-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać7
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2016-09-12
2015-06
2014-08-06
2014-03-14
2013-03-29
2013-03-04
2013-03-01
2013-02-19
2013-01-20
2012-01-01
2012-01-01
2012-01-01
Po przeczytaniu "Przed świtem" na końcu książki zobaczyłam zdjęcie ślicznej okładki "Intruza", a obok krótki opis, a dokładnie, że ta książka została napisana z myślą o dorosłych blablabla. Przez to właśnie stwierdziłam, że lepiej póki co tego nie czytać, bo pewnie czegoś nie zrozumiem. Na szczęście kiedy któregoś razu poszłam do biblioteki, pierwsze co mi się rzuciło w oczy, to właśnie ta lekturka. Wtedy postanowiłam, że jednak się skuszę. Mimo wszystko nie nastawiałam się na nie wiadomo co. Pierwsze strony wcale mnie nie zadowoliły i wszystko wydawało się troszkę skomplikowane. Jednak im dalej się zagłębiałam, tym bardziej mi się podobało. Jestem zafascynowana światem przedstawionym w tej książce i tak bardzo się wczuwałam w role Wagabundy i Melanie! Postacie "Intruza" stały się mi bardzo bliskie, w szczególności Jamie.
Chwilami poruszająca lektura, ale też potrafi wywołać uśmiech na twarzy (a szczególnie przy zakończeniu, choć może zbyt przesłodzone ;>). Pomimo to nie traci mojej sympatii i mogę ją gorąco polecić każdemu (niech nikogo nie zniechęcają rozmiary! ;))
Po przeczytaniu "Przed świtem" na końcu książki zobaczyłam zdjęcie ślicznej okładki "Intruza", a obok krótki opis, a dokładnie, że ta książka została napisana z myślą o dorosłych blablabla. Przez to właśnie stwierdziłam, że lepiej póki co tego nie czytać, bo pewnie czegoś nie zrozumiem. Na szczęście kiedy któregoś razu poszłam do biblioteki, pierwsze co mi się rzuciło w...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-07-01
2012-10-01
Wypożyczyłam "Enklawę", żeby mieć co poczytać w nudny wieczór. Nie spodziewałam się tego, że po prostu nie będę mogła się od niej oderwać! Nie czytałam przedtem żadnych recenzji, sugerowałam się jedynie okładką i opisem na końcu książki. Jak się okazało, pochłonęłam ją niesamowicie szybko. Nie występuje tam jakiś gorący romans. Początkowa znajomość Karo i Cienia do niczego ich nie zobowiązuje, jednak można wyczuć jakieś wzajemne zainteresowanie. Już myślałam, że wraz z rozwojem akcji powstanie wielkie słodkie love story, według schematu wielu książek... Na szczęście nic takiego się nie dzieje, a w zamian za to jest ukazane delikatne napięcie pomiędzy bohaterami, jakiś wspólny język. Najbardziej podobało mi się to, że opis ich relacji nie jest przedstawiony wprost (mam na myśli to, iż autorka nie napisała niczego w guście "jestem pewna, że go kocham" lub "ona jest mi pisana, musimy być razem, bla blaa blaaa"). Wszystkiego można się domyśleć na podstawie dialogów, choć wolałabym, żeby były bardziej rozwinięte.
Przez opisy ciemnych podziemnych tunelów (co było bardzo interesujące!) i niebogato wystrojonych "pokoi", chwilami "Enklawa" przypominała mi "Intruza" Stephenie Meyer! Ale poza tym nigdzie indziej nie zauważyłam podobieństwa. I to pewnie tylko ja miałam takie skojarzenia podczas czytania ;p
Spotkałam się negatywnymi opiniami tej książki i rozumiem to, bo przecież ile ludzi tyle gustów ;) Jeżeli chodzi o mnie, to "Enklawa" skradła mi serce swoim prostym językiem oraz klimatem i pewnie zrobi to samo jeszcze z niejednym czytelnikiem :)
Wypożyczyłam "Enklawę", żeby mieć co poczytać w nudny wieczór. Nie spodziewałam się tego, że po prostu nie będę mogła się od niej oderwać! Nie czytałam przedtem żadnych recenzji, sugerowałam się jedynie okładką i opisem na końcu książki. Jak się okazało, pochłonęłam ją niesamowicie szybko. Nie występuje tam jakiś gorący romans. Początkowa znajomość Karo i Cienia do niczego...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-12-16
Postanowiłam sobie, że opinię "Niezgodnej" dodam dopiero po przeczytaniu "Igrzysk Śmierci" (osobiście wolałabym na odwrót, jednak nic nie poradzę na to, że lektura pani Roth pierwsza wpadła mi w ręce ;)). Teraz mogę stwierdzić, że niektóre wątki były podobne, owszem, ale NIE odnosiłam wrażenia, że po raz drugi czytam to samo.
Byłam niesamowicie wciągnięta w tę książkę; bohaterowie stali mi się naprawdę bliscy, a ich losy przejmujące. Droga Tris, która chce zostać Nieustraszoną, nie jest łatwa i dziewczyna musi pokonać wiele przeszkód. Za zadanie ma przetrwać trzy etapy inicjacji, z którego ostatni jest najtrudniejszy, a jednocześnie wypadł najlepiej w przypadku głównej bohaterki. Jej chłopak, Cztery, okazał się najciekawszą postacią i jego tajemnice bardzo mnie intrygowały. Naprawdę ujmujący okazał jego wspólny "problem" z dawną Beatrice. Historia Ala była niemniej poruszająca. Zauroczony chłopak, wbrew pozorom wrażliwy, nie wytrzymuje napięcia emocjonalnego i dopuszcza się swego rodzaju zdrady. Traci przez to zaufanie Tris, co w rezultacie niekoniecznie dobrze się kończy.
Niestety nie przypadło mi do gustu jedno zdarzenie, a raczej jego opis. Mianowicie: kiedy wszyscy mieli już za sobą symulacje i zanim ogłoszono wyniki końcowe. Tris poszła wtedy z Cztery (Tobiasem) do jego pokoju i mówiła, że nie boi się jego samego, tylko bliskości i tego, co może nastąpić później (czy jakoś tak). W tym rozdziale dialogi okazały się płytkie i bez przerwy padały różne słowa, lecz o TAKIM SAMYM znaczeniu. Było to poniekąd irytujące. Jednak ta mała niedogodność ginie wśród wielu zalet :>
Tematyka "Niezgodnej" należy do moich ulubionych, a książka sama w sobie bardzo bardzo mi się podobała :)
Postanowiłam sobie, że opinię "Niezgodnej" dodam dopiero po przeczytaniu "Igrzysk Śmierci" (osobiście wolałabym na odwrót, jednak nic nie poradzę na to, że lektura pani Roth pierwsza wpadła mi w ręce ;)). Teraz mogę stwierdzić, że niektóre wątki były podobne, owszem, ale NIE odnosiłam wrażenia, że po raz drugi czytam to samo.
Byłam niesamowicie wciągnięta w tę książkę;...
2012-12-18
"Dziedzictwo" niewątpliwie pobudza naszą wyobraźnię, przedstawiając interesujące i wspaniałe widoki. Nietrudno ulec czarowi powieści i dać się przenieść w świat przedstawiony. Czytając, czułam się, jakbym była obecnym na miejscu świadkiem wydarzeń, o którym nikt nie wie. Podglądałam bohaterów i łapczywie chłonęłam każde ich słowo. Poza tym z niesmakiem przenosiłam się w czasie. Z niesmakiem, ponieważ gdy wkręciłam się w wydarzenia z przeszłości, zostałam brutalnie wyrywana z transu i transportowana do teraźniejszości. I tak w kółko: śledzenie poczynań Rick i Beth, przewracanie kartek z coraz większą prędkością i... BUM. Teleportacja do przygody Caroline. Jednak nie ukrywam, że była to przyjemna "niedogodność" ;) Dwie historie nawzajem się uzupełniają, łączą pasujące do siebie elementy.
Choć pierwsze strony wydały mi się banalne, z biegiem wydarzeń zapomniałam o tych bezpodstawnych wnioskach. Zdecydowanie zostały one zrekompensowane w dalszych rozdziałach.
"Dziedzictwo" = oderwanie od rzeczywistości, rozwiązywanie rodzinnych zagadek, odkrywanie tajemnic rzekomo znajomych miejsc. Szczerze polecam! :>
"Dziedzictwo" niewątpliwie pobudza naszą wyobraźnię, przedstawiając interesujące i wspaniałe widoki. Nietrudno ulec czarowi powieści i dać się przenieść w świat przedstawiony. Czytając, czułam się, jakbym była obecnym na miejscu świadkiem wydarzeń, o którym nikt nie wie. Podglądałam bohaterów i łapczywie chłonęłam każde ich słowo. Poza tym z niesmakiem przenosiłam się w...
więcej Pokaż mimo to