„– To nie jest zabawne – dodała Laura. – Nie chcę, żeby cokolwiek przypominało mi o tym, co tu się wydarzyło. I nie chcę, żeby wszyscy się o tym dowiedzieli. Proszę, obiecaj mi, że tego nie zrobisz.

Spełniłem jej prośbę. Starałem się nie dać po sobie poznać, jak bardzo jestem zawiedziony”.

Muszę powiedzieć, że byłem naprawdę ciekawy nowej powieści Marka Edwardsa pod tytułem „Zło pójdzie za tobą”. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Muza. Autor znany jest z thrillerów psychologicznych, jednak do tej pory nie miałem okazji zapoznać się z jego twórczością. Tymczasem do jego najnowszej powieści – odkąd zobaczyłem jej zapowiedź – coś mnie przyciągało. Po prostu chciałem przeczytać tę książkę. Być może to za sprawą nieoczywistego tytułu, tajemniczego i oryginalnego zarazem. Być może to przyciągająca wzrok i wzbudzająca niepokój okładka – samotna postać stoi wśród drzew w lesie zasnutym mgłą. Instynktownie czujemy, że powieść będzie mroczna i wymagająca od czytelnika mocniejszych nerwów. Okazuje się, że tak jest w istocie. Jestem pełen podziwu dla pisarza i historii, którą stworzył. Wprost nie mogłem oderwać się od lektury. Fabuła tego thrillera nas wciąga, osacza, nie pozwala o sobie zapomnieć.

Bardzo rzadko się zdarza, żebym podczas lektury książki odczuwał strach. Tymczasem czytając „Zło pójdzie za tobą”, niepokój towarzyszył mi bardzo często. Instynktownie sprawdzałem, czy w mieszkaniu są zamknięte drzwi. Ba, nawet w tramwaju z niepokojem zerkałem na współpasażerów. Wszystko to za sprawą klimatu, jaki stworzył Mark Edwards. Autor ma świetny styl pisania. Historia wciąga nas od pierwszej do ostatniej strony. Niedopowiedzenia i tajemnica, którą chcemy odkryć, sprawiają, że nie możemy się oderwać od tej książki.

Daniel i Laura podróżują po Europie. Ma to być wielka podróż, pełna przygód i beztroskiej zabawy. Para po powrocie do Londynu – gdzie mieszka – chce się pobrać. Postanawiają więc maksymalnie wykorzystać kilka tygodni wakacji. W Budapeszcie wsiadają w nocny pociąg do Rumunii, która ma być kolejnym miejscem do zobaczenia. Nie przeczuwają nawet, że ta podróż zmieni ich życie. Na zawsze.

W pociągu spotykają parę Rumunów, z którymi nawiązują rozmowę. Mimo próśb Laury Daniel nie kupił bowiem miejsc w wagonie sypialnym. Okazuje się, że ta decyzja będzie niezwykle brzemienna w skutki. W czasie rutynowej kontroli biletowej Daniel i Laura odkrywają, że nie mają paszportów. Rumuńscy strażnicy są niewzruszeni i wysadzają ich na najbliższej stacji. Jest środek nocy, a stacja sprawia wrażenie zapomnianej przez Boga i ludzi.

Para postanawia dotrzeć do najbliższego miasteczka. Jednak splot okoliczności sprawia, że trafiają do domu stojącego w lesie. To, co się tam wydarzy, nie pozwoli o sobie zapomnieć. Chociaż Daniel i Laura wracają do Londynu, to wydarzenia z Rumunii będą ich koszmarem śnionym na jawie. Co wydarzyło się w domu na odludziu? Czego tak panicznie boi się Laura? Czy razem ze swoim chłopakiem zdoła odzyskać spokój?

Wydawcy często reklamują thrillery jako „mrożące krew w żyłach”. Często jest to opinia zdecydowanie na wyrost. Jednak absolutnie nie w przypadku recenzowanej powieści. Autor w mistrzowski sposób buduje napięcie. Jest to thriller psychologiczny w najlepszym tego słowa znaczeniu – zawierający elementy kryminału i horroru. Zdecydowanie jest to lektura dla czytelników o mocniejszych nerwach.

„Zło pójdzie za tobą” to thriller, który przeczytałem niemal jednym tchem. Przewracałem kolejne strony z jedną tylko myślą: co wydarzyło się w domu stojącym w rumuńskim lesie? Jeśli wy także chcecie poznać odpowiedź na to pytanie, koniecznie sięgnijcie po tę powieść. Zdecydowanie polecam.

Wojciech Sobański