-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2024-06-16
2024-04-30
2024-04-28
2024-04-13
2024-04-07
2024-03-24
2024-03-22
2024-03-17
2024-03-03
Tak powinno się pisać książki historyczne.
Tak powinno się pisać książki historyczne.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-02-11
2024-01-26
2024-01-21
Bardzo nierówna, bardzo randomowa książeczka. Składa się z kilkunastu esejów, które wiążą jedynie dwa hasła - kobieta i klasa ludowa. Trochę za szeroko, żeby zbudować na tej bazie spójną publikację.
Rozpiętość podejmowanych tematów jest absurdalnie przypadkowa; nie wynika z tego zestawienia żaden obraz, nie ma tu nawet żadnej tezy.
Same teksty są na zdecydowanie nierównym poziomie, widać w nich (albo nie widać) warsztat akademicki. Większość jest słabych lub umiarkowanych, część parafrazuje znane już książki, jedynie kilka przedstawia tezy celne lub odkrywcze albo doświetla tematy dotychczas nieobecne albo mało obecne w debacie.
Chciałabym móc powiedzieć, że to książka dla nowych w temacie, chcących szerzej się rozeznać albo pragnących więcej się dowiedzieć, choćby po "Chłopkach" Joanny Kuciel-Frydryszak. Niestety - początkujących, nienawykłych do akademickiego pisania odstraszyć może język. Tych z kolei, którym niestraszna jest chociażby hermeneutyka, "Ludowa historia kobiet" może rozczarować, bo zwyczajnie nie trzyma poziomu.
Bardzo nierówna, bardzo randomowa książeczka. Składa się z kilkunastu esejów, które wiążą jedynie dwa hasła - kobieta i klasa ludowa. Trochę za szeroko, żeby zbudować na tej bazie spójną publikację.
Rozpiętość podejmowanych tematów jest absurdalnie przypadkowa; nie wynika z tego zestawienia żaden obraz, nie ma tu nawet żadnej tezy.
Same teksty są na zdecydowanie...
2024-01-13
Doskonale komparatystyczna rzecz łącząca różne estetyki i kultury. Poruszając się w przestrzeni literatury, zabawia się ze strukturami meta - nie będąc (i będąc) zarazem opowieścią, powieścią, spowiedzią, opowieścią o pisaniu, przytaczaniem słowa, fantazją, relacjonowaniem drogi. Emocjonalna i przewrotna, jednocześnie prawdziwa i nieprawdziwa powieść - zależnie od której strony patrzeć - która w śmiały sposób flirtuje sobie z czytelnikiem, pojęciem prawdy i zmyślenia i figurą opowieści/narracji jako takiej.
Doskonale komparatystyczna rzecz łącząca różne estetyki i kultury. Poruszając się w przestrzeni literatury, zabawia się ze strukturami meta - nie będąc (i będąc) zarazem opowieścią, powieścią, spowiedzią, opowieścią o pisaniu, przytaczaniem słowa, fantazją, relacjonowaniem drogi. Emocjonalna i przewrotna, jednocześnie prawdziwa i nieprawdziwa powieść - zależnie od której...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-12-30
Chciałabym, na świeżo po lekturze, zwrócić uwagę na jedną rzecz w wykonaniu Janickiego: przynajmniej symboliczne oddanie szacunku bezimiennym, którzy dbali o to, aby Wawel stał i funkcjonował. Jest to być może podryg z nurtu historii ludowej, ale - wspominając o nich przynajmniej kilka razy - autor "Wawelu. Biografii" staje się rzecznikiem dziejowej sprawiedliwości, świadomym istnienia i pracy praczek, budowlańców, kuchcików, pokojowych, palaczy i całej reszty milczących.
Chciałabym, na świeżo po lekturze, zwrócić uwagę na jedną rzecz w wykonaniu Janickiego: przynajmniej symboliczne oddanie szacunku bezimiennym, którzy dbali o to, aby Wawel stał i funkcjonował. Jest to być może podryg z nurtu historii ludowej, ale - wspominając o nich przynajmniej kilka razy - autor "Wawelu. Biografii" staje się rzecznikiem dziejowej sprawiedliwości,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-12-10
Odczuwałam tę książkę w sposób fizyczny.
I naprawdę miałam problem, żeby opisać to jednym czasownikiem.
Odczuwałam tę książkę w sposób fizyczny.
I naprawdę miałam problem, żeby opisać to jednym czasownikiem.
2023-12-07
Jest to jednak dość żenujące, że książka ma podwójne tłumaczenie - z chińskiego na angielski i z angielskiego na polski. To naprawdę widać. I o ile fabuła może być mniej lub bardziej przekonująca czy frapująca, o ile można wybaczyć dłużyzny albo nagłe przyspieszenia, o tyle podwójne tłumaczenie i redakcja, która zabiera literaturze płynność, nie usprawiedliwia się w żaden sposób i powinna kończyć się dla współtwórców kolonią karną.
Intrygujący świat przedstawiony, flirt z fizyką także. Tylko, o ironio, nie nauka jest największą zaporą tej książki, a ordynarnie nieelegancka składnia.
Jest to jednak dość żenujące, że książka ma podwójne tłumaczenie - z chińskiego na angielski i z angielskiego na polski. To naprawdę widać. I o ile fabuła może być mniej lub bardziej przekonująca czy frapująca, o ile można wybaczyć dłużyzny albo nagłe przyspieszenia, o tyle podwójne tłumaczenie i redakcja, która zabiera literaturze płynność, nie usprawiedliwia się w żaden...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-11-17
2023-11-07
2023-11-07
Zdumiewająco nierówna rzecz, w której było jednocześnie za dużo i za mało.
Za dużo wątków, tematów, zwrotów akcji i spraw, w których sam autor chyba potrzebował zabrać głos.
Za mało uczciwości, zwyczajnej sprawiedliwości, zrozumienia regionu i ludzi, porządnego uzasadnienia dla fabularnych zabaw.
Choć oparte na naprawdę ciekawym, intrygującym pomyśle, to jest to jednak pretensjonalne dziełko z ogromnymi ambicjami, które nie zostało do końca przemyślane. Autor posługuje się kliszami i stereotypami, tworzy papierowe postaci i bardzo łatwo feruje wyroki. Poza tym jest zwyczajnie niedouczony - nie wiem, czy można mówić inaczej o osobie, która umiejscawia akcję powieści na Śląsku i mówi, że śląski to gwara. Śląski to język - tak samo, jak Dutka to ignorant.
Zdumiewająco nierówna rzecz, w której było jednocześnie za dużo i za mało.
Za dużo wątków, tematów, zwrotów akcji i spraw, w których sam autor chyba potrzebował zabrać głos.
Za mało uczciwości, zwyczajnej sprawiedliwości, zrozumienia regionu i ludzi, porządnego uzasadnienia dla fabularnych zabaw.
Choć oparte na naprawdę ciekawym, intrygującym pomyśle, to jest to jednak...
2023-11-01
Janusz Korwin-Mikke ma lepsze mniemanie o kobietach niż autorka tej książki.
Jest to bez wątpienia powieść kobieca - napisana przez kobietę, dla kobiet, o kobietach i jakiejś wizji ich rzeczywistości. Nie wiem jednak, czy to autorka odbiera świat w nadzwyczaj naiwny sposób, czy po prostu sama kobiet nie szanuje.
Jej bohaterki są papierowe. Dwie główne, Zosia i Oliwka, są bierne, zupełnie pozbawione ambicji i sprawczości. Niemal całkowicie zależne od mężczyzn; to oni są motorem ich dążeń, ambicji czy pragnień - poza tym nie ma już nic. O ironio, to dotyczy nawet drugoplanowej Helenki, która zostaje zakonnicą - bo, come on, czy Kościół Katolicki nie jest z gruntu patriarchalną instytucją, z facetem jako punktem wyjścia i z całkowicie zmaskulinizowaną narracją?
Bohaterki Waszut nie są zainteresowane światem, a co najwyżej garami i fastrygami. Wszystkie, jak jeden mąż (sic!), gotują kartofle i piastują dzieci - nie interesuje ich polityka, otaczający świat, nic nie wiedzą. Są skrajnie głupie; naiwne stanowią doskonały materiał do sterowania. Po co takim prawa wyborcze, skoro i tak nie będą w stanie świadomie z nich skorzystać?
Jak kobieta mogła napisać takie pozbawione szacunku do swoich sióstr barachło? Jest to dla mnie co najmniej niepojęte, że w XXI wieku publikują osoby tak bardzo nieświadome otaczających je narracji; wytrwale upodmiotawiających te, które wcześniej nie były nawet marginalnymi bohaterkami wielkiej historii. Takie dziełka skazują nas na powtarzanie przyszłości i ugruntowują fałszywy podział na męskie i żeńskie.
Pomijam, że miała to być powieść o Śląsku, a region z jego odmiennością jest co najwyżej wabikiem, a nie istotnym elementem narracyjnym. Śląskość w "Rozdrożach" jest złudna, nieobecna, równie mglista. To element dodatkowy, bajer, ale nie żadna lokalsowa prawda - nieliczne śląskie słówka, wspomnienie o obozie na Zgodzie i przedstawienie przepisu na panszkraut dwukrotnie (po co?!) nie tworzy jeszcze z żadnej powieści przykładu śląskiej literatury. Potencjalnych czytelników przestrzegam - nie dajcie się temu nabrać, nie znajdziecie w tej książce za bardzo nazw dzielnic, ulic czy hut i kopalń. Jej akcja dzieje się gdzieś na Śląsku, ale w tak nieokreślonym miejscu, że aż GDZIEŚ staje się NIGDZIE - gdyby wysyntetyzować z treści książki wspomnienia o lokalności, to ślaskość stałaby się opowieścią na jeden telegram albo dwa memy. Podobnie jak kobieca siła, którą w wersji Waszut stać jedynie na upuszczenie nudelkuli.
Janusz Korwin-Mikke ma lepsze mniemanie o kobietach niż autorka tej książki.
Jest to bez wątpienia powieść kobieca - napisana przez kobietę, dla kobiet, o kobietach i jakiejś wizji ich rzeczywistości. Nie wiem jednak, czy to autorka odbiera świat w nadzwyczaj naiwny sposób, czy po prostu sama kobiet nie szanuje.
Jej bohaterki są papierowe. Dwie główne, Zosia i Oliwka, są...
Na pewno efekciarska, momentami wręcz kiczowata. Nie zmienia to jednak faktu, że przemyślana, otwarta, w jakiś sposób kunsztowna i spójna - a to już dużo.
Na pewno efekciarska, momentami wręcz kiczowata. Nie zmienia to jednak faktu, że przemyślana, otwarta, w jakiś sposób kunsztowna i spójna - a to już dużo.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to