelał nie patrząc na to do kogo celuje, a na koniec popełnił samobójstwo wypowiadając słowa : “Zbawca pragnie sprawiedliwości.” Po co to wszystko ?

Tyle krwi, tyle ciał, tyle niepotrzebnych ofiar. Widok wstrząsający zarówno dla młodej funkcjonariuszki Julii Marzewskiej jak i dla starszego i bardziej doświadczonego Marcina Rau. To oni stawili się na miejscu zbrodni i oni będą starać się rozwikłać sprawę, która dopiero się zaczyna.

Ogar dokonał masakry, ale pojawiające się po nim Owieczki, wstrząsną zarówno bohaterami tego kryminału jak i dosłownie każdym czytelnikiem.

Książka napisana przez policjanta wydziału kryminalnego, szczególnie mocno przyciąga wielbicieli tego gatunku i sądzę, że nikogo nie rozczaruje. Względnie pozostawi rysy na psychice ale chwytając po tego typu książki, powinniśmy być wręcz na to przygotowani. Trzeba być wytrzymałym, żeby przebrnąć przez takie historie, trzeba to kochać, żeby nie zaliczyć załamania nerwowego. Tym bardziej, że choć to fikcja literacka to aż nader realna, bo brutalność i bestialstwo wręcz, w niej opisane, nie są wyssane z palca. Takie rzeczy, niestety, dzieją się na tym świecie i to przeraża najbardziej.

Język jakim posługuje się autor, jego styl pisania, taki czarny humor policyjny, że tak to ujmę, nadaje całej historii szczególnego charakteru.


“Mamy sprawcę, który zginął osiem lat temu. Wrócił w jakiejś pie#$@olonej białej szacie, w dodatku boso niczym Cejrowski. Tylko, że zamiast w ręku trzymać zaparzoną yerba matę, przyniósł ze sobą broń. Ot tak zabija ludzi, po czym strzela sobie w łeb.”

Kto stoi za tym wszystkim ? Czemu posługuje się dziećmi - istotami wrażliwymi, niewinnymi - jak swoimi pionkami? Wysyła je jak te owieczki na rzeź. Są jak zaprogramowane - wierne, lojalne, obojętne na wszystko inne. To przeraża najbardziej. Jakim cudem dziecko jest w stanie porzucić dom, rodzinę, swoje bezpieczne otoczenie i zabić się na rozkaz Zbawcy ?

Taki niby nieistotny ale bardzo ważny szczegół, rzuca się w oczy w trakcie czytania. Irytowało mnie, że śledczy tego nie dostrzegali tak długo. A zarazem przerażało jak coś tak standardowego w życiu naszych dzieci, może być śmiertelnym zagrożeniem. Jednak czy w obecnych czasach, wszystko nim nie jest ? Wychowanie dziecka to wyzwanie pod wieloma względami, a strach to uczucie towarzyszące rodzicowi każdego dnia. Mateusz Wilczyński to bohater, który tu przekonał się o tym aż za mocno.

“Zbawca pragnie sprawiedliwości. Zbawca pragnie sprawiedliwości. Mój Zbawca pragnie… Mój Zbawca. Mój…”

Każdy bohater został perfekcyjnie wykreowany. Czy to poturbowana przez swoje życie i wykonywany zawód Julia, czy zgorzkniały, szowinista, winiący za wszelkie zło tego świata kobiety - Rau, czy pozorny podrywacz, a jednak wrażliwy policjant jakim jest Wiktor, a nawet haker na wózku inwalidzkim taki zdolny i …nieszkodliwy ? Aż po samego Zbawcę, tajemniczego przywódcę sekty, robiącego papkę z mózgu swoim poddanym w imię zemsty. Za co ?

Czy książka szokuje ? Tak - niesamowicie mocno. Czy trzyma w napięciu ? Od początku do końca. Czy wciąga ? Bez dwóch zdań. “Zbawca” ma tę moc. Oby to co w nim opisane, nigdy nas nie spotkało.

Szacunek dla autora, wielki. Jestem pod wrażeniem. Dziękuję za te emocje i polecam serdecznie. Warto dać się poturbować.

Czytacie przedmowy pisane w książkach przez autorów ?

Ja zwykle je pomijam, ale tu jakimś cudem tego nie zrobiłam i dobrze się złożyło. Już te pierwsze zdania, pokazały mi, że mam coś wspólnego z autorem, że coś nas łączy - wrażliwość na krzywdę dzieci. A w tej książce jest jej wiele i nawet ja - osoba mająca się za twardą, lubiącą wręcz, brutalne historie, musiałam robić...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Lęk przed czymś, czego się nie rozumie, nie jest tym samym, co lęk przed czymś, co już nieraz okazało się groźne.”

Wątek magii w książkach, jest wykorzystywany na różne sposoby. Wiemy doskonale, że wieki temu wiele potencjalnych czarownic spłonęło na stosach, lub zginęło w inny sposób, bo magia wzbudzała strach w ludziach “zwyczajnych”, jej pozbawionych.

Mortana wie doskonale jak fakt, że ona i jej bliscy z wyspy potrafią więcej, mają w sobie tę moc, przeraża ludzi z lądu. Żeby mogli żyć spokojnie, bez strachu, zdecydowali się na wiele wyrzeczeń - nie korzystają z wysokiej “czarnej” magii, oddają jej nadmiar co pełnię morzu w formie tzw upustu, nie korzystają ze swojej mocy nocą…

“Magia ta jest tylko bladym cieniem tej, jaką władali moi przodkowie. Taką jednak cenę płacimy za akceptację przez społeczeństwo, za to, że ludzie z lądu ściskają nam dłonie, zamiast je krępować, że witają nas pocałunkiem, a nie uderzeniem w twarz, że zachwalają naszą wyspę, zamiast ją podpalać.”

Czy ta cena nie jest za wysoka ? Wszystko wskazuje, że to jeszcze za mało i aby ten pokój przypieczętować. Tana ma więc wyjść za mąż za Landona - mężczyznę z lądu. Aranżowane małżeństwo bez miłości, nie jest szczytem marzeń młodej dziewczyny ale poczucie obowiązku jest na tyle duże, że nie bierze ona innej opcji pod uwagę.

Do dnia gdy spotyka Wolfe’a…

Miała wraz z innymi oddać swoją moc morzu, zamiast tego poszła szukać światełka i znalazła jego. Od tego dnia wszystko co uważała za pewne i oczywiste, stało się wątpliwe. Osoby, którym do tej pory bezgranicznie ufała, stały się podejrzane, a jej życie stanęło do góry nogami. Z kolei serce? Zaczęło szybciej bić właśnie przy NIM.

Zakazane uczucie do chłopca, który otwiera jej oczy na życie jakie do tej pory wiodła. Czy będzie miała siłę i odwagę by zdjąć kajdany jakie sama sobie założyła godząc się na oczekiwania członków Zgromadzenia i jej rodziców ? Czy uczucie jej i Wolfe’a ma szansę przetrwać ?

Niby zwyczajny romans z wątkiem fantastycznym jakich wiele, a jednak mnie na swój sposób oczarował. Taka niewinna bohaterka i mroczny bohater, okazują się niezwykle intrygujący. A autorka opisuje wszystko czego doświadczają ubierając to w tak piękne słowa, że co chwila używałam indeksów do zaznaczania kolejnych wspaniałych cytatów.

Czuć wszystko przez co przechodzi ta para. Te wątpliwości jakie targają Taną, jak mota się pomiędzy miłością, lojalnością, poczuciem obowiązku wobec ludzi bojący się o swoją przyszłość. Bo los mieszkańców wyspy leży w jej rękach. Czy jedyne co może zrobić to poświęcić się dla nich lub porzucić na pastwę nietolerancyjnych ludzi z lądu ? Czy nie ma innej drogi, jakiegoś kompromisu, dzięki któremu nie musiałaby zrezygnować z miłości ?

Nie spodziewałam się, że aż tak mi przypadnie do gustu ta historia. Wahałam się w sumie czy zgłosić się do jej zrecenzowania ale teraz nie żałuję, bo ma w sobie coś takiego czarującego dosłownie. Taką jakby niewinność. I oczywiście magię, piękną miłość rozkwitającą jak księżycowy kwiat, taki z pozoru groźny, a jednak … pozory często mylą.

Jeśli lubicie magię w książkach albo po prostu kochacie fantastykę, serdecznie polecam tę książkę. Sądzę, że Was nie rozczaruje.

Dziękuję za egzemplarz do recenzji.

“Lęk przed czymś, czego się nie rozumie, nie jest tym samym, co lęk przed czymś, co już nieraz okazało się groźne.”

Wątek magii w książkach, jest wykorzystywany na różne sposoby. Wiemy doskonale, że wieki temu wiele potencjalnych czarownic spłonęło na stosach, lub zginęło w inny sposób, bo magia wzbudzała strach w ludziach “zwyczajnych”, jej pozbawionych.

Mortana wie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

“(...) co, jeśli los każdego z nas jest z góry przesądzony i choć byśmy robili, co w naszej mocy, nigdy nie uda się nam go zmienić ?”

Runowo. Mała wieś w pobliżu Puszczy Gorzowskiej, to miejsce, do którego Sambor Malczewki nie miał zamiaru nigdy powracać. Zwykle o rodzinnych stronach myśli się z sentymentem. U niego wspomnienie o nich nie wywołuje żadnych pozytywnych emocji. Jednak informacja o odnalezieniu zwłok, które prawdopodobnie są zwłokami jego siostry bliźniaczki, zmusza go do powrotu do miejsca, w którym doszło przed laty do tragedii.

“Ludziom od dziecka wmawia się, że rodzina jest najważniejsza i choćby nie wiadomo co się działo, musi się zawsze wspierać.”

Sambor porzucił rodzinę. Najpierw siostrę, która znęcała się nad nim latami. Znienawidził ją za to, że mimo swojego charakteru ewidentnie była ulubienicą rodziców. Następnie skupiając się na pracy, zaniedbał rodzinę, którą sam stworzył - żonę i córkę. Został sam, choć nie do końca, bo ma przyjaciół, na których może polegać, którzy dają mu na każdym kroku do zrozumienia, że jeśli tylko będzie gotów się otworzyć, chętnie go wysłuchają i będą dla niego wsparciem. A teraz, będzie go potrzebował.

Odszedł z policji, porzucił życie, które kilka lat temu tak go pochłonęło. Jednak obecnie wraz z policją próbującą rozwikłać sprawę morderstwa jego siostry, wszczyna śledztwo. Czego się dowie ? Jakie tajemnice miała Lilia Malczewska ? Który z jej licznych wrogów, doprowadził do jej śmierci ? Co kryje w sobie taka niepozorna wioska jak Runowo?

Przyznam, że czytając tę książkę miałam mieszane uczucia. Na zmianę byłam nią zachwycona, angażowałam się w prowadzone w niej śledztwo i nieco irytował mnie wątek Borowego. Nie wiedziałam czy to zmierza ku połączeniu tego mrocznego klimatu thrillera z wątkiem paranormalnym czy mam spodziewać się czegoś innego. Nie byłam pewna czy mieć Lilię za wariatkę, wredną sucz czy kogoś jej postać jeszcze czymś zaskoczy… Ale Marcel jak to Marcel - zafundował taki finał tej historii, że moje wcześniejsze wątpliwości i wahania nastroju, zakończyły się już taką tradycyjną przy jego historiach, szczęką na podłodze.

Określenie “nagły zwrot akcji” w tym przypadku to totalne niedopowiedzenie. Zarówno ja jak i sam Sambor, poczułam się jak kretynka mająca klapki na oczach, widząca coś z pozoru oczywistego, a tak często przecież rzeczywistość okazuje się zupełnie inna niż nam się wydaje.

Ale tytułowa “Polana” ma moc, wywołuje dreszcze, czuć ten strach, który przez lata rządził Samborem i tkwi w nim nadal.

“(...) roztacza wokół siebie mistyczną aurę. Za każdym razem, gdy tam przychodziłem, czułem to dziwne napięcie…”

I choć marudziłam, choć kręciłam nosem, nie mogę zaprzeczyć, że autor tak profesjonalnie stworzył klimat tej polany, że jako czytelnik czułam to co bohater. Marcel potrafi stworzyć tę mroczną otoczkę w swoich książkach i zdecydowanie świetnie miesza w głowie.

Finalnie - całość daje do myślenia, pozostaje w głowie na długo po obróceniu ostatniej strony. Skończyłam czytać kilka dni temu,a emocje wciąż są świeże, historia nadal wyraźnie siedzi w głowie. O czymś to świadczy - nie jest to jedna z książek, która znika z pamięci zaraz po jej zakończeniu. Ma w sobie coś i nie jestem nią rozczarowana. Aż liczę na ciąg dalszy bo epilog aż o to prosi.

Marcel nie próżnuje, już mamy zapowiedź kolejnej jego książki. Ale jeśli jeszcze nie czytaliście “Polany” to serdecznie polecam. Dziękuję za egzemplarz do recenzji.

“(...) co, jeśli los każdego z nas jest z góry przesądzony i choć byśmy robili, co w naszej mocy, nigdy nie uda się nam go zmienić ?”

Runowo. Mała wieś w pobliżu Puszczy Gorzowskiej, to miejsce, do którego Sambor Malczewki nie miał zamiaru nigdy powracać. Zwykle o rodzinnych stronach myśli się z sentymentem. U niego wspomnienie o nich nie wywołuje żadnych pozytywnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak wiele jesteście w stanie poświęcić dla swoich bliskich ?
Pewnie każdy z Was bez wahania odpowie, że - wszystko.
Ale czy są tego warci ?
W końcu powiedzenie, że “z rodziną wychodzi się dobrze tylko na zdjęciach” nie jest wyssane z palca.

Chris wie o tym doskonale.

“Nawet nikt zawsze jest kimś.”

W Detroit jest pewna pizzeria. A w niej pewien otyły, beznadziejnie zakochany chłopak, którego pasją są kamienie. Nie takie zwykłe. Takie jedyne w swoim rodzaju. Chciał nawet studiować geologię, by jego pasja odegrała jeszcze większą rolę w jego życiu. Dlaczego w takim razie robi pizzę, a jego wredny brat, który ma Chrisa za nic, chodzi z dziewczyną, którą on kocha ?

Poświęcenie. To codzienność Chrisa.

Zrezygnował ze studiów, bo przejął pracę w pizzerii po chorym ojcu. Pomaga rodzinie, mimo, że nie dostaje za to grama wdzięczności. Mamusia widzi tylko drugiego synka, gotowa go oprawić w ramki. Ten z kolei, czerpie satysfakcję z gnębienia tłuściutkiego braciszka, bez którego nie miałby nawet za co majtek kupić. Ale ma to w nosie. A Chris znosił cierpliwie tę podłość… Do czasu gdy ostatnie z jego marzeń zostało zbrukane.

Zdarzają się w naszym życiu takie kulminacyjne momenty, gdy mówimy stanowcze “dość” i postanawiamy wprowadzić w nie zmiany. Ta chwila nadeszła, Chris dosłownie wybuchł i zniknął. Pozostawił niewdzięczną rodzinkę i ruszył w świat nie oglądając się za siebie.

Po latach, na wieść o planowanym ślubie jego “braciszka”, oczywiście z dziewczyną, która niegdyś była jego wymarzoną, postanawia wrócić i się zemścić. Ale tym razem już jako “Ktoś inny”.

Zemsta najlepiej smakuje na zimno. Dlatego Chris nie wpadnie do pizzeri i nie zrobi rozróby. Oj nieeee. On ma plan i wsparcie - niezawodne i jedyne w swoim rodzaju. Sam też dysponuje bronią, która zaskoczy nie tylko jego braciszka - swoim nowym, stuningowanym obliczem. Będzie się działo.

“Ktoś inny” to książka, która jako ta pierwsza wciągnęła mnie w czeluści Wattpada. To książka taka inna od wszystkich, bo wg mnie to nawet nie jest romans. Ciężko mi ją zdefiniować jako konkretny gatunek. Ma w sobie wiele porywających czytelnika wątków i niesamowitych bohaterów, których nie sposób nie pokochać. No oczywiście nie wszystkich, bo taki Derek to totalna zakała społeczna, istota marnująca tlen i wykańczająca nerwowo o czym Chris latami się przekonywał. Livia - nie wiem co Chris w niej widział. A najbardziej rozczarowującą bohaterką z mojej perspektywy jest mamusia. Czemu to Wam nie zdradzę, ale będąc matką dwójki dzieci, zdecydowanie gardzę takimi kobietami jaki ona…

Czyli co to za książka skoro uważam, że nie romans ? Są tu wątki miłosne - ta niespełniona miłość Chrisa do Livii, jej z kolei związek z Derekiem, ognisty fake - dating Chrisa i … pewnej pomocniczki w akcie zemsty. Autorka też na swój sposób - z humorem i z pomocą inspirujących fragmentów - pięknie pisze o tym jaka miłość być powinna, a jaka nie np.:

“W życiu można grać, udawać, stawiać tarota, wbijać szpilki w krocze laleczki voodoo i liczyć na inne różne cuda, ale nie da się nikogo ani przekonać, ani zmusić do miłości.”

Dzieje się. Prym wiedzie plan zemsty, modyfikowany i aktualizowany na bieżąco. Mamy też oczywiście elementy wręcz bajkowe, które po prostu kocham w twórczości Lilki. Choćby już samą przemianę Chrisa z otyłego, nieśmiałego i pozbawionego pewności siebie pizzermana w wytatuowanego mięśniaka, na którego widok niejedna oślini się z wrażenia - no wypisz wymaluj - “Brzydkie kaczątko”. Mamy też Freda, który rozegra tę akcję “zemsta” zza kulis, jako wierny doradca i pomocnik, jak partię szachów. A jest w nich świetny. Czy to znaczy, że Derek już jest na przegranej pozycji ?

To już musicie sprawdzić.

Z pozoru lekka historia, ale uczy, daje brutalną lekcję życia. Czy warto wracać i się mścić ? Czy lepiej machnąć ręką na to co było ? Może dobrze zostawić przeszłość za sobą ale… Taki podły gałgan jak Derek zostanie bezkarny i…ile jeszcze osób skrzywdzi gdy kolejne ofiary będą uciekać z podwiniętym ogonkiem ? Trzeba takim dać nauczkę.

Oczywiście Kochani to nie jest mroczna książka, w której Chris wraca i zamyka brata w piwnicy torturując go za lata upokorzeń. Chris to nie Jack. Ale ma swoje sposoby. Jakie ? To już koniecznie sprawdźcie sami, bo naprawdę warto.

Lilka zaskakuje każdą kolejną swoją książką. Nie pisze schematycznie, nie tworzy oklepanych historii, szablonowych bohaterów. Nie patrzy na to co się sprzedaje tylko pisze co w duszy gra. I jej książki są szalone jak ona sama. Nie da się tego ukryć. Za to je uwielbiam. Wszystkie razem i każdą z osobna. Mam nadzieję, że Wy również.

Ja tak teraz żyję nadzieją, że w jakiś magiczny sposób, nabierze natchnienia i wymyśli historię, w której przetną się drogi Lucy i Freda. Ten duet rozłożyłby nas na łopatki. Aż się w sumie boję myśleć do czego oni byliby zdolni. Ale jakoś tak wyszło, że tych dwóch bohaterów uwielbiam jak nikogo innego.

Rozpisałam się… To już kończę, nie będę przynudzać, musicie mieć czas na czytanie książek - zacznijcie od “Ktoś inny” jeśli jakimś cudem jeszcze nie znacie tej historii. Polecam !!!!

Jak wiele jesteście w stanie poświęcić dla swoich bliskich ?
Pewnie każdy z Was bez wahania odpowie, że - wszystko.
Ale czy są tego warci ?
W końcu powiedzenie, że “z rodziną wychodzi się dobrze tylko na zdjęciach” nie jest wyssane z palca.

Chris wie o tym doskonale.

“Nawet nikt zawsze jest kimś.”

W Detroit jest pewna pizzeria. A w niej pewien otyły, beznadziejnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak to jest, że jedną książkę choćby krótką, czyta się i czyta bez końca, a inną, mającą znacznie więcej stron - w okamgnieniu?

Zawsze sięgając po książki Ludki jest to samo - zacznę, nie mogę się oderwać i w efekcie kończę ekspresowo, szybciej niż bym tego chciała.

“Łatwopalna” to jedna z tych książek, za które uwielbiam twórczość autorki. “Opiekunka” , “Przeczucie”, “Fikcyjna dziewczyna” to romanse z idealną dawką thrilleru. I tu jest podobnie. To równie wciągająca historia jak tamte i tak jak “Przeczucie” ma w sobie dodatkowo intrygujący wątek paranormalny.

Delaney Fox od 20 lat obwinia się za śmierć swojego brata bliźniaka. Zginął w pożarze ich domu, a ona żyje w przekonaniu, że sama go wywołała i…nie potrafiła nad nim zapanować. Nie zapomniała wyłączyć kuchenki czy zakręcić gazu. Ona ma od zawsze ogień w sobie…

“Mam w sobie żar, któremu niewiele potrzeba, by zamienić się w prawdziwy płomień. Wystarczy trochę ognia w pobliżu.”

Ciągnie ją do niego choć zarazem przeraża ją ten żywioł. Stara się go unikać oraz wszystkiego co z nim związane. Ale kot jej sąsiada - strażaka - ewidentnie ma to w nosie, wchodząc do jej domu jak do siebie. Ponadto wszystko wskazuje na to, że w pracy będzie musiała przejąć obowiązki koleżanki, tym samym stanie się częstym gościem w jednostkach straży pożarnej.

Niby nic takiego, to aż tak bardzo nie skomplikowałoby może jej życia, gdyby nie fakt, że w podejrzanych okolicznościach spłonął dom jej przyjaciółki. Podpalacz zostawił w nim wiadomość dla Delaney - maskę lisa z adresem kolejnego celu oraz takimi samymi bliznami jakie ona nosi na twarzy od 20 lat.

Czy uda jej się zapobiec kolejnej tragedii ?

Kim jest podpalacz i co go łączy z Laney ?

Dax Donovan, to nie tylko strażak i właściciel utrapionego kocura. To mężczyzna, z typu tych którzy mogliby mieć każdą kobietę. Jednak jego uwagę zwróciła zakompleksiona z powodu blizn od poparzeń, Delaney. I mimo, że zawzięcie nie dopuszcza go do siebie, on się nie poddaje. Czy zrezygnuje z niej gdy pozna prawdę na temat jej “związku” z ogniem ?

“Widywałam już w życiu wielu przystojnych facetów, ale żaden nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak Dax Donovan. Przy żadnym nie czułam się tak, jakbym miała stanąć w płomieniach od jednego pocałunku.”

Niesamowita książka łącząca ze sobą dosłownie ognisty romans, motyw tajemniczego i przerażającego podpalacza, który wie na temat naszej bohaterki więcej niż ktokolwiek inny i stanowi ogromne zagrożenie, a także elementy niby nierealny ale…czy napewno ? Czy wątki paranormalne są nierzeczywiste ?

Ludka stworzyła bohaterkę, której pewność siebie jest wręcz nikła. Przez zarówno blizny na ciele jak i swój dar Laney czuje się gorsza, uszkodzona, niebezpieczna… Nie wierzy w swoją szansę na szczęście i miłość. Czy z pomocą upartego strażaka, nabierze pewności siebie ? Czy będzie umiała dostrzec w sobie to piękno, które on zauważył już przy pierwszym spotkaniu?

Co prawda Delaney ma od lat u boku broniącą ją przyjaciółkę. Ale Savannach jest dziwną / specyficzną bohaterką... Miałam mieszane uczucia co do jej osoby. Często zachowywała się nietaktownie, a jej podejście do Del pozostawiało wiele do życzenia. Można było ją odebrać jako zadufaną w sobie egoistkę. Czy jest prawdziwą przyjaciółką czy może stanie się rozczarowaniem dla Delaney ?

Z pewnością ta historia ma w sobie wiele ciekawych i wciągających wątków. Autorka świetnie wykreowała bohaterów. Nawet winnego wszystkich pożarów stworzyła w taki sposób i tak perfekcyjnie zakamuflowała wręcz wśród innych postaci, że prawie do końca, a już z pewnością do momentu, w którym to autorka nie stwierdziła, że pozwoli nam poznać jego prawdziwą tożsamość, kompletnie nie podejrzewałam kim on jest w rzeczywistości.

Także tematyka kompleksów Delaney i pozbawiającego ją ich Daxa, została bardzo dobrze przemyślana. Czujemy wręcz targające nią sprzeczne uczucia, niepewność, to jak Dax na nią działał i jak bała się uwierzyć w to, że widzi w niej nie tylko blizny i…ogień.

Wszystko rozgrywa się w odpowiednim tempie, akcja nie pędzi, miłość nie wybucha jak inicjowane w książce pożary. Powoli odkrywamy kolejne fakty, szczegóły, a uczucia równie wolno i stabilnie, rozkwitają. Czy nikt ich nie ugasi ? Czy mimo obaw i szalejącego podpalacza, Del i Dax mają szansę być razem ?

To już sprawdźcie sami. Jeśli znacie twórczość Ludki, a mam nadzieję, że tak właśnie jest, wiecie na co ją stać i pokazuje tu pokazuje to w pełni. Nie będziecie rozczarowani.

Gorąco polecam i dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Jak to jest, że jedną książkę choćby krótką, czyta się i czyta bez końca, a inną, mającą znacznie więcej stron - w okamgnieniu?

Zawsze sięgając po książki Ludki jest to samo - zacznę, nie mogę się oderwać i w efekcie kończę ekspresowo, szybciej niż bym tego chciała.

“Łatwopalna” to jedna z tych książek, za które uwielbiam twórczość autorki. “Opiekunka” , “Przeczucie”,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy słodkie i niepozorne wróbelki mogą uczyć życia ? Zdecydowanie tak !

Nie ocenia się książki po okładce, zna tę zasadę każdy książkoholik mały i duży. Ale jednak lubimy jak cieszy oko.
A ta książeczka : “Historyjka nowa o Niponkach z Niponkowa” jest tak pięknie wydana, że nie da się jej nie podziwiać. Z zewnątrz już mamy barwną i wręcz promienną okładkę, zaś wewnątrz masę przepięknych ilustracji uzupełniających napisaną przez Annę Chabior bajkę.

Jednak to historyjka niebanalna, przemycająca pomiędzy wersami o losach Niponków, wiele cennych i życiowych rad oraz wskazówek.

Książeczka zawiera 8 pisanych wierszem historii. Na wstępie dokładnie poznajemy rodzinę Niponków, dzięki czemu kolejne są łatwiejsze w zrozumieniu i już mamy oczywiście pewną więź z tymi uroczymi ptaszkami. A dalej ?

Poznajemy z Niponkami ich szkołę, wyruszamy na bal, nad jezioro i rzeczkę, do salonu piękności czy brzozowego gaju. Pomiędzy historyjkami dostajemy też pewnego rodzaju lekcje i rady od autorki do czytelnika. Każdy etap wędrówki to też lekcja. Może nie pisania czy dodawania ale doceniania tego co nas otacza. Książka uświadamia jak cenna jest rodzina i przyjaźń, wzajemny szacunek, kultura - wartości, które nie tylko warto ale wręcz trzeba zaszczepić dzieciom, bo “czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.”

Niezmiernie cenię takie książeczki, które pomagają nam - rodzicom, pokazać co w życiu jest najistotniejsze. Niponki pokazują, że każdy członek rodziny jest doceniany, ważny ale zarazem nie umniejsza tym pozostałym. Takie małe ptaszki, a pokazują jak wspierać siebie nawzajem.

“Bo nieważne, czyś człowiekiem,
ptaszkiem lub motylkiem,
robaczkiem czy pieskiem,
milej płyną chwile
z tymi, co cię kochają
zawsze i wzajemnie,
czyniąc świat pięknym,
w którym jest bezpiecznie!”

Czy taki cytat nie pokazuje jak wiele może nauczyć niepozorna bajka dla dzieci? Nawet my - dorośli możemy czerpać z tej nauki.

Warto sięgać po takie książeczki i tę zdecydowanie Wam polecam !

Dziękujemy za egzemplarz do recenzji.

Czy słodkie i niepozorne wróbelki mogą uczyć życia ? Zdecydowanie tak !

Nie ocenia się książki po okładce, zna tę zasadę każdy książkoholik mały i duży. Ale jednak lubimy jak cieszy oko.
A ta książeczka : “Historyjka nowa o Niponkach z Niponkowa” jest tak pięknie wydana, że nie da się jej nie podziwiać. Z zewnątrz już mamy barwną i wręcz promienną okładkę, zaś wewnątrz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Myślicie czasem o śmierci ? Chcielibyście wiedzieć kiedy będzie ten Wasz ostatni dzień istnienia ?

Kaja Dolna nie wiedziała, że ten dzień skończy się w tak drastyczny sposób. Nie miałam pojęcia, że kolejnego poranka jej zwłoki zostaną odnalezione przy brzegu jeziora. Młodziutka dziewczyna, przed którą całe życie dopiero otwierało ramiona, ostatnie chwile swojego istnienia spędziła walcząc o oddech… Przegrała…

“Topienie kogoś należy do wyjątkowo drastycznych sposobów zadania śmierci.”

Słyszałam kiedyś, że podobno najboleśniejsza śmierć to ta przez spalenie żywcem. Ale czy to prawda ?Każda śmierć jest straszna na swój sposób, czy bolesna czy też nie, nagła czy niespodziewana…

Dominika Sajna wraca po urlopie wychowawczym do pracy w policji. Już na starcie rzucono jej kłody pod nogi. Liczyła na to, że zajmie się sprawą byłej już niani swojej córeczki, bo właśnie zamordowana Kaja zyskała jej zaufanie. Ale niestety podczas swojej nieobecności na komendzie, została zdegradowana. Nie powstrzymuje jej to jednak by rozpocząć śledztwo w tajemnicy, na własną rękę.

Sprawa nie należy do prostych, mimo że wina już została przypisana Piotrowi Janikowi. Ale czy ten chłopak potrafiłby naprawdę kogokolwiek skrzywdzić ? I czy morderstwo Kai ma jakiś związek z zaginięciem sprzed wielu laty, ciotki Piotra ?

Weronika Mathia już swoim debiutem pokazała, że ma talent, ma potencjał i warto mieć ją na oku. Bez wahania zgłosiłam się do kolejnej jej książki, nie mając wątpliwości, że ktoś kto tak imponująco startuje jako autor, nie będzie później rozczarowaniem. I tak jak “Żar” tak i “Szept” ma w sobie to “coś”.

Zawiła historia rozgrywająca się na dwóch płaszczyznach czasowych, opisywana z kilku perspektyw pozwala nam poznać powolutku wydarzenia z 1973 roku oraz obecne. Lawirujemy pomiędzy przeszłością - życiem Ani Janik , ostatnimi dniami życia Kai, a także obecnymi chwilami gdy Dominika z pomocą dawnego przyjaciela, obecnie księdza Roberta, stara się odkryć co naprawdę się wydarzyło.

Sama nie miałam pojęcia kogo podejrzewać. A autorka dała takiego mentalnego pstryczka w nos zarówno mnie jak i Dominice, bo obie byłyśmy w pewnym momencie pewne, że winny jest…człowiek, którego żadna z nas nie chciała podejrzewać.

To co oczywiste tylko takie się tu wydaje. W efekcie zakończenie tej historii jest zaskakujące, bolesne i nie takie jakiego się spodziewałam. Aczkolwiek wcale nie jestem nim rozczarowana, bo zawsze powtarzam, że czy thriller czy kryminał jest najlepszy gdy jest nieprzewidywalny. Nie ma frajdy z czytania czegoś, czego zakończenie zbyt szybko jest oczywiste. Tu - w przypadku książek Weroniki - widzę, że nam to nie grozi.

To kolejna książka w sumie, przy której miałam dreszcze jako matka. Autorka zwraca uwagę na to jak trudnym przeżyciem jest śmierć własnego dziecka. Zawsze takie wątki ruszają mnie najmocniej.

“ - Kiedy dziecku dzieje się krzywda, woła swojego rodzica. Nieważne, czy ma trzy lata, czy piętnaście. Woła mamę lub tatę, bo oczekuje, że mu pomogą. (...) A co, jeśli ona mnie wołała ?”

Mamy też Sandrę, która również chce poznać prawdę na temat śmierci siostry, również był to dla niej cios ale… chwilami jej zachowanie powodowało, że nie miałam pewności jaką rolę tu odgrywa. To też atut tej historii, bo niezaprzeczalnie Mathia mąci w głowie, nasuwa podejrzenia nie zawsze uzasadnione, nie zawsze trafne ale spełniają swoją rolę - trzymają w napięciu i niepewności.

Świetna książka - mroczna i obnażająca ludzką podłość. Często najmocniej potrafią skrzywdzić i rozczarować osoby, po których najmniej byśmy się tego spodziewali…

Polecam serdecznie, warto spędzić czas z tą książką.

Dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Myślicie czasem o śmierci ? Chcielibyście wiedzieć kiedy będzie ten Wasz ostatni dzień istnienia ?

Kaja Dolna nie wiedziała, że ten dzień skończy się w tak drastyczny sposób. Nie miałam pojęcia, że kolejnego poranka jej zwłoki zostaną odnalezione przy brzegu jeziora. Młodziutka dziewczyna, przed którą całe życie dopiero otwierało ramiona, ostatnie chwile swojego istnienia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytacie opisy książek, które decydujecie się poznać ? A może są wątki książkowe, które omijacie szerokim łukiem ?

Ja do tej pory nie sięgałam po książki / romanse gdzie miłość rodzi się pomiędzy parami tej samej płci. Uważałam, że wątki LGBT nie są dla mnie, bo choć nie uważam, że trzeba “to” tępić, sądzę, że należę do grona do osób tolerancyjnych, to trzymam się zasady, że nie zaglądam im do łóżka. A tu proszę - “One shot”. Moja gafa i …niespodzianka.

Co mam na myśli ?

Zobaczyłam - o, kolejna książka Leny - biorę. Nie czytałam opisu i dopiero po jakimś czasie coś mi zaczynało podpadać… I bałam się jaki będzie rezultat. Ale autorka pokazała, że jednak mogę brać jej książki w ciemno i tego nie żałować.

Lance lata temu zaliczył przykry coming out. Nie miał szans na to żeby wyjawić innym swoją orientację na własnych warunkach. Liam niesamowicie go wtedy zawiódł i rozczarował i choć od tych wydarzeń minęło 16 lat, żal pozostał.

“Byłem pewien, że mnie kochałeś, ale jak kogoś kochasz, nie zostawiasz go samemu sobie.”

Teraz Lance to dojrzały mężczyzna, omijający gwiazdę koszykówki jaką stał się Liam, szerokim łukiem. Mimo, że obracają się w tych samych kręgach, bo Lance jest agentem sportowym. Świetnym agentem. I niestety mimo to, został mu postawiony warunek - albo podejmie współpracę z Liamem, albo straci stanowisko, na które pracował latami. Brzmi beznadziejnie ? A może wyniknie z tego coś dobrego ?

Lance i Liam są skrajnie różni i wbrew pozorom (w moim odczuciu) , mimo, że Lance’owi zarzuca się tu notorycznie posiadania kija w tyłku, pod wieloma względami jest on bardziej wyluzowany od Liama. A już z pewnością w przeciwieństwie do sportowca, jest pogodzony ze swoją orientacją, w pełni ją akceptuje i się jej nie wstydzi.

“- Już dawno przeszedłem fazę akceptacji siebie i tego, że niektórym nie podoba się moja orientacja. Powiedziałbym, że ch#$ im w d&*ę, ale to byłaby dla nich za wielka przyjemność.”

A Liam ? Nadal zamknięty w szafie, panicznie boi się, że inni poznają prawdę na jego temat. Miałam wrażenie, że choć jest w tym samym wieku co Lance, chwilami zachowywał się bardzo niedojrzale. Potrzeba do niego sporo cierpliwości. Czy Lancowi jej starczy ? Czy ich współpraca skończy się wojną i aferą medialną ? Czy może dawne uczucia wciąż nie wygasły ?

Bez wątpienia przeszłość stoi murem pomiędzy tą dwójką. Nie tak łatwo odzyskać tak mocno zawiedzione zaufanie. Tym bardziej, że Liam wciąż boi się przyznać, że woli mężczyzn - a konkretnie TEGO mężczyznę.

Z każdym kolejnym rozdziałem byłam w coraz większym szoku jak mi się to niesamowicie podobało! Świetna historia ucząca samoakceptacji, tolerancji. Autorka za pomocą historii tych dwóch mężczyzn pokazujące, że miłość może dotyczyć każdego, że płeć jej nie ogranicza. Dwóch mężczyzn czy dwie kobiety mogą kochać się równie mocno i z równie wielką pasją, jak pary heteroseksualne. I też motają nimi wątpliwości, tak samo boją się często swoich uczuć, zranienia. A nawet boją się bardziej, bo tak często są z tego powodu szkalowani przez społeczeństwo.

Czemu Liam tak bardzo bał się, że inni poznają prawdę o nim ? Czy jako gej czy osoba biseksualna staje się gorszym koszykarzem ? Innym człowiekiem ?

“Mało kogo interesują twoje osiągnięcia, znaczna część czeka tylko na nawet najmniejsze potknięcie. Nawet na najdrobniejszy, nic nie znaczący błąd, żeby wytykać go przez długi, długi czas, aż zaczniesz nim rzygać.”

Historia ma w sobie całą masę uczuć, emocji i niemało humoru. Lena świetnie wykreowała bohaterów. Lance uwielbia dominować i nie będę ukrywać, że nie jedna scena wywołała u mnie rumieńce. Jednak nie tylko “klasyczne” romanse to potrafią. A tu chłopaki nie narzucili jakiegoś szybkiego tempa. Choć czuć ewidentny ogień między nimi to zarazem stąpają po kruchym lodzie i robią to ostrożnie, by tym razem żadne serce nie zostało złamane.

Jak się to skończy ? Czy ta para ma szansę na wspólną przyszłość ? To już sprawdźcie sami i gwarantuję, że nawet jeśli tak jak ja do tej pory omijaliście takie książki szerokim łukiem, tu nie będziecie rozczarowani.

Warto, a nawet trzeba wspomnieć o tym, jak pięknie książka jest wydana. Każdy rozdział zdobi rysunek bohatera i takowym rysunków znajdziecie w środku sporo. Jak dobrze pamiętam, zostały one wykonane przez Sandrę Biel i pokazuje ona tym samym, że jej talent nie ogranicza się tylko do pisania. Jej dłonie mają magiczną moc :)

Polecam gorąco ! I dziękuję za możliwość poznania historii tych rewelacyjnych bohaterów.

Czytacie opisy książek, które decydujecie się poznać ? A może są wątki książkowe, które omijacie szerokim łukiem ?

Ja do tej pory nie sięgałam po książki / romanse gdzie miłość rodzi się pomiędzy parami tej samej płci. Uważałam, że wątki LGBT nie są dla mnie, bo choć nie uważam, że trzeba “to” tępić, sądzę, że należę do grona do osób tolerancyjnych, to trzymam się zasady,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

“Jeśli kiedykolwiek istniał wzorcowy przykład pary, która nie miała szans na związek, to byliśmy nią właśnie my.”

Co powiecie na nową wersję historii Romea i Julii ?

Helena Weston i Jessiah Coldwell to członkowie rodzin, które się po prostu nienawidzą. To już nie jest rywalizacja w rankingu wpływowych osób w Nowym Jorku. Trish Coldwell jest chyba zdolna do wszystkiego żeby zniszczyć rodzinę Westonów.
Czy ma ku temu powody ?

Trzy lata - tyle minęło od śmierci Valerie Weston i Adama Coldwella. Podczas świętowania swoich zaręczyn spożyli zanieczyszczoną kokainę… Winą za tę tragedię obarczono Valerie. Co oczywiste - ona już nie może się bronić. A Trish ? Czy szkalując jej imię na wszelkie możliwe sposoby, dusi gorycz i rozpacz po utracie syna, który był jej najbliższy ? W jej przekonaniu Adam był doskonały, idealny następca. Czy jest po prostu podłą kobietą pnącą się na szczyt po trupach ?

Zaraz po śmierci siostry, rodzina wysłała Helenę na studia do Anglii. Gdy w końcu może wrócić do ukochanego Nowego Jorku, ma plan i misję - poznanie prawdy i oczyszczenie zmarłej siostry z wszelkich oskarżeń. Czy jej się to uda ?

Jednak to nie kryminał. To historia miłości, która nie ma szans na to by rozkwitnąć. Takiej z góry skazanej na porażkę.

“Nie w tym życiu. Nie z naszymi nazwiskami. Z naszymi rodzinami, które nienawidziły się nawzajem.”

Czytając tę książkę, często zastanawiałam się, czy gdyby poznali się jak ich rodzeństwo żyło, gdyby nie doszło do tej tragedii, ich rodziny zostałyby wręcz podwójnie połączone związkami stworzonymi z wyjątkowej i prawdziwej miłości ?

Ale nie mieli tego szczęścia.

Helena i Jess pewnie szybko padliby w swoje ramiona w innych okolicznościach. Od pierwszego spotkania czuli silne przyciąganie, od razu zaczęła tworzyć się między nimi wyjątkowa więź. Nie tylko z powodu bólu po stracie, który niezaprzeczalnie ich łączył, bo tylko oni się nawzajem w tej kwestii rozumieli.
Ale w niewielu książkach tak wyraźnie czuć chemię i nasilające się uczucia między dwójką bohaterów, tak jak tutaj. Tylko ta świadomość, że ich relacja nie ma szans na przetrwanie czy szczęśliwe zakończenie, zapewniła nam takie slow burn. Bronili się, rozsądek walczył z sercem na każdym kroku, wiedzieli, że z tego nie wyniknie nic dobrego, że może dojść do kolejnego dramatu.

Ale miłość nie pyta czy jej chcemy.

Historia tych dwoje pokazuje zarówno jakie możliwości daje pozycja w społeczeństwie i bogactwo ale też jak wiele wolności odbiera, jak bardzo ogranicza i niszczy człowieka. Przeraża to, że osoby mające tak wiele, same narzucają i sobie i innym takie swego rodzaju kajdany. Słowo “etykieta” ( formy zachowania wymagane w pewnych środowiskach) to coś niby kojarzącego się z kulturą, wyrafinowaniem, taką dostojnością ale czy to nie jest narzucanie ograniczeń ? Jak zauważył sam Jess - czy idąc po raz drugi na przyjęcie w tym samym garniturze, popełniamy tak wielką gafę ? Czy ludzie nie mają poważniejszych zajęć i problemów niż notowanie czy dana osoba już w tym stroju się gdzieś pokazała? To tylko przykład absurdalności ludzi z wyższych sfer. Choć sama będąc w tych niższych widzę podobne zachowania… Czy warto?

Miłość potrafi mimo to rozkwitnąć w najbardziej niekorzystnych warunkach, jak ten kwiatek na środku asfaltowej drogi. Ale czy przetrwa to… już nie jest takie pewne. Czy to niesamowite uczucie, dające szczęście bohaterom “Westwell” jakiego jeszcze nigdy nie zaznali, ma szanse ? Od początku wiedzą, że nie. Ale nadzieja - ona zawsze umiera ostatnia.

Sprawdźcie koniecznie czy i ta historia miłosna skończy się jak w książce Shekspira. Moim zdaniem pokochacie ją choć nie jest wesoła, choć boli przeżywanie tego wszystkiego wraz z Heleną i Jessem ale warto czasem pocierpieć. Szczególnie przy tak dobrych książkach.

Polecam !!! I dziękuję za egzemplarz do recenzji.

“Jeśli kiedykolwiek istniał wzorcowy przykład pary, która nie miała szans na związek, to byliśmy nią właśnie my.”

Co powiecie na nową wersję historii Romea i Julii ?

Helena Weston i Jessiah Coldwell to członkowie rodzin, które się po prostu nienawidzą. To już nie jest rywalizacja w rankingu wpływowych osób w Nowym Jorku. Trish Coldwell jest chyba zdolna do wszystkiego...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Hobbit z objaśnieniami Douglas A. Anderson, J.R.R. Tolkien
Ocena 8,5
Hobbit z objaś... Douglas A. Anderson...

Na półkach:

Czy wpadliście już w ramiona uzależnienia od kolekcjonowania książek z barwionymi / zdobionymi brzegami ? Ja … nie zamierzam iść na odwyk ;)

“Hobbit” to książka już chyba należąca do klasyki. Zaryzykuję stwierdzenie, że raczej nie ma osoby, która by nie znała książki i / lub ekranizacji. Tak jak samo nazwisko - Tolkien - to już ikona, osobistość znana z serii o niziołkach i ich przygodach, dokonaniach. Czy to Frodo czy Bilbo, każdy ich zna. No chyba każdy … ale sądzę, że trudno nie mieć pojęcia o ich istnieniu.

Lata temu ambitnie chwyciłam za tę książkę i…poległam. Styl pisania Tolkiena jest … specyficzny. Choć już wtedy kochałam fantastykę to nie potrafiłam dać się porwać tej historii, bo wydawała mi się za ciężka. Później jednak z zapałem oglądałam wszystkie części “Władcy Pierścieni” i tuptałam z entuzjazmem do kina na ekranizację właśnie “Hobbita”.

Teraz gdy zobaczyłam przepiękne, nowe i urozmaicone ilustracjami oraz objaśnieniami, wydanie tej książki za pośrednictwem Wydawnictwa Bukowy Las, uznałam, że to znak by ponownie spróbować.

Nie było łatwo… Ale było warto.

Obszerny, bo 40 stronicowy wstęp, to cała masa ciekawostek z życia autora, dotyczących zarówno faktów związanych z powstaniem “Hobbita” jak i jego kolejnymi wydaniami, a także o samej pracy pisarza czy jego zainteresowaniach.

Następnie czeka nas historia wędrówki grupy krasnali i towarzyszącego im hobbita - Bilbo Bagginsa. Nie będę się na jej temat akurat rozpisywać, bo większość z Was pewnie choć mniej więcej zna tę historię. Ważne tu jest czym ta książka różni się od innych, jakie zalety poza samą historią w sobie ma.

Styl autora nadal nie jest dla mnie taki lekki i łatwo przyswajalny jak przy innych książkach ale z pewnością dodatki jakie wprowadziło wydawnictwo, wiele ułatwiają takiemu czytelnikowi jak ja. I dzięki nim cała historia staje się na swój sposób ciekawsza. Niby jestem za stara na książki ilustrowane ale czy zdajecie sobie np sprawę, że w tej książce są akurat ilustracje wykonane przez samego autora ? Załączone obrazki, rysunki i mapy wykonane osobiście, własnoręcznie przez Tolkiena są czymś naprawdę interesującym.

Kolejnym atutem tego wydania są wspomniane już objaśnienia. Dotyczą one źródeł z jakich czerpał autor, kreacji wyjątkowych postaci występujących w książce, opisów miejsc przez które wędruje ta niesamowita drużyna. Niezaprzeczalnie w ekranizacjach, same te widoki robią fantastyczne wrażenie, a w książce ? Jeśli Wasza wyobraźnia pozwoli, będą jeszcze piękniejsze. W końcu książki pobudzają ją do działania, a takie robią to szczególnie intensywnie.

Jeśli miałabym się czepiać to zastrzeżenia miałabym wyłącznie do wielkości czcionki i tego, że książka nie ma twardej oprawy. Takie dzieło moim zdaniem prezentowałoby się w niej lepiej. Ale i tak cieszy oko i nie żałuję, że podjęłam to swego rodzaju wyzwanie by ponownie spróbować przeczytać tę historię. Tym razem dla odmiany nie przegrałam, nie poddałam się i jestem z siebie dumna.

Dziękuję, że mogłam tego dokonać Wydawnictwu Bukowy Las.

Czy wpadliście już w ramiona uzależnienia od kolekcjonowania książek z barwionymi / zdobionymi brzegami ? Ja … nie zamierzam iść na odwyk ;)

“Hobbit” to książka już chyba należąca do klasyki. Zaryzykuję stwierdzenie, że raczej nie ma osoby, która by nie znała książki i / lub ekranizacji. Tak jak samo nazwisko - Tolkien - to już ikona, osobistość znana z serii o niziołkach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Boicie się burzy ?

To zjawisko atmosferyczne z pewnością ma prawo przerażać. Doskonale wie o tym Vesper - bohaterka książki, którą miałam ostatnio przyjemność czytać. Burza otacza jej miasto od lat, jest coraz bliżej, pochłania kolejne kręgi, na które podzielone jest miasto. Standardowo sektory dzielą ludzi wg statusu, pozycji. Ona mieszka w tym na granicy, tuż obok największego zagrożenia. Każdy kolejny szkwał coś im odbiera - kolejne życia, fragmenty miasta, poczucie bezpieczeństwa, nadzieję na przyszłość…

Nie ma ucieczki. Ich życie to ciągła walka o przetrwanie. Wojownicy Wardanu walczą z potworami, które burza zrzuca do miasta. Jednak przybywa ofiar, przybywa przeklętych, a nadziei na ratunek ubywa.

Dalco, następca tronu i przyszły Regia, wierzy, że istnieje magiczny znak - ikona, która ich uratuje. Uparcie poszukuje jej i osoby, która może ją znać. Ojca Vesper… A gdy trafia w jego ręce - co będzie ważniejsze - zemsta za wydarzenia z przeszłości, w których mężczyzna brał udział czy dobro miasta. A może miłość, która niespodziewanie wkroczyła w jego życie ?

“Burza” to książka, w której autorka wykreowała bardzo ciekawy świat, choć wizja jest ewidentnie taka postapokaliptyczna. My mamy świadomość, że gdy nam nie odpowiada otoczenie - miasto, kraj, a nawet kontynent - mamy szansę by je zmienić. Tu bohaterowie książki nie mają na to szans. Burza szczelnie otacza ich miasto i nawet latający wojownicy, nie znaleźli jej kresu. A wkroczenie w nią to praktycznie pewna śmierć lub przekleństwo. A klątwy jakimi burza dotyka ludzi są …przerażające.

Jednak wszystko wskazuje na to, że tylko to źródło zagrożenia stanowi odpowiedź i szansę na ratunek. Absurdalne ale gdy nie ma innej szansy, nie ma nadziei, to trzeba zaryzykować. Jakie będą efekty ? Czy bohaterom uda się uratować królestwo ?

Bardzo zaintrygował mnie wątek Regii - osoby, następcy tronu, nad którego ciałem przejmuje władzę duch Wielkiego Króla. Zalatuje opętaniem? Przyznam, że cały czas w ten sposób to odbierałam. A mimo to opisywane jest to jak pewnego rodzaju błogosławieństwo i jedyny ratunek. Bo moc Wielkiego Króla daje ochronę przed Burzą. Czym silniejsze “naczynie” czyli następca udostępniający swoje ciało, tym burza mniej szkód ma możliwość narobić.

Dalco ma być kolejnym Regią, w każdej chwili nad jego życiem, ciałem i duszą, może przejąć kontrolę Wielki Król. Z pozoru jest dumny, lecz Vesper szybko dostrzega targające nim przerażenie. Wcale mnie ono nie dziwiło.

“Przejrzałam go. Na wierzchu cienka jak papier skorupka bohaterskiego księcia, altruisty oddanego ludowi. Pod spodem zaś tylko przerażenie, które można czasem dojrzeć w tym, jak nagle ciemnieją mu oczy, jak zaciska zęby, jak nie jest w stanie zapanować nad nerwowymi ruchami rąk. “

Czuł się zobowiązany do chronienia miasta, na jego barkach spoczywa ogromna odpowiedzialność. Desperacko szuka ratunku i dla miasta i dla matki i dla…siebie. Zarazem ratując Vesper. Ale gdy rozpacz przejmie nad nim władzę… Były chwile, że zupełnie straciłam do niego szacunek. Czy go odzyskam ? Okaże się w kolejnym tomie.

To historia świetnie skonstruowana, przemyślana, skomplikowana. Jej złożoność, wielowątkowość nie daje czytelnikowi szans na nudę. Każdy kolejny element zaskakuje. Ta historia nie należy do tych schematycznych i przewidywalnych. Osoby, które z początku wydawało się, że będą wrogami, że nie ma szans by je polubić, z czasem pokazują swoje zupełnie inne oblicza. Czyli kreacja bohaterów w moim przekonaniu jest bez zarzutu.

Patrząc na okładkę nasuwało mi się przypuszczenie, że będzie to coś podobnego do Szklanego Tronu ale tylko wizualnie te książki mają może nikłe, podobieństwo. Treść i elementy tej historii, są zupełnie różne. I wciągające, emocjonujące. Czuć ten strach bohaterów, czuć ich desperację - każde z nich ma swój cel , ma wątpliwości, każdy boi się, że zawiedzie, że nie podoła temu co chce / musi osiągnąć. A jako czytelnicy mamy okazję się przekonać czy im się udało, czy polegli.

Finał tego tomu to cała lawina emocji i szok. Zostałam z milionem pytań i nadzieją, że w kolejnej części otrzymam na nie odpowiedzi. Pozostaje czekanie.

Ostatnio częściej sięgam po fantastykę, może niedługo znów będzie dominować jak lata temu, wśród książek, które czytam. Niezwykle rzadko rozczarowują mnie takie książki i w tym przypadku absolutnie rozczarowana nie jestem. Spędziłam z nią bardzo przyjemnie czas i serdecznie Wam ją polecam.

Dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Boicie się burzy ?

To zjawisko atmosferyczne z pewnością ma prawo przerażać. Doskonale wie o tym Vesper - bohaterka książki, którą miałam ostatnio przyjemność czytać. Burza otacza jej miasto od lat, jest coraz bliżej, pochłania kolejne kręgi, na które podzielone jest miasto. Standardowo sektory dzielą ludzi wg statusu, pozycji. Ona mieszka w tym na granicy, tuż obok...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy można wybaczyć kłamstwo ? Czy istnieje takie w dobrej wierze, które można po prostu zrozumieć i zaakceptować ?

“Kłamstwa prędzej czy później wychodzą na jaw, a im później tym gorzej.”

To już trzeci i niestety ostatni tom serii “I wanna” Asi Chwistek. Zarazem ten najbardziej dla mnie intrygujący. Często jest tak, że ci najbardziej ponurzy, zamknięci w sobie bohaterowie, ciekawią niesamowicie. Chce się ich poznać, wydobyć na światło dzienne ich sekrety. A Kai Kane ma ich niemało. Kim jest tak naprawdę najskrytszy z paczki przyjaciół ?

Taki cichy, niepozorny, a nie dość, że koszmarnie bogaty to jeszcze demon w łóżku. Nie wierzy w miłość, z politowaniem patrzy na przyjaciół, którzy dali się owinąć wokół palca swoim drugim połówkom. On uwielbia seks bez zobowiązań, ostry, perwersyjny, chętnie w większym gronie… Nie ogranicza się do jednej łóżkowej partnerki. Można powiedzieć, że korzysta z życia. Jednak pewnej nocy w barze widzi dziewczynę, która budzi w nim coś, czego się nie spodziewał. Następnie poznaje Amy - niewidomą dziewczynę, która go irytuje i…nie tylko.

Ona nie ma jak korzystać z życia. Jej możliwości są mocno ograniczone przez to, że praktycznie nie widzi. Zwykle rodzice robią wszystko by zadbać o swoje dzieci, o ich zdrowie. Ona nie miała tego szczęścia, Jej rodzina to przyczyna samych nieszczęść, traum i rozczarowań. Jednak jest ambitna, waleczna i odseparowała się od nich, poszła na studia, znalazła pracę, w której to, że jest niewidoma nie ma znaczenia. Jej cel to uzbieranie na operację, która pozwoli jej odzyskać to co straciła - wzrok.

“Zupełnie inaczej jest jak nie widzisz całe życie, bo tak naprawdę nie wiesz, czego masz żałować. Natomiast Amy miała coś, co zostało jej odebrane. Ona doskonale wiedziała, co straciła.”

Ich drogi przecięły się przez niefortunny wypadek czy przeznaczenie maczało w tym palce ?

To miał być układ. Chłopak, który zwykle nie przejmował się nikim prócz grupki najbliższych mu osób, zaoferował jej pomoc. Nie z litości. Obudziła się w nim troska, która zaskoczyła nawet jego. I rosła. Potrzeba by się nią opiekować była coraz większa. Jednak ona nie chciała czuć się jak ofiara losu potrzebująca niańki. Ale to akurat drobiazg w porównaniu z innymi problemami jakim będą musieli stawić czoła.

Oboje skryci, zamknięci w sobie. Nie uważają, że w ich układzie szczerość jest konieczna. Ale kłamstwa, niedopowiedzenia, napsują bardzo wiele. Czy uda im się wybaczyć ?

“Wszyscy popełniamy błędy i trzeba dać sobie szansę.”

Powiem Wam, że ta książka była po prostu świetna! Aśka stworzyła młodzieżówkę, że tak powiem - “smyrniętą” mafią, z wątkiem tanecznym i sportowym. Wykreowała bohatera, który wydawał się może ponurakiem w poprzednich tomach, na niesamowicie intrygującego i skomplikowanego zboczucha z wielkim sercem, które ukrył głęboko, bo zbyt wiele razy został już zraniony. I Amy mogła się okazać plastrem na jego rany ale i ona zaczęła nieświadomie robić mu krzywdę. Niestety i on nie był bez winy. I tak jak kłamstwa, tak i ich wielka duma, mogła tu zrujnować wszystko. Na pierwszy rzut oka jej niepełnosprawność mogła być problemem, a okazała się nieistotna. To ich upór i błędne przekonania narobiły bałaganu.

Jednak w przyjaźni siła. W miłości również. Ona wiele wybaczy, a przyjaciele pomogą poskładać rozsypane puzzle.

Dużym atutem tego finałowego tomu było to, że autorka dała nam jeszcze zasmakować życia każdego bohatera z serii. Ostatnie rozdziały dają nam możliwość pożegnania się z nimi oraz pewność, że możemy się o nich nie martwić. Mają siebie, są i będą dla siebie wsparciem. Uwielbiam takie dodatki. Były jak lukier na pączku z przepysznym nadzieniem - idealna kompozycja.

Żal, że to już koniec. Ale Aśka pokazuje, że jaki romans spod jej pióra by nie wyszedł, czy to młodzieżówka czy mafia, to i tak porwie bez reszty i zostanie w pamięci.

Dziękuję serdecznie za tę moc emocji i polecam gorąco całą serię.

Czy można wybaczyć kłamstwo ? Czy istnieje takie w dobrej wierze, które można po prostu zrozumieć i zaakceptować ?

“Kłamstwa prędzej czy później wychodzą na jaw, a im później tym gorzej.”

To już trzeci i niestety ostatni tom serii “I wanna” Asi Chwistek. Zarazem ten najbardziej dla mnie intrygujący. Często jest tak, że ci najbardziej ponurzy, zamknięci w sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Macie już swój TBR na majówkę ? Może brakuje na tej liście czegoś w klimacie MC ?

Marcowa premiera wydana samodzielnie przez Sandrę Robins to właśnie romans z bikerami na pierwszym planie. A przede wszystkim - tym jednym , który niespodziewanie wraca nie tylko do rodzinnego miasteczka po latach ale też do życia Hannah, która zupełnie się nie spodziewała, że jeszcze kiedykolwiek go spotka.

Sam uciekł pewnej nocy, bez pożegnania, po dramatycznych wydarzeniach. Jakich ? Na tę informację trzeba poczekać, nie od razu autorka zdradza dlaczego wielu mieszkańców ma go za niebezpiecznego człowieka, którego powinno się unikać. Już zanim założył kamizelkę klubu, był wyklęty. Nie tylko wyrzuty sumienia zrobiły z niego bezdomnego nastolatka. Ale znalazł się ktoś, kto wyciągnął do niego pomocną dłoń i także na prośbę tej osoby, wrócił w dawne strony i ścieżki jego oraz dawnej przyjaciółki, znów się skrzyżowały.

Czemu prezes klubu Demony ciemności, wysłał Sama do miasteczka ?

Czy jego i Hannah nadal łączą jakieś uczucia ?

Sama do końca nie wiem co myśleć o tej książce. Ma swoje zalety, bo jest to MC tego typu, który lubię - bez suk, zbędnego wulgaryzmu, uprzedmiotowienia kobiet i takiego brudnego romansu po środku. Uroczo oczywiście też nie jest ale… nie czułam chemii pomiędzy główną parą bohaterów i nie polubiłam Hannah.

Poza romansem mamy tu wiszącą nad bohaterami wojnę klubów i pewne sekrety do odkrycia. Jednak miałam wrażenie, że zbyt szybko te najbardziej emocjonujące wątki się kończyły. Zanim zaczęły na dobre trzymać w napięciu, już było po wszystkim. Jakby autorka wpadała na pomysł, zaczęła tworzyć scenę, która budziła nadzieję na coś wow i zmieniała koncepcję, na coś może nie beznadziejnego ale już nie tak porywającego jak czułam, że się wydarzy. Takiego pazura mi brakowało.

W efekcie trafiła w moje ręce książka ślicznie wydana, taka którą czyta się szybko i przyjemnie, jednak nie zostaje długo w pamięci. A szkoda.

Mimo to oczywiście nie odradzam. I wątek, którego jak sądzę, otrzymamy kontynuację, bardzo zaciekawił. Chętnie poznam dalsze losy Edge’a i Lily.

Dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Macie już swój TBR na majówkę ? Może brakuje na tej liście czegoś w klimacie MC ?

Marcowa premiera wydana samodzielnie przez Sandrę Robins to właśnie romans z bikerami na pierwszym planie. A przede wszystkim - tym jednym , który niespodziewanie wraca nie tylko do rodzinnego miasteczka po latach ale też do życia Hannah, która zupełnie się nie spodziewała, że jeszcze...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Bobbiedoty. Finał Scott Cawthon, Andrea Waggener
Ocena 8,0
Bobbiedoty. Finał Scott Cawthon, Andr...

Na półkach:

“Czy kiedykolwiek poszedłeś na skróty, żeby dostać to czego chcesz… ?”

Poznaliście już bohaterów ze świata Five Night’s at Freddy’s ?

W nasze ręce trafił finałowy tom serii “Tales from the Pizzaplex”, tzn “Bobbiedoty”. Kolejna książka, mroczna historia autorstwa twórców gier, a nawet coraz popularniejszych ekranizacji. Dreszczowce dla młodszych odbiorców mające liczną rzeszę fanów. Należycie do tego grona ?

Mój syn mam wrażenie, że już ma obsesję. Wczoraj jak się nie mylę, dołączył do grona graczy. A niedawno przeczytał wspomnianą książkę. To 5 tom serii, a w nim mamy aż 3 opowiadania.

Co znajdziecie w tej książce ?

Powiem, że to nie jest lekka lektura. Trzeba mieć głowę nie od parady żeby pojąć o co w tym chodzi. Ważnym elementem tych książek są animatroniczne istoty, które wywołują u mnie gęsią skórkę, a u mojego syna podejrzany entuzjazm…

Pierwsze skrzypce gra na starcie podejrzany GGY. Osiąga on imponujące wyniki w grze na automatach co wzbudza zaciekawienie ale też wspomniane - podejrzenia. Da się szybko zauważyć, że gracz korzysta z konkretnych maszyn, na których wygrywa i to niemało. Jakim cudem ? Czy to zwykły fart ?

Sztuczna inteligencja, porwania, hakerstwo, Pizzaplex, gry i wspomniane animatroniki - to tylko część intrygujących elementów i wątków tej książki. Każde z opowiadań ma w sobie coś co wciągnie i przerazi. To nie jest książka dla bojaźliwych młodych czytelników, ale dla tych lubiących już w dzieciństwie, mocniejsze wrażenia, intrygi, zagadki, podstępy.

Seria zarówno ta jak ogólnie Five Nights at Freddy’s może wzbudzać wątpliwości, wcale mnie nie zdziwi jeśli pomyślicie “ to nie nadaje się dla dzieci”. Sama miałam wątpliwości. Ale nie można odmówić tym książkom i ich autorom kreatywności. Nie są to banalne historie, bo złożone, skomplikowane i na swój sposób pouczające.

Wspomniania sztuczna inteligencja jest teraz coraz popularniejsza, coraz częściej w pewnym stopniu wykorzystywana. Może zaciekawi ten wątek Wasze dzieci ? I to nie jedyny wątek, który może być pewnego rodzaju inspiracją. W końcu to serie pisane przez twórców gier, a nie jedno z naszych dzieci chciałoby je projektować. Może tu znajdą pomysł na własną ?

Ja zawsze staram się szukać pozytywów w książkach i w granicach rozsądku co prawda ale jednak pozwalam dzieciom rozwijać swoje pasje, poszerzać swoje zainteresowania, poznawać świat. Cieszy mnie jak robią to z pomocą książek.

My się wychowaliśmy oglądając np Gremliny. W wielu z pozoru subtelnych bajkach były elementy i bohaterowie po prostu przerażający. Akurat Buka z Muminków przychodzi mi do głowy. Dlatego uważam, że nie ma powodu by ograniczać młodzieży poznawanie takich historii. Niech kształtują swoje gusty czytelnicze.

A to jest też książka która może się oczywiście spodobać także starszym odbiorcom. Może i Wy po nią sięgniecie ? Polecam !

Dziękujemy za egzemplarz do recenzji

“Czy kiedykolwiek poszedłeś na skróty, żeby dostać to czego chcesz… ?”

Poznaliście już bohaterów ze świata Five Night’s at Freddy’s ?

W nasze ręce trafił finałowy tom serii “Tales from the Pizzaplex”, tzn “Bobbiedoty”. Kolejna książka, mroczna historia autorstwa twórców gier, a nawet coraz popularniejszych ekranizacji. Dreszczowce dla młodszych odbiorców mające liczną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Są tu fani jednorożców ?

Nie jestem od dawna dzieckiem ale mam do tych wyjątkowych stworzeń wybitną słabość. I nie wiem w sumie czy zgłaszałam się po egzemplarz do recenzji tej książki żeby córce zrobić przyjemność, czy sobie ;)

Jest wiele bajek, które irytowały mnie jak oglądały je moje dzieci. Ale np miałam zawsze sentyment do “ My little ponny”.
I ciekawiło mnie niesamowicie co tu w tej uroczej książce nas zaskoczy. A powiem Wam, że to istna kopalnia wiedzy o jednorożcach !

“Absolutnie wszystko o Twoich najdroższych przyjaciołach - jednorożcach!”

Cała książka na temat tego za co jednorożce kochają brokat i do czego go wykorzystują. Skąd biorą się te niesamowite stworzenia, gdzie żyją , jakie są , jak spędzają czas, a nawet…jakie robią kupki - tu te informacje są zebrane i prześlicznie zilustrowane.

Książka bawi, wciąga, jak widać po zdjęciach - potrafi zaskoczyć i działa na fantazję. Aż można złapać się na tym, że zaczynamy się rozglądać za jednorożcami po domu, czy podczas spaceru. Może akurat jakiś siedzi za drzewkiem i wcina ciecierzycę ?

Jednorożce kojarzą nam się z magią, z czymś pięknym, z tęczą, kolorami. Po prostu kojarzą się bardzo pozytywnie. I tu pokazują się z jak najlepszej strony. Warto by poznały ją nasze dzieci.

Ta książka zachwyci małe i większe wielbicielki jednorożców. Jestem tego więcej niż pewna. Nas oczarowała niesamowicie. Musicie koniecznie poznać te rozbrykane, szalone i przeurocze stworzenia z pomocą tej pięknej książki.

Polecamy

Są tu fani jednorożców ?

Nie jestem od dawna dzieckiem ale mam do tych wyjątkowych stworzeń wybitną słabość. I nie wiem w sumie czy zgłaszałam się po egzemplarz do recenzji tej książki żeby córce zrobić przyjemność, czy sobie ;)

Jest wiele bajek, które irytowały mnie jak oglądały je moje dzieci. Ale np miałam zawsze sentyment do “ My little ponny”.
I ciekawiło mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

“Życie nie polega na kolekcjonowaniu tylko dobrych wróżb, ale na przyjmowaniu tych pozytywnych razem ze złymi.”

Gdybyście mogli lub musieli wyprowadzić się do innego kraju, jaki byście wybrali ?

Rodzina Liana przeprowadziła się z Chin do Kaliforni. Jego matka, bohaterka, która jest wybitnie specyficzna, uważa, że to kraj tolerancyjny, pełen możliwości, które mogą wykorzystać jej dzieci. Ona nie miała na to szans, przynajmniej jest o tym przekonana. Dlatego wywiera ogromną presję na potomstwie. Nie ważne są marzenia i pasje, ważne są wyłącznie wyniki egzaminów, punkty i przyszłość na wybranej przez nią uczelni.

A Lian został odrzucony przez rówieśników. W całej szkole tylko on i Serene są Chińczykami. Ona jednak mieszka w Stanach od urodzenia, udało jej się (choć nie było to łatwe) wtopić w tło. Należy do grona tych najpopularniejszych. Czy warto w nim być?

Książka “Projekt : Miłość” to nie jest taki zwyczajny i oklepany romans młodzieżowy. To historia poruszająca wiele trudnych i ważnych kwestii. Bohaterowie, choć młodzi, są na swój wiek bardzo dojrzali. Przeszli tu ekspresową lekcję dorastania, nie tylko dlatego, że ich relacja dla otoczenia jest nie do zaakceptowania.

Autorka w piękny sposób opisuje relację matka - córka. Wyjątkową więź, choć nie idealną, choć obie kobiety potrafią się rozczarować, jednak są dla siebie oparciem, wierzą w swoje możliwości. Mimo że życie i “tolerancyjni” Amerykanie, z uporem rzucają im kłody pod nogi. Kobiety z potencjałem i niezwykłym talentem, są ignorowane, wielokrotnie wyśmiewane przez wzgląd na swoje korzenie.

Także Lian, chłopak który ceni i szanuje swoją kulturę, w pewnym sensie, stawia jej czoła. W pogoni za marzeniami, wierząc w miłość, próbuje nie poddać się presji matki. Czy ma na to szansę ?

Przed tymi bohaterami stoi wiele wyzwań. Nie będzie łatwo - to jest pewne. Ale może jest nadzieja ?

To z pozoru książka z humorem, w końcu Lian chce zostać stand - uderem ale… Czytając jego skecze widziałam w nich wyłącznie to drugie dno. To co wyśmiewał było przykre, demaskowało zarówno brak akceptacji amerykańskiego społeczeństwa, pozorną tolerancję jak i tę irytującą presję ze strony matki, która nie zrealizowała swoich marzeń i ignoruje te, które mają jej dzieci, uważając, że wie lepiej co dla nich dobre.

Rodzicielstwo to trudna rola, bardzo łatwo popełnić błędy wychowawcze. Ile takowych popełnili rodzice będący bohaterami tej książki - warto się przekonać. Bo książka wg mnie jest zdecydowanie ciekawa, pouczająca na wiele sposobów. Taka niby zwyczajna młodzieżówka, która uczy życia, szacunku do inności, do każdego dnia, który może być tym ostatnim…

To kolejna książka od Wydawnictwa WeneedYa. Sięgając po nią miałam nadzieję, że spodoba mi się tak jak “Spadochrony” tej autorki i również tym razem mnie ona nie rozczarowała.

Wśród wielu książek tak często podobnych do siebie, schematycznych, takie są dla mnie miłą odmianą i swego rodzaju lekcją. Polecam serdecznie i dziękuję za egzemplarz do recenzji.

“Życie nie polega na kolekcjonowaniu tylko dobrych wróżb, ale na przyjmowaniu tych pozytywnych razem ze złymi.”

Gdybyście mogli lub musieli wyprowadzić się do innego kraju, jaki byście wybrali ?

Rodzina Liana przeprowadziła się z Chin do Kaliforni. Jego matka, bohaterka, która jest wybitnie specyficzna, uważa, że to kraj tolerancyjny, pełen możliwości, które mogą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubicie niedoskonałych bohaterów w książkach ?

Często autorki tworzą bohaterów idealnych, takich wręcz wymarzonych, bez skazy. Później kolekcjonujemy tych książkowych mężów. Często też ciągnie nas do zachwycających mrocznych mężczyzn. A tu z kolei autorka stworzyła nawet trzech bohaterów męskich, którzy z pewnością nie są bez skazy.

Kuzyni, jednak łączy ich tak silna więź, że są dla siebie jak bracia. Gage, Micah i Conner. Każdy “uszkodzony” na inny sposób. Jednak mają w sobie coś wyjątkowego i sądzę, że w kolejnych tomach tej serii, jeszcze pozwolą się pokochać na wiele sposobów.

Jednak w tej części, pierwsze skrzypce gra Gage. Chłopak, który może się wydawać, że nie ma serca. Zamknięty w sobie, mroczny, trzymający się wyłącznie towarzystwa swoich braci. Jednak okazuje się, że to serce posiada i …jakim cudem chłopak, który w pewnej chwili miał wszystko czego pragnął, stracił to i został “Znienawidzony”?

“Gage, opuszczony i wykorzystywany jako broń w walce własnych rodziców, dorastał wśród paskudnej wersji miłości. Nic dziwnego, że zamknął serce na długi czas.”

Nie wierzył w miłość, uważał ją za toksyczne i wyniszczające uczucie. Ale mimo to JEJ udało się przedrzeć przez mur jakim się otoczył. Dziewczyna znikąd, która nagle pojawiła się w życiu tych chłopaków, stała się ważniejsza niż się spodziewali. A dla niego szczególnie.

Dani, Dorothy Ann, jako dziecko podrzucona przez matkę swojemu wujowi, który wychował jak własną córkę, otoczył troską i miłością. Teraz gdy stał się popularnym autorem książek i mężem bogatej kobiety, ich życie uległo zmianie. Ogromnej.

Gdy Dani trafia do wielkiego domu Matildy, nie ma pojęcia ile szczęścia i cierpienia czeka ją w najbliższych latach…

W sumie nie do końca byłam pewna czego spodziewać się po tej książce. Jednak okazała się taka inna. Zarówno przez inność samych bohaterów jak i złożoność całej historii. Mamy romans, oczywiście, bo to akurat było do przewidzenia. Ale są tu też wątki wręcz kryminalne, które niesamowicie mnie wciągnęły.

Chłopcy nie bez powodu wierzą, że nad ich rodziną wisi jakieś fatum. Już niejedna tragedia ich dotknęła. I jako czytelnicy, jesteśmy świadkami wręcz lawiny kolejnych. Takich, które rozdzielą zakochanych w sobie Gage’a i Dani, takich które na lata zniszczą więź trójki braci, takich które okażą się śmiertelnym zagrożeniem. Czy ktoś rzeczywiście usiłuje zabić Dani ? Czy wypadki jakich doświadcza to pech i zbieg okoliczności ?

Cała ta historia zaskoczyła mnie na wiele sposobów i za każdym razem pozytywnie. Więź pomiędzy chłopakami oraz ta jaka utworzyła się między nimi i Dani, to coś co bardzo lubię w książkach. Taka bezgraniczna lojalność, troska i miłość. Niespodziewana, bo z początku ją odrzucili. Do tego miłość, niby z góry skazana na porażkę, ale czy aby napewno ? Gage wracając po latach nie wierzy, że odzyska Dani. Wie jak bardzo ją skrzywdził ale miał ku temu powody. Czy może liczyć na wybaczenie ? I te podejrzane zajścia, przez które już teraz mężczyzna, nie chłopak, jest przekonany, że ktoś zagraża jej życiu. Rozwiązanie tej zagadki jest wg mnie niesamowicie szokujące.

Co prawda okładka tej książki ma w sobie coś, cieszy oko, ale nie oddaje zawartości. Wręcz spodziewałam się romansu mafijnego i choć mamy tu nutkę mafii, choć są mroczne wątki i chwile pełne napięcia, przerażające wręcz to nie jest to typowy romans mafijny. Cała historia ma w sobie wiele zalet, wciągających i intrygujących wątków. Z początku taka młodzieżówka, zmienia się, jak kameleon wręcz z każdym kolejnym rozdziałem. Pewne jest wyłącznie to, że ta historia nie pozwala się nudzić i wciąga od początku do końca.

Bardzo mi się to podobało. A już 15 maja kolejny tom i niezmiernie mnie to cieszy. Z pewnością po niego sięgnę.
A Wy ? Poznaliście już tę książkę czy może jest w planie?

Polecam, warto spędzić z nią czas i serdecznie dziękuję za tę możliwość Wydawnictwu Ale.

Lubicie niedoskonałych bohaterów w książkach ?

Często autorki tworzą bohaterów idealnych, takich wręcz wymarzonych, bez skazy. Później kolekcjonujemy tych książkowych mężów. Często też ciągnie nas do zachwycających mrocznych mężczyzn. A tu z kolei autorka stworzyła nawet trzech bohaterów męskich, którzy z pewnością nie są bez skazy.

Kuzyni, jednak łączy ich tak silna...

więcej Pokaż mimo to