Książka ponadczasowa, pokazująca prawdziwą naturę zarówno kobiet jak i mężczyzn.

Teoretycznie pewnie nie dodałbym komentarza, ale czytając Wasze opinie - zwłaszcza kobiet, potwierdziło się tylko to, jaka jest Wasza natura. Niezły paradoks, że laska która po przeczytaniu 365 dni czy innego bełkotu chętnie by poszła spać z nieznajomym Włochem, a jednocześnie tutaj zaprzecza, że "ona taka nie jest". Zresztą Neil o tym pisał, laski nie chcą być tak postrzegane, mimo że to robią. Pytanie co w tym złego, skoro są tak ukształtowane przez naturę, biologię? Chcą walczyć z hipergamią?

No i męskie komentarze tzw. białorycerzy, którzy nie potrafią zrozumieć tego jak działają kobiety. Wierzą w durne romantyczny wymysły i śnią o Disneyowskim świecie. Chociaż sami w swoim życiu mają kilka przykładów, że kobiety są zupełnie inne i inaczej "kochają". Życie tych "białorycerzy" to życie w iluzji, ale może im tak łatwiej? Tylko jak długo mogą się oszukiwać?

Książka dobra, fajnie się czyta, ale ja nie traktowałbym jej jako poradnik, a raczej wstęp do zagłębienia tematu natury kobiet, biologicznych aspektów ich postępowań, zachowań.

Każdy młody człowiek przed chęcią związania się z kobietą w dłuższą relacje (nie mówiąc już o ślubie) powinien mieć świadomość "gry", oraz tego jakie kobiety są naprawdę. Niestety wielu wynosi z domów błędne przekonania (rodzina, bajki, filmy, media kreują to kłamstwo), a potem są zdziwieni.

Książka ponadczasowa, pokazująca prawdziwą naturę zarówno kobiet jak i mężczyzn.

Teoretycznie pewnie nie dodałbym komentarza, ale czytając Wasze opinie - zwłaszcza kobiet, potwierdziło się tylko to, jaka jest Wasza natura. Niezły paradoks, że laska która po przeczytaniu 365 dni czy innego bełkotu chętnie by poszła spać z nieznajomym Włochem, a jednocześnie tutaj...