Bomba Laurent-Frédéric Bollée 8,1
Człowiek, to taka przedziwna istota - niby jesteśmy jednym gatunkiem, a mordujemy się, jakbyśmy byli z innej planety. Wymyślamy masę powodów, dla których wojna ma sens, podczas gdy sens w wojnie jest tak jasny, jak zgon sąsiada, którego ziemia od teraz będzie nasza. Tworzymy bohaterów i pomniki, bo nikt nie nauczył nas bohaterstwa codzienności, nie pokazał, że warto walczyć o medal ciszy i spokoju. Szukamy rozwiązań siłą - wykorzystując naukę, a nauka pokazuje rozwiązania różne od siły. Nie widzimy wyjścia, więc wymyślamy je - jak marny poeta rym do śmierci.
To przydługie wprowadzenie postanowiłam napisać, ponieważ BOMBA - komiks totalny - wskrzesił we mnie armię myśli. W trakcie lektury byłam pod wrażeniem... po niej nie mogłam opędzić się od rozmyślań, od ciągłego wracania do koła historii, które z każdym nowym obrotem prezentuje nam to samo oblicze ludzkości.
Choć jest to pozycja o powstaniu bomby atomowej, to tak naprawdę jest to historia o nas. BOMBA jest tylko pretekstem, by umyć pokrytą karykaturalnym makijażem, wykrzywioną twarz ludzkości. W tym komiksie możemy się przeglądnąć jak w lustrze i to, co w nim zobaczymy... nie spodoba nam się.
Alcante i Bollee napisali scenariusz, który obejmuje wiele wątków. Połączyli świat cienkimi, czerwonymi liniami i stworzyli pajęczynę oplatającą Ziemię. Stany Zjednoczone, Niemcy, Rosja, Anglia, Japonia... - mocarstwa grające pionkami pomniejszych, ustawiające żołnierzyki na zaminowanej planszy. WIELKA POLITYKA - wielki przekręt? Grupa ludzi, którzy decydują o życiu i śmierci i ten mały człowiek, ja i ty - człowiek, który nic nie znaczy, proch, pył.
To, co budziło we mnie najwięcej emocji, to sposób w jaki BOMBA pokazuje obłudę, nieadekwatne do sytuacji, do ludzkiej tragedii dialogi - które wypowiadają ci lepsi, ci będący zawsze najedzeni i bezpieczni. Te abstrakcyjne wręcz połączenia źle rozumianej wiary i nadziei, te tłumaczenia zła dobrem, ta próba zrozumienia swojej natury kłamcy i manipulatora...
W BOMBIE nic nie jest proste. Nie da się ocenić wojny, nie da się wycenić ludzkiego życia, nie da się z całą pewnością stwierdzić, że historia powinna potoczyć się inaczej - nie można być niczego pewnym, bo nic nie jest takie, jakie na pierwszy rzut oka wygląda.
I STAŁEM SIĘ ŚMIERCIĄ, NISZCZYCIELEM ŚWIATÓW..." zdanie - potęga. Pada w tym komiksie w momencie przełomowym, w chwili ciszy, która staje się dla czytelnika kropką nie pozwalającą spokojnie zasnąć.
Mistrzowskim posunięciem był pomysł głównej narracji - nie chcąc zdradzać wiele nadmienię, że ZŁODZIEJKA KSIĄŻEK nasuwa się automatycznie, choć nie jest to jeden do jeden. Tutaj autorzy wybrali narratora i ten narrator budzi się do życia z czarnym jak smoła sercem. Ma moc i jest tej mocy świadom - zna także ludzi i wie, że jego panowanie jest tylko kwestią czasu.
BOMBA, to komiks totalny, łączący wiele wątków. Mamy Pearl Harbor, D-day, śmierć Hitlera, Poczdam, Kamikaze, Hiroszima... to tylko parę haseł spośród wielu, które autorzy połączyli z mistrzowską precyzją. Ten komiks naprawdę nie pozwala o sobie zapomnieć.
Lecz komiks, to przecież nie tylko słowa - to przede wszystkim obraz. W tym wypadku za obraz odpowiada Denis Rodier i jest to doprawdy BOMBA! Dokładność, precyzja, szczegółowość, emocje i fakt, że każdy rysunek jest doskonale zmontowany z kolejnym. Tutaj nie ma słabej sceny, tu wszystko żyje i fakt, że są to obrazy czarno białe nie znaczy, że nie zobaczycie tu kolorów. Ta opowieść wręcz mieni się kolorami, gwałtownymi uczuciami, mrokiem, rozpaczą, rezygnacją, bezsilnością, frustracją, genialnością, bystrością, zawiścią, przemocą, zaborczością, chciwością, pazernością, dumą, miłością.
Rodier wyrysował na twarzach napięcie, którego nie da się opisać. Czytelnik czuje pot na karku, czuje podekscytowanie, oczekiwanie na BOMBĘ i ten szalony wyścig... W krajobrazach, planach ogólnych jest zaś przestrzeń, oddech, który ucina detal zaciśniętych zębów, złożonych do modlitwy rąk, uniesionego w niebo spojrzenia. Nagle rozumiemy, że dobry - to głupi, dobry - to naiwny i ta prawda bije nas po twarzy, kopie po brzuchu, ciska granatem w błagające, otwarte dłonie, które żebrzą o życie.
BOMBA jest piękna i straszna i zdecydowanie jest jednym z najlepszych, najbardziej dopracowanych, najbardziej spektakularnych komiksów, jakie w życiu czytałam. To fantastycznie wydana WIELKA OPOWIEŚĆ, do której wraca się - artysta wraca po inspirację, czytelnik po to porażające uczucie odrętwienia, które i straszy i kusi.
Zatem to będzie Hiroszima!
Wydawnictwo Kultura Gniewu
egzemplarz recenzencki