Pan Carter Lena M. Bielska 7,4

ocenił(a) na 71 tydz. temu “Pan Carter” @lenambielska
[współpraca reklamowa z @wydawnictwoniezwykle]
Phoenix - camgirl o zielonych oczach i różowych włosach. Jest studentką
Cade - serwisant komputerowy, cracker i haker
To tam na Loosen-up poznała go..
Voyeur’a, który ją zafascynował.
Ale zna też go..
Cade’a
“jest wszystkim tym, czego nie powinna pragnąć taka dziewczyna jak ja. Dużo starszy mężczyzna o wątpliwej reputacji, o której wiem dzięki Scarlett, a do tego samotny ojciec”, a żeby tego było mało jego córka Mack ją uwielbia i mimo usilnych prób Cartera zostaje jej opiekunką.
Ona walczy z przeszłością, żeby wyjść na prostą i pozbyć się problemów,
On ma córkę, która doznała traumy.
Jaki będzie los tej dwójki (trójki)?
Pan Carter już za mną i dark romance, w którym zdecydowanie było za mało dark w MOIM ODCZUCIU. W tej książce w głównej mierze liczy się relacja Cade i Phoenix, która bądź co bądź była dojrzała, patrząc na “przepaść” wiekową.
Carter.. córka dla niego była najważniejsza. Jego centrum świata. Troskliwy i opiekuńczy.
A Phoenix?
Dojrzała jak na swój wiek bohaterka, która w życiu pragnęła bezpieczeństwa, stabilności i kogoś, kto pokocha ją nie tylko ze względu na ciało. Jednak pewne sprawy z przeszłości ciągną się za nią niczym cień, nie dając chwili wytchnienia. Pojawiła się w złym miejscu o złym czasie ze złą osobą.
Mack.. córka Cartera. Nieustanne koszmary, lęk. Tylko przy Phoenix czuła się bezpiecznie i tylko ją potrafiła dopuścić do siebie i wcale się nie dziwię, bo podejście głównej bohaterki do niej było piękne.
We wcześniejszych tomach była przemycona informacja co się działo z Mac. Jednak tutaj brakowało mi rozwinięcia jej historii, która mogłaby poruszyć moje serce skute lodem.
Relacja głównych bohaterów była stopniowo rozwijana, a wszystkie karty zostały tak naprawdę w miarę szybko odkryte, żeby nie było wątpliwości. To co między nimi się działo nie było skupione tylko na sferze seksualnej.
Tutaj uczucia, i to jak się czujesz przy drugiej osobie miały największe znaczenie. Budowana na wzajemnym zaufaniu, poczuciu bezpieczeństwa.
-
Jego Truskaweczka, maleńka
-
Co do scen.. w moim odczuciu one były lekkie. Wiem, że dużo osób może się ze mną nie zgodzić. Ale nie było tam niczego, co mogłoby mnie zaskoczyć. Sceny nie były chamskie, brutalne, tylko przedstawione ze smakiem i mimo wszystko intrygowały.
-
A co najważniejsze.. po pojawieniu się Phoenix w życiu Cade i Mac, jego zachowanie mimo fascynacji nie zmieniło się na inne. Dziecko dalej było najważniejsze, a takie ukazanie sprawy pod takim kątem bardzo mi się podoba. Dziecko nie stało się zapomniane, choćby na chwilę, czy nawet odtrącone.
-
A fabuła? Została świetnie rozplanowana. Wszystko szło zgodnie z rytmem i nie zauważyłam luk w trakcie czytania historii. Co do punktu kulminacyjnego.. scena była dla mnie zdecydowanie za krótka i brakowało mi jej rozwinięcia. Więcej grozy, dreszczyku emocji.
-
Zdecydowanie duży plus ta część ma za to, że pojawili się w niej bohaterowie (przyjaciele) z poprzednich części. Przyjemnie było przeczytać jakieś szczątkowe informacje, co u nich się dzieje :).
-
Książka o poczuciu i budowaniu własnej wartości, dopuszczeniu do siebie osób i pozwoleniu sobie na szczęście. O wzajemnym zaufaniu, przekraczaniu własnych granic. Pokonywaniu przeciwności losu i wewnętrznej walki pomiędzy sercem a rozumem. Age-gap, forbidden love jedne z moich ulubionych motywów, które dobrze zostały przedstawione w tej historii.
-
Do następnego,
Ania