rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

W pewnym momencie czytając zorientowałam się, że jest to część serii. Co więcej, miałam kiedyś krótki kontakt z jej pierwszą częścią. Do której zresztą jeszcze wrócę, bo książka była świetna. Nie była idealna i w pewnym momencie miałam nawet mały kryzys obawiając się, że do końca powieści będę śledzić dwa czarne charaktery cudownie radzące sobie z przeciwieństwami losu jak gdyby tylko po to, aby ich los znowu skrzyżował się z losem głównych bohaterów. Na szczęście, nie było tak źle. Pewna irytacja mnie nie opuściła, ale autorka zadbała o to, aby mnie zaskoczyć.

Zachwyciła mnie fabuła, język, i – tak jak wiele innych osób – przemówienia Adama Pierwszego – swego rodzaju komentarz do wydarzeń opisanych we wcześniejszych rozdziałach. Z uwagą czytałam nawet pieśni i było w nich coś urokliwego. Niektóre sama bym podśpiewywała, gdybym była Ogrodniczką.

Jak dorosnę, będę jak Toby.

W pewnym momencie czytając zorientowałam się, że jest to część serii. Co więcej, miałam kiedyś krótki kontakt z jej pierwszą częścią. Do której zresztą jeszcze wrócę, bo książka była świetna. Nie była idealna i w pewnym momencie miałam nawet mały kryzys obawiając się, że do końca powieści będę śledzić dwa czarne charaktery cudownie radzące sobie z przeciwieństwami losu jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powrót po latach, więc i ocena będzie w pewnym sensie połączeniem moich wcześniejszych i obecnych emocji.

Nadal sporo dobrej zabawy, nadal duży zachwyt nad wrażliwością autora, nadal jedna łezka, która zakręciła się w oku. Dziś spojrzałam nieco inaczej na niektóre wątki, bardziej doceniłam magów, a nieco mniej wątek samego Billa i Renaty, ale przypuszczam, że wynika to ze sporej różnicy w czasie, jaka dzieli pierwszą i drugą lekturę.

Powrót po latach, więc i ocena będzie w pewnym sensie połączeniem moich wcześniejszych i obecnych emocji.

Nadal sporo dobrej zabawy, nadal duży zachwyt nad wrażliwością autora, nadal jedna łezka, która zakręciła się w oku. Dziś spojrzałam nieco inaczej na niektóre wątki, bardziej doceniłam magów, a nieco mniej wątek samego Billa i Renaty, ale przypuszczam, że wynika to ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nawet się przez moment zastanawiałam, czy nie 8/10, ale hej… nie można zawyżać poziomu tylko dlatego, że kilka ostatnich książek fantasy, które próbowałam czytać okazywało się słabym romantasy porzucanym po 10 procentach przeczytanego tekstu.

Książka poprawna, wolna od choćby jednego momentu, w którym rozważałabym porzucenie jej na dłużej, lekka, dość przewidywalna, ale na tyle przyjemna, że te wszystkie przewidywalności są możliwe do zaakceptowania. I może być miłą odmianą dla osób, które mają trochę dość powieści, w których na pierwszy plan wysuwał się romans. Tu na pierwszym planie są klątwy… i jabłka.

Czy zostanie na dłużej w moich wspomnieniach? Niekoniecznie.

Nawet się przez moment zastanawiałam, czy nie 8/10, ale hej… nie można zawyżać poziomu tylko dlatego, że kilka ostatnich książek fantasy, które próbowałam czytać okazywało się słabym romantasy porzucanym po 10 procentach przeczytanego tekstu.

Książka poprawna, wolna od choćby jednego momentu, w którym rozważałabym porzucenie jej na dłużej, lekka, dość przewidywalna, ale na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ocena książki podejście trzecie.

Opis obiecywał intrygi, walkę o tron i opowieść o Fryderyku Barbarossie. Opis trochę kłamie. To nie tyle powieść, ile romans historyczny mocno osadzony w realiach średniowiecza. Taki opis byłby uczciwszy.

Na plus:
• wspomniane na wstępie intrygi, opisy zakulisowych rozgrywek i ich uczestników,
• możliwość poznania i polubienia postaci historycznych przesądzających o tym, co działo się na ziemiach niemieckich (choć Barbarossy było niewiele),
• Słowianie Połabscy opisani z szacunkiem i dużą życzliwością (dziękuję Pani, Pani Sabine),
• Rozmach

Na minus:
• wszystkie te momenty, w których musiałam wchodzić do głowy Adeli, choć w tym samym zamku decydowały się losy kraju (a Adela głównie zamartwiała się, że wydadzą ją za mąż za jakiegoś starucha – nie to nie spojler),
• wszystkie rozdziały o Lucjanie i Hance, całkowicie do pominięcia (poza uroczym wątkiem kowala i jego słów w scenie wieńczącej wątek Hanki), w tym czasie można było odwiedzić Konrada Wettyna
W książce są Polacy. Obrywa się Władysławowi Wygnańcowi

Moje wcześniejsze próby zrecenzowania książki były ciekawsze, ale obie przez przypadek usunęłam. Samo czytanie przyjemne. Udana pierwsza książka skończona w tym roku.

Ocena książki podejście trzecie.

Opis obiecywał intrygi, walkę o tron i opowieść o Fryderyku Barbarossie. Opis trochę kłamie. To nie tyle powieść, ile romans historyczny mocno osadzony w realiach średniowiecza. Taki opis byłby uczciwszy.

Na plus:
• wspomniane na wstępie intrygi, opisy zakulisowych rozgrywek i ich uczestników,
• możliwość poznania i polubienia postaci...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pełna ciepła, poprawiająca humor z okropną, zarozumiałą główną bohaterką i bez niepotrzebnych przerysowań.

Książka jest dokładnie tym, o czym wspomina sama autorka - teen dramą dla queerowych dzieciaków, bo one też zasługują na swoje teen dramy, ale nie zmęczyła mnie, choć już dawno nie jestem w ostatniej klasie liceum.

Jest w niej fragment, w którym główna bohaterka mówi z przekąsem, że zaprasza wszystkich queerów ze swojej miejscowości (w stanie Alabama - dodajmy), żeby w jej domu zobaczyli pierwszą niedołującą wizję przyszłości w swoim zyciu. I o tym jest ta książka.

Polecam.

Pełna ciepła, poprawiająca humor z okropną, zarozumiałą główną bohaterką i bez niepotrzebnych przerysowań.

Książka jest dokładnie tym, o czym wspomina sama autorka - teen dramą dla queerowych dzieciaków, bo one też zasługują na swoje teen dramy, ale nie zmęczyła mnie, choć już dawno nie jestem w ostatniej klasie liceum.

Jest w niej fragment, w którym główna bohaterka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ocena być może nieco zawyżona, co wynika z tego, że nie mam zbyt dużego doświadczenia w czytaniu thrillerów, a ta książka i tak była lepsza i bardziej spójna niż to, co czytałam w zeszłym roku. Podejrzewam, że gdybym lepiej znała ten gatunek literacki, uznałabym powieść za bardziej schematyczną i ocena "zjechałaby" o jeden punkt.


Mikro-spojler
Mam znowu problem nie tyle z końcówką, co z czymś, co mogłabym nazwać "sceną po napisach". To kolejna książka opisywana jako mroczniejsza, w której pod koniec dowiadujemy się o czymś, co jest jak gdyby poza charakterem którejś z postaci i sprawia, że staje się ona mniej wiarygodna. Oczywiście, scena jest na końcu, więc nie psuła czytania, ale budzi we mnie jakąś mieszankę niezrozumienia i rozczarowania. Może to cecha gatunkowa mająca nam przypomnieć, że "nic nie jest takie, jakim się wydaje"?

Ocena być może nieco zawyżona, co wynika z tego, że nie mam zbyt dużego doświadczenia w czytaniu thrillerów, a ta książka i tak była lepsza i bardziej spójna niż to, co czytałam w zeszłym roku. Podejrzewam, że gdybym lepiej znała ten gatunek literacki, uznałabym powieść za bardziej schematyczną i ocena "zjechałaby" o jeden punkt.


Mikro-spojler
Mam znowu problem nie tyle z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Piękna opowieść o kurdyjskiej rodzinie w Niemczech, na którą spadają wszystkie nieszczęścia świata. W pewnym momencie aż westchnęłam: "Autorko, jeszcze i to?", ale gdy się nad tym zastanowię, te nagromadzenie nieszczęść nie jest wcale irytujące.

Trudno tu komuś kibicować, bo każdy ma coś za uszami i każdy popełnia błędy, a jednak kibicujemy wszystkim. I wcale nie zazgrzytało mi zakończenie, przeciwnie, byłam za nie autorce wdzięczna.

PS: Są "Jugole".

Piękna opowieść o kurdyjskiej rodzinie w Niemczech, na którą spadają wszystkie nieszczęścia świata. W pewnym momencie aż westchnęłam: "Autorko, jeszcze i to?", ale gdy się nad tym zastanowię, te nagromadzenie nieszczęść nie jest wcale irytujące.

Trudno tu komuś kibicować, bo każdy ma coś za uszami i każdy popełnia błędy, a jednak kibicujemy wszystkim. I wcale nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trochę trwało, zanim przekonałam się do sposobu narracji autora. Początkowo irytowało mnie to, że pisze do mnie z pozycji osoby, która już za moment sprzeda mi prawdę o Wenezueli, bo już teraz wie to, o czym ja nie mam pojęcia.

Ale musiałam mu to wybaczyć. Bo dużo jest w tej wstrząsającej książce przemyśleń, które zmuszają do zastanowienia się nie tylko nad Wenezuelą, ale i nad kondycją świata. Czy Wenezuela jest rzeczywiście wielkim społecznym eksperymentem, któremu musimy się przyglądać, bo to namiastka świata zniszczonego przez zmiany klimatyczne i erozję koncepcji państwa jako takiego?

Trochę trwało, zanim przekonałam się do sposobu narracji autora. Początkowo irytowało mnie to, że pisze do mnie z pozycji osoby, która już za moment sprzeda mi prawdę o Wenezueli, bo już teraz wie to, o czym ja nie mam pojęcia.

Ale musiałam mu to wybaczyć. Bo dużo jest w tej wstrząsającej książce przemyśleń, które zmuszają do zastanowienia się nie tylko nad Wenezuelą, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Piękna, spokojna książka o myszach, uzależnieniu, Bogu i czarnoskórej dziewczynce na wschodzie USA z ulubionym przeze mnie mieszaniem tego, co jest i tego, co było.
Trudno to nawet mówić o akcji i o tym, że rozwija się ona niespiesznie, bo właściwie jest ona tylko pretekstem do tego, aby Gifty mogła jeszcze raz zmierzyć się z przeszłością. To jednak żaden problem.

Jesli coś mi przeszkodziło, to może to, co można nazwać wątkiem miłosnym. Był zbyt... oczywisty? Ale to też żaden problem, bo w sumie on też był tu wpleciony nie po to, żeby nas utrzymywać przy kolejnych stronach, ale po to, aby Gifty zyskała jeszcze jeden punkt odniesienia.

Polecam

Piękna, spokojna książka o myszach, uzależnieniu, Bogu i czarnoskórej dziewczynce na wschodzie USA z ulubionym przeze mnie mieszaniem tego, co jest i tego, co było.
Trudno to nawet mówić o akcji i o tym, że rozwija się ona niespiesznie, bo właściwie jest ona tylko pretekstem do tego, aby Gifty mogła jeszcze raz zmierzyć się z przeszłością. To jednak żaden problem.

Jesli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Polecam, polecam, polecam

Niczego się nie spodziewałam, ot, jak co roku w czerwcu wypada moim zdaniem przeczytać coś powiązanego z tym miesiącem. A dostałam najlepsze urban fantasy, jakie zdarzyło mi się przeczytać (choć też warto dodać, że ten gatunek zawsze mnie jakoś odstraszał, mam trzy nieskończone tomy Jadowskiej na koncie - choć kiedyś wrócę).

Monika jest lepsza niż Jaga, chciałabym być Moniką :) Poza moją nową ulubioną bohaterką jest tu też uroczy stażysta, fantastyczna Marzanna, Ada z ciekawie wykorzystaną literacko niepełnosprawnością (Osobo Autorska, dzięki Ci za Adę) i śliczne aniołki. Jest śmiesznie, czasem sentymentalnie, ale bez przeciągania. Nawet końcówka mi się podobała, bo za każdym razem, gdy się bałam, że jakiś wątek będzie przeciągnięty ponad miarę, kończył się.

Polecam, nawet jeśli urban fantasy źle się Wam kojarzy.
I czekam na drugi tom.

Polecam, polecam, polecam

Niczego się nie spodziewałam, ot, jak co roku w czerwcu wypada moim zdaniem przeczytać coś powiązanego z tym miesiącem. A dostałam najlepsze urban fantasy, jakie zdarzyło mi się przeczytać (choć też warto dodać, że ten gatunek zawsze mnie jakoś odstraszał, mam trzy nieskończone tomy Jadowskiej na koncie - choć kiedyś wrócę).

Monika jest lepsza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przesympatyczna książka na popołudnie i wieczór, w moim przypadku słuchana jako audiobook.

Być może podoba mi się właśnie to, co jest przez niektórych krytykowane. To moje pierwsze spotkanie z Tereską, więc nie przeszkadza mi mnogość bohaterów i nawet dwie Ole nie wytrącają z koncentracji. Okołoświąteczne dramaty rodzinne też są dla mnie plusem, a nie minusem. A przerysowane postaci? Jestem po prozie pana Alka Rogozińskiego, więc nawet tego nie zauważyłam :)

No i zawsze, zawsze będzie u mnie o pół gwiazdki więcej za wątek Ziem Odzyskanych i wypędzeń. Wychodzę z założenia, że temu tematowi daleko do wybrzmienia i że zasługuje na jeszcze dziesiątki książek, nawet jeśli pojawia się w nich "przy okazji".

Przesympatyczna książka na popołudnie i wieczór, w moim przypadku słuchana jako audiobook.

Być może podoba mi się właśnie to, co jest przez niektórych krytykowane. To moje pierwsze spotkanie z Tereską, więc nie przeszkadza mi mnogość bohaterów i nawet dwie Ole nie wytrącają z koncentracji. Okołoświąteczne dramaty rodzinne też są dla mnie plusem, a nie minusem. A...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miło, sympatycznie, chaotycznie.

Do końca nie ogarniałam, kim są poszczególni bohaterowie i to mimo ich spisu na początku. Nie pękałam ze śmiechu, ale bawiłam się dobrze. Problem z tym, że bardziej bawiły mnie jakieś sytuacje obyczajowe, nawiązania do współczesności, niż ta cała rozgrywka kryminalna.

Jeśli jednak potrzebujecie książki, która pozwoli Wam odpocząć, zapomnieć o tym, co jest tu i teraz i trochę się zrelaksować - polecam z czystym sumieniem.

Miło, sympatycznie, chaotycznie.

Do końca nie ogarniałam, kim są poszczególni bohaterowie i to mimo ich spisu na początku. Nie pękałam ze śmiechu, ale bawiłam się dobrze. Problem z tym, że bardziej bawiły mnie jakieś sytuacje obyczajowe, nawiązania do współczesności, niż ta cała rozgrywka kryminalna.

Jeśli jednak potrzebujecie książki, która pozwoli Wam odpocząć,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem ofiarą popularności serialu i solidnością „Szóstki wron”. Spodziewałam się więcej, a już na pewno oczekiwałam bardziej wyrazistej głównej bohaterki. Lubię narrację pierwszoosobową, ale ponieważ tu Alina podąża najbardziej oczywistym schematem świata fantasy, brakowało mi spojrzenia Genyi, Zmrocza albo Zoi, choćby na odtrutkę.

Nawet Zmroczem za bardzo się nie można w tym tomie zachwycić, bo widzimy tylko odbicie jego motywacji w oczach Aliny. Nie wykluczam sięgnięcia po drugi tom, ale raczej nie w najbliższym czasie.

Obejrzałam pierwszy odcinek serialu. Myślę, że tam Mal i Alina są lepiej nakreśleni. Więc jeśli jesteście już po serialu – podchodźcie do czytania obniżając nieco oczekiwania.

Jestem ofiarą popularności serialu i solidnością „Szóstki wron”. Spodziewałam się więcej, a już na pewno oczekiwałam bardziej wyrazistej głównej bohaterki. Lubię narrację pierwszoosobową, ale ponieważ tu Alina podąża najbardziej oczywistym schematem świata fantasy, brakowało mi spojrzenia Genyi, Zmrocza albo Zoi, choćby na odtrutkę.

Nawet Zmroczem za bardzo się nie można w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszy raz czytałam tę książkę mając lat prawie 13 i już wtedy uważałam ją za przykład literatury naiwnej i pozbawionej cienia realizmu. Po powrocie do lektury mam dodatkowo wrażenie, że Pollyanna powinna więcej czytać, bo jej brak umiejętności rozumienia metafor zaczyna mnie niepokoić.

Skąd zatem ocena? Wydaje mi się, że jest to przyjemna książka dla jedenastolatek. Podejrzewam, że do nich jest kierowana i myślę, że ich akurat naiwność tego utworu tak bardzo nie zirytuje. Osobom starszym niż 11 lat nie rekomenduję, no chyba, że lubią bajki bez grama realizmu.

PS: Gwiazdka więcej za celność uwag na temat dobroczynności.

Pierwszy raz czytałam tę książkę mając lat prawie 13 i już wtedy uważałam ją za przykład literatury naiwnej i pozbawionej cienia realizmu. Po powrocie do lektury mam dodatkowo wrażenie, że Pollyanna powinna więcej czytać, bo jej brak umiejętności rozumienia metafor zaczyna mnie niepokoić.

Skąd zatem ocena? Wydaje mi się, że jest to przyjemna książka dla jedenastolatek....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ku mojemu zaskoczeniu, była to mniej porywająca lektura niż "Genialna przyjaciółka", ale nadal było niesamowicie. Doskonały przykład książki, w której bohaterowie Was obchodzą, chociaż ich nie lubicie. Mam poczucie niedosytu i stanu pewnego zawieszenia, ale książka nie zamyka serii, więc myślę, że taki był też zamysł autora.

Ku mojemu zaskoczeniu, była to mniej porywająca lektura niż "Genialna przyjaciółka", ale nadal było niesamowicie. Doskonały przykład książki, w której bohaterowie Was obchodzą, chociaż ich nie lubicie. Mam poczucie niedosytu i stanu pewnego zawieszenia, ale książka nie zamyka serii, więc myślę, że taki był też zamysł autora.

Pokaż mimo to


Na półkach:

W pojedynku Mróz/Bonda jestem zdecydowanie #TeamBonda, choć nadal wierzę, że po prostu pierwsze podejście do kryminałów pana Mroza miałam fatalne, bo trafiłam na złą serię.

Bo szału to tu nie ma. W narracji jest stosowany taki zabieg niedopowiedzenia. To nie musi wszystkim przeszkadzać, ale mnie dość mocno irytowało. Wygląda to mniej więcej tak, niczym w dobrym true crime podążam sobie za akcją, wykreślam podejrzanych, a tu nagle jeden z bohaterów mówi "No w świetle tych wyników badań to się nie spina". Ja sobie myślę: jakich wyników badań? Może mi stron w ebooku zabrakło? Ale nie, ja przeczytałam wszystko tylko autorka wprowadza jakąś kluczową informację pod koniec rozmowy, choć jej bohaterowie wiedzą o tej informacji od samego początku. Dla nich to nie jest zaskoczenie, dla mnie jako dla czytelnika - a i owszem. Gdy już wiem, o co chodzi, rozmowa nabiera sensu, ale wcześniej przez całą scenę mam w głowie chaos i obwiniam siebie o nieuważne czytanie.

No i emocje... W tej powieści wszyscy są nadpobudliwi, zachowują się nieprofesjonalnie i ewidentnie powinni odbyć poważną rozmowę o komunikacji interpersonalnej. Rozumiałabym, gdyby porywczość była cechą jednego z bohaterów. Ale wszystkich?

Można przeczytać, ale bez nastawiania się na wodotryski.

W pojedynku Mróz/Bonda jestem zdecydowanie #TeamBonda, choć nadal wierzę, że po prostu pierwsze podejście do kryminałów pana Mroza miałam fatalne, bo trafiłam na złą serię.

Bo szału to tu nie ma. W narracji jest stosowany taki zabieg niedopowiedzenia. To nie musi wszystkim przeszkadzać, ale mnie dość mocno irytowało. Wygląda to mniej więcej tak, niczym w dobrym true crime...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tradycyjne zastrzeżenie na początku, że nie jestem targerem. W wieku bohaterki byłam dawno, dawno temu… I drugie zastrzeżenie od razu, gdyby były tu plusy to bym dała ten plus przy ocenie.

Co dobrego?
• Przyjemna narracja.
• Obecność tych kilku „małych-wielkich” dram, które sama pamiętam w jakiejś formie ze swojej młodości i o których wiem, że zdarzają się piętnastolatkom.
• Dość dobre tempo (nie potrzebowałam integrować się z bohaterami, o czym będzie nieco niżej) i podobało mi się, że w pewnym momencie akcja ruszyła z kopyt

Co mi przeszkadzało:
• Za mało o zaburzeniach odżywiania. Nie doświadczyłam tego problemu, ale z tego, co o nim słyszałam, nie rozwiązuje się go mówiąc „No, jedz” i grożąc szpitalem i terapią.
• W ogóle nie podobało mi się nadużywanie słowa „histeria” i grożenie szpitalem. Hej, mamy dwudziesty pierwszy wiek i walczymy z czymś takim!
• Nie jestem zwolenniczką romantyzowania mafii, a tu trochę do tego zmierza.
• Nie wiem, czy romantyzowanie złych chłopców jest bezpieczne, skoro czytają to dwunastolatki. Ok, rozumiem przesłanie o dobrym sercu i surowej masce, ale czy to nie tworzy przekonania, że „miłość może każdego zmienić”. Do samego przekonania też nic nie mam, ale przestrzegajmy przed pozwalaniem na bycie krzywdzoną z miłości.
• Zabrakło mi mocniejszego zaakcentowania tego, że bohaterka ma prawo do własnego zdania, że nie można nie liczyć się z czyimiś uczuciami tylko dlatego, że osoba ma piętnaście lat. Czy mi się wydaje, czy bracia ani razu nie przeprosili bohaterki za swoją postawę?

Książka lawirowała w kierunku pozycji trochę szkodliwej, ale mimo wszystko nie przekroczyła tej niebezpiecznej granicy. Czy bym pozwoliła ją czytać córce, gdybym ją miała? No, oczywiście! Ja bym pozwoliła przeczytać i „365 dni”, najwyżej pogadałybyśmy potem o granicach, bezpieczeństwie i prawie do stawiania granic. Czy polecam osobom starszym niż grupa docelowa? Tak! Będą chwile „ciarek żenady”, ale nic skrajnie irytującego. No i jest wątek toalet jako centrum życia towarzysko-uczuciowego. W szkołach do których chodziłam też miały taką funkcję, więc w chwilach, w których akcja przenosiła się do toalety uśmiechałam się ze zrozumieniem.

Tradycyjne zastrzeżenie na początku, że nie jestem targerem. W wieku bohaterki byłam dawno, dawno temu… I drugie zastrzeżenie od razu, gdyby były tu plusy to bym dała ten plus przy ocenie.

Co dobrego?
• Przyjemna narracja.
• Obecność tych kilku „małych-wielkich” dram, które sama pamiętam w jakiejś formie ze swojej młodości i o których wiem, że zdarzają się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest i ona, moja guilty pleasure, męczona przez rok (w dwóch rzutach)!

Czy jest lepiej niż było? Trudno powiedzieć, bo nadal mam ten sam problem, co w innych częściach. Wszystkie wydarzenia znowu prowadzą do Wielkiego Finału, a co za tym idzie – nie było tu czuć żadnej stawki. Jak można martwić się, czy Paige umrze podczas jakiejś akcji, skoro wiemy, że nic jej nie będzie, bo przecież ma coś do zrobienia na końcu drogi.

Z drugiej strony, po raz pierwszy końcówka nie była aż tak przeciągnięta jak w poprzednich tomach. Zamarłam, gdy zobaczyłam, że mam dobre 15 procent książki przed sobą, a przecież wiem (bo nie ma tu jakichś zaskoczeń fabularnych), jaki ma być finał. Na szczęście, było sprawniej i mniej dosłownie. Wątek romansowy też do przejścia. Tu również nie ma nic odkrywczego. Mam też taki problem, że nie wierzę w rozstania kochanków gdzieś w połowie fabuły. Myślę sobie – ej Autorko, nie ze mną te numery. Jeszcze dwa tomy, wysil się bardziej, jeśli mam Ci uwierzyć. No, a ponieważ nie wierzę, że jakieś tam zawirowania są na serio, to nawet nie potrafię się zirytować na różne głupotki, bo w mojej głowie #nikogo.
Na plus w tej części – bohaterowie. Nieeee, Paige, Naczelnik, Nick i Eliza nadal są jednowymiarowi, ale za to Maria jest super. Jedyna postać, która jest tu autentycznie ciekawa. No i przy kolejnej próbie przeforsowania przez nią rozwiązania pewnej palącej kwestii, autentycznie parsknęłam śmiechem - chyba pierwszy raz przy tej serii.

Powinnam podnieść ocenę o jeden za wątki bałkańskie, ale wtedy byłoby to już 7, a więc – w nomenklaturze tego portalu – powieść bardzo dobra, a przecież nie powinno się przesadzać.


Czy sięgnę po czwarty tom? Oczywiście! Choć na pewno nie od razu. Czy polecam? Jeśli przebrnęliście przez dwie pierwsze części to dominują opinie, że ta jest najlepsza literacko, więc śmiało!

Jest i ona, moja guilty pleasure, męczona przez rok (w dwóch rzutach)!

Czy jest lepiej niż było? Trudno powiedzieć, bo nadal mam ten sam problem, co w innych częściach. Wszystkie wydarzenia znowu prowadzą do Wielkiego Finału, a co za tym idzie – nie było tu czuć żadnej stawki. Jak można martwić się, czy Paige umrze podczas jakiejś akcji, skoro wiemy, że nic jej nie będzie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zacznijmy od streszczenia. Tłumaczenie moje – opis pochodzi od wydawcy
Akcja kryminału rozpoczyna się w chwili odnalezienia ciała dyrektora muzeum Viktora Deda. Ciało znaleziono w muzealnej studni, a okoliczności śmierci nie są znane. Wstępne dochodzenie przeprowadzone przez policjantów nie wyjaśnia czy w grę wchodzi nieszczęśliwy zbieg okoliczności, czy też zabójstwo. Aby sprawę rozwiązać możliwie szybko, przejmuje ja młoda i perspektywiczna inspektor Orla Ognjenović, dla której jest to zresztą pierwsza prowadzona samodzielnie sprawa. W oczekiwaniu na wyniki obdukcji, aby jak najlepiej zrekonstruować ostatni dzień zmarłego, inspektor prowadzi przesłuchanie sześciu świadków, z których każdy może być potencjalnym zabójcą. Ich zeznania sprawiają, że na światło dzienne wychodzą nowe dowody i skrywane tajemnice związane z życiem osobistym Viktora Deda.


A sama książka? Dobre się ją czyta tak do połowy, gdy akcja rzeczywiście koncentruje się na śledztwie. Potem niebezpiecznie skręcamy w stronę romansu, a do rozwiązania akcji dochodzi przez przypadek. W ogóle możecie odnieść wrażenie podczas czytania, że Orli i ekipie sprzyjają sploty przypadków. Nie jestem pewna, czy dokładnie tego szukam w kryminale. Najciężej jest pod koniec, gdy autorka zaczyna opowiadać nam o dalszych losach bohaterów, których w sumie nie zdążyliśmy nawet dobrze poznać. Na tym etapie zaczęłam się nawet zastanawiać, czy nie jest to powieść wydana przez autorkę własnym kosztem (sprawdziłam – nie jest, to nawet nie jest jej debiut). Końcówka satysfakcjonująca.


Czyta się to jednak dobrze, bez przesadnego zachwytu, ale i bez nieprzyjemnego uczucia zakłopotania. Jeśli chcecie sobie przypomnieć chorwacki język w piśmie – będzie jak znalazł, bo raczej nie podejrzewam, żeby ktoś tę książkę przetłumaczył na polski.




Mini spojler: Orla – super bystra pani inspektor, najlepsza studentka Uniwersytetu w Zagrzebiu – nie powiązała zatrucia metanolem z wódką niewiadomego pochodzenia. (Fakt ten nie ma jakiegoś szczególnego znaczenia dla fabuły, więc możecie z nim żyć.) No ale ja pokręciłam głową z niedowierzaniem. Pani Orlo, no jak to tak?

Zacznijmy od streszczenia. Tłumaczenie moje – opis pochodzi od wydawcy
Akcja kryminału rozpoczyna się w chwili odnalezienia ciała dyrektora muzeum Viktora Deda. Ciało znaleziono w muzealnej studni, a okoliczności śmierci nie są znane. Wstępne dochodzenie przeprowadzone przez policjantów nie wyjaśnia czy w grę wchodzi nieszczęśliwy zbieg okoliczności, czy też zabójstwo. Aby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyjaciółka wczoraj mi napisała, że po przeczytaniu "Głodu" trzeba brać antydepresanty. O rety, tak! To jest książka, która skutecznie odziera z samozadowolenia, wskazuje wszystkie rozwiązania problemu, które przychodzą Wam do głowy, a potem rozbiera je na czynniki pierwsze i pokazuje Wam, jak bardzo są nieskuteczne.

A przy tym jest świetnie napisana. Jak ją się dobrze czyta, a przy tym jak niewygodnie! Polecam, najlepiej stopniowo, w małych dawkach, żeby mogła wybrzmieć.





Pozwoliłam sobie przejrzeć Wasze opinie przed napisaniem swojej, żeby sprawdzić, czy ktoś nie uzna, że autor lekko przesadza. Tak, są osoby, które dopatrzyły się tu niepotrzebnej, nachalnej krytyki Boga... Czy my ruszymy z miejsca, jeśli po tych 800 stronach nadal będziemy uważać, że sednem tej książki jest stosunek autora do religii?

Przyjaciółka wczoraj mi napisała, że po przeczytaniu "Głodu" trzeba brać antydepresanty. O rety, tak! To jest książka, która skutecznie odziera z samozadowolenia, wskazuje wszystkie rozwiązania problemu, które przychodzą Wam do głowy, a potem rozbiera je na czynniki pierwsze i pokazuje Wam, jak bardzo są nieskuteczne.

A przy tym jest świetnie napisana. Jak ją się dobrze...

więcej Pokaż mimo to