Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Trzy razy tak! Tak za wartość merytoryczną, tak za cudowną szatę graficzną i tak za prowadzenie narracji. Słowa pana Dawida wciąga się niczym dobrze przyrządzone spaghetti. Smacznego :)

Trzy razy tak! Tak za wartość merytoryczną, tak za cudowną szatę graficzną i tak za prowadzenie narracji. Słowa pana Dawida wciąga się niczym dobrze przyrządzone spaghetti. Smacznego :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytając powieść Józefa Ignacego Kraszewskiego nie można się nudzić. Wybuchowe pomieszanie dwóch mocnych charakterów głównych bohaterów, zapewnia czytelnikowi nie lada emocje (szczególnie w tomie drugim). Z jednej strony posiadający ogromną władzę egoistyczny birbant, z drugiej strony wyniosła i uparta, dążąca do osiągnięcia zamierzonego celu boska piękność. Wszystko osadzone w niezwykle zagmatwanym politycznie XVIII wieku, okraszone nutami alchemii, doprawione wyszukanymi maskaradami.

„Hrabina Cosel” będąca powieścią historyczną, jest też świadectwem gorzkiej miłości, która kładzie się cieniem na jej (hrabiny) udręczone życie. Nie zawsze to, co obierzemy sobie za główny cel jest dla nas dobre. Czy warto stawiać wszystko na jedną kartę?

Czytając powieść Józefa Ignacego Kraszewskiego nie można się nudzić. Wybuchowe pomieszanie dwóch mocnych charakterów głównych bohaterów, zapewnia czytelnikowi nie lada emocje (szczególnie w tomie drugim). Z jednej strony posiadający ogromną władzę egoistyczny birbant, z drugiej strony wyniosła i uparta, dążąca do osiągnięcia zamierzonego celu boska piękność. Wszystko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W tej książce jest wszystko: sielanka letnich dni, bujna wyobraźnia dziecięca, humor oraz dreszczyk. Ulubiona książka męża, trafia również do grona moich ulubionych :)

W tej książce jest wszystko: sielanka letnich dni, bujna wyobraźnia dziecięca, humor oraz dreszczyk. Ulubiona książka męża, trafia również do grona moich ulubionych :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Aż się chce zaśpiewać: "Taki mały, taki duży może świętym być..." :) Z grona zakręconych świętych, wśród których nie tylko znajdują się ekstremalni asceci ale także super sportowcy czy energiczni cholerycy, wart wybrać kogoś, kto pomoże nam dobiec godnie do mety. Ja już wybrałam swój 'dream team'.

To kolejna dobra książka pana Szymona. Informacje biograficzne i ciekawe komentarze autora są zachowane w doskonałych proporcjach. Jeśli w księgarniach pojawi się kolejny tom, z chęcią go sobie zakupię, oczywiście mając nadzieję, że tym razem wśród świętych znajdzie się Barbarka :)

Aż się chce zaśpiewać: "Taki mały, taki duży może świętym być..." :) Z grona zakręconych świętych, wśród których nie tylko znajdują się ekstremalni asceci ale także super sportowcy czy energiczni cholerycy, wart wybrać kogoś, kto pomoże nam dobiec godnie do mety. Ja już wybrałam swój 'dream team'.

To kolejna dobra książka pana Szymona. Informacje biograficzne i ciekawe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie bardzo wiem jak ugryźć tę książkę. Niby historia zawładnęła moimi myślami, a jednak czuje jakieś wątpliwości.

Mężczyzna, który jest na szczycie sławy. Mężczyzna mający wszystko poza miłością, stawia czoło przeznaczeniu. Przeżywa kilka razy ten sam koszmar październikowego dnia. Dla miłości jest w stanie zrobić wszystko. Zakończenie jest zaskakujące. Język płynny, w zasadzie sam się czyta. Więc co mnie tak irytuje? Co sprawia, że mam wrażenie banału?

Już wiem. Pseudofilozoficzne wywody a’la Coelho. Mnóstwo pustych sentencji, za dużo metafizyki. Pomysł z przeżywaniem ciągle tego samego dnia, też nie jest zbyt świeży. Jednak mimo to, choć sama tego nie rozumiem, polecam tę książkę nie tylko romantykom. Chyba się starzeję :)

Nie bardzo wiem jak ugryźć tę książkę. Niby historia zawładnęła moimi myślami, a jednak czuje jakieś wątpliwości.

Mężczyzna, który jest na szczycie sławy. Mężczyzna mający wszystko poza miłością, stawia czoło przeznaczeniu. Przeżywa kilka razy ten sam koszmar październikowego dnia. Dla miłości jest w stanie zrobić wszystko. Zakończenie jest zaskakujące. Język płynny, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety, stało się. To już ostatnia moja wizyta w „Cukierni pod Amorem”. Tajemnica wyjaśniona, powieść zakończona. Nadszedł czas, aby dopić ostatni łyk kawy, wziąć głęboki wdech ciepłego powietrza i przekroczyć próg cukierni, wracając tym samym do szarej rzeczywistości. Brakować mi będzie dramatycznych wydarzeń II Wojny Światowej, sentymentalnych historii bohaterów powieści i trudnej lecz klimatycznej codzienności PRL-u.

Całą trylogię czyta się jak pamiętnik. Przyznać muszę, że autorka stworzyła historię tak autentyczną, że nawet zaczęłam szukać w internecie wiadomości na temat Giny Weylen :). Miło, że ktoś jeszcze pisze takie książki.

Ciekawe czy w mojej rodzinie znalazłyby się podobne historie… Zainspirowana Amorem ruszam podpytać babcie :D

Niestety, stało się. To już ostatnia moja wizyta w „Cukierni pod Amorem”. Tajemnica wyjaśniona, powieść zakończona. Nadszedł czas, aby dopić ostatni łyk kawy, wziąć głęboki wdech ciepłego powietrza i przekroczyć próg cukierni, wracając tym samym do szarej rzeczywistości. Brakować mi będzie dramatycznych wydarzeń II Wojny Światowej, sentymentalnych historii bohaterów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wodzona wciąż słodkim zapachem cukierni, zagłębiam się jeszcze i jeszcze w wielowątkowej powieści, której akcja snuje się leniwie, plątając już i tak pokręcone ścieżki bohaterów.

Tym razem tłem dla przedstawienia historii Zajezierskich stają się ciężkie czasy I Wojny Światowej oraz klimatycznego międzywojnia. Różnorodna sceneria przenosząca czytelnika od okolic Gutowa poprzez Warszawę do Stanów Zjednoczonych (i nie tylko), uatrakcyjnia już i tak piękną opowieść. Pikanterii dodają książce rozdziały otulone duszną wręcz frywolną atmosferą powojennego teatru i kabaretu.

Nie mogę się doczekać rozwikłania tajemnicy pierścienia. Chwytam więc za ostatnią już część trylogii z nieukrywanych strachem. Wojna nadchodzi…

Wodzona wciąż słodkim zapachem cukierni, zagłębiam się jeszcze i jeszcze w wielowątkowej powieści, której akcja snuje się leniwie, plątając już i tak pokręcone ścieżki bohaterów.

Tym razem tłem dla przedstawienia historii Zajezierskich stają się ciężkie czasy I Wojny Światowej oraz klimatycznego międzywojnia. Różnorodna sceneria przenosząca czytelnika od okolic Gutowa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kuszona słodkościami z witryny sklepowej wstąpiłam do „Cukierni pod Amorem”. Gdzie wśród zapachu świeżych wypieków i espresso zatopiłam się w tajemniczej opowieści, mającej swój początek w wydarzeniach dziewiętnastego wieku.

Przeplatające się historyczne i względnie współczesne losy kilku pokoleń rodu Zajezierskich, prowadzą nas jak po nici Ariadny do rozwikłania rodzinnej tajemnicy. Fabuła w książce wprost płynie i jeśli zanurzysz stopę w jej nurt, na pewno dasz porwać się prądom rzeki. Rozdziały, których kanwą są wydarzenia z lat 1855-1895 pisane są stylem, który sprawia, że czuje się jakbym czytała „Trędowatą”. Uwielbiam arystokratyczny klimat uroczych dworów, polowań i rozrywek kulturalnych. Walka kobiet o godność, miłość, tożsamość i marzenia budują niezwykłą atmosferę, którą dopełnia romantyczna sceneria małej prowincji.

Co wspólnego mają ze sobą mumia, pierścień i cukiernia? Mój apetyt na czytanie został rozbudzony. Aby się dowiedzieć, od razu sięgam po kolejny tom…

Kuszona słodkościami z witryny sklepowej wstąpiłam do „Cukierni pod Amorem”. Gdzie wśród zapachu świeżych wypieków i espresso zatopiłam się w tajemniczej opowieści, mającej swój początek w wydarzeniach dziewiętnastego wieku.

Przeplatające się historyczne i względnie współczesne losy kilku pokoleń rodu Zajezierskich, prowadzą nas jak po nici Ariadny do rozwikłania...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Przesunąć horyzont” nie jest zwykłą książką podróżniczą, opisującą suche fakty i powtarzającą wiadomości z encyklopedii czy atlasu. To bardzo osobista relacja z ciężkiego etapu życia autorki. Opowieść, która odbywa się na dwóch płaszczyznach: relacji człowiek – góra oraz człowiek – człowiek i to właśnie sprawia, że czytając tę historię przeżywa się każdą jedną chwilę.

W bardzo prosty i autentyczny sposób Martyna Wojciechowska opisuje nie tylko zachwyt maleńkiego człowieka Górą Gór ale także szacunek i strach, który odczuwa się igrając z niebezpieczeństwami kolosa. I chociaż Everest przeraża swoim ogromem, nie on jest najtrudniejszy do zdobycia. Najciężej jest poznać i zrozumieć samego siebie.

Podziwiam panią Martynę za pasje, upartość i wytrwałość, która pozwala jej podnieść się po upadku i spełnić każde swoje marzenie. Ze wszystkich książek autorki, tą wspominać będę najmilej. Traktuje ją jako najlepszy drogowskaz.

„Przesunąć horyzont” nie jest zwykłą książką podróżniczą, opisującą suche fakty i powtarzającą wiadomości z encyklopedii czy atlasu. To bardzo osobista relacja z ciężkiego etapu życia autorki. Opowieść, która odbywa się na dwóch płaszczyznach: relacji człowiek – góra oraz człowiek – człowiek i to właśnie sprawia, że czytając tę historię przeżywa się każdą jedną chwilę.

W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O autyzmie, tak naprawdę, wiadomo niewiele. Ukazuje się społeczeństwu różnorodnymi objawami. Każda osoba cierpiąca na autyzm jest inna. Jego spektrum jest niezwykle szerokie, łączy się z innymi uszczerbkami neurologicznymi. Nadal ciężko jest rodzicom ogarnąć ten dziwny stan dziecka. Natłok terapii, badań, integracji sensorycznych … jakieś piekło. Pomyślcie, jak trudne musiało to być na początku lat 90 – tych, kiedy autyzm był czymś kompletnie obcym, nieznanym, jakby z innego świata.

„Syndrom czerwonej hulajnogi” jest opowieścią matki ‘lwicy’, walczącej o szczęśliwe życie dla swojego autystycznego synka. Historia pełna miłości, poczucia humoru, walki, ale też i łez. Michałek nie różni się wyglądem od innych dzieci, ba, jest piękny. Jednak nie wszystko jest tak, jak być powinno. Dziwne zachowania sprawiają, że społeczeństwo kompletnie go nie rozumie, gardzi i wyśmiewa. Rodzice słyszą oskarżenia, że to ich wina, że nie wychowali dobrze dziecka. Zacofanie lekarzy, nauczycieli, sąsiadów nie ułatwia poprawienia sytuacji rodziny.

Po tę książkę sięgnęłam z jednego, ważnego dla mnie, powodu. W swojej grupie przedszkolnej mam teraz dwójkę dzieci z autyzmem. Każde z nich inne. Chciałam przybliżyć się do nich, zapoznać z ich problemem nie przez kolejne książki naukowe, ale właśnie przez relacje osób, którym to schorzenie jest bliskie, relacje rodziców dzieci autystycznych. Historia Mirki bardzo do mnie trafia lekkim językiem, szczerością i wiarą w lepsze jutro. Polecam nie tylko osobą interesującym się zaburzeniami rozwojowymi, ale również potrzebującym pozytywnego kopa na trudne dni.

O autyzmie, tak naprawdę, wiadomo niewiele. Ukazuje się społeczeństwu różnorodnymi objawami. Każda osoba cierpiąca na autyzm jest inna. Jego spektrum jest niezwykle szerokie, łączy się z innymi uszczerbkami neurologicznymi. Nadal ciężko jest rodzicom ogarnąć ten dziwny stan dziecka. Natłok terapii, badań, integracji sensorycznych … jakieś piekło. Pomyślcie, jak trudne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W literaturze polskiej wiele jest powieści inspirowanych trudnymi losami naszego kraju. „Między ustami a brzegiem pucharu” to, według mnie, jedna z najpiękniejszych powieści patriotycznych. Ta wzruszająca historia poszukiwania własnej tożsamości, osadzona w okresie germanizacji Wielkiego Księstwa Poznańskiego, stała się cudowną lekcją honoru, tradycji i miłości. Nie ślepego pożądania, lecz uczucia czystego, wręcz świętego.

Ciekawy obraz buduje zestawienie prężnie rozwijających się Niemiec z sentymentalną, magiczną Polską. Mentalność obojga narodów oskarżających się stereotypowymi przywarami jest jednocześnie martwiąca i komiczna. Odwieczny konflikt Polska – Niemcy. Po której stronie stanie hrabia Croy – Dülmen? Jak wiele zmian może zajść w jego życiu, nie wie nikt. Bo przecież tak wiele może zdarzyć się między ustami a brzegiem pucharu.

W literaturze polskiej wiele jest powieści inspirowanych trudnymi losami naszego kraju. „Między ustami a brzegiem pucharu” to, według mnie, jedna z najpiękniejszych powieści patriotycznych. Ta wzruszająca historia poszukiwania własnej tożsamości, osadzona w okresie germanizacji Wielkiego Księstwa Poznańskiego, stała się cudowną lekcją honoru, tradycji i miłości. Nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

- „Wyspa na prerii”? Czy to w ogóle możliwe? Troszkę dziwny tytuł – pomyślałam sięgając po książkę. Otworzyłam, przewertowałam kartki, przeczytałam początek i … Kolejny już raz dałam się porwać opowiadaniu pana Wojtka. Oj ma skubany dar!

Najnowsza publikacja Cejrowskiego to niezwykły kalejdoskop zdarzeń trywialnych i historii wprost nie do uwierzenia. Żywioły i metafizyka, idealne połączenie. Przy „Wyspie na prerii” można się zarówno pośmiać, jak i zadumać czy wzruszyć. Początkowo zdziwiłam się zmianą obszaru z dzikiej Amazonii na nudnawy – jak myślałam – Dziki Zachód. Jednak obawy okazały się zupełnie nieuzasadnione. Bezapelacyjnie pozostaję fanką tego nieco kontrowersyjnego podróżnika. A was wszystkich zachęcam do sięgnięcia po tę opowiastkę. Posłuchajcie…

- „Wyspa na prerii”? Czy to w ogóle możliwe? Troszkę dziwny tytuł – pomyślałam sięgając po książkę. Otworzyłam, przewertowałam kartki, przeczytałam początek i … Kolejny już raz dałam się porwać opowiadaniu pana Wojtka. Oj ma skubany dar!

Najnowsza publikacja Cejrowskiego to niezwykły kalejdoskop zdarzeń trywialnych i historii wprost nie do uwierzenia. Żywioły i...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wyspa skarbów Robert Ingpen, Robert Louis Stevenson
Ocena 7,1
Wyspa skarbów Robert Ingpen, Robe...

Na półkach:

Opowieść o Wyspie Skarbów zna chyba każdy. Jednak warto sięgnąć po to konkretne wydanie, które sprawia, że klasykę odkrywa się na nowo.

Piękna oprawa, wysokiej jakości papier, cudowne ilustracje i niepowtarzalny zapach (tak wącham książki i nie wstydzę się tego :D). To wszystko sprawia, że przygody młodego Hawkinsa pozostają w pamięci na długo.

Opowieść o Wyspie Skarbów zna chyba każdy. Jednak warto sięgnąć po to konkretne wydanie, które sprawia, że klasykę odkrywa się na nowo.

Piękna oprawa, wysokiej jakości papier, cudowne ilustracje i niepowtarzalny zapach (tak wącham książki i nie wstydzę się tego :D). To wszystko sprawia, że przygody młodego Hawkinsa pozostają w pamięci na długo.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Próbowałam. Na prawdę próbowałam dać się wciągnąć w średniowieczny romans. Z przykrością stwierdzam, że poległam. Doczytałam do końca z nadzieją, że będzie co raz lepiej. Jak to mówią – „Nadzieja matką głupich”. Fabuła powtarzalna i płytka, klimat praktycznie żaden, a bohaterowie książki … żenada. Naiwni i wnerwiający. Wszyscy mężczyźni idealnie zbudowani i piękni w każdym calu. Kobiety pociągające, smukłe i jędrne, aż do znudzenia. Dialogi – porażka. Przemyślenia bohaterów – porażka. Ostatni raz sięgam po książkę (o ile można te wypociny tak nazwać) pani Deveraux.

Próbowałam. Na prawdę próbowałam dać się wciągnąć w średniowieczny romans. Z przykrością stwierdzam, że poległam. Doczytałam do końca z nadzieją, że będzie co raz lepiej. Jak to mówią – „Nadzieja matką głupich”. Fabuła powtarzalna i płytka, klimat praktycznie żaden, a bohaterowie książki … żenada. Naiwni i wnerwiający. Wszyscy mężczyźni idealnie zbudowani i piękni w każdym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Byłem we władaniu języka, byłem we władaniu kobiet, byłem we władaniu alkoholu".

„Pod Mocnym Aniołem” to jedyny w swoim rodzaju pamiętnik, tworzony przez alkoholika – pisarza. Alkoholika nietypowego, gdyż nigdy nie miał w ręku kieliszka. Zawsze pije ze szklanki. To opowieść o nieszczęściu ludzi nie potrafiących wyjść spod skrzydeł Mocnego Anioła. Opowieść życia trudnego, bo opartego na filozofii alkoholu, a więc filozofii samozagłady i potępienia.

Język Jurka nie jest typowym bełkotem alkoholika. To raczej głębokie przemyślenia natury filozoficznej, ubrane w język o specyficznej stylizacji. Jurek ma tylko dwie życiowe potrzeby: alkohol oraz pisanie. Dzięki jego literackim skłonnościom, możemy poznać problemy współtowarzyszy Jurkowej niedoli, pacjentów przebywających na oddziale delirycznym. Zeznania, poglądy tamtejszych alkoholików wbijają w fotel swoim ciężkim i lepkim klimatem. Powtarzalność ludzkich upadków po prostu przeraża. Czy cokolwiek może skłonić ‘nierokującego’ alkoholika do wyjścia z nałogu?

Nie pozostaje mi nic innego, jak polecić tę lekturę wszystkim Polakom. Bo podobno szczycimy się tym, że potrafimy pić. Jednak czy to prawda? Tylko od Was zależy czy jesteście gotowi sięgnąć po ‘Mocnego’ i podjąć wędrówkę po kolejnych kręgach pijackiego piekła. Jerzy jest gotowy i już na Was czeka.

P.S. Polecam ekranizację pod tym samym tytułem (ryje czerep).

"Byłem we władaniu języka, byłem we władaniu kobiet, byłem we władaniu alkoholu".

„Pod Mocnym Aniołem” to jedyny w swoim rodzaju pamiętnik, tworzony przez alkoholika – pisarza. Alkoholika nietypowego, gdyż nigdy nie miał w ręku kieliszka. Zawsze pije ze szklanki. To opowieść o nieszczęściu ludzi nie potrafiących wyjść spod skrzydeł Mocnego Anioła. Opowieść życia trudnego,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Wojna goblina” to ostatnia część trylogii o bohaterze z przypadku, która jest wisienką wieńczącą nieplanowaną (tak się wydaje) misję goblina Jiga. Finalna przygoda jest moim zdaniem najlepszą częścią tej zabawnej opowieści. Fabuła wciąga, wątki pojawiające się w poprzednich częściach zostają ciekawie wyjaśnione, a humor pozostaje na niewymuszonym poziomie.

Jim C. Hines zabiera czytelników w wir walki dwóch ogromnych armii. Po jednej stronie ludzie i elfy, po drugiej stronie zbiórka potworów pod wodzą ogrzycy Krwawej Billi. Po której stronie stanie Jig? Wielka wojna wydaje się być ważnym wydarzeniem w życiu każdej z ras, podczas gdy wszyscy są tylko marionetkami w rękach Bogów walczących o swoje racje.

Bitwy, mistycyzm, heroizm i humor. To pokrótce mieszanka tworząca lekką i przyjemną serię o niezwykłych przygodach zwykłego goblina. Ja poddałam się tej przygodzie z ogromna przyjemnością.

„Wojna goblina” to ostatnia część trylogii o bohaterze z przypadku, która jest wisienką wieńczącą nieplanowaną (tak się wydaje) misję goblina Jiga. Finalna przygoda jest moim zdaniem najlepszą częścią tej zabawnej opowieści. Fabuła wciąga, wątki pojawiające się w poprzednich częściach zostają ciekawie wyjaśnione, a humor pozostaje na niewymuszonym poziomie.

Jim C. Hines...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy są wśród Was osoby, które nie wyobrażają sobie życia bez muzyki? Rozpływające się w kolejnych taktach utworów, zmianach dynamiki i emocjach płynących z każdej pojedynczej nutki? Tak? Cudownie! Zapraszam więc do świata pełnego uwielbienia dla Mario Lanzy, mężczyzny który w sposób mistrzowski opanował najpiękniejszy instrument na świecie – swój głos.

Rzym, lata pięćdziesiąte. Po wojnie ciasne, kamienne uliczki zaczynają budzić się do życia, które zostaje umilane cudownymi zapachami aromatycznej, włoskiej kuchni. Na uroczym Zatybrzu mieszka wraz siostrami i matką młodziutka wielbicielka śpiewu operowego - Serafina. Pamiętacie dziewczyny jak to jest, mieć swojego pierwszego idola? Wpatrywać się w jego zdjęcia. Godzinami słuchać jego głosu i marzyć o tym, że kiedyś uda się go spotkać i z nim porozmawiać? Spełnienie pragnień Serafiny zdaje się być realne, gdy dowiaduje się o przyjeździe słynnego śpiewaka do jej rodzinnego Rzymu.

„Rzymska przygoda” to biografia znanego w latach powojennych tenora podana w fikcyjnej, aczkolwiek sympatycznej otoczce. Osobowość Maria, losy jego kariery oraz życia rodzinnego poznajemy z punktu widzenia Serafiny, młodej pracownicy Villi Badoglio. W opowieści o życiu w luksusach wplata swoje rodzinne rozterki i pierwsze zauroczenie. Przepaść między poziomem życia jej rodziny a życiem rodziny Lanzów zdaje się być ogromna. Serafia musi umieć odnaleźć się w nowej sytuacji i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy szczęście na prawdę potrzebuje fortuny i sławy?

Podczas czytania proponuję posłuchać utworów śpiewanych przez wybitnego tenora wymienianych w opowieści. Wtedy historia ta nabiera pełnego aromatu, tak jak gorące spaghetti, które właśnie posypuje się świeżo startym parmezanem.

Czy są wśród Was osoby, które nie wyobrażają sobie życia bez muzyki? Rozpływające się w kolejnych taktach utworów, zmianach dynamiki i emocjach płynących z każdej pojedynczej nutki? Tak? Cudownie! Zapraszam więc do świata pełnego uwielbienia dla Mario Lanzy, mężczyzny który w sposób mistrzowski opanował najpiękniejszy instrument na świecie – swój głos.

Rzym, lata...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przepis na humorystyczne fantasy:
1. Kreując główną postać wybierz rasę, która jest tak parszywa i przebrzydła, że aż prosi się o wyśmianie.
2. Stwórz tchórzliwego przyjaciela lub pupila, mającego charakterystyczne umiejętności, które będą zarówno jego przekleństwem jak i błogosławieństwem.
3. Wrzuć życiowego nieudacznika w wir doniosłych wydarzeń, mających na celu osławić czyny śmiałków.
4. Energicznie wmieszaj go w grupę kłótliwych bohaterów miewających makabryczne pomysły.
5. Pozwól tej pokracznej postaci odkryć w sobie umiejętności, które pozwolą jej pokonać zło i zdobyć kontakt z siłami wyższymi.

„Zadanie goblina” to rewelacyjna wędrówka przez labirynty pełne pułapek, zagadek oraz totalnej rozwałki, okraszona humorem słownym i sytuacyjnym. Bardzo polubiłam Jiga i Ciapka, więc z chęcią sięgam po kolejny tom ich przygód. Co tym razem spotka naszego bohatera z przypadku?

P.S. Nekromanta sprawił, że ze śmiechu spadłam z krzesła!

Przepis na humorystyczne fantasy:
1. Kreując główną postać wybierz rasę, która jest tak parszywa i przebrzydła, że aż prosi się o wyśmianie.
2. Stwórz tchórzliwego przyjaciela lub pupila, mającego charakterystyczne umiejętności, które będą zarówno jego przekleństwem jak i błogosławieństwem.
3. Wrzuć życiowego nieudacznika w wir doniosłych wydarzeń, mających na celu osławić...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przygodowe powieści z nutą fantastyki zalewają półki sklepowe odkąd Harry Potter zawładną fantazją młodszych czytelników. Dzieci i młodzież chętnie sięgają po mrożące krew w żyłach przygody niesamowitych bohaterów. Jak spośród tak wielu wybrać tą wartościową? Na dobry początek proponuje rozwiązanie - "Wilken. Bracia krwi".

Nathaniel jest nastolatkiem i nie ma łatwego życia. Aktualnie spędza czas z zasmuconą mamą i nieco ekscentrycznymi dziadkami. Aby urozmaicić swoje nudne życie, Nat zapragnął posiadać swojego pupila. Małego, puchatego szczeniaczka. Marzenie wcale nie wygórowane. Ot zwykły piesio do przytulania. Zamiast tego złośliwy los postawił mu na drodze Woody'ego. Przerośniętego wilczura, z wybrakowaną sierścią i o zapachu tak odrzucającym, że na prawdę ciężko z nim wytrzymać w zamkniętym pomieszczeniu. Na domiar złego okazało się, że bezczelne psisko ściągnęło na rodzine Nata niemałe kłopoty...

"Wilken" to niezwykła opowieść o przyjaźni, wzajemnej opiece i walce o swoje racje. Przygody osadzone są w dość mrocznym klimacie, jednak autor rozprasza nieco duszną atmosferę przyjemnym humorem. Do tego pomysłowa okładka, którą bawię się zawsze jak sięgnę po książkę.
Jak dziecko :)

Przygodowe powieści z nutą fantastyki zalewają półki sklepowe odkąd Harry Potter zawładną fantazją młodszych czytelników. Dzieci i młodzież chętnie sięgają po mrożące krew w żyłach przygody niesamowitych bohaterów. Jak spośród tak wielu wybrać tą wartościową? Na dobry początek proponuje rozwiązanie - "Wilken. Bracia krwi".

Nathaniel jest nastolatkiem i nie ma łatwego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szalony romans do utraty tchu kojarzy się raczej z młodymi, niedoświadczonymi parami, które poddają się burzy hormonów, magii chwili, następnie przeżywają bolesne rozterki, a na końcu i tak żyją długo i szczęśliwie. Takich historii o miłości od pierwszego wejrzenia, świat widział już wiele. Natomiast „Noce w Rodanthe” oferują nam całkiem inną opowieść…

Pensjonat nad oceanem stanie się światkiem przemiany obcych sobie ludzi. Ciepło rozkwitającego uczucia rozgrzeje jego ściany w ten zimowy, sztormowy czas. Adrienne, kochająca żona i matka, posiadająca wrodzoną mądrość, czuła i opiekuńcza. Paul, pracoholik, karierowicz, mąż tylko na papierze, nieobecny ojciec. Dwa przeciwieństwa, które mimo dotychczasowych problemów zawalczą jeszcze o wspólne szczęście. Czy uda im się przezwyciężyć przekonanie, że w wielką miłość musi być wpisana tragedia?

Sparks wykreował bolesną opowieść wyciskającą ocean łez, która mimo wszystko podnosi na duchu. Polecam.

Szalony romans do utraty tchu kojarzy się raczej z młodymi, niedoświadczonymi parami, które poddają się burzy hormonów, magii chwili, następnie przeżywają bolesne rozterki, a na końcu i tak żyją długo i szczęśliwie. Takich historii o miłości od pierwszego wejrzenia, świat widział już wiele. Natomiast „Noce w Rodanthe” oferują nam całkiem inną opowieść…

Pensjonat nad...

więcej Pokaż mimo to