Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Mam mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony polubiłam pióro autorki, więc gdy tylko zobaczyłam że wydano nową książkę na naszym rynku, to od razu po nią sięgnęłam. Jednak… no nie wiem. Chyba czytałam jej książki które były dużo lepsze. Ta ciągle mi się dłużyła, miała stanowczo zbyt wiele zbędnych opisów i cóż.. zachowanie głównej bohaterki też często irytowało (jakby na siłę to miało wydłużać wydarzenia).

Mam mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony polubiłam pióro autorki, więc gdy tylko zobaczyłam że wydano nową książkę na naszym rynku, to od razu po nią sięgnęłam. Jednak… no nie wiem. Chyba czytałam jej książki które były dużo lepsze. Ta ciągle mi się dłużyła, miała stanowczo zbyt wiele zbędnych opisów i cóż.. zachowanie głównej bohaterki też często irytowało...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O rajuśku, chyba już dawno nie miałam TAK BARDZO mieszanych uczuć co do książki.

Zacznę może od tego, że cudem ją skończyłam, ponieważ nie mogłam przebrnąć przez początek książki. Ciągle sobie powtarzałam „dobra, poczekam do 15%”, „uh, zobaczymy po 20%”, „jeśli do 35% wciąż to będzie tak wyglądało, to ją zostawię”. Nie wiem czemu czytałam ją dalej, zaczęłam się podejrzewać o jakieś masochistyczne zapędy 😂

Teraz konkrety, czemu czytało mi się ją tak źle? Ponieważ ich relacja była... toksyczna? Była dziwna. Miałam wrażenie, że oprócz scen łóżkowych nie łączy ich nic więcej, nie było tam praktycznie żadnych rozmów, nie padły nawet żadne nazwiska. Ona nie wiedziała o nim nic, a zakochała się niemal w 3 dni. Do tego jego zachowanie... Przywykłam do tego, że w wielu książkach facet jest pokazany jako ten apodyktyczny, ten uparty i oschły. Przywykłam też, że wiele Autorek pokazuje, że „nie”, nie zawsze oznacza „nie” (co zdaniem wielu jest szkodliwe). Ale tutaj, to TAK BARDZO przeszkadzało. Ona mówiła „nie”, a on i tak swoje, po czym ona ulegała, ale miało się wrażenie, że nie dlatego że chce, ale dlatego że on się przy tym upiera, a ona nie będzie z nim walczyć bo nie ma szans. No kurde, serio? Ale nie myślcie, że tylko on tu był zły, ona zachowywała się wiecznie jak naburmuszona małolata. Z niczego robiła awanturę, trzaskała drzwiami i wychodziła 🤷‍♀️ Także uwierzcie, pierwsza część książki mnie wymęczyła, wszystko działo się za szybko, zbyt mocno, zbyt intensywnie, a jednocześnie ciężko było uwierzyć to, że ona go kochała skoro nie wiedziała o nim nic.

I nagle przychodzi przełom. Coś zaczyna się dziać. Julian znika, odcina się zupełnie od Mal, a ona nie może sobie z tym poradzić. Czuje, że coś jest nie tak, że coś się stało. Postanawia go odszukać za pomocą tych szczątkowych informacji i wskazówek jakie ma. Dowiaduje się, że powinna odpuścić, nie zadawać więcej pytań, bo to sprowadzi na nią niebezpieczeństwo. No jasne, jakby to miało kogokolwiek odwieść od celu 😂 Wchodzimy w świat nieznacznie fantastyczny, pojawia się tam energia, pewien rodzaj magii, telepatia i takie tam elementy. Mal z pomocą brata Juliana, Daniela, próbuje pomóc ukochanemu wikłając się w bardzo niebezpieczną grę.

Najgorsze jest to, że druga część była interesująca pod tym kątem, że była akcja, nieznany nam gatunek, więc byliśmy ciekawi co się jeszcze wydarzy, co potrafią, czy Mal też coś umie? Czy uda im się uratować Juliana? Nie można też nie wspomnieć o zwrotach akcji. Jednak przez to, że na początku czułam, że ich związek jest toksyczny, nie kochają się bo jak mieliby to zrobić w tak krótkim czasie i bez podstawowych informacji na swój temat, wszystko w końcu opierało się na pożądaniu, więc jak miałabym kibicować Mal w tej misji? Jak miałabym zrozumieć, że dziewczyna porzuca wszystko, żeby móc go odnaleźć i z nim być?

Uważam więc, że gdyby Autorka inaczej opisała ich związek, książka byłaby ZDECYDOWANIE lepsza. Potrafilibyśmy polubić bohaterów, zrozumieć ich zachowanie, trzymać za nich kciuki. Tego właśnie mi tu zabrakło.

O rajuśku, chyba już dawno nie miałam TAK BARDZO mieszanych uczuć co do książki.

Zacznę może od tego, że cudem ją skończyłam, ponieważ nie mogłam przebrnąć przez początek książki. Ciągle sobie powtarzałam „dobra, poczekam do 15%”, „uh, zobaczymy po 20%”, „jeśli do 35% wciąż to będzie tak wyglądało, to ją zostawię”. Nie wiem czemu czytałam ją dalej, zaczęłam się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Rzeczy, których nie dokończyliśmy” to naprawdę piękna historia, a nawet dwie!
No właśnie, ta książka zawiera dwie historie: jedna to opowieść z czasów II wojny światowej i miłości pomiędzy Scarlett i Jamesonem, natomiast druga jest osadzona w teraźniejszości i dotyczy ich prawnuczki Georgii i Noah'a, którego zadaniem jest dokończenie książki, którą przez niemal całe życie pisała Scarlett.

Zacznę może od tego, że w pierwszej chwili miałam ochotę napisać, że odrobinę męczyły mnie zmiany czasów i bohaterów. Kiedy już „weszłam” w historię Scarlett, rozdział się kończył i przenosiliśmy się do Georgii. Później sytuacja była odwrotna, zainteresowało mnie to, co działo się między Georgią i Noah'em, a tu boom, znów jesteśmy w 1941r. To było odrobinę męczące, a gdy dodamy do tego listy rozpoczynające rozdziały z teraźniejszości, listy, które nie były wstawiane w kolejności chronologicznej... Cóż, można było się nieźle zdezorientować. Jednak trzeba oddać sprawiedliwość Autorce, gdyby książka nie zawierała aż tylu rozdziałów Scarlett, nie bylibyśmy w stanie zrozumieć potęgi miłości jaka łączyła Scarlett i Jamesona, a musicie mi uwierzyć, że była to naprawdę cudowna i wspaniała miłość. Byli sobie pisani, to jest pewne.

Jeśli chodzi natomiast o historię ich prawnuczki... Georgię poznajemy kiedy po rozwodzie opuszcza Nowy Jork i przeprowadza się do domu odziedziczonego po Scarlett. Związek z jej byłym mężem zgasił w niej światło, pozbawił ją pewności siebie i zaufania do drugiego człowieka. Choć w tym ostatnim, niewątpliwy udział miała też jej matka, która porzucała ją nie raz i nie dwa, za każdym razem gdy Georgia postanawiała jej dać kolejną szansę, okazywało się, że Ava czegoś od niej chce a miłość rodzicielska jest dla niej pojęciem zupełnie obcym.
Kiedy w jej życiu pojawia się Noah, kobieta, której zaufanie wyczerpało się już dawno temu, nie potrafi otworzyć się w pełni na nowy związek. Noah krok po kroku próbuje ją do siebie przekonać.

Czy Noah'owi uda się zdobyć serce i zaufanie Georgii?
Czy historia Scarlett i Jamesona ma szansę na szczęśliwe zakończenie?

Przekonajcie się sami, jednak zanim zaczniecie lekturę, przygotujcie sobie porządny zapas chusteczek.

„Rzeczy, których nie dokończyliśmy” to naprawdę piękna historia, a nawet dwie!
No właśnie, ta książka zawiera dwie historie: jedna to opowieść z czasów II wojny światowej i miłości pomiędzy Scarlett i Jamesonem, natomiast druga jest osadzona w teraźniejszości i dotyczy ich prawnuczki Georgii i Noah'a, którego zadaniem jest dokończenie książki, którą przez niemal całe życie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To naprawdę lekka i przyjemna pozycja. Myślę, że to coś idealnego na podróż pociągiem czy do przesłuchania podczas sprzątania. Nie znajdziemy tu żadnych dramatów, traumy czy trudnych przeżyć. Ta książka jest niewymagająca.

Bohaterowie znają się od kilku lat i nienawidzą. Często spotykają się na sali sądowej jako przeciwnicy. Miałam jednak wrażenie, że ta ich nienawiść jest przerysowana, jakby na siłę wyolbrzymiona. Victoria i Owen nie wiedzą jednak, że od bardzo dawna rozmawiają ze sobą za pośrednictwem Tweetera jako Nora i Luck. Tam narodziła się pomiędzy nimi przyjaźń, która bez trudu mogłaby przerodzić się w coś więcej.

Nagle jednak dzieje się coś, przez co Vee i Owen przestają być pewni czy wciąż się nienawidzą i czy nie mieli mylnego wyobrażenia na temat tej drugiej osoby.

Tak jak wspominałam wyżej, jest lekko i bez większych dramatów. W pewnym momencie miałam wrażenie, że ta historia przypomina nieco "Nigdy w życiu". 😅

To z pewnością nie jest książka, która zapadnie nam w pamięci. Prawdopodobnie już za tydzień nie będę potrafiła powiedzieć o niej zbyt dużo. 😂 Jednak jeśli potrzebujecie czegoś na zabicie czasu, co nie wymaga zbyt dużej uwagi, możecie wziąć tę pozycję pod uwagę. 😅

To naprawdę lekka i przyjemna pozycja. Myślę, że to coś idealnego na podróż pociągiem czy do przesłuchania podczas sprzątania. Nie znajdziemy tu żadnych dramatów, traumy czy trudnych przeżyć. Ta książka jest niewymagająca.

Bohaterowie znają się od kilku lat i nienawidzą. Często spotykają się na sali sądowej jako przeciwnicy. Miałam jednak wrażenie, że ta ich nienawiść jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka mnie zaskoczyła. Muszę to przyznać, że nie tego się po niej spodziewałam.

Napotykałam ją wielokrotnie, gdy szukałam ciekawej młodzieżówki czy czegoś z kategorii LGBTQ+. Widziałam ją też na instagramie i tiktoku. Była dosłownie wszędzie. Jednak gdy czytałam opis i dowiadywałam się o co w niej chodzi, czyli że bohaterami są Pierwszy Syn Ameryki i Henry, Książę Walii, stwierdzałam, że to nie jest dla mnie. Będzie tam dużo polityki, dużo zakazów bo przecież książę nie może robić co mu się podoba, tylko co mu monarchia nakazuje, jednak przede wszystkim nie może być gejem. Pomyślałam, że będę się męczyć, nie lubię takich nakazów i wpływu rodziny 😀 No i warto jeszcze dodać, że są BARDZO rozbieżne opinie jeśli chodzi o tę książkę. Jedni ją kochają, inni nienawidzą. Ci drudzy twierdzą, że jest przesłodzona, infantylna i za dużo w niej elementów kampanii wyborczej w USA.

I wtedy trafiłam na konto @smellslikebookishspirit, dziewczyny, która jest dosłownie zakochana w tej książce, ma nawet tematyczny tatuaż 😀 Pomyślałam wtedy: „Hej, nie chcesz się przekonać o co tyle hałasu?” No i cóż, chciałam 😀

Iii... słuchajcie, przepadłam. Ta książka jest dosłownie TAKA DOBRA. Bohaterowie są dla siebie mega kochani, są tez TACY SŁODCY, no pewnie, przyznaję to😀 Ale są słodcy w takim dobrym, pozytywnym, wspierającym stylu.

W książce jest pełno zabawnych dialogów i wiadomości, którymi się wymieniali. Ale jest też wiele wiadomości szczerych i takich od serca. Jest w niej naprawdę dużo takiej fajnej i miłej treści. Jednak mimo wszystko, znajdziemy w niej też trudne i chwytające za serce momenty. Nie zapominajmy, że mimo wszystko, książę Anglii wciąż nie może związać się z mężczyzną, więc nie możemy powiedzieć, że cały czas jest cukierkowo, bo nie jest.

Jest słodko, jest zabawnie, ale momentami też jest tak ciężko, że mamy ochotę przytulić bohaterów. Dlatego ja przepadłam i cóż, warto zauważyć, że książkę przeczytałam w ebooku, a mimo wszystko zamówiłam jej wersję papierową, ponieważ chciałam ją mieć w domu na półce 😀

Ta książka mnie zaskoczyła. Muszę to przyznać, że nie tego się po niej spodziewałam.

Napotykałam ją wielokrotnie, gdy szukałam ciekawej młodzieżówki czy czegoś z kategorii LGBTQ+. Widziałam ją też na instagramie i tiktoku. Była dosłownie wszędzie. Jednak gdy czytałam opis i dowiadywałam się o co w niej chodzi, czyli że bohaterami są Pierwszy Syn Ameryki i Henry, Książę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

I to rozumiem! 😀 Corinne Michaels w swoim starym, dobrym stylu 😀

"Szansa dla nas" to 4 i ostatnia część serii o Willow Creek Valley, czyli rodzinie Parkersonów. Tym razem poznajemy historię Olivera i jego starej znajomej Maren.

Czemu wspomniałam, że to w starym stylu Autorki? Ponieważ z żalem muszę stwierdzić, że poprzednia część, czyli historia Josha, nie zrobiła na mnie jakiegoś piorunującego wrażenia. Była miła i poprawna. Natomiast tutaj już było więcej elementów, które znamy i lubimy w piórze pani Michaels. Było miło ale było też coś trudnego i bolesnego z czym bohaterowie musieli sobie poradzić.

Maren jest kobietą, której ojciec umiera, a jego ostatnim marzeniem jest to, aby poprowadzić ją do ołtarza.
Przez chwilę w roli jej narzeczonego występował jej chłopak, jednak on na kilka dni przed uroczystością stwierdził, że to błąd i ich związek to zbyt świeża sprawa by się żenić. Zdesperowana i porzucona panna młoda prosi swojego kolegę z dawnych lat (i byłego chłopaka swojej przyjaciółki) by wcielił się w rolę niby-narzeczonego. Tak się składa, że Oliver Parkerson jest imiennikiem jej byłego, co niewątpliwie stanowiło atut w tej sytuacji. Niczego nie ułatwia fakt, że już od pierwszej chwili gdy się spotykają, czują wzajemne przyciąganie, a gesty które wykonują przed gośćmi, powoli przestają być udawane.

Czy z tak szalonej historii może wyniknąć coś dobrego? 😀

P.S. Nie mówcie tego nikomu, zwłaszcza Oliverowi, ale i tak największą miłością darzę Braci Arrowood 😅🙈

I to rozumiem! 😀 Corinne Michaels w swoim starym, dobrym stylu 😀

"Szansa dla nas" to 4 i ostatnia część serii o Willow Creek Valley, czyli rodzinie Parkersonów. Tym razem poznajemy historię Olivera i jego starej znajomej Maren.

Czemu wspomniałam, że to w starym stylu Autorki? Ponieważ z żalem muszę stwierdzić, że poprzednia część, czyli historia Josha, nie zrobiła na mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O rajuśku! Ta książka to prawdziwe CUDO ❤️❤️❤️

Gdy po nią sięgałam, nie miałam dużych oczekiwań. Jednak okazało się, że to prawdziwa perełka i gorąco Was zachęcam, żebyście ją przeczytali. Nie pożałujecie 😀 ❤️

Beckett to żołnierz, który traci najlepszego przyjaciela na misji. Gdy dociera do niego list pożegnalny, całe jego życie ulega zmianie. Ryan prosi go, aby ten zrezygnował z wojska i pojechał zaopiekować się jego młodszą siostrą, która została teraz sama. Bez rodziców, babci, męża i brata, w zamian za to z 6 letnimi bliźniętami. Beckett zrobi wszystko aby wypełnić ostatnią wolę przyjaciela.

Ella to 25-letka, która całe swoje dorosłe życie musiała walczyć i radzić sobie ze wszystkimi przeciwnościami losu, oraz kolejnymi stratami, których doznawała. Najpierw zmarli ich rodzice, później po zaledwie dwóch miesiącach po ślubie zostawił ją mąż, gdy tylko dowiedział się, że jest w ciąży. Później brat zaciągnął się do wojska a babcia zmarła. Została sama z maleńkimi dziećmi, mając za pomoc jedynie starsze małżeństwo pracujące w pensjonacie odziedziczonym po babci. Miała tonę obowiązków, dużą odpowiedzialność i mimo wszystko radziła sobie jak tylko mogła. Była piękna, silna, dobra, ale jednocześnie bardzo samotna. Potrzebowała kogoś na kim mogłaby się wesprzeć, albo chociaż wygadać. Taką osobą okazał się Chaos, przyjaciel Ryana z wojska, z którym pisała listy gdy żył jej brat. Nie wiedziała o nim nic, znała tylko jego pseudonim. Jednak jego listy przestają przychodzić wraz ze śmiercią jej brata. Straciła więc też jego.

Ta książka opowiada piękną historię ludzi naznaczonych przez los. Ludzi, którzy stają się dla siebie oparciem w bardzo trudnych chwilach. Którzy zaczynają tworzyć rodzinę, mimo że sami nie do końca zdają sobie z tego sprawę. Którzy są dla siebie stworzeni. Beckett był wspaniałym facetem, oddanym Elli i dzieciakom. Kochał ich całym sercem i był w stanie zrobić dla nich wszystko.

Ta książka rozwala serce na drobne kawałki i skleja je na nowo. ❤️

O rajuśku! Ta książka to prawdziwe CUDO ❤️❤️❤️

Gdy po nią sięgałam, nie miałam dużych oczekiwań. Jednak okazało się, że to prawdziwa perełka i gorąco Was zachęcam, żebyście ją przeczytali. Nie pożałujecie 😀 ❤️

Beckett to żołnierz, który traci najlepszego przyjaciela na misji. Gdy dociera do niego list pożegnalny, całe jego życie ulega zmianie. Ryan prosi go, aby ten...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ok, muszę się Wam do czegoś przyznać. Pan Carter jest 3 częścią serii (niby oddzielne historie ale jednak coś tam je łączy 😀) a ja kiedyś przeczytałam 1 część, a dziś 3. Tak, ominęłam 2 😂🙈 Nie miałam jakoś ochoty na polityczne zagrywki w połączeniu z motywem studentka-profesor. Jednak jeśli nie było tam dużo polityki (takiej na zasadzie „nie mogę z nią rozmawiać, bo ona jest z innej partii!”), to dajcie znać, może nadrobię zaległości 😀

Pan Drake nie zrobił na mnie dobrego wrażenia, dlatego z dużym dystansem podchodziłam do Pana Cartera. Wiem z czym łączą się książki dark, ale mimo wszystko Pan Drake mi nie podszedł. Aaaaale Pan Carter to już zupełnie inna historia 😀 Bardzo podobało mi się to, jak Cade traktował i troszczył się o Phoenix, to było naprawdę kochane. Lubię też motyw z cam girl, chociaż myślałam, że będzie on pociągnięty dłużej. Ale ok, może najpierw wprowadzę Was w temat 😀

Phoenix jest 18-latką, która pracuje jako cam girl, żeby spłacić swój dług. Kiedy problemy robią się poważniejsze, postanawia przyjąć ofertę pracy jako opiekunka dla słodkiej i wycofanej 5-latki, córki faceta, który jest od niej zdecydowanie starszy ale niesamowicie ją pociąga. Cade natomiast to ojciec tej dziewczynki i facet, który ogląda na kamerkach Phoenix od 6 miesięcy i jest z nią w stałym kontakcie. Cade wie, że CottonCandy to Phoenix, Pho natomiast nie wie, że Voyeur to przystojny Pan Carter.

Cade od samego początku nie ukrywa, że dziewczyna mu się podoba. Phoenix jednak odpycha go raz za razem, ponieważ ktoś w przeszłości bardzo ją zranił, a ona otoczyła się wysokim murem. Z jednej strony chciałaby spróbować z Carterem, z drugiej zaś boi się zranienia i tego, że zaangażuje się bardziej niż on.

Książka opowiada więc o relacji, która na pierwszy rzut oka, nie powinna się nawiązać. Mimo wszystko, przyciąganie było tak duże, że bohaterom ciężko było z tym walczyć. Zresztą Cade nawet nie bardzo próbował 😀 Naprawdę z uśmiechem śledziłam jego zachowanie, to jak ją traktuje i się o nią stara. I chyba to jest ta kluczowa różnica pomiędzy częścią 1 a 3. Czyli traktowanie kobiety. Więc jeśli zraziliście się Panem Drake'iem to mimo wszystko sięgnijcie po Pana Cartera, ponieważ Cade jest super 😀❤️

Książka przeznaczona dla osób 18+ 😈

Ok, muszę się Wam do czegoś przyznać. Pan Carter jest 3 częścią serii (niby oddzielne historie ale jednak coś tam je łączy 😀) a ja kiedyś przeczytałam 1 część, a dziś 3. Tak, ominęłam 2 😂🙈 Nie miałam jakoś ochoty na polityczne zagrywki w połączeniu z motywem studentka-profesor. Jednak jeśli nie było tam dużo polityki (takiej na zasadzie „nie mogę z nią rozmawiać, bo ona...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Coś na osłodę” - jak możecie się domyślić, jest niesamowicie słodką, uroczą i... smaczną pozycją😀❤️ Sama w sobie jest niesamowicie lekka i przyjemna, ale gdy dodamy do tego te wszystkie desery... Mniami. Ta książka jest dosłownie pyszna😀 Nawet ja potrafiłam narobić sobie nie lada ochoty na słodkości gdy czytałam co tam Lucian serwował naszej Emmie, a musicie wiedzieć, że ja jestem „team słone”😀

Ale może od początku.

Emma jest aktorką, która z dnia na dzień dowiaduje się, że grana przez nią postać ma zostać uśmiercona w serialu – co równoznaczne jest z utratą pracy. Na domiar złego, gdy wraca do domu, jej chłopak jest... hm... dość ZAJĘTY. Dlatego Emma postanawia wyjechać i lizać rany w odosobnieniu. Z pomocą przychodzi jej przyjaciółka babci, która zaprasza ją do siebie.

Lucian jest byłym hokeistą, w zasadzie jednym z najlepszych środkowych napastników, jacy kiedykolwiek sunęli po lodzie. Niestety przez liczne urazy głowy, których doznał w trakcie gry, musi zrezygnować i nie znosi tego zbyt dobrze. Hokej był dla niego całym światem, więc utracił wszystko co się dla niego liczyło, narzeczona go zostawiła, jego życie stało się puste.

Lucian na prośbę swojej babci jedzie na lotnisko po nowego gościa i wtedy... Widzi JĄ.

Ta książka opowiada o dwójce ludzi, którzy coś utracili. Którzy muszą zmierzyć się z nową rzeczywistością. Którzy czują się niepewni, zranieni i niesamowicie samotni. To historia jakich wiele, to prawda, ale uwierzcie mi, że jest to wciąż bardzo przyjemna i urocza historia. Lucian jest typowym „grumpy”, Emma zaś „sunshine”. Uwielbiałam czytać jak sobie dogryzali, jak się o siebie troszczyli, jak zauważali każdą zmianę w zachowaniu drugiej osoby. To była naprawdę miła książka, ale pikantne sceny też się pojawiały😈 Myślę, że się wam spodoba😀

„Coś na osłodę” - jak możecie się domyślić, jest niesamowicie słodką, uroczą i... smaczną pozycją😀❤️ Sama w sobie jest niesamowicie lekka i przyjemna, ale gdy dodamy do tego te wszystkie desery... Mniami. Ta książka jest dosłownie pyszna😀 Nawet ja potrafiłam narobić sobie nie lada ochoty na słodkości gdy czytałam co tam Lucian serwował naszej Emmie, a musicie wiedzieć, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubicie romanse mafijne? 😀

Historia Gemmy i Elliota jest 3 tomem serii Rodzina Santo, jednak w porównaniu z poprzednimi, tutaj mafii jest niewiele, ponieważ duża część wydarzeń odbywa się na uczelni.

Gemma, księżniczka kansaskiej mafii, ostatni rok studiów postanawia odbyć stacjonarnie. Ma nadzieje, że będzie mogła zachować anonimowość i nie rzucać się w oczy. Jednak nie spodziewa się, że pojawienie się na 4 roku studiów, gdzie wszyscy inni znają się od samego początku, spowoduje, że zwróci na siebie uwagę absolutnie wszystkich. Jednymi z takich osób jest paczka przyjaciół: Elliot, Jo i Axel, którzy postanawiają założyć się o to, któremu z nich uda się zdobyć więcej informacji na temat tajemniczej studentki. Finalnie tylko Elliot i Jo podejmują wyzwanie, którego nagrodą ma być właśnie ONA.

Szczerze mówiąc, po przeczytaniu opisu książki, nie do końca wiedziałam czego spodziewać się po fabule. Czy tam będzie trójkąt miłosny? A może jeszcze gorzej, cała trójka będzie o nią zabiegać? Czy gdy informacje o zakładzie wyjdą na jaw, boss kansaskiej mafii będzie kazał poślubić Gemmę jednemu z nich? Jak widzicie, miałam wiele pytań 😀

Książka była dosyć ciekawa, jednak mam wrażenie, że poprzednie tomy podobały mi się bardziej. Największą zaletą tej historii była relacja Gemmy i jej starszego brata – Cristiano. Po prostu serce się roztapiało, gdy czytaliśmy jaką miłością i troską obdarzał siostrę wielki boss mafii. No po prostu Cristiano ❤️❤️❤️

Jednak chcąc być obiektywną, muszę Wam przyznać, że BARDZO nie spodobało mi się to, co wydarzyło się w okolicy 70%. Wiem, że to było coś innego, coś czego nie ma w innych książkach a już na pewno nie na tym etapie historii, ale no naprawdę, byłam rozczarowana.

Podsumowując: 3 tom serii był nawet ciekawy, był czymś innym, to nie do końca romans mafijny. Jednym będzie się to podobać, innym może czegoś brakować. Niemniej jednak, polecam sprawdzić w której grupie Wy się znajdujecie 😀

Lubicie romanse mafijne? 😀

Historia Gemmy i Elliota jest 3 tomem serii Rodzina Santo, jednak w porównaniu z poprzednimi, tutaj mafii jest niewiele, ponieważ duża część wydarzeń odbywa się na uczelni.

Gemma, księżniczka kansaskiej mafii, ostatni rok studiów postanawia odbyć stacjonarnie. Ma nadzieje, że będzie mogła zachować anonimowość i nie rzucać się w oczy. Jednak nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O rajuśku, jaka to była słodka książka! ❤️

Lubicie książki New Adult, których akcja rozgrywa się w szkole? 😀

Do tej historii podchodziłam z dystansem, który wziął się nawet nie wiem skąd. Nie czytałam o niej złych opinii, nie wywnioskowałam z opisu, żeby był tu jakiś motyw którego nie lubię. Nie wiem, może to kwestia tego, że już kilka razy nacięłam się widząc HIT instagrama, który w mojej ocenie był dość kiepski? Nie wiem, tak czy siak, zaczynając czytać historię Aymee i Shane'a nie miałam żadnych oczekiwań. I... o jejku. Shane okazał się takim słodziakiem, że ta książka nie mogłaby nie być dobra! 😀 ❤️

Było lekko, było słodko, było przyjemnie. To jest pierwsza książka EVER przy której żałowałam, że nie jestem typem książkary, która zaznacza fragmenty w książkach papierowych, bo tu było zatrzęsienie super dialogów i przemyśleń. No i oczywiście tekstów roztapiających serce 😀

Aymee jest zwykłą dziewczyną, niczym niewyróżniającą się z tłumu. Shane natomiast, to jej przeciwieństwo – kapitan drużyny futbolowej, znany i lubiany, należący do jednej z najbogatszych rodzin w mieście, a może i kraju. Spotykają się przypadkiem i od tego dnia, życie Aymee zmienia się nieodwracalnie.

Nie będę pisać Wam nic więcej, bo chcę, żebyście sami poznali bohaterów i ich losy. Ja powiem jedynie, że jeśli lubicie czasami przeczytać coś lekkiego i przyjemnego, coś co nie będzie miało na celu przeciągnąć Was przez emocjonalny rollercoaster, gdzie nie będzie wielu zwrotów akcji tylko słodycz równa chupa chups'om i żółtym skittlesom, to jest to książka dla Was 😀

No dalej, nie dajcie się prosić i sięgnijcie po tę pozycję! 😀

P.S. Uważam, że to najlepsza samodzielna książka Autorki 😀 W duecie napisała już wiele świetnych pozycji, ale ta jest najlepsza z tych, których p. Biel jest jedyną Autorką 😀

O rajuśku, jaka to była słodka książka! ❤️

Lubicie książki New Adult, których akcja rozgrywa się w szkole? 😀

Do tej historii podchodziłam z dystansem, który wziął się nawet nie wiem skąd. Nie czytałam o niej złych opinii, nie wywnioskowałam z opisu, żeby był tu jakiś motyw którego nie lubię. Nie wiem, może to kwestia tego, że już kilka razy nacięłam się widząc HIT...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Sidecar Crush Claire Kingsley, Lucy Score
Ocena 7,4
Sidecar Crush Claire Kingsley, Lu...

Na półkach:

„Sidecar Crush” to drugi tom cyklu o miasteczku Bootleg Springs. Tym razem poznajemy historię Jameson'a (brata Scarlett) i jego przyjaciółki z dawnych lat – Leah Mae.

Czy wy też macie taką słabość do małomiasteczkowych facetów? 😀

Jameson jest cichym i skrytym, ale bardzo utalentowanym artystą. Introwertyk jak się patrzy 😀 Od dziecka miał jedną przyjaciółkę, która spędzała z nim każdą wolną chwilę, a po przeprowadzce, całe wakacje. Sytuacja zmieniła się, po zaginięciu Callie Kendall. To zagadka kryminalna, z którą zetknęliśmy się już w pierwszej części cyklu. Swoją drogą muszę przyznać, że rozczarowało mnie, że w tej części było tak mało tego wątku.

Leah Mae jest modelką i aktorką reality show, wraca do miasteczka aby opiekować się ojcem. Po pewnym czasie wybucha skandal związany z programem, a Leah Mae zrywa zaręczyny ze swoim agentem i postanawia na moment porzucić karierę. Wtedy zaczyna odżywać uczucie łączące dziewczynę i jej starego przyjaciela Jameson'a. Krok po kroku zbliżają się do siebie.

Przyjemnie czytało się o przyjaźni, która momentalnie do nich powróciła, stopniowo przeradzającej się w miłość. Zabawne sceny z resztą Bodine'ów i mieszkańcami miasteczka tylko dodawały wszystkiemu uroku. Mogliśmy naprawdę zakochać się w Bootleg Springs. Kto nie chciałby tam zamieszkać? ❤️
Muszę jednak być obiektywna i stwierdzić, że czegoś mi tu brakowało. Mam mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony miła i przyjemna, z drugiej... sama nie wiem. Czegoś było za mało. Może właśnie tego wątku kryminalnego? Może irytowało mnie zachowanie Leah gdy chodziło o jej karierę? Może wątek z narzeczonym trwał zbyt długo? Nie potrafię wskazać Wam jednoznacznej odpowiedzi. Po prostu w moim odczuciu pierwsza część była lepsza, lepsze są też inne książki Lucy Score. Czy warto przeczytać? Można. Jednak uważam, że jest sporo zdecydowanie lepszych książek z motywem małego miasteczka.

„Sidecar Crush” to drugi tom cyklu o miasteczku Bootleg Springs. Tym razem poznajemy historię Jameson'a (brata Scarlett) i jego przyjaciółki z dawnych lat – Leah Mae.

Czy wy też macie taką słabość do małomiasteczkowych facetów? 😀

Jameson jest cichym i skrytym, ale bardzo utalentowanym artystą. Introwertyk jak się patrzy 😀 Od dziecka miał jedną przyjaciółkę, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy też macie tak, że widząc pojawiającą się nową cześć serii którą znacie, bierzecie ją bez zastanowienia? Ja często tak mam i widząc, że pojawiła się historia ostatniego z Boston Belles, od razu dodałam ją na półkę. Z opisu wynikało, że dwójka zagorzałych singli postanawia zawrzeć układ, którym efektem będzie dziecko (Belle dowiedziała się, że albo zajdzie w ciążę teraz albo już nigdy, natomiast Devon chciał mieć dziedzica). Jak dla mnie brzmiało ciekawie. Przewidywalnie (w końcu domyślamy się, że się w sobie zakochają), jednak wciąż może być ciekawie, jeśli Autorka dobrze to poprowadzi.

I... cóż. Nie wyszło.

Nie wiem czy już to o mnie wiecie, ale jest kilka motywów literackich, których naprawdę nie lubię. Motyw trójkąta miłosnego i nakłaniania bohatera do zawarcia małżeństwa aranżowanego jest czymś, czego szczerze nienawidzę. A tutaj niestety ten motyw odgrywa dosyć sporą rolę, mimo że wydawałoby nam się, że będzie bardziej chodziło o relację dwóch singli starających się o dziecko. Devon jest markizem i od urodzenia ustalone było, że poślubi Louisę, czemu on się sprzeciwiał. Temat jednak powraca.

Kolejną kwestią, która sprawiała, że nie byłam zachwycona czytaną historią było zachowanie Belle. Była przeciwniczką związków i małżeństwa, momentami odnosiło się wrażenie, że nienawidzi mężczyzn. Było widać, że coś jej się przydarzyło, ale Autorka bardzo zdawkowo pokazywała nam fragmenty jej przeszłości. To sprawiło, że nie rozumieliśmy jej zachowania, które było naprawdę wstrętne. Odpychała Devona, nawet gdy był dla niej kochany. Nieustannie była dla niego podła i wręcz wpychała go w ramiona Lou. Jednym słowem, nie polubiłam się z główną bohaterką i rozumiałam, czemu Devon traci cierpliwość. W końcu ile razy można słuchać "Nie czekaj na mnie, nigdy nie będziemy razem"?

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze fakt, że Belle dostaje pogróżki i ktoś ją śledzi, a dziewczyna w większości sytuacji twierdzi, że poradzi sobie sama.

Czy to nie brzmi jak brazylijska telenowela? Jak dla mnie, ta historia jest bardzo przekombinowana, a gdy dodamy do tego trójkąt miłosny i zachowanie bohaterów? Jak dla mnie słabo. Końcówka jest fajna, nawet słodka, ale to nie zatarło złego wrażenia i emocji jakie towarzyszyły mi przez większość czasu.

Czy też macie tak, że widząc pojawiającą się nową cześć serii którą znacie, bierzecie ją bez zastanowienia? Ja często tak mam i widząc, że pojawiła się historia ostatniego z Boston Belles, od razu dodałam ją na półkę. Z opisu wynikało, że dwójka zagorzałych singli postanawia zawrzeć układ, którym efektem będzie dziecko (Belle dowiedziała się, że albo zajdzie w ciążę teraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kulti jest ostatnią książką Pani Zapaty, której jeszcze nie czytałam, a w zasadzie była pierwszą, która została wydana na naszym polskim rynku wydawniczym. Także musiałam ją w końcu nadrobić :D

Do tej pory gdy o niej myślałam obawiałam się, że ich historia będzie oparta na zakazanej relacji oraz wiecie, przystojny trener żeńskiej drużyny sportowej.. Brzmiało jakby wszystkie miały się za nim uganiać. Nie lubię takich książek. Jednak gdy niedawno przeczytałam „Zaczekaj na to” zdałam sobie sprawę z tego, że przecież Zapata nie pisze takich książek. Jej książki to totalne obszerne slow burn'y ale bohaterowie skupiają się jednak na swojej relacji, nie ma tam innych osób ani trójkątów miłosnych. Chyba za to właśnie uwielbiam pióro autorki. Pokazuje nam historie w których relacja pomiędzy bohaterami rozwija się bardzo powoli, zazwyczaj z nieznajomych zamieniają się w przyjaciół, a dopiero gdzieś tam pod koniec zakochują się w sobie. To tak niesamowicie naturalne i dodatkowo, taka relacja wydaje się piękniejsza, skoro jej podstawą jest silna przyjaźń.

Bardzo podobało mi się to, jak Sal przedzierała się stopniowo przez mur chłodnego Kultiego. Jak on ją wspierał i troszczył się na swój własny sposób. Naprawdę można było poczuć ich przyjaźń, a później coś więcej.

Ta książka utwierdziła mnie tylko w tym, że uwielbiam styl pisania Pani Zapaty i z niecierpliwością czekam na kolejne książki, które zostaną przetłumaczone i wydane w naszym kraju.

Kulti jest ostatnią książką Pani Zapaty, której jeszcze nie czytałam, a w zasadzie była pierwszą, która została wydana na naszym polskim rynku wydawniczym. Także musiałam ją w końcu nadrobić :D

Do tej pory gdy o niej myślałam obawiałam się, że ich historia będzie oparta na zakazanej relacji oraz wiecie, przystojny trener żeńskiej drużyny sportowej.. Brzmiało jakby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Love on the brain” to komedia romantyczna autorstwa @alihazelwood i jednocześnie książka, na którą czekałam naprawdę długo. Na Legimi wciąż jest poza abonamentem, więc pozostawała mi do wyboru tylko wersja papierowa :D

Bee jest neurobiolożką, która dostaje propozycję pracy nad projektem w NASA, co stanowi spełnienie jej marzeń. Jedynym minusem jest to, że współprowadzącym program ma być Levi Ward, którego poznała podczas doktoratu i który od samego początku pałał do niej niechęcią. Jak więc się domyślacie, motywem przewodnim tej książki jest „hate to love”, a dzięki temu, że Autorka ma niezwykle lekkie pióro, ciągle przeplata zabawne przemyślenia i dialogi, książka jest naprawdę dobrą komedią romantyczną.

Oczywiście moglibyśmy się przyczepić, że głównym problemem (tak jak w The Love Hypothesis) są niedomówienia, jednak to miała być komedia. Nie oczekujmy więc dużej traumy i ciężkich przeżyć. Przy tej historii mamy po prostu miło spędzić czas i dobrze się bawić, a trzeba przyznać, że uśmiech nie schodził mi z twarzy podczas czytania :D Zadanie wykonane! :D

„Love on the brain” to komedia romantyczna autorstwa @alihazelwood i jednocześnie książka, na którą czekałam naprawdę długo. Na Legimi wciąż jest poza abonamentem, więc pozostawała mi do wyboru tylko wersja papierowa :D

Bee jest neurobiolożką, która dostaje propozycję pracy nad projektem w NASA, co stanowi spełnienie jej marzeń. Jedynym minusem jest to, że współprowadzącym...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kiedy nadejdzie burza Agnieszka Lingas-Łoniewska, Magdalena Łoniewska
Ocena 7,2
Kiedy nadejdzi... Agnieszka Lingas-Ło...

Na półkach:

„Kiedy nadejdzie burza” to romans LGBT+ z wątkiem kryminalnym. Warto zaznaczyć, że to pierwsza książka Autorki w klimacie LGBT+ i dodatkowo pierwsza napisana w duecie z córką!😀 Ja bardzo lubię książki o takiej tematyce, dlatego gdy tylko dowiedziałam się o czym ona jest (wcześniej po okładce myślałam, że to historia z trójkątem miłosnym, więc ją ominęłam😅) od razu dodałam ją na półkę. Jak na mój gust, to była dosyć delikatna, ale myślę, że w przypadku debiutu w tęczowej kategorii to dobrze. Autorki dzięki temu mogą zyskać więcej odwagi następnym razem, a dla osób które pierwszy raz sięgają po takie pozycje, będzie to stopniowe zanurzenie w czymś nowym, a nie skok na głęboką wodę😀 Zresztą czytałam wiele opinii osób, które pisały, że właśnie cieszą się, że jest ona delikatna i subtelna, bo obawiały się niektórych scen. Także Panie wybrały wyważony sposób na zadebiutowanie w tej kategorii😀

Eryk Burzyński jest bokserem i od lat ukrywa, kim tak naprawdę jest. Świat sportu jest zdominowany przez testosteron i prawicowe poglądy. Tam nie ma miejsca na odcienie szarości, jest jedynie białe albo czarne. Dlatego zmuszony jest udawać i tkwić w sztucznie wykreowanej rzeczywistości.

Kamil to rozwiedziony podkomisarz wrocławskiej policji, któremu przydzielona zostaje sprawa morderstwa pracownika z teamu „Storma”. Kiedy pierwszy raz spotyka Eryka, nawet nie wie, jaka burza nadciąga w jego życiu😀

Cała historia kręci się wokół emocji, których nie może zrozumieć przystojny gliniarz, rozwijającej się relacji, burzy uczuć, zazdrości, aż w końcu zrozumienia i rozczarowania naszą polską i sportową rzeczywistością. Panowie wiedzieli, że w zawodach które wykonują, nie ma miejsca dla takiej miłości. Wiedzieli, że nadejdzie dzień, kiedy wszystko się wyda, a na nich wyleje się prawdziwe homofobiczne szambo. Wszystko to przeplatane jest wątkiem kryminalnym i przemyśleniami mordercy, który według Kamila, jest osobą z przeszłości Eryka i może mu zagrażać.

Polecam Wam kochani, zwłaszcza jak nie wiecie, czy tęczowe książki to coś dla Was. Ta historia jest czymś, od czego warto zacząć😀

„Kiedy nadejdzie burza” to romans LGBT+ z wątkiem kryminalnym. Warto zaznaczyć, że to pierwsza książka Autorki w klimacie LGBT+ i dodatkowo pierwsza napisana w duecie z córką!😀 Ja bardzo lubię książki o takiej tematyce, dlatego gdy tylko dowiedziałam się o czym ona jest (wcześniej po okładce myślałam, że to historia z trójkątem miłosnym, więc ją ominęłam😅) od razu dodałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Myślę, że mogłabym napisać, że „Zaczekaj na to” to typowa Zapata :D Jeśli ktoś zna pióro Autorki, to dokładnie wie czego się po niej spodziewać. Myślę, że to nie są książki dla wszystkich, jednak ja je uwielbiam. Autorka słynie z długich, naprawdę długich, slow burn'ów. Tutaj akcja pomiędzy bohaterami rozwija się bardzo powoli. Relacja wygląda bardziej jak: enemies → friends → lovers. Nie będzie tu miłości od pierwszego wejrzenia, ale będzie stopniowo rozwijające się uczucie, dzięki czemu wszystko wydaje się bardziej realne. Bohaterowie mają swoje dobre i złe momenty, mają normalne zawody, przeciętny stan konta, nie zawsze wyglądają dobrze. Kurde, w tej książce nawet pojawiły się wszy xD Chyba w żadnej książce którą do tej pory czytałam, w ŻADNEJ, nie pojawiło się tak przyziemne (i trochę wstrętne xD) zjawisko :D Czemu Wam o tym piszę? Żeby podkreślić, że ta książka to długa historia zwykłych ludzi, którzy mają zwykłe problemy i których związek ma solidne podstawy w przyjaźni. Nic nie nastąpiło nagle, wszystko było spokojne i takie... komfortowe. Czytając tę książkę czułam, jakbym przykrywała się cieplutkim kocykiem.

Diana Casillas jest 29-latką, która po śmierci brata przejęła opiekę nad dwójką jego synów. Każdego dnia stara się dla nich jak tylko może, żeby dać im poczucie bezpieczeństwa, bezwarunkową miłość i pokierować tak, aby wyrośli na wspaniałych ludzi. Każda interakcja pomiędzy chłopcami a Dianą była cudowna. Widać było, jak bardzo się kochają i tworzą prawdziwą rodzinę.

Dallas (osoba, nie miasto :D) jest jej sąsiadem i na początku nie był do niej życzliwie nastawiony. Mężczyzna jest od niej starszy, jest trenerem jednego z chłopców i jest przystojny w ten nieoczywisty sposób. Z każdym kolejnym rozdziałem zyskuje coraz więcej naszej sympatii i zastanawiamy się, kiedy w końcu coś się pomiędzy nimi wydarzy.

Powtórzę, ta książka to typowy slow burn, a musicie wiedzieć, że ja nie przepadam za takim sposobem pisania :D Ale książki Zapaty uwielbiam. A to już o czymś świadczy :) Także zachęcam Was serdecznie do tej historii :)

Myślę, że mogłabym napisać, że „Zaczekaj na to” to typowa Zapata :D Jeśli ktoś zna pióro Autorki, to dokładnie wie czego się po niej spodziewać. Myślę, że to nie są książki dla wszystkich, jednak ja je uwielbiam. Autorka słynie z długich, naprawdę długich, slow burn'ów. Tutaj akcja pomiędzy bohaterami rozwija się bardzo powoli. Relacja wygląda bardziej jak: enemies →...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Druga część historii Jace'a i May ma miejsce 15 lat później. Poznajemy dwójkę rozdzielonych przez intrygę ludzi, którzy mimo upływu lat nie zapomnieli o sobie i tak naprawdę, nigdy nie przestali się kochać. Teraz jednak, mają inny problem i teraz to Jace stanie się opoką dla May.

Gdyby analizować tę książkę jako oddzielną historię, powiedzielibyśmy, że wszystko dzieje się tutaj zbyt szybko. Zbyt szybko wszystko wyszło na jaw, zbyt szybko się odnaleźli, zbyt szybko pogodzili. Jednak ja wolałabym na tę historię patrzeć jak na spójną całość. Nie bez powodu z czytaniem 1 części czekałam, aż dostępna będzie 2 :) Skoro w poprzednim tomie czytaliśmy, że wszyscy byli przeciwko nim i chcieli ich rozdzielić, rzucali im kłody pod nogi i podle traktowali, to uważam, że już samo to było wystarczającą komplikacją. Drugi tom powinien właśnie pozwolić im być razem. Jeśli przez cale 2 tomy mieliby być rozdzieleni, nie uważacie, że to byłaby przesada?

Ich historia była piękna. Była trudna, bolesna ale przede wszystkim niesamowicie piękna. Pokazywała jak wiele może zmienić pojawienie się chociaż jednej osoby, która będzie po twojej stronie. Pokazywała też, jak silna potrafi być miłość. Ich historia napawa nas optymizmem, pokazuje, że warto stanąć po czyjejś stronie, warto otworzyć się na drugiego człowieka, warto też walczyć do samego końca.

Druga część historii Jace'a i May ma miejsce 15 lat później. Poznajemy dwójkę rozdzielonych przez intrygę ludzi, którzy mimo upływu lat nie zapomnieli o sobie i tak naprawdę, nigdy nie przestali się kochać. Teraz jednak, mają inny problem i teraz to Jace stanie się opoką dla May.

Gdyby analizować tę książkę jako oddzielną historię, powiedzielibyśmy, że wszystko dzieje się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W części 1 „Rain” poznajemy bardzo trudną historię szesnastoletniego Jace'a. Chłopaka, który miał złote serce, był wrażliwy i niesamowicie dobry, a w szkole spotkało go prześladowanie na naprawdę najwyższym poziomie. Nie było w szkole osoby, która by się za nim wstawiła, która powiedziałaby mu, że jest wartościowy. Wszyscy, dosłownie WSZYSCY go gnębili, nawet nauczyciele nie potrafili go ochronić. Nie mogłam czytać tego co go spotykało, bo moje serce zaciskało się z żalu i miałam ochotę wejść tam i jako jedyna stanąć w jego obronie.

Sytuacja nieznacznie zmieniła się, gdy pojawiła się May – dziewczyna, która dostrzegła w nim człowieka. Jednak ona też nie mogła wiele zmienić, ponieważ była sama przeciwko całej szkole. Starała się odwracać uwagę gnębicieli, ale gdy jej nie było w pobliżu (albo gdy chcieli ją szantażować) sytuacja Jace'a była niezmiennie taka sama. Wciąż był bity, wyzywany i poniewierany.

Jaka była więc ta książka? Ciężka, przygnębiająca, pokazująca jak wstrętni potrafią być uczniowie i jak bardzo traumatyczny może być bulling. Z jednej strony czuliśmy jak ciepło zalewa naszą klatkę piersiową czytając o rozwijającym się uczuciu pomiędzy Jace'em a May, o tym jak go wspierała i jak chłopak się zmieniał dzięki temu wsparciu. Jak zaczynał w siebie wierzyć i z dnia na dzień nabierał więcej sił do walki o samego siebie. Jednak z drugiej strony, wciąż nie opuszczało nas wrażenie, że za chwile wydarzy się coś złego, za chwilę znowu te dzieciaki coś zrobią, za chwilę ktoś ich rozdzieli.

Nie była to łatwa lektura, jednak była to lektura wartościowa. Myślę, że warto byłoby aby przeczytali ją uczniowie szkół i zobaczyli, jak bardzo bulling wpływa na życie takiej osoby. Myślę też, że bez tej trudnej części, nie zrozumielibyśmy drugiej części ich historii.

W części 1 „Rain” poznajemy bardzo trudną historię szesnastoletniego Jace'a. Chłopaka, który miał złote serce, był wrażliwy i niesamowicie dobry, a w szkole spotkało go prześladowanie na naprawdę najwyższym poziomie. Nie było w szkole osoby, która by się za nim wstawiła, która powiedziałaby mu, że jest wartościowy. Wszyscy, dosłownie WSZYSCY go gnębili, nawet nauczyciele...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Devin" jest drugim tomem serii Niezwykli Leny M. Bielskiej. Tym razem poznajemy historię tytułowego Devina i Coriny, czyli wampira i wilkołaczycy. Yep. 😀 Tak jak widzicie, dzisiaj przychodzę do Was z recenzją romansu fantasy/romantasy 😀. Zapamiętajcie tę nazwę, ponieważ coś czuję, że niedługo romantasy będzie nowym trendem, tak jak wcześniej były to np. romanse mafijne 😀

O Devinie i Corinie mogliśmy już troszkę poczytać w pierwszym tomie, który poświęcony był Valentinowi, bratu Coriny. Dlatego już przed lekturą wiedzieliśmy, że Devin będzie połączony "magią przeznaczenia" z kimś, kto powinien być jego naturalnym wrogiem. Rozumiecie, wampir – wilkołak, takie tam psikusy 😀 Chociaż w pierwszym tomie Corina zaprzeczała aby czuła tę specyficzną więź, dlatego mogłoby się wydawać, że tylko Devin ją czuje. To sprawiało, że byłam bardzo ciekawa tej historii. Wiedziałam o nich kilka podstawowych informacji, mogliśmy poznać cięty język bohaterki i zabawne dialogi pomiędzy nimi. Wszystkie te elementy oprócz samej ciekawości, rozbudziły we mnie pewne oczekiwania. Postawiłam Devinowi wysoką poprzeczkę, zważywszy na to, że Valentin też bardzo mi się podobał. I... Klops. Z ciężkim sercem muszę przyznać, że pierwszy tom ZDECYDOWANIE podobał mi się bardziej. Tutaj nie dość, że fabuła okazała się inna niż zakładałam (tak, to celowe działanie Autorki 😀), to jeszcze miałam problem, żeby "wejść" w historię. Nie mogłam się z nimi zżyć. Ba, ja nawet miałam problem, żeby sobie ich dobrze wyobrazić. O Devinie wiedziałam tyle, że ma czarne włosy i bladą cerę (duh!). Corina? Nie wiem, włosy brązowe? Nawet tego nie jestem pewna. Zachowanie bohaterów mnie drażniło, nie czułam też chemii pomiędzy nimi. Nie wiem, po prostu mam wrażenie, że coś tam nie zagrało.

Czy sięgnę po trzecią część? No pewnie. Tylko tym razem postaram się nie mieć żadnych oczekiwań 😀 Valentin mnie zaskoczył, bo nie spodziewałam się, że romantasy to coś dla mnie. To zrodziło oczekiwania co do drugiej części i cóż, mam za swoje 😅

"Devin" jest drugim tomem serii Niezwykli Leny M. Bielskiej. Tym razem poznajemy historię tytułowego Devina i Coriny, czyli wampira i wilkołaczycy. Yep. 😀 Tak jak widzicie, dzisiaj przychodzę do Was z recenzją romansu fantasy/romantasy 😀. Zapamiętajcie tę nazwę, ponieważ coś czuję, że niedługo romantasy będzie nowym trendem, tak jak wcześniej były to np. romanse mafijne...

więcej Pokaż mimo to