Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Na książeczkę natrafiłam w bibliotece przez przypadek myśląc, że opowiada o chronologii dnia. Moja córa do tej pory ma problemy z wczoraj i jutro, więc pomyślałam, że może ktoś inny lepiej jej to wyjaśni. Okazało się, że trafiłam na dużo mądrzejszą książeczkę, która bardzo prostym dla dziecka językiem, przedstawia co dla rodziny jest najważniejsze. Wydaje się nam, że kupując miliony zabawek i nowe ubrania, rekompensujemy dziecku naszą nieobecność, a faktycznie rośnie nam na boku mały egoista, który nie potrafi się już z niczego cieszyć. Obserwując swoje dziecko wiemy, że żadna zabawka, która zresztą szybko się nudzi, nie powoduje takiego uśmiechu na twarzy dziecka, jak czas poświęcony na wspólnej zabawie czy spacerze na świeżym powietrzu. Zabawki nie zapewnią mu wsparcia, nie pochwalą, nie utulą do snu, do tego potrzebni są rodzice.
Naszej małej książeczka bardzo się podobała i ku zdziwieniu mojego męża 5-latka odpowiedziała na pytanie za milion w "Milionerach": Co według Kołakowskiego jest sklepieniem domu, w którym ludzki duch mieszka?" Teraz odpowiedź znacie i Wy. Zgadzam się z opiniami poprzedników, powinni ją przeczytać wszyscy dorośli. Polecam!

Na książeczkę natrafiłam w bibliotece przez przypadek myśląc, że opowiada o chronologii dnia. Moja córa do tej pory ma problemy z wczoraj i jutro, więc pomyślałam, że może ktoś inny lepiej jej to wyjaśni. Okazało się, że trafiłam na dużo mądrzejszą książeczkę, która bardzo prostym dla dziecka językiem, przedstawia co dla rodziny jest najważniejsze. Wydaje się nam, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zielony, sielski Wołyń… Zmęczonym wojenną zawieruchą Polakom wydawało się, że znaleźli spokojne miejsce do życia dla siebie i swoich dzieci. Budowali osady i uprawili ziemię wespół z innymi nacjami. W teoretycznej zgodzie, żyli wtedy obok siebie Polacy, Żydzi , Czesi i Ukraińcy Jednak gdy wybuchła wojna, okazało się jak wiele narosło między nimi: wrogości , żalu i pogardy. Doszło do bestialskiej zbrodni wynikającej z nienawiści, poniżenia i ogólnego przyzwolenia okolicznej ludności. Dokonano masakry na ludności cywilnej, sąsiadach Polakach, z którymi żyło się płot w płot i korzystało z tej samej studni. Zlikwidowano całe wioski, ich mieszkańców wytępiono jak robactwo z ukraińskiej ziemi.
Na szczęście znaleźli się również ludzie, Ukraińcy, Czesi czy zielonoświątkowcy, którzy z narażeniem własnego życia i członków własnej rodziny, przechowywali i przewozili w bezpieczne miejsca, ukrywających się Polaków. Dzięki nim wielu kresowian przeżyło, by nieść świadectwo i prawdę o tych tragicznych czasach. Niestety ci ludzie, „cisi bohaterowie”, byli wytykani palcami w swoich wioskach, jeszcze długo po zakończeniu wojny.
Może właśnie dzięki takim ludziom, udało się przeżyć rodzinie mojej sąsiadki, niestety tego już się nie dowiem. Starsza pani, która mieszkała już sama, czasami nas odwiedzała, żeby porozmawiać. Tylko raz wspomniała o „rzezi wołyńskiej”. Po siedemdziesięciu latach, trzęsły jej się ręce i miała łzy w oczach, gdy opowiadała jak wymordowali jej malutkie kuzynki. Dalej miała w sercu nienawiść i mówiła o Ukraińcach, że to źli ludzie, niemający nic na usprawiedliwienie swoich czynów.
Takie reportaże, przestrzegają nas przed tym, co może się wydarzyć w „środowiskach multikulti”, gdzie jedni na drugich patrzą z góry, są zarozumiali, dumni i źle traktują inne nacje. Czasy się zmieniają, ale nie ludzie.
Teraz biorę się za następną książkę, choć po takiej lekturze, każda będzie błaha.

Zielony, sielski Wołyń… Zmęczonym wojenną zawieruchą Polakom wydawało się, że znaleźli spokojne miejsce do życia dla siebie i swoich dzieci. Budowali osady i uprawili ziemię wespół z innymi nacjami. W teoretycznej zgodzie, żyli wtedy obok siebie Polacy, Żydzi , Czesi i Ukraińcy Jednak gdy wybuchła wojna, okazało się jak wiele narosło między nimi: wrogości , żalu i pogardy....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

O książce dowiedziałam się czytając autobiografię Duffa Mackagana, basisty z Guns n’ Roses. Pozwoliła mu ona przetrwać kryzysy detoksu i zwątpienia we własne siły. Zachęcona , postanowiłam zatopić się w opowieści o górach, która daje nadzieję i pokazuje nam niespotykaną chęć życia. Książka jest bardzo realistyczna i napisana językiem niezwykle plastycznym. Czytelnik razem z bohaterem przenosi się w niebezpieczne Andy i niezwyciężony, przepełniony młodzieńczą pasją staje z nim na szczycie. Potem rozgrywa się dramat. Współodczuwamy nieogarniony ból i cierpienie, które towarzyszy Joe w drodze powrotnej. Wyczerpany i odwodniony, czołgając się, próbuje dotrzeć do obozowiska. Właściwie jego los jest przesadzony, nie ma prawa przeżyć. Jednak czepia się niemożliwego, podąża za wewnętrznym głosem i ostatkiem sił kontynuuje morderczą walkę o życie.
W niewielkim odstępie czasu przeczytałam jeszcze jedną pozycję dotyczącą walki o przetrwanie w górach „Wszystko za Everest”. Jest ona zdecydowanie bardziej przygnębiająca, choć obie historie szarpią emocjami. Gorąco polecam.

O książce dowiedziałam się czytając autobiografię Duffa Mackagana, basisty z Guns n’ Roses. Pozwoliła mu ona przetrwać kryzysy detoksu i zwątpienia we własne siły. Zachęcona , postanowiłam zatopić się w opowieści o górach, która daje nadzieję i pokazuje nam niespotykaną chęć życia. Książka jest bardzo realistyczna i napisana językiem niezwykle plastycznym. Czytelnik razem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Czułam, że słabnę i być może jestem już bliska końca. Będąc w ogromnym niebezpieczeństwie, przestałam jednak odczuwać strach. Przeciwnie. Ogarnęło mnie wspaniałe poczucie bezgranicznej wolności.”
Wanda Rutkiewicz była niezwykle ambitną kobietą, zawsze gotową podjąć nawet największe ryzyko, by osiągnąć swój wytyczony cel. W życiu nieraz stanęła twarzą w twarz ze śmiercią, więc podchodziła do niej bez lęku, mając świadomość nieuchronnego.
Góry były jej wielką pasją, w nich czuła się wolna i bezpieczna. W przygotowywanie wypraw angażowała się bez reszty, od zbierania funduszy, po kompletowanie odzieży, śpiworów i jedzenia. Swoim czarującym uśmiechem, wszystko potrafiła załatwić. Początkowo w męskim świecie alpinizmu nie była brana na poważnie, a wręcz lekceważona. Wiedziała, że najlepsza kobieta alpinistka, nie będzie mogła konkurować z najlepszym mężczyzną alpinistą. Natomiast w jej słowniku nie było zwrotu: „nie dam rady”, więc jako pierwsza kobieta zdobyła K2 i jako pierwsza w Polsce, postawiła swoją stopę na Mont Evereście. Twierdziła: „ To, czy zostaniemy w pamięci potomnych, zależy w dużym stopniu od naszej pasji (…) Nie możemy wybierać tego sami, czy nas zapiszą, czy nie, trzeba działać.”
Czytałam kiedyś artykuł na temat ryzyka i sportów ekstremalnych. Ludzie uprawiający takie sporty, śmierć mają wpisaną w życiorys. Chcą się zajmować czymś, czego nie robią standardowo inni, aby zwrócić na siebie uwagę i być docenionym. Często w dzieciństwie narzekają na brak wsparcia i akceptacji. Chcą udowodnić rodzicom i bliskim, że są warci miłości . Tacy ludzie łatwo uzależniają się od adrenaliny, która w nadmiarze blokuje wydzielanie hormonu szczęścia, serotoniny. Nowe wyzwania przestają wtedy traktować jako zagrożenia i nie odczuwają strachu. Zastanawiają się. Jak daleko mogą się jeszcze posunąć? Ile mogą zaryzykować? Im więcej ekstremalnych doznań doświadczają, tym częściej ich pragną.
Czy taka była Wanda? Czy znalazła swoje szczęście? Polecam przeczytać książkę.

„Czułam, że słabnę i być może jestem już bliska końca. Będąc w ogromnym niebezpieczeństwie, przestałam jednak odczuwać strach. Przeciwnie. Ogarnęło mnie wspaniałe poczucie bezgranicznej wolności.”
Wanda Rutkiewicz była niezwykle ambitną kobietą, zawsze gotową podjąć nawet największe ryzyko, by osiągnąć swój wytyczony cel. W życiu nieraz stanęła twarzą w twarz ze śmiercią,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przeczytałyśmy już z córcią wszystkie książeczki o Florce i uważamy, że ta część jest zdecydowanie najlepsza. Podczas czytania zastanawiałam się, czy ktoś przypadkiem nie zamienił mojej pięciolatki w ryjówkę i nie opisał jej codziennych wybryków. Autorka w dowcipny i przystępny dla malucha sposób opisuje problemy, z którym nasze pociechy muszą sobie radzić. Dzieci uczą się np, że posiadania zwierzątka to także obowiązki oraz gdy pomagają nawet w malutkich rzeczach, to mogą ratować świat. Dowiadują się, że warto się dzielić i nie zawsze można wygrywać. Nasza córka razem z Florką uczyła się jeździć na rowerze i okazało się, że aby opanować nowe rzeczy potrzeba dużo wytrwałości i pracy.
Świetna, mądra książeczka dla mamy i córki. Uwielbiamy panią, pani Roksano.

Przeczytałyśmy już z córcią wszystkie książeczki o Florce i uważamy, że ta część jest zdecydowanie najlepsza. Podczas czytania zastanawiałam się, czy ktoś przypadkiem nie zamienił mojej pięciolatki w ryjówkę i nie opisał jej codziennych wybryków. Autorka w dowcipny i przystępny dla malucha sposób opisuje problemy, z którym nasze pociechy muszą sobie radzić. Dzieci uczą się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Każdy ma jakąś opowięść, każdy ukrywa swoją przeszłość, by siebie chronić, tylko niektórzy robią to skuteczniej niż inni".
Czy Niemcy też byli ofiarami systemu? Czy patrząc i pozwalając na śmierć dziesiątek tysięcy ludzi, można być niewinnym człowiekiem? Czy można żyć dalej bez wyrzutów sumienia, z liczbą tych ofiar na ramieniu? Czy siedząc gdzieś w ukryciu, też muszą się zmagać ze swoimi duchami z przeszłości, niezaznając spokoju?
W swojej książce Jodi Picoult podejmuje się kolejnego trudnego tematu-nazizmu. Z perspektywy młodego Niemca, przedstawia nam jak rosła w siłę idea nazizmu, a oczami żydowskiej dziewczynki pokazuje do czego doprowadziła.
Autorka, która jest znana z tego, że doskonale gra na emocjach czytelników, napisała kolejną znakomitą i poruszjącą opowieść. Warto przeczytać.

"Każdy ma jakąś opowięść, każdy ukrywa swoją przeszłość, by siebie chronić, tylko niektórzy robią to skuteczniej niż inni".
Czy Niemcy też byli ofiarami systemu? Czy patrząc i pozwalając na śmierć dziesiątek tysięcy ludzi, można być niewinnym człowiekiem? Czy można żyć dalej bez wyrzutów sumienia, z liczbą tych ofiar na ramieniu? Czy siedząc gdzieś w ukryciu, też muszą się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Poznajcie Cukierka sympatycznego i leniwego zwierzaka z rodziny kotowatych, który gdy trzeba to umie pokazać pazurki. Jedynie kogo się boi, to Maciuś mały syn właścicieli, który wiecznie go ciągnie za ogon. Nie ma przed nim dobrej kryjówki, jednak skarcony odpowiada:"Maciuś nie ciągnie! Maciek tylko trzyma! Kotek sam ciągnie!". Rozdziały pełne humoru i niespodzianek opisują życie rodziny z niesfornym kociakiem. Sprytny i łakomy Cukierek potrafi w pomysłowy sposób poradzić sobie z niepotrzebną (względem niego) dietą oraz pozbyć się niewygodnego dzwoneczka odstraszającego ptaki.
To nasze pierwsze spotkanie z tym bohaterem, ale na pewno sięgniemy po kolejne części.

Poznajcie Cukierka sympatycznego i leniwego zwierzaka z rodziny kotowatych, który gdy trzeba to umie pokazać pazurki. Jedynie kogo się boi, to Maciuś mały syn właścicieli, który wiecznie go ciągnie za ogon. Nie ma przed nim dobrej kryjówki, jednak skarcony odpowiada:"Maciuś nie ciągnie! Maciek tylko trzyma! Kotek sam ciągnie!". Rozdziały pełne humoru i niespodzianek opisują...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zwróciłam uwagę na tę książkę ze względu na tematykę obozową. Wiele się u nas mówi o zbrodniach popełnionych przez nazistów w czasie drugiej wojny światowej oraz o czystkach w obozach koncentracyjnych, natomiast o pogromie ludności cywilnej we wschodniej Azji przez armię japońską oraz o ich obozach jenieckich wiemy niewiele. Zważywszy na różnice kulturowe, japońskie społeczeństwo hołubiło sobie godność i uważali dostanie się w ręce wroga za największą hańbę. W większości przypadków woleli popełnić samobójstwo niż skalać dobre imię swoje i swojej rodziny. Dlatego więźniów umieszczonych w obozach uważali za pozbawionych godności i czerpali przyjemność z upokarzania ich. Wymuszano na nich nieludzkie posłuszeństwo, wykorzystywano do pracy ponad siły, głodzono i bito. W razie przegranej wojny planowano wymordować wszystkich jeńców przebywających w obozach. W obliczu skrajnie fizycznej udręki , strachu i cierpienia, zatraca się własną tożsamość i nadzieję, która w takich warunkach może utrzymać przy życiu.
Byli jednak tacy, którym się udało przetrwać. Jednym z nich był Luis Zamperini, buńczuczny i niepokorny lotnik, syn włoskich imigrantów. Od najmłodszy lat nie lubił być ograniczany, kradł, pił, bił się, a jego wybryki były znane na całe miasteczko. Brat postanowił okiełznać jego nieposkromiony temperament i został jego trenerem biegania. W bardzo krótkim czasie Luis zaczął odnosić sukcesy, a największym z nich był udział w igrzyskach olimpijskich w Berlinie. Jego wspaniale zapowiadającą się karierę przerwała wojna, wstąpił do armii i został bombardierem na Liberatorzach B-24D.
Nie będę streszczać dalszych części, tylko zachęcam was do przeczytania, bo naprawdę warto. Jest to historia o tym jak trudno jest ocalić własne człowieczeństwo, kiedy wszyscy dookoła udowadniają ci, że nic nie jesteś wart.

Zwróciłam uwagę na tę książkę ze względu na tematykę obozową. Wiele się u nas mówi o zbrodniach popełnionych przez nazistów w czasie drugiej wojny światowej oraz o czystkach w obozach koncentracyjnych, natomiast o pogromie ludności cywilnej we wschodniej Azji przez armię japońską oraz o ich obozach jenieckich wiemy niewiele. Zważywszy na różnice kulturowe, japońskie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Co za piękna historia, magnetyzuje od pierwszych stron i wciąga nas w świat słowiańskich wierzeń i ludowych przesadów. Przywołuje strzygi, upiory i utopce, aby ocalić je od zapomnienia.
Akcja toczy się w małej osadzie Capówka, przedstawionej w ponury i naturalistyczny sposób. Mieszkańcy każdej z chałup ukrywają przeraźliwe tajemnice, które materializują się w postaci tytułowych „spiekłoduchów”. Temu całemu złu czoło może stawić tylko ona, stara Słaboniowa, staruszka, która w życiu niejedno już widziała. „Jak ja była młoda, to zmory, strzygi i upiory pospołu z nami na tym świecie i nikomu to dziwne nie było”. Tylko ona, ni to czarownica, ni to zielarka, żyjąca w zgodzie z naturą i z samym sobą, potrafi poradzić sobie z nadprzyrodzonym, pozbyć się złych mar i przywrócić spokój we wsi. Jednak z jednym poradzić sobie nie może, z nieuchronnie zbliżającą się nowoczesnością, która wygrywa walkę z tradycją.
Uważam, że jest to książka nie tylko dla miłośników fantastyki, ale osoby, które lubią bajkowy i mistyczny klimat, również urzeknie ta opowieść.

Co za piękna historia, magnetyzuje od pierwszych stron i wciąga nas w świat słowiańskich wierzeń i ludowych przesadów. Przywołuje strzygi, upiory i utopce, aby ocalić je od zapomnienia.
Akcja toczy się w małej osadzie Capówka, przedstawionej w ponury i naturalistyczny sposób. Mieszkańcy każdej z chałup ukrywają przeraźliwe tajemnice, które materializują się w postaci...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Po książkę „Moja siostra Rosa” sięgnęłam skuszona pozytywnymi opiniami na „LC”. Pomysł autorka miała dobry, obsadzić małą dziewczynkę w roli pozbawionej empatii psychopatki. Trochę nie wiem czy mam książkę traktować jako powieść grozy, czy obyczajówkę psychologiczną. Dla mnie wcale nie była straszna, tylko przegadana, a wątki psychologiczne potraktowane bardzo pobieżnie i mocno naciągane. Jest to powieść dla młodzieży, więc może miałam za duże wymagania.

Po książkę „Moja siostra Rosa” sięgnęłam skuszona pozytywnymi opiniami na „LC”. Pomysł autorka miała dobry, obsadzić małą dziewczynkę w roli pozbawionej empatii psychopatki. Trochę nie wiem czy mam książkę traktować jako powieść grozy, czy obyczajówkę psychologiczną. Dla mnie wcale nie była straszna, tylko przegadana, a wątki psychologiczne potraktowane bardzo pobieżnie i...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ale ja tak chcę! Krystyna Lipka-Sztarbałło, Beata Ostrowicka
Ocena 6,9
Ale ja tak chcę! Krystyna Lipka-Szta...

Na półkach: , ,

Książkę „Ale ja tak chcę” posiadamy w naszej domowej biblioteczce i raz po raz sięgamy po nią, aby przypomnieć naszemu maluchowi, że nie zawsze warto upierać się przy swoim, a świat nie kręci się tylko wokół niego. Książka jest bardzo mądra i wzruszająca. Opowiada o tym, jak ciężko komuś nowemu odnaleźć się w grupie. Uczy dziecko tolerancji i otwarcia na odmienność. Pozwala zrozumieć, że nie wolno odrzucać nikogo tylko dlatego że jest inny i zastanowić się nad tym, dlaczego nie chce być taki jak my. Uświadamia dzieciom, że postępowanie według zasady „ale ja tak chcę”, nie zawsze jest właściwe, a wręcz przeciwnie może być krzywdzące dla innych.

Książkę „Ale ja tak chcę” posiadamy w naszej domowej biblioteczce i raz po raz sięgamy po nią, aby przypomnieć naszemu maluchowi, że nie zawsze warto upierać się przy swoim, a świat nie kręci się tylko wokół niego. Książka jest bardzo mądra i wzruszająca. Opowiada o tym, jak ciężko komuś nowemu odnaleźć się w grupie. Uczy dziecko tolerancji i otwarcia na odmienność....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Autobiografia Trevora Noah: „Nielegalny. Moje dzieciństwo w RPA” według mnie dotyczy dwóch spraw. Opowiada o niezwyklej więzi pomiędzy matką i synem oraz o poszukiwaniu własnej tożsamości. Trevor był owocem nielegalnego, w czasach apartheidu, związku białego szwajcara i czarnej mieszkanki RPA z plemienia Khosa. Wychowywała go matka, z którą jednak nie mógł pokazywać się na ulicy. Mieszane dzieci były odbierane i trafiały do sierocińca, więc chłopiec siedział zamknięty w domu babci, ukrywany przed sąsiadami i policją. „Nie cierpiałem z powodu braku towarzystwa-dobrze znosiłem samotność. (…) Żyłem w swojej głowie. Nadal żyję w swojej głowie. (…) Muszę sobie przypominać, że powinienem pobyć z ludźmi.” Matka Trevora była bardzo sprytną i mądrą kobietą. Nauczyła chłopca porozumiewać się wieloma językami aby mógł sobie poradzić w skomplikowanym, niebezpiecznym i wielokulturowym afrykańskim środowisku. „Zadając sobie trud mówienia w czyimś języku, nawet jeżeli znacie tylko parę wyrażeń, mówicie tej osobie: rozumiem, że masz kulturę i tożsamość odrębną od mojej. Widzę w tobie człowieka.” Jeżeli był zmuszany do wyborów, zawsze wybierał czerń, bo to że miał białego ojca i potrafił porozumieć się z białymi dziećmi to nie oznaczało, że był jednym z nich. Jednak przez otaczający go świat uważany był zawsze za kolorowego. „ Możecie sobie teraz wyobrazić w jakiej dziwnej znalazłem się sytuacji. Byłem mieszańcem, ale nie kolorowym – w każdym razie nie w sensie kulturowym. Wyglądałem na kolorowego, ale moja tożsamość nie była związana z tymi ludźmi, ani genetycznie, ani w żaden inny sposób. Postrzegano mnie jako kolorowego, który nie chce być kolorowy”.
Historia wciąga od pierwszej strony. Pokazuje niezłomność i upór matka Trevora, która potrafiła przeciwstawić się obowiązującemu systemowi i wiele zaryzykować aby syn ukończył dobre szkoły. Chciała dać mu możliwości na lepsze życie. Czy się udało? Książka jest świadectwem.

Autobiografia Trevora Noah: „Nielegalny. Moje dzieciństwo w RPA” według mnie dotyczy dwóch spraw. Opowiada o niezwyklej więzi pomiędzy matką i synem oraz o poszukiwaniu własnej tożsamości. Trevor był owocem nielegalnego, w czasach apartheidu, związku białego szwajcara i czarnej mieszkanki RPA z plemienia Khosa. Wychowywała go matka, z którą jednak nie mógł pokazywać się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jeżeli ze swoim maluchem zamierzacie zacząć przygodę z książkami pani Renaty Piątkowskiej, to zdecydowanie na początek polecam historię „Ciekawe co będzie jutro?”. Jest to zbiór przezabawnych i interesujących opowiadań, o małej dziewczynce imieniem Rozalka. Jak na przedszkolaka przystało, jej głowa jest pełna fantastycznych (według niej) pomysłów, przez które co rusz wpada w tarapaty. Znakomite historie o zabawie w chowanego, dogoterapii, czy odwiedzinach u niemowlaka, przyprawiły o ból brzucha (oczywiście ze śmiechu) niejedną osobę w naszym domu. A po komentarzu Rozalki o mgle: „Gdybym miała taką mglę w pokoju, to mama nie widziałaby bałaganu i nie musiałabym sprzątać”, tylko spojrzałam na minę mojej córci i już wiedziałam, że zgadza się Rozalką w 100%. Polecamy tę lekturę szczególnie dla dziewczynek, które w Rozalce doszukają się trochę siebie.
W tej książeczce moja córka pierwszy raz zobaczyła autograf i zapytała się mnie „czemu ona jest tak popisana, przecież nie można niszczyć książek z biblioteki?.”

Jeżeli ze swoim maluchem zamierzacie zacząć przygodę z książkami pani Renaty Piątkowskiej, to zdecydowanie na początek polecam historię „Ciekawe co będzie jutro?”. Jest to zbiór przezabawnych i interesujących opowiadań, o małej dziewczynce imieniem Rozalka. Jak na przedszkolaka przystało, jej głowa jest pełna fantastycznych (według niej) pomysłów, przez które co rusz wpada...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Przeczytałam już kilka książek na temat autyzmu, ale wszystkie były powieściami obyczajowymi. Książka „Uwięziony umysł” zainteresowała mnie, ponieważ jest pozycją naukową, napisaną przez lekarza, opisującego przypadki swoich pacjentów. Człowiek, który od kilkudziesięciu lat zajmuje się tematyką autyzmu, w swoich historiach przybliża nam światy, w których ci ludzie funkcjonują oraz problemy z jakimi się zmagają. Przedstawia nam wielką miłość i determinację rodziców, którzy również są zagubieni i szukają najlepszych dróg dotarcia do dziecka oraz odpowiedzi „dlaczego on\ona?” W książce nie znajdziemy konkretnych przyczyn występowania autyzmu, choć pojawia się kilka hipotez. Polecam ją dla osób zainteresowanych temat autyzmu. Bardzo poruszające historie np. trojaczków z autyzmem albo rumuńskiej, adoptowanej dziewczynki.

Przeczytałam już kilka książek na temat autyzmu, ale wszystkie były powieściami obyczajowymi. Książka „Uwięziony umysł” zainteresowała mnie, ponieważ jest pozycją naukową, napisaną przez lekarza, opisującego przypadki swoich pacjentów. Człowiek, który od kilkudziesięciu lat zajmuje się tematyką autyzmu, w swoich historiach przybliża nam światy, w których ci ludzie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Po książkę „Mężczyzna imieniem Ove” sięgnęłam zachęcona wysokimi ocenami użytkowników serwisu LC. Wypożyczona z biblioteki, odleżała swoje na półce, bo przyznam szczerze nie byłam do niej przekonana. Co może być ciekawego w „historii prawie 60-letniego, odizolowanego od otoczenia mężczyzny imieniem Ove”. Bije się w piersi i przepraszam jak mogłam tak myśleć. To wspaniała historia o miłości, samotności, bólu i rozczarowaniu, a także o otwarciu się na innych, zrozumieniu i empatii. Pewnie i w naszym otoczeniu znajdziemy takich „dziwaków”, z których każdy ma swoją słodko-gorzką historię. Wystarczy, więc na chwilę przystanąć i wykazać odrobinę zainteresowania, a osoba samotna może odnaleźć jeszcze swój cel (sens) w życiu, który już dawno utraciła. Bardzo polecam tę książkę dla młodszych i starszych czytelników.

Po książkę „Mężczyzna imieniem Ove” sięgnęłam zachęcona wysokimi ocenami użytkowników serwisu LC. Wypożyczona z biblioteki, odleżała swoje na półce, bo przyznam szczerze nie byłam do niej przekonana. Co może być ciekawego w „historii prawie 60-letniego, odizolowanego od otoczenia mężczyzny imieniem Ove”. Bije się w piersi i przepraszam jak mogłam tak myśleć. To wspaniała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Wszystko co robiłam, miało ich odciągnąć od wojny i wszystko co zrobiłam, ich do niej popchnęło”.
„Wszystkie wojny Lary” są opowieścią o cierpieniu i bezsilności wielu muzułmańskich matek, które nie mogą nic zrobić, aby uchronić swoje dzieci przed zagładą, wyruszeniem na „świętą wojnę”. Przez lata wyobcowania i poszukiwania własnej tożsamości, niedocenieni przez Europejczyków, młodzi mężczyźni, ulegają złudnym obietnicą lepszego życia u boku chorych fanatyków. W końcu znajdują cel. Dżihad to dla nich największe bohaterstwo, męczeństwo i sprawiedliwość. Będą żyć i ginąć w chwale. Czują się w końcu ważni i szanowani. A ich żony, matki. Pozostają same pogrążone w bólu i rozpaczy, bez przekonania, że jeszcze kiedyś zobaczą ich żywych.
Historia daje do myślenia, ale czy daje nadzieję na zmiany?

„Wszystko co robiłam, miało ich odciągnąć od wojny i wszystko co zrobiłam, ich do niej popchnęło”.
„Wszystkie wojny Lary” są opowieścią o cierpieniu i bezsilności wielu muzułmańskich matek, które nie mogą nic zrobić, aby uchronić swoje dzieci przed zagładą, wyruszeniem na „świętą wojnę”. Przez lata wyobcowania i poszukiwania własnej tożsamości, niedocenieni przez...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wieloryb Marcin Bruchnalski, Renata Piątkowska
Ocena 6,6
Wieloryb Marcin Bruchnalski,...

Na półkach: , ,

Zawsze z córką chętnie sięgamy po książki Pani Renaty Piątkowskiej, która należy do naszych ulubionych pisarek. Nastawiałyśmy się na historię z morałem, ale przedstawioną w humorystyczny i przystępny dla małego dziecka sposób. I nie zawiodłyśmy się. Opowiadania o przygodach Julki zwanej "wielorybem" pozwalają dziecku zrozumieć i zaakceptować odmienność, radzić sobie z własnymi kompleksami oraz ze złośliwymi rówieśnikami. Pokazują, że aby być szczęśliwym, nie trzeba mieć figury modelki, a ciekawe zainteresowania i pasje.

Zawsze z córką chętnie sięgamy po książki Pani Renaty Piątkowskiej, która należy do naszych ulubionych pisarek. Nastawiałyśmy się na historię z morałem, ale przedstawioną w humorystyczny i przystępny dla małego dziecka sposób. I nie zawiodłyśmy się. Opowiadania o przygodach Julki zwanej "wielorybem" pozwalają dziecku zrozumieć i zaakceptować odmienność, radzić sobie z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po książkę „Pluk z wieżyczki” sięgnęłyśmy po przeczytaniu cudownej serii opowiadań „Julek i Julka”. Tytułowa wieżyczka jest miejscem akcji, gdzie cała historia się rozpoczyna i gdzie mały chłopiec wprowadza się, dzięki pomocy pewnej gadatliwej gołębicy. Chłopiec już po chwili zaprzyjaźnia się z mieszkańcami wieżyczkowa, a przede wszystkim ze zwierzętami mieszkającymi w okolicy. Bez namysłu pomaga im wyjść cało z niejednej opresji i zmierzyć się ze światem ludzi, w którym nie wszyscy są im przychylni. Nie zważając na własne lęki, wyrusza w samotną podróż, aby uratować od zagłady, pobliski Ogród Turkawek. Pomimo, że książka jest dość gruba, jak dla małego dziecka, to czyta się ją wyśmienicie. Zwięźle, ale ciekawie skonstruowane rozdziały oraz barwni bohaterowie, od razu w wyobraźni, przenoszą dziecko do krainy przygód Pluka. Pani Czyścicka budzi postrach zarówno u sąsiadów, jak i u małych czytelników. Polecamy tę książkę, ponieważ uczy dziecko, że warto pomagać, zarówno ludziom jaki i zwierzętom i nie przechodzić obojętnie obok tych, którym dzieje się krzywda.

Po książkę „Pluk z wieżyczki” sięgnęłyśmy po przeczytaniu cudownej serii opowiadań „Julek i Julka”. Tytułowa wieżyczka jest miejscem akcji, gdzie cała historia się rozpoczyna i gdzie mały chłopiec wprowadza się, dzięki pomocy pewnej gadatliwej gołębicy. Chłopiec już po chwili zaprzyjaźnia się z mieszkańcami wieżyczkowa, a przede wszystkim ze zwierzętami mieszkającymi w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę „Laura i niebieski pociąg” kupiłam dla 2-letniej córki, która bardzo lubiła historie o pociągach. Jednak już przy pierwszym rozdziale wiedziałam jak bardzo się pomyliłam. Oczywiście w książeczce występuje tytułowy niebieski pociąg, ale to nie jest opowieść o nim, ale o dziewczynce imieniem Laura. Laura sprawia tyle kłopotów co każdy typowy maluch : nie chce jeść, nie chce iść spać, gdy jej każą, nie chce dzielić się zabawkami i jest zazdrosna o swoją młodszą siostrę. Cały czas kaprysi i ma w nosie rady rodziców. Dopiero gdy pojawia się konduktor Sen i wraz z nim wyrusza w podróż (-że), zaczyna rozumieć, że czasami warto posłuchać rodziców i zmienić swoje zachowanie. Nam ta książeczka niezbyt przypadła do gustu. Historie w niej przedstawione, mogą bardziej wystraszyć małe dziecko niż czegoś nauczyć. Córka najbardziej się bała rozdziału „Laura, niebieski pociąg i Kraina Niejadków”. Ilustracje też nie zachęcają. No cóż, ale to nasza subiektywna opinia.

Książkę „Laura i niebieski pociąg” kupiłam dla 2-letniej córki, która bardzo lubiła historie o pociągach. Jednak już przy pierwszym rozdziale wiedziałam jak bardzo się pomyliłam. Oczywiście w książeczce występuje tytułowy niebieski pociąg, ale to nie jest opowieść o nim, ale o dziewczynce imieniem Laura. Laura sprawia tyle kłopotów co każdy typowy maluch : nie chce jeść,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To jedna z najbardziej dowcipnych książek dla dzieci jakie czytałam z moją córką. Opowiada o chłopcu i jego siostrze Klarze, która jako starsza udziela mu rad, nie zawsze rozsądnych, z czego wynika mnóstwo zabawnych sytuacji. Pomimo moich obaw, że moja córka będzie próbowała naśladować niesforne dzieciaki, nie chodzi mi o przefarbowanie psa czy tresurę pcheł, lub kąpiel w cebuli, bo to już hardcore, ale zabawa w duchy, czy w fryzjera, każdemu maluchowi takie psikusy mogą przyjść do głowy. Na szczęście dzieci są mądrzejsze niż nam się zdaje i książeczkę również traktują z przymrużeniem oka. Kupiłam ją przypadkiem, jak córka była malutka, ale często do niej wracamy i polecamy znajomym. A oni czy mają dzieci w wieku cztery lata, czy osiem, pytają się nas o kolejne części tych przygód dwóch małych psotników.

To jedna z najbardziej dowcipnych książek dla dzieci jakie czytałam z moją córką. Opowiada o chłopcu i jego siostrze Klarze, która jako starsza udziela mu rad, nie zawsze rozsądnych, z czego wynika mnóstwo zabawnych sytuacji. Pomimo moich obaw, że moja córka będzie próbowała naśladować niesforne dzieciaki, nie chodzi mi o przefarbowanie psa czy tresurę pcheł, lub kąpiel w...

więcej Pokaż mimo to