rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Andrew Freshet jest typowym okazem współczesnego biznesmena - dba o pieniądze, wygodę i reputację, chętnie biorąc udział w ciągłym wyścigu szczurów. Gdy na jednej ze swych delegacji odkrywa tajemnicę, która może odmienić losy jego firmy, nie waha się tego wykorzystać dla swojego dobra. Okazuje się jednak, że przy okazji wplątuje się w dosyć dramatyczną i śmiertelnie niebezpieczną sytuację…
__________

Nie ukrywam, że nie pałam wielką miłością do wydanych w ostatnich latach polskich powieści - nie wiem dlaczego, ale boli mnie zwykle widok polskich imion i nie pociąga mnie aż tak bardzo czytanie o kulturze, w której sama się obracam, bo nie wnosi to nic nowego do mojego życia. W przypadku powieści Marcinowskiego jest nieco inaczej, gdyż cała akcja ma miejsce wszędzie, tylko nie w Polsce, a bohaterowie mają za zadanie prezentować sobą obcy dla nas sposób bycia. Zabieg jest bardzo ciekawy, zwłaszcza że akcja książki inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami, które sprawiają wrażenie absolutnie surrealistycznych!

Przy decyzji o sięgnięciu po tą pozycję pokonałam więcej niż jedną granicę mojej „czytelniczej strefy komfortu”, gdyż nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z tesktami kultury związanymi z gangami i nigdy specjalnie mnie to nie kusiło. Muszę jednak przyznać, że książka zrobiła na mnie dosyć pozytywne wrażenie w tej kwestii, mimo że nie do końca czułam się jakkolwiek związana emocjonalnie z bohaterami. Cała narracja przynosi wrażenie pewnego dystansu między czytelnikiem a narratorem i przepełniona jest humorystycznymi wstawkami, które niestety nie przemówiły do mnie specjalnie mocno, ale jednocześnie były moim zdaniem całkiem udane. Akcja zaś, chociaż dosyć emocjonująca, miejscami się ciągnie i łatwo można zgubić zainteresowanie dalszym jej rozwojem, co jednak naprawić można dosyć prędko - za pomocą przeskoczenia do kolejnych rozdziałów.

Mój stosunek do powieści pozostaje dosyć ambiwalentny. Zważając jednak na fakt, że książka była nieznaną mi odskocznią dla literatury, po którą zwykle sięgam, uważam lekturę za całkiem udaną!

Andrew Freshet jest typowym okazem współczesnego biznesmena - dba o pieniądze, wygodę i reputację, chętnie biorąc udział w ciągłym wyścigu szczurów. Gdy na jednej ze swych delegacji odkrywa tajemnicę, która może odmienić losy jego firmy, nie waha się tego wykorzystać dla swojego dobra. Okazuje się jednak, że przy okazji wplątuje się w dosyć dramatyczną i śmiertelnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dzieła Szekspira, tajemnicza szkoła i zjawiska paranormalne? Brzmi, jak idealne połączenie na jesień!
"Norra Latin" - 7/10.
__________

Żywione od dziecka marzenia Tamar - czułej na piękno i nieprzyzwyczajonej do miejskiego poruszenia dziewczyny z prowincji - oraz, przepełniona rolami w telewizyjnych produkcjach oraz koneksjami w teatrze, codzienność Clei spotykają się w szkolnych murach Norra Latin. Placówka jest jedną z najlepszych uczelni aktorskich w całym kraju, a przy tym skrywa tragiczną historię, z którą muszą zetknąć się obydwie dziewczyny. Clea od dziecka pamięta opowieści o tajemniczym Erlingu Jensenie, który, za pomocą niewiadomych środków, zamordował nauczyciela podczas wystawiania "Snu nocy letniej", a Tamta wszędzie zaczyna dostrzegać tajemniczego chłopaka w przerażającej masce. Wygląda na to, że Erling namiesza w życiu obydwu z nich, a nawet sprawi, że otrą się o śmierć... Czy to jednak wszystko, co skrywają złowrogie mury szkoły?
__________

Do powieści zdecydowanie przyciągnął mnie jej mroczny klimat i fakt, że akcja związana jest z teatrem i dzieje się w szkole - uwielbiam książki, które dotyczą jakichś niezwykłych placówek, w stylu Hogwartu czy Akademii Ellinghama! Sięgnęłam więc po nią z ogromną nadzieją i, na szczęście, się nie zawiodłam.

Powieść wciąga już od pierwszych stron, które są bezpośrednim odwołaniem do jej końcówki - czytelnik od razu chce wiedzieć, jak doszło do danej sytuacji i śledzi akcję z ogromnym niepokojem.
Rozdziały podzielone są zaś w nieco nietypowy sposób - połowa z nich należy do Clei, a połowa - do Tamar. Każdy z nich dzieli się na osobne, mniejsze wątki w obrębie opowieści danej postaci, które często się przenikają, dzięki czemu możemy przeżyć każdą sytuację z dwóch różnych punktów widzenia. Z jednej strony, jest to ogromny plus, ale jednocześnie wprowadza niejaki chaos i nie zawsze dopina fabułę na ostatni guzik.

Historia odbywa się w dwóch płaszczyznach czasowych, które ładnie zazębiają się pod koniec i wszystko w ogóle byłoby wspaniale, gdyby nie nagłe wkroczenie magii, będącej zwrotem akcji, co było już bliskie kiczu. Mimo to, dalsza część książki dobrze to wynagradza, a zakończenie - satysfakcjonuje. Aż trudno się po nim domyślić, że jest to dopiero pierwszy tom trylogii!

Relacje międzyludzkie ukazane są wręcz wspaniale i prawdziwie - każda z nich ma swe manakemnty, część jest toksyczna, a inne stanowią piękny przykład miłości romantycznej i platonicznej. Czytelnik ma wgląd do codzienności różnych rodzin, z odmiennymi problemami, co pozwala lepiej zrozumieć motywacje każdego bohatera z osobna
Mam jednak pewne zastrzeżenia co do jednej z postaci, - Clei - która jest typową Mary Sue i szkolną gwiazdą, rodem z amerykańskich filmów, co może być raczej irytujące dla czytelnika. Jednak wszyscy bohaterowie drugoplanowi (rodzina, przyjaciele, nauczyciele czy sam Erling) i ich historie dobrze to wynagradzają, Tamar stanowi bardzo sympatyczną postać, a przy tym wszyscy mają przepiękne imiona! (Fun fact: jestem bardzo czuła na to, jak nazywają się postacie i często mnie to kupuje.)

Ja przy powieści bawiłam się bardzo dobrze i od czasu, gdy ją zakończyłam, nie mam ochoty czytać nic innego! Jeśli lubicie nieco mroczny klimat i wątek teatru, to bardzo polecam!
__________

Dzieła Szekspira, tajemnicza szkoła i zjawiska paranormalne? Brzmi, jak idealne połączenie na jesień!
"Norra Latin" - 7/10.
__________

Żywione od dziecka marzenia Tamar - czułej na piękno i nieprzyzwyczajonej do miejskiego poruszenia dziewczyny z prowincji - oraz, przepełniona rolami w telewizyjnych produkcjach oraz koneksjami w teatrze, codzienność Clei spotykają się w...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki 12 dni świąt Dasha i Lily Rachel Cohn, David Levithan
Ocena 6,6
12 dni świąt D... Rachel Cohn, David ...

Na półkach: ,

Świątecznie, a zarazem młodzieżowo?
"12 dni świąt Dasha i Lily" - 4.5/10.
__________

Dash poznał Lily i zakochał się w niej rok wcześniej, tuż po przypadkowym znalezieniu jej notesu na jednej z półek swojej ulubionej księgarni. Od tego czasu jego życie wydawało się wręcz magiczne i przepełnione szczęściem, lecz teraz już spowszedniało, jakby ich relacja całkiem straciła na swej wyjątkowości. Dodatkowo Lily jest wielkim kłębkiem nerwów i rozpaczy, do którego w ogóle nie można dotrzeć.
Wydaje się, że to już koniec ich związku, ale wtedy Dash wpada na pomysł, by ponownie posłużyć się czerwonym notesem i zaprosić Lily na przygodę - pytanie tylko, czy to coś da?

Na wstępie zaznaczę, że mieszczę się w kategorii tych kiczowatych człeków, które uwielbiają powieści, filmy i piosenki sezonowe, więc gdy zobaczyłam, że powieść jest na przecenie (Januszem też jestem), musiałam dać jej szansę! Co zabawne, tuż po jej kupnie zauważyłam, że na Netfliksie pojawił się serial na postawie pierwszego tomu przygód Lily i Dasha, co uznałam za znak! Tak bardzo, jak ekranizacja przypadła mi do gustu, tak też mocno zawiodłam się na książce...

Dlaczego podchodzę do powieści tak krytycznie? Cóż, tutaj nie muszę się raczej jakoś specjalnie rozpisywać - bohaterowie są papierowi, a ich historia nie dość, że maksymalnie przesłodzona, to jeszcze wybitnie napisana na siłę, po sukcesie pierwszego tomu. Możnaby powiedzieć, że przecież powieści świąteczne niemal zawsze są schematyczne i sztucznie urocze, więc niepotrzebnie krytykuję "12 dni świąt Dasha i Lily". Jest w tym ziarno prawdy, ale mimo wszystko uważam, że taka powieść powinna nie tylko zapewnić czytelnikowi rozrywkę, ale też pozwolić mu wynieść z lektury jakieś refleksje. Jeżeli zaś już nawet skupiamy się na celach ściśle rozrywkowych, przynajmniej fabuła i bohaterowie powinni być dobrze wykreowani, czego w tej powieści niestety zabrakło.

Skontrastuję to z serialem, który również jest nieco kiczowaty, ale przy tym bardzo przyjemny w odbiorze. Sposób, w jaki Lily i (zwłaszcza) Dash są przedstawieni, skradł serce zarówno moje jak i mojej siostry. Bardzo dobrze bawiłyśmy się śledząc losy bohaterów i obie z zapałem czekałyśmy na ciąg dalszy, choć ja znałam zakończenie już wcześniej. Koncówka może była już nieco przesadnie uromantyczniona na siłę, ale cała produkcja dobrze spełniła swoje zadanie - wprowadziła nas w świąteczny klimat, zapewniła lekką rozrywkę i zainspirowała do wprowadzenia nowych tradycji rodzinnych. Można? Można!
_________

Świątecznie, a zarazem młodzieżowo?
"12 dni świąt Dasha i Lily" - 4.5/10.
__________

Dash poznał Lily i zakochał się w niej rok wcześniej, tuż po przypadkowym znalezieniu jej notesu na jednej z półek swojej ulubionej księgarni. Od tego czasu jego życie wydawało się wręcz magiczne i przepełnione szczęściem, lecz teraz już spowszedniało, jakby ich relacja całkiem straciła na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Święta, święta i po świętach
"Opowieść wigilijna" - 7/10.
__________

Gdy dba się wyłącznie o siebie, własny majątek i swoje ego, życie musi być proste i przyjemne, prawda? Tak zawsze myślał Scrooge i z powodzeniem wprowadzał te założenia w życie do czasu, gdy nagle postanowił odwiedzić go dawny wspólnik. W tym zresztą również nie byłoby nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że...Marley nie żyje już od wielu lat!

Wszyscy chyba znają, choć niekoniecznie kochają, "Opowieść wigilijną" - stanowi ona nie tyle lekturę szkolną, ale wręcz jedną z podstaw kodu kultury europejskiej! Nawet ci, którzy nigdy nie zapoznali się bliżej z książką ani nie widzieli żadnej jej ekranizacji, zwykle orientują się, o czym opowiada dzieło Dickensa - to ta historia o sknerze, świętach i duchach, prawda? Cóż, prawda... I to już dosyć mocno oklepana, przemielona, reinterpretowana i wykorzystywana szeroko w innych dziełach kultury. A jednak postanowiłam przeczytać ją ponownie i zwrócić się z przemyśleniami do Was. Dlaczego?

Cóż, może powieść nie jest wcale przepełniona akcją, a co bardziej krytyczni mogliby powiedzieć, iż pełna jest konwenansów i złotych, pozornie głębokich haseł typu: "dobro popłaca". Warto jednak wracać do niej cyklicznie mimo to - może i przekazuje ona myśli i wartości, które są już bliskie każdemu z nas, ale trzeba pamiętać, że jesteśmy tylko ludźmi. Często krążymy po powierzchni znaczeń, nie pamiętając, że hasło "dobro popłaca" ma jakąś głębię, a celem świąt wcale nie jest zdobycie jak najbardziej wymyślnych światełek na choinkę.

Historia przypomina czytelnikowi, że definiują go trzy rzeczy - jego przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, z czego w danej chwili ma bezpośredni wpływ jedynie na tą drugą, co jednak zaważy na wszystkim, co ten jeszcze przeżyje. Warto więc podążyć tropem Scrooga, znaleźć w sobie własne "duchy świąt", odbyć prywatny rachunek sumienia i znaleźć kierunek, w którym chcemy zmierzać. Mam nadzieję, że właśnie taką drogę obierzemy po minionych świętach, zwłaszcza z myślą o nowym, niczym jeszcze nieskażonym roku 2021, który stanowi czystą kartę dla każdego z nas!
__________

Święta, święta i po świętach
"Opowieść wigilijna" - 7/10.
__________

Gdy dba się wyłącznie o siebie, własny majątek i swoje ego, życie musi być proste i przyjemne, prawda? Tak zawsze myślał Scrooge i z powodzeniem wprowadzał te założenia w życie do czasu, gdy nagle postanowił odwiedzić go dawny wspólnik. W tym zresztą również nie byłoby nic niezwykłego, gdyby nie fakt,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

CO, GDZIE I JAK?
"Dżentelmen w Moskwie"
__________

Hrabia Rostow od dziecka był gotów maksymalnie przeżywać każdy dzień. Jego codzienność stanowiła idealnie skomponowaną mieszankę wybitnej muzyki, literatury wysokich lotów, smakowania przepysznych jabłek z własnego sadu, delektowania się naturą i szalonych młodocianych wybryków. Czasy wielkich rodów jednak przeminęły, a świat znany Rostowowi, pod skrzydłami partii, zaczął kierować się logiką "wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze od innych". Sam hrabia zaś został skazany za napisanie wiersza niemieszczącego się w granicach cenzury i ukarany dożywotnim mieszkaniem na mikroskopijnym poddaszu Hotelu Metropol. Mogłoby się wydawać, że to paskudny los, ale hrabia wcale nie daje się tak łatwo! Dalej potrafi czerpać z życia garściami, zwłaszcza z pomicą restauracyjnego triumwiratu, przemądrzałej dziewczynki, sympatycznej krawcowej i wszystkich tych, którzy przewijają się przez hotelowe mury, a z których można wycisnąć coś ciekawego! Dalej wątpicie w możliwość opisywania losów osoby przebywającej przez większość życia w jednym miejscu bez wychodzenia na zewnątrz? No więc proszę, Amor Towles poczęstuje Was opisem wieloletnich przeżyć Rostowa kojarzących się ściśle z klimatem sagi rodzinnej, podwieczorkiem z przyjaciółmi i wykwintnym winem!
__________

MÓWI SAMA ZA SIEBIE!
"Dżentelmen w Moskwie"
__________

"Wyobrażanie sobie, co mogłoby się wydarzyć, podczas gdy sytuacja wygląda całkiem inaczej, było jedyną pewną drogą do szaleństwa."

"Dzięki starannemu odliczaniu dni człowiek żyjący w izolacji wie, iż wytrzymał kolejny trudny rok - przetrwał, wygrał. Bez względu na to, czy siłę potrzebną do przetrwania znalazł w niestrudzonej determinacji, czy w lekkomyślnym optymizmie, te trzysta sześćdziesiąt pięć kresek stanowi dowód jego niezłomności. Bo przecież jeśli skupienie mierzy się w minutach, a dyscyplinę w godzinach, niezłomność winno się mierzyć w latach. Albo - jeśli nie interesują nas filozoficzne dociekania - uznajmy po prostu, że człowiek roztroony świętuje to, co może."

"Ludzie są ze swojej natury tak kapryśni, tak skomplikowani, tak uroczo pełni sprzeczności, że zasługują nie tylko na namysł, lecz również na ponowny namysł - oraz na naszą niesłabnącą determinację, byśmy powstrzymywali się od wydawania opinii, dopóki nie ujrzymy tych ludzi w każdym możliwym otoczeniu i o każdej możliwej porze."

"W przeciwieństwie do dorosłych dzieci chcą być szczęśliwe. Dlatego potrafią jeszcze czerpać wielką przyjemność z najprostszych rzeczy."
__________

WYMĄDRZANIE SIĘ!
"Dżentelmen w Moskwie" - 9/10.
__________

Już na wstępię zakrzyknę wręcz, że ta książka jest przecudowna! Nie wiem, czy to kwestia mojej natury, doświadczeń i refleksji na temat życia, czy faktu, że jest to po prostu obiektywnie rzecz biorąc bardzo dobrze napisane dzieło, ale z całą pewnością otrzymało szczególne miejsce w moim sercu!

Nie jest to na pewno powieść po brzegi przepełniona akcją - bohater dosłownie spędza większość swojego życia w luksusowym hotelu - a jednak nie pozwala czytelnikowi przejść obojętnie obok losów hrabiego Rostowa i jego specyficznego otoczenia... Czytelnik musi być przygotowany na liczne refleksje na tematy bardziej i mniej ważne (od kawy po rytm życiowy człowieka), poznawanie Rosji oczami patrioty, który nie zgadza się z komunistyczną władzą i opis brzydoty świata, która w książce uwidacznia się nawet pomimo ogromnego optymizmu Aleksandra.

Narracja Towlesa jest mistrzowska, chociaż pisarz nieraz frustrował mnie za pomocą swoich zabiegów. Autor przykłada ogromną wagę do szczególików i z łatwością dokładnie odmalowuje charakter i sposób postrzegania świata wszystkich bohaterów. Potrafi jednak prędko przejść z subiektywnej narracji z punktu widzenia konkretnej osoby, do takiej z perspektywy osoby wszystkowiedzącej i po niewinnej scenie od niechcenia dodaje, że dana postać zginie niewiele później, dzieląc się z czytelnikiem faktami, których sam hrabia nigdy nie pozna. Stanowi to nutkę goryczy w słodkim świecie opisanym okiem Aleksandra, dzięki czemu powieść z jednej strony zachowuje balans, ale z drugiej - niesie znacznie mniej nadziei na lepsze jutro. Mówiąc wprost, opisuje życie takim, jakim jest (a raczej było za czasów Stalina) bez zbędnej idealizacji.

Ogromnie podziwiam tę książkę za wspaniałe poczucie humoru i dystans do życia, które odbijają się na każdej jej karcie oraz fakt, że mimo ciepłej, swobodnej atmosfery niesie za sobą wiele niezwykle cennych refleksji i życiowej mądrości. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko Wam ją gorąco polecić!
__________

CO, GDZIE I JAK?
"Dżentelmen w Moskwie"
__________

Hrabia Rostow od dziecka był gotów maksymalnie przeżywać każdy dzień. Jego codzienność stanowiła idealnie skomponowaną mieszankę wybitnej muzyki, literatury wysokich lotów, smakowania przepysznych jabłek z własnego sadu, delektowania się naturą i szalonych młodocianych wybryków. Czasy wielkich rodów jednak przeminęły, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

CO, GDZIE I JAK?
"Pani Bovary"
__________

Karol jest dosyć pospolitym człowiekiem, który jednak postanawia podążyć nie najprostszą dlań drogą. Wyrywa się on z typowej wiejskiej rodziny i postanawia się kształcić, by zostać lekarzem. Ciągła walka z przeciwnościami losu czyni go człowiekiem skromnym, spokojnym i racjonalnym, ale niestety nie odpornym na trudną miłość...
Emma od zawsze chce się wyrwać z prowincji, gdyż czuje, że jest przeznaczona do rzeczy wielkich, a jej życie z całą pewnością będzie przypominało jeden z jej ulubionych romansów. Gdy nagle jej ojciec staje się ofiarą wypadku, a w okolicy pojawia się młody i przystojny lekarz, kobieta od razu dostrzega swoją szansę. Nie podejrzewa nawet, że iluzoryczna wizja świata, którą wytworzyła dla siebie całkiem sama, nie pozwoli jej nigdy stać się szczęśliwą, a jej życie, zamiast namiętnego romansu, będzie bliższe groteskowej tragedii.
__________

EMILIOWE PRZEMYŚLENIA
"Pani Bovary"
__________

Flaubert nie ukrywał faktu, że sam bardzo mocno gardzi stworzonym przez siebie światem i nienawidzi każdej strony, którą napisał, a samo dzieło powstało jako przestroga przed tym, czego należy unikać w życiu.

Każda postać jest w pewien sposób przerysowana i prezentuje sobą wybrane ludzkie wady - materializm, naiwność, przyziemność, marzycielskość, próżność czy wyuczony system wartości, który nie pokrywa się z rzeczywistymi potrzebami człowieka. Co zabawne, dzięki temu czytelnik może utożsamić się w jakiś sposób z kilkoma bohaterami i dostrzec rzeczy, nad którymi powinien popracować w samym sobie.

Nie ukrywam, że tym, co najbardziej mnie ubodło w powieści, jest fakt, że byłam w stanie stwierdzić, iż sama dość często padam ofiarą bowaryzmu. Co oznacza to pojęcie? Otóż, jest to pewnego rodzaju dysonans poznawczy, który polega na jawnym preferowaniu fikcji nad rzeczywistością i ciągłym życiu własnymi wyobrażeniami i wygórowanymi wymaganiami wobec świata, aż do momentu jakiegoś upadku moralnego. Myślę, że niejedna osoba gwałtownie wyparłaby się praktykowaniu bowaryzmu, gdyby jej go teraz zarzucono, lecz każdy z nas czasem to robi. Wszelkie ambicje, złudzenia przykrywające straszną prawdę czy niekiedy poglądy mogą być przecież jego owocem, a każdy człowiek chciałby postrzegać świat i życie jako jedną wielką bajkę. Czy, wobec tego, nie jest to więc raczej nadzieja?
__________

WYMĄDRZANIE SIĘ!
"Pani Bovary" - 6/10.
__________

Gdy ambitnie tworzyłam listę książkowych i filmowych klasyków, które planowałam zgłębić, "Pani Bovary" stała się jedną z czołowych, na niej, pozycji! Gdy więc odkryłam, że jest ona jedną z lektur na olimpiadę, bardzo się ucieszyłam i chętnie po nią sięgnęłam, choć z niejakimi obiekcjami - w końcu, lektura to lektura i już podświadomie kojarzy mi się z presją czasu, ciężkim do zrozumienia językiem i, najlepiej, tragicznym zakończeniem. Muszę jednak przyznać, że, jak na pozycję zadaną do przeczytania, była zaskakująco przyjemna w odbiorze!

Niejaką wadą powieści jest fakt, że nie zawiera ona wcale ogromnej dawki akcji, lecz jest raczej dość monotonna i skupia się bardziej na portretach psychologicznych bohaterów oraz ich przemianach wewnętrznych. Dla jednych jest to czynnik, który każe odrzucić im książkę z niesmakiem, lecz stanowi to jednocześnie magnes na innych. Muszę przyznać, że, choć ja sama bardziej nastawiam się na kreację bohaterów i refleksje, które można wynieść z lektury, miejscami się już nudziłam powtarzalnymi, haniebnymi postępkami Emmy.

Przejdę jednak do stron pozytywnych, żeby tak ciągle nie marudzić! Otóż, sposób zobrazowania każdego z bohaterów ma za zadanie przedstawić mankamenty ludzkiej osobowości (w tym wypadku głównie mieszczaństwa francuskiego), by wskazać czytelnikowi obszary, w których powinien się poprawić. Wobec tego, każda z postaci jest, w jakiś sposób, negatywna, a, co ciekawe, jestem pewna, że każdy z Was odnajdzie wśród nich co najmniej jedną, z którą się utożsami! Ja sama dostrzegłam niepokojąco wiele cech łączących mnie z główną bohaterką i wpisujących mnie w obszar bowaryzmu. Jest to nie do końca przyjemne uczucie, ale zapewnia jakąś przemianę wewnętrzną po lekturze - a przecież chyba o to chodzi w dobrej literaturze, prawda?

Zakończenie powieści pokazuje pogardę, jaką wobec bohaterów odczuwał sam Flaubert, i jego ironiczne podejście do samego utworu. Jest zbyt "szybkie", - uczyniło całą powieść nierówną - ale zdecydowanie utrzymuje uwagę odbiorcy i nie pozostawia go obojętnym. Ja sama, z jednej strony się zirytowałam, a z drugiej - miałam ochotę wybuchnąć gorzkim śmiechem, doceniając zabieg autora.

Jeżeli ktoś z Was aktualnie czai się na jakąś nietrudną w odbiorze klasykę na jesienny wieczór, to "Pani Bovary" dobrze spełni swe zadanie, nie pozostawiając go takim samym, o ile będzie gotowy przemyśleć powieść po lekturze!

CO, GDZIE I JAK?
"Pani Bovary"
__________

Karol jest dosyć pospolitym człowiekiem, który jednak postanawia podążyć nie najprostszą dlań drogą. Wyrywa się on z typowej wiejskiej rodziny i postanawia się kształcić, by zostać lekarzem. Ciągła walka z przeciwnościami losu czyni go człowiekiem skromnym, spokojnym i racjonalnym, ale niestety nie odpornym na trudną miłość...
Emma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Każdy z nas czasem nie jest w stanie pohamować swoich nerwów lub ma zły humor, ale niektórzy wręcz z tego słyną...
"Poskromienie Złośnicy" - 7/10.
__________

Widząc pewnego wieśniaka upojonego alkoholem - Krzysztofa Okpisza - przechodzący nieopodal dziedzic postanawia mu zrobić niemoralnego psikusa...
W tym samym czasie, o rękę pięknej Bianki, walczy wielu wysoko postawionych adoratorów, lecz mężczyzn odstrasza jedno - ojciec dziewczyny najpierw chce wydać za mąż swą starszą córkę, która jest znana jako nieznośna złośnica i odstrasza wszelkich kandydatów na przyszłego małżonka. Czy te historie się jakoś łączą? I jaki los czeka Katarzynę? Krzysztof Okpisz przekonał się na własnej skórze, przekonajcie się i wy!


Uwielbiam dzieła Szekspira i zawsze sięgam po nie z przyjemnością, więc od samego początku miałam bardzo dobre nastawienie do losów tytułowej złośnicy i się nie zawiodłam!
Utwór zawiera typowe szekspirowskie smaczki - metafory, świetne poczucie humoru i niebanalne pomysły autora! Da się wyczuć w nim bardzo podobną atmosferę, jak w "Hamlecie" czy "Romeo i Julii", tyle że ten konkretny dramat jest lżejszy i luźniejszy, a przy tym zabawny!
Książka mnie zaskoczyła - wcale nie spodziewałam się, w którą stronę pójdzie autor i jak dokładnie połączy dwa, zdawałoby się zupełnie osobne, wątki. Ogromnie mi się również podobał sam pomysł i sposób przedstawienia całej historii!
Jest to relaksująca historia na wolną chwilę, która dodatkowo zalicza się do klasyki. Czego chcieć więcej?

Każdy z nas czasem nie jest w stanie pohamować swoich nerwów lub ma zły humor, ale niektórzy wręcz z tego słyną...
"Poskromienie Złośnicy" - 7/10.
__________

Widząc pewnego wieśniaka upojonego alkoholem - Krzysztofa Okpisza - przechodzący nieopodal dziedzic postanawia mu zrobić niemoralnego psikusa...
W tym samym czasie, o rękę pięknej Bianki, walczy wielu wysoko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

CO,GDZIE I JAK?!
__________

Darius, oprócz fikuśnego imienia, które wyśmiewają jego rówieśnicy, ma również egzotyczne korzenie i historie rodzinne, z których nawet nie zdaje sobie sprawy. Szczerze mówiąc, niewiele go one wszystkie obchodzą - skupia się głównie na testowaniu wykwintych herbat, próbach sprostania wymogom swego surowego ojca i unikaniu dokuczania ze strony rówieśników.
Wszystko jednak ulega zmianie, gdy okazuje się, że jego dziadek ze strony matki umiera. Chłopak dotąd miał okazję widzieć go jedynie przez ekran komputera, gdy podejmował niezdarne próby porozumiewania się z nim w języku farsi, a teraz nagle cała jego rodzina ma w tempie ekspresowym odwiedzić Persję i na żywo przekonać się o wszelkich panujących tam warunkach.
Darius pozna nie tylko swoją rodzinę, ale również nową pasję, odrębną kulturę i, być może, pierwszego prawdziwego przyjaciela. Czy okaże się to być podróż jego życia?
__________

EMILIOWE PRZEMYŚLENIA
"Darius the Great Is Not Okay"
__________

"Anxiety" - to majestatyczne, angielskie słowo większość słowników tłumaczy jako swoisty "niepokój" lub też "lęk". Jest to bardzo ciekawa sprawa, gdyż ów zagraniczny wyraz w rzeczywistości kryje w sobie znacznie więcej znaczeń, niekiedy nawet trudnych do określenia za pomocą słów, niż jesteśmy gotowi mu przyznać. Darius, jak i zapewne wielu z nas, miało okazję przekonać się o tym na własnej skórze.
Czym więc jest "anxiety"? Możliwością myślenia godzinami o swoich błędach z przyszłości i staranie się zaplanować idealnie swych przyszłych akcji, by uniknąć porażki. Strachem przed relacjami z innymi ludźmi, a konkretniej prawdopodobnym odrzuceniem z ich strony lub też wbiciem przysłowiowego noża w plecy. Przytłaczającym, trudnym do powstrzymania stresem, który towarzyszy najprostszym pod słońcem, codziennym zadaniom. Negatywnymi emocjami, które wydają się pojawiać znikąd i mącić w głowie. Chorobliwą zazdrością, spowodowaną poczuciem, że z jakiegoś powodu jest się gorszym, niż inni. Ogromnymi ambicjami, którym nie da się sprostać. Unikaniu bycia prawdziwym sobą, na rzecz zyskania sympatii ze strony innych ludzi. Dążenie do perfekcji bez względu na jej koszt. Jedną wielką burzą w głowie, która nie pozwala normalnie funkcjonować.
Darius dobrze zna wszystkie powyższe uczucia i dzielnie walczy zarówno z samym sobą, jak i swoim otoczeniem, które nie jest często w stanie zrozumieć jego problemów, by móc czerpać z życia garściami. Wprawdzie nie jest on bohaterem idealnym - jak najbardziej ma swoje wady, a przy tym dla wielu może być źródłem irytacji, jednak ukazuje on naszą wrażliwszą stronę i drogę, jaką możemy pokonać, by przekuć ją w sukces i szczęście.
__________

WYMĄDRZANIE SIĘ!
"Darius the Great Is Not Okay" - 7/10.
__________

Nigdy nie planowałam sięgać po tę powieść. Ba, nie wiedziałam nawet o jej istnieniu! Jednak, gdy nadeszła okazja, nie mogłam sobie odpuścić! Dodałam ją do swego księgozbioru, a nawet niemal od razu zaczęłam czytać, nie patrząc wcale na mój pokaźny stos hańby! (Oby się za to na mnie nie zemścił!).
Już od jakiegoś czasu, jestem pod urokiem powieści, których akcja wiąże się z podróżowaniem, dzięki czemu mogą przenieść czytelnika w nowe dla niego miejsce i poznać obcą kulturę lub obyczaje. Pod tym względem, książka sobie dosyć dobrze poradziła! Dowiedziałam się co nieco o Persji i zwyczajach jej mieszkańców, a przy fragmentach opisujących przepyszne potrawy i desery, których można skosztować w tamtych stronach, wręcz leciała mi ślinka! Jeśli chodzi o opisy perskich zabytków, to niestety wynudziłam się porządnie przy ów fragmentach, jednak ciekawostka o imieniu Sohrab, jak i możliwość porównania taarofu z polską codzienną uprzejmością mi to sowicie wynagrodziły!
Darius od samego początku podbił moje serce swoją wrażliwością, refleksyjnością i ogromną miłością do fikuśnych herbatek! (Potwierdza się tu moja teoria, że przemawiają do mnie książki, w których bohaterowie wciąż popijają kawę lub herbatę, no cóż...). Sprawiał, że chciałam poklepać go po ramieniu za jego dowcipne nazwy, które wszystkiemu nadawał oraz specyficzne ocenianie każdego bodźca w skali od 1 do 10 i stanowił niezwykle interesującą postać. Potem niestety były momenty, w których chłopak zaczynał mnie już porządnie irytować, ale rozumiem, że jego zachowanie spowodowane było problemami rodzinnymi i depresją, co również stanowiło ciekawy i ważny wątek powieści.
Kupiło mnie rodzinne ciepło, które jest jednak pełne skomplikowanych emocji i wielu niedopowiedzeń, przedstawione w książce. W wielu powieściach skierowanych do młodzieży wydaje się, że rodzice bohaterów w ogóle nie istnieją i absolutnie nie interesują się tym, że ich latorośl spędza niekiedy całą dobę na imprezowaniu z podejrzanymi znajomymi, czego na szczęście tutaj nie było. Zamiast tego, rozczulił mnie Darius, który otwarcie przyznawał, że kocha swoją młodszą siostrzyczkę, ale droczy się z nią dlatego, że kultura narzuca rodzeństwu się ze sobą gryźć i trzaskać sobie drzwiami przed nosem. Polubiłam też szorstką miłość, którą tata Dariusa, zwany Übermenschem, darzył swoje dzieci i łagodne przywództwo jego matki. Relacje zostały stworzone niezwykle wiarygodnie i łatwo można zauważyć, że autor w jakimś stopniu przelał na karty książki swoje własne życie.
Co ciekawe, nie występuje tu żaden wątek romantyczny (a przynajmniej "jawny" - zrozumiecie po przeczytaniu), a to bardzo nietypowe dla młodzieżówek. Autor zastąpił go poradnikiem na temat herbaty, który znajduje się na ostatnich stronach, co dla mnie jest idealnym zamiennikiem!
"Darius the Great Is Not Okay" to wspaniała pozycja, jeżeli czytelnik ma ochotę na egzotyczną podróż i nie potrzebuje silnych ani odważnych bohaterów, ale potrafi dostrzec potencjał również w tych nieco "ciapowatych" i niepewnych siebie. Polecam i życzę miłej zabawy!

CO,GDZIE I JAK?!
__________

Darius, oprócz fikuśnego imienia, które wyśmiewają jego rówieśnicy, ma również egzotyczne korzenie i historie rodzinne, z których nawet nie zdaje sobie sprawy. Szczerze mówiąc, niewiele go one wszystkie obchodzą - skupia się głównie na testowaniu wykwintych herbat, próbach sprostania wymogom swego surowego ojca i unikaniu dokuczania ze strony...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Samantha Koenig była młodą, lubianą licealistką o nie najprostszej sytuacji rodzinnej. Mimo wszystko, zdawała się być całkiem zadowolona ze swojego życia - miała bliski kontakt z ojcem, zawsze mogła liczyć na swojego chłopaka i postanowiła nawet podjąć pracę w kiosku z kawą, by zyskać niezależność. Nic nie wskazywało na to, by Samantha chciała uciec od swojej rzeczywistości, a jednak - pewnego wieczora po pracy nie wróciła już do domu, a bliskim wysyłała wściekłe wiadomości, by zostawili ją w spokoju. Nikt jeszcze wtedy nie podejrzewał, że niedługo później znalezione zostaną jej zwłoki...
Israel Keyes nazywany jest najbardziej nieuchwytnym mordercą XXI wieku. Największym jego idolem był Ted Bundy - zabójca i gwałciciel, który był niczym duch. Jego kolejne ofiary znikały prosto spod nosa swych bliskich, a ich ciała znajdowały się parę miesięcy po wszczęciu poszukiwań. Z Keyesem było całkiem inaczej - nikt nawet nie podejrzewał, że którakolwiek z zaginionych osób mogła zostać porwana, a tym bardziej zamordowana, dopóki mężczyzna sam nie doprowadził policji do wszystkich miejsc "pochówku" i nie ujawnił własnych zbrodni. Był cieniem, w którego istnienie nikt nie wierzył, a wiele przypłaciło to życiem...
__________

Jestem ogromną fanką reportaży kryminalnych i sięgam po nie z wielką chęcią oraz nadzieją, że jeśli nie pójdę w psychoterapię, to może właśnie pokieruję swe kroki w stronę kryminalistyki lub profilerstwa. Dlatego też postanowiłam dać szansę "Drapieżnikowi", by uplasować go gdzieś w mojej prywatnej hierarchii dokumentów o seryjnych mordercach (jakkolwiek niepokojąco to brzmi), które posiadam.
Nie było to proste zadanie. Jestem już po części "starym wyjadaczem", jeśli chodzi o ów gatunek literacki, więc książka mną nie wstrząsnęła, choć z pewnością była dobra. Nie występowały w niej tak drastyczne opisy, jak to zdarzało się w "Mindhunterze", zabrakło filozoficznego aspektu "Ostatniego żywego świadka" i nie zarzucała czytelnika szczegółowymi danymi oraz liczbami, jak to działo się w przypadku "Obsesji zbrodni". Była inna, niż wszystkie wymienione przeze mnie reportaże, a jednak trzymała poziom. Autorka postanowiła przedstawić temat w formie płynnej historii, od której trudno się oderwać i idealnie wyważyła ilość faktów, które należy podać czytelnikowi - nie było w niej nadmiaru ogólników, ale też nie przytłaczała szczegółami.
Sylwetki: Keyesa, jego rodziny, funkcjonariuszy prowadzących sprawę oraz Samanthy zostały przedstawione bardzo dobrze i prawdziwie, mimo problemów Callahan z dotarciem do poszczególnych osób i utajonych raportów ze sprawy, co zdecydowanie stanowi ogromny plus!
Przedstawione w książce zbrodnie i ich sprawca należą do równie ciekawych, co tragicznych. Same działania Keyesa wstrząsnęły całym FBI. Wprowadził on wcześniej niespotykane, nadzwyczaj skuteczne MO, a do tego był gotów poddać się licznym zabiegom medycznym (w stylu pomniejszenia żołądka, by móc nie jeść całymi dniami), by było mu łatwiej szukać ofiar i nie zostać wykrytym. Autorka pomaga czytelnikowi uświadomić sobie, jak bardzo mężczyzna był niebezpieczny i dodatkowo dzieli się z nim jeszcze bardziej przerażającą prawdą - nigdy nie zostałby postawiony przed sądem, gdyby sam się do wszystkiego nie przyznał, zwłaszcza przy nieudolności i poczuciu wyższości prokuratora prowadzącego sprawę.
Nie licząc samych zbrodni, reportaż ukazuje dodatkowo obraz dzieci wychowanych w sekcie i odmalowuje zepsucie, które do głowy może wtłoczyć zbyt wielka chęć rodziców, by ich dziecko realizowało z góry przygotowaną mu przyszłość.
Uważam, że jest to dobry reportaż na początek przygody z dokumentami kryminalnymi, a i niejednemu fanowi ów literatury spodoba się ze względu na swoją odmienność!

Samantha Koenig była młodą, lubianą licealistką o nie najprostszej sytuacji rodzinnej. Mimo wszystko, zdawała się być całkiem zadowolona ze swojego życia - miała bliski kontakt z ojcem, zawsze mogła liczyć na swojego chłopaka i postanowiła nawet podjąć pracę w kiosku z kawą, by zyskać niezależność. Nic nie wskazywało na to, by Samantha chciała uciec od swojej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Totalnie nie nostalgia. Memuar Jacek Frąś, Wanda Hagedorn
Ocena 7,3
Totalnie nie n... Jacek Frąś, Wanda H...

Na półkach: ,

Wandeczka jest młodą dziewczynką żyjącą w PRL-u, w dużej (choć w tamtych - czasach normalnej wielkości) rodzinie. Dorasta otoczona trzema siostrami, z którymi nie dogaduje się najlepiej, ojcem, który uważa, że na kobietę należy podnieść rękę, by dała sobą rozporządzać, matką, która jak ogień unika słowa "seks" i społeczeństwem, w którym kobiety grają podrzędną rolę. Towarzyszymy bohaterce od lat jej wczesnego dzieciństwa aż po dorosłość i wraz z nią doświadczamy wszelkich wzlotów i upadków w drodze do odnalezienia prawdziwej siebie.

Dobre opinie o tej powieści graficznej już dawno obiły mi się o uszy, ale ja nie byłam do niej wcale przekonana. Dlaczego? Podejrzewałam, że będzie ciężka i, choć czuję się źle, podejrzewając o to wspomnienia z cudzego życia - nudnawa i nijaka. Już od pierwszej strony bardzo się zaskoczyłam!
Komiks zgłębia tematy trudne, które jeszcze całkiem niedawno stanowiły temat tabu, a do dziś są pomijane lub umniejszane jako problemy. Czytelnik ma tu do czynienia z seksizmem, seksualizacją rzeczywistości mężczyzny, podczas gdy dla kobiet słowo "seks" wcale nie powinno istnieć, molestowaniem seksualnym (zarówno ze strony obcych, księży, jak i najbliższych członków rodziny), przemocą domową oraz narcyzmem. Mimo całego ładunku emocjonalnego, który łączy się z tymi tematami, powieść czyta się bardzo szybko i całkiem przyjemnie. Oczywiście, nikt raczej nie uśmiecha się, gdy czyta o torturach psychicznych ze strony rodziców - nie, nie o to chodzi. Po prostu przygody bohaterki przeżywa się razem z nią aż w tak dużym stopniu, że nie wiadomo, gdzie znikają kolejne strony!
Co do kreski, bardzo mi się podobała! Kolorystyka świetnie oddaje ponury nastrój towarzyszący bohaterom i wprowadza czytelnika w odpowiednią atmosferę. Całość jest naprawdę przyjemna dla oka!
Ja jestem zachwycona komiksem i cieszę się, że zyskaliśmy możliwość zdobywania wiedzy historycznej w tak przyjemny sposób - poprzez zgłębianie czynó i myśli ludzi, którzy mieszkali w tamtych czasach, zamiast dat i nazwisk, a to wszystko w bardzo przystępnej formie. Zdecydowanie polecam!

Wandeczka jest młodą dziewczynką żyjącą w PRL-u, w dużej (choć w tamtych - czasach normalnej wielkości) rodzinie. Dorasta otoczona trzema siostrami, z którymi nie dogaduje się najlepiej, ojcem, który uważa, że na kobietę należy podnieść rękę, by dała sobą rozporządzać, matką, która jak ogień unika słowa "seks" i społeczeństwem, w którym kobiety grają podrzędną rolę....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

June najchętniej spędzałaby każdą najmniejszą chwilkę z Finnem - niespokojnym duchem o dobrym sercu i ogromnym talencie artystycznym. Wspólnie potrafią godzinami rozmyślać o średniowieczu, rozmawiać o wszystkim i o niczym oraz patrzeć na świat z dziwnych perspektyw, by dostrzec więcej spośród jego tajemnic. Jednak Finn, nie dość, że nie odwzajemnia jej uczuć, to jeszcze umiera... June musi walczyć o to, by nie zabrał ze sobą do grobu jej szczęścia, marzeń i poczucia, że w ogóle coś znaczy w tym świecie.

Jest to kolejna pozycja, którą wybrałam ze względu na zadziwiajacy tytuł - mam do takich ogromną słabość! Na szczęście okazało się, że powieść była równie niezwykła także w środku!
Książka jest skierowana do młodszej młodzieży, gdyż cała akcja przedstawiona jest oczami czternastoletniej June, zakochanej we własnym wujku. Bohaterka jednak nie jest typową postacią spotykaną w książkach młodzieżowych, gdyż znacznie chętniej daje ponosić się swym fantazjom - lubi wyobrażać sobie, że jest jakąś średniowieczną postacią, szuka fałdek czasu, by zbadać przeszłość i dzieli się często tak inteligentymi oraz niezwykle kreatywnie i pięknie sformułowanymi refleksjami, że nic, tylko czytać!
Jeśli zaś chodzi o pozostałych bohaterów, to są oni moim zdaniem nieco przerysowani - siostra June jest niezwykle toksyczna i kapryśna do bólu tylko po to, by zmienić się w mgnieniu oka, a Finn i Toby są z kolei tak dobrymi i kochanymi postaciami, że prędzej możnaby było szukać ich wśród świętych niż pomiędzy zwykłymi ludźmi.
Bohaterowie nie do końca zrobili na mnie pozytywne wrażenie, za to tematy, które porusza powieść, są bardzo cenne. Książka dzieje się w czasach, gdy o AIDS praktycznie nic nie było wiadomo i plotki o tym, że wystarczy oddychać tym samym powietrzem, by sie zarazić i umrzeć były czymś na porządku dziennym. Nie dość, że już osoby z wirusem byłu dyskryminowane, to dodatkowo stosunek do ludzi nieheteronotmatywnych również był nieciekawy, a niestety nasi bohaterowie należeli do obu źle postrzeganych grup, dzięki czemu możemy zobaczyć z ich punktu widzenia, z czym muszą zmagać się ofiary wszelkich deyskryminacji. Bardzo ważny i równie aktualny temat!
Ciekawy był równiez pogląd autorki na śmierć, jako coś, co przerażać może jedynie ludzi zgorzkniałych i nieszczęśliwych, którzy uważają, że należy im się więcej czasu, choć i tak nie zrobiliby z nim nic wartościowego. Książka pokazuje piękno motta "carpe diem" i życia chwilą oraz opieki nad ukochaną osobą jako najwyższym poziomem dojrzałości, który można osiągnąć.
Choć trochę opornie mi szło, cieszę się, że miałam do czynienia z ów lekturą i polecam tym wszystkim, którzy czują, że bedą w stanie utożsamić się z June lub szukają czegoś nowego i zaskakującego na swoją półkę z książkami - stanowi to klucz do sukcesu!

June najchętniej spędzałaby każdą najmniejszą chwilkę z Finnem - niespokojnym duchem o dobrym sercu i ogromnym talencie artystycznym. Wspólnie potrafią godzinami rozmyślać o średniowieczu, rozmawiać o wszystkim i o niczym oraz patrzeć na świat z dziwnych perspektyw, by dostrzec więcej spośród jego tajemnic. Jednak Finn, nie dość, że nie odwzajemnia jej uczuć, to jeszcze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

CO, GDZIE I JAK?
"Before the Coffe Gets Cold"
__________

Większości z nas wystarcza Starbucks, Costa Coffee czy szybki łyk kawy rozpuszczalnej w poniedziałkowy poranek. Jednak ci, którzy mają odwagę szukać, mogą znaleźć naprawdę niezwykłe miejsca. W jednej z mniej uczęszczanych uliczek, znajduje się kawiarenka nosząca nazwę kojarzącą się z dziecięcą piosenką, która wygląda w środku, jakby czas zatrzymał się w niej już dziesięciolecia wcześniej. Cóż za ironia losu - kafejka faktycznie może przenieść desperatów do przeszłości lub przyszłości! Muszą oni jednak najpierw spełnić kilka warunków...
Każdy ochotnik musi zająć jedno konkretne miejsce (i nie zostać przeklętym!), wybrać spotkanie z osobą, która już kiedyś była lub będzie w kawiarni, pozostać na swoim miejscu przez całą podróż w czasie i wrócić, nim kawa wystygnie. Czy wspomniałam, że taka podróż i tak nie może w żaden sposób zmienić kolei losu?
Ze względu na ciężkie warunki, o specjalnych właściwościach lokalu wie niewielu, jeszcze mniej w nie wierzy, a korzystają z nich jedynie desperaci. W powieści przeczytamy o losach zakochanej pary, która nie mogła znaleźć wspólnego języka, żony, która chce przebić barierę zapomnienia, kobiety, która ostatni raz chce ujrzeć tragicznie zmarłą siostrę i córki, która tęskni do swojej matki. Jednak te podróże w czasie nie mogą przecież absolutnie nic zmienić... A może jednak?
__________

EMILIOWE PRZEMYŚLENIA
"Before the Coffee Gets Cold"
__________

Jak już przyznałam w opisie książki, podróże w czasie oferowane w kawiarence, będącej głównym miejscem akcji powieści, nie były zbyt popularne zw względu na swoje restrykcyjne zasady - zwłaszcza fakt, że bez względu na to, co by się zrobiło w czasie podróży, teraźniejszość nie ulegnie żadnym zmianom.
Nawet gdyby któryś z klientów przeniosł się w czasie, by ostrzec ukochaną osobę, że dzień później ma zostać postrzelona w centrum miasta i umrze, by ta nie wyściubiała nosa z domu, jeżeli w obecnym czasie nie żyje, to znaczy że i tak coś jej się stanie. Nawet jeżeli nie dostanie kulki w serce, to przypali się żelazkiem, zakrztusi lub nagle wypadnie z okna. Zasada po prostu jest nieodwołalna i żelazna - żadne bodźce zewnętrzne nie ulegną zmianie.
Po co więc w ogóle ta książka? Właśnie po to, by pokazać czytelnikowi, ile zależy od jego wnętrza i sposobu myślenia. Główni bohaterowie zmuszeni są, by się zorientować, że każdy z nas odbiera ten świat inaczej i jedno niewypowiedziane słowo może bardzo wiele zmienić i przemienić nas w kupkę rozpaczy na lata, podczas gdy wystarczyłaby szczera i otwarta rozmowa, by się przekonać, że uroiliśmy sobie swoją własną wersję wydarzeń i móc czerpać z życia pełnymi garściami.
Zabawne, że to tylko i wyłącznie od nas zależy, czy jakieś niepomyślne zdarzenie zakwalifikujemy jako problem, czy jako wyzwanie. Czy z góry założymy, że nam się nie uda, czy jednak spróbujemy? Czy będziemy budować w sobie sztuczną pewność, iż znamy cudze myśli, czy jednak nadstawimy ucha, by nie tyle słyszeć, ale słuchać? Tak naprawdę, bardzo dużo zależy od nas samych, a wszystkie blokady powstają w naszych głowach, więc warto przemierzać świat z otwartym umysłem i pozytywnym podejściem, a los się do nas uśmiechnie!
__________

WYMĄDRZANIE SIĘ!
"Before the Coffee Gets Cold" - 8/10.
__________

Powieść wcale nie ma dużej objętości i nie jest wypchana po brzegi akcją czy przesycona wątkami, a jednak z całą pewnością jest to pozycja warta uwagi. Co ciekawe, powstała na podstawie sztuki teatralnej, ale nie jest przedstawiona w formie scenariusza, a ubranej w piękne słowa prozy. Teatralny charakter da sie wyczuć jedynie w tym, że jest niezwykła i ogromnie emocjonalna, gdyż to właśnie zawsze przywodzi mi na myśl teatr, który, nawiasem mówiąc, uwielbiam!
Książka jest podzielona na cztery osobne części, z których każda skupia się na innych bohaterach, ale wszystkie stanowią jedną wspólną całość. Jest to doskonały zabieg, gdyż w ten sposób czytelnik zostaje od pierwszej strony wrzucony w cudze życie bez żadnych szczegółów i wyjaśnień, by z czasem samodzielnie zacząć rozumieć funkcjonujący w powieści świat. Każda historia zdaje się być niezwykle realistyczna, a do tego bardzo wzruszająca - na pewno nikt nie pozostanie przy nich obojętny!
Klimat powieści jest za to bardzo przyjemny - w końcu, kto nie lubi kawiarenek, zwłaszcza takich przepełnionych magią, tajemnicami i specyficznymi bohaterami? Bo zdecydowanie trzeba wspomnieć, że postacie są bardzo różne - od niezwykle energicznych i kochanych, poprzez wycofane i ciche, aż do surowych i złośliwych, które swą łagodność skrywają głęboko w sercach. Dzięki takiemu rozstrzałowi wśród bohaterów, każdy bez problemu będzie w stanie znaleźć bratnią duszę lub przynajmniej osobę, z którą chętnie by się zaprzyjaźnił.
Jako czytelnik, wcale nie potrzebuję drastycznej akcji ani ogromych dramatów, by wciągnąć sie w książkę - wystarczy mi, gdy historia jest zgrabnie ujęta w słowa i zachęca do refleksji, dzięki czemu ów książka okazała się dla mnie idealna! Jedyne, co mam do zarzucenia, to nieco trudniejszy do zrozumienia język, ale to raczej sobie niż książce - mam jeszcze nad czym pracować...
Bardzo polecam, jest to zdecydowanie jedna z moich tegorocznych perełek!

CO, GDZIE I JAK?
"Before the Coffe Gets Cold"
__________

Większości z nas wystarcza Starbucks, Costa Coffee czy szybki łyk kawy rozpuszczalnej w poniedziałkowy poranek. Jednak ci, którzy mają odwagę szukać, mogą znaleźć naprawdę niezwykłe miejsca. W jednej z mniej uczęszczanych uliczek, znajduje się kawiarenka nosząca nazwę kojarzącą się z dziecięcą piosenką, która wygląda...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Asha nosi niezbyt zaszczytny tytuł iskari - od imienia bogini przynoszącej smutek i zniszczenie. Na połowie jej twarzy widnieje paskudna blizna, która stanowi jej motywację, by wyplenić magię, przesądy dotyczące Pradawnego i zamieszkujące jej kraj smoki - wszystko to, czego zasiadający na tronie ojciec nauczył jej nienawidzić. Jednak nawet sam król nie wie, że, by dopiąć swego, dziewczyna wykorzystuje pradawne historie, które stanowią rdzeń wszystkich problemów i które sprowadzą ją na drogę buntu i dążenia do odnalezienia własnej prawdy.

Przyznam się, że ani razu nie słyszałam o tej pozycji, dopóki nie dotarła do mnie drogą booktourową. Patrząc na samą okładkę i czytajac opis, jestem niemal pewna, że nigdy bym po nią nie sięgnęła, a byłaby to dla mnie ogromna strata!
Jest to bardzo przyjemne, orzeźwiające fantasy, które łączy w sobie "Naznaczonych śmiercią", "Jak wytresować smoka" oraz "Słowo i miecz" - wspaniała mieszanka dla młodzieży!
Jak już mieliście okazję się przekonać, zauważyłam dużo powiązań z innymi tekstami kultury i widocznych schematów (od których trudno uciec w dzisiejszych czasach) - nie była to jakaś zaskakująca, wspaniale dopracowana fantastyka, która na długo będzie zajmować myśli czytelnika. Jest za to idealna na jakieś stresy i zmartwienia lub po prostu chęć zrelaksowania się w towarzystwie smoków, silnych postaci kobiecych i nieco kiczowatego wątku romantycznego, który w gruncie rzeczy wcale nie był taki zły.
Wiem, że to nie świadczy w żaden sposób o poziomie książki, ale nie mogę po prostu o tym nie wspomnieć: Rozbawił mnie fakt, iż wszyscy bohaterowie mieli wymyślne imiona bądź tytuły, aż tu nagle...BUM! - nemezis Ashy nazywał się Jarek! Jakoś nie mogłam zachować powagi i cieszyłam się tylko, że autorka nie zdecydowała się na jakiegoś Zbyszka czy innego Jerzego. No cóż, nie przepadam za polsko brzmiącymi imionami w powieściach i nic na to nie poradzę.
Podsumowując, jest to kolejna młodzieżówka fantasy, która przemyca takie wartości jak życie w zgodzie ze sobą ze względu na wszystko i altruizm, a do tego stanowi lekką i przyjemną lekturę. Nie jest to książka, którą trzeba przeczytać, ale na pewno świetnie nadaje się na chwilę relaksu, a do mnie trafiła w odpowiedniej chwili i zdecydowanie poprawiła mi humor!

Asha nosi niezbyt zaszczytny tytuł iskari - od imienia bogini przynoszącej smutek i zniszczenie. Na połowie jej twarzy widnieje paskudna blizna, która stanowi jej motywację, by wyplenić magię, przesądy dotyczące Pradawnego i zamieszkujące jej kraj smoki - wszystko to, czego zasiadający na tronie ojciec nauczył jej nienawidzić. Jednak nawet sam król nie wie, że, by dopiąć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

CO, GDZIE I JAK?
"The Poet X"
__________

Xiomara czuje się niezrozumiana i całkowicie wyobcowana z otaczającej ją rzeczywistości - i nie jest to wcale kwestia etapu dorastania! A przynajmniej nie tylko...
Matka dziewczyny zna zaledwie parę angielskich słów, ale wcale jej to nie przeszkadza - kurczowo trzyma się swoich rodzinnych tradycji i wartości, w co wlicza się codzienna wizyta w kościele oraz restrykcyjne wychowywanie X i jej brata. Zero własnego zdania, brak jakiegokolwiek kontaktu z chłopakami aż do ślubu oraz koniec wracania do domu z zakrwawionymi kłykciami i żądzą zemsty w oczach - to tylko podstawowe zasady, które już i tak stanowią dka nastolatki zbyt duże wyzwanie.
Ojciec nie stanowi dla niej żadnego wsparcia w konflikcie z matką - choć jest obecny ciałem, jego duch wciąż tańczy tam, gdzie pozostawił najpiękniejsze wspomnienia swojej młodości.
Xiomara jest dyskryminowana z każdej strony - ze względu na swoje pochodzenie; przez fakt, że jest kobietą; dzięki religijności swojej matki oraz przez wzgląd na swoją sylwetkę. Ratunkiem od ponurej rzeczywistości dziewczyny staje się notatnik, który ta dostaje w prezencie od swego bliźniaka, a który jest jedynym powiernikiem myśli, marzeń i sekretów buntowniczki. A wszystko to, jak i sama książka, napisane jest za pomocą poezji. Dla X jest to jedyny sposób na to, by najpaskudniejsze doświadczenia opisać w piękny i inspirujący sposób, nawet jeśli może to się skończyć klęczeniem na ryżu...
__________

MÓWI SAMA ZA SIEBIE!
"The Poet X"
__________

"But if it were me
I'd prop my head against the metal train wall,
hold my purse tight in my lap, close my eyes
against the rocking, and try my best to dream"

"He is not elegant enough for a sonnet,
too well-thought-out for a free write,
taking too much space in my thoughts
to ever be a haiku."

"But it makes me smile
this secret hope we share
that we are both good enough
for each other and maybe the world, too"

"We're different, this poet and I. In looks, in body,
in background. But I don't feel so different
when I listen to her. I feel heard."

"And even that young I learned music can become a bridge between you and total stranger."

"I could just watch the world
without it watching me too closely."

"I close my eyes and let myself
find in music what I've always searched for:
a way away."
__________

WYMĄDRZANIE SIĘ!
"The Poet X" - 8/10.
__________

Mam ten typowy dla książkolubów zwyczaj przywożenia ze sobą książek (zwłaszcza obcojęzycznych!) z odwiedzonych przez siebie miejsc, jako pamiątek. Dawno, dawno temu, gdy razem z rodziną szykowaliśmy się już do odjazdu z Malty, ruszyłam na książkowy podbój i, choć nie zdecydowałam się zabrać ze sobą do Polski akurat "The Poet X", wiedziałam, że jeszcze będę musiała do niej wrócić. No i proszę!
Powieść jest niezwykła choćby z tego względu, że pełni rolę pamiętnika Xiomary, rozpisanego w formie wierszy, a dziewczyna na pewno ma dużo uciążliwych myśli, które musi z siebie wyrzucić. Jako że jej ojciec jest nieobecny duchem, a matka ma bardzo surowe podejście do wychowania córki - pozostaje jej tylko przyjaciel w formie notesu, o którym mało kto wie. W końcu, papier przyjmie wszystko, a konieczność konfrontacji z byciem ocenianym przez drugą osobę nie ma w tym wypadku miejsca.
Książka jest pełna refleksji na temat: roli kobiet w społeczeństwie, sztuki jako sposobu na głębszą komunikację z innymi, tzw. bodypositive, wiary, związków z innymi ludźmi i orientacji seksualnej. Szczerze mówiąc, w naszych czasach te cechy możemy przypisać niemal każdej powieści, jednak uważam, że ta konkretna porusza je w bardzo delikatny oraz ciekawy sposób i nie próbuje w nikogo wmusić jakiegoś przekonania czy zmęczyć go danym wątkiem. Ja na przykład, choć uważam, że feminizm jest ważnym tematem, a zauroczenie czy miłość są czymś pięknym, zwykle nie lubię zbyt nachalnej obecności tychże w tekstach kultury, po które sięgam, gdyż po prostu mnie to zniechęca. Tutaj nie miałam z tym żadnego problemu i w wielu sprawach utożsamiałam się główną bohaterką!
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego dzieła Acevedo, które pochłonęłam wrecz błyskawicznie, a które jednak na długo zostanie w mojej pamięci. Serdecznie polecam!

CO, GDZIE I JAK?
"The Poet X"
__________

Xiomara czuje się niezrozumiana i całkowicie wyobcowana z otaczającej ją rzeczywistości - i nie jest to wcale kwestia etapu dorastania! A przynajmniej nie tylko...
Matka dziewczyny zna zaledwie parę angielskich słów, ale wcale jej to nie przeszkadza - kurczowo trzyma się swoich rodzinnych tradycji i wartości, w co wlicza się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wydaje się, że jedna tajemnicza śmierć pociąga kolejne zaraz za sobą, ale tę zależność dostrzega tylko Stevie! Wszyscy inni uznają je za tajemnicze wypadki, nie chcą wierzyć w wiadomość, którą młoda detektyw dostrzegła na ścianie i zdają się wcale nie przejmować dziwnymi poczynaniami Davida, które spędzają nocą sen z powiek Stevie. Dziewczyna jednak wie, że jest na dobrej drodze i niedługo przyjdzie jej się zmierzyć z groźnym przeciwnikiem twarzą w twarz.

Pierwszy tom mnie w sobie rozkochał, drugi - zawiódł i trochę zanudził, ale trzeci to, na szczęście, znowu było to! Świetnie się bawiłam, mogąc na powrót poczuć niezwykłą, tajemniczą atmosferę Akademii Ellinghama i zanurzyć się w rozmyślaniach nad intrygą wraz ze Stevie!
Choć nie jestem ogromną fanką kreacji bohaterów w tej serii, wprost uwielbiam Nate'a - całą tę jego niezręczność, sarkazm, ciapowatość i "geekowatość"! Podejrzewam, że jest on jednym z głównych powodów, dla których ta książka aż tak przypadła mi do gustu, ale już tak mam. Bohater, z którym mogę się utożsamić lub taki, za którym wręcz przepadam, jest równy tysiąc razy bardziej pozytywnemu odbiorowi powieści!
Sama Akademia i pomysł autorki na jej wygląd, historię i obyczaje to kolejny ogromny plus, który mocno do mnie przemówił. Jest trochę inaczej, niż w poprzednich dwóch tomach, gdyż szkoła pustoszeje, ale w końcu kto nie chciałby być jedną z kilku osób pozostawionych samym sobie na ogromnym, pięknym terenie w środku burzy śnieżnej? Po prostu marzenie!
Mam parę uwag co do samej akcji - była nieco zagmatwana i nierówna, a przynajmniej takie są moje odczucia. W połowie książki nagle stwierdziłam, że czyta się całkiem dobrze, ale w zasadzie nic się nie dzieje, a liczyłam na jakieś większe boom... Ale Nate i sceny typowo obyczajowe, z którymi mogłam się utożsamić, skutecznie zastępowały mi te braki.
Cała trylogia bardzo mi się podobała i jestem niemal pewna, że jeszcze do niej wrócę! Zainteresowanym polecam jak najbardziej, ale po angielsku - wersji polskiej niestety nie znam, a słyszałam na jej temat różne opinie...

Wydaje się, że jedna tajemnicza śmierć pociąga kolejne zaraz za sobą, ale tę zależność dostrzega tylko Stevie! Wszyscy inni uznają je za tajemnicze wypadki, nie chcą wierzyć w wiadomość, którą młoda detektyw dostrzegła na ścianie i zdają się wcale nie przejmować dziwnymi poczynaniami Davida, które spędzają nocą sen z powiek Stevie. Dziewczyna jednak wie, że jest na dobrej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

CO, GDZIE I JAK?
"Wywiad z wampirem"
__________

Młodemu chłopakowi niezwykle mocno zależy na tym, by przeprowadzić jak najciekawszy wywiad, a okazja spada na niego prosto z nieba! Na jego drodze staje Louis de Pointe du Lac - luizjański arystokrata przemieniony paręset lat wcześniej w wampira. Mężczyzna jest całkowicie złamany wewnętrznie i czuje silną potrzebę, by opowiedzieć historię całego swojego życia, jak na spowiedzi, a zdecydowanie ma o czym mówić! W jego opowieści pełno jest okrutnych śmierci, ogromnej rozpaczy, trudnej do zrozumienia miłości i ulotnego piękna, które nagle przemieniają się w obojętność. Życie Louisa jest jednym wielkim dążeniem w poszukiwaniu definicji dobra, sensu życia i zgłębienia tenatu wiary, a zarazem jedną wielką przestrogą przed wszystkim, co zbyt piękne - w końcu, "magia" zawsze ma swoją cenę.
__________

EMILIOWE PRZEMYŚLENIA
"Wywiad z wampirem"
__________

Wydawać by się mogło, że jest to kolejna fantastyka z, jakże popularnym od dłuższego czasu, wątkiem życia wampirów, jednak nic bardziej mylnego! Na pewno nie można jej przyrównać do "Zmierzchu" czy "Pamiętników wampirów", w którym stworzenia mroku wydają się albo w dużej mierze uzwierzęcone, albo po prostu bezmyśle i nieorzystosowane do dostrzegania skutków własnego istnienia. Tutaj zaś dominuje głębia...
W ów dziele bycie wampirem zostało ukazane nie jako dar czy coś całkowicie normalnego, z czym po prostu się spokojnie żyje, ale przerażająca przypadłość czyniąca człowieka kimś skazanym z góry na zło - przynajmniej według głównego bohatera historii, Louisa. Bardzo zaskoczyła mnie jego refleksyjność i fakt, że nie poświęcał on wcale większości swojego czasu na przygody, cieszenie się nieśmiertelnością czy zaspokojanie własnych potrzeb, ale wolał on dokładnie przyglądać się światu i podejmować próby zrozumienia go oraz rozszyfrowania sensu życia, jak i zastanawiał się głęboko nad granicą między złem a dobrem, ltórą próbował zdefiniować i znaczeniem religii.
W pewnym momencie, po długim poszukiwaniu dowódów na istnienie lub brak istnienia Boga, szatana lub jakiejkolwiek innej siły wyższej, podzielił się on z czytelnikiem bardzo ważną myślą. Stwierdził, że jeżeli żadnego Boga nie ma, to właśnie ludzie są najbardziej świadomymi i najpotężniejszymi istotami na świecie, więc powinniśmy objąć rolę nieskończenie dobrej siły wyższej, która buduje znany nam świat od fundamentów w ten sposób, żeby wszystkim stworzeniom żyło się na nim bezpiecznie i wspaniale. Te słowa bardzo do mnie trafiły i myślę, że warto czasem wyrwać się z pędu życia, wspinania się po szczeblach kariery czy sideł materializmu i spojrzeć na nasze poczynania pod tym właśnie kątem - niezależnie od tego, czy jest się wierzącym, czy też nie.
__________

WYMĄDRZANIE SIĘ!
"Wywiad z wampirem" - 8/10.
__________

Już na początku roku powzięłam zamiar, by lepiej zapoznać się z klasyką i nawet sporządziłam listę potencjalnych książek, bym miała potem z czego wybierać. "Wywiad z wampirem" od dawna mnie kusił, więc dodatkowa motywacja w postaci jego obecności na liście tylko dodatkowo mnie zachęciła i...dałam mu w końcu szansę.
Zaczęło się dosyć męcząco - wszystko wyglądało tak trochę nijako, a brak podziału na rozdziały bardzo mnie męczył (powieść dzieli sie jedynie na trzy obszerne części). Mimo to, od razu dało się poznać, że książka nie będzie jedynie kolejną powieścią w stylu "Zmierzchu" czy innej popularnej niegdyś wśród młodzieży literatury fantastycznej, ale cięższą pozycją, która nie pozwoli człowiekowi uciec od niewygodnych przemyśleń.
Pierwszą, dość oczywistą w przypadku nieśmiertelnych, refleksją była próba określenia wartości życia w kontekście śmierci. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie główny bohater, Louis, który, zamiast bezmyślnie przyssać się do czyjejś tętnicy i zaspokoić swoje potrzeby, potrafił godzinami ogarniać piękno świata za pomocą swych wyostrzonych zmysłów i próbował zobrazować swym towarzyszom, jak bardzo cenne jest życie oraz jak prędko i bezsensownie może się skończyć, w momencie największego jego rozkwitu.
Zadziwił mnie też pomysł autorki na przedstawienie Claudii - kobiety skrytej w ciele dziewczynki; ciele, które ma nigdy nie dorosnąć. Walka wewnętrzna w głowie Caludii, wyzucie z uczuć z powodu stylu życia i próba odnalezienia w sobie sił, by kochać, mimo przeszkód były wątkami, które zdecydowanie do mnie trafiły. Nie potrafiłam odnaleźć się w historii kibiety i nie utożsamiałam się z nią tak silnie, jak z Louisem, ale na pewno jest to bohaterka silna, inteligentna i skomplikowana, co bardzo cenię.
Krok po kroku, głównie dzięki wyżej wspomnianym postaciom, zaczęłam coraz mocniej wciągać się w fabułę, a przy końcówce, która na szczęście nie była cukierkowa, a która dobitnie udowodniła, że kontynuacja faktycznie jest potrzebna, byłam już zachwycona powieścią Rice!
Przeczytacie tu o cienkiej granicy między dobrem a złem, dowodzie na to, że nieśmiertelność jest przekleństwem, a nie darem, szukaniu samego siebie i zagłębienie sie w sens życia, zamiast trwania jedynie na powierzchni znaczeń. Bardzo polecam Wam ów esej o moralności ukryty pod postacią powieści, choc jednocześnie wiem, że na pewno nie wszystkim przypadnie do gustu.

CO, GDZIE I JAK?
"Wywiad z wampirem"
__________

Młodemu chłopakowi niezwykle mocno zależy na tym, by przeprowadzić jak najciekawszy wywiad, a okazja spada na niego prosto z nieba! Na jego drodze staje Louis de Pointe du Lac - luizjański arystokrata przemieniony paręset lat wcześniej w wampira. Mężczyzna jest całkowicie złamany wewnętrznie i czuje silną potrzebę, by...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Miles nie jest raczej całkiem typowym nastolatkiem. (No chyba że tylko ja nie potrafię, tak od ręki, podać ostatnich słów każdej słynnej osoby.) Trudno mu się odnaleźć w nowej szkole - po prostu tam nie pasuje. Ma jednak szczęście, bo Alaska też nie i, co więcej, planuje uczynić z nadchodzącego roku szkolnego jedną wielka przygodę. Tylko co będzie z biednym Milesem, gdy dziewczyna nagle zniknie? Czy uda mu się ją odnaleźć? Czego się dowie? I o co chodzi z tym Wielkim Być Może? Tego dowiecie się tylko w Culver Creek...

Z jednej strony uwielbiam książki Greena, a z drugiej - trochę ich nie trawię... Zawsze początkowo trudno mi się w nie wciągnąć, a później - równie trudno oderwać! Mimo to, pojawiają się pewne wstawki, które mnie zniechęcają do danej lektury, a i kontrowersyjne tematy, w których autor balansuje na krawędzi dobrego smaku. Taki już urok powieści Greena!
Bohaterowie, jak zwykle, wykreowani na medal! Nie są to ani ugrzeczniowe, cukierkowe postaci, ani również jedna wielka patologia, tylko taki życiowy złoty środek, przyprawiony o pozytywną dawkę dziwaczności. Ni mniej, ni więcej, tylko ludzie, jakich chciałoby się mieć za przyjaciół!
Po przeczytaniu wielu powieści Greena (w zasadzie to wszystkich, prócz "Will Grayson, Will Grayson"), rzuciły mi się w oczy pewne schematy, obecne w praktycznie każdej z nich. Nieodzowny jest najlepszy przyjaciel głównego bohatera o wulgarnym poczuciu humoru, małe dziwactwa bohaterów związane z językiem (a to duże litery w losowych miejscach w zdaniu, przedśmiertne słowa wybitnych postaci czy pewne tajemnicze sformułowania o ogromnym znaczeniu w książce, których sens znają tylko bohaterowie) i takie słodko - gorzkie zakończenie. Nie licząc wulgarnego poczucia humoru, to uwielbiam podobne zabiegi i bardzo szanuję autora!
Niezwykle podoba mi się fakt, iż książka jest nie tyle czystą przyjemnością, ale również zachętą do licznej refleksji. Ta konkretna powieść może pomóc znaleźć odpowiedzi tym, którzy aktualnie nie mogą uwolnić się od próby odnalezienia drogi w tym wielkim labiryncie, który stanowi jego życie, próbują oswoić śmierć, rozważają sens religii czy przeżywają żałobę.
Uprzedzam, że książki Greena są specyficzne, ale na pewni warte przeczytania! Ja polecam i mnie samą kusi, by zrobić sobie reread...😏

Miles nie jest raczej całkiem typowym nastolatkiem. (No chyba że tylko ja nie potrafię, tak od ręki, podać ostatnich słów każdej słynnej osoby.) Trudno mu się odnaleźć w nowej szkole - po prostu tam nie pasuje. Ma jednak szczęście, bo Alaska też nie i, co więcej, planuje uczynić z nadchodzącego roku szkolnego jedną wielka przygodę. Tylko co będzie z biednym Milesem, gdy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Andie Bell - piękna i popularna uczennica miejscowego liceum i wręcz stereotypowy wzór do naśladowania zniknęła pięć lat wcześniej w tajemniczych okolicznościach, a miejscowi uważają, że została zamordowana. Bez wahania są również w stanie wskazać sprawcę - Sala Singha, chłopaka dziewczyny, który popełnił samobójstwo wkrótce po zaginięciu ukochanej. Wobec tego, sprawa ucichła, a rodzica Singhów została poddana ostracyzmowi społecznemu. Ale do czasu...
Pippa Fitz - ambitna samozwańcza pani detektyw - postanawia zgłębić sprawę pod pretekstem projektu szkolnego, wraz z bratem domniemanego mordercy. Na swej drodze zmuszona będzie spotkać: groźby, włamania oraz kolejne śmierci, ale dla prawdy gotowa jest zrobić wszystko...

Na wstępie powiem, że ów powieść od samego początku była dla mnie pewnym rodzajem mieszanki "Nieodgadnionego" z "Pretty Little Liars", czym zdecydowanie zapunktowała! Atmosfera wydawała mi się bardzo znajoma i pochłonęła mnie od pierwszej strony!
Głównej bohaterki bardzo trudno nie polubić! Jest dowcipną, ciekawską i nieco ciapowatą nastolatką, która jest w stanie zrobić wszystko, by odkryć prawdę. Zarówno ona, jak i pozostali bohaterowie powieści są postaciami z krwi i kości, wypełnionymi wspaniałym dowcipem i głęboko skrywanymi tajemnicami...
Sposób, w jaki relacje międzyludzkie zostały ukazane w tej książce, jest czarujący! Rodzina Pippy jest naprawdę cudowna i pełna dystansu do siebie i życia - naprawdę trudno nie uśmiechać się podczas lektury! Zarówno przyjaciele, jak i wrogowie Pippy są bardzo dobrze wykreowani, a ich relacje są dynamiczne i zachęcają czytelnika do uważnego śledzenia losów każdego z nich. Nawet wątek romantyczny przypadł mi do gustu (a to nieczęsto się zdarza) - nie narzucał się i nie był wymuszony, ale właśnie bardzo delikatny i uroczy.
Oczywiście, sama akcja miejscami układała się nieco zbyt idealniedla naszej detektyw Pippy - wskazówki same spadały jej z nieba, dziewczyna całkiem samotnie pchała się tam, gdzie potrzebne było wsparcie policji, a szczęśliwe przypadki miały miejsce zbyt często. Nie oszukujmy się - w rzeczywistości skończyłaby odnaleziona w rowie lub w ogóle by do niczego nie doszła! Jednak myślę, że na brak realizmu fabuły można przymknąć oko, bo inaczej ksiażka by nie powstała! W końcu, kto to widział, żeby nastoletnia dziewczyna wykiwała zarówno zbrodniarzy, jak i policjantów i samodzielnie rozwiązała sprawę odkładaną latami w parę miesięcy?
Powieść ogromnie wciąga i przez cały czas trzyma w napięciu, a w dodatku jest miłym orzeźwieniem od kwarantannowej rzeczywistości. Ja zdecydowanie jestem na tak!

Andie Bell - piękna i popularna uczennica miejscowego liceum i wręcz stereotypowy wzór do naśladowania zniknęła pięć lat wcześniej w tajemniczych okolicznościach, a miejscowi uważają, że została zamordowana. Bez wahania są również w stanie wskazać sprawcę - Sala Singha, chłopaka dziewczyny, który popełnił samobójstwo wkrótce po zaginięciu ukochanej. Wobec tego, sprawa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Susan nie może wiedzieć, że jedno przypadkowe spotkanie w barze zaprowadzi ją prosto na Alaskę i obdarzy małą córeczką - Callą. Choć kobieta początkowo jest szczęśliwa, wkrótce już nie potrafi wytrzymać w alaskańskich warunkach. Porzuca Wrena i wraca do Toronto tylko po to, by po dwudziestu kilku latach Calla mogłą otrzymać nagle tajemniczy telefon z prośbą, by przyleciała na Alaskę i pierwszy raz w życiu spotkała swego ojca, póki jest jeszcze na to czas.

Jest to już trzeci booktour, w którym wzięłam udział i powiem szczerze, że uwielbiam takie inicjatywy! Zawsze trafiają do mnie w ten sposób książki, których bym w przeciwnym razie nie przeczytała, oraz czekolada (o tym przecież nie można nie wspomnieć!😂). Dodatkowo, daje mi to poczucie, że nie czytam sama, ale że ktoś cały czas zagląda mi przez ramię i towarzyszy w lekturze - ale nie w ten natrętny sposób, co niektóre ciekawskie osoby w tramwaju, którym wybitnie się nudzi, ale w znacznie pozytywniejszy i dający od razu większą przyjemność z czytania! Za możliwość udziału w tym booktourze dziękuję @zaczytanalusia!
Powieść trafiła do mnie w idealnym momencie, biorąc pod uwagę obecne warunki - nie można opuszczać domu, chyba że ma się ogród lub pilne sprawy do załatwienia. Nie wolno wychodzić na miasto, a co dopiero podróżować! Ale ja tak łatwo się nie poddałam i z chęcią zanurzyłam się w "Zostań ze mną", by podróżować razem z Alaska Wild. Opisy przyrody, podniebnych przygód oraz atmosfery panującej wśród alaskańskiej ludności były zdecydowanie najlepszą częścią książki!
Choć bardzo polubiłam się z Wrenem, Agnes i Simonem, nie byłam do końca w stanie zapałać sympatią do Jonaha, a głównej bohaterki i jej najlepszej przyjaciółki w ogóle nie byłam w stanie znieść! Obie zdawały się od początku powieści pustymi, wygodnymi i leniwymi dziewczynami, które nie są w stanie nawet samodzielnie wynieść śmieci! Wyjątkowo mnie ubodło to, że zarówno Calla, jak i jej matka cały czas wykorzystują Simona, a same nie kiwną nawet palcem i nie są w stanie docenić starań głowy domu, by zapewnić im wszystko, czego potrzebują. Na szczęście dziewczyna jest bohaterką dynamiczną - ale i tak nie zyskała mojej sympatii.
Fabuła jest dość przewidywalna, a bohaterów łączy sztamponowa relacja hate to love. Nie chcę się powtarzać, ale: Nie jestem fanką romansów, a sposób, w jaki przedstawiony jest wątek miłosny oraz sceny erotyczne obecne w powieści raczej nie były mi potrzebne do szczęścia. Na szczęście, mimo wszystko, nie wychodzą na pierwszy plan, na którym pozostaje kwestia szukania swych korzeni, próba pogodzenia się ze śmiercią bliskiej osoby oraz życie alaskańskich pilotów, co już bardziej do mnie trafiło.
Powieść nie była zła, ale nie zaklasyfikowałabym jej też jako dobrą, więc polecać jej raczej nie będę.

Susan nie może wiedzieć, że jedno przypadkowe spotkanie w barze zaprowadzi ją prosto na Alaskę i obdarzy małą córeczką - Callą. Choć kobieta początkowo jest szczęśliwa, wkrótce już nie potrafi wytrzymać w alaskańskich warunkach. Porzuca Wrena i wraca do Toronto tylko po to, by po dwudziestu kilku latach Calla mogłą otrzymać nagle tajemniczy telefon z prośbą, by przyleciała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rodion Romanycz Raskolnikow, ubogi były student, ma dość swojego życia w małej klitce, przepełnionego głodem, samotnością i poczuciem bezsensu. Postanawia więc wziąć siekierę w dłoń i zawalczyć o swoje, nawet jeśli będzie musiał w tym celu odebrać życie. Biedak nie wie, jak bardzo zaważy to na jego losie i jak słono będzie musiał zapłacić za swój czyn.

Powieść ma dość dużą objętość, co może odstręczać, gdy weźmie się pod uwagę nie do końca wygodny w odbiorze w naszych czasach język i fakt, że książka należy do kanonu lektur szkolnych (to zawsze trochę zniechęca, czyż nie?). Mimo to, zdecydowanie warto dać jej szansę!
Moja opinia w kwestii tego, jak wybitnym autorem jest Dostojewski, nie jest wskazana, gdyż już wielu mądrzejszych przede mną zdołało to stwierdzić i oświadczyć światu.
Bardzo mi się podoba jego styl i prawdziwość każdej postaci, sytuacji i miejsca, które przedstawia w swym dziele. Jestem również pod ogromnym wrażeniem tego, jak wielką rolę w jego powieści pełni psychologia i jak bardzo skupia się na prawidłowym przebiegu zdarzeń z jej punktu widzenia. Gry słowne Rodii i Porfirego były chyba moimi ulubionymi fragmentami w całej powieści, które dokładnie analizowałam, jednocześnie zachłannie chłonąc każde kolejne zdanie, by jak najszybciej poznać wynik ów przepychanki słownej.
Podczas lektury czuje się, że autor włączył do powieści swoją własną historię o tym, jaką zmianę duchową i poglądową przeszedł, stając przed plutonem egzekucyjnym i nie jest ona wcale taka nagła i niezwykła, jak to się dzieje w przypadku Gustawa/Konrada czy Kordiana, ale mniej gwałtowna i znacznie bardziej autentyczna.
Jedyną kwestią, co do której mam zarzuty, jest wątek romantyczny związany z głównym bohaterem, gdyż nie pasuje do rzetelności pozostałej części fabuły. Wydaje mi się, że w prawdziwym życiu nie ma co liczyć na podobne doświadczenia.
Powieść bardzo mi się podobała, gdyż była wspaniała pod względem warsztatu autora, jednak czegoś mi w niej zabrakło. Nie wiem, czy przeczytałam ją w niewłaściwym momencie, czy po prostu za bardzo różnię się od bohaterów, ale nie udało mi się w niej do końca odnaleźć, stąd też moja ocena.

Rodion Romanycz Raskolnikow, ubogi były student, ma dość swojego życia w małej klitce, przepełnionego głodem, samotnością i poczuciem bezsensu. Postanawia więc wziąć siekierę w dłoń i zawalczyć o swoje, nawet jeśli będzie musiał w tym celu odebrać życie. Biedak nie wie, jak bardzo zaważy to na jego losie i jak słono będzie musiał zapłacić za swój czyn.

Powieść ma dość dużą...

więcej Pokaż mimo to