-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik230
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Biblioteczka
Książka Folletta to idealne wpisuje się w wojenny klimat unoszący się nad współczesnym światem. Choć powieść „Nigdy” to political fiction i to napisana przed inwazją Rosji na Ukrainę, to wątki geopolityczne nad wyraz aktualne.
Autor wychodzi z założenia, że globalny (nawet atomowy) konflikt nie musi wynikać z mocarstwowych fantazji jednego, czy drugiego przywódcy, który właśnie teraz chce przejść do historii. Zagłada może być wynikiem napięć pomiędzy mocarstwami na wielu płaszczyznach, które powoli, krok po kroku wchodzą na kolejny szczebel eskalacji. Wtedy na wierzch wychodzą nacjonalizmy, różne uwarunkowania historyczne, osobiste ambicje, strach przed utratą władzy. Tak jak przed I wojną światową, gdy wystarczyła tylko iskra w postaci zamachu w Sarajewie. Gdy dochodzi do impasu, dla desperatów ostatnim ratunkiem jest atomowy guzik. I po wszystkim.
Choć powieść Folletta to fikcja, jednak w wielu aspektach niebezpiecznie zbliża się do rzeczywistości (napięcia USA - Chiny) potęguje tylko przeświadczenie, że coś wisi w powietrzu. Coś bardzo ciężkiego i złowrogiego. Minus książki to nie ujęcie Rosji w geopolitycznej rozgrywce mocarstw.
Książka Folletta to idealne wpisuje się w wojenny klimat unoszący się nad współczesnym światem. Choć powieść „Nigdy” to political fiction i to napisana przed inwazją Rosji na Ukrainę, to wątki geopolityczne nad wyraz aktualne.
Autor wychodzi z założenia, że globalny (nawet atomowy) konflikt nie musi wynikać z mocarstwowych fantazji jednego, czy drugiego przywódcy, który...
Portal Lubimy czytać powinien zdecydowanie wprowadzić jakiś mechanizm zapobiegający zjawisku pompowania ocen. Seria "dziesiątek" dla "Zwierza", czyli ocen określających utwór za arcydzieło dezawuuje cały sens istnienia LC, jako miejsca dającego jakieś wskazówki czytelnikowi. Dla porównania "Zwierz" ma średnią 8,6 a "Mistrz i Małgorzata" 8,4. Kolejny przykład, tym razem gatunkowy. Klasyk Larssona "Mężczyźni którzy nienawidzą kobiet" ma ocenę 8,2 Porównywanie wartości tych dzieł do "Zwierza" nie ma sensu. Średnio zaawansowany miłośnik kryminału da "Zwierzowi" 5, ewentualnie 6. Nie mam pojęcia za co mógłby dostać więcej.
Portal Lubimy czytać powinien zdecydowanie wprowadzić jakiś mechanizm zapobiegający zjawisku pompowania ocen. Seria "dziesiątek" dla "Zwierza", czyli ocen określających utwór za arcydzieło dezawuuje cały sens istnienia LC, jako miejsca dającego jakieś wskazówki czytelnikowi. Dla porównania "Zwierz" ma średnią 8,6 a "Mistrz i Małgorzata" 8,4. Kolejny przykład, tym razem...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-04-19
Antologię kupiłem zaraz po premierze i przeczytałem w dwa dni. Niech to będzie pozytywną rekomendacją. Lubię zbiory opowiadań, są fajną odskocznią od dłuższych form i dają pojęcie o umiejętnościach autora. Wiele tego typu książek jest jednak nierównych. Dobre od gorszych tekstów dzieli przepaść. W przypadku „Stulecia kryminału” tak nie jest. Wszystkie opowiadania mieszczą się w średniej, która ma dość wysoki poziom. Choć zbiór zawiera utwory zawodowców i debiutantów (choć część owych wcale tymi debiutantami nie jest) nie widać żadnej różnicy w jakości tekstów.
Jeśli chodzi o owych zawodowców, to zarówno opowiadania Ćwirleja, Bińkowskiej,Chmielarza, jak i Małeckiego są dobre. Każdy ujął temat pracy policji w innej przestrzeni czasowej (przeszłość, teraźniejszość, przyszłość – taki jest zamysł zbioru) i wszyscy zaprezentowali ciekawe pomysły. Mnie najbardziej przekonał Ćwirlej i to jak pokazał absolutne początki Policji Państwowej na tle poszukiwania skradzionej świni. Tekst Anny Bińkowskiej też zasługuje na uznanie, w ciekawy sposób ukazuje dążenia kobiet do pracy w policji w początkach tworzenia formacji po odzyskaniu niepodległości. Podobnie udany jest eksperyment z fantastyką Chmielarza ( w ramach wyzwania policja w przyszłości) i pokazanie jak ekokatastrofa tworzy zwyrodnienia jakie umierająca ziemia aplikuje ludzkiej duszy.
Autorzy wyłonieni z konkursu literackiego (nie nazywam ich debiutantami, bo większość ma na swoim koncie większe, lub mniejsze publikacje) wykazali się sporą dawką pomysłowości i talentu literackiego. Mnie najbardziej przypadł do gustu tekst Sebastiana Imielskiego „Przebudzenie”. Nic dziwnego, że zwycięski w swojej kategorii. Świetnie skonstruowane opowiadanie z zaskakującym zakończeniem. Imielski to jeden z autorów, który nie jest debiutantem. Niedawno przeczytałem „Szkołę na wzgórzu” jego autorstwa i był to jeden z lepszych kryminałów, które trafiły w moje ręce (nie mam bladego pojęcia dlaczego nie wypłynął na szersze wody, bo zasługuje na uznanie pod każdym względem. Gdyby nie polecenie kolegi nie dotarłbym do tej książki). Debiutantem nie jest też Marcel Woźniak, choć jego cykl o Brodzkim uznaję za nieporozumienie wydawnicze. Niemniej „Granatowa cisza” trzyma poziom i przekonuje, że autor ma szansę na wykorzystanie swojego potencjału.
Praca policjanta przyszłości w antologii jest interesująco ujęta, choć osoby nie przepadające za fantastyką mogą mieć akurat z tymi tekstami problem. Ja nie miałem. Najlepszym moim zdaniem tekstem w ten kategorii jest zwycięski „Kwantowy Smok”
Podsumowując, antologia jest godna uwagi. Opowiadania trzymają poziom i potrafią zainteresować czytelnika na tyle, że kończąc jedno, od razu chce przeczytać następne. Osoby wyłonione z konkursu absolutnie rokują na przyszłość i mam nadzieję, że wydawnictwa wyłowią ich (o ile już tego nie zrobiły), by dołączyli do poszczególnych stajni, bo szkoda byłoby zmarnować potencjał autorów.
Antologię kupiłem zaraz po premierze i przeczytałem w dwa dni. Niech to będzie pozytywną rekomendacją. Lubię zbiory opowiadań, są fajną odskocznią od dłuższych form i dają pojęcie o umiejętnościach autora. Wiele tego typu książek jest jednak nierównych. Dobre od gorszych tekstów dzieli przepaść. W przypadku „Stulecia kryminału” tak nie jest. Wszystkie opowiadania mieszczą...
więcej mniej Pokaż mimo toDobrze się to czyta. Jak ktoś ma warsztat, to nawet nie musi się specjalnie wysilać. Tytułowe opowiadanie najlepsze. Reszta trzyma poziom.
Dobrze się to czyta. Jak ktoś ma warsztat, to nawet nie musi się specjalnie wysilać. Tytułowe opowiadanie najlepsze. Reszta trzyma poziom.
Pokaż mimo to2020-04-07
Co tu dużo mówić, klasyka Forsytha. Tak jak Dzień Szakala. Fajnie wymyślona intryga z przejęciem państwa z cennymi zasobami naturalnymi za pomocą najemników. Z pewnością podobne numery nie raz miały miejsce. Warto przeczytać.
Co tu dużo mówić, klasyka Forsytha. Tak jak Dzień Szakala. Fajnie wymyślona intryga z przejęciem państwa z cennymi zasobami naturalnymi za pomocą najemników. Z pewnością podobne numery nie raz miały miejsce. Warto przeczytać.
Pokaż mimo to
Ciekawe studium szaleństwa, więzienia umysłu i zasad funkcjonowania we współczesnym świecie niezwykle wpływowej i dysponującej nieograniczonymi zasobami sekty.
Autor, który spędził w niej prawie pięćdziesiąt lat tłumaczy jak to możliwe, że ludzie podpisują ze scientologami kontrakty na miliard lat, płacą setki tysięcy dolarów za dopuszczenie do kolejnych etapów wtajemniczenia prowadzących do "prawdziwej wolności", w jaki sposób działają specjalne komórki sekty mające inwigilować, prześladować i zastraszać ludzi, którzy jej zagrażają, jak separuje się rodziny i kim dla sekty są wyznawcy celebryci tj. Tom Cruise i John Travolta.
Autor na podstawie własnych doświadczeń przybliża też sylwetkę założyciela scjentologii, czyli Rona Hubbarda (po śmierci zastąpił go Dave Miscavige, socjopata o usposobieniu sadystycznym), pisarza SF, który uznał siebie za istotę wykraczająco poza czas i przestrzeń, wcielenie wojowników z odległych planet, człowieka który wie jak osiągnąć prawdziwą, pozacielesną wolność i zna odpowiedzi na wszelkie pytania, oraz umie rozwiązać wszystkie problemy. I zrobiłby to, gdyby nie wrogowie - czyli wszyscy na Ziemi, którzy nie są scjentologami.
Ciekawe studium szaleństwa, więzienia umysłu i zasad funkcjonowania we współczesnym świecie niezwykle wpływowej i dysponującej nieograniczonymi zasobami sekty.
więcej Pokaż mimo toAutor, który spędził w niej prawie pięćdziesiąt lat tłumaczy jak to możliwe, że ludzie podpisują ze scientologami kontrakty na miliard lat, płacą setki tysięcy dolarów za dopuszczenie do kolejnych etapów...