Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Po przeczytaniu nurtuje mnie jedno pytanie: gdzieonesa? Nawiasem mówiąc, uważam, że bardziej prawdopodobne byłoby „gdzieoneso” (ą to przecież nosowe o, nie a). Szkoda, że się nie dowiemy.
Sama książka do przeczytania w dwa popołudnia i zapomnienia. Żałuję, że autor poszedł tropem Remigiusza Mroza, wolałam wczesne, bardziej treściwe powieści.

Po przeczytaniu nurtuje mnie jedno pytanie: gdzieonesa? Nawiasem mówiąc, uważam, że bardziej prawdopodobne byłoby „gdzieoneso” (ą to przecież nosowe o, nie a). Szkoda, że się nie dowiemy.
Sama książka do przeczytania w dwa popołudnia i zapomnienia. Żałuję, że autor poszedł tropem Remigiusza Mroza, wolałam wczesne, bardziej treściwe powieści.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Udało mi się przemóc i przeczytać całość, mimo trudnego do strawienia stylu autora. Filip Springer jest tylko kilka lat młodszy ode mnie, a pisze jak jakiś afektowany millenials. Ale opisane historie są ciekawe, do tego opatrzone pięknymi zdjęciami. Cieszę się, że ktoś się zajął tematem brzydkich i niekochanych reliktów architektonicznych PRL, a do tego w popularnej i przystępnej formie.

Udało mi się przemóc i przeczytać całość, mimo trudnego do strawienia stylu autora. Filip Springer jest tylko kilka lat młodszy ode mnie, a pisze jak jakiś afektowany millenials. Ale opisane historie są ciekawe, do tego opatrzone pięknymi zdjęciami. Cieszę się, że ktoś się zajął tematem brzydkich i niekochanych reliktów architektonicznych PRL, a do tego w popularnej i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Polecam zwłaszcza miłośnikom Kazimierza Dolnego, choć język znacząco się zestarzał. Opowiadania wydane w roku 1960, a czyta się jak przedwojenną ramotę. Chwilę trwało, zanim się przyzwyczaiłam. Mimo wszystko warto, dla lokalnego kolorytu polsko-żydowskiego, przedwojennego Kazimierza, którego już nie ma.

Polecam zwłaszcza miłośnikom Kazimierza Dolnego, choć język znacząco się zestarzał. Opowiadania wydane w roku 1960, a czyta się jak przedwojenną ramotę. Chwilę trwało, zanim się przyzwyczaiłam. Mimo wszystko warto, dla lokalnego kolorytu polsko-żydowskiego, przedwojennego Kazimierza, którego już nie ma.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Czarnoleskiej ja rzeczy
Chcę - ta serce uleczy!"

"Czarnoleskiej ja rzeczy
Chcę - ta serce uleczy!"

Pokaż mimo to


Na półkach:

To już nie to samo, co dwie pierwsze części, choć też przyjemnie mi się czytało.
(Uwaga, mały spoiler!)
Bridget jest po pięćdziesiątce, ale nadal tak samo roztrzepana i niezaradna. Jednak w jej wieku to już nie jest tak urocze, a raczej wkurzające. Nadal też nie radzi sobie z życiem, choć nie musi pracować, a jej jedynym zajęciem jest zadbanie o siebie i dzieci. Oczywiście przy pomocy sprzątaczki i niańki. Nadal lecą na nią wszyscy faceci, młodzi i starzy, największy problem, to wybrać odpowiedniego... To już nawet nie są problemy pierwszego świata, tylko chyba jakiegoś promila ludzi na tej planecie. Powinno być naprawdę trudno się z nią utożsamiać, ale jej urok osobisty sprawia, że te prawie 600 stron moja dość szybko. I do tego jest happy end! Bridget poprawiła mi samopoczucie, więc polecam.

To już nie to samo, co dwie pierwsze części, choć też przyjemnie mi się czytało.
(Uwaga, mały spoiler!)
Bridget jest po pięćdziesiątce, ale nadal tak samo roztrzepana i niezaradna. Jednak w jej wieku to już nie jest tak urocze, a raczej wkurzające. Nadal też nie radzi sobie z życiem, choć nie musi pracować, a jej jedynym zajęciem jest zadbanie o siebie i dzieci....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przypadkiem wpadło mi w ręce kilka książek Lizy Marklund z serii o reporterce kryminalnej, Annice Bengtzon. Pierwszy tom już za mną. Jak często w takich wydawnictwach, trochę razi niestaranne tłumaczenie i redakcja, jest trochę błędów rzeczowych i gramatycznych, literówek. W sumie było jednak zjadliwie, a nawet lekko wciągająco. Dam szansę kolejnym tomom.

Przypadkiem wpadło mi w ręce kilka książek Lizy Marklund z serii o reporterce kryminalnej, Annice Bengtzon. Pierwszy tom już za mną. Jak często w takich wydawnictwach, trochę razi niestaranne tłumaczenie i redakcja, jest trochę błędów rzeczowych i gramatycznych, literówek. W sumie było jednak zjadliwie, a nawet lekko wciągająco. Dam szansę kolejnym tomom.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ta część sporo fajniejsza od pierwszej w serii, choć to "Zamachowiec" został napisany wcześniej. Lubię kryminały, których akcja rozgrywa się w okolicach Bożego Narodzenia. Dobrze się czyta, trzyma w napięciu. Pojawiają się akcenty polskie - godna polecenia polska sprzątaczka, wyprodukowany w południowej Polsce materiał wybuchowy użyty do zamachów, przeprowadzona w Polsce nieudana skrobanka z komplikacjami. W sumie chyba nie ma się z czego cieszyć. Jednak solidne rzemiosło, mimo kilku małych usterek kryminał godny polecenia.

Ta część sporo fajniejsza od pierwszej w serii, choć to "Zamachowiec" został napisany wcześniej. Lubię kryminały, których akcja rozgrywa się w okolicach Bożego Narodzenia. Dobrze się czyta, trzyma w napięciu. Pojawiają się akcenty polskie - godna polecenia polska sprzątaczka, wyprodukowany w południowej Polsce materiał wybuchowy użyty do zamachów, przeprowadzona w Polsce...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powrót do Zawrocia po latach. Główna bohaterka irytuje nieco bardziej - wszystkie kobiety jej nienawidzą, bo zazdroszczą, wszyscy mężczyźni się w niej kochają i za nic nie chcą zapomnieć... Ulotniło się trochę magii, doszły za to wątki kryminalne, zapachniało telenowelą brazylijską. Mimo wszystko dość dobrze się czyta, dobrnęłam do końca, a nawet przeczytałam następny tom. Jednam mały niesmak pozostał.

Powrót do Zawrocia po latach. Główna bohaterka irytuje nieco bardziej - wszystkie kobiety jej nienawidzą, bo zazdroszczą, wszyscy mężczyźni się w niej kochają i za nic nie chcą zapomnieć... Ulotniło się trochę magii, doszły za to wątki kryminalne, zapachniało telenowelą brazylijską. Mimo wszystko dość dobrze się czyta, dobrnęłam do końca, a nawet przeczytałam następny tom....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Intryga dość naiwna, prościutka, szybko można się domyśleć, o co chodzi. Taka damska sensacja dla mało wymagających. Jednak sprawnie napisane, szybko się czyta, od biedy może być na weekend na działce.

Zabawny błąd (chyba tłumacza?) na stronie 328: "tydzień wcześniej" zamiast "tydzień później" i mamy niesamowity przypadek czytania prasy przez tygodniowego topielca ;)

Intryga dość naiwna, prościutka, szybko można się domyśleć, o co chodzi. Taka damska sensacja dla mało wymagających. Jednak sprawnie napisane, szybko się czyta, od biedy może być na weekend na działce.

Zabawny błąd (chyba tłumacza?) na stronie 328: "tydzień wcześniej" zamiast "tydzień później" i mamy niesamowity przypadek czytania prasy przez tygodniowego topielca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ta książka jest tak smutna, że odechciewa się żyć. Melancholicy, ostrożnie!

Ta książka jest tak smutna, że odechciewa się żyć. Melancholicy, ostrożnie!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Słabe, przegadane i nudne. Nie polecam.

Słabe, przegadane i nudne. Nie polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nowy tom sagi o Lipowie i jest równie słabo, jak w kilku ostatnich częściach. Ciągnie Mrozem po kościach: więcej, szybciej, byle jak. Dużo trupów, a pierwszy umiera zdrowy rozsądek. Sieczka urywanych zdań. Ciągle powtórzenia, bo na pewno czytelnik jest debilem, który nie jest w stanie zapamiętać, co było trzy strony temu. Dowiemy się też, jak ciężką, wieloletnią pracą wypracować sobie odruch bezwarunkowy (sic!). Nie jestem już od jakiegoś czasu targetem tych książek, do czytania pcha mnie jeszcze ciekawość, co u ulubionych kiedyś bohaterów w malowniczym Lipowie... Ale cierpliwość powoli się wyczerpuje. Szkoda.

Nowy tom sagi o Lipowie i jest równie słabo, jak w kilku ostatnich częściach. Ciągnie Mrozem po kościach: więcej, szybciej, byle jak. Dużo trupów, a pierwszy umiera zdrowy rozsądek. Sieczka urywanych zdań. Ciągle powtórzenia, bo na pewno czytelnik jest debilem, który nie jest w stanie zapamiętać, co było trzy strony temu. Dowiemy się też, jak ciężką, wieloletnią pracą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Znam twórczość Guzowskiej i, chociaż mam dla niej dużą sympatię, to pod względem logiki i prawdopodobieństwa od fabuły nie oczekiwałam wiele. Ale i tak autorce udało się mnie zaskoczyć... Czyta się w prawdzie nieźle, znowu jesteśmy na wykopaliskach ba Krecie, ale rozwiązanie zagadki kryminalnej jest tak nieprawdopodobne i po prostu bzdurne, że ręce mi opadły. Nie będę więcej zdradzać, żeby nie zepsuć komuś zabawy, ale te 4* to tylko z sympatii dla autorki. Straszne nagromadzenie nonsensów, niestety, to się kupy nie trzyma...

Znam twórczość Guzowskiej i, chociaż mam dla niej dużą sympatię, to pod względem logiki i prawdopodobieństwa od fabuły nie oczekiwałam wiele. Ale i tak autorce udało się mnie zaskoczyć... Czyta się w prawdzie nieźle, znowu jesteśmy na wykopaliskach ba Krecie, ale rozwiązanie zagadki kryminalnej jest tak nieprawdopodobne i po prostu bzdurne, że ręce mi opadły. Nie będę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pomimo 400 stron to szybki kryminał na jeden dzień. Taki w amerykańskim stylu, krótkie rozdziały, prosty język, duże światło między wierszami, więcej dialogów niż opisów. Słowem: łatwo się czyta.
Nieskomplikowany, co może być zaletą. Mało wyrafinowany, co dla mnie jest wadą. Taki średni. Chwilami miałam wrażenie, że styl autora ewoluuje w kierunku dokonań Remigiusza Mroza - oby nie.
Tematyka ciekawa - nauczycielka z ciemną przeszłością, prywatna szkoła, patologia w bogatych rodzinach, przekręty z odzyskiwaniem warszawskich kamienic. Może za dużo tego dobrego w jednym miejscu, bo jak dla mnie ta góra urodziła mysz...
Redakcyjnie denerwowało mnie ciągłe zmienianie formy imienia w mianowniku: Gniewko/Gniewek. Trzeba się na coś zdecydować, a tu co drugie zdanie inaczej. Ale to uwaga nie do autora, a do wydawcy.

Pomimo 400 stron to szybki kryminał na jeden dzień. Taki w amerykańskim stylu, krótkie rozdziały, prosty język, duże światło między wierszami, więcej dialogów niż opisów. Słowem: łatwo się czyta.
Nieskomplikowany, co może być zaletą. Mało wyrafinowany, co dla mnie jest wadą. Taki średni. Chwilami miałam wrażenie, że styl autora ewoluuje w kierunku dokonań Remigiusza Mroza -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli zobaczę dziś w druku jeszcze jedno "cudowna" albo "wspaniale", zacznę krzyczeć.
Wharton jak to Wharton, ale chyba moja tolerancja na takie pisarstwo się zmniejszyła.

Jeśli zobaczę dziś w druku jeszcze jedno "cudowna" albo "wspaniale", zacznę krzyczeć.
Wharton jak to Wharton, ale chyba moja tolerancja na takie pisarstwo się zmniejszyła.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Barwna powieść historyczna. Może trochę za bardzo nieprawdopodobne przygody, a bohaterowie nieco zbyt bohaterscy, ale wszystko w najlepszym stylu Karola Maya czy Sienkiewicza. Pomimo kilku zastrzeżeń do fabuły, naprawdę dobrze się czyta. Wciągnęłam się błyskawicznie. Tylko zakończenie nieco mnie rozczarowało...
Niestety polska redakcja się nie spisała, pełno literówek, a zdarzają się i błędy ortograficzne.
Mimo to 7*, sięgnę też po inne książki tego autora. Tym razem raczej w oryginale.

Barwna powieść historyczna. Może trochę za bardzo nieprawdopodobne przygody, a bohaterowie nieco zbyt bohaterscy, ale wszystko w najlepszym stylu Karola Maya czy Sienkiewicza. Pomimo kilku zastrzeżeń do fabuły, naprawdę dobrze się czyta. Wciągnęłam się błyskawicznie. Tylko zakończenie nieco mnie rozczarowało...
Niestety polska redakcja się nie spisała, pełno literówek, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nudne i nieśmieszne, z trudem zmęczyłam. Lubię absurdalny humor, ale to jest po prostu słabe. Trzy gwiazdki głównie za ładne grafiki Karola Baranieckiego. Szkoda, liczyłam na lekką i zabawną lekturę na wakacje.

Nudne i nieśmieszne, z trudem zmęczyłam. Lubię absurdalny humor, ale to jest po prostu słabe. Trzy gwiazdki głównie za ładne grafiki Karola Baranieckiego. Szkoda, liczyłam na lekką i zabawną lekturę na wakacje.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Każda kolejna przeczytana książka Joanny Bator utwierdza mnie w przekonaniu, że potrafi ona pisać tylko o sobie. Nie jest to zarzut, nie ma w tym nic złego, tylko zastanawiam się, kiedy wyczerpie się źródło inspiracji. Na ile sposobów można się przenicować, przeanalizować i opisać?
"Piaskowa góra" podobała mi się. Może ocena byłaby nawet wyższa, gdybym nie miała już za sobą lektury "Roku królika" i nie wiedziała, do czego doprowadzi ten proces ;)

Każda kolejna przeczytana książka Joanny Bator utwierdza mnie w przekonaniu, że potrafi ona pisać tylko o sobie. Nie jest to zarzut, nie ma w tym nic złego, tylko zastanawiam się, kiedy wyczerpie się źródło inspiracji. Na ile sposobów można się przenicować, przeanalizować i opisać?
"Piaskowa góra" podobała mi się. Może ocena byłaby nawet wyższa, gdybym nie miała już za sobą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wrażenia kobiety naukowca na kontrakcie w Japonii. Zderzenie z obcą kulturą, ale nie takie zwykłe, turystyczne, jakie sami moglibyśmy przeżyć, a przefiltrowane przez świadomość antropologa, kulturoznawcy i feministki.
Sporo ciekawych informacji i spostrzeżeń podanych w łatwo przyswajalnej formie, interesująco opowiedzianych. Nie ma w tej książce, pochodzącej z wczesnego okresu twórczości autorki, zbyt wiele introspekcji, autorefleksji i, krótko mówiąc, grzebania w swoich bebechach, które znajdziemy w późniejszych reportażach z tomu "Wyspa łza", a szczególnie (w przytłaczającym nadmiarze) w "Roku królika".
Dowcipnie i przystępnie napisane, polecam mimo dość niestarannego języka, który mnie zawsze drażni (zabiły mnie "dwie dziewczęta" na stronie 88!).

Wrażenia kobiety naukowca na kontrakcie w Japonii. Zderzenie z obcą kulturą, ale nie takie zwykłe, turystyczne, jakie sami moglibyśmy przeżyć, a przefiltrowane przez świadomość antropologa, kulturoznawcy i feministki.
Sporo ciekawych informacji i spostrzeżeń podanych w łatwo przyswajalnej formie, interesująco opowiedzianych. Nie ma w tej książce, pochodzącej z wczesnego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dalszy ciąg sagi rodzinnej Żmijewskich i Szpakowskich.
Podobnie barwna i - niestety - podobnie chaotyczna opowieść. I znowu zabrakło redaktora, a korektorzy spali, dzięki temu dowiadujemy się po kilka razy o tych samych zdarzeniach, podczas jednego spaceru po mieście raz jest dzień, za chwilę noc, potem znowu widno... Bohater raz ma syna i dwie córki, a w innym miejscu dwóch synów i córkę. Pan Grabarski kilka stron dalej jest już panem Grabowskim. Zadziwia "kreatywna" gramatyka zdań, moc powtórzeń i literówek...
A jednak książka "się czyta". Autorka ma talent narracyjny, potrafi też budować ciekawe postaci, dzięki czemu łatwo dajemy się zainteresować i porwać akcji. Nie jest to niestety dobra literatura, ale dobre czytadło na pewno. Pani Zientek jest Mniszkówną naszych czasów :)

Dalszy ciąg sagi rodzinnej Żmijewskich i Szpakowskich.
Podobnie barwna i - niestety - podobnie chaotyczna opowieść. I znowu zabrakło redaktora, a korektorzy spali, dzięki temu dowiadujemy się po kilka razy o tych samych zdarzeniach, podczas jednego spaceru po mieście raz jest dzień, za chwilę noc, potem znowu widno... Bohater raz ma syna i dwie córki, a w innym miejscu...

więcej Pokaż mimo to