rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Okay, opowiem Wam historię, jak przez przypadek natknęłam się na historię którą czytałam 8 (!!) lat temu, jeszcze w gimnazjum, wypożyczoną z biblioteki miejskiej (również przez przypadek xd - polski tytuł to "Ciemność przed świtem" i jest tylko pierwszy tom przetłumaczony)
biorąc pod uwagę, z jakim teraz tekstem pracuję, czytam wszystko jak leci z wampirami, więc się mega ucieszyłam, że w czeluściach czytnika wygrzebałam ebooka z nimi, którego jeszcze nie czytałam - tylko że to była druga część. I się zastanawiam, a halo, gdzie mam pierwszą? Także popełniłam jej zakup w ciągu ułamka sekundy (w oryginale) i zaczęłam czytać niczego nie świadoma.
Czytam, czytam prolog i mam istne deja vu. Jakby... co jest?
Dochodzę do pierwszego rozdziału, bohaterka ma na imię Dawn... miasto otoczone murem przed wampirami. I tak sobie myślę: "Kurde, jeśli tu będzie TA scena w kinie, na koniec się coś zesra mocno, a ten fajny typ będzie mieć na imię Vincent albo Victor, to ja chyba świętego Graala odnalazłam!"
Kończę pierwszy rozdział, Dawn jest delegatką Denver w sprawach ludzko-wampirowych (wampirzych?), by rodzina starych (czy tam Stara Rodzina) wampirów sprawująca tak jakby władzę nad miastem była szczęśliwa, że mają odpowiednie dostawy krwi od dawców z miasta. Mamy jej przyjaciółkę Tegan (która swoją drogą w drugiej części razem z Faith to taki mood, że o nie wiem xd), z którą wybrała się na imprezę blisko muru. Wiecie jak typowe 17 latki. Tegan w międzyczasie odurzono, więc dziewczęta zabrały się stamtąd do trambambaja. Okazuje się, że są tam wampiry i noszenie kołka przy sobie na niewiele się zdaje Dawn. (A, może zapomniałam wspomnieć, że Dawn jest po uszy zakochana w Michaelu, swoim przyjacielu z dzieciństwa i tworzą szczęśliwą parę *ekhu* do czasu).
Szczęście chciało, ze wampiry zostają zabite (Lessers to chyba będą po prostu niższe wampiry) przez nieznajomego, który zabiera dziewczyny w bezpieczne miejsce... do kina!
Koniec historii. Znaczy mojej bawienia się w Indiana Jonesa. Bo to była TA książka, przez którą tyle tygodni nie mogłam spać, bo nie umiałam wtedy zbytnio angielskiego, a na drugi tom się nie zapowiadało, a do tego historia kończy się w takim momencie, że aż nie wypada. (chociaż ja tego Z PEWNOŚCIĄ nie powinnam mówić xd - kto wie, ten wie)
Wybawiciel to Victor (także z pamięcią jednak nie tak źle) i wiecie co? Victor Valentine jest w mojej topce książkowych chłopaków. Był, jest i myślę, że jeszcze na trochę się tam utrzyma. Uwielbiam typa, aczkolwiek w 3 tomie mi nieco podpadł, ale o tym innym razem.
Dawn można zarzucić, że to taka typowa Mary Sujka, ale mi aż tak nie przeszkadzała, bo historia jest taka napakowana akcją oraz zwrotami akcji (kilka poważniejszych można się domyślić, ale i tak sprawiały ogromną radochę!). Chyba świadczy o tym najlepiej fakt, że z cała trylogia uporałam się w 2,5 dnia.
Także przez książkę się dosłownie płynie i świetnie się przy niej bawiłam, jeśli ktoś potrzebował odmóżdżacza z wampirami oraz dystopią.

Okay, opowiem Wam historię, jak przez przypadek natknęłam się na historię którą czytałam 8 (!!) lat temu, jeszcze w gimnazjum, wypożyczoną z biblioteki miejskiej (również przez przypadek xd - polski tytuł to "Ciemność przed świtem" i jest tylko pierwszy tom przetłumaczony)
biorąc pod uwagę, z jakim teraz tekstem pracuję, czytam wszystko jak leci z wampirami, więc się mega...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

4,5/5
Kurde, ale mi się to podobało!
Jeśli kiedykolwiek mielibyście wątpliwości, czy przeczytać jakąkolwiek książkę od Moni, przypomnijcie sobie me słowa, że ja do niej to na kurs kreowania postaci bym się zapisała. OBOWIĄZKOWO! A jeśli już koreańskie klimaty są bliższe Waszemu sercu, to ja nie wiem, co Wy tu jeszcze robicie, zamiast czytać Złoty Bilet.

Nie będę absolutnie streszczać fabuły, bo bardzo bym jej zaszkodziła, zwłaszcza że nie wiadomo, kto ów Złoty Bilet dostanie, by spotkać się z najbardziej rozchwytywanym idolem Korei. I jeśli jesteśmy już przy temacie idola… Lim Joon chyba próbuje mi się wcisnąć do czołówki książkowych chłopaków. Typ jest przystojny, bajecznie szarmancki, a przy tym ma nieco niewyparzony język + gra na pianie. A wobec naszej głównej bohaterki PRZEuroczy, dlatego raduję się, że drugi tom już niedługo się pojawi, bo zakończenie pierwszego w takim momencie… no wiecie co?
Oprócz Joona bardzo polubiłam główną bohaterkę (której imienia również nie podam, bo przynajmniej ja na początku myślałam, że będzie chodzić o kogoś innego xd). Ogólnie uwielbiam jej gust muzyki klasycznej, bo strasznie mi mojego brata w tym przypominała. I podziwiam jej poświęcenie się dla dobra reszty rodziny, więc trzymam naprawdę mocno kciuki, by dostać na koniec hppily-ever-after.
Jeszcze jedna sprawa, czymże byłaby najlepsza kdrama bez wątku jakiejś tajemnicy oraz niepewności? Akurat w tym wypadku czarne chmury zbierają się od początku nad Lim Joonem za coś, co stało się wiele lat wcześniej i te informacje mogą eksplodować w każdej chwili. W ogóle osoba odpowiedzialna za szantaż Joona? Myślałam, że szczęka mi spadła do piwnicy. (A problem w tym, że ja nie mam piwnicy XD)

Chyba jedynym minusem względem tej lektury są moje osobiste preferencje i moja dziurawa pamięć. Postaci było naprawdę sporo, a ja ostatnio wybiłam się nieco z rytmu kpopu i kdram, więc może dlatego tak siermiężnie mi szło dopasowywanie imion i nazwisk do postaci, które się tak od siebie znacząco różniły charakterami, że człowiek aż wiedział, że coś poknocił z imieniem, bo np. Nova to nie Hyeri (sorki za to!). I druga drobnostka to to, że Puchatek (czyli ja!) domagał się więcej Lim Joona, a często w nagrodę zamiast miodku (właśnie Joona) dostawał rozdział, bądź przynajmniej jego część, o młodszym bracie Minseo albo dłuższą zmiankę o Novie.

Recenzja dzięki współpracy barterowej z wydawnictwem @niepowiem_wydawnictwo

4,5/5
Kurde, ale mi się to podobało!
Jeśli kiedykolwiek mielibyście wątpliwości, czy przeczytać jakąkolwiek książkę od Moni, przypomnijcie sobie me słowa, że ja do niej to na kurs kreowania postaci bym się zapisała. OBOWIĄZKOWO! A jeśli już koreańskie klimaty są bliższe Waszemu sercu, to ja nie wiem, co Wy tu jeszcze robicie, zamiast czytać Złoty Bilet.

Nie będę absolutnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

osoby, które dały tej książce ocenę od 8 w górę, chyba powinny pójść się leczyć, aby się potem nie dziwić, że kultura gwałtu w naszym kraju istnieje, skoro kobiety w TAKICH sytuacjach nie widzą nic złego i nie jest to dla nich żaden red flag

osoby, które dały tej książce ocenę od 8 w górę, chyba powinny pójść się leczyć, aby się potem nie dziwić, że kultura gwałtu w naszym kraju istnieje, skoro kobiety w TAKICH sytuacjach nie widzą nic złego i nie jest to dla nich żaden red flag

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po pierwsze, chcę powiedzieć, że dawno się tak dobrze nie bawiłam, ani nie przeżywałam tak mocno książki.
Oczywiście, są utarte schematy, klisze, czy oklepane motywy, ale miło się czyta. Autorka ma świetny styl, przez co książkę się praktycznie połyka, a Grace można tylko pokochać, co mi się rzadko zdarza przy głównych bohaterkach. O Jaxonie nie będę nic mówić, bo musiałabym mu dedykować cały felieton "ochów i achów".
Byłam 10 lat temu ogromną fanką Zmierzchu, wampirów czy Pamiętników i zaczęłam czytać Crave przez sentyment i owszem, początek brzmi trochę jak odświeżona wersja Zmierzchu, ale zdecydowanie lepsza!

Po pierwsze, chcę powiedzieć, że dawno się tak dobrze nie bawiłam, ani nie przeżywałam tak mocno książki.
Oczywiście, są utarte schematy, klisze, czy oklepane motywy, ale miło się czyta. Autorka ma świetny styl, przez co książkę się praktycznie połyka, a Grace można tylko pokochać, co mi się rzadko zdarza przy głównych bohaterkach. O Jaxonie nie będę nic mówić, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli pokochaliście Królewnę Śnieżkę i Łowcę, to z pewnością nie przejdziecie obojętnie obok historii Jahtra oraz Eillen.

Jeśli pokochaliście Królewnę Śnieżkę i Łowcę, to z pewnością nie przejdziecie obojętnie obok historii Jahtra oraz Eillen.

Pokaż mimo to


Na półkach:

ja się jeszcze pytam, dlaczego nikt w Polsce, która jest takim ciemnogrodem jeśli chodzi o traktowanie kobiet i kulturę gwałtu, jeszcze nie wydał tej książki?!

Przestańcie wydawać cholerne erotyki, które gloryfikują mizoginię oraz uległość kobiet, a wydajcie jedną porządną książkę!

ja się jeszcze pytam, dlaczego nikt w Polsce, która jest takim ciemnogrodem jeśli chodzi o traktowanie kobiet i kulturę gwałtu, jeszcze nie wydał tej książki?!

Przestańcie wydawać cholerne erotyki, które gloryfikują mizoginię oraz uległość kobiet, a wydajcie jedną porządną książkę!

Pokaż mimo to


Na półkach:

2,5/5
Początek był bardzo dobry i również zgrabny językowo. Yeva miała swoje wady i zalety, ale zdawała się być siną babką, która wie, czego chce od życia. Problemy się zaczęły, gdy pojawił się Solmir (którego z miejsca polubiłam, sprawiał wrażenie ciepłego człowieka i takim właściwie był do końca, jak i lojalnym). Odnośnie decyzji Yevy w sprawie Solmira biłam się książką po głowie, że czego ona oczekuje najpierw od człowieka (jakich cudów), a potem co tak szybko się jej odmieniło...
Początek spotkania z Bestią był udany, bawiła mnie w tym momencie nagła naiwność bohaterki, która po trzymaniu go za futrzaste ramie pomyślała... a pewnie pies. XD
W ogóle, po przeczytaniu tego retellingu walnęło mnie, jak Piękna i Bestia jest teoretycznie toksyczną bajką. Laska zakochuje się w potworze, który ją porwał i więził na jakimś zadupiu (syndrom, ekhuekhu, sztokholmski), by potem okazać się wspaniałym księciem o złotym sercu. A to że ludziom kuku robił na przestrzeni lat to już się zapomniało?
No i właśnie dokładnie tak było na początku znajomości Yevy (Beauty zwaną przez Bestię) oraz Bestii. Nawet jak już się dowiedziała, kto ja porwał, to dalej naiwnie nie robiła nic, mimo że wcześniej przed Solmirem kozaczyła, jaką to ona twardą babką jest i nikogo nie potrzebuje, i jak to ona umie świetnie polować.
Zakończenie takie... meh. Nie będę go spoilerować, ale może się komuś spodoba. Na pewno styl autorki i sposób opowiadania historii (oraz siostry Yevy z Solmirem) ratowali historię.

2,5/5
Początek był bardzo dobry i również zgrabny językowo. Yeva miała swoje wady i zalety, ale zdawała się być siną babką, która wie, czego chce od życia. Problemy się zaczęły, gdy pojawił się Solmir (którego z miejsca polubiłam, sprawiał wrażenie ciepłego człowieka i takim właściwie był do końca, jak i lojalnym). Odnośnie decyzji Yevy w sprawie Solmira biłam się książką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

DNF. 50%
Z tą pozycją mam dwa główne problemy.

1. Książka reklamowana jest, że jest inna niż wszystkie. Ja tego nie zauważyłam, owszem temat przewodni i główna oś fabularna są czymś nowszym, ale wciąż kręcimy się jednak głównie koło "bezpiecznych" schematów YA. Mar nie mogłam znieść, była za infantylna, zbyt naiwna. Czasem pukałam się w głowę, jak widziałam jej drogę rozumowania. Halo, halo, laska no nie.
Artel jakoś ratował sprawę (dlatego mamy 3)

Jako przerywnik powiem, że od dawna obserwuję autorkę okładki (rinrindaishi) i jej praca jak zawsze jest fenomenalna (za to ogromny plus), ale żałuję tylko, że jako okładkowa sroka, dałam się namówić okładką, a ponownie ogromnie zawieść na treści książek od WNY.

2. CTC napisany jest przez nastolatkę dla nastolatków - i ten punkt ogromnie widać w prowadzeniu fabuły i konstrukcji bohaterów. Nie wiem, na ile redakcja i korekta pracowała z tekstem, by wyglądał, jak wygląda, ale dla mnie książka od 17 latki to "no go". Nie jestem w stanie utożsamić się z bohaterami ani trochę. Autorka jest młodziutką osobą, która ma jeszcze całe życie, by zdobyć doświadczenie i uczyć się, więc mogę jej tylko życzyć szczęścia i by dalej się rozwijała, bo może kolejne jej prace będą lepsze.

DNF. 50%
Z tą pozycją mam dwa główne problemy.

1. Książka reklamowana jest, że jest inna niż wszystkie. Ja tego nie zauważyłam, owszem temat przewodni i główna oś fabularna są czymś nowszym, ale wciąż kręcimy się jednak głównie koło "bezpiecznych" schematów YA. Mar nie mogłam znieść, była za infantylna, zbyt naiwna. Czasem pukałam się w głowę, jak widziałam jej drogę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

I tak pewnie nie zrobi różnicy wśród psychofanek xd

I tak pewnie nie zrobi różnicy wśród psychofanek xd

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Już od dawna nie czytałam tak przyjemnie napisanej oraz tak mocno chwytającej za serce książki. Przez niemal cała lekturę miałam gulę w gardle, współczując bohaterom w ich gorzkim życiu, które powoli stawało się coraz słodsze.
Monika opisuje genialnie nawet proste czynności, a tematykę jeździecką poprowadziła tak profesjonalnie, że sama mam teraz ochotę wybrać się do stajni i spędzić w niej długie godziny.
Nie mam żadnych zastrzeżeń, co do tego arcydzieła, którego nie da się nie przeczytać na raz ;)

Już od dawna nie czytałam tak przyjemnie napisanej oraz tak mocno chwytającej za serce książki. Przez niemal cała lekturę miałam gulę w gardle, współczując bohaterom w ich gorzkim życiu, które powoli stawało się coraz słodsze.
Monika opisuje genialnie nawet proste czynności, a tematykę jeździecką poprowadziła tak profesjonalnie, że sama mam teraz ochotę wybrać się do stajni...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem zachwyconą ilością nowych spraw, które w tej części wyszły na jaw. Wspólna przeszłość Aarona i Elli oraz ich wielokrotne spotkania, które doprowadzały Andersona do szału.
Kenji z Nazerrą byli cudowni i jak zawsze uwielbiałam Kishimoto, tak tutaj Mafi nieco bardziej skupiła się na jego pragnieniach oraz samej osobie.
Sam fakt, że Paris jakimś cudem przeżył, był wstrząsający. Naprawdę, aż mnie zatkało, zresztą jak przez wiele informacji, które się tutaj również pojawiły.
Zakończenie tej serii jest cudowne i mam nadzieję, że nic tego nie popsuje w ostatniej części. (Warner, patrzę tu na Ciebie.)

Jestem zachwyconą ilością nowych spraw, które w tej części wyszły na jaw. Wspólna przeszłość Aarona i Elli oraz ich wielokrotne spotkania, które doprowadzały Andersona do szału.
Kenji z Nazerrą byli cudowni i jak zawsze uwielbiałam Kishimoto, tak tutaj Mafi nieco bardziej skupiła się na jego pragnieniach oraz samej osobie.
Sam fakt, że Paris jakimś cudem przeżył, był...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z początku nie zachwyciła mnie szczególnie, bo motyw biednej dziewczyny i księcia znają już chyba wszyscy, ale potem pojawił się Iker oraz Mette i zaczęło się robić naprawdę ciekawie.

Druga połowa historii, gdzie dzięki zapiskom poznajemy prawdziwe motywy dziewczyny, która przybyła z morskich wód i rzekomo chce rozkochać w sobie Nika, by móc pozostać człowiekiem, jest zdecydowanie lepsza i bardziej interesująca.
Pojawiają się zdrady i intryga, która ma doprowadzić do zemsty.
Znany motyw? Znany, ale w tym wydaniu było to coś niesłychanego. Kompletnie zaskoczyły mnie obrót spraw na końcu, a jednocześnie czuję niedosyt zakończenia Ikera. Jego jak i Evie polubiłam najbardziej, ale książę z drugiej strony Zatoki Sundu był już wiele razy nazywany lekkoduchem i "kobieciarzem". Cóż, nie sądziłam, że tak postąpi wobec Evelyn, ale skończył jak najbardziej sprawiedliwie.

Z ręką na sercu mogę tę pozycję polecić wszystkich miłośnikom fantastyki, a jeśli chodzi o temat syren, to tutaj był on wiele lepiej wykorzystany niż w przypadku "Córki króla piratów".
Tutaj bohaterowie są żywi i można ich naprawdę polubić. Mnie zauroczyło jeszcze oddanie duch Danii, z której oryginalnie pochodzi bajka o małej syrence. Nie polecam czytania tego na pusty żołądek, bo od dań, jakie tutaj są wymieniane, robiłam się kilkukrotnie głodna.

Z początku nie zachwyciła mnie szczególnie, bo motyw biednej dziewczyny i księcia znają już chyba wszyscy, ale potem pojawił się Iker oraz Mette i zaczęło się robić naprawdę ciekawie.

Druga połowa historii, gdzie dzięki zapiskom poznajemy prawdziwe motywy dziewczyny, która przybyła z morskich wód i rzekomo chce rozkochać w sobie Nika, by móc pozostać człowiekiem, jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

No nieee bardzo.
Zanim rozpocznę wywód, co było nie tak, zacznę od plusów.
Uhm, z pewnością autorce nie można odmówić wartkiego prowadzenia akcji powieści i tworzenia zmysłowych, męskich bohaterów. Czasem Tatum bywa nawet zabawna i to ona ratuje jeszcze jakoś tę historię.
Właściwie ta książka jest bajeczką dla osób, które mają ciągoty do BDSM. Nikt normalny nie znajduje pierwszego dnia szkoły najlepszych przyjaciół, ani nie zachowuje się z nimi tak beztrosko i otwarcie pierwszego tygodnia, jakby znali się od lat. Nikt, a uwierzcie, przeprowadzałam się wiele razy, więc wiem, o czym mówię.
Poza tym Madison jak sama o sobie powiedziała, była typem samotnika, którego nikt nie lubi, więc ja się pytam: jak? Jak, do jasnej ciasnej, w ciągu sekundy przestawiła się na tryb ekstrawertyczny? To tak nie działa. Kreacja tej bohaterki wyszła mizernie, ale lepiej od chłopców - Królów - którzy nie byli Bishopem, Hunterem, Bradleyem oraz Nate'em, bo imion tamtych nawet nie pamiętam po przeczytaniu pierwszej części oraz połowy drugiej.
Pragnę jeszcze na początku zaznaczyć, że bohaterowie są w przedziale wiekowym 16-(max.)18 lat!!! Tyle się ma, idąc do liceum, a nikt nie wspomniał, by któryś z nich był w ostatniej klasie, stąd moje domniemanie.
Główna bohaterka poznała już wszystkie tajemnice męskiego przyrodzenia, ale w szczególności jeden zaprząta jej cały czas umysł. Trochę się zdziwiłam, że tak szybko się dała omotać Bishopowi [dałabym jej jeszcze 50 stron], skoro wszyscy, ale to WSZYSCY ją przed nim ostrzegali!
Przepraszam, ale ja byłam tak zażenowana tymi scenami, że swobodnie je sobie kartkowałam. Śmiałam się w głos, czytając "ekscytujące" oraz pełne brutalności zbliżenia Bishopa i Madison. Były chore i to w złym znaczeniu - jeśli dobre istnieje. W sensie, jak można być taką ciemnotą?
Ta powieść jest tak amoralna, że mnie aż czasami bolało, ale czytałam ją dalej aż do końca. No właśnie, czemu?
Bo zakończenie, mimo że jest niesamowicie dramatyczne, a mało poważne, bo w najgorszym wypadku Mads straci życie., to w pewnym sensie było zaskakujące.
A ja głupia spodziewałam się, że Elite Kings Club chce zawładnąć światem, czy czymś takim. Wtedy można byłoby się naprawdę przejąć. Okay zastrzelili kogoś (więcej niż raz), ale te bogate dzieciaki mają nieźle narąbane w głowie.
I od razu mówię, że owszem "elity" potrafią się czasem bawić naprawdę mocno, to nie poznałabym jeszcze nikogo, kto mógłby być tak nieroztropny czy durny. Po prostu głupi i nieodpowiedzialny w czystej postaci.
To są trochę dzieciaki, ekhm, jak małpy z brzytwą.
No i dobra, lubiłam Nate'a. Po Tete chyba najbardziej, mimo że swoje za uszami też ma.
Tak jeszcze napomknę o Carterze, bo chyba wszyscy zapomnieli o jego istnieniu. Pamięta ktoś o nim? Nie? No właśnie.
Bishop dostanie za to order sadysty roku.
Powieść ma mnóstwo niespójności oraz błędów logicznych. Niektóre fakty nie trzymają się kupy, a niektóre są rażąco błędne.
Nie uważam się za speca od motoryzacji, ale lubuję się w szybkich autach. Trafiła kosa na kamień, właśnie.
Nie wiem, co Amerykanie mają do porsche'aków, ale obecnie audi s7 od nich zupełnie nie odstają, więc jeśli ktoś ma takie auto, to nie powinno to być wielkie "wow".
Tatum jeździ ferrari, a Ace lamborghini (o ja, przypomniało mi się kolejne imię Króla xD) to jest jak najbardziej na miejscu, jeśli mówimy o śpiących na forsie dzieciakach (podkreślam, dzieciakach, które "bz*kają" się po kątach jak króliki i które nerwy mają ze stali...) ale Bishop ma maserati granturismo. To auto kosztuje około pół bańki, czyli mniej niż wypasione wyżej wspomniane audi s7. Wracając do maserati, ten model jest trzydrzwiowy, więc maksymalnie pomieści ściśnięte cztery osoby (nie wiem, gdzie Bishop chciał wsadzić trzy dziewczyny na tylną kanapę...) i ten samochód ma NORMALNIE otwierane drzwi. Nie do góry...
Więc prośba do autorki, by chociaż zrobiła research o autach, o których wspomina.
Abstrahując do tego typa bardziej by pasowało bugatti, pagani albo mclaren, skoro jest taki nadziany. Maserati w tej historii powinno być dla biedaków jak Tillie.

Podsumowując, jest to niezdrowa i bardzo nierealna historia, ale się ją jakoś czyta. Styla autorki jest urzekająco (wcale nie) wulgarny, jakby zasób słownictwa kończył się na kurze z "w" w środku. Tatum śmiała się, jak Madie użyła słowa "aczkolwiek", to samo chyba świadczy o patetycznym sposobie wysławiania się bohaterów. Jednak ta ksiażka na totalne odmóżdżenie się, po niszczącej psychicznie sesji, pod kocykiem się nada. Tylko... nie czytajcie jej może w środkach komunikacji miejskiej.

No nieee bardzo.
Zanim rozpocznę wywód, co było nie tak, zacznę od plusów.
Uhm, z pewnością autorce nie można odmówić wartkiego prowadzenia akcji powieści i tworzenia zmysłowych, męskich bohaterów. Czasem Tatum bywa nawet zabawna i to ona ratuje jeszcze jakoś tę historię.
Właściwie ta książka jest bajeczką dla osób, które mają ciągoty do BDSM. Nikt normalny nie znajduje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę przeczytałam w pięć godzin i nie żałuję zerwanej nocy!
Pomimo prostoty historii jest ona bardzo przyjemna i naprawdę da się polubić bohaterów, którzy nie są sztywni i plastikowi - tylko czasem popełniają głupie błędy.
Historia została zaadoptowana przez aplikację Moments, dlatego zaczęłam szukać oryginału, bo nie podobało mi się zakończenie w grze. Zdecydowanie wolałam Jase'a i się z pewnością nie zawiodłam.

Książkę przeczytałam w pięć godzin i nie żałuję zerwanej nocy!
Pomimo prostoty historii jest ona bardzo przyjemna i naprawdę da się polubić bohaterów, którzy nie są sztywni i plastikowi - tylko czasem popełniają głupie błędy.
Historia została zaadoptowana przez aplikację Moments, dlatego zaczęłam szukać oryginału, bo nie podobało mi się zakończenie w grze. Zdecydowanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do tej książki podeszłam z ogromnym entuzjazmem, gdy zobaczyłam, że będzie dotyczyć mitologii celtyckiej. Cóż, niezbyt...
Książkę męczyłam przez dwa tygodnie, kompletnie nie wciągając się, w "oklepaną" fabułę, z której nie wyniosłam nic nowego. Postać głównej bohaterki jest chyba niestabilna emocjonalnie i nie do końca wie, czego od życia chce.
Falean (trochę musiałam się wysilić, by przypomnieć jego imię) jest typowym matołem, który leci na ważne laski.
A o Kieranie, to prawie nic nie wiadomo.
Miałam wrażenie, że to wszystko było takie zrobione po łebkach. Nadal nie rozumiem całej struktury świata i sensu tej książki. Rozumiem, że pomysł jakiś tam autorka miała na początku, ale po 500 stronach udręki mogę stwierdzić, że to przestroga, jak nie powinno się pisać własnych powieści.
Serio, akurat na niej dużo skorzystałam we własnej pracy, czego się wystrzegać u bohaterów i fabuły.

Do tej książki podeszłam z ogromnym entuzjazmem, gdy zobaczyłam, że będzie dotyczyć mitologii celtyckiej. Cóż, niezbyt...
Książkę męczyłam przez dwa tygodnie, kompletnie nie wciągając się, w "oklepaną" fabułę, z której nie wyniosłam nic nowego. Postać głównej bohaterki jest chyba niestabilna emocjonalnie i nie do końca wie, czego od życia chce.
Falean (trochę musiałam się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na początku nie mogłam się kompletnie wciągnąć. Trochę odstraszały mnie dziwnie pozmieniane nazwy bogów nordyckich, ich płci, czy ludu wojowników, który tutaj został przedstawiony, jako ten najgorszy.

Zaczęłam ją czytać z nudów i tak jakoś wyszło, że skończyłam trzy godziny później. Wciągnęłam się potem niesamowicie i polubiłam główną bohaterkę, która była pewna swoich przekonań, silna i waleczna.
Podobał mi się bardzo delikatny i subtelny romans w tle, chociaż mam wrażenie, że Fiske przez Eelyn trochę zmiękł. Samo zakończenie również mnie zawiodło, bo punkt kulminacyjny został trochę potraktowany po "macoszemu".

Książka jest napisana bardzo przyjemnym językiem i ma ciekawą, wciągająca fabułę, jednak nie była ona szczególnie wybitna, bo wątki były jednak dość łatwo przewidywalne, a oprócz ciągłych walk i kilkukrotnego składania ofiar, świat wikingów został za mało brutalnie przedstawiony.
Z tematem jestem bardzo dobrze zaznajomiona, więc trochę brakowało mi tu kulturowych smaczków, ale niemniej miło spędziłam wieczór przed ogłoszeniem wyników matur :)

Na początku nie mogłam się kompletnie wciągnąć. Trochę odstraszały mnie dziwnie pozmieniane nazwy bogów nordyckich, ich płci, czy ludu wojowników, który tutaj został przedstawiony, jako ten najgorszy.

Zaczęłam ją czytać z nudów i tak jakoś wyszło, że skończyłam trzy godziny później. Wciągnęłam się potem niesamowicie i polubiłam główną bohaterkę, która była pewna swoich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po przeczytaniu pierwszej części czułam się, jakbym natrafiła na Wattpadzie na jedno z wielu romansideł dla nastolatków, które nie stronią od wulgaryzmów, niekiedy ordynarnych porównań, przemocy i seksu.

Wydaje mi się, że wiem, co autorki chciały przekazać czytelnikom. Chciały pokazać, jak życie bogatych dzieciaków, które nie liczą się z opinią dorosłych, jest przepełnione samowolką i jak bardzo jest ono zepsute. Chlanie na umór, ćpanie, zmienianie partnerów jak skarpetki i spełnianie wszystkich "dekretów" Royalów.

Za główną parą bohaterów nie przepadałam. Reed prócz swego "boskiego" ciała nie miał za wiele do zaoferowania. Elli zachowania czasem były dla mnie jedną wielką zagadką, dajmy na to kompletnie nieracjonalną relację z Danielem. No halo, babka. Niby kreuje się na taką bystrą, a na tamtej imprezie dała ciała na całej linii (żeby nie powiedzieć, że dosłownie).
Ale na szczęście bliźniacy, Easton i Val ratowali tę książkę.
Poza niektórymi odpychającymi momentami, jakie zaserwowały nam autorki książkę zaczęłam czytać o 22, skończyłam po 3 i nie żałuję. Historia nawet była wciągająca mimo swojej banalności, "oklepalnowatości" i mocnego odrealnienia od licealnej rzeczywistości. Fakt, ja nie chodziłam do TAKIEJ szkoły.
Nie wiem, czemu książka zdobyła taką nieprzychylną sławę zanim jeszcze u nas ją wydano, ale uważam, że niesłusznie. Jeśli czyta się ją z przymrużeniem oka, by oderwać się od rzeczywistości na jeden wieczór, to stanowi nawet przyzwoitą rozrywkę. Zapisałam już sobie kilka cytatów Eastona, które powodowały u mnie chichot.
Może i jest ona niemoralna, bo nie wyniosłam z niej nic pożytecznego, ale do życia potrzebny jest też pewien dystans, nieprawdaż?

Po przeczytaniu pierwszej części czułam się, jakbym natrafiła na Wattpadzie na jedno z wielu romansideł dla nastolatków, które nie stronią od wulgaryzmów, niekiedy ordynarnych porównań, przemocy i seksu.

Wydaje mi się, że wiem, co autorki chciały przekazać czytelnikom. Chciały pokazać, jak życie bogatych dzieciaków, które nie liczą się z opinią dorosłych, jest przepełnione...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Teraz ostrzę sobie zęby na drugą część. Zakończenie mną zdruzgotało, miałam nadzieję, że Vi zostanie w tym świecie albo Ash jakimś cudem trafi do jej wszechświata. Jak widać książki nie lubią iść po mojej myśli. Historia naprawdę mnie wciągnęłam i świetnie się przy niej bawiłam, mimo kilku schematów, które z czasem zaczynają żyć własnym życiem i regułami, co lubię najbardziej.
Jednak ze wszystkich postaci najbardziej szkoda mi Nate'a, był cudownym młodszym bratem, który nie raz dojrzałością przerastał Violet, ale również dowcipem.
"Fandom" zafundował mi cudowną noc, odrywając mnie od matury. Ob więcej tak wciągających książek.

Teraz ostrzę sobie zęby na drugą część. Zakończenie mną zdruzgotało, miałam nadzieję, że Vi zostanie w tym świecie albo Ash jakimś cudem trafi do jej wszechświata. Jak widać książki nie lubią iść po mojej myśli. Historia naprawdę mnie wciągnęłam i świetnie się przy niej bawiłam, mimo kilku schematów, które z czasem zaczynają żyć własnym życiem i regułami, co lubię...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W końcu zaczęło mi się naprawdę podobać... ale tylko pierwsze sto stron (ostatni rozdział jest chyba najlepszy z całej serii, ale cicho). Po uciecze Alicji czułam ogromny niedosyt, że tak krótko tam przebywała i świat Hadesu nadal pozostawał wielką zagadką, jak sam Tristan. Za szybko wróciła i jej powrót był (prócz gryfa) bez żadnych fajerwerków, jakoś tutaj było dla mnie za mało emocji.
Hadrian stał się zdecydowanie irytujący, w przeciwieństwie do Juliana, nie mówiąc już o Tristanie, który miał genialny szkielet na postać na miarę Darklinga czy Mavena, ale coś nie wyszło. Zdaję sobie sprawę, że pisanie jest ogromne trudne, dlatego w ogóle się cieszę, że mogłam spotkać kolejną taką postać.
Od połowy tomu zrobiło się jakoś za spokojnie i akcja już tak bardzo mnie nie porywała (może trzecia nad ranem też nie jest dobrą porą na czytanie) mimo wszystko miała w sobie coś, co wyróżniało ja bardziej od pierwszej części. Mam tylko nadzieję, że to nie był koniec i potrzebuję więcej Tristana (jak zarówno tych cieszących oko okładek).

W końcu zaczęło mi się naprawdę podobać... ale tylko pierwsze sto stron (ostatni rozdział jest chyba najlepszy z całej serii, ale cicho). Po uciecze Alicji czułam ogromny niedosyt, że tak krótko tam przebywała i świat Hadesu nadal pozostawał wielką zagadką, jak sam Tristan. Za szybko wróciła i jej powrót był (prócz gryfa) bez żadnych fajerwerków, jakoś tutaj było dla mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie... do pewnego momentu, ale o tym za chwilkę.
Pierwszą połowę "Króle kier" czytałam z prawdziwą przyjemnością, bohaterowie byli tak bardzo realni i ludzcy, że miałam wrażenie, że któregoś z nich naprawdę mogłabym spotkać w Gdańsku. Miasto również zostało przedstawione od przychylnej strony. Styl pani Polak bardzo przypadł mi do gustu, jednak słownictwo używane w czasie rozmów między Hadrianem, a Alicją nazbyt często było zbyt oficjalne, a czasami za bardzo młodzieżowo-pospolite. Brakowało mi tutaj smaczków w dialogach między bohaterami, na które liczę w drugiej części.
Co do samej fabuły. Motyw cyrku mnie zachwycił i chyba za dużo sobie wyobraziłam. Ogromnie rozczarował mnie fakt, że pojawili się kolejni łowcy demonów, uciekający przed złem, które samo w nazwie jest złem. Niezbyt mnie przekonuje taki zarys antagonisty, które jest be, bo tak ci "dobrzy" mówią, bądź tylko dlatego, że chce ich zaatakować. Pod koniec części fabuła stała się zbyt przewidywalna i taka trochę bez polotu, może to tylko moje odczucie, ale lekki chaos zapanował na kartach tej historii.
Jeśli chodzi o samych bohaterów to Hadrian jest zbyt cukierkowy i przewrażliwiony na punkcie Alicji, która aż się rwie do działania. Teraz się po cichu modlę, żeby się nawróciła na Tristana, który samym swoim pojawianiem się i opisem rzekomej "nikczemności" ukradł mi serducho.

Książka zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie... do pewnego momentu, ale o tym za chwilkę.
Pierwszą połowę "Króle kier" czytałam z prawdziwą przyjemnością, bohaterowie byli tak bardzo realni i ludzcy, że miałam wrażenie, że któregoś z nich naprawdę mogłabym spotkać w Gdańsku. Miasto również zostało przedstawione od przychylnej strony. Styl pani Polak bardzo przypadł mi do...

więcej Pokaż mimo to