Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ucztą literacką książka nie jest. Miewa lepsze, ale i niestety nudniejsze momenty. Za to sama tematyka jak najbardziej zasługuje na uwagę.
Mam wrażenie, że im bliżej końca książki, tym robi się ciekawiej i czyta się łatwiej, początek niestety trochę toporny.

Ucztą literacką książka nie jest. Miewa lepsze, ale i niestety nudniejsze momenty. Za to sama tematyka jak najbardziej zasługuje na uwagę.
Mam wrażenie, że im bliżej końca książki, tym robi się ciekawiej i czyta się łatwiej, początek niestety trochę toporny.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

To naprawdę niezła książka! Opinia na tym portalu dziwi mnie, bo moim zdaniem jest nieco zaniżona. Ode mnie porządne 7 gwiazdek. 🙂
Doceniam podjęcie przez autorkę niełatwego tematu, pomysłowe przedstawienie wprost, z lekką ironią, w sposób pozwalający niejako wejście do jej (a zarazem swojego) umysłu.
Jest dość ciekawy temat? Jest.
Jest przyjemne uczucie utożsamienia z główną bohaterką i jej odczuciami? Jest.
Są smaczki dla mózgu w postaci ciekawych cytatów, sformułowań, spostrzeżenia i rozdziały w formie niejako mini scenek? Są.
Może nie ma zbyt wartkiej akcji i jest trochę chaosu.
Ale tak czy inaczej, przyjemne, przyzwoite czytadełko. 🙂

To naprawdę niezła książka! Opinia na tym portalu dziwi mnie, bo moim zdaniem jest nieco zaniżona. Ode mnie porządne 7 gwiazdek. 🙂
Doceniam podjęcie przez autorkę niełatwego tematu, pomysłowe przedstawienie wprost, z lekką ironią, w sposób pozwalający niejako wejście do jej (a zarazem swojego) umysłu.
Jest dość ciekawy temat? Jest.
Jest przyjemne uczucie utożsamienia z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Fabuła może i nie zapada w pamięć, ale napisana jest naprawdę dobrze. Momentami zabawna, innym razem wzruszająca. Just for the joy of reading. Tu i tam mądry cytat, a u mnie to zawsze na plus. Warto dać jej szansę. :)

Fabuła może i nie zapada w pamięć, ale napisana jest naprawdę dobrze. Momentami zabawna, innym razem wzruszająca. Just for the joy of reading. Tu i tam mądry cytat, a u mnie to zawsze na plus. Warto dać jej szansę. :)

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Po prostu świetna. Porusza niełatwe tematy współczesnego świata, ale jest tak ciekawa, że czyta się właściwie sama. Niewielka objętość to jej dodatkowy atut.
Obowiązkowa lektura zwłaszcza dla sióstr i szukających drugiej połówki kobiet w 3.-4. dekadzie życia.
Polecam!

Po prostu świetna. Porusza niełatwe tematy współczesnego świata, ale jest tak ciekawa, że czyta się właściwie sama. Niewielka objętość to jej dodatkowy atut.
Obowiązkowa lektura zwłaszcza dla sióstr i szukających drugiej połówki kobiet w 3.-4. dekadzie życia.
Polecam!

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Napisana pięknym językiem, wartościowa powieść pełna refleksji nad ludzkim losem, przemijaniem, tym, co po nas zostaje.
Bo z czasem człowiek traci wszystko, tylko smutku nie traci.
Doszukiwać się w niej można wielu prawd o życiu. Pokazuje, czym naprawdę nasze życie jest - czym dla nas, dla naszych bliskich, dla ludzi po nas.
Momentami wzruszająca do głębi, innym razem nawet zabawna. Pouczająca. Bogata w treść. Nie nudzi. Wymaga skupienia. Każda strona niesie ze sobą mnóstwo pięknych zdań do rozsmakowywania się w nich, odkrywania ich sensu.
Ostatnia scena przywiodła mi na myśl samego "Króla Lwa", a dokładniej Mufasę, tłumaczącego Simbie, że "wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia".
Słucham teraz "Canta " grupy Amo Amo i niesamowicie dobrze zarówno słowa, jak i brzmienie tego utworu pasują mi do muzycznego podsumowania tej powieści.
"Let there be death
Let there be birth
Such is the way
For all beings on earth"
Dokładnie tak.

I tylko jeden mały minus za odrobinę chaosu, który wdziera się tu czy tam - czytelnik dopiero z czasem odkrywa, komu i w jakiej czasoprzestrzeni zostanie poświęcony kolejny rozdział, choć i to odkrywanie całości kawałek po kawałku bywa przyjemne.

Napisana pięknym językiem, wartościowa powieść pełna refleksji nad ludzkim losem, przemijaniem, tym, co po nas zostaje.
Bo z czasem człowiek traci wszystko, tylko smutku nie traci.
Doszukiwać się w niej można wielu prawd o życiu. Pokazuje, czym naprawdę nasze życie jest - czym dla nas, dla naszych bliskich, dla ludzi po nas.
Momentami wzruszająca do głębi, innym razem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jakoś nie kupuję tej historii.
Wybaczcie, ale nie przemawia do mnie. Nie potrafię uwierzyć w dziewczynę mieszkającą na mokradłach, która nie skończyła żadnej szkoły, czytać uczył ją kolega, a w rozmowie z nim rzuca łacińską nazwą gatunku zwierzęcia (jakby każdy okaz miał ją wypisaną na czole), a potem wydaje kilka książek, które zostają bestsellerami. Laboratorium proponuje jej posadę (jaką, przecież nie ma wykształcenia), zostaje odznaczona doktoratem honoris causa. Takie to wszystko grubymi nićmi szyte, momentami wzbudza wręcz śmiech.
Nie podoba mi się kreowanie przez autorkę głównej bohaterki na nieziemską piękność, z którą chce się przespać dosłownie każdy mężczyzna. Dorastała sama na bagnach, żyła bez matki w warunkach które przypominały lata 20-te zamiast 60-tych. Nie chce mi się wierzyć w to, że goliła nogi i pachy, regulowała brwi, szczotkowała zęby, używała dezodorantu, miała zadbane dłonie. Wierzycie w to? Ponownie - jak dla mnie naciągane do granic możliwości.
Język powieści nie urzeka mnie. Wątek kryminalny nie wciąga. Fragmenty z sali rozpraw to była mordęga.
Taka o, do przeczytania w tramwaju dla zabicia czasu.
Kolejna książka, której fenomenu nie rozumiem. W chwili, gdy piszę tę opinię, taki "Empuzjon" Olgi Tokarczuk ma 7,4/10 gwiazdek. A tutaj - 8 lub 10. Pozostanę z zadawanym w bezbrzeżnym zdumieniu pytaniem "za co?"
Muszę szybko oddawać do biblioteki, bo za mną w kolejce czeka na nią 9 osób. No ludzie...

Jakoś nie kupuję tej historii.
Wybaczcie, ale nie przemawia do mnie. Nie potrafię uwierzyć w dziewczynę mieszkającą na mokradłach, która nie skończyła żadnej szkoły, czytać uczył ją kolega, a w rozmowie z nim rzuca łacińską nazwą gatunku zwierzęcia (jakby każdy okaz miał ją wypisaną na czole), a potem wydaje kilka książek, które zostają bestsellerami. Laboratorium...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

W podsumowującym rok odcinku"Czytelni" Programu Drugiego Polskiego Radia Piotr Kofta wspomniał o niej, że "dobrze mu się ją czytało".
To mi wystarczyło, żeby po nią sięgnąć.
Wspaniała.
Nie lubię Krakowa (chociaż w nim mieszkam), a akcja tej książki toczy się właśnie w nim, lecz zupełnie mi to nie przeszkadza.
Autor buduje ciekawe, inteligentne zdania, całość jest po prostu "smaczna" - jak na dobrą książkę przystało.
Poza ciekawą treścią, dotyczącą głównie przemijania i ulotności (które to tematy lubię i bardzo cenię), mamy baśniową aurę, refleksyjność, trochę poezji autora (w moim odczuciu bardzo dobrej), całość zaś jest poprzetykana intrygującymi fotografiami autorstwa pisarza.
Jestem pod dużym wrażeniem, tak dużym, że ta książka trafia na listę książek, którymi chciałabym wypełnić moją prywatną biblioteczkę.
Jednocześnie czytam "Gdzie śpiewają raki" Delii Owens i kiedy widzę, jak rozkładają się oceny tych dwóch książek, wiem jedno - dzieło Ciećkiewicza jest nieporównywalnie i niezaprzeczalnie lepsze. Ale to nie pierwszy raz, kiedy rozkład opinii na tym portalu pozostaje dla mnie niezrozumiały, dlatego w tym miejscu zakończę.
Polecam tę książkę z całego serca.

W podsumowującym rok odcinku"Czytelni" Programu Drugiego Polskiego Radia Piotr Kofta wspomniał o niej, że "dobrze mu się ją czytało".
To mi wystarczyło, żeby po nią sięgnąć.
Wspaniała.
Nie lubię Krakowa (chociaż w nim mieszkam), a akcja tej książki toczy się właśnie w nim, lecz zupełnie mi to nie przeszkadza.
Autor buduje ciekawe, inteligentne zdania, całość jest po...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka ma dobre tylko fragmenty, i to naprawdę nieliczne.
Czytało mi się ją trudno, momentami bardzo nudzi. Sztuczne, dziwaczne dialogi. Świat kreowany jak przez dziecko. Sztywny język, irytujące wypowiedzi głównej bohaterki, z licznymi powtórzeniami. Wiele niedopowiedzianych kwestii.
Jest naprawdę wiele innych książek napisanych naprawdę pięknie i poruszających sprawy głębokie. Tutaj nie można tego powiedzieć. Toporna w odbiorze i języku.
Wysoka ocena książki na tym portalu zadziwia mnie. Zwłaszcza, że mowa tu o Nobliście. Jestem szczerze zawiedziona.

Ta książka ma dobre tylko fragmenty, i to naprawdę nieliczne.
Czytało mi się ją trudno, momentami bardzo nudzi. Sztuczne, dziwaczne dialogi. Świat kreowany jak przez dziecko. Sztywny język, irytujące wypowiedzi głównej bohaterki, z licznymi powtórzeniami. Wiele niedopowiedzianych kwestii.
Jest naprawdę wiele innych książek napisanych naprawdę pięknie i poruszających...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Miła odmiana w porównaniu do poprzednich książek autorki. Jak dla mnie najlepsze z jej dotychczasowych dzieł.

Miła odmiana w porównaniu do poprzednich książek autorki. Jak dla mnie najlepsze z jej dotychczasowych dzieł.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Moim zdaniem lepsza niż "Normalni ludzie". Miewa bardziej ambitne, jak i słabsze momenty. Chwilami dosyć przewidywalna. Niektóre sceny niezbyt dopracowane. Mimo tego - nie jest nudna. Lekkie i nawet wciągające czytadełko.

Moim zdaniem lepsza niż "Normalni ludzie". Miewa bardziej ambitne, jak i słabsze momenty. Chwilami dosyć przewidywalna. Niektóre sceny niezbyt dopracowane. Mimo tego - nie jest nudna. Lekkie i nawet wciągające czytadełko.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Lekka, odprężająca lektura, momentami nawet zabawna, jednak daleko jej do pełnych zachwytu opinii, jakie czytałam na jej temat.

Lekka, odprężająca lektura, momentami nawet zabawna, jednak daleko jej do pełnych zachwytu opinii, jakie czytałam na jej temat.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy zajrzałam tutaj przed lekturą książki, chcąc poznać zdanie większości czytelników na jej temat, widniejąca ocena 6,5/10 była dla mnie sporym zaskoczeniem. W mojej ulubionej literackiej audycji, jaką jest "Czytelnia" radiowej Dwójki, Piotr Kofta mówił o niej: "Jest znakomita". Pozostali recenzenci również jednogłośnie ją polecali. Skąd więc takie rozbieżności? Jestem tuż po ostatniej stronie powieści i myślę że wiem, skąd wynikają takie noty.

Wiele osób w trakcie czytania książki mogło bardzo nie lubić uczuć, jakie w nich wywoływała - a emocje w czytelniku wywołuje ta książka bardzo silne. I bardzo dobrze, bo przecież o to między innymi w czytaniu dobrych książek chodzi.

Nie jest to łatwostrawna lektura, którą z uśmiechem odłożymy na półkę. Cała wydaje się być dosłownie jak tytułowy brud: lepka, gęsta, smolista. Trudna do przebrnięcia może się okazać zwłaszcza końcowa trzecia część książki, w której wydarzenia przyspieszają, wciągają czytelnika w swój wir, nieuchronnie dążąc ku tragicznemu końcowi. Czytając, mamy świadomość nadchodzącego dramatycznego zakończenia, jednocześnie wiemy, że nie sposób mu zaradzić. Wiele osób może chcieć mieć tę część szybko za sobą. Generuje to w odbiorcy duże napięcie, momentami wręcz niechęć do autora i myślę, że to właśnie staje się takie nieznośne i wpływa na zaniżoną ocenę końcową. Gdyby całość utrzymana była w tonie pierwszej części, z barwnymi dialogami, zróżnicowanymi bohaterami i wartką akcją, jestem pewna, że widziałabym tutaj więcej ósemek.

Nie umiem pozbyć się współczucia dla głównego bohatera, jakim jest dwudziestodwuletni Galen. Uwikłany w swój tragiczny los wydaje się być bezsilny wobec własnej klęski, a reszta rodziny bardzo mu w drodze do samounicestwienia pomaga. Matka uparcie zdaje się nie dostrzegać, że w jej zarzutach brak głównej winowajczyni, Jennifer.

Zagmatwane relacje rodzinne, niewyleczone rany z przeszłości, psychologia bohaterów - wszystko to jest w tej książce. Nie zabraknie też zdań - "smaczków", nad którymi warto trochę podumać, idealnych do wpisania w zbiór złotych myśli.

Brawa dla Dobromiły Jankowskiej za bardzo dobry przekład.

Podsumowując - pomimo tego, że jest to książka grająca na nerwach i ciężkostrawna, moim zdaniem warta jest tego, by po nią sięgnąć.

Kiedy zajrzałam tutaj przed lekturą książki, chcąc poznać zdanie większości czytelników na jej temat, widniejąca ocena 6,5/10 była dla mnie sporym zaskoczeniem. W mojej ulubionej literackiej audycji, jaką jest "Czytelnia" radiowej Dwójki, Piotr Kofta mówił o niej: "Jest znakomita". Pozostali recenzenci również jednogłośnie ją polecali. Skąd więc takie rozbieżności? Jestem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwaga: będzie długo, ale szczerze.
Uwaga: pisze lekarz.
Jestem na II roku rezydentury z interny i moją opinię o książce przedstawię z lekarskiego punktu widzenia. Wśród ocen wiele jest wypowiedzi osób zafascynowanych medyczną tematyką, pasjonatów serialu "Dr House", jednak recenzji osoby zawodowo związanej z medycyną nie udało mi się znaleźć (a szkoda, bo bardzo jestem ciekawa zdania kolegi czy koleżanki po fachu).
Książkę kupiłam z polecenia autorki kanału na YT o nazwie "Okiem Chemika". W tym odcinku autorka zaznacza, że jest wielką fanką serialu "Dr House" i robiła z niego notatki. Po tym szczerym wyznaniu nabrałam dużych wątpliwości. Seriale typu "Chirurdzy", "Na dobre i na złe" czy właśnie "Dr House" oglądało mi się dobrze w liceum. Teraz na przemian bawią mnie i irytują, tak bardzo oderwane są od rzeczywistości. Nie spodziewałam się po tej pozycji fajerwerków, ale liczyłam na to, że znajdę w niej garść informacji, które mogłyby przydać mi się w pracy.
Książka zaczęła zbierać minusy już na samym początku. We wstępie czytamy o malarii następujące zdanie: "W niektórych rejonach Kenii występuje specyficzna postać wirusa, z którą nie radzą sobie standardowe leki profilaktyczne". Ręce mi opadły. Za malarię odpowiedzialne są zarodźce, organizmy z rodzaju pierwotniaków, a nie wirusy! Studenci medycyny mają parazytologię już na pierwszym roku. Błędy merytoryczne bolą mnie w tego typu książkach bardzo, chociaż staram się być wyrozumiała. Pozostaje pytanie: kto zawinił? Autorka książki czy tłumaczka? A jeśli autorka, to czy tłumaczce brakowało medycznych podstaw, by wychwycić takie potknięcie? Gdzie korekta?
Idźmy dalej. Na kolejnych stronach czytamy: „Huls nie miał wcześniej do czynienia z zespołem Schnitzlera”. Mowa o chorobie opisanej przez francuską dermatolog Liliane Schnitzler. Skoro Schnitzler jest kobietą, to czy eponim nie powinien brzmieć „zespół Schnitzler”? Podobna sytuacja jak przy wirusie Epsteina – Barr (a nie Epstein – Barr’a), ponieważ Epstein był mężczyzną, a Barr – kobietą. Złośliwi pomyślą, że się czepiam, ale na studiach niejednokrotnie zwracano na to uwagę. Inna sprawa, że od eponimów powoli już w medycynie odchodzimy. Zdarzają się też niestety takie kwiatki jak "kołnierz ciśnieniomierza" (podczas gdy jest to mankiet) czy "USG dopochwowe" - dopochwowo można podać leki (globulki), takie USG nazywamy przezpochwowym/transwaginalnym. Niby drobnostki, ale mnie drażnią, bo albo ktoś się niewystarczająco przyłożył, albo ktoś się niewystarczająco znał.
Nie jestem specjalistą, ale dwa lata pracy na internie dają mi pojęcie o tym, jak przebiega diagnostyka poszczególnych dolegliwości. Dlatego bardzo ciężko było mi czytać przypadki, gdzie dziewczynie, która nagle straciła przytomność i pozostawała nieprzytomna, nikt nie oznaczył stężenia amoniaku we krwi przez dwa tygodnie pobytu w szpitalu. Jestem pewna, że u mnie w pracy zleciłby je lekarz dyżurny przyjmujący na oddział, a jeśli nie, lekarz prowadzący najdalej po kilku dniach. Nie mogłam czytać opisu, w którym gorączkującemu chłopakowi z bólem głowy od dwóch tygodni nie zleca się tomografii komputerowej głowy. Nie do pomyślenia było dla mnie, że kiedy mężczyzna po przebytej infekcji zaczyna mieć płyn w jamach opłucnowych, ten płyn jest systematycznie drenowany i nikt nie pomyśli, żeby posłać go na badanie cytologiczne, bakteriologiczne – a tak należy postąpić w każdym przypadku pierwszorazowego epizodu tego typu. Co więcej, obrzęki narastają i lekarze zachodzą w głowę, co może być przyczyną takiego stanu rzeczy, podczas gdy związek z uszkodzeniem mięśnia sercowego przez wirusy jest tu nader oczywisty i zaręczam, że pomyślałby o nim każdy student ostatnich lat kierunku lekarskiego. Dziwny jednostronny ból zębów, gardła, ucha? Od samego początku nasuwa się tu związek z nerwem trójdzielnym, jednak opisywany pacjent ponownie wędruje po specjalistach i dopiero na końcu tułaczki poznaje przyczynę swojego jakże skomplikowanego problemu. Rozdział o hemikranii ciągłej? Autorka przedstawia ją jako rzadką chorobę, której szukała w Google, podczas gdy ja doskonale pamiętam jej objawy jeszcze z zajęć neurologii.
Podobne przykłady mogłabym mnożyć. Naprawdę nie wiem: czy to ja jestem tak wybitna w swej dziedzinie, czy też wszyscy ci amerykańscy lekarze wydawali mi się bardzo niedouczeni, bo rzeczywiście tacy są? To, co dla większości jest trudną zagadką, mnie wyglądało na braki w elementarnej wiedzy. Nie zrozumiem słów zachwytu nad tą książką. Czytało mi się ją topornie. Drodzy koledzy, osobiście nie chciałabym być diagnozowana i leczona przez takich lekarzy w taki sposób.
Istnieje w tej książce kilka opisów faktycznie rzadkich schorzeń, zwłaszcza ciekawe są te występujące typowo w USA (jak choroby odkleszczowe czy przenoszone przez latające wiewiórki), o których raczej nie myśli się w naszych stronach. Niektóre rozdziały faktycznie są bardzo pouczające dla czytelnika i niemedyczna osoba wiele może z nich wyciągnąć. Najciekawsza była dla mnie część poświęcona psychiatrii.
Układ też nie jest zbyt fortunny – kolejne rozdziały były pisane jako felietony i lepiej sprawdziłyby się w takiej formie, niż zebrane w całość. Przebieg jest dość schematyczny, zwykle na końcu autorka opisuje swoją rozmowę z pacjentami po leczeniu. Z każdego opowiadania próbuje zrobić historię z morałem. W jednych wychodzi jej to lepiej, w innych gorzej.
Podsumowując: kolejny gniotek, na który dałam się nabrać. 5 gwiazdek za kilka naprawdę ciekawych i dobrze napisanych rozdziałów.

Uwaga: będzie długo, ale szczerze.
Uwaga: pisze lekarz.
Jestem na II roku rezydentury z interny i moją opinię o książce przedstawię z lekarskiego punktu widzenia. Wśród ocen wiele jest wypowiedzi osób zafascynowanych medyczną tematyką, pasjonatów serialu "Dr House", jednak recenzji osoby zawodowo związanej z medycyną nie udało mi się znaleźć (a szkoda, bo bardzo jestem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka nie jest zła. Literatura młodzieżowa, z wątkiem LGBT, poruszająca jednak wiele innych problemów, takich jak porzucenie przez matkę, alkoholizm w rodzinie, poszukiwanie własnej tożsamości seksualnej czy poszukiwanie siebie w ogóle.
Główny bohater, siedemnastoletni chłopak imieniem Theodore, od razu wzbudził moją sympatię. Niektórzy zarzucają mu, że jego marzenia odnośnie wspólnej przyszłości z dużo starszym od siebie szefem są naiwne i głupie. Istotnie takie są, ale... kto z nas mając kilkanaście lat nie wierzył, że pierwsza, nastoletnia miłość będzie tą jedyną? Myślę, że Rory'emu, który poza tym wydaje się być dobrodusznym, rozsądnym chłopakiem, można to bujanie w obłokach wybaczyć.
Ciekawym wątkiem jest roztrząsanie przez Lulu, przyjaciółki Theodore'a, kwestii własnej orientacji seksualnej. Jej próby poszukiwania sposobów na to, by raz na zawsze znaleźć jasną odpowiedź na to pytanie, wydały mi się czymś nowym i wartym uwagi. Nie znam innej książki młodzieżowej, w której byłoby to pokazane w ten sposób. Co więcej, myślę, że osoby zmagające się z takim problemem, będą mogły się z główną bohaterką utożsamić. Duży plus za to.
W powieści znajduje się dużo odniesień do konkretnych zespołów muzycznych, seriali, filmów. Osobom niezaznajomionym z taką tematyką może się to wydawać uciążliwe, jednak każdy, kto zna choć jednego nerda/fana wie, że rozmowy i spotkania takich osób nie mogą wyglądać inaczej. Wszystko to sprawia, że fabuła nosi znamiona rzeczywistości, zwiększa jej wiarygodność. Niektóre fragmenty mogą wydawać się mniej prawdopodobne, trzeba wówczas liczyć się z tym, że to amerykańskie realia.
Całość nie jest przesłodzona - są tu zmagania z niewygodnymi wymogami rzeczywistości, odrzucenie, choroby i śmierć bliskiej osoby. Bohaterowie ewoluują, dojrzewają, zmieniają się w pozytywny sposób, co cieszy czytelnika.
Znajdzie się też klika pouczających, głębokich fragmentów, w sam raz do podkreślenia ołówkiem dla tych, którzy nad trafnym zdaniem lubią przez chwilę podumać. :)
Tłumaczowi nie mogę niczego zarzucić, nie wyczułam zgrzytów czy sztuczności dialogów.
Na pewno nie wszystko wyszło w tej książce świetnie, jednak na tyle dobrze, że jej lektura nie była dla mnie udręką.
Jeśli ktoś lubi rodzime nawiązania, w tekście pojawiają się polskie kabarety, polska uczta oraz polskie pierogi. :)
Ogólnie polecam, spodziewałam się czegoś gorszego.

Książka nie jest zła. Literatura młodzieżowa, z wątkiem LGBT, poruszająca jednak wiele innych problemów, takich jak porzucenie przez matkę, alkoholizm w rodzinie, poszukiwanie własnej tożsamości seksualnej czy poszukiwanie siebie w ogóle.
Główny bohater, siedemnastoletni chłopak imieniem Theodore, od razu wzbudził moją sympatię. Niektórzy zarzucają mu, że jego marzenia...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Czasem czuły, czasem barbarzyńca Tomasz Kwaśniewski, Jacek Masłowski
Ocena 7,2
Czasem czuły, ... Tomasz Kwaśniewski,...

Na półkach:

Myślę, że dla wielu mężczyzn, a także kobiet, okaże się prawdziwym eye-openerem. Mężczyźni w moim otoczeniu uważają ją za pomocną.

Plusy:
-szybko się czyta
-uporządkowany tematycznie układ treści
Minusy:
-rozmowa sprawia czasem wrażenie chaotycznej, zdarzają się pourywane wątki, niedokończone myśli
-dość liczne literówki

Myślę, że dla wielu mężczyzn, a także kobiet, okaże się prawdziwym eye-openerem. Mężczyźni w moim otoczeniu uważają ją za pomocną.

Plusy:
-szybko się czyta
-uporządkowany tematycznie układ treści
Minusy:
-rozmowa sprawia czasem wrażenie chaotycznej, zdarzają się pourywane wątki, niedokończone myśli
-dość liczne literówki

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyznaję, że jestem zawiedziona. Język i styl oczywiście nienaganne. Książkę czyta się lekko i szybko, ilustruje ona ciekawe problemy. Jej główną wadą jest jednak brak realizmu. Wiadomo, że każda z postaci kreowanych przez pisarkę jest fikcyjna, i jej zadaniem będzie tylko imitować rzeczywistość. Niestety sposób prowadzenia wątków i ukazane sytuacje wydawały mi się niejednokrotnie śmieszne i irytujące w swoim odrealnieniu. Nie przekonała mnie też postać Emilki - czekałam do końca, aż okaże się, że jest wierutną kłamczuchą, jednak i na to książka nie daje jednoznacznej odpowiedzi.
Trochę zbyt wiele sytuacji i rozwiązań, które w prawdziwym świecie nie mogłyby mieć miejsca.

Przyznaję, że jestem zawiedziona. Język i styl oczywiście nienaganne. Książkę czyta się lekko i szybko, ilustruje ona ciekawe problemy. Jej główną wadą jest jednak brak realizmu. Wiadomo, że każda z postaci kreowanych przez pisarkę jest fikcyjna, i jej zadaniem będzie tylko imitować rzeczywistość. Niestety sposób prowadzenia wątków i ukazane sytuacje wydawały mi się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Autorce na pewno nie można odmówić talentu pisarskiego, dzięki któremu nawet opisywanie zmagań z biegunką jest dość przyjemne w odbiorze. "Wyspie Łzie" zdarzają się godne zapamiętania stwierdzenia czy wnioski, ma niezłe fragmenty. Czasem jednak i te zawiłe zdania, pokrętne metafory czy wyszukane przymiotniki potrafią odebrać czytelnikowi całą radość z lektury.
Książka w moim odczuciu pisana nieco "na siłę". Niby motyw przewodni jest, i jest nim próba rekonstrukcji dalszych losów kobiety, która "znikła bez śladu", jednak po drodze dostajemy przemyślenia autorki, dotyczące wszystkiego i zarazem niczego.
Książkę ratują nieco fotografie z wyprawy na ową Wyspę Łzę. Pamiętam, że w jednym z wywiadów autorka nazwała swoje dzieło "projektem literacko-fotograficznym", i ta nazwa wydała mi się tak przesadzona, jak i niekorzystna. Stawia bowiem "Wyspę Łzę" w niekorzystnym świetle. Jakby był to projekt, coś odgórnie zaplanowanego, a nie spontaniczny przypływ twórczej, pisarskiej mocy. Jakby właśnie teraz, niejako na zawołanie, trzeba było napisać jakąś książkę. Zatem dokładnie "jakąś" książkę napisano.

Autorce na pewno nie można odmówić talentu pisarskiego, dzięki któremu nawet opisywanie zmagań z biegunką jest dość przyjemne w odbiorze. "Wyspie Łzie" zdarzają się godne zapamiętania stwierdzenia czy wnioski, ma niezłe fragmenty. Czasem jednak i te zawiłe zdania, pokrętne metafory czy wyszukane przymiotniki potrafią odebrać czytelnikowi całą radość z lektury.
Książka w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Pięknie wydana i niezwykle ciekawa książka.
Forma wywiadów czyni ją tylko bardziej atrakcyjną.
Polecam czytać z otwartą pod ręką przeglądarką, by na bieżąco sprawdzać pojawiające się w wypowiedziach nazwiska, tytuły czy fakty.

Pięknie wydana i niezwykle ciekawa książka.
Forma wywiadów czyni ją tylko bardziej atrakcyjną.
Polecam czytać z otwartą pod ręką przeglądarką, by na bieżąco sprawdzać pojawiające się w wypowiedziach nazwiska, tytuły czy fakty.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ci, którzy siedzą/"robią" w medycynie, ze zrozumieniem pokiwają głowami.
Ci, którzy środowisko medyczne znają wyłącznie z perspektywy pacjenta, będą mieli okazję poobserwować je z obcej dotąd strony.

Książka jest zlepkiem wypowiedzi osób związanych w różny sposób ze środowiskiem medycznym. Autor próbował posegregować je tematycznie, tworząc tym samym rozdziały, jednak jak dla mnie, zostało to zrobione nieco na wyrost. Wiele treści o podobnej tematyce miesza się ze sobą w różnych miejscach książki.
Mam wrażenie, że książce czegoś brakuje. Porządku? Wniosku, jaki wypływałby z rozdziałów? Niewątpliwie rzuca światło na pracę medycznego środowiska, wiele kwestii zostawia czytelnikowi do samodzielnego rozstrzygnięcia. Rozdziały poprzetykane są wstawkami zatytułowanymi "Dziennik Sanitariusza", w którym, moim zdaniem, Autor aż prosi się o to, by poużalać się nad jego (tymczasowym) losem osoby zajmującej najniższy szczebel w szpitalnej hierarchii.

Książka nie jest zła. Jak wspominałam, skłania do przemyśleń, wiele spraw pozostawia własnemu osądowi czytającego, jednak brak jej "iskry", głębszego sensu. Dlatego właśnie 6/10.

Czyta się szybko - kilka godzin lektury. Zdarzają się jednak irytujące literówki (np. obchód "premedytacyjny" zamiast "premedykacyjny").

Ci, którzy siedzą/"robią" w medycynie, ze zrozumieniem pokiwają głowami.
Ci, którzy środowisko medyczne znają wyłącznie z perspektywy pacjenta, będą mieli okazję poobserwować je z obcej dotąd strony.

Książka jest zlepkiem wypowiedzi osób związanych w różny sposób ze środowiskiem medycznym. Autor próbował posegregować je tematycznie, tworząc tym samym rozdziały, jednak jak...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Niesamowita powieść. Wciągająca, brutalna, nie dająca spokoju na długo po skończeniu. Jedna z tych, do których chce się wracać, by z każdym przeczytaniem wyciągać z nich jeszcze więcej.

Niesamowita powieść. Wciągająca, brutalna, nie dająca spokoju na długo po skończeniu. Jedna z tych, do których chce się wracać, by z każdym przeczytaniem wyciągać z nich jeszcze więcej.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to