-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
Recenzja z mojego bloga : http://32litery-swiatksiazki.blogspot.com/
Rozejrzyj się. Może właśnie gdzieś w pobliżu czai się zombie. Słyszysz ich jęki?
Lepiej przestań to czytać i uciekaj!
Użyjmy magicznej kapsuły, która przeniesie nas w czasie - kochanej, niezawodnej wyobraźni.
2014 rok - Można by pomyśleć, iż wszystko staje się coraz lepsze, świat nabiera kolorów, a ludzkość w końcu dostaje to o czym od dawna marzyła. Czy może być coś wspanialszego niż lekarstwo na raka? Pamiętajcie, nie da się bawić w Boga, wszystko ma swoje plusy jak i minusy. Coś poszło nie tak. Od tej pory wirus Kellis - Amberlee sprawia, że ludzi po śmierci nie zostają słodkimi aniołkami, a obrzydliwymi zombie, które pragną mięsa i Twojej krwi.
Trudno przetrwać bez mediów. Świat jest wielki i skomplikowany. Gdyby nie internet, wiadomości, prasa nie wiedzielibyśmy co dzieje się w pobliskim miasteczku, a co dopiero w sąsiednim kraju, innym kontynencie. Na szczęście są ludzie, którzy nas uświadamiają. Do jednych z nich należy Georgia oraz jej brat Shaun. Owe rodzeństwo to blogerzy w świecie pełnym stworzeń niczym z horroru. To oni ukazują ludziom jak okropne są zombie, a na dodatek dają rozrywkę ludziom, którzy boją się opuścić mieszkanie. Nic dziwnego, że każdy ich zna. Są świetni w swoim fachu, mają tysiące czytelników, wyświetleń. Widzowie chcą więcej newsów, niczym nienasycone zombie mięsa. Nadarza się świetna okazja. Ich grupa dostaje maila, z wiadomością, że od tej pory będą jeździć po całym kraju z senatorem Raymanem i relacjonować wydarzenia. Można by pomyśleć, że nic wielkiego się nie wydarzy, bo niby co wielkiego ma ich spotkać na posiedzeniach rady, oraz innych kandydatów ubiegających się o stanowisko prezydenta? Okazuje się, że młodzi dziennikarze zostają wplątani w aferę... i to nie byle jaką.
Nigdy nie przepadałam za zombie, nienawidziłam filmów, w których była mowa o jakichś wirusach, a teraz mam na tym punkcie bzika. To wszystko przez "FEED" ! Do książki zachęciły mnie pozytywne recenzje i koleżanka. Na dodatek ten pomysł z blogiem. Chyba każdy bloger by się skusił. Jak więc mogłabym nie sięgnąć po coś co każdy tak poleca i chwali?
Przeczytałam i ja. Powiem Wam, że ja również pochwalę książkę, w oto tej recenzji i polecę każdemu kto kocha wspaniałe przygody, z nutką tajemnicy oraz niebezpieczeństwa.
"FEED" zaciekawia od pierwszych stron. Nie musicie obawiać się pierwszych rozdziałów, które będą tylko marnym, przynudzającym wstępem do książki oraz wytłumaczeniem jak to wszystko się zaczęło. Owszem, dowiecie się jak rozpętał się wirus, poznacie nowinki technologii, ale będzie to łączone z akcją, która was nie zanudzi. Autorka książki potrafi zaciekawić i zaskoczyć poczuciem humoru, które wraz z głupotą i odwagą bohatera sprawią, że zrobimy "facepalm'a", a pod nosem zaczniemy się cicho śmiać.
Chyba nikt nie chciał by się kolegować z ludźmi, którzy boją się wyjść z domu, nie umieją się odezwać kiedy trzeba, nie mają poczucia humoru, brak im osobowości, są wręcz jak marionetki. Książkowi bohaterowie na pewien okres czasu zostają naszymi przyjaciółmi. Czasami nawet utożsamiamy się z nimi i wcielamy w ich rolę. Nic więc dziwnego, że nikt nie lubi czytać o nudnych osobach. Całe szczęście Mira Grant nie popełniła tego błędu. Shaun i Georgia to tak wspaniałe osobowości, że cieszę się, iż dzięki narracji pierwszoosobowej mogłam wstąpić w skórę blogerki, która była typem "superwomen". Muszę przyznać, że mi czasem brakuje odwagi, gadatliwości i racjonalnego myślenia. Dzięki niej mogłam choć na chwilę poczuć się lepsza.
Całość dopełniał humor, który sprawiał, że książka, która w większości czasu utrzymywana była w mrocznym świetle, czasami wręcz emanowała radością.
Jedyny zarzut jaki mam do tej powieści, to to, że czasem ta polityka była aż za bardzo wyczuwalna. Choć i tak dosyć mnie zaciekawiła. Pani od WOS-u by się nie ucieszyła, ale więcej znam senatorów i przepisów z roku 2041 niż z czasów teraźniejszych.
Na szczęście pod koniec książki coś wybuchło. Co? Masa wrażeń i emocji, które jako małe literki ułożyły się w fascynującą przygodę, niedającą spać po nocach. Jak nie łzy, to śmiech.
"FEED" potrafi namieszać w głowie. Świat w książce tak porywa, że czasami daje o sobie znaki w życiu codziennym. Jak nie koszmary, to wyobrażenia co by były gdyby nagle zaatakował mnie zombie.
Wiem, jedno - po owej powieści wiedziałabym jak walczyć z tymi potworami.
Recenzja z mojego bloga : http://32litery-swiatksiazki.blogspot.com/
Rozejrzyj się. Może właśnie gdzieś w pobliżu czai się zombie. Słyszysz ich jęki?
Lepiej przestań to czytać i uciekaj!
Użyjmy magicznej kapsuły, która przeniesie nas w czasie - kochanej, niezawodnej wyobraźni.
2014 rok - Można by pomyśleć, iż wszystko staje się coraz lepsze, świat nabiera kolorów, a...
Pierce to zwyczajna nastolatka. Jak każda z nas ma problemy w szkole, przeżywa rodzinne kłótnie, a gdyby tego było mało, prawie umarła. Cudem udało jej się przeżyć i powrócić na ziemię do świata żywych. Od tamtego momentu inaczej patrzy na świat i wie o sprawach, o których innym nawet się nie śni. Pewnie się domyślacie, że nikt nie uznaje ją za normalną, gdy opowiada o obrazach i stworzeniach, wręcz wyjętych z książek o mitologii. Traci przyjaciół, podupada w nauce i chce zacząć wszystko na nowa. Nie przepuszcza okazji i wyjeżdża wraz z matką. Ma nadzieję, że od tej pory jej życie wróci do normy. Nic bardziej mylnego. W tym miejscu znów go spotka. Chłopaka, którego poznała kilka lat temu w tym samym miejscu, człowieka, który dał jej prezent i obiecał, że zawsze będzie ją chronił, bo wiecie, zło kryje się wszędzie, a najczęściej znajduje się tam, gdzie najmniej się go spodziewamy. Nie da się ot tak uciec i zapomnieć... Trzeba walczyć, albo wiecznie się ukrywać.
Znów spotykamy się z grecką mitologią, czyli czymś co wręcz uwielbiam. W książkach to częsty temat. Któż nie potrafi wymienić choć jednego tytułu, w którym historia opiera się o mitycznych bogach, fantastycznych wydarzeniach? Księgarnie oraz biblioteki wręcz kipią owym gatunkiem, a nastolatki, te młodsze i te starsze z chęcią po nie sięgają. Wiadomo, są lepsze i gorsze "przeróbki" mitologicznych historii, a czy "Porzuceni" można zaliczyć do książek, którego czegoś nauczą, wzruszą i zaciągną wstecz do pradawnego świata?
Muszę przyznać, że początek mnie bardzo zaciekawił i z wielkim zapałem, i coraz większą ciekawością przerzucałam kolejne strony książki. Spodziewałam się akcji już od pierwszego rozdziału i prawie to dostałam. Prawie, robi wielką różnicę... Nagle cała ta cudowna przygoda jakby zaczęła się rozpływać. Zapierających dech w piersiach wydarzeń było coraz mniej, aż w końcu zatrzymaliśmy się wręcz na niczym, bo jak inaczej można nazwać akcję, która wręcz nie istnieje, którą z chęcią byśmy wycieli, bo i tak na nic nie wpływa, a tylko męczy.
Uwaga! Otóż coś zaczęło iskrzyć dopiero po dwusetnej stronie, czyli musiałam przebrnąć przez trzy czwarte aby w końcu dostać to na co czekałam. Owszem, nie była to żadna bomba emocji i nieoczekiwanych wydarzeń, ale... trzeba się cieszyć nawet i drobnostkami.
Wszystko było by o wiele piękniej gdyby było właśnie więcej tej akcji, a nie tylko gadania i gadania oraz rozmyślania. Meg Cabot to popularna autorka, która ma na swoim koncie nie jedną dobrą książkę. Potrafi wprowadzić czytelnika w magiczny świat, jej opisy, porównania oraz epitety i wiele wiele innych określeń, o których uczymy się na lekcji polskiego, poruszają naszą wyobraźnię i daję dawkę emocji oraz cieszą oczy przepięknymi obrazami niczym z bajki. Dzięki dobremu stylowi pani Meg potrafiłam utożsamić się z bohaterką.
Niestety bohaterowie nie są zbyt oryginalni. Na pewno potrafili byście porównać ich do innych postaci z książek typu paranormal romance. Pierce - niby zwyczajna dziewczyna, która pragnie uciec od problemów, więc zmienia szkołę. Miłe, bardzo miłe zaskoczenie. Nastolatka tym razem nie spotyka swojego "księcia z bajki" w szkole na lekcji biologii. Wiadomo, gdzieś się poznać muszą, a szkoła to świetne miejsce na rozpoczęcie znajomości, ale przecież wystarczy troszkę pokombinować i nawet sklep spożywczy okaże się świetnym miejscem na rozpoczęcie historii. Plusik dla autorki, za to iż postawiła na oryginalność i bohaterów zapoznała na cmentarzu.
Ah... Widziałam wiele koszulek, jeden kawał, kilka powiedzeń typu "No boy - no problem". W sumie to racja, bo gdyby nie pojawił się John, główna bohaterka nie miała by tyle spraw na głowie oraz zszarpanych nerwów. Nie będę jednak bezduszna. Czymże jest świat bez miłości? Gdyby nie istniało to uczucie to prawdę mówiąc nie było by nic. I nie mówię tutaj o piosenkach, filmach, czy też książkach, a o całym świecie. A więc bohaterowie się w sobie zakochują, a ich zakazana miłość przysporzy im multum problemów i komplikacji. Kojarzycie mit o Persefonie i Hadesie? Znacie już Furie? Jeśli nie to czas na to by w końcu lepiej przyjrzeć się tej historii, gdyż przyznać trzeba, że mit to piękny, a zarazem i smutny.
Można by pomyśleć, że John to ideał chłopaka. Widziałam kilka recenzji, w których dziewczyny go wychwalały. Jednak to nie mój typ. Udaje silnego, bezuczuciowego, a w środku wręcz bucha emocjami. A dzieje się bardzo źle, gdy chłopak nie potrafi z siebie tego wyrzucić, a wszystko w sobie kłębi. Rani wtedy osobę, na której najbardziej mu zależy. Co mnie tak denerwowało w tym chłopaku? Przede wszystkim niezdecydowanie, nie panowanie nad sobą i to, że nie wiedział jak okazać dziewczynie, że ją kocha. Zapomniałabym, nie miał poczucia humoru. No właśnie... tak sobie zdałam sprawę, że książka utrzymana w jednym i tym samym nostalgicznym klimacie. Brak tu jakiegoś żartu, zabawnej sytuacji, która rozpromieniła by ową historię.
Cóż, książka nie jest zła. Momentami bardzo ciekawa, a po chwili strasznie nudna. Ma wręcz tyle samo plusów jak i minusów. Jak dla mnie bardzo przeciętna, dlatego ocena jaka przychodzi mi na myśl to :
5/10
Recenzja z bloga : http://32litery-swiatksiazki.blogspot.com/
Pierce to zwyczajna nastolatka. Jak każda z nas ma problemy w szkole, przeżywa rodzinne kłótnie, a gdyby tego było mało, prawie umarła. Cudem udało jej się przeżyć i powrócić na ziemię do świata żywych. Od tamtego momentu inaczej patrzy na świat i wie o sprawach, o których innym nawet się nie śni. Pewnie się domyślacie, że nikt nie uznaje ją za normalną, gdy opowiada o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Recenzja z mojego bloga : http://32litery-swiatksiazki.blogspot.com/
Czy wiecie, że nasz świat nie należy wyłącznie do ludzi? Magia, wampiry, wilkołaki i wiele innych stworzeń również mają swoje prawa, tradycje i obowiązki. Robi się gorzej, gdy jakiś chojrak nie przestrzega zasad i brutalnie poluje na naszą rasę, raniąc najbliższych, przyjaciół, rodzinę. Nawet we własnym mieszkaniu nie można czuć się bezpiecznie. Bestia nie ma granic, nie zna litości.
W taki sposób Chris, a właściwie Krzysztof Jastrzębski, stracił wszystko co miał. Nie ma gorszej tragedii niż strata rodziny, a on jako młody chłopak musiał doświadczyć tego bólu. Jego życie uratował wilkołak Ephraim. Zmieniając młodzieńca w dziecko nocy, wykreował u chłopaka nowe spojrzenie na świat. Od tej pory jego obowiązkiem stała się obrona ludzi przed wampirami, a chęć zemsty na zabójcy jego rodziny stała się jego misją. Oprócz wojny z wrogiem, Chris będzie musiał dać radę uczuciom, miłości i... dziewczyną.
Sięgając po książkę spodziewałam się innej historii. Gorszej? Nie, nie chodzi o to. Trudno to określić, ale prosząc o egzemplarz myślałam o ciężkiej, poważnej książce, przy której czytaniu trzeba się namęczyć żeby rozwiązać jakąkolwiek zagadkę. Nie miałabym nic przeciwko gdyby w moje ręce trafiła taka książka, lubię mądre, poważne lektury. A więc co miałam okazję przeczytać? Otóż, moim drodzy czytelnicy, "Zew Krwi" to powieść wnet idealnie stworzona dla młodzieży. Na dodatek ma w sobie wiele świetnych walorów - daje czytelnikowi dużo do myślenia, ukazuje czym jest wiara we własne siły, prawdziwa miłość, co to na prawdę znaczy zemsta oraz to, że wampiry to nie kochający chłopcy, a bestie nocy. Na pewno znacie jakąś dziewczynę, która marzy o tym, by za chłopaka mieć wampira. Życzę powodzenia, bo wątpię czy chodziłoby mu o coś innego niż tylko słodka, czerwona krew. Pomyślcie, jest tyle pięknych, mądrych wampirzyc, które będą żyć wiecznie, a on raptem chciałby mieć za żonę człowieka?
Nie wiem czy wiecie, ale ja, to tak trochę typ chłopczycy. Od dziecka wolałam spędzać czas z chłopakami, niż dziewczynami. Zawsze podobały mi się ich pomysły, lubiłam oglądać filmy o sztukach walki, sama trochę ćwiczyłam, do tej pory uwielbiam strzelać z wiatrówki oraz marzę o założeniu gangu, który będzie ścigał zabójców. Dlatego ucieszyłam się kiedy w książce świat został przedstawiony z punktu widzenia chłopaka i to jego losy śledziliśmy przez cały czas. Dzięki temu dowiedziałam się kilku rzeczy o płci przeciwnej. Na pewno przyda się to w przyszłości... Oprócz lepszego poznania męskiej psychiki, miałam okazję poczytać o różnych broniach i uczestniczyć w wielu krwawych walkach. Było to dla mnie wspaniałą przygodą. W końcu brak czytania, o chodzeniu po sklepach, kawiarniach, dyskotekach.
Chris to ideał chłopaka. Nie sposób go nie polubić. Gra na gitarze, podśpiewuje, jest silny, opiekuńczy, wie co jest w życiu najważniejsze, nie bawi się uczuciami kobiet, a na dodatek również jest przystojny. Dziewczyny, która by go nie chciała? Ah, zapomniałam. Niestety ma już swoją wybrankę. Dziewczynę, która niestety czasami mnie drażniła. Owszem, była silna, mądra, ale nie mogła zrozumieć, że czasem trzeba zabijać w imię dobra? Czyżby ona była kolejną fanką wampirów? Na szczęście nie, ale jej częste obrażanie się i strzelanie, tak zwanych fochów, mogło zdenerwować.
" - No wiesz, nie lubię cię. Świetnie tańczysz, grasz na gitarze, wokal też nawet niezły, jesteś umięśniony i przystojny. Powiedz mi, Chris, masz ty jakąś wadę? - Megan zadała mu to pytanie, kiedy wreszcie miała szansę usiąść ze zmęczonym tańcem chłopakiem.
- Raz w miesiącu mam na klacie więcej włosów niż ty na głowie. "
Autor dopieścił wyobraźnię czytelników magicznymi opowieściami o początkach wilkołaków, wampirów. Zdarzyło się, że na chwilę pozwolił przenieść się do średniowiecza, aby poznać dawne losy bohaterów. Było to na prawdę świetną przygodą i urozmaiciło książkę.
Każdy autor ma swoje spojrzenie na magiczne istoty. Cieszę się, że pan Marcin nie poszedł na łatwiznę i nie pisał o wilkołakach, wampirach jakie już znamy, a zapoznał nas z ich inną, własną wersją.
Muszę przyznać, iż jestem dumna z pana Marcina Osucha. Stworzył świetną książkę fantastyczną i pochodzi z Polski. Teraz trzeba liczyć tylko na to, aby zdobył rozgłos, a egzemplarze sprzedawały się jak świeże bułeczki, ponieważ "Zew Krwi" jest tego warty.
Spodobał mi się styl pisania autora. Wzrusza, napędza do myślenia, daje siły i wiary we własne możliwości. Nie brakuje w niej humoru, który umila czytanie i sprawia, że nie wszystko jest takie ponure i smutne.
Grzechem byłoby gdybym nie wspomniała o zakończeniu książki. Często bywa, że po zakończeniu jakiejś wielkiej walki, w książce już nic się nie dzieje, a bohaterowie żyją szczęśliwie, wymieniają się czułymi słówkami... i już w sumie to wiadomo jak się to wszystko skończy i nie chce nam się czytać któryś raz z kolei tego samego epilogu.
W tej książce było na odwrót. Mało brakowało abym się popłakała. Epilog, główna bohaterka stoi nad grobem... Czyim? A już tego wam nie zdradzę. Chcecie wiedzieć? To koniecznie przeczytajcie książkę. Dla fanów akcji i wilkołaków będzie to wspaniała przygoda.
Recenzja z mojego bloga : http://32litery-swiatksiazki.blogspot.com/
Czy wiecie, że nasz świat nie należy wyłącznie do ludzi? Magia, wampiry, wilkołaki i wiele innych stworzeń również mają swoje prawa, tradycje i obowiązki. Robi się gorzej, gdy jakiś chojrak nie przestrzega zasad i brutalnie poluje na naszą rasę, raniąc najbliższych, przyjaciół, rodzinę. Nawet we własnym...
Wspaniałe recenzje, same pochwały, piękna szata graficzna. Jak tu nie chcieć sięgnąć po tę książkę? Ale czy na pewno warto? Czy spodoba się ona każdemu i spełni oczekiwania?
Większość ludzi ma tajemnice, dziwne hobby, o którym wiedzą nie liczni i skrywaną przeszłość. Przeważnie tajemnicą jest zakochanie się, hobby - zbieranie pluszowych zabawek, znaczków, przeszłość - pryszcze, które kiedyś zakrywały całą twarz, czy choćby nawet jakaś głupia wpadka.
Karou czasami wolałaby mieć takie sekrety, niż nie wiedzieć nic o swojej przeszłości, za opiekuna mieć właściciela sklepu nazywanego Dealerem Marzeń, który na dodatek zbiera zęby. Myślicie, że to tyle? Otóż ten sklepik nie jest zwyczajny. Drzwi otwierają się tam, gdzie tylko sobie zamarzysz. Raz możesz się znaleźć w Paryżu, a raz w Japonii.
Niebieskie włosy oraz uroda dziewczyny nie pozwalają na to, żeby ktoś przeszedł obok niej obojętnie. Nic dziwnego, że Akiva, najpiękniejsze stworzenie żyjące na Ziemii ma ją na oku. Nie, nie tak jak myślicie. On nie jest w niej zakochany. Otóż jego pragnieniem jest zabicie Karou. Do czasu, kiedy kolejne karty przeszłości nie zostaną odsłonięte.
Pierwsze strony książki - myślę sobie : Jak na razie jest dobrze. Nie dzieje się nic nadzwyczajnego. Planeta Ziemia, na którą przedostało się trochę dziwacznych stworzeń. Tym razem jednak nie wampiry i wilkołaki, a chimery wraz z aniołami. Norma w dzisiejszych książkach.
A jednak doczekałam się miłego zaskoczenia. Pani Taylor nie tylko wkleiła do naszej planety magiczne istoty, ale również stworzyła drugi świat. Jak dla mnie jest to wielki plus. Coś nowego, niepowtarzalnego. Łatwo wykorzystać to co już jest, a dodać tylko małe elementy. Za to trudniej stworzyć kolejną rzeczywistość, ponieważ wyobraźnia autora i czytelnika poddawana jest kompletnemu działaniu wyobraźni.
"Córka Dymu i Kości" w pewnym stopni kojarzy mi się z baśnią. Jest wręcz przepełniona magią i tajemniczością. Od dziecka uwielbiałam te klimaty. Celtycka muzyka, imponujące stworzenia.
Trzeba przyznać, że pani Laini stworzyła piękną historię zapadającą na długo w pamięć. Idealnie połączyła dwa światy... Jak nie trzy. Trzeci to książka, którą czytamy. Kończąc ją czujemy się jakby wyciągnięci z niej. Czytamy ostatnie zdanie i czujemy niedosyt. Chce się więcej.
„Życzenia nie są prawdziwe. Nadzieja jest prawdziwa. Jest jedyną prawdziwą magią.”
Dobra książka to taka, która zawiera morał i potrafi czegoś nauczyć. Słowa nie mogą być rzucane na wiatr. Mają trafić do serca czytelnika. Czy powieść "Córka Dymu i Kości" spełniła moje oczekiwania?
Jak najbardziej. Po jej przeczytaniu dowiedziałam się, że zawsze jest nadzieja. Czasem nawet mała, ale tak na prawdę to zawsze ona podtrzymuje nas na duchu i daje siłę do działania.
Oczywiście nie zabrakło wątku miłosnego. Przyznam, że mi to kompletnie nie przeszkadza. Szczególnie wtedy kiedy miłość jest taka piękna. Wiadomo, że jak autor napisze o tym wspaniałym uczuciu w sposób nijaki to i powieść straci sens. Nie mogę zaprzeczyć, że Laini Taylor w swojej książce miłość ukazała w znakomity sposób. Zakazane uczucie, nadzieja, łzy szczęścia jak i smutku, magia oraz to, że jeśli jest ona prawdziwa to zawsze znajdzie się sposób by nikt jej nie zaszkodził. Nawet śmierć.
W książce nie brakuje tajemnic i zagadek. Czasami aż się gubiłam i nie wiedziałam o co chodzi. Wydaje mi się, że autorka robiła to specjalnie, żeby jeszcze bardziej zachęcić do książki czytelników. Można jej wybaczyć małe niedociągnięcia, ponieważ stworzyła taką tajemnice, że wraz z bohaterką leciały mi łzy kiedy prawda wyszła na jaw.
W sumie napisać dużo nie mogę, bo zdradziłabym bardzo ważną część. Jednak podczas czytania jak i dalszego przeżywania książki buzują we mnie emocje, stany...
Radość,
Tajemniczość,
Miłość,
Smutek,
Zachwyty.
Wiele tego typu przymiotników mogłabym wypisać.
Żeby dowiedzieć się co czuję, po prostu musisz przeczytać tę książkę! Moja recenzja ma Ci tylko pomóc dokonać wyboru w księgarni i zachęcić do przeczytania jej, jednak uczuć i zachwytu związanego z nią Ci nie przekażę.
Wspaniałe recenzje, same pochwały, piękna szata graficzna. Jak tu nie chcieć sięgnąć po tę książkę? Ale czy na pewno warto? Czy spodoba się ona każdemu i spełni oczekiwania?
Większość ludzi ma tajemnice, dziwne hobby, o którym wiedzą nie liczni i skrywaną przeszłość. Przeważnie tajemnicą jest zakochanie się, hobby - zbieranie pluszowych zabawek, znaczków, przeszłość -...
Kiedy przeczytałam pierwsze rozdziały myślałam, że będę miała znowu do czynienia z książką, w której tajemniczy chłopak, straci głowę, dla przeciętnej dziewczyny. Ależ się ucieszyłam kiedy okazało się, że wcale tak nie będzie! Na początku można by i tak pomyśleć, że będzie to książka taka jak pozostałe- chłopak przyjdzie do nowej szkoły, pokocha dziewczynę, która na początku go nienawidzi, a później przez resztę historii będą dzielić się słodkimi słówkami i całować w każdej możliwej chwili... Pokochałam autora za to, że stworzył zupełnie coś innego i świetnego! Mimo iż czytałam wiele różnych powieści fantastycznych to mało, która tak jak ta tak bardzo mnie wciągnęła w akcje, pozwoliła pokochać fabułę i oczarować się magicznym światem.
Książkę czytałam z przyśpieszonym biciem serca i wielkim zainteresowaniem. Pomysł na przedstawienie świata w taki oto sposób był bardzo ciekawy. Jeszcze w żadnej powieści się z takim nie spotkałam. Elfy, tajemnicze symbole, bractwa walczące ze sobą. Jedno o to by na świecie panował spokój, a drugie ( jak już się pewnie domyślacie) ma złe intencje. Trochę krwi musi się przelać aby rachunki zostały wyrównane, a wróg został pokonany. Nie zabraknie romantycznych, wstrząsających, wzruszających scen. Dwoma słowami - Świetna kompozycja.
Styl pisania był bardzo lekki. Ale to akurat nawet mi się spodobało, bo raczej trudno pisać o nastolatkach bardzo wyniosłym i poważnym językiem. Tutaj dodawało to pewnego smaczku i jeszcze lepiej pozwalało wczuć się w akcje, która stopniowo się rozwijała i bardzo mnie zaciekawiła. Wydarzeń było pełno, co nie pozwalało na chwilę nudy. Ciągle coś się działo. A to przeróżne misje, tutaj wycieczki, a zaraz potem gorące sceny. Wszystko to było świetną przygodą, którą przeżywałam wraz z bohaterami.
Postacie strasznie mi się spodobały! Uwielbiam czarne charaktery, które wgłębi duszy mają miękkie serce i dobre intencje, dlatego Blake, przypadł mi do gustu. Co chwila śmiałam się z jego głupkowatych tekstów i powiedzonek oraz pomysłów, które nie zawsze należały do najmądrzejszych. Jeśli ktoś ma dość czytania o poprawnych romantykach, a ochotę na niezależnych drani to gorąco polecam!
Niestety główna bohaterka nie była jakąś wybitną postacią. Na początku strasznie mnie denerwowała. Ta jej "ciamajdowatość", histerie i nałogowe sprawdzanie portalu randkowego, oraz te jej słodkie wyobrażenia o Azraelu. Nie dla mnie... Jednak z czasem zaczęłam się do niej przekonywać. Zdarzało się, że umiała nieźle odpysknąć, poradzić sobie w trudnej sytuacji, jak i okazało się, że nie jest też niewiniątkiem. W niektórych momentach potrafi poddać się przyjemnością i korzystać z życia, a przy tym i z rozumu.
Dodatkowo osoby Cassie i Prestona oraz Virgini dodawały więcej akcji i humoru, oraz rozbudowywały fabułę. Lubię gdy akcja dzieje się nie tylko pomiędzy dwiema głównymi postaciami i ich wrogami, jak i pod jeszcze drugoplanowymi, ale ważnymi osobami. Dlatego za nich również duży plus.
Z twórczością pani Sir B. Angel mam pierwszy raz do czynienia i z tego co mi wiadomo jest to jegj pierwsza książka. Mimo to, według mnie pisanie idzie jej świetnie i widać, że czerpie z tego przyjemność, a pomysłów ma pełną głowę. Wspaniale mnie zaskoczyła swoją powieścią "Oko Kanaloa" , dlatego nie pozostaje mi nic innego jak postawić książce 10/10 i czekać na kolejne części. Mam nadzieję, że pojawią się jak najprędzej.
Kiedy przeczytałam pierwsze rozdziały myślałam, że będę miała znowu do czynienia z książką, w której tajemniczy chłopak, straci głowę, dla przeciętnej dziewczyny. Ależ się ucieszyłam kiedy okazało się, że wcale tak nie będzie! Na początku można by i tak pomyśleć, że będzie to książka taka jak pozostałe- chłopak przyjdzie do nowej szkoły, pokocha dziewczynę, która na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Na blogach recenzenckich i w księgarniach na pewno zauważyłeś półki z fantastyką i jej podgatunkami. Przeważnie na wystawach widnieją powieści zagranicznych autorów, a przecież Polacy również piszą o nadzwyczajnych wydarzeniach, paranormalnych istotach. Czyżby to znaczyło, że polskie książki fantastyczne są o wiele gorsze?
Owszem, niektóre tak. Ale kilka z nich zasługuje na uwagę. Do tej grupki naszej ojczystej fantastyki można zaliczyć "Międzypiekle".
Skąd bierze się moje zafascynowanie książką? Przeczytaj i dowiedz się czy ta lektura trafi również w Twoje gusta.
W Międzypieklu, nietypowa para znajomych, anioł i demon spotykają się, żeby zagrać w grę. Można by rzec, że przypomina ona szachy - króle, królowe, białe szachy- dobrzy ludzi przeciwko czarnym - złu. Główną rolę w tej grze odgrywa Samara wraz z Ianem, których gracze "ustawili" na pozycji królów.
Jednak walka nie toczy się o figury, a o ludzkie życia... wiele ludzkich żyć.
W podziemnym świecie zachodzi do zamieszania. Samara, córka przedstawiciela rodu Phantomów zostaje zaatakowana, a jej życiu zagrażają odwieczni wrogowie. Dziewczynę z opresji ratuje Shaddy. Od tej chwili zostaje jej mentorem i nauczycielem. Wraz z grupą przyjaciół przygotowują się do rozpoczęcia roku w akademii, uczą się zabijać, a podczas wolnych dni wychodzą na powierzchnię Ziemi i świętują. Można by pomyśleć, że toczą sielankowe, beztroskie życie. Okazuje się być inaczej. Nie raz będą musieli stawić czoła Nietykalnym, a przy tym nie zaważyć nad swoim istnieniem.
Niestety po opisie można dowiedzieć się bardzo mało. Sięgając po książkę miałam w głowie myśl, czy będzie ona po prostu o grze w szachy i jakim cudem autorka opisze rozgrywki na ponad czterystu stronach. Mimo to zaryzykowałam. Pozwoliłam pokierować się intuicji. Jak widać nie zawiodła. Zapoznając się z kolejnymi rozdziałami książki byłam coraz bardziej usatysfakcjonowana.
Szczerze przyznaję, iż wciągnęłam się w przygody Samary i Shaddy'ego. Czytając książkę nie można było narzekać na nudę. Autorka wykazała się swoim talentem i stworzyła całkiem nową, ciekawą historię oraz świat, a jak to wspominałam, uwielbiam kiedy akcja toczy się w zupełnie innej krainie niż tylko Ziemia.
Nikolina wykreowała Nietykalnych, Cieni, Starszyznę - postacie interesujące, nowe dla naszej wyobraźni, ale czy na pewno ich charaktery i postępowanie były oryginalne? Nie do końca.
Samara to szara, cicha dziewczyna, która zawsze popadnie w tarapaty i nigdy nie będzie mogła wyjść z nich sama. Gdyby nie czyjaś pomocna dłoń, to na pewno już dawno zakończył by się jej żywot. Mimo to dziewczyna pod koniec, przeżywa wielkie starcie, w którym ukazuje jako to z niej "bohaterka". Typowe dla kobiecych postaci, o których czytałam w fantastyce. Mimo to po kilku rozdziałach i po zagłębieniu się w życiorys blondynki, przyzwyczaiłam się do jej wad i zaakceptowałam ją.
Wręcz odwrotnie było z Shaddym. Tylko, że jego polubiłam od razu. Odwaga, spryt, trzeźwe myślenie - chłopak o takich cechach na pewno uratuje Cię z obsesji.
Specjalna gratka dla anty fanów paranormal romance - czytając "Międzypiekle" nie będziecie musieli męczyć się ze słodkimi słówkami "kochanie", "skarbie", "moja wielka miłości". Autorka oszczędziła nas i wszelaką miłość wyrzuciła ze swojej powieści. Trzeba przyznać, że w dzisiejszych czasach to coś nowego. Prawie wszyscy autorzy stawiają na to, że opisując zakochanie dwojga ludzi lub nieludzi, przywłaszczą sobie grono czytających fanek. OK, to romansów nic nie mam, jeżeli nie jest przesłodzony, mimo to czasem mam wielką ochotę uciec od przecudownego świata miłości. Dziękuję autorce, że pozwoliła mi na to.
Książka nie powala na kolana, ale trzyma poziom. Czyta się ją z uwagą i zainteresowaniem co będzie dalej. Czasem można coś przewidzieć, a czasem nie. Mimo wszystkich błędów ( a są to błędy na prawdę małe i jest ich niewiele) "Międzypiekle" mogę zaszufladkować do półki z napisem " jedne z lepszych książek fantastycznych, polskich autorów".
Na blogach recenzenckich i w księgarniach na pewno zauważyłeś półki z fantastyką i jej podgatunkami. Przeważnie na wystawach widnieją powieści zagranicznych autorów, a przecież Polacy również piszą o nadzwyczajnych wydarzeniach, paranormalnych istotach. Czyżby to znaczyło, że polskie książki fantastyczne są o wiele gorsze?
Owszem, niektóre tak. Ale kilka z nich zasługuje...
Po wypadku samochodowym Gabriel zapada w śpiączkę. Budzi się po kilkunastu latach, kiedy jest już nowy wiek, a świat i ludzie całkowicie ulegli zmianie.
Główny bohater wciąż tęskni za latami swojej młodości. Nie rozumie pośpiechu ludzi, ich zagubienia, braku wrażliwości.
Szczerze przyznaję, że książka miło mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się tak dobrej historii, której akcja tocząca się w ciągu kilku dni potrafi tak zaskoczyć, poruszyć, a w pewnym stopniu nawet rozbawić. Jestem młodą osobą i na początku bałam się, że będzie ona dla mnie zbyt ciężka, czegoś nie zrozumiem, albo mnie zanudzi. Na szczęście ani przez chwilę tak nie było. Dokładnie rozumiałam o co chodzi głównemu bohaterowi, podzielałam jego, a książka mnie nie nudziła. Czytało się ją bardzo miło.
"Dokąd zmierza ten świat i jego mieszkańcy?"
Aż smutno się robi, kiedy po przeczytaniu "By schronić się w przeszłości" zdajemy sobie sprawę, że tak na prawdę nie wiemy dokąd dążymy, myślimy o "pierdołach" zamiast skupić się na tym co najważniejsze. Żyjemy w ciągłym pośpiechu i rzadko myślimy po co tak na prawdę żyjemy.
Pan Michał poprzez przedstawienie Gabriela wyjaśnił mi to w świetny sposób, ukazał dzisiejsze realia świata. Wiele razy przerywałam czytanie, żeby tylko zapisać jakiś cytat lub przeczytać coś tacie.
Ta książka na pewno długo pozostanie w mojej pamięci. Niektóre zdania ciągle tkwią mi w pamięci. Dzięki " By schronić się w przeszłości" chyba nawet lepiej rozumiem ten świat.
Po jej przeczytaniu spojrzałam na to wszystko co napisał pan Czapliński to prawda. Ten jak już wspominałam pośpiech, sztuczność, technologia, która wszystko robi za nas.
Do tej lektury nie mam żadnych zastrzeżeń. Może i niektórzy uznają, że mogła być jak dla mnie, nastolatki, w niektórych momentach zbyt drastyczna, to jednak nie oszukujmy się ... W dzisiejszych czasach nawet pięcioletnie dzieci znają przekleństwa, a "rozbierane" sceny widzieli nie raz w telewizji.
Książkę polecam wszystkim, którzy mają czas usiąść choć na chwilę i pomyśleć nad swoim śpieszącym się życiem oraz jak główny bohater pamięcią powrócić do dawniejszych lat, kiedy ludzie chcąc sprawdzić godzinę nie wyjmowali telefonu, a zegarka, kiedy aby kupić mleko nie trzeba było się długo zastanawiać, które pudełko, czy też butelka ładniejsze, co ma mniej kalorii.
Po wypadku samochodowym Gabriel zapada w śpiączkę. Budzi się po kilkunastu latach, kiedy jest już nowy wiek, a świat i ludzie całkowicie ulegli zmianie.
Główny bohater wciąż tęskni za latami swojej młodości. Nie rozumie pośpiechu ludzi, ich zagubienia, braku wrażliwości.
Szczerze przyznaję, że książka miło mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się tak dobrej historii, której...
Recenzja z bloga : 32litery-swiatksiazki.blogspot.com
Szczerze przyznam, że gdyby nie konkurs na Juventum.pl to żyłabym w nieświadomości, że istnieje tak dobra książka. Dzięki Bogu udało mi się wygrać i mieć okazję ją przeczytać.
Wysyłając zgłoszenie nie miałam jeszcze pojęcia co takiego zawiera w sobie ta powieść, że każdy ją chwali. Myślałam, że będzie to coś w stylu GONE i innych tego typu wyobrażeń przyszłości. Zupełnie inni ludzie, inne czasy... A jednak nie! Maximum Ride bardzo mile mnie zaskoczyło.
Przeczytałam pierwszą stronę i już byłam zainteresowana co wydarzy się dalej.
Max - główna bohaterka żyje w oddalonym od ludzi domku z pozostałą piątkom dzieci. Jako najstarsza i najmądrzejsza opiekuje się nimi jak kochana matka. Jak to dziewczyna wspominała, są wyjątkowi, dlatego nie mogą żyć jak normalna młodzież. Mimo to są szczęśliwi. Wydawać by się mogło, że złe czasy minęły, a teraz mogą cieszyć się sielankowym życiem. Bzdura! Pewnego dnia atakują ich Likwidatorzy - mutanty, którzy chcą ich porwać i dokończyć Eksperyment, którego są częścią. Jak wiadomo dobrych intencji nie mają. Nie zważają nawet na to, że mają do czynienia z dziećmi... Poleje się krew, nie zabraknie wielu tajemnic, zaskakujących wydarzeń, ani rozczarowań i łez, a na poprawę poczucie humoru.
UWAGA! Od książki trudno się oderwać. Zaczynając ją miej pewność, że masz dużo czasu.
Otóż pan Patterson ma tak zabójczy styl pisania, że kiedy przeczytasz pierwsze zdanie, nie będziesz mógł opuścić bohaterów i pozostawić ich samych.
Pewnie zaciekawi cię co takiego przyciągającego jest w tym jego stylu? Narracja pierwszoosobowa! Tak, tak... nie raz się spotykałam z książkami, w których bohaterowie opisywali wszystko ze swojego punktu widzenia. Jednak w Maximum Ride spodobało mi się to, że Max zwracała się jakby wyłącznie do mnie. Dokładnie opowiedziała mi całą swoją historię.
Przyznam, że bardzo polubiłam tą dziewczynę i od dziś jest pierwsza w rankingu "Najlepszych Książkowych Bohaterek". Powiem wam, że już dawno nie spotkałam się z taką dziewczyną, która zamiast panikowania, histeryzowania, uzależniania się nad swoim losem, żyje chwilą i kopie po tyłkach wrogów. Żaden chłopak nie musi jej pomagać... Przeważnie to ona pomaga im. Ah... Przydałaby mi się jej odwaga. Przepraszam bardzo, odwaga całej szóstki bohaterów!
Pożalę się, że Angela - 6 letnia dziewczynka, z tego co zauważyłam, niekiedy miała jej więcej ode mnie. Wstyd się przyznawać.
Książka jest bardzo oryginalna. Były już wampiry, upadłe anioły, wilkołaki, wiedźmy, ale czy czytaliście o dzieciach, które mają wszczepione geny ptaków i dzięki temu posiadają nadzwyczajne zdolności? Jeśli nie to szybko musicie nadrobić zaległości. Szczególnie gdy ktoś lubi cały czas trwającą akcję i zagadki.
Przeglądając inne recenzje owej książki spotkałam się również z porównaniem do X-MEN. Hm... Ciut jest w tym prawdy. Jednak TYLKO ciut.
Dlaczego nie 10/10 ? A ponieważ, że niektóre momenty były ciut przewidywalne. Na szczęście nie wszystkie i dzięki Bogu za to.
Czy sięgnę po kolejną część? No pewnie! Nie mogę teraz opuścić bohaterów i nie dowiedzieć się jak dalej mają potoczyć się ich losy.
Nie wiem jak wy, ale ja już jestem częścią tego Eksperymentu i na pewno będę "grać" dalej.
Recenzja z bloga : 32litery-swiatksiazki.blogspot.com
Szczerze przyznam, że gdyby nie konkurs na Juventum.pl to żyłabym w nieświadomości, że istnieje tak dobra książka. Dzięki Bogu udało mi się wygrać i mieć okazję ją przeczytać.
Wysyłając zgłoszenie nie miałam jeszcze pojęcia co takiego zawiera w sobie ta powieść, że każdy ją chwali. Myślałam, że będzie to coś w stylu...
Nigdy wcześniej ze sobą nie rozmawiały. Ledwo się znały, nie lubiły się. Przeznaczenie chciało aby od tej pory to się zmieniło. Sześć dziewczyn z Engelfors niby przypadkiem spotyka się w parku podczas czerwonej pełni księżyca. Od tej pory otrzymują nadzwyczajne umiejętności oraz misję - zniszczyć zło zanim one zniszczy je. Nie jest łatwo. Jak się okazuje nastolatki muszę wykazać się siłą i sprytem, a zło nie śpi i jest jeszcze bliżej niż by się wydawało. Tutaj nawet przyjaciel może okazać się wrogiem.
Czas mija. Krew się przelewa. Demony nadchodzą.
Bardzo się cieszę, że kupiłam tę książkę. Długo zastanawiałam się nad jej wyborem kiedy obok mnie była cała masa innych wspaniałych powieści. A jednak... Moja kobieca intuicja nie zawiodła. Dokonałam dobrego zakupu. Jestem z siebie dumna.
Krąg jest jedną z ciekawszych książek jakie miałam okazje przeczytać. Trzyma w napięciu od pierwszej strony, aż do ostatniej. Nie ma chwili na nudę podczas jej czytania. Te wszystkie smutne wydarzenia, wątek śmierci, ukazanie życia nastolatek, odmienności poglądów i charakterów tworzy świetnie zgraną kompozycję. Sprawiło to, że książką jestem zachwycona, poruszona i innej oceny niż dziesięć nie mogę jej postawić. Choć przyznam, że wahałam się. Zastanawiałam się czy 9/10 bardziej tutaj nie pasuje? Na pewno było tak pięknie?
Podsumowując i porównując ją z innymi książkami, które czytałam okazało się, że tak. W pełni zasługuje ( oczywiście według mnie) na tak wysoką ocenę. Jeśli potrafiłam się w nią tak wczuć to na pewno!
Oryginalność i ukazanie magii w taki sposób, oraz tak tajemnicze ułożenie przebiegu wydarzeń przez autorów było czymś na prawdę świetnym. Czytało się z ogromną uwagą.
Książka sprawiła, że przez nią miałam dziwne sny! Jest to duży plus, bo świadczy o tym, że wywarła na mnie tak duże wrażenie i zapadła mi w pamięć. Cóż się dziwić... Niektóre sceny były lekko przerażające.
Można było myśleć, że już zna się wszystkie tajemnice bohaterek, miasteczka, wie się co będzie dalej. A tu proszę! Autorzy nieźle zaskakują. W najmniej oczekiwanych momentach tworzą intrygujące wydarzenie i nagły zwrot akcji. Nie dało się niczego przewidzieć. Każda kolejna strona była zaskakującą niespodzianką.
W jednej z moich recenzji pisałam, że nie lubię kiedy głównych bohaterów jest zbyt wiele. Od dziś to się zmieniło. Otóż w tej książce dziewczyn było aż sześć, a mi w ogóle to nie przeszkadzało.
Każda postać została świetnie wykreowana. Nie było tutaj osób o podobnych charakterach, sytuacji rodzinnej, poglądach. Bardzo mi się to spodobało, ponieważ dzięki temu można było polubić każdą z czarownic na swój sposób. Nie były one idealne, za co również plus, gdyż czasami można się spotkać z postaciami, które są piękne, wybitnie mądre, pochodzę z dobrych, bogatych domów i mają cudowny charakter. Jak wiadomo nie ma ludzi idealnych! I na szczęście bohaterki tej książki miały swoje wady co sprawiało, że stawały się bardzo realistyczne, podobne do zwykłych nastolatek. Ta miała pryszcze, ta była przy kości, inna znowu była ćpunką...
Dzięki owej powieści przekonałam się również do thrillerów. Nigdy wcześniej nie czytałam podobnej książki, a teraz uważam, że sięgnę po taką nawet jeśli nie będzie w niej elementów fantastycznych.
Krąg i historie dziewczyn bardzo mi się spodobały. Niestety druga część nie została jeszcze wydana. Muszę czekać do 22 maja... Sądzę jednak, że na dzień dziecka będzie to świetny prezent. Nie pozwolę żeby dalsze życie dziewczyn toczyło się beze mnie! Zostało jeszcze tyle tajemnic...
Nigdy wcześniej ze sobą nie rozmawiały. Ledwo się znały, nie lubiły się. Przeznaczenie chciało aby od tej pory to się zmieniło. Sześć dziewczyn z Engelfors niby przypadkiem spotyka się w parku podczas czerwonej pełni księżyca. Od tej pory otrzymują nadzwyczajne umiejętności oraz misję - zniszczyć zło zanim one zniszczy je. Nie jest łatwo. Jak się okazuje nastolatki muszę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Siedemnastoletnia Julia po tym, jak została dotkliwie zraniona przez swojego chłopaka, w ciągu kilku minut podejmuje decyzję o popełnieniu samobójstwa. Pierwsza próba, źle zaplanowana i nieudana, zadaje jej ogromny psychiczny ból. Kolejne również kończą się porażką, a na domiar niepowodzeń wymuszają na Julii częste wizyty w szpitalach dla obłąkanych. Ostatecznie odbiera sobie życie w dzień swoich urodzin, jednak tylko jedna osoba wie, dlaczego.
Po śmierci trafia do innego świata. Dokonuje wyboru i trafia do miejsca, gdzie nic nie jest zwykłe. Uczy się życia po drugiej stronie. Obeznana ze swoją nową rolą postanawia zemścić się na osobie, przez którą odebrała sobie życie. Jednak na jej drodze staje rywal, w którym się zakocha… ( opis z tyłu okładki)
"Kochamy, szanujemy i w końcu nienawidzimy.
Największa granica znajduje się właśnie między miłością a nienawiścią,
wystarczy jeden moment,
by ją przekroczyć,
a już nic nie będzie takie samo" *
Co robi zwyczajna nastolatka, kiedy traci chłopaka? Pisze do najlepszej przyjaciółki, płacze do poduszki, słucha romantycznych ballad. Jednak po kilku dniach zapomina o całej sprawie. W jej życiu pojawia się ktoś inny i wie, że tak na prawdę dawna miłość nie miała sensu. Jednak Julia jest zupełnie inna. Dla niej wszystko traci sens. Jedyny cel - odejść z tego świata i zapaść w wieczny sen. Wkrótce i do tego dochodzi? Ale czy na to czekała? Przecież zupełnie inaczej wyobrażała sobie swoje istnienie po śmierci, a tu proszę... Trafia do złego świata, w którym rządzi Caria - bezuczuciowa demonica.
Ah... Niedobre dzieją się rzeczy, kiedy miłość zostaje przerwana.
Opis - super! Zaciekawia, ale zawartość książki to już zupełnie co innego. Strasznie się na niej zawiodłam. Na początku bardzo mnie zaintrygowała ta historia. Byłam ciekawa jak zakończy się życie Julii i co będzie po śmierci. Oryginalnością można się nacieszyć, cytat z pierwszego rozdziału również mądry. Myślałam, że pozostanie tak do końca, że z książki wypłyną jakieś wartości, morały. A tu niespodzianka... Choćbym szukała to żadnego pouczenia nie znajdę. ŻADNEGO bohatera nie można dać na wzór dla nastolatek, a z tego co zauważyłam dziewczyny często chcą być jak postacie z książek, filmów. Chrońcie je aniołowie żeby nigdy nie wzięły przykładu z Julki!
Mam jedno skojarzenie. Otóż dziewczyna z "Istnienie" bardzo przypomina mi Julię z "Romea i Julii". Uwierzcie, że nie jest to pozytywne porównanie. Obie panie uważam za głupie. Mimo tego bohaterka książki, którą właśnie recenzuję jest po prostu... idiotką? debilką? Przepraszam za słownictwo, ale nienawidzę tej dziewczyny!
Nie mogłam czytać o tym z jaką radością zabijała siebie, a później niewinnych ludzi, w tym nawet dzieci. Najgorsze jest jeszcze to, że każde morderstwo było opisane. Oj nie miło się czytało o wypływających oczach, odgryzaniu kawałków skóry... Zastanawiam się również czy autorka nie ma jakichś problemów. Aż trudno uwierzyć, że z taką lekkością pisała o zabijaniu, a po każdym takim uczynku było napisane, jak bardzo dawało to demonicy radość. Sądzę, że raczej ani młodemu, ani starszemu czytelnikowi nie będzie miło czytało się o takich wydarzeniach.
Nie sposób nie zauważyć, iż książka jest króciutka - 120 stron jak dla mnie to bardzo mało. Przez to wątki nie miały się szansy rozwinąć. Przy czytaniu nie poczułam żadnych emocji, oprócz obrzydzenia. Nie wiem nawet jaki cel ma ta książki i kiedy nadszedł punkt kulminacyjny.
"Istnienie. Dwa Światy" uznaję za ROZCZAROWANIE! Jeszcze nigdy nie czytałam książki, która tak na prawdę jest o zabijaniu. Nie rozumiem też jak autorka miała siłę o czymś takim napisać...
Hm... Na początku pisała, że pisanie pozwala jej stworzyć magiczny świat, w którym chciała by żyć.
Siedemnastoletnia Julia po tym, jak została dotkliwie zraniona przez swojego chłopaka, w ciągu kilku minut podejmuje decyzję o popełnieniu samobójstwa. Pierwsza próba, źle zaplanowana i nieudana, zadaje jej ogromny psychiczny ból. Kolejne również kończą się porażką, a na domiar niepowodzeń wymuszają na Julii częste wizyty w szpitalach dla obłąkanych. Ostatecznie odbiera...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to