-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2022-06-20
2021-09-10
Powieść, poniekąd fantasy - czyta się lekko. Podzielona na niezbyt długie rozdziały. Dla dzieci, aczkolwiek dla dorosłych jest bezbolesna, a czasem wręcz zabawna. Sam określiłbym ją jako "komedię charakterków w świecie baśni, a jednak naszym"... Ładne, mocno "zakręcone" kolorowe rysunki dopełniają obrazu (jest ich około 10)
Pozbawiona elementów zbyt brutalnych (o erotyce nie wspominając), acz występują zdarzenia smutne i przygody dramatyczne... Te drugie mogą jednak tylko wzmóc zainteresowanie młodziaków, zaś smutne zdarzenia... Autor najwyraźniej wyszedł z założenia, że takie w życiu bywają i na nie też trzeba być przygotowanym - i zgadzam się z nim.
Najbardziej podobał mi się humor słowny Autora; np. kiedy dziadek rzuca nóż w trąbę powietrzną, a ta ustaje "jak nożem uciął" - zaś gdy później dzieci, początkowo zszokowane nadejściem owej trąby, dowiadują się, jak się takie zjawisko nazywa, to ich podziw maleje, no bo przecież pokonać trąbę to jak "pobić harmonię, albo fortepian" :-)
Druga cenna zaleta to dojrzałe obserwacje na temat ludzkich zachowań i wad, podane w bardzo przyjaznej, wesołej formie - możemy się zastanowić nad rozmaitymi przywarami, ale bez nadmiernego zadęcia czy zaperzenia... Pod tym względem książka przypomina scenariusz do "Rancza", tego samego wszak autora.
Sprawy poruszane bywają niekiedy całkiem poważne; np. kiedy okrutny dyktator każe zaatakować niewinnych, bo doradca mu doniósł, że spiskują przeciw niemu... Natomiast doradca zawiązał tę intrygę dlatego, by dyktator o nic go nie podejrzewał, ale skupił się na czym innym... W ten lekki sposób możemy się dowiedzieć o ciemnych mechanikach rządzenia.
Pomimo, iż książka raczej lekka, bohaterowie muszą ponosić nawet smutne konsekwencje swych czynów - na przykład gdy broniące się niewinne olbrzymy zapomną o ostrożności, kilka z nich ginie niepotrzebnie. - Podobnie jak z doborem tematów, wydaje się, że Autor chce być pogodny, ale nie zamierza na siłę lukrować rzeczywistości - na plus.
Najczęściej jest dość lekko; w odróżnieniu od "Rancza", Autor może w pełni pofolgować swej wyobraźni i wprowadza mnóstwo fantastycznych stworzeń (skrzaty, olbrzyma, osobnika ze świecącą głową). Często wprowadzają one element absurdu, kiedy nie rozumieją głównych bohaterów, najbardziej "ludzkich" - tu Autor potrafi też puścić oko do czytelników dorosłych. Np. pan Latar (ten ze świecącą głową; imiona charakterystyczne to kolejna fajna ciekawostka) szuka żony - kontrolę nad swatami przejmuje pani domu (Mamuna), bo na takich sprawach tylko ona może się znać; jej mąż nie ma nic do gadania... Potem okazuje się, że pan Latar nie wie, że ożenić się można tylko z jedną osobą, a Mamuna nie posiada się z oburzenia...
Wady? Cóż, chwilami miałem to samo wrażenie, co w "Ranczu" - że dydaktyka delikatna i aluzyjna staje się niekiedy zbyt jednoznaczna i łopatologiczna, wywołując odruch "ale to już przesada!", albo nawet "nieprawda, wcale niekonieczne ludzie tak robią!" Podobnie poglądy Autora są dość wyważone, ale chwilami staje się "bardziej ideologiczny" i przestaje dostrzegać różne odcienie osobowości i zachowań - co przecież kiedy indziej jest jego wielką siłą.
Poza tym, o ile sytuacje życiowe, spięcia międzyludzkie itp. ukazane są świetnie, zabawnie i przekonująco, to główna fabuła... cóż, odgadłem ją (i zakończenie) już w połowie lektury - nie jestem pewien, czy i niektórzy młodziutcy czytelnicy też by tego nie uczynili... Nie posunąłbym się aż do stwierdzenia, że główna "intryga" jest tylko pretekstem, ale z pewnością była dla Autora raczej jeno ramą obrazu, spodem ciasta itp. - główna wartość tkwi gdzie indziej.
Na koniec dla kogo ta książka - dla młodych na pewno. Myślę jednak, że wspólna lektura byłaby bardzo na miejscu, ponieważ wiele ciekawostek dotyczących śmiesznych zachowań bohaterów może być pominiętych przez czytelnika "świeżego", który patrzy tylko, jakie zachowanie jest zabawne, bo dziwne - albo czeka, czy bohaterowie pokonają przeciwności. Dorosły może pomóc wydobyć te smaczki charakterologiczne. - One zarazem sprawią, w połączeniu z humorem słownym i owym wspomnianym przeze mnie "puszczaniem oka" do dorosłego odbiorcy (nieco w stylu Shreka), że ów absolutnie nie powinien się męczyć.
Z wyżej opisanych powodów z pewnością sięgnę po inne książki Autora - nie żeby koniecznie natychmiast, ale z przyjemnością.
Powieść, poniekąd fantasy - czyta się lekko. Podzielona na niezbyt długie rozdziały. Dla dzieci, aczkolwiek dla dorosłych jest bezbolesna, a czasem wręcz zabawna. Sam określiłbym ją jako "komedię charakterków w świecie baśni, a jednak naszym"... Ładne, mocno "zakręcone" kolorowe rysunki dopełniają obrazu (jest ich około 10)
Pozbawiona elementów zbyt brutalnych (o erotyce...
Książka ewidentnie inspirowana "Panem Samochodzikiem" (choćby się autor miał nie przyznać); najważniejsze, że ciągnęło mnie do czytania, do samego końca opowieści. - Chropowatości stylu widoczne, ale z pewnością sięgnę po kontynuację (podobno autor się rozwija).
Garść konkretnych uwag:
PLUSY
- Sugestywne opisy myśli jakby w stylu "strumienia świadomości"; nikt nie jest wszechwiedzący, wrażenia bywają mylne; to co innego, niż narrator wszechwiedzący, albo "pamiętnikarz" opisujący swe wrażenia w bardzo uporządkowany sposób.
- Postacie są niejednoznaczne - w dobrym tego słowa znaczeniu; ci "dobrzy" mają ewidentne wady, ci "źli" przynajmniej sensowne motywacje i nie ze szczętem są niefajni....
- Książka zdecydowanie budzi zainteresowanie odkrywaniem historii; także lokalnej. Może "zasiać bakcyla" acz zarazem pokazuje, że sprawa bywa smutna i trudna.
- Przemycane miejscami niebanalne słownictwo - nie na siłę wyrafinowane, ale w dzisiejszym pędzącym świecie jakby blaknące, a niesłusznie. - Pierwszy raz uśmiechnąłem się podczas lektury, gdy ujrzałem słówko "przybłęda"! Brakowało mi do kompletu "przechery" i "nicponia", ale nic to!
MINUSY
- We wspomnianym strumieniu świadomości nietrudno autorowi chwilami o wodolejstwo, he he... Granica bywa płynna, he he he. Przykład: "W klasie momentalnie zrobiło się spokojniej. Równie dobrze ktoś mógłby uderzyć ręką w biurko - efekt byłby ten sam. Tyle, że w przypadku pani Teresy ta metoda nie była potrzebna. Wystarczyła ta groźba w jej spojrzeniu i niczym niewzruszona postawa kobiety, która po prostu wie, co robi" - Cały akapit, a wiemy tylko, że zmroziła klasę spojrzeniem; wiele sformułowań to wręcz powtórzenia.
- Zakończenie sprawia wrażenie nieco pospieszanego... Natrętne telefony od wydawcy? Obowiązki rodzinne coraz bardziej natarczywe? Nagły atak wątpliwości, czy ja aby mam talent do pisania? W każdym razie akcja rozpędza się długo, potem kończy szybko, a część dramatycznych zdarzeń jest tylko podsumowana.
- Jak ktoś się nazywa "Majcher", to w dopełniaczu powinno chyba być "tego Majchra", nie "Majchera". - Coś mi to pachnie maniakalną ostrożnością, by nie zmienić nazwiska, sprzeczną z polską kulturą i owocującą kwiatkami, niczym z obecnej reklamy: "50 lat Coca-Cola w Polsce"... Kurczę, on tu już 50 lat, a ja nigdy nie widzę, by Coca-Col szedł ulicą... Musi niepozorny jakiś...
NEUTRALNE
- Książka wydana wręcz luksusowo; zapewne jako "dobra na prezent" - Doceniam, ale osobiście wolałbym kompromis, dla niższej ceny. - Są klimatyczne grafiki i rysunki na koniec rozdziału, ale trochę mi brak choć kilku ilustracji kluczowych momentów; rysownik robi dobrą robotę, ale pozostawia niedosyt, tym bardziej, że nie przedstawia bohaterów, a tylko miejsca, widoczki, ogólne grafiki itp. - Poza tym druk wielki, marginesy szerokie; w połączeniu ze wspomnianym epizodycznym wodolejstwem i pospiesznym zakończeniem ma się wrażenie, że książka jest objętościowo ciut "nadmuchana"...
- Sporo humoru; niekoniecznie wyrafinowanego; raczej memiczne sytuacje, odzywki... Najbardziej mniej rozśmieszyła rozmówka naszego bohatera ze starszą obserwatorką jego pogoni za młodą znajomą; pani z okna: "Niech pan biegnie za żoną!" - Nasz bohater: "To nie moja żona! Zresztą za młoda!" - Pani z okna: "Ja to jestem za stara, za młoda to dla was żadna nie jest, wszyscy jesteście zboczeni!"
- Nawiązując do poprzedniego, chyba cykl jest pisany z młodzieżą "w tyle głowy" - erotyka w zasadzie nie występuje; powyższy dialog to jej najśmielszy przejaw; co prawda pojawia się "iskrzenie" między bohaterami, ale tylko zarysowane; wspomina się, że dziewczyna była śliczna, a bohater wciąż o niej myślał, ale o konkretniejszym opisie powabów, o konsumpcji nie wspominając - zapomnijcie.
- Jak to już niejeden zauważył, bohater cyklu, Robert Karcz, to nie Pan Samochodzik - bardziej błądzi, ulega nastrojom... Może dzięki temu bywa bardziej ludzki, lecz jak dla mnie, jednak nadto fajtłapowaty.
- Rozumiem, że autor nie chciał zanudzić czytelnika opisami historii; przydługie wykłady potrafią zaburzyć naturalność, przez co książki pisane z dodatkową intencją edukacyjną trącą niekiedy specyficznie... W moim skromnym odczuciu tu poszedł jednak ciut za daleko w drugą stronę; nad kilkoma odkopanymi dokumentami bohaterowie mogliby się dokładniej pochylić bez utraty naturalności, a uzyskując bardziej "treściwą wkładkę" ciekawej wiedzy...
Pewnie nie ma sensu dłużej się rozpisywać - już chyba każdy rozumie, dlaczego ma ocena może nie porażająca, ale wrażenie dobre, i poszukam kolejnej części cyklu...
Książka ewidentnie inspirowana "Panem Samochodzikiem" (choćby się autor miał nie przyznać); najważniejsze, że ciągnęło mnie do czytania, do samego końca opowieści. - Chropowatości stylu widoczne, ale z pewnością sięgnę po kontynuację (podobno autor się rozwija).
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toGarść konkretnych uwag:
PLUSY
- Sugestywne opisy myśli jakby w stylu "strumienia świadomości"; nikt nie jest...