Facecje
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Otwarte
- Data wydania:
- 2015-10-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-10-01
- Liczba stron:
- 200
- Czas czytania
- 3 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375153743
To wszystko nieprawda! Zbiór wymyślonych rozmów nieżyjących posiadaczy fałszywych kont internetowych. Nie powiedziałem żadnego ze słów, które pojawiają się w tej książce – łącznie z tą wypowiedzią! Autorów pozwałem już w 1842 roku. Do zobaczenia w sądzie, szubrawcy!
Adam Mickiewicz
FACECJE to historia w totalnie nowej, satyrycznej odsłonie.
Twórcy popularnego fanpage’a dobierają się do postaci ze spiżu i wkładają w ich usta nieistniejące dialogi szyte na miarę XXI wieku. Książkowe wydanie FACECJI oprócz fejsbukowych memów i postów zawiera też niepublikowane wcześniej teksty i wywiady.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Dobry żart - tynfa wart
„Dobry żart - tynfa wart”- mówi znane przysłowie. Więc jeśli się takowy pojawia, cenić należy, hołubić i powtarzać nieustająco. Skąd czerpać? Z Facecji! Patryk Bryliński i Maciej Kaczyński, twórcy internetowego profilu Facecje, wydali najlepsze żarciki w formie papierowej. „Facecje #Historia Coachem Życia” są moim typem w nieistniejącym konkursie #KsiążkaMyLove.
Wydawnictwo Otwarte, zapewne zanim sprowokowało autorów do wydania książki, zasięgnęło opinii. Zachwalają je dla nich m.in. pesymista Artur Schopenhauer, emancypantka Eliza Orzeszkowa, nobliwy Homer i znany facecjonista Andy Warhol. A także Johannes Gutenberg, ale ten się nie liczy, bo zrobił to dla kasy. Są, oczywiście, oponenci: wieszcz nasz narodowy Adam Mickiewicz, słynna moralistka Pani Dulska i zmagający się z nieustającym upływem czasu Marcel Proust. Cóż, bywa i tak, nie wszystkim musi się podobać. Takim własną „Ferdydurke” poleca Gombrowicz.
Wreszcie dwa słowa do publiczności kierują i autorzy. Od nich wiadomo, że Facecje dla frajdy powstały i stanowią intelektualną rozrywkę, z cyklu „co by było, gdyby...”. Ale i pozwalają z dystansu spojrzeć na współczesne zabieganie, w którym szuka się rozmaitych dróg do sukcesu, w pracy, związku, towarzystwie i gdziekolwiek jeszcze się da. „Facecje” proponują uwadze szanownych państwa 7 zagadnień: praca i kariera, relaks, lifestyle, związek, rodzina, patriotyzm, rzeczy ostateczne.
Każdą część otwiera wywiad. No i się zaczyna. Intelektualna jazda bez trzymanki. O karierze rozmawiają z Trójcą Świętą, a o związku z parą młodą z „Wesela”. O rodzinie zaś z doktorem Frankensteinem i jego synem. Widać od razu, że lekko nie będzie. Nie zaprzyjaźniłeś się z Wyspiańskim, nie pogadasz. Nie ma co kryć, dowcip dla wybranych. Ale brama, oczywiście, otwarta, każdego zaprasza.
Po rozmowie czas na facecje. Te na wzór internetowej aktywności na portalach społecznościowych rozpisane. Czasem jakaś wiadomość prywatna wyskoczy lub mem. A niekiedy cała strona internetowa swą facjatę okaże.
Na facebooku udzielają się i statusy piszą znani i mniej znani. A to Syzyf w związku z nowym rokiem wyznaje: jak wiecie, ostatnio miałem trochę pod górkę i zapowiada, że odtąd będzie pracował na to, by się nie stoczyć (stawiać na relaks, dobre książki, więcej snu), co komentują Minotaur, Żona Lota i Robinson Cruzoe. A to Śmierć do Polikarpa z wyrzutami, że telefonów nie odbiera, a tak kusił i obiecywał. I rodzina Aleksego poszukuje, bo ostatnio za dużo pracuje, a żona ma pretensje. Kościuszko się orderami od Jerzego Waszyngtona chwali. A Giacomo Casanova co i rusz z kim innym w związku się oznacza. Sodoma&Gomora Shore - Ekipa z Kanaanu reklamuje kolejny odcinek sagi pytaniem: Dawid ma kosę z Goliatem - komu kibicujecie? Midas zaprasza do Kuchni na bogato, a kilometry Filippidesa zdradza aplikacja Adremondo. Są i Bracia Lumierre, i Goya, Otton III Rudy i Pitagoras. Karol Radziwiłł „Panie Kochanku” i Django. Noe i Vincent van Gogh. I wielu, wielu innych. Czytanie ich statusów i komentarzy to naprawdę świetna zabawa. Autorzy mają niesamowitą wyobraźnię. Myślałam, że spadnę z krzesła, gdy zrozumiałam, dlaczego wyginęły dinozaury. T-Rex komentujący wpis Noego - palce lizać!
Równie inspirujące jest podglądanie prywatnych wiadomości. Edyp żonie pisze, że matką jego jest, a ta perwersje ma w głowie jedynie, Barnaba reklamuje imprezę weselną w Kanie, a Don Kichote przywołuje Sancho Pansę, by bronić Dulcii.
Na stronie Kronika.pl zapowiedź ekskluzywnego wywiadu z dwunastoletnią królową Jadwigą Andegaweńską, która zdradza swoje lęki ze ślubem z Jagiełłą związane. Zaś na Gilotynek.fr porady blogerki: „Jak ubrać się na egzekucje”. Wszystko tak świetnie naśladuje to, co znamy z internetu, że ani nuty fałszywej w tej kompozycji nie ma.
Moimi absolutnymi faworytami były hasztagi przy komentarzach i statusach. Sama ich nie stosuję, więc z podziwem i niemym, a tam, niemym, głośnym uwielbieniem, się nimi upajałam.
Zdradzają nas Facecje, obnażają, kompromitują i demaskują. Nasze pragnienia, lęki, niepokoje, marzenia. Tacyśmy próżni, małostkowi, zakompleksieni. Tak chcemy zaistnieć. Szukamy przyjaciół, sojuszników. Zabezpieczamy się, budujemy legendy, mitologizujemy, fantazjujemy. Tacyśmy śmieszni. Tacy ludzcy. Po prostu. Z Facecji wyłazi, by zacytować Noblistkę: Istny człowiek [1] XXI wieku.
Inteligentne i genialne, naprawdę genialne!
Justyna Radomińska
[1] fraza z wiersza W.Szymborskiej Sto pociech.
Oceny
Książka na półkach
- 504
- 501
- 201
- 72
- 32
- 11
- 10
- 9
- 7
- 6
Opinia
Sięgnąłem po „Facecje”, bo miały Mickiewicza na okładce – żadnej okładce z Mickiewiczem z zasady nie przepuszczę – i na dodatek łatwo mi było sięgnąć, gdyż pracowałem wtedy w księgarni, a „Facecje” leżały na samym środku promocyjnego, księgarnianego stołu-tortu, gdzie sam je położyłem, toteż sam łatwo ściągałem.
Gdy klientela bywała mniej liczna (czyt. dosyć często), chwytałem „Facecje” ustawione fejsem (ulubione pojęcie wszystkich księgarzy, szczególnie tych ze starszą datą widniejącą u początku ich życiowej kariery), po czym rozdziawiałem okładkę i zaraz potem rozdziawiałem gębę w głośnym rechocie, gdy nie było nikogo prócz księgarzy i nieco cichszym, gdy zaszczyceni byliśmy obecnością jednego z miłośników papierowych artefaktów.
Jeśli mogłem, a mogłem i chciałem, dzieliłem się swoją radością ze wszystkimi, którzy wtedy dzielili ze mną księgarski los. Zabawa była przednia, śmiechu co niemiara – a przy tym była to zabawa uruchamiająca nasze sterane mózgownice, wymagająca niejakiego oczytania w tym czy też owym lub jako takiej orientacji w zjawiskach szeroko albo wąskopojętej kultury, a wszystko po to, by radość z czytania była pełna.
Dla kogoś, kto ma trudności z odróżnieniem Kopernika od Galileusza, niewiele obejrzał, niewiele przeczytał, w dupie był i gówno widział, „Facecje” nie będą niczym więcej, jak garścią sucharów i bełkotem o niczym. Ale dla wszystkich pozostałych będą facecją jak się patrzy.
„Facecje” z jednej strony są dla tych, którzy coś już wiedzą i dzięki temu mają ubaw. Ale mogą też być punktem wyjścia dla tych, którzy nie wiedzą, a chcieliby żart skumać, do samokształcenia i poznawania wszystkich tajemniczych bohaterów „Facecji” z tekstów mniej lub bardziej źródłowych (w każdym razie bardziej źródłowych niż same „Facecje”). A gdy nareszcie się zrozumieć uda – twarze (fejsy) zajaśnieją, mięśnie brzucha się rozćwiczą, a i szare komórki może pobaraszkują wesoło.
Szczerze mówiąc nie znałem przed lekturą „Facecji” ich pierwotnej wersji z Facebooka. Od tamtej pory nieczęsto tam zaglądałem, ale wiem, że warto i że ta akcja chyba się nieźle rozwija. I życzę, by rozwijała się dalej – a może lepiej, żeby się toczyła, zbierając po drodze różne różności i rosnąc w kulę nieogarnionego śmiechu, niż rozwijała, bo rozwija się np. papier toaletowy i jaki jest koniec, każdy widzi. Zatem więcej „Facecji” żądamy. Więcej. Bo lepiej to się już chyba nie da. Rzekłem.
Sięgnąłem po „Facecje”, bo miały Mickiewicza na okładce – żadnej okładce z Mickiewiczem z zasady nie przepuszczę – i na dodatek łatwo mi było sięgnąć, gdyż pracowałem wtedy w księgarni, a „Facecje” leżały na samym środku promocyjnego, księgarnianego stołu-tortu, gdzie sam je położyłem, toteż sam łatwo ściągałem.
więcej Pokaż mimo toGdy klientela bywała mniej liczna (czyt. dosyć często),...