-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński23
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2022-08-12
2024-04-03
Zdecydowanie polecam tę książkę, szczególnie na wieczory. Bardzo przyjemny styl, niezwykle spójnie napisana, opisy krajobrazu i otoczenia są bardzo płynne i skonstruowane tak, żeby można sobie było wszystko wyobrazić, ale nie zanudzić. Autor dba o budowę napięcia - może i nie czyta się tego jak na szpilkach, ale mnie osobiście fabuła bardzo wciągnęła. Jest napisana bardzo lekko, ale z pomysłem; nie szokuje samą fabułą ale jest kreatywnie przedstawiona, za co ogromne brawa dla autora.
Zdecydowanie polecam tę książkę, szczególnie na wieczory. Bardzo przyjemny styl, niezwykle spójnie napisana, opisy krajobrazu i otoczenia są bardzo płynne i skonstruowane tak, żeby można sobie było wszystko wyobrazić, ale nie zanudzić. Autor dba o budowę napięcia - może i nie czyta się tego jak na szpilkach, ale mnie osobiście fabuła bardzo wciągnęła. Jest napisana bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-12
2023-12-06
Przyznam, że podczas samej lektury moja ocena często się wahała. Niby początek mnie zaciekawił, ale szybko zaczął mi się dłużyć, nie widziałam powodu, dla którego miałabym czytać tę książkę dalej, zwłaszcza, że fabuła wydawała mi się kończyć nawet nie w połowie. Ale potem okazało się, że jest jeszcze drugie dno, że jest jeszcze coś do "odkrycia" i koniec końców stwierdzam, że powieść sama w sobie jest bardzo fajna.
Jeśli lubicie sagę "Siedem sióstr" to myślę, że na spokojnie można też sięgnąć po tę tutaj :)
Przyznam, że podczas samej lektury moja ocena często się wahała. Niby początek mnie zaciekawił, ale szybko zaczął mi się dłużyć, nie widziałam powodu, dla którego miałabym czytać tę książkę dalej, zwłaszcza, że fabuła wydawała mi się kończyć nawet nie w połowie. Ale potem okazało się, że jest jeszcze drugie dno, że jest jeszcze coś do "odkrycia" i koniec końców...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-27
Jeśli chodzi o powieści z nalepką "bestseller", to zawsze podchodzę do nich z ogromnym dystansem - wielokrotnie natknęłam się na książki, które sprzedawały się w ogromnych nakładach, a były w mojej opinii po prostu żenujące.
Ale "Muchomory w cukrze" mogę polecić z czystym sumieniem i wiem, że będę o tej książce myślała ciepło za każdym razem, gdy powrócę do niej wspomnieniem.
Fabuła wciągnęła mnie i pochłonęła już od pierwszych stron - jest napisana tak lekko i płynnie, że miałam wrażenie jakbym oglądała film we własnej głowie. Pozbawiona zbędnych dialogów i opisów, skupia się na fragmentach istotnych, mających znaczenie dla całej powieści. Bohaterowie są niewybrakowani, różnorodni, niezwykle barwni i bogaci w doświadczenia oraz osobowości, z którymi utożsamiać się może obecna młodzież, co tylko dodaje im prawdziwości. Bardzo łatwo i szybko przywiązałam się i polubiłam wszystkich (co rzadko mi się zdarza), a łączące ich relacje wzbudzały we mnie uczucie sentymentu. Kostek, Robin, Wenus, Hanna oraz główna bohaterka Fio po prostu skradli moje serce i, choć to wydaje się głupie, czułam jakbym sama mogła być częścią ich urokliwej paczki.
Fabuła rozwija się stopniowo. Po zdanej maturze, przyjaciele wyjeżdżają do Domku z Drewna i Szkła, daleko w górach, aby spędzić trzy miesiące z dala od ludzi oraz mediów społecznościowych. Spędzają czas na zabawie i relaksie, a przewodniczy im Adam, starszy przybrany brat Kostka. Jest w nim coś tajemniczego, a jednocześnie znajomego; z jednej strony wzbudza zaufanie, z drugiej zaś - niepokój. Czas upływa im błogo i wcale nie nonsensownie: cała piątka poznaje się coraz lepiej, otwierają się wzajemnie wobec siebie i odkrywają, jak wiele dla siebie znaczą.
Koniec nadchodzi nagle i uderza czytelnika jak niespodziewany cios. Głębszy sens, twardsze dno powieści i niejaka zawiłość sytuacji sprawia, że ma się wrażenie, jakby samemu wzięło się właśnie grzybki i doznało dziwnej, skomplikowanej halucynacji. To naprawdę smutne, przerażające poniekąd i budzące wiele różnych emocji zakończenie, po którym czytelnik odkłada książkę i jeszcze przez chwilę rozmyśla nad tym, co się stało - jak to się wszystko zaczęło, jak się potoczyło, i jak skończyło.
Należy mieć na uwadze, że powieść porusza wbrew pozorom sporo ciężkich tematów, takich jak hipochondria, problemy "własnego ja" oraz samobójstwa - i bardzo dobrze, że ostrzega o tym przed zaczęciem lektury.
To powieść, która wnosi coś do życia czytelnika - niby lekko niczym piórko, a jednak stanowczo kłuje jak dudka i pozostawia po sobie ślad.
Jeśli chodzi o powieści z nalepką "bestseller", to zawsze podchodzę do nich z ogromnym dystansem - wielokrotnie natknęłam się na książki, które sprzedawały się w ogromnych nakładach, a były w mojej opinii po prostu żenujące.
Ale "Muchomory w cukrze" mogę polecić z czystym sumieniem i wiem, że będę o tej książce myślała ciepło za każdym razem, gdy powrócę do niej...
2022-12-22
2022-07-03
2022-03-07
Ciekawie napisana powieść, ale jeśli mam być szczera, to główny bohater jest nijaki. Przypomina bardzo słabą podróbę Geralta z Rivii, który non stop dostaje baty i w zasadzie przez niemal całą powieść co chwila zostaje ranny i koniec końców niewiele robi, wręcz przeciwnie - wiecznie jest przez kogoś ratowany.
Ale po za tym fabuła mi się podobała, styl też przyjemny.
Ciekawie napisana powieść, ale jeśli mam być szczera, to główny bohater jest nijaki. Przypomina bardzo słabą podróbę Geralta z Rivii, który non stop dostaje baty i w zasadzie przez niemal całą powieść co chwila zostaje ranny i koniec końców niewiele robi, wręcz przeciwnie - wiecznie jest przez kogoś ratowany.
Ale po za tym fabuła mi się podobała, styl też przyjemny.
2022-03-05
Jakkolwiek by to źle nie brzmiało, zawsze lubiłam tematykę IIWŚ. Ciężko mi było jednak dobrać dla siebie odpowiednie lektury do czytania.
"Bestia z Buchenwaldu" to chyba najciekawsza powieść dotycząca IIWŚ, jaką czytałam. Jest nie tylko połączeniem historii oraz opisu faktów, ale i swojego rodzaju biografią Ilse Koch, zbrodniarki niemieckiej.
Niezwykle podobało mi się to, że powieść opisywana była z jej perspektywy, jakby to ona sama pisała tę książkę. Natomiast sam styl autora sprawił, że historia Ilse Koch pochłonęła mnie bez reszty - byłam w stanie wyobrazić sobie, że opisywane przez pana Maxa Czornyja uczucia i emocje naprawdę należały do samej Ilse; mogłam bardzo dokładnie to sobie wyobrazić.
Sama powieść jest oczywiście przerażająca, zwłaszcza dlatego, iż oparta jest na faktach. Kiedy czytamy horror albo kryminał, w którym zbrodniarz torturuje swoją ofiarę, czujemy komfort, bo wiemy, że to fikcja - ale tutaj opisywane wydarzenia miały miejsce naprawdę i samo wyobrażanie sobie abażurów z ludzkiej skóry oraz wszystkiego tego, co opisywane było w książce - wprawia człowieka w dreszcz.
Autor nie szczędzi szczegółów, choć wierzę, że w niektórych momentach hamował się przy opisywaniu tych strasznych rzeczy. Jeśli ktoś ma słabe nerwy, to nie polecam czytać tej książki z uwagi na opisy stosowania przemocy wobec więźniów obozu. Niemniej lektura ta to uzupełnienie wiedzy na temat jednej z najbardziej okrutnych zbrodniarek tego świata.
Jakkolwiek by to źle nie brzmiało, zawsze lubiłam tematykę IIWŚ. Ciężko mi było jednak dobrać dla siebie odpowiednie lektury do czytania.
"Bestia z Buchenwaldu" to chyba najciekawsza powieść dotycząca IIWŚ, jaką czytałam. Jest nie tylko połączeniem historii oraz opisu faktów, ale i swojego rodzaju biografią Ilse Koch, zbrodniarki niemieckiej.
Niezwykle podobało mi się...
Nareszcie coś ciekawego. "Jaga" kompletnie mnie nie porwała i jedyne, co w niej doceniałam to słowiański klimat. "Gniewa" ma w końcu fabułę, ciekawe wątki, fajnie rozwinięte, przyjemni bohaterowie, cudowny słowiański klimat i (nareszcie) rzetelne opisy obrządków, sporą dawkę mitologii słowiańskiej - ma wszystko, czego mi brakowało w "Jadze". Aż miło było wrócić do tej serii.
Nareszcie coś ciekawego. "Jaga" kompletnie mnie nie porwała i jedyne, co w niej doceniałam to słowiański klimat. "Gniewa" ma w końcu fabułę, ciekawe wątki, fajnie rozwinięte, przyjemni bohaterowie, cudowny słowiański klimat i (nareszcie) rzetelne opisy obrządków, sporą dawkę mitologii słowiańskiej - ma wszystko, czego mi brakowało w "Jadze". Aż miło było wrócić do tej...
więcej Pokaż mimo to