Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Stację jedenastą poznałem w odwrotnej kolejności, i to podwójnie. Najpierw widziałem serial, nie wiedząc, że jest ekranizacją książki. A dopiero potem przeczytałem książkę, aby pogłębić bogactwo wrażeń z serialu. I właśnie tu okazało się, że kolejność była podwójnie odwrotna. Stacja jedenasta to bardzo rzadki przypadek, kiedy ekranizacja bazująca na dobrej książce, jest zrobiona z takim smakiem i wrażliwością, że jest jeszcze lepsza od pierwowzoru. I to w sposób znaczący, a nie tylko w niuansach. Autorzy serialu wzięli klocki na których zbudowano książkę i zupełnie je poprzestawiali w czasie i przestrzeni. I ten nowy układ zdaje się być tym właściwym. Do tego dodali kilka własnych, które, kiedy znamy obie interpretacje, wydają się brakować w książce, a nie być sztucznie dodane w serialu. Wyjątkowa książka. Po "Morzu spokoju" i "Stacji jedenastej" mogę zdecydowanie powiedzieć, że czekam na kolejną książkę aktorki. No i oczywiście na ekranizację "Morza spokoju", oby w wykonaniu HBO.

Stację jedenastą poznałem w odwrotnej kolejności, i to podwójnie. Najpierw widziałem serial, nie wiedząc, że jest ekranizacją książki. A dopiero potem przeczytałem książkę, aby pogłębić bogactwo wrażeń z serialu. I właśnie tu okazało się, że kolejność była podwójnie odwrotna. Stacja jedenasta to bardzo rzadki przypadek, kiedy ekranizacja bazująca na dobrej książce, jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bardzo smutna, nostalgiczna powieść postapo. Nie wiem czy formuła wynika z samego autora, czy z faktu, że powstała w latach 50tych, ale nie do końca ją kupuję, pomimo, że książka bardzo mi się podobała. Cywilizacja kona tu w spokoju, uczesana, leżąc w wykrochmalonej pościeli, pogodzona ze swoim losem. Nie jestem psychologiem, ale trudno mi w to uwierzyć. Wiarygoniejsza byłaby bezsensowna walka do końca, szamotanina i wyparcie. Do tego, pewne sytuacje widziałbym odwrotnie, to rodzina, przyjmująca osobę będącą "już po", powinna być mniej stabilna emocjonalne, od osoby która otrzymała już swój cios, bo najgorsze przed tą rodziną.

Bardzo smutna, nostalgiczna powieść postapo. Nie wiem czy formuła wynika z samego autora, czy z faktu, że powstała w latach 50tych, ale nie do końca ją kupuję, pomimo, że książka bardzo mi się podobała. Cywilizacja kona tu w spokoju, uczesana, leżąc w wykrochmalonej pościeli, pogodzona ze swoim losem. Nie jestem psychologiem, ale trudno mi w to uwierzyć. Wiarygoniejsza...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jeśli ktoś nie wychował się na slasherach z lat 80-90tych, to zapewne powinien odjąć dwie gwiazdki.

Jeśli ktoś nie wychował się na slasherach z lat 80-90tych, to zapewne powinien odjąć dwie gwiazdki.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Rezonans magnetyczny feudalnej Japonii. Tak dokładny, że momentami gubiłem się w mnogości wątków, postaci i zawiłościach polityki.

Rezonans magnetyczny feudalnej Japonii. Tak dokładny, że momentami gubiłem się w mnogości wątków, postaci i zawiłościach polityki.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czytając czułem się, jakbym oglądał cutscenki z przeciętnej gry komputerowej. Wszystko płytkie, uproszczone, infantylne, banalne, schematyczne, nastawione na akcję, gnające do przodu.

Czytając czułem się, jakbym oglądał cutscenki z przeciętnej gry komputerowej. Wszystko płytkie, uproszczone, infantylne, banalne, schematyczne, nastawione na akcję, gnające do przodu.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po raz kolejny potwierdził się fakt, że nie jestem fanem fantasy. Trawię tylko dark fantasy, lub takie "brudne" fantasy, które trochę udaje, że jest czymś innym. High fantasy, pełne magii, potężnych czarnoksiężników, bogów i półbogów jest dla mnie nie do przebrnięcia. W ramach nadrabiania klasyki przemęczyłem niedawno "Czarnoksiężnika z archipelagu". Po regeneracji, chciałem też nadrobić malazańską księgę poległych, ale źle policzyłem siły na zamiary. 800 stron wielkich bitew magów, podróży na drugi kontynent przez portale i latających fortec, uciekających drogą powietrzną po przegranej bitwie, to dla mnie za dużo. Ogrody księżyca pokonały mnie po 100 stronach.

Po raz kolejny potwierdził się fakt, że nie jestem fanem fantasy. Trawię tylko dark fantasy, lub takie "brudne" fantasy, które trochę udaje, że jest czymś innym. High fantasy, pełne magii, potężnych czarnoksiężników, bogów i półbogów jest dla mnie nie do przebrnięcia. W ramach nadrabiania klasyki przemęczyłem niedawno "Czarnoksiężnika z archipelagu". Po regeneracji,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo rzadko porzucam rozpoczęte książki, i prawie nigdy nie robię tego przed pierwszą setką stron. Upadające imperium Johna Scalziego stanowi tu wyjątek. Czytałem ostatnio kilka słabych książek sci-fi, rozpoczynających poczytne sagi. Był to niestety ciąg rozczarowań, a opisywanej tu książce udało się wybić na czele tej stawki.

Efekciarskie otwarcie, z dość dziecinnie opisaną akcją, w stylu abordażowych walk ze star treka, które zapewne ma pochwycić czytelnika, przechodzi nagle w rozległy opis dworskich intryg i zależności. Książka bryzga w czytelnika dziesiątkami imion, nazwisk i nazw miejsc. Nie dając wcześniej żadnego kontekstu, ani punktu zaczepienia. Zatem te wszystkie informacje odbijały się ode mnie, nie budując żadnej całości. Do tego, wszystko opisane jest w sposób infantylny i miejscami prymitywny. Postacie różnią się od siebie tylko imionami, a dialogi są banalne i mało wiarygodne. Autor chyba próbował dodać książce pazur, obficie dolewając wulgaryzmów. Zrobił to jednak bez wyczucia i uzasadnienia, powodując że całość jeszcze bardziej sprawia wrażenie jakiegoś nastoletniego debiutu. Aż ciężko mi uwierzyć, że autor jest laureatem nagrody Hugo.

Całości szkodzi również fakt, że książkę czytałem, a właściwie słuchałem, w bardzo słabym wykonaniu na empik go. Nie wiem, czy lektorowi dostaje się tu za autora, czy autorowi trochę zaszkodził lektor, ale słuchało mi się tego koszmarnie. Nie sądzę abym kiedykolwiek sięgnął po kolejną książkę Pana Scalziego.

Bardzo rzadko porzucam rozpoczęte książki, i prawie nigdy nie robię tego przed pierwszą setką stron. Upadające imperium Johna Scalziego stanowi tu wyjątek. Czytałem ostatnio kilka słabych książek sci-fi, rozpoczynających poczytne sagi. Był to niestety ciąg rozczarowań, a opisywanej tu książce udało się wybić na czele tej stawki.

Efekciarskie otwarcie, z dość dziecinnie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Moim zdaniem dwiema najlepszymi książkami Pana Małeckiego są Horyzont i Saturnin. Wszystko przed, i na tym etapie mogę też już powiedzieć, że wszystko po, zlewa mi się w jeden zapętlony, rozemocjonowany, realizm magiczny. Sąsiednie kolory to chyba najsłabsza książka autora.

Moim zdaniem dwiema najlepszymi książkami Pana Małeckiego są Horyzont i Saturnin. Wszystko przed, i na tym etapie mogę też już powiedzieć, że wszystko po, zlewa mi się w jeden zapętlony, rozemocjonowany, realizm magiczny. Sąsiednie kolory to chyba najsłabsza książka autora.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niestety, autor mając pomysł na krótkie opowiadanie grozy, postanowił stworzyć na jego podstawie ponad pięćsetstronicową powieść. Wszystko rozciąga się tu w nieskończoność, te same sceny, w tym samym miejscu, przedstawiane są w kółko za pomocą kilku postaci. Każda sytuacja opisana jest z męczącą ilością, nic nie wnoszącą szczegółów. Co gorsza, ani razu nie poczułem choćby gęsiej skórki. Owszem w kilku scenach gore było faktycznie obrzydliwe, ale czy tylko o to tu chodzi? Wymęczyłem się przy tej lekturze, i od połowy czytałem już strony "na ukos", czując, że nic nie tracę i doskonale nadążam za tą maksymalnie rozwodnioną fabułą.

Niestety, autor mając pomysł na krótkie opowiadanie grozy, postanowił stworzyć na jego podstawie ponad pięćsetstronicową powieść. Wszystko rozciąga się tu w nieskończoność, te same sceny, w tym samym miejscu, przedstawiane są w kółko za pomocą kilku postaci. Każda sytuacja opisana jest z męczącą ilością, nic nie wnoszącą szczegółów. Co gorsza, ani razu nie poczułem choćby...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Podobał mi się świat wykreowany, może nie w całości, ale był w nim potencjał. Zawiodła niestety dość banalna i mało wciągająca fabuła, której na dodatek nie wystarczyło na te 500 stron.

Podobał mi się świat wykreowany, może nie w całości, ale był w nim potencjał. Zawiodła niestety dość banalna i mało wciągająca fabuła, której na dodatek nie wystarczyło na te 500 stron.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jimmy, były gracz online, wyrzucony ze studiów, zaciąga się jako najemnik i leci w kosmos walczyć, bo nie ma pomysłu na życie. Jego legion ląduje na planecie ze stali. Jimmy walczy tam z różnymi dinozaurami. Okazuje się być najlepszy ze wszystkich we wszystkim. Do tego ma farta, wygrywa wszystko i dostaje medal. W ostatniej scenie popija piwo z kumplami najemnikami, zastanawiając się na jaką planetę trafi w drugim tomie sagi.

Jimmy, były gracz online, wyrzucony ze studiów, zaciąga się jako najemnik i leci w kosmos walczyć, bo nie ma pomysłu na życie. Jego legion ląduje na planecie ze stali. Jimmy walczy tam z różnymi dinozaurami. Okazuje się być najlepszy ze wszystkich we wszystkim. Do tego ma farta, wygrywa wszystko i dostaje medal. W ostatniej scenie popija piwo z kumplami najemnikami,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Myślę, że mógłbym się wciągnąć w sagę litRPG, ponieważ książka kilka razy mocno uderzyła w nostalgię wspomnień z WoWa, sprzed dwudziestu lat. Z uśmiechem pod nosem czytałem opisy grindu expa na szczurach w tutorialowej lokacji, oraz mozolnego craftowania pierwszych przedmiotów. Warunkiem tego, żebym dał się porwać takiej sadze, jest jednak przyzwoity warsztat pisarski, i sensowna, lub przynajmniej wciągająca fabuła. Tu brakło wszystkiego z wymienionych.

Myślę, że mógłbym się wciągnąć w sagę litRPG, ponieważ książka kilka razy mocno uderzyła w nostalgię wspomnień z WoWa, sprzed dwudziestu lat. Z uśmiechem pod nosem czytałem opisy grindu expa na szczurach w tutorialowej lokacji, oraz mozolnego craftowania pierwszych przedmiotów. Warunkiem tego, żebym dał się porwać takiej sadze, jest jednak przyzwoity warsztat pisarski, i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ja rozumiem, że to seria napisana, żeby podbić sprzedaż prostej figurkowej gry wojennej, której lore z grubsza można streścić jako fantasy w 40 000 roku, z rdzeniem w postaci niekończącej się wielkiej, galaktycznej wojny na piłomiecze, włócznie, boltery i 100 metrowe mechy. Nastawienie miałem chyba odpowiednie. Początkowo nawet dobrze mi się czytało.
Mimo, że całościowo tom pierwszy mi się nie podobał, dałem szansę tomowi drugiemu. Jednak tu było jeszcze gorzej. Nie dam rady przetrawić tego natłoku infantylnego banału. Ta seria, to zastrzyk testosteronu dla nastoletnich sympatyków epickiego fanatasy, bo sci-fi bym tego nie nazwał. Po tom trzeci nie sięgam.

Ja rozumiem, że to seria napisana, żeby podbić sprzedaż prostej figurkowej gry wojennej, której lore z grubsza można streścić jako fantasy w 40 000 roku, z rdzeniem w postaci niekończącej się wielkiej, galaktycznej wojny na piłomiecze, włócznie, boltery i 100 metrowe mechy. Nastawienie miałem chyba odpowiednie. Początkowo nawet dobrze mi się czytało.
Mimo, że całościowo...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Fajnie było ponownie spotkać Ripley, i poznać ją trochę lepiej. Niemniej, sposób wprowadzenia jej do fabuły, ocierał się o spin off. Wolałbym, żeby była to po prostu książka osadzona w uniwersum, bez Ripley, bo w tym sprawdziła się naprawdę dobrze. Świetnie zbudowała klimat izolacji, samotności, zagrożenia i wielkiej niewiadomej.

Dla fanów Obcego jest to pozycja obowiązkowa.

Fajnie było ponownie spotkać Ripley, i poznać ją trochę lepiej. Niemniej, sposób wprowadzenia jej do fabuły, ocierał się o spin off. Wolałbym, żeby była to po prostu książka osadzona w uniwersum, bez Ripley, bo w tym sprawdziła się naprawdę dobrze. Świetnie zbudowała klimat izolacji, samotności, zagrożenia i wielkiej niewiadomej.

Dla fanów Obcego jest to pozycja obowiązkowa.

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Soft sci-fi, a może raczej space opera. Dałbym radę rozchodzić te uproszczenia i banały, ale "żarty" - w szczególności te od prastarej si obcych, są nie do przejścia. Przygodę z Expeditionary force kończę na tomie pierwszym.

Soft sci-fi, a może raczej space opera. Dałbym radę rozchodzić te uproszczenia i banały, ale "żarty" - w szczególności te od prastarej si obcych, są nie do przejścia. Przygodę z Expeditionary force kończę na tomie pierwszym.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Drapieżca. Wspomnienia pilota zdalnego zabójcy Kevin Maurer, Mark McCurley
Ocena 6,0
Drapieżca. Wsp... Kevin Maurer, Mark ...

Na półkach: , ,

Zakładałem, że książka o operatorach dronów może być nudna, się ten tytuł przerósł moje oczekiwania. Blisko 400 stron o niczym i bez polotu. Wyciągnąłem z tej książki może z 10 stron ciekawostek i technicznych informacji. Reszta, to lekko zalatująca niespełnionymi ambicjami, próba nadania dramaturgi i znaczenia, pracy biurowej i przepychankom logistyczno sztabowym.

Zakładałem, że książka o operatorach dronów może być nudna, się ten tytuł przerósł moje oczekiwania. Blisko 400 stron o niczym i bez polotu. Wyciągnąłem z tej książki może z 10 stron ciekawostek i technicznych informacji. Reszta, to lekko zalatująca niespełnionymi ambicjami, próba nadania dramaturgi i znaczenia, pracy biurowej i przepychankom logistyczno sztabowym.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

King od sztancy, co nie oznacza, że czyta się bez przyjemności. Duży plus za ostatnie 20 stron.

King od sztancy, co nie oznacza, że czyta się bez przyjemności. Duży plus za ostatnie 20 stron.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kilka słów nie o samej książce, ale o całej trylogii. Mam wrażenie, że Pan Gołkowski z premedytacją pisze celując w możliwe szerokie grono czytelników, dyplomatycznie sprawę ujmując. Mimo, że stać go na dużo więcej.

Świat Sybirpunka zbudowany jest wyśmienicie. Jest żywy, autentyczny i wciągający. Pełen szczegółów i smaczków. Niektóre postacie są wiarygodne i ciekawe, inne od sztancy, niczym prosto z akcyjniaka anime. Sama intryga budowana jest dobrze. Rozwija się powoli, przerywana pobocznymi wątkami.

Niestety, to co jest atutem tej trylogii, zanika z każdym kolejnym tomem. Im dalej, tym więcej akcji, mniej kreacji świata, i mniej autentycznych sytuacji, relacji między postaciami.

Końcówka drugiego tomu jest straszna, odechciało mi się po niej sięgać po tom trzeci. Jednak po jakimś czasie, pomyślałem, że nie zobaczyłem jeszcze śniegu w tym całym Sybirpunku, a po zimowe klimaty cyberpunkowe tu w ogóle przyszedłem. No i ciekaw byłem, jak to wszystko się skończy.

Sięgnąłem po tom trzeci, i przez pierwsze 100-200 stron cieszyłem się, że dałem Sybirpunkowi kolejną szansę. Świat wzbogacił się, gonitwa zwolniła, a Chudy znowu stał się bohaterem, a nie superbohaterem. Czytało się świetnie. Tak gdzieś do połowy. Potem, niespodziewanie książka zamieniła się w ciąg nieustającej kanonady, eksplozji i "one-linerów" na koniec walk z minibossami. Fabuła spłyciła się do siarczystego wygrzewu, z krótkimi przeskokami do kolejnych lokacji. Na sam koniec, książka zarzuciła nas jeszcze strumieniem tandetnych, nieautentycznych, miejscami wręcz głupich twistów. No wymęczyło mnie to zakończenie, zostawiając cierpki smak w ustach po całej trylogii.

Szkoda, ponieważ widać było, że mogło być dużo lepiej.

Kilka słów nie o samej książce, ale o całej trylogii. Mam wrażenie, że Pan Gołkowski z premedytacją pisze celując w możliwe szerokie grono czytelników, dyplomatycznie sprawę ujmując. Mimo, że stać go na dużo więcej.

Świat Sybirpunka zbudowany jest wyśmienicie. Jest żywy, autentyczny i wciągający. Pełen szczegółów i smaczków. Niektóre postacie są wiarygodne i ciekawe, inne...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Grafomański, patriotyczny bełkot. Bez pomysłu, bez polotu. Te 750 stron, było niczym próba przeczekania zimy w ziemiance w lesie, nudno, a jednocześnie męcząco i niekomfortowo. Dobrze, że za Hubala zabrałem się na końcu. Gdybym zaczął od niego, to pewnie w ogóle nie wziąłbym się, za dużo lepszą "Wiznę" i "Westerplatte". Temat Hubala, bez porównania lepiej wyczerpał Pan Wańkowicz, w jednym z rozdziałów, swojego wyśmienitego "Września żagwiącego".

Grafomański, patriotyczny bełkot. Bez pomysłu, bez polotu. Te 750 stron, było niczym próba przeczekania zimy w ziemiance w lesie, nudno, a jednocześnie męcząco i niekomfortowo. Dobrze, że za Hubala zabrałem się na końcu. Gdybym zaczął od niego, to pewnie w ogóle nie wziąłbym się, za dużo lepszą "Wiznę" i "Westerplatte". Temat Hubala, bez porównania lepiej wyczerpał Pan...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Podobnie jak z Cyberiadą, miałem tu problem z żartobliwą, pełną losowego słowotwórstwa, bajkową formą opowiadań. Owszem, Lem sypie jak z rękawa wnikliwymi analizami, dalekowzrocznymi, trafnymi prognozami i błyskotliwymi spostrzeżeniami. Jednak te momenty, z których część spokojnie dałoby się rozwinąć do pełnej powieści "na poważnie", nie zmieniły faktu, że wymęczyłem się przy tej książce.

Podobnie jak z Cyberiadą, miałem tu problem z żartobliwą, pełną losowego słowotwórstwa, bajkową formą opowiadań. Owszem, Lem sypie jak z rękawa wnikliwymi analizami, dalekowzrocznymi, trafnymi prognozami i błyskotliwymi spostrzeżeniami. Jednak te momenty, z których część spokojnie dałoby się rozwinąć do pełnej powieści "na poważnie", nie zmieniły faktu, że wymęczyłem się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to