-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać460
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2013-11-28
Jeśli nie rzucimy książki w kąt i uda nam się przebrnąć przez początkowe kilkadziesiąt (do stu) stron, nasz trud zostanie zrekompensowany po wielokroć – po dość topornym początku, akcja nabiera tempa i po pewnym czasie zapominamy, że mieliśmy jakiekolwiek problemy z wciągnięciem się w lekturę.
Dałam się porwać przygodom Niecnych Dżentelmenów i ciekawa jestem ich dalszych losów :)
Jeśli nie rzucimy książki w kąt i uda nam się przebrnąć przez początkowe kilkadziesiąt (do stu) stron, nasz trud zostanie zrekompensowany po wielokroć – po dość topornym początku, akcja nabiera tempa i po pewnym czasie zapominamy, że mieliśmy jakiekolwiek problemy z wciągnięciem się w lekturę.
Dałam się porwać przygodom Niecnych Dżentelmenów i ciekawa jestem ich dalszych...
2013-03-30
W Mieście Aniołów dzieją się rzeczy, które potrafią wywołać gęsią skórkę. „Egzekutor” trzyma w napięciu do ostatniej strony. Ksiądz, sprzedawca samochodów, szefowa agencji nieruchomości, przestępca – dość długo nie wiemy, co łączy kolejne, pozornie niezwiązane ze sobą ofiary, wraz ze śledczymi próbujemy poznać tożsamość bezwzględnego zabójcy oraz kierujące nim motywy. Coraz większą sympatią zaczynamy też darzyć duet Hunter & Garcia, chociaż pierwsze skrzypce niewątpliwie odgrywa Hunter, posiadający niesamowity instynkt, który pozwala z natłoku poszlak znaleźć tę właściwą.
Carter zna świat, o którym pisze. Być może ludzie, na których wzorował swoich bohaterów, istnieją naprawdę. Studia, praca z przestępcami, umiejętność niezwykle sugestywnego przedstawiania miejsc i postaci sprawiają, że „Egzekutor” to nie tylko kryminał, to mroczny thriller, od którego nie można się oderwać. A gdy skończysz lekturę, a za oknem będzie już ciemno, nie zapomnij zamknąć drzwi na klucz i nie wpuszczaj obcych do domu.
[więcej: missfeather.wordpress.com/2013/04/04/chris-carter-egzekutor]
W Mieście Aniołów dzieją się rzeczy, które potrafią wywołać gęsią skórkę. „Egzekutor” trzyma w napięciu do ostatniej strony. Ksiądz, sprzedawca samochodów, szefowa agencji nieruchomości, przestępca – dość długo nie wiemy, co łączy kolejne, pozornie niezwiązane ze sobą ofiary, wraz ze śledczymi próbujemy poznać tożsamość bezwzględnego zabójcy oraz kierujące nim motywy. Coraz...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-11-10
Mając na uwadze fakt, że jest to fikcja literacka, jedynie bazująca na autentycznych wydarzeniach, zagłębiamy się w realia XIX-wiecznej Islandii - jednego z najdzikszych i najmniej zaludnionych krajów Europy. Marzniemy wraz z bohaterami, leżąc nocą na materacach wypchanych suszonymi wodorostami, słysząc oddechy śpiących obok ludzi, czując jak wypuszczane przez nas powietrze niemal zamienia się w bryłkę lodu. I słuchamy opowieści o pożądaniu, miłości i zdradzie… (chwytliwe ostatnio tematy, prawda?)
Dodatkowym atutem powieści jest klimatyczna, oddająca nastrój okładka – stojąca na pierwszym planie kobieta spogląda wprost na obserwującego i można odnieść wrażenie, że stawia pytanie: a ty jak sie odniesiesz do opowiedzianej tu wersji wydarzeń? Jak na debiut – bardzo udana książka.
Polecam :)
Mając na uwadze fakt, że jest to fikcja literacka, jedynie bazująca na autentycznych wydarzeniach, zagłębiamy się w realia XIX-wiecznej Islandii - jednego z najdzikszych i najmniej zaludnionych krajów Europy. Marzniemy wraz z bohaterami, leżąc nocą na materacach wypchanych suszonymi wodorostami, słysząc oddechy śpiących obok ludzi, czując jak wypuszczane przez nas powietrze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-07-14
Świat powołany do życia przez Kańtoch fascynuje zarówno pięknem jak i powoli przedostającą się na jego powierzchnię brzydotą. Co czeka nas w finalnym tomie? Pozostaje żywić nadzieję, że autorka w ostatniej części „Przedksiężycowych” utrzyma dotychczasowy poziom i nie zabraknie jej pomysłów na spektakularne zakończenie – bo nie spodziewam się niczego innego.
Świat powołany do życia przez Kańtoch fascynuje zarówno pięknem jak i powoli przedostającą się na jego powierzchnię brzydotą. Co czeka nas w finalnym tomie? Pozostaje żywić nadzieję, że autorka w ostatniej części „Przedksiężycowych” utrzyma dotychczasowy poziom i nie zabraknie jej pomysłów na spektakularne zakończenie – bo nie spodziewam się niczego innego.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-04-19
„Bracia Sisters” to historia o ciemnej stronie Dzikiego Zachodu. DeWitt pokazuje nam czasy gorączki złota, w których szaleństwo ogarniało każdego. Ludzie – bez względu na grupę społeczną, z której się wywodzili – porzucali z miejsca cały posiadany dobytek i najbliższych po to, ruszyć w stronę rzeki rzekomo pełnej złotego pyłu. W tym świecie jedyne, czego możesz być pewien, to to, że twoja dotychczasowa dobra passa na pewno skończy się w najmniej spodziewanym momencie.
[http://missfeather.wordpress.com/2013/04/26/patrick-dewitt-bracia-sisters/]
„Bracia Sisters” to historia o ciemnej stronie Dzikiego Zachodu. DeWitt pokazuje nam czasy gorączki złota, w których szaleństwo ogarniało każdego. Ludzie – bez względu na grupę społeczną, z której się wywodzili – porzucali z miejsca cały posiadany dobytek i najbliższych po to, ruszyć w stronę rzeki rzekomo pełnej złotego pyłu. W tym świecie jedyne, czego możesz być pewien,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-03-16
Siła tej powieści tkwi głównie w nawiązaniu do baśniowej konwencji. W czasach, w których rynek zalewają historie o wampirach, wilkołakach, zombie, różnych kombinacjach miłosnych wielokątów oraz „powieści porno” spod znaku Greya, książka Zoë Marriott kusi odmiennością. Mamy w niej to, co charakterystyczne dla baśni: wyraźną granicę między dobrem i złem, ostateczny triumf tego pierwszego oraz pochwałę najważniejszych wartości, o których często zdarza nam się zapomnieć.
Więcej na:
http://missfeather.wordpress.com/2013/03/18/zoe-marriott-krolestwo-labedzi/
Siła tej powieści tkwi głównie w nawiązaniu do baśniowej konwencji. W czasach, w których rynek zalewają historie o wampirach, wilkołakach, zombie, różnych kombinacjach miłosnych wielokątów oraz „powieści porno” spod znaku Greya, książka Zoë Marriott kusi odmiennością. Mamy w niej to, co charakterystyczne dla baśni: wyraźną granicę między dobrem i złem, ostateczny triumf...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-02-11
„Gorsze światy” napisane są bardzo przystępnym i lekkim językiem, czasem można się nawet uśmiechnąć pod nosem, jednak przez większą część lektury towarzyszy nam świadomość nieuchronnego końca opisywanych przestrzeni. Niemal przez cały czas odnosiłam wrażenie, że przedstawiane przez Śmieję miejsca oraz ich mieszkańcy nie mogą być realni – byli jakby żywcem wyjęci z poprzedniej, „niecywilizowanej” epoki, bez prądu, bieżącej wody, asfaltu na drogach, telefonów i całej reszty gadżetów bez których nie wyobrażamy sobie codziennej egzystencji, jednak zamieszczone w książce ilustracje dowodziły prawdziwości zawartych w niej treści. „Gorsze światy” polecam tym, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej o kontynencie, na którym mieszkamy. Warto spojrzeć również na Wschód, bo tamta Europa jest co najmniej tak samo (nawet bardziej!) ciekawa, jak ta Zachodnia.
http://missfeather.wordpress.com/2013/02/10/wojciech-smieja-gorsze-swiaty-migawki-z-europy-srodkowo-wschodniej/#more-457
„Gorsze światy” napisane są bardzo przystępnym i lekkim językiem, czasem można się nawet uśmiechnąć pod nosem, jednak przez większą część lektury towarzyszy nam świadomość nieuchronnego końca opisywanych przestrzeni. Niemal przez cały czas odnosiłam wrażenie, że przedstawiane przez Śmieję miejsca oraz ich mieszkańcy nie mogą być realni – byli jakby żywcem wyjęci z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-01-25
Jako dodatek – pozycja obowiązkowa dla każdego wielbiciela „Jak poznałem waszą matkę”. Idealna na prezent dla Brachola czy też kumpla-niedojdy, którego dopada syndrom niemowy w obecności kobiet. Na poprawienie humoru? Jak najbardziej! :)
więcej na:
http://missfeather.wordpress.com/2013/01/26/barney-stinson-matt-kuhn-playbook-podrecznik-podrywu/
Jako dodatek – pozycja obowiązkowa dla każdego wielbiciela „Jak poznałem waszą matkę”. Idealna na prezent dla Brachola czy też kumpla-niedojdy, którego dopada syndrom niemowy w obecności kobiet. Na poprawienie humoru? Jak najbardziej! :)
więcej na:
http://missfeather.wordpress.com/2013/01/26/barney-stinson-matt-kuhn-playbook-podrecznik-podrywu/
Jako ciekawostka - napisana przez pasjonata dla pasjonatów - jest to lektura obowiązkowa dla każdego wielbiciela twórczości Tolkiena. Wydana bardzo ładnie - twarda oprawa, kredowy papier i krój czcionki, który nie męczy wzroku przemawiają na korzyść "Mądrości Shire".
Dla osób, które planują postanowienia noworoczne, chcą coś konstruktywnego ze swoim życiem zrobić, lubią Tolkiena i potrzebują dodatkowej motywacji - to strzał w dziesiątkę. Można w "Mądrościach Shire" znaleźć kilka ciekawych porad, które można wykorzystać w praktyce.
[http://missfeather.wordpress.com/2012/12/28/noble-smith-madrosci-shire/]
Jako ciekawostka - napisana przez pasjonata dla pasjonatów - jest to lektura obowiązkowa dla każdego wielbiciela twórczości Tolkiena. Wydana bardzo ładnie - twarda oprawa, kredowy papier i krój czcionki, który nie męczy wzroku przemawiają na korzyść "Mądrości Shire".
Dla osób, które planują postanowienia noworoczne, chcą coś konstruktywnego ze swoim życiem zrobić, lubią...
„Zakład pogrzebowy przedstawia” zawiera co najmniej kilkanaście historii, którymi Wilhelm zechciał podzielić się z czytelnikami. Jedne są krótsze, inne dłuższe. Jedne dość komiczne (historia przygotowań pogrzebu zmarłego motocyklisty, czy śmiertelny wypadek, jaki przydarzył się Świętemu Mikołajowi-striptizerowi), inne bardzo wzruszające, zwłaszcza jeśli umiera dziecko. Prawdziwy profesjonalista powinien umieć zachować kamienną twarz w każdej – nawet najbardziej absurdalnej - sytuacji, okazać szacunek zarówno żyjącym krewnym, jak i zmarłemu, który został powierzony jego opiece w tej ostatniej drodze. „Traktuj każdego zmarłego w taki sposób, jak gdyby była to twoja matka lub twój ojciec” – tak brzmi dewiza, której Peter Wilhelm trzyma się od lat.
Mimo że podejmuje temat śmierci, lektura książki „Zakład pogrzebowy przedstawia” nie wzbudza smutku i nie wprawia w grobowy nastrój. Wyjaśnia wiele rzeczy, które chcielibyśmy wiedzieć, ale boimy się lub nie mamy kogo o nie zapytać. Peter Wilhelm jest żywym dowodem na to, że przedsiębiorca pogrzebowy nie musi być pozbawionym uczuć automatem, który nie przejmuje się zmarłym, bo „trup to trup, jemu już wszystko jedno”. Chciałabym – jakkolwiek dziwnie to brzmi – aby mój pogrzeb, w baaardzo odległej przyszłości, organizował człowiek pokroju Petera Wilhelma.
[więcej można przeczytać tu: www.missfeather.wordpress.com]
„Zakład pogrzebowy przedstawia” zawiera co najmniej kilkanaście historii, którymi Wilhelm zechciał podzielić się z czytelnikami. Jedne są krótsze, inne dłuższe. Jedne dość komiczne (historia przygotowań pogrzebu zmarłego motocyklisty, czy śmiertelny wypadek, jaki przydarzył się Świętemu Mikołajowi-striptizerowi), inne bardzo wzruszające, zwłaszcza jeśli umiera dziecko....
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to