-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
Recenzja z mojego bloga : http://32litery-swiatksiazki.blogspot.com/
Anastazja i Amelia to bardzo młode dziewczyny, które skrywają pewną tajemnice - są aniołami. Nikt o tym nie wie, więc potajemnie wykonują swoje zadania. Ten sekret zbliża je do siebie jeszcze bardziej. Są przyjaciółkami, które muszę na sobie polegać i wspólnie walczyć. Tym razem będzie jeszcze trudniej. Dziewczyny muszę pokonać złe siły, które zagrażają nie tylko Ziemi, ale i krainie aniołów.
Nie mam pojęcia co mnie zachęciło do tej książki. Był to impuls, nagły wybór. Ot tak, zobaczyłam ją i pomyślałam, że ją "wypróbuję". Miałam pewne obawy co do objętości. Liczyłam na to, że autorka da radę i w ciągu siedemdziesięciu stron opowie jakąś ciekawą historię. Potrzebowałam czegoś krótszego, lekkiego, dla relaksu, odpoczynku od ciężkich książek. Da się napisać dobrą, niedługą książkę, ale trzeba się na tym znać i nie jest to proste. W większości książek, akcja rozpoczyna się dopiero po setnej stronie, a tu na siedemdziesiątej już jest koniec. Czy autorka dała radę i udało jej się wyrobić? Czy spełniła moje oczekiwania i napisała zaciekawiające opowiadanie, które zaspokoi wyobraźnię na jeden wieczór?
Niestety nie udało się. Agnieszka poległa. Tempo książki było takie szybkie, iż wydawało mi się, że biegnę. Męczyłam się, a w pewnych momentach łapałam za głowę. Książka już na pierwszej stronie zawiała, a raczej buchnęła nijakością. Ciężko się czytało, oj bardzo ciężko. Liczne powtórzenia, brak, albo wręcz niezauważalne ubarwienia tekstu, typu epitety, porównania itp, o których uczymy się przerabiając na lekcji polskiego utwory. Takie środki to niby nic takiego, ale to one poruszają naszą wyobraźnię i nadaję tekstu kolorów.
Kiedy już narzekałam na brak opisów, nagle zjawiły się... i to jakie! Niczym z zeszyty piątoklasisty. Bez bogatego słownictwa, spójności, wyobraźni. Zwykłe "trele morele", które najzwyczajniej nudzą.
Przepraszam Was, że tak narzekam, ale tego błędu nie da się pominąć. Coś czego nienawidzę - nijacy, nudni, bezmyślni bohaterowie. Będę wredna - chciało mi się z nich śmiać. Z tego co wywnioskowałam nie mają oni nawet piętnastu lat. Zastanawia mnie, dlaczego to akurat one miałyby ratować świat przed zagładą? Gdzie się podziały seksowne, dojrzałe anioły, które uratują nas gdy nadejdzie zło? Czyżby na prawdę jesteśmy zdani na nastolatki, które gdy nie wykonują zadań w krainie aniołów, tańczą w zespole?
Nic więcej nie da się napisać, gdyż to ani żadnych walorów nie ma i trudno jest wyciągnąć coś z kilku kartek. Jednak pewnie domyśliliście się, że nie warto.
Cała ta historia bardziej przypominała mi bajeczkę dla ośmioletnich dziewczynek, fanek Witch, niż nastolatek, które na pierdoły nie polecą. Może gdyby Agnieszka trochę przerobiła tą historię, upiększyła ją, dziewięciolatki z chęcią by po nią sięgnęły i może nawet by im się spodobało. Ja jedna jestem już za duża na takie "coś". Stanowczo mówię nie.
Recenzja z mojego bloga : http://32litery-swiatksiazki.blogspot.com/
Anastazja i Amelia to bardzo młode dziewczyny, które skrywają pewną tajemnice - są aniołami. Nikt o tym nie wie, więc potajemnie wykonują swoje zadania. Ten sekret zbliża je do siebie jeszcze bardziej. Są przyjaciółkami, które muszę na sobie polegać i wspólnie walczyć. Tym razem będzie jeszcze trudniej....
Recenzja z mojego bloga : http://32litery-swiatksiazki.blogspot.com/
Czy wiecie, że nasz świat nie należy wyłącznie do ludzi? Magia, wampiry, wilkołaki i wiele innych stworzeń również mają swoje prawa, tradycje i obowiązki. Robi się gorzej, gdy jakiś chojrak nie przestrzega zasad i brutalnie poluje na naszą rasę, raniąc najbliższych, przyjaciół, rodzinę. Nawet we własnym mieszkaniu nie można czuć się bezpiecznie. Bestia nie ma granic, nie zna litości.
W taki sposób Chris, a właściwie Krzysztof Jastrzębski, stracił wszystko co miał. Nie ma gorszej tragedii niż strata rodziny, a on jako młody chłopak musiał doświadczyć tego bólu. Jego życie uratował wilkołak Ephraim. Zmieniając młodzieńca w dziecko nocy, wykreował u chłopaka nowe spojrzenie na świat. Od tej pory jego obowiązkiem stała się obrona ludzi przed wampirami, a chęć zemsty na zabójcy jego rodziny stała się jego misją. Oprócz wojny z wrogiem, Chris będzie musiał dać radę uczuciom, miłości i... dziewczyną.
Sięgając po książkę spodziewałam się innej historii. Gorszej? Nie, nie chodzi o to. Trudno to określić, ale prosząc o egzemplarz myślałam o ciężkiej, poważnej książce, przy której czytaniu trzeba się namęczyć żeby rozwiązać jakąkolwiek zagadkę. Nie miałabym nic przeciwko gdyby w moje ręce trafiła taka książka, lubię mądre, poważne lektury. A więc co miałam okazję przeczytać? Otóż, moim drodzy czytelnicy, "Zew Krwi" to powieść wnet idealnie stworzona dla młodzieży. Na dodatek ma w sobie wiele świetnych walorów - daje czytelnikowi dużo do myślenia, ukazuje czym jest wiara we własne siły, prawdziwa miłość, co to na prawdę znaczy zemsta oraz to, że wampiry to nie kochający chłopcy, a bestie nocy. Na pewno znacie jakąś dziewczynę, która marzy o tym, by za chłopaka mieć wampira. Życzę powodzenia, bo wątpię czy chodziłoby mu o coś innego niż tylko słodka, czerwona krew. Pomyślcie, jest tyle pięknych, mądrych wampirzyc, które będą żyć wiecznie, a on raptem chciałby mieć za żonę człowieka?
Nie wiem czy wiecie, ale ja, to tak trochę typ chłopczycy. Od dziecka wolałam spędzać czas z chłopakami, niż dziewczynami. Zawsze podobały mi się ich pomysły, lubiłam oglądać filmy o sztukach walki, sama trochę ćwiczyłam, do tej pory uwielbiam strzelać z wiatrówki oraz marzę o założeniu gangu, który będzie ścigał zabójców. Dlatego ucieszyłam się kiedy w książce świat został przedstawiony z punktu widzenia chłopaka i to jego losy śledziliśmy przez cały czas. Dzięki temu dowiedziałam się kilku rzeczy o płci przeciwnej. Na pewno przyda się to w przyszłości... Oprócz lepszego poznania męskiej psychiki, miałam okazję poczytać o różnych broniach i uczestniczyć w wielu krwawych walkach. Było to dla mnie wspaniałą przygodą. W końcu brak czytania, o chodzeniu po sklepach, kawiarniach, dyskotekach.
Chris to ideał chłopaka. Nie sposób go nie polubić. Gra na gitarze, podśpiewuje, jest silny, opiekuńczy, wie co jest w życiu najważniejsze, nie bawi się uczuciami kobiet, a na dodatek również jest przystojny. Dziewczyny, która by go nie chciała? Ah, zapomniałam. Niestety ma już swoją wybrankę. Dziewczynę, która niestety czasami mnie drażniła. Owszem, była silna, mądra, ale nie mogła zrozumieć, że czasem trzeba zabijać w imię dobra? Czyżby ona była kolejną fanką wampirów? Na szczęście nie, ale jej częste obrażanie się i strzelanie, tak zwanych fochów, mogło zdenerwować.
" - No wiesz, nie lubię cię. Świetnie tańczysz, grasz na gitarze, wokal też nawet niezły, jesteś umięśniony i przystojny. Powiedz mi, Chris, masz ty jakąś wadę? - Megan zadała mu to pytanie, kiedy wreszcie miała szansę usiąść ze zmęczonym tańcem chłopakiem.
- Raz w miesiącu mam na klacie więcej włosów niż ty na głowie. "
Autor dopieścił wyobraźnię czytelników magicznymi opowieściami o początkach wilkołaków, wampirów. Zdarzyło się, że na chwilę pozwolił przenieść się do średniowiecza, aby poznać dawne losy bohaterów. Było to na prawdę świetną przygodą i urozmaiciło książkę.
Każdy autor ma swoje spojrzenie na magiczne istoty. Cieszę się, że pan Marcin nie poszedł na łatwiznę i nie pisał o wilkołakach, wampirach jakie już znamy, a zapoznał nas z ich inną, własną wersją.
Muszę przyznać, iż jestem dumna z pana Marcina Osucha. Stworzył świetną książkę fantastyczną i pochodzi z Polski. Teraz trzeba liczyć tylko na to, aby zdobył rozgłos, a egzemplarze sprzedawały się jak świeże bułeczki, ponieważ "Zew Krwi" jest tego warty.
Spodobał mi się styl pisania autora. Wzrusza, napędza do myślenia, daje siły i wiary we własne możliwości. Nie brakuje w niej humoru, który umila czytanie i sprawia, że nie wszystko jest takie ponure i smutne.
Grzechem byłoby gdybym nie wspomniała o zakończeniu książki. Często bywa, że po zakończeniu jakiejś wielkiej walki, w książce już nic się nie dzieje, a bohaterowie żyją szczęśliwie, wymieniają się czułymi słówkami... i już w sumie to wiadomo jak się to wszystko skończy i nie chce nam się czytać któryś raz z kolei tego samego epilogu.
W tej książce było na odwrót. Mało brakowało abym się popłakała. Epilog, główna bohaterka stoi nad grobem... Czyim? A już tego wam nie zdradzę. Chcecie wiedzieć? To koniecznie przeczytajcie książkę. Dla fanów akcji i wilkołaków będzie to wspaniała przygoda.
Recenzja z mojego bloga : http://32litery-swiatksiazki.blogspot.com/
Czy wiecie, że nasz świat nie należy wyłącznie do ludzi? Magia, wampiry, wilkołaki i wiele innych stworzeń również mają swoje prawa, tradycje i obowiązki. Robi się gorzej, gdy jakiś chojrak nie przestrzega zasad i brutalnie poluje na naszą rasę, raniąc najbliższych, przyjaciół, rodzinę. Nawet we własnym...
Wspaniałe recenzje, same pochwały, piękna szata graficzna. Jak tu nie chcieć sięgnąć po tę książkę? Ale czy na pewno warto? Czy spodoba się ona każdemu i spełni oczekiwania?
Większość ludzi ma tajemnice, dziwne hobby, o którym wiedzą nie liczni i skrywaną przeszłość. Przeważnie tajemnicą jest zakochanie się, hobby - zbieranie pluszowych zabawek, znaczków, przeszłość - pryszcze, które kiedyś zakrywały całą twarz, czy choćby nawet jakaś głupia wpadka.
Karou czasami wolałaby mieć takie sekrety, niż nie wiedzieć nic o swojej przeszłości, za opiekuna mieć właściciela sklepu nazywanego Dealerem Marzeń, który na dodatek zbiera zęby. Myślicie, że to tyle? Otóż ten sklepik nie jest zwyczajny. Drzwi otwierają się tam, gdzie tylko sobie zamarzysz. Raz możesz się znaleźć w Paryżu, a raz w Japonii.
Niebieskie włosy oraz uroda dziewczyny nie pozwalają na to, żeby ktoś przeszedł obok niej obojętnie. Nic dziwnego, że Akiva, najpiękniejsze stworzenie żyjące na Ziemii ma ją na oku. Nie, nie tak jak myślicie. On nie jest w niej zakochany. Otóż jego pragnieniem jest zabicie Karou. Do czasu, kiedy kolejne karty przeszłości nie zostaną odsłonięte.
Pierwsze strony książki - myślę sobie : Jak na razie jest dobrze. Nie dzieje się nic nadzwyczajnego. Planeta Ziemia, na którą przedostało się trochę dziwacznych stworzeń. Tym razem jednak nie wampiry i wilkołaki, a chimery wraz z aniołami. Norma w dzisiejszych książkach.
A jednak doczekałam się miłego zaskoczenia. Pani Taylor nie tylko wkleiła do naszej planety magiczne istoty, ale również stworzyła drugi świat. Jak dla mnie jest to wielki plus. Coś nowego, niepowtarzalnego. Łatwo wykorzystać to co już jest, a dodać tylko małe elementy. Za to trudniej stworzyć kolejną rzeczywistość, ponieważ wyobraźnia autora i czytelnika poddawana jest kompletnemu działaniu wyobraźni.
"Córka Dymu i Kości" w pewnym stopni kojarzy mi się z baśnią. Jest wręcz przepełniona magią i tajemniczością. Od dziecka uwielbiałam te klimaty. Celtycka muzyka, imponujące stworzenia.
Trzeba przyznać, że pani Laini stworzyła piękną historię zapadającą na długo w pamięć. Idealnie połączyła dwa światy... Jak nie trzy. Trzeci to książka, którą czytamy. Kończąc ją czujemy się jakby wyciągnięci z niej. Czytamy ostatnie zdanie i czujemy niedosyt. Chce się więcej.
„Życzenia nie są prawdziwe. Nadzieja jest prawdziwa. Jest jedyną prawdziwą magią.”
Dobra książka to taka, która zawiera morał i potrafi czegoś nauczyć. Słowa nie mogą być rzucane na wiatr. Mają trafić do serca czytelnika. Czy powieść "Córka Dymu i Kości" spełniła moje oczekiwania?
Jak najbardziej. Po jej przeczytaniu dowiedziałam się, że zawsze jest nadzieja. Czasem nawet mała, ale tak na prawdę to zawsze ona podtrzymuje nas na duchu i daje siłę do działania.
Oczywiście nie zabrakło wątku miłosnego. Przyznam, że mi to kompletnie nie przeszkadza. Szczególnie wtedy kiedy miłość jest taka piękna. Wiadomo, że jak autor napisze o tym wspaniałym uczuciu w sposób nijaki to i powieść straci sens. Nie mogę zaprzeczyć, że Laini Taylor w swojej książce miłość ukazała w znakomity sposób. Zakazane uczucie, nadzieja, łzy szczęścia jak i smutku, magia oraz to, że jeśli jest ona prawdziwa to zawsze znajdzie się sposób by nikt jej nie zaszkodził. Nawet śmierć.
W książce nie brakuje tajemnic i zagadek. Czasami aż się gubiłam i nie wiedziałam o co chodzi. Wydaje mi się, że autorka robiła to specjalnie, żeby jeszcze bardziej zachęcić do książki czytelników. Można jej wybaczyć małe niedociągnięcia, ponieważ stworzyła taką tajemnice, że wraz z bohaterką leciały mi łzy kiedy prawda wyszła na jaw.
W sumie napisać dużo nie mogę, bo zdradziłabym bardzo ważną część. Jednak podczas czytania jak i dalszego przeżywania książki buzują we mnie emocje, stany...
Radość,
Tajemniczość,
Miłość,
Smutek,
Zachwyty.
Wiele tego typu przymiotników mogłabym wypisać.
Żeby dowiedzieć się co czuję, po prostu musisz przeczytać tę książkę! Moja recenzja ma Ci tylko pomóc dokonać wyboru w księgarni i zachęcić do przeczytania jej, jednak uczuć i zachwytu związanego z nią Ci nie przekażę.
Wspaniałe recenzje, same pochwały, piękna szata graficzna. Jak tu nie chcieć sięgnąć po tę książkę? Ale czy na pewno warto? Czy spodoba się ona każdemu i spełni oczekiwania?
Większość ludzi ma tajemnice, dziwne hobby, o którym wiedzą nie liczni i skrywaną przeszłość. Przeważnie tajemnicą jest zakochanie się, hobby - zbieranie pluszowych zabawek, znaczków, przeszłość -...
Ciekawa historia młodzieńczych lat, osoba z intrygującym charakterem, piękny wygląd - taki ktoś na pewno zdoła zaistnieć w świecie rockowej muzyki. Jak więc Lestat, piękny wampir z tuzinem przygód za sobą, nie dałby rady wzbić się na szczyt listy najlepszych gwiazd rocka?
W książce "Wywiad z Wampirem" poznaliśmy historię z punktu widzenia Louisa., a w owej powieści będziemy towarzyszyć Lestatowi. Z lat osiemdziesiątych XX wieku przeniesiemy się do XVIII wiecznej Francji, aby tam poznawać jego życie. Nie zabraknie wycieczek do teatru, przepięknych koncertów skrzypiec oraz krwawych polowań i bojów. Zapowiada się świetnie. Otwórzmy więc książkę i zacznijmy czytać...
Zaczynając książkę liczyłam na bardzo dużo. W końcu miałam okazję lepiej poznać Lestata, postać która wywołała we mnie burze emocji, tych pozytywnych jak i negatywnych. Była to postać intrygująca. Piękny, silny arystokrata, z masą czarnego humoru i szalonymi pomysłami. Jednocześnie tak bardzo cierpiący na samotność i niezrozumienie. Przez te wiele lat cierpień można by rzec, że oszalał. Jednak ja pokochałam go i uwielbiałam gdy w pierwszej części pojawiały się historie z jego udziałem.
Niestety rozczarowałam się. Książka "Wampir Lestat" dała mi zupełnie innego bohatera. Owszem był tak samo odważny i silny, ale brakowało mi w nim tej porywczości, niezbyt pasującego do sytuacji humoru oraz tak świetnego skrywania emocji. Czytałam o zupełnie innym wampirze. Autorka w drugim tomie ukazała go z zupełnie innej strony. Wszystkim się przejmował, marudził, narzekał, nie wiedział co zrobić w danej sytuacji. Jak w pierwszej części go polubiłam to w drugiej dobre się skończyło. Miałam go dość.
Bohater to nie wszystko w książce. Dałam pani Annie Rice jeszcze jedną szansę i czekałam aż sprawi, że zacznę krzyczeć lub płakać podczas czytania. Chciałam czegoś zaskakującego, historii która mnie pochłonie i będę czytać całą noc oraz poranek. Jak chciałam płakać, tak płakałam... ale z nudów. Książka liczy ponad sześćset stron, a przez dwieście brnęłam jak po mule. Czytało się ciężko, wręcz na siłę. Zainteresowało może jedno wydarzenie na sto, a później nuda, nuda, nuda. Byłam zła na siebie, że nie ominęłam co najmniej tych stu stron. Nic nie wznosiły do historii, były niepotrzebne. Otóż przez to sto stron przebrnęłam dopiero po TYGODNIU czytania. "Wampir Lestat" zmęczył mnie. O niczym tak nie marzyłam jak go skończyć i zabrać się za coś ciekawszego. A szkoda...
Szkoda, ponieważ styl pisania pani Rice jest na prawdę obiecujący. Opisując XVIII wiek daje na swój sposób lekcję historii. Opisy, które stwarza są na ocenę celującą. Przed oczami widziałam wszystko co ta kobieta opisała. Żałuję tylko, że nie przybliżyła jakiejś wspaniałej przygody, a często nużące przemyślenia bohatera. Ok, do mądrych tekstów nic nie mam. Lubie rozmyślać o życiu, śmierci, istnieniu itp. ale jeśli takie poglądy zajmują trzy czwarte książki, to już stanowczo jestem na nie. Może już lepiej by było gdyby pani Anna napisała książkę " Przemyślenia Wampira - dla ludzi, którzy również lubią rozmyślać nad życiem", a czytelnikom, którzy pragną akcji pozostawiła mnóstwo wydarzeń, od których się nie oderwą.
Jak już pewnie się domyślacie, zawiodłam się. Pierwsza części okazała się świetna, a druga to już kompletnie inna bajka. Przygody z "Wywiadu z Wampirem" pamiętam do dziś, a niektórych z "Wampira Lestata" już dawno zapomniałam. Jedyne co mnie zaskoczyło to dziwna relacja głównego bohatera z jego matką. Muszę przyznać, że tą panią polubiłam. W trio, które tworzyli Lestat, owa matka i Nicki, ona okazała się najciekawszym bohaterem. Jeśli nie macie dość moich narzekań, to wspomnę tylko o panu na N. Otóż on był jeszcze gorszy od tytułowego wampira. Odnosiłam wrażenie, że zachowywał się jak marionetka. Bez jakichkolwiek uczuć. Nic nie mówił, nie miał większego wpływu na wydarzenia, a czytanie o nim było koszmarem. Gdyby autorka nie wpadła na pomysł stworzenia "dzikich wampirów" i postaci Armanda, to nie mam pojęcia co w tej książce by mi się spodobało.
Jak wiadomo, dobre recenzje czyta się miło, z uśmiechem na twarzy i z myślą "Chce to przeczytać". Moja opinia na pewno niektórych rozczarowała, więc uznaję, że starczy tego. Krótkim, podsumowującymi słowami : nuda, mało akcji, okropni bohaterowie. Mimo tych wszystkich błędów może jeszcze kiedyś dam szansę pani Rice. Z chęcią sięgnę po kolejny tom "Królowa Potępionych" i mam nadzieję, że trafię wtedy na coś o wiele lepszego.
Recenzja z mojego bloga : http://32litery-swiatksiazki.blogspot.com/2013/07/recenzja-wampir-lestat.html
KSIĄŻKI DO PODUSZKI
Ciekawa historia młodzieńczych lat, osoba z intrygującym charakterem, piękny wygląd - taki ktoś na pewno zdoła zaistnieć w świecie rockowej muzyki. Jak więc Lestat, piękny wampir z tuzinem przygód za sobą, nie dałby rady wzbić się na szczyt listy najlepszych gwiazd rocka?
W książce "Wywiad z Wampirem" poznaliśmy historię z punktu widzenia Louisa., a w owej powieści...
Człowiek zapytany o definicję furii, zapewne odpowie, iż jest to skrajny gniew, silne, negatywne emocje. Owszem. Jednak w mitologii były to trzy panie, które mściły się na ludziach, gdy uczynili coś złego. Nie ważne czy powiesz "przepraszam". Czynów, słów nie odwrócisz. Musisz zostać ukarany. Oko za oko, ząb za ząb.
Jak wiadomo, nastolatkowie nie mają łatwo. Problemy w szkole, pierwsze miłosne sprawy, kłótnie z rodziną. Chase i Em przeżywają wiele smutnych jak i radosnych chwil. Oboje są nieszczęśliwie zakochani, oboje próbują rozgryźć pewną zagadkę.
W Ascesonie zjawiają się trzy piękne dziewczyny. Nie wiadomo po co, nie wiadomo skąd są, ani nawet kim są. Wraz z ich przybyciem zaczynają się serie dziwnych zdarzeń.
Uwielbiam mitologię. Grecką, rzymską, celtycką, nordycką... Każdą! Jeśli więc nadarzy się okazja to sięgam po książkę z mitologicznym wątkiem w tle. A więc okazja była i książka do mnie trafiła. Zaciekawił mnie temat. O furiach jeszcze nie czytałam. Fajnie, coś nowego. Miałam bardzo duże oczekiwania co do tej książki. Na co czekałam? Na akcję, tajemnice, dużo mitycznych wątków, a co dostałam? Otóż w owej recenzji postaram się przedstawić wam wszystkie plusy i minusy "Furii".
Na dworze upał, słońce grzej, skwar jest wręcz nie do zniesienia. Otwieram książkę i... mamy zimę! Przyznam, iż było to sporym wyzwaniem czytać w gorące lato o mroźnej zimie. Ale od czego jest wyobraźnia? Owszem, moja jest bardzo bujna i rozwinięta, a mimo tego czasami zapominałam, że w Ascesonie sypie śnieg, trudno było poczuć chłód grudniowego powietrza. Tak więc początek taki sobie. W sumie to jak większość amerykańskich produkcji, czyli super przyjaciółki, chłopaki ze szkolnej drużyny i oczywiście imprezy. Nic nowego, nic zaskakującego. Mimo tego liczyłam, że coś się rozwinie, w końcu ta mitologia się ukaże i wszystko będzie "WOW" !
Niestety przyznam, że się rozczarowałam. "Furie" to kolejne historyjka jakich pełno na rynku. Nowe osoby w szkole, imprezy, zabójstwa, miłości, zdrady. Matko, któż o tym nie czytał? Ok, może ktoś to lubi, może ktoś chce czytać o takiej tematyce, ale ma również nadzieję, że w między wersami ukażą się również paranormalne wątki, które dodadzą książce tajemniczości, pikanterii, magii... Ah, chyba każdy mól książkowy o tym marzy. Napaliłam się na tę powieść i czekałam, czekałam, czekałam, aż tu nagle ostatnie dwa rozdziały i dopiero wtedy coś się zaczyna dziać! Aha, to super. Dobrze, że w ogóle bo niedużo brakowało, żebym miała jej już dość i uznała, że koniec już sama sobie wolę domyśleć. Ale dałam radę i to się liczy...
Dobra, przejdźmy do szczegółów tych większych i mniejszych. A więc w książce spotkałam się z czymś, czego bardzo nie lubię. Literówki! Niby drobne błędy, ale mnie rozpraszają w czytaniu. Jestem zdecydowanie na nie. Wydaje mi się, że wtedy wydawnictwa mniej serca wkładają w książkę i sprawdzają błędy, że tak powiem na "odwal się". Przykre... No, ale cóż poradzić, nie wezmę korektora i nie poprawię błędu.
Pomińmy tą sprawę i przystańmy na bohaterach... Przejrzałam was i wiem, że na pewno lubicie mocne charaktery, poczucie humoru, śmiałość, odwagę, zdecydowanie... No po prostu szukacie ideałów w książkach. Nie ma ich na świecie to trzeba szukać na papierze, prawda? I teraz pytanko, czy w "Furii" nacieszymy się, że spotkaliśmy kogoś ze świetnym, niepowtarzalnym charakterem. Ha ha ha, niestety, za dobrze by nam było. Przykra prawda, ale znów dziewczyna, która nie wie co robić, oraz chłopak, który... w sumie też nie wie co robić. Ludzie, zlitujcie się! To się już robi nudne.
No i otóż w owy sposób, powoli zapominam o książce, gdyż nie wpłynęła na moją wyobraźnię, przemyślenia i mnie zanudziła. A liczyłam na coś dobrego. Ale bywa... Niestety. Starczy mojego narzekania. Mam nadzieję, że wiecie już czy sięgnąć po książkę, czy też nie.
Człowiek zapytany o definicję furii, zapewne odpowie, iż jest to skrajny gniew, silne, negatywne emocje. Owszem. Jednak w mitologii były to trzy panie, które mściły się na ludziach, gdy uczynili coś złego. Nie ważne czy powiesz "przepraszam". Czynów, słów nie odwrócisz. Musisz zostać ukarany. Oko za oko, ząb za ząb.
Jak wiadomo, nastolatkowie nie mają łatwo. Problemy w...
Kiedy przeczytałam pierwsze rozdziały myślałam, że będę miała znowu do czynienia z książką, w której tajemniczy chłopak, straci głowę, dla przeciętnej dziewczyny. Ależ się ucieszyłam kiedy okazało się, że wcale tak nie będzie! Na początku można by i tak pomyśleć, że będzie to książka taka jak pozostałe- chłopak przyjdzie do nowej szkoły, pokocha dziewczynę, która na początku go nienawidzi, a później przez resztę historii będą dzielić się słodkimi słówkami i całować w każdej możliwej chwili... Pokochałam autora za to, że stworzył zupełnie coś innego i świetnego! Mimo iż czytałam wiele różnych powieści fantastycznych to mało, która tak jak ta tak bardzo mnie wciągnęła w akcje, pozwoliła pokochać fabułę i oczarować się magicznym światem.
Książkę czytałam z przyśpieszonym biciem serca i wielkim zainteresowaniem. Pomysł na przedstawienie świata w taki oto sposób był bardzo ciekawy. Jeszcze w żadnej powieści się z takim nie spotkałam. Elfy, tajemnicze symbole, bractwa walczące ze sobą. Jedno o to by na świecie panował spokój, a drugie ( jak już się pewnie domyślacie) ma złe intencje. Trochę krwi musi się przelać aby rachunki zostały wyrównane, a wróg został pokonany. Nie zabraknie romantycznych, wstrząsających, wzruszających scen. Dwoma słowami - Świetna kompozycja.
Styl pisania był bardzo lekki. Ale to akurat nawet mi się spodobało, bo raczej trudno pisać o nastolatkach bardzo wyniosłym i poważnym językiem. Tutaj dodawało to pewnego smaczku i jeszcze lepiej pozwalało wczuć się w akcje, która stopniowo się rozwijała i bardzo mnie zaciekawiła. Wydarzeń było pełno, co nie pozwalało na chwilę nudy. Ciągle coś się działo. A to przeróżne misje, tutaj wycieczki, a zaraz potem gorące sceny. Wszystko to było świetną przygodą, którą przeżywałam wraz z bohaterami.
Postacie strasznie mi się spodobały! Uwielbiam czarne charaktery, które wgłębi duszy mają miękkie serce i dobre intencje, dlatego Blake, przypadł mi do gustu. Co chwila śmiałam się z jego głupkowatych tekstów i powiedzonek oraz pomysłów, które nie zawsze należały do najmądrzejszych. Jeśli ktoś ma dość czytania o poprawnych romantykach, a ochotę na niezależnych drani to gorąco polecam!
Niestety główna bohaterka nie była jakąś wybitną postacią. Na początku strasznie mnie denerwowała. Ta jej "ciamajdowatość", histerie i nałogowe sprawdzanie portalu randkowego, oraz te jej słodkie wyobrażenia o Azraelu. Nie dla mnie... Jednak z czasem zaczęłam się do niej przekonywać. Zdarzało się, że umiała nieźle odpysknąć, poradzić sobie w trudnej sytuacji, jak i okazało się, że nie jest też niewiniątkiem. W niektórych momentach potrafi poddać się przyjemnością i korzystać z życia, a przy tym i z rozumu.
Dodatkowo osoby Cassie i Prestona oraz Virgini dodawały więcej akcji i humoru, oraz rozbudowywały fabułę. Lubię gdy akcja dzieje się nie tylko pomiędzy dwiema głównymi postaciami i ich wrogami, jak i pod jeszcze drugoplanowymi, ale ważnymi osobami. Dlatego za nich również duży plus.
Z twórczością pani Sir B. Angel mam pierwszy raz do czynienia i z tego co mi wiadomo jest to jegj pierwsza książka. Mimo to, według mnie pisanie idzie jej świetnie i widać, że czerpie z tego przyjemność, a pomysłów ma pełną głowę. Wspaniale mnie zaskoczyła swoją powieścią "Oko Kanaloa" , dlatego nie pozostaje mi nic innego jak postawić książce 10/10 i czekać na kolejne części. Mam nadzieję, że pojawią się jak najprędzej.
Kiedy przeczytałam pierwsze rozdziały myślałam, że będę miała znowu do czynienia z książką, w której tajemniczy chłopak, straci głowę, dla przeciętnej dziewczyny. Ależ się ucieszyłam kiedy okazało się, że wcale tak nie będzie! Na początku można by i tak pomyśleć, że będzie to książka taka jak pozostałe- chłopak przyjdzie do nowej szkoły, pokocha dziewczynę, która na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Na blogach recenzenckich i w księgarniach na pewno zauważyłeś półki z fantastyką i jej podgatunkami. Przeważnie na wystawach widnieją powieści zagranicznych autorów, a przecież Polacy również piszą o nadzwyczajnych wydarzeniach, paranormalnych istotach. Czyżby to znaczyło, że polskie książki fantastyczne są o wiele gorsze?
Owszem, niektóre tak. Ale kilka z nich zasługuje na uwagę. Do tej grupki naszej ojczystej fantastyki można zaliczyć "Międzypiekle".
Skąd bierze się moje zafascynowanie książką? Przeczytaj i dowiedz się czy ta lektura trafi również w Twoje gusta.
W Międzypieklu, nietypowa para znajomych, anioł i demon spotykają się, żeby zagrać w grę. Można by rzec, że przypomina ona szachy - króle, królowe, białe szachy- dobrzy ludzi przeciwko czarnym - złu. Główną rolę w tej grze odgrywa Samara wraz z Ianem, których gracze "ustawili" na pozycji królów.
Jednak walka nie toczy się o figury, a o ludzkie życia... wiele ludzkich żyć.
W podziemnym świecie zachodzi do zamieszania. Samara, córka przedstawiciela rodu Phantomów zostaje zaatakowana, a jej życiu zagrażają odwieczni wrogowie. Dziewczynę z opresji ratuje Shaddy. Od tej chwili zostaje jej mentorem i nauczycielem. Wraz z grupą przyjaciół przygotowują się do rozpoczęcia roku w akademii, uczą się zabijać, a podczas wolnych dni wychodzą na powierzchnię Ziemi i świętują. Można by pomyśleć, że toczą sielankowe, beztroskie życie. Okazuje się być inaczej. Nie raz będą musieli stawić czoła Nietykalnym, a przy tym nie zaważyć nad swoim istnieniem.
Niestety po opisie można dowiedzieć się bardzo mało. Sięgając po książkę miałam w głowie myśl, czy będzie ona po prostu o grze w szachy i jakim cudem autorka opisze rozgrywki na ponad czterystu stronach. Mimo to zaryzykowałam. Pozwoliłam pokierować się intuicji. Jak widać nie zawiodła. Zapoznając się z kolejnymi rozdziałami książki byłam coraz bardziej usatysfakcjonowana.
Szczerze przyznaję, iż wciągnęłam się w przygody Samary i Shaddy'ego. Czytając książkę nie można było narzekać na nudę. Autorka wykazała się swoim talentem i stworzyła całkiem nową, ciekawą historię oraz świat, a jak to wspominałam, uwielbiam kiedy akcja toczy się w zupełnie innej krainie niż tylko Ziemia.
Nikolina wykreowała Nietykalnych, Cieni, Starszyznę - postacie interesujące, nowe dla naszej wyobraźni, ale czy na pewno ich charaktery i postępowanie były oryginalne? Nie do końca.
Samara to szara, cicha dziewczyna, która zawsze popadnie w tarapaty i nigdy nie będzie mogła wyjść z nich sama. Gdyby nie czyjaś pomocna dłoń, to na pewno już dawno zakończył by się jej żywot. Mimo to dziewczyna pod koniec, przeżywa wielkie starcie, w którym ukazuje jako to z niej "bohaterka". Typowe dla kobiecych postaci, o których czytałam w fantastyce. Mimo to po kilku rozdziałach i po zagłębieniu się w życiorys blondynki, przyzwyczaiłam się do jej wad i zaakceptowałam ją.
Wręcz odwrotnie było z Shaddym. Tylko, że jego polubiłam od razu. Odwaga, spryt, trzeźwe myślenie - chłopak o takich cechach na pewno uratuje Cię z obsesji.
Specjalna gratka dla anty fanów paranormal romance - czytając "Międzypiekle" nie będziecie musieli męczyć się ze słodkimi słówkami "kochanie", "skarbie", "moja wielka miłości". Autorka oszczędziła nas i wszelaką miłość wyrzuciła ze swojej powieści. Trzeba przyznać, że w dzisiejszych czasach to coś nowego. Prawie wszyscy autorzy stawiają na to, że opisując zakochanie dwojga ludzi lub nieludzi, przywłaszczą sobie grono czytających fanek. OK, to romansów nic nie mam, jeżeli nie jest przesłodzony, mimo to czasem mam wielką ochotę uciec od przecudownego świata miłości. Dziękuję autorce, że pozwoliła mi na to.
Książka nie powala na kolana, ale trzyma poziom. Czyta się ją z uwagą i zainteresowaniem co będzie dalej. Czasem można coś przewidzieć, a czasem nie. Mimo wszystkich błędów ( a są to błędy na prawdę małe i jest ich niewiele) "Międzypiekle" mogę zaszufladkować do półki z napisem " jedne z lepszych książek fantastycznych, polskich autorów".
Na blogach recenzenckich i w księgarniach na pewno zauważyłeś półki z fantastyką i jej podgatunkami. Przeważnie na wystawach widnieją powieści zagranicznych autorów, a przecież Polacy również piszą o nadzwyczajnych wydarzeniach, paranormalnych istotach. Czyżby to znaczyło, że polskie książki fantastyczne są o wiele gorsze?
Owszem, niektóre tak. Ale kilka z nich zasługuje...
Po wypadku samochodowym Gabriel zapada w śpiączkę. Budzi się po kilkunastu latach, kiedy jest już nowy wiek, a świat i ludzie całkowicie ulegli zmianie.
Główny bohater wciąż tęskni za latami swojej młodości. Nie rozumie pośpiechu ludzi, ich zagubienia, braku wrażliwości.
Szczerze przyznaję, że książka miło mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się tak dobrej historii, której akcja tocząca się w ciągu kilku dni potrafi tak zaskoczyć, poruszyć, a w pewnym stopniu nawet rozbawić. Jestem młodą osobą i na początku bałam się, że będzie ona dla mnie zbyt ciężka, czegoś nie zrozumiem, albo mnie zanudzi. Na szczęście ani przez chwilę tak nie było. Dokładnie rozumiałam o co chodzi głównemu bohaterowi, podzielałam jego, a książka mnie nie nudziła. Czytało się ją bardzo miło.
"Dokąd zmierza ten świat i jego mieszkańcy?"
Aż smutno się robi, kiedy po przeczytaniu "By schronić się w przeszłości" zdajemy sobie sprawę, że tak na prawdę nie wiemy dokąd dążymy, myślimy o "pierdołach" zamiast skupić się na tym co najważniejsze. Żyjemy w ciągłym pośpiechu i rzadko myślimy po co tak na prawdę żyjemy.
Pan Michał poprzez przedstawienie Gabriela wyjaśnił mi to w świetny sposób, ukazał dzisiejsze realia świata. Wiele razy przerywałam czytanie, żeby tylko zapisać jakiś cytat lub przeczytać coś tacie.
Ta książka na pewno długo pozostanie w mojej pamięci. Niektóre zdania ciągle tkwią mi w pamięci. Dzięki " By schronić się w przeszłości" chyba nawet lepiej rozumiem ten świat.
Po jej przeczytaniu spojrzałam na to wszystko co napisał pan Czapliński to prawda. Ten jak już wspominałam pośpiech, sztuczność, technologia, która wszystko robi za nas.
Do tej lektury nie mam żadnych zastrzeżeń. Może i niektórzy uznają, że mogła być jak dla mnie, nastolatki, w niektórych momentach zbyt drastyczna, to jednak nie oszukujmy się ... W dzisiejszych czasach nawet pięcioletnie dzieci znają przekleństwa, a "rozbierane" sceny widzieli nie raz w telewizji.
Książkę polecam wszystkim, którzy mają czas usiąść choć na chwilę i pomyśleć nad swoim śpieszącym się życiem oraz jak główny bohater pamięcią powrócić do dawniejszych lat, kiedy ludzie chcąc sprawdzić godzinę nie wyjmowali telefonu, a zegarka, kiedy aby kupić mleko nie trzeba było się długo zastanawiać, które pudełko, czy też butelka ładniejsze, co ma mniej kalorii.
Po wypadku samochodowym Gabriel zapada w śpiączkę. Budzi się po kilkunastu latach, kiedy jest już nowy wiek, a świat i ludzie całkowicie ulegli zmianie.
Główny bohater wciąż tęskni za latami swojej młodości. Nie rozumie pośpiechu ludzi, ich zagubienia, braku wrażliwości.
Szczerze przyznaję, że książka miło mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się tak dobrej historii, której...
Siedemnastoletnia Julia po tym, jak została dotkliwie zraniona przez swojego chłopaka, w ciągu kilku minut podejmuje decyzję o popełnieniu samobójstwa. Pierwsza próba, źle zaplanowana i nieudana, zadaje jej ogromny psychiczny ból. Kolejne również kończą się porażką, a na domiar niepowodzeń wymuszają na Julii częste wizyty w szpitalach dla obłąkanych. Ostatecznie odbiera sobie życie w dzień swoich urodzin, jednak tylko jedna osoba wie, dlaczego.
Po śmierci trafia do innego świata. Dokonuje wyboru i trafia do miejsca, gdzie nic nie jest zwykłe. Uczy się życia po drugiej stronie. Obeznana ze swoją nową rolą postanawia zemścić się na osobie, przez którą odebrała sobie życie. Jednak na jej drodze staje rywal, w którym się zakocha… ( opis z tyłu okładki)
"Kochamy, szanujemy i w końcu nienawidzimy.
Największa granica znajduje się właśnie między miłością a nienawiścią,
wystarczy jeden moment,
by ją przekroczyć,
a już nic nie będzie takie samo" *
Co robi zwyczajna nastolatka, kiedy traci chłopaka? Pisze do najlepszej przyjaciółki, płacze do poduszki, słucha romantycznych ballad. Jednak po kilku dniach zapomina o całej sprawie. W jej życiu pojawia się ktoś inny i wie, że tak na prawdę dawna miłość nie miała sensu. Jednak Julia jest zupełnie inna. Dla niej wszystko traci sens. Jedyny cel - odejść z tego świata i zapaść w wieczny sen. Wkrótce i do tego dochodzi? Ale czy na to czekała? Przecież zupełnie inaczej wyobrażała sobie swoje istnienie po śmierci, a tu proszę... Trafia do złego świata, w którym rządzi Caria - bezuczuciowa demonica.
Ah... Niedobre dzieją się rzeczy, kiedy miłość zostaje przerwana.
Opis - super! Zaciekawia, ale zawartość książki to już zupełnie co innego. Strasznie się na niej zawiodłam. Na początku bardzo mnie zaintrygowała ta historia. Byłam ciekawa jak zakończy się życie Julii i co będzie po śmierci. Oryginalnością można się nacieszyć, cytat z pierwszego rozdziału również mądry. Myślałam, że pozostanie tak do końca, że z książki wypłyną jakieś wartości, morały. A tu niespodzianka... Choćbym szukała to żadnego pouczenia nie znajdę. ŻADNEGO bohatera nie można dać na wzór dla nastolatek, a z tego co zauważyłam dziewczyny często chcą być jak postacie z książek, filmów. Chrońcie je aniołowie żeby nigdy nie wzięły przykładu z Julki!
Mam jedno skojarzenie. Otóż dziewczyna z "Istnienie" bardzo przypomina mi Julię z "Romea i Julii". Uwierzcie, że nie jest to pozytywne porównanie. Obie panie uważam za głupie. Mimo tego bohaterka książki, którą właśnie recenzuję jest po prostu... idiotką? debilką? Przepraszam za słownictwo, ale nienawidzę tej dziewczyny!
Nie mogłam czytać o tym z jaką radością zabijała siebie, a później niewinnych ludzi, w tym nawet dzieci. Najgorsze jest jeszcze to, że każde morderstwo było opisane. Oj nie miło się czytało o wypływających oczach, odgryzaniu kawałków skóry... Zastanawiam się również czy autorka nie ma jakichś problemów. Aż trudno uwierzyć, że z taką lekkością pisała o zabijaniu, a po każdym takim uczynku było napisane, jak bardzo dawało to demonicy radość. Sądzę, że raczej ani młodemu, ani starszemu czytelnikowi nie będzie miło czytało się o takich wydarzeniach.
Nie sposób nie zauważyć, iż książka jest króciutka - 120 stron jak dla mnie to bardzo mało. Przez to wątki nie miały się szansy rozwinąć. Przy czytaniu nie poczułam żadnych emocji, oprócz obrzydzenia. Nie wiem nawet jaki cel ma ta książki i kiedy nadszedł punkt kulminacyjny.
"Istnienie. Dwa Światy" uznaję za ROZCZAROWANIE! Jeszcze nigdy nie czytałam książki, która tak na prawdę jest o zabijaniu. Nie rozumiem też jak autorka miała siłę o czymś takim napisać...
Hm... Na początku pisała, że pisanie pozwala jej stworzyć magiczny świat, w którym chciała by żyć.
Siedemnastoletnia Julia po tym, jak została dotkliwie zraniona przez swojego chłopaka, w ciągu kilku minut podejmuje decyzję o popełnieniu samobójstwa. Pierwsza próba, źle zaplanowana i nieudana, zadaje jej ogromny psychiczny ból. Kolejne również kończą się porażką, a na domiar niepowodzeń wymuszają na Julii częste wizyty w szpitalach dla obłąkanych. Ostatecznie odbiera...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to