Linia serc

- Kategoria:
- literatura obyczajowa, romans
- Tytuł oryginału:
- Landline
- Wydawnictwo:
- Otwarte
- Data wydania:
- 2016-02-03
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-02-03
- Data 1. wydania:
- 2014-07-03
- Liczba stron:
- 384
- Czas czytania
- 6 godz. 24 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375153187
- Tłumacz:
- Martyna Tomczak
- Tagi:
- Martyna Tomczak Rainbow Rowell
Najlepsza historia miłosna od czasu wynalezienia telefonu!
Georgie McCool, scenarzystce komedii z Los Angeles, pozornie udało się połączyć pracę z życiem rodzinnym. Ma cudowne córeczki Alice i Noomi, opiekuńczego męża Neala i piękny dom na przedmieściach. Jednak w jej małżeństwie od dawna coś nie gra, a Georgie nie ma odwagi ani czasu, by zmierzyć się z problemami.
Gdy zamiast świętować z rodziną Boże Narodzenie w mroźnej Nebrasce, wybiera pracę, jej małżeństwo jest o włos od rozpadu. Neal nie odpowiada na telefony, obecność czarującego Setha komplikuje sprawy jeszcze bardziej, a zamęt w sercu nie pozwala Georgie skoncentrować się na pisaniu śmiesznych dialogów.
Gdy sytuacja wydaje się beznadziejna, z pomocą przychodzi jej tajemniczy żółty telefon...
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Hello? Nie tylko Adele telefonowała do swojej wielkiej miłości…
Kontaktujemy się ze sobą bez przerwy – e-maile, smsy, rozmowy na Skype, komentarze, prywatne wiadomości na portalach społecznościowych, zdjęcia („jeden obraz wyraża więcej niż tysiąc słów”),krótkie filmiki; nie rozstajemy się z telefonami komórkowymi, dla niektórych dramatem jest brak wi-fi, bo przecież stracą kontakt ze światem.
Mamy niemalże wszystkich na szybkim wybieraniu, jeśli tylko zechcemy.
Dlaczego w takim wypadku nie potrafimy się porozumieć z najbliższymi osobami? Fora są wypchane postami z prośbami o pomoc nie potrafię się dogadać/nie umiem się porozumieć/nie wiem jak mam rozmawiać z…, chętnie czytane są felietony i wszelakie artykuły o problemach z komunikacją. Pracownicy i szefowie, znajomi, przyjaciele, narzeczeństwa, małżeństwa, rodziny – cały świat nie potrafi się dogadać na sto sposobów. Mamy nadawców i odbiorców, mówiących i potakujących głowami, uprawiamy jednostronny kontakt pod szyldem rozmowy. Początkowo wszystko jest w porządku, ale pojawia się taka chwila, gdy zaczynamy zdawać sobie sprawę, że szczerość przychodzi nam coraz trudniej, nie wiemy, jak mamy się zwierzyć i nie potrafimy sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz spędziliśmy trochę czasu na rozmowie. W takich chwilach każdemu przydałby się żółty telefon. Stacjonarny, ze spiralnym kablem i tarczą numerową. Tak, ten sam, który nie pozwala wyjść z domu, bo możemy przegapić ważne połączenie. Nie, komórka w żółtej obudowie i aplikacja symulująca oldschoolowe „dryńń dryńń” nie przejdą – nie mają w sobie dość magii, by mogła wokół nich kręcić się historia Georgie.
Georgie McCool dzielnie próbuje łączyć wszystkie role, nie tylko na kartach scenariusza. Scenarzystka specjalizująca się w komediach, mama dwóch uroczych dziewczynek, kochająca żona, dobra przyjaciółka, córka i siostra. To w teorii. W praktyce kariera okupiona jest wieloma wyrzeczeniami, dom stoi na głowie, gdy nie dba o niego mąż Neal, a życia bliskich toczą się gdzieś obok. Georgie naprawdę się stara i gdy na horyzoncie pojawia się szansa na upragniony sukces, postanawia postawić wszystko na jedną kartę. W grę wchodzą również rodzinne święta. Przedkładając pracę nad wspólne świętowanie, przelewa czarę goryczy, która napełniała się od jakiegoś czasu, kropla po kropli. Tylko dobry przyjaciel Seth zdaje się rozumieć, jak wiele znaczy dla niej kariera. Georgie staje przed trudnym dylematem. Potrzebuje rady, drogowskazu, czegokolwiek, co pomoże jej ułożyć życie, które wywróciło się do góry nogami. Niespodziewanie odpowiedź może kryć się w żółtej słuchawce… Czyj głos tam usłyszy?
Na pierwszy rzut oka, historia opisana w „Linii serc” rozgrywa się w trakcie kilku grudniowych dni. W rzeczywistości przechodzimy wraz z bohaterami przez kolejne lata, w refleksjach i retrospekcjach układając etapy związku Georgie i Neala. Pomiędzy pierwszym „cześć” a wątpliwościami stawiającymi na szali dalsze małżeństwo, Rowell nieśpiesznie rozwija opowieść o kilku miłościach i dwóch rodzinach. W antologii „Podaruj mi miłość” pisarka połączyła opowieść o nastoletnim uczuciu z zimową magią, tworząc opowiadanie „Północ”; za sprawą „Linii serc” otrzymujemy powieść, która tą samą magią nasączyła historię małżeństwa z dwójką dzieci. Czy Rainbow Rowell, do tej pory znana czytelnikom jako autorka książek dla młodzieży, sprawdziła się w dorosłej literaturze?
Miłość w świecie „Linii serc” jest… codzienna. Wie, co to rutyna i nieporozumienia, bywa ofiarą pomieszanych priorytetów i nie pozwala sobie zapomnieć o drugiej szansie. Nie obawia się naprawiać starego, zanim da szanse nowemu. Miłość w życiu Setha, Georgie, Neala, siostry Georgie imieniem Heather i ich mamy opowiada własne historie, tak urocze, jak zwyczajne. My zanurzamy się w tych prostych opowieściach, które są poprowadzone z taką lekkością, że zupełnie nie przeszkadza nam to nieśpieszne tempo. Siłą napędową „Linii serc” są dialogi. Bohaterowie rozmawiają, mówią, perorują, odbijają słowa niczym piłeczki do ping-ponga. Telefonują, spotykają się twarzą w twarz i mówią, mówią, mówią. To gadulstwo stanowi iluzję, pod którą aż kipi od nierozwiązanych problemów, tajemnic, niepewności. Nie potrafią się porozumieć, choć są pełni dobrych intencji. Dopiero z czasem widzimy, jak na wierzch wypływa to, co do tej pory próbowali zamaskować słowami. Każde z nich boryka się z jakimś dylematem, który okraszony jest sporą dozą refleksji. Jeśli jest coś, co lubię u Rowell najbardziej, to właśnie są to bohaterowie. Linia połączyła wiele serc, a każde z nich jest niepowtarzalne i nawet krótką obecność potrafi dobitnie zaznaczyć. Mają w sobie urok, którego nie przyćmiewają ich wady; to, co mogłoby irytować, najczęściej śmieszy (jak katastroficzne-troskliwe zapędy mamy Gerogie),a to, co danej postaci mogłoby niezmiernie denerwować, tylko w minimalnym stopniu działa na nerwy, bo Rowell daje nam do zrozumienia, że nikt nie jest idealny i na każdą dobrą cechę może przypadać wkurzający zwyczaj.
„Linia serc” to udana powieść, choć jest kilka wątków, którym można by poświęcić więcej uwagi. Autorka narzuciła sobie dość wąskie ramy czasowe i w te kilka dni jednocześnie wtłoczyła kilkanaście lat związku, przez co niewiele miejsca pozostawiła na rozwinięcie i pogłębienie relacji pomiędzy bohaterami. Obserwujemy codzienne życie Georgie, które można zamknąć w schemacie praca-dom-praca; zarówno w domu, jak i w pracy natrafiamy na interesujące, dobrze zarysowane postacie, ale dość szybko odbiera im się głos. Chciałabym spędzić więcej czasu w rodzinnym domu Georgie, bo jak już wcześniej pisałam, kryje się tam kopalnia uczuć. Żałuję, że w tych szybko mijających dniach nie zmieściło się więcej z teraźniejszości bohaterów drugoplanowych. Pisarkę skusiła też bajkowość zazwyczaj łączona ze świątecznym okresem, przez co finał wydaje się idealne skrojony na miarę bożonarodzeniowej historii. To znaczy również, że w zakończeniu wszelkie problemy zostają ucięte i z poziomu zwyczajności nagle wznoszą się na wyżyny cukierkowego optymizmu. Gdyby tylko Rowell pochyliła się nad tymi zagadnieniami, zamiast kurczowo trzymać się powieściowego dziennika, wtedy otrzymalibyśmy powieść… właściwie bez wad.
Powieści Rainbow Rowell stawiają przede wszystkim na miłość i są pełne ciepła, nawet jeśli bohaterowie stają przed niełatwymi dylematami. Pisarka tworzy pozornie proste historie i wplata w nie nienachalne przesłanie, a między wierszami umieszcza kolejne pokłady emocji. „Linia serc” wprowadza do doroślejszego etapu w twórczości autorki, nie stroniąc od refleksji i spojrzeń wstecz, gdy było się nastolatkiem zakochanym do szaleństwa; tym samym tworzy pomost pomiędzy „Fangirl”, „Eleonorą i Parkiem” a sobą, podejmując kolejny krok na drodze do szczęśliwego zakończenia w prozie życia.
Natalia Lena Karola
Oceny
Książka na półkach
- 1 252
- 878
- 374
- 25
- 25
- 22
- 21
- 12
- 12
- 10
OPINIE i DYSKUSJE
Moja znajomość z twórczością Rowell ogranicza się głównie do uwielbienia postaci Parka oraz mglistych wspomnień na temat lektury „Fangirl”. Niestety, „Linia serc” dobitne uświadomiła mi, że jedna książka jest w stanie zniszczyć nasz obraz autora.
Nie jest to powieść bezsprzecznie zła. Jest natomiast obiektywnie nudna. Tutaj nie dzieje się nic aż do kulminacyjnego i absolutnie przewidywalnego „grand gesture”. Notabene, jest to jedyny moment na kanwie historii noszący w sobie namiastkę romantyzmu i zrywu namiętności.
„Linia serc” bazuje na wewnętrznych przemyśleniach Georgie. Problem z Georgie polega na tym, że jest wyjątkowo antypatyczną główną bohaterką. Szczerze kibicowałam jej potencjalnym niepowodzeniom życiowym.
Sam pomysł magicznego żółtego telefonu spalił na cholewce przez zbyt pogmatwane i chaotyczne przeskoki czasowe. Jeśli chodzi o warstwę fabularną, to te rozmowy wnosiły bardzo niewiele. Miałam nieodparte wrażenie, że duża część dialogów powstała tylko po to, aby osiągnąć zamierzony limit słów.
Reasumując, w egzekucji „Linii serc” zabrakło 1) akcji napędzającej fabułę, 2) wyraźnie wykreowanych bohaterów, 3) romantyzmu i 4) znamion jakiegokolwiek polotu.
Moja znajomość z twórczością Rowell ogranicza się głównie do uwielbienia postaci Parka oraz mglistych wspomnień na temat lektury „Fangirl”. Niestety, „Linia serc” dobitne uświadomiła mi, że jedna książka jest w stanie zniszczyć nasz obraz autora.
więcej Pokaż mimo toNie jest to powieść bezsprzecznie zła. Jest natomiast obiektywnie nudna. Tutaj nie dzieje się nic aż do kulminacyjnego i...
Nie porwała mnie kompletnie. Nie rozumiem zachwytów nad książką. Ciężko się czytało ciągły dylemat głównej bohaterki. Bez zwrotów akcji i zaskoczeń. Średnia.
Nie porwała mnie kompletnie. Nie rozumiem zachwytów nad książką. Ciężko się czytało ciągły dylemat głównej bohaterki. Bez zwrotów akcji i zaskoczeń. Średnia.
Pokaż mimo toLinia Serc to książka, która leżała u mnie na półce wiele lat. Nie ciągnęło mnie do motywów rodzinnych, więc długo czekała. I może słusznie, bo była strasznie słaba.
Głównym wątkiem, który porusza Rainbow Rowell jest problem w małżeństwie i powiązany z tym pracoholizm bohaterki. I o ile ten pracoholizm faktycznie był obecny w pierwszej części książki to później już się ultonił.
Nie mogłam się zupełnie wgryźć w historię, nie czułam klimatu telefonu stacjonarnego, przez który bohaterka rozmawiała ze swoim mężem (akcja dzieje się w 2013 r.). Dodatkowo nie pomagały skoki czasowe. Czas akcji potrafił się zmieniać po kilkanaście razy w jednym rozdziale. Nie byłam w stanie tego ogarnąć, bo nie było to w żaden sposób zaznaczone. Po prostu jeden wielki chaos.
Przez większość książki główna bohaterka traci rozum, ma wrażenie, że ma halucynacje i nie potrafi odróżnić świata rzeczywistego od fikcji. Wszyscy poboczni bohaterowie uważają, że bohaterka oszalała, a ewidentnie było widać, że jej zdrowie psychiczne nie jest w najlepszej formie. Jedyne co tłumaczy jej stan to "magiczny telefon łączący z przeszłością". Nie rozumiem tego zabiegu, bo to nie jest książka z motywami fantastycznymi, więc nie traktuję tego w tych kategoriach.
Zlepek masy nudnych dialogów, zakończenie banalne, pourywane wątki, bohaterowie mają prawie 40 lat, a można ich pomylić z nastolatkami, którzy nie wiedzą czy darzą się sympatią.
Krótko mówiąc, uważam że ta powieść to jeden wielki bałagan i gniot. Szkoda czasu.
Linia Serc to książka, która leżała u mnie na półce wiele lat. Nie ciągnęło mnie do motywów rodzinnych, więc długo czekała. I może słusznie, bo była strasznie słaba.
więcej Pokaż mimo toGłównym wątkiem, który porusza Rainbow Rowell jest problem w małżeństwie i powiązany z tym pracoholizm bohaterki. I o ile ten pracoholizm faktycznie był obecny w pierwszej części książki to później już się...
Po kilku latach ponownie wpadła mi w ręce książka "Linia serc" autorstwa Rainbow Rowell. Jakoś tak przeglądałam półki z książkami i gdy zaczęłam czytać i przypominać sobie, to w sumie doszłam do samego końca. Może nie była to zbyt porywająca lektura, lecz temat zaintrygował mnie na tyle, że chciałam poznać zakończenie tej historii. Jest to nawet czasami dość ciekawie opowiedziana historia o tym, że warto walczyć o miłość, o miłość małżeńską...
"Najlepsza historia miłosna od czasu wynalezienia telefonu!"
Takim hasłem opatrzona jest ta książka, lecz moim zdaniem to hasło jest nieco na wyrost, bo raczej nie była to najlepsza historia miłosna od czasu wynalezienia telefonu. Z pewnością znalazłoby się kilka lepszych. Lecz tak ogólnie to książka nie jest zła, mogę nawet powiedzieć, że ma w sobie to "coś", coś, co powoduje, że można się nią zauroczyć.
Jest to opowieść o małżeństwie z kilkunastoletnim już stażem, przechodzą właśnie kryzys małżeński, chociaż do końca to właściwie nie jest wiadomo czy to kryzys, czy tylko takie wyobrażenie o nim. Georgie jest scenarzystką, znakomicie łączy pracę z życiem rodzinnym. Jej mąż Neal jest opiekuńczy, mają dwie cudowne córki oraz piękny dom. Jednak coś jest nie tak. Lecz Georgie zamiast zmierzyć się z problemami, spróbować coś naprawić, to w święta wybiera pracę i o mały włos nie zniszczyła swojego małżeństwa.
Nieoczekiwanie znajduje tajemniczy telefon, który wydaje się bardzo tajemniczy i być może pomoże jej w uczuciowych rozterkach...
Znajdziemy tu niezwykłą przeplatankę, gdyż podróżujemy w czasie, raz czytamy o teraźniejszości a za chwilkę cofamy się o piętnaście lat. Trochę się z tego powodu tworzy chaos, ale można to jakoś ogarnąć, lecz wydaje się, jakby autorka nie przyłożyła się zbytnio do tego.
Potencjał tej historii jest jednak dość duży i można było stworzyć bardziej składną opowieść, bez takich gwałtownych przeskoków w czasie.
Najbardziej wkurzała mnie tu postać głównej bohaterki i jej zachowanie. Jest tak chaotyczna i niezorganizowana, że po prostu nawet chciałam, żeby nie udało jej się poskładać na nowo swojego małżeństwa...
Po kilku latach ponownie wpadła mi w ręce książka "Linia serc" autorstwa Rainbow Rowell. Jakoś tak przeglądałam półki z książkami i gdy zaczęłam czytać i przypominać sobie, to w sumie doszłam do samego końca. Może nie była to zbyt porywająca lektura, lecz temat zaintrygował mnie na tyle, że chciałam poznać zakończenie tej historii. Jest to nawet czasami dość ciekawie...
więcej Pokaż mimo toPowinnaś chcieć być z kimś, kto cię lubi bezwarunkowo.
To, że kogoś kochasz nie oznacza, że będzie wam się razem dobrze żyło.
Nikomu nie żyje się dobrze od tak. To jest coś, nad czym trzeba pracować. Jeśli się kogoś kocha.
Powinnaś chcieć być z kimś, kto cię lubi bezwarunkowo.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTo, że kogoś kochasz nie oznacza, że będzie wam się razem dobrze żyło.
Nikomu nie żyje się dobrze od tak. To jest coś, nad czym trzeba pracować. Jeśli się kogoś kocha.
Książka miała bardzo duży potencjał, ale została moim zdaniem, chaotycznie napisana i nie mogłam się w tych "podróżach w czasie" połapać. Dodatkowo podczas lektury bardzo denerwowała mnie główna bohaterka i koniec końców nie uwierzyłam w historię miłości Georgie i Neala.
Książka miała bardzo duży potencjał, ale została moim zdaniem, chaotycznie napisana i nie mogłam się w tych "podróżach w czasie" połapać. Dodatkowo podczas lektury bardzo denerwowała mnie główna bohaterka i koniec końców nie uwierzyłam w historię miłości Georgie i Neala.
Pokaż mimo toZe wszystkich książek Rainbow jakie przeczytałam, ta podobała mi się najmniej.
Nie mogłam znieść głównej bohaterki. Przemyślenia i zachowanie Georgie są infantylne i irytujące. Nie może się w niczym odnaleźć, nie potrafi podjąć żadnej decyzji, chaotycznie do wszystkiego podchodzi.
Te wszystkie przeskoki w czasie trochę mnie dezorientowały i sprawiały, że można się było zgubić w tej historii. I działały zdecydowanie na niekorzyść głównej bohaterki w oczach czytelnika.
Nie, to nie była najlepsza historia miłosna od czasu wynalezienia telefonu.
Ze wszystkich książek Rainbow jakie przeczytałam, ta podobała mi się najmniej.
więcej Pokaż mimo toNie mogłam znieść głównej bohaterki. Przemyślenia i zachowanie Georgie są infantylne i irytujące. Nie może się w niczym odnaleźć, nie potrafi podjąć żadnej decyzji, chaotycznie do wszystkiego podchodzi.
Te wszystkie przeskoki w czasie trochę mnie dezorientowały i sprawiały, że można się było...
"Lepiej przecież mieć złamane lub chore serce
niż nie mieć go wcale."
Dość ciekawie opowiedziana historia miłości małżeńskiej, o którą warto walczyć.
"Lepiej przecież mieć złamane lub chore serce
Pokaż mimo toniż nie mieć go wcale."
Dość ciekawie opowiedziana historia miłości małżeńskiej, o którą warto walczyć.
O autorce słyszałam dużo dobrego w odniesieniu do literatury młodzieżowej, sama co prawda jeszcze nie miałam okazji tego sprawdzić, ale jej "Załącznik", akurat o dorosłych, wspominam całkiem miło. I dużo lepiej niż tę pozycję.
Tutaj mamy opowieść o małżonkach z kilkunastoletnim stażem, którzy przechodzą kryzys. Taki nieoficjalny, no bo nie wiadomo czy to faktycznie jest kryzys czy jakieś wymyślne widzimisię?
Opowieść bardzo monotonna, ciągnąca się w nieskończoność... Żadnych zwrotów akcji, żadnych zaskoczeń - totalny brak emocji.
Poza tym nie podobała mi się główna bohaterka, wiecznie narzekająca i roztkliwiająca cały czas nad tym samym fleja, w brudnej koszulce, welurowych, rozciągniętych dresach i bez stanika.
Zupełnie nie zależało mi na tym jej odzyskaniu męża, miałam wrażenie, że nawet to ich małżeństwo jest jakieś takie z braku laku. Uczuć nie było w nim widać w ogóle.
Przeczytałam bo zbliżał się termin oddania do biblioteki, ale w sumie nie warto było.
O autorce słyszałam dużo dobrego w odniesieniu do literatury młodzieżowej, sama co prawda jeszcze nie miałam okazji tego sprawdzić, ale jej "Załącznik", akurat o dorosłych, wspominam całkiem miło. I dużo lepiej niż tę pozycję.
więcej Pokaż mimo toTutaj mamy opowieść o małżonkach z kilkunastoletnim stażem, którzy przechodzą kryzys. Taki nieoficjalny, no bo nie wiadomo czy to faktycznie jest...
"Linia serc" to dość przekorna powieść świąteczna. Trochę trudno się w niej doszukać nie tylko bałwanów, ale i tej atmosfery, która ma nas przekonać, że Boże Narodzenie to przytulna, bajkowa pora, rozpraszająca wszelkie smutki. Ta książka jest bardziej życiowa i przyziemna. A jedyny element bajkowości (o ile można to tak nazwać) to dziwny telefon z minionej epoki, dzięki któremu osamotniona bohaterka tuż przed świętami łapie ( niechcący, zresztą) kontakt z przeszłością.
Tajemnicze telefoniczne połączenie staje się dla Georgie, scenarzystki sitcomów, okazją do gruntownych przemyśleń nad swym małżeństwem, domem, dziećmi, pracą, przyjaźnią. Czy gdyby móc się cofnąć w czasie, uniknęłoby się życiowych błędów? A może z premedytacją popełniłoby się je znowu? Może Georgie znów wyszłaby za tego mruka Neala, bo po prostu go kocha?
Historia chwilami wydaje się przegadana, gdzieniegdzie muląca, ale potrafi też błysnąć świetnym humorem, a urok wspomnień i rozterki Georgie oddane są bardzo przekonująco. Bez trudu także zjednał mnie sobie Neal - świeża odmiana po wszystkich idealnych książkowych facetach, przed których boskością nic tylko klękać. A obecność przyjaciela Georgie - Setha, podgrzewała atmosferę i wprowadzała trochę miłosnego chaosu.
Książka w uroczych detalach oddaje stan zakochania; opisuje, co sprawia, że ludzie chcą być ze sobą i razem się zestarzeć. To też prosta historia miłosna, wzięta z codzienności; tej, w której dziecko udaje, że jest kotem, stanik psuje się w praniu, a czasem zabraknie majtek i... się ich nie ubiera😁 W tej codzienności szczęście zjawia się czasem na moment - cała sztuka w tym, żeby je dostrzec i docenić. A wspólne życie dzień po dniu to mocniejszy rollercoaster emocji niż burzliwy romans.
Uff, ale nafilozofowałam😹
Nie jest to powieść, do której będę wracać z łezką w oku w każde święta. Ale jej refleksyjny, szczery charakter i lekki styl, sprawił, że całkiem dobrze się ją czytało akurat na koniec roku i początek nowego.
"Linia serc" to dość przekorna powieść świąteczna. Trochę trudno się w niej doszukać nie tylko bałwanów, ale i tej atmosfery, która ma nas przekonać, że Boże Narodzenie to przytulna, bajkowa pora, rozpraszająca wszelkie smutki. Ta książka jest bardziej życiowa i przyziemna. A jedyny element bajkowości (o ile można to tak nazwać) to dziwny telefon z minionej epoki, dzięki...
więcej Pokaż mimo to