Kobiety Solidarności. Materiały odrzucone

Okładka książki Kobiety Solidarności. Materiały odrzucone Marta Dzido
Okładka książki Kobiety Solidarności. Materiały odrzucone
Marta Dzido Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Relacja reportaż
268 str. 4 godz. 28 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Grupa Wydawnicza Relacja
Data wydania:
2024-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2024-01-01
Liczba stron:
268
Czas czytania
4 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367817004
Tagi:
literatura polska
Średnia ocen

7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
15 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
344
250

Na półkach:

Jeżeli sięgając po „Kobiety Solidarności. Materiały odrzucone” liczysz na kompendium wiedzy o historii i ideałach Solidarności, to srogo się zawiedziesz.
Marta Dzido stworzyła reportaż o przez lata pomijanych, usuwanych, a w najlepszym razie spychanych na margines kart historii kobietach, uczestniczkach solidarnościowego zrywu. Zadała sobie wiele trudu by dotrzeć do archiwalnych nagrań, zdjęć, a przede wszystkim bohaterek tego okresu. Bazując na zdobytych materiałach, oddając głos Kobietom Solidarności pragnie by wybrzmiały ich nazwiska, życiorysy i zasługi. Chce oddać bohaterkom sprawiedliwość, przywrócić należne im miejsce, a także pokazać jak konsekwentnie, choć niejednokrotnie bezmyślnie były wymazywane z historii lub sprowadzone do roli tła.

Autorka nie deprecjonuje dokonań mężczyzn, ale pokazuje, że kobiety w walce o polską demokrację nie stały za ich plecami, że walczyły z nimi ramię w ramię i również ponosiły konsekwencje swoich czynów i wyborów. Zastraszane, bite, upokarzane, mordowane, separowane od dzieci, niejednokrotnie otrzymywały znacznie wyższe niż mężczyźni wyroki. Po latach niechętnie wracają do tamtych czasów, mają żal, ale nie oczekują orderów.

Reportaż Marta Dzido, mimo że uzupełniony i uaktualniony w stosunku do wydanych w 2016 roku „Kobiet Solidarności”, z całą pewnością nie wyczerpuje tematu, ale wyraźnie czuć w nim serce, pasję i zaangażowanie w tworzenie herstorii. Czytaĵcie!

„Herstoria potrzebna jest nie tylko po to, by oddać hołd zapomnianym, ale przede wszystkim, byśmy miały skąd czerpać, byśmy nie powtarzały błędów i mogły się uczyć z doświadczeń naszych poprzedniczek. Nie znając historii, nie zdołamy zrozumieć współczesności, nie mówiąc już o spojrzeniu w przyszłość”.

Polecam Waszej uwadze również film w reż. Marty Dzido i Piotra Śliwowskiego - „Solidarność według kobiet”.

Jeżeli sięgając po „Kobiety Solidarności. Materiały odrzucone” liczysz na kompendium wiedzy o historii i ideałach Solidarności, to srogo się zawiedziesz.
Marta Dzido stworzyła reportaż o przez lata pomijanych, usuwanych, a w najlepszym razie spychanych na margines kart historii kobietach, uczestniczkach solidarnościowego zrywu. Zadała sobie wiele trudu by dotrzeć do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
468
420

Na półkach: ,

wznowione wydanie „kobiet solidarności” to lektura stanowiąca nie tylko uzupełnienie już raz opowiedzianej historii, ale przede wszystkim przypomnienie o konieczności wyrównania roli kobiet w strajkach związków zawodowych lat 70. i 80. XX wieku. to także skrupulatna próba rozprawienia się z hagiografią wałęsy i rozrzutnym szczyceniem się narodową i organizacyjną solidarnością. na pochwałę zasługuje ogrom reporterskiej i archiwistycznej pracy, jaki pokonuje autorka, by dostarczyć nam rzetelną i płynną opowieść o kobietach uczestniczących w procesie transformacji, którym powinniśmy poniekąd społecznie zawdzięczać sam fakt zrywu. docierając do poszczególnych zdjęć, nagrań i osób dzido przekazuje pałeczkę narracji samym zainteresowanym. to bezpośrednio od bohaterek historii dowiadujemy się zakulisowych informacji.

to swoiste uzupełnienie do historii przyjmuje różne twarze: jedne bohaterki mówią otwarcie o swoich zasługach, drugie chciałyby ten czas wymazać z pamięci, jeszcze inne - tę męskocentryczną wersję zdarzeń popularyzowaną do tej pory biorą za dobry znak. kobiety wypowiadają się z elegancją, skromnością, czasem anonimowo, czasem niechętnie. wspólnie z autorką pochylają się nad tym, jak ewoluowała idea solidarności, co z niej zostało i jak po latach płowieją nie tylko wizerunki działaczek, ale również cel zjednoczenia. ta książka to feministyczna opowieść o niepamięci wobec kobiet, a także próba odpowiedzenia na pytanie o to czy w dzisiejszym społeczeństwie jest wola, aby o nich przypomnieć.

wznowione wydanie „kobiet solidarności” to lektura stanowiąca nie tylko uzupełnienie już raz opowiedzianej historii, ale przede wszystkim przypomnienie o konieczności wyrównania roli kobiet w strajkach związków zawodowych lat 70. i 80. XX wieku. to także skrupulatna próba rozprawienia się z hagiografią wałęsy i rozrzutnym szczyceniem się narodową i organizacyjną...

więcej Pokaż mimo to

avatar
24
23

Na półkach:

❝ Co mnie wtedy motywowało? To, że występuję w obronie najświętszej sprawy, w obronie mojej wolnej ojczyzny. I przede wszystkim: jeżeli nie ja – to kto? — Elżbieta Kwiatkowska

Anna Walentynowicz. Joanna Duda-Gwiazda. Ewa Ossowska. Henryka Krzywonos. Ewa Kubasiewicz. Alina Pienkowska. Elżbieta Kwiatkowska. Barbara Labuda. Nazwisk jest wiele i choćbym chciała, nie dam rady wymienić wszystkich. Musicie wiedzieć, że znalezienie tych nazwisk na łamach historii (no, może poza Walentynowicz i Krzywonos) jest bardzo trudne. Większości z nich nie znajdziecie nawet w Europejskim Centrum Solidarności, wybudowanym przecież w celu upowszechnienia dziedzictwa „Solidarności”. To znaczy, znajdziecie. W większości niepodpisane. Są tłem.

Marta Dzido skutecznie wystawiła wszystkie kobiety na sam przód strajków, tam, gdzie ich miejsce. Wytrwałość i dogłębność autorki w poszukiwaniu prawdy zasługuje na wszelkie pochwały. Najbardziej podoba mi się to, że kobiety (wbrew temu, co można myśleć) wcale nie mówią jednym głosem). Choć lata temu łączyło je wspólne działanie, niektóre z nich mają wątpliwości. Inaczej zapamiętały jakieś wydarzenie. Miały inne pobudki, cele. Inne poglądy polityczne – zarówno w kontekście historii, jak i teraźniejszości.

Cieszę się, że powstają takie książki. Dzięki nim i młodsi, i starsi odbiorcy mogą poznać wcześniej wymazany kawałek historii – czy raczej herstorii. Ta opowiedziana przez Martę Dzido wiele razy doprowadzała mnie do łez z bezsilności. Do jeszcze większych doprowadzała myśl, że to nie fikcja, a prawdziwe życie. Jestem pełna podziwu dla wszystkich kobiet, które były w stanie poświęcić tak wiele dla wyższych celów. I choć zostały zepchnięte na dalszy plan, to mam nadzieję, że dzięki tej książce pojawią się tam, gdzie powinny być od samego początku. Jako twarze „Solidarności”. Na początek chociaż w świadomości czytelników.

❝ W jakim celu piszemy herstorię? Żeby już nikt więcej nie mógł powiedzieć: „Niech pani będzie dla niego tłem” — Marta Dzido

↳ Za możliwość zapoznania się z książką bardzo dziękuję Wydawnictwu

❝ Co mnie wtedy motywowało? To, że występuję w obronie najświętszej sprawy, w obronie mojej wolnej ojczyzny. I przede wszystkim: jeżeli nie ja – to kto? — Elżbieta Kwiatkowska

Anna Walentynowicz. Joanna Duda-Gwiazda. Ewa Ossowska. Henryka Krzywonos. Ewa Kubasiewicz. Alina Pienkowska. Elżbieta Kwiatkowska. Barbara Labuda. Nazwisk jest wiele i choćbym chciała, nie dam rady...

więcej Pokaż mimo to

avatar
198
198

Na półkach:

“Kobiety solidarności. Materiały odrzucone” to nowe, rozszerzone wydanie książki Marty Dzido z 2016 roku. Z reguły nie lubimy podziałów na kobiety i mężczyzn, bo uważamy, że w większości przypadków są one zbędne i krzywdzące dla którejś ze stron, stąd tliła się w nas pewna doza sceptycyzmu. Okazuje się jednak, że była to książka nie tylko bardzo potrzebna, ale i wielce pouczająca.💪

Celem reportażu jest oddanie głosu kobietom, które uczestniczyły w strajkach związków zawodowych w latach 70. i 80. XX wieku lub wręcz w dużej mierze przyczyniły się do ich korzystnego rozwiązania. Autorka wykonała doskonałą robotę dziennikarską i śledczą, dokopując się do archiwalnych materiałów, analizując fotografie czy nawet odnajdując osoby, które po reformie ustrojowej zniknęły na długi czas. Nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, jak wiele kobiet zostało wykreślonych z historii “Solidarności”. Większość z nas potrafiłaby pewnie wskazać Annę Walentynowicz, Henrykę Krzywonos czy Jadwigę Staniszkis jako kobiety istotne dla przebiegu strajków, jednak okazuje się, że tych było nie tylko dużo więcej, ale niejednokrotnie odegrały one kluczową rolę w dojściu do zmiany ustroju. Dlaczego nazwiska wielu kobiet zostały celowo usunięte z zapisków historycznych? Która z kobiet, gdyby była mężczyzna, zostałaby niewątpliwie przywódcą strajku zamiast Lecha Wałęsy? Dzięki komu strajk trwał nadal, mimo zapewnienia ze strony rządu o podwyżkach płac, po których Wałęsa i pozostali mężczyźni zamierzali się wycofać i stracić szansę na pokonanie komunizmu?

“Kobiety solidarności. Materiały odrzucone” to rzetelny reportaż o kulisach strajków robotniczych, przede wszystkim w Stoczni Gdańskiej. To z pewnością książka ważna dla wszystkich Polek i Polaków, nie tylko tych zainteresowanych tematyką. Pozwala lepiej zrozumieć to, jak wielkim darem jest ustrój demokratyczny, w którym mamy szczęście żyć obecnie, i z jakim trudem do niego doszliśmy, dzięki odwadze i determinacji wielu wspaniałych ludzi, w tym także kobiet, którym teraz należy się upamiętnienie na kartach historii.🖤

“Kobiety solidarności. Materiały odrzucone” to nowe, rozszerzone wydanie książki Marty Dzido z 2016 roku. Z reguły nie lubimy podziałów na kobiety i mężczyzn, bo uważamy, że w większości przypadków są one zbędne i krzywdzące dla którejś ze stron, stąd tliła się w nas pewna doza sceptycyzmu. Okazuje się jednak, że była to książka nie tylko bardzo potrzebna, ale i wielce...

więcej Pokaż mimo to

avatar
142
144

Na półkach:

Dzień dobry😅

Z jakim tytułem zaczęliście ten rok 🤔?

,, Kiedy wychodzimy z budynku, myślę o tych wszystkich zapomnianych dziewczynach, których imion i nazwisk nikt już nie jest w stanie sobie przypomnieć, których kolejne życia nie zostały opisane, a ich obecność podczas wielkich historycznych wydarzeń potwierdzają jedyne zdjęcia ''.

✌️Współpraca z @wydawnictworelacja ✌️

Zasadniczo już na wstępie chciałbym napisać, że cieszę się, że coraz więcej pojawia się tego typu tytułów na rynku. Jeszcze kilka lat temu, gdy Ja byłem przykładowo w wieku licealnym, to temat wkładu kobiet w różne wyjątkowe wydarzenia historyczne nie był szczególnie podkreślany. Oczywiście w podręcznikach można było znaleźć wzmianki odnośnie tego, że kobiety w czasie I, czy II wojny światowej opiekowały się domem i dziećmi, gdy mężczyźni wyjeżdżali na wojnę, lub wspierały one produkcję, gdy dany kraj przestawiał się na tory wojenne. W innych rozdziałach była również informacja odnośnie Marii Skłodowskiej - Curie, Marii Konopnickiej, czy emancypacji kobiet. Temu w żadnym wypadku nie zaprzeczam.

Mimo faktu, że moje zainteresowanie historią nie jest obecnie tak duże jak kiedyś, to cieszę się, że mogłem przeczytać ,, Kobiety Solidarności '', ponieważ jest to pozycja, której według mnie obecnie brakowało na rynku. @martadzido przygotowała reportaż, w którym znajdziemy wspomnienia kobiet z momentów, gdy wspierały one swoich mężów w walce z komunizmem, ale co najważniejsze - ten tytuł jest również świadectwem tego, że najgorsze skutki prześladowań nie dotyczyły w największym stopniu mężczyzn, ale również i kobiet ( śledzenie, poronienia, przetrzymywanie w nieludzkich warunkach, pobicia).

Poznacie m.in historię Ewy Ossowskiej, która wraz z innymi robotnikami wpłynęła na decyzję o uruchomieniu radiowęzła, organizowała żywność dla strajkujących, zapobiegła podjęciu decyzji o zatrzymaniu protestu robotników. Nie pominięto również historii Anny Walentynowicz, czy Barbary Labudy. To tylko kilka historii, które znajdziecie w książce, a jest ich o wiele więcej.

,, Kobiety solidarności '' @martadzido, to głos w sprawie równego traktowania mężczyzn i kobiet. To również słodko - gorzki smak zwycięstwa nad komunizmem.

Dzień dobry😅

Z jakim tytułem zaczęliście ten rok 🤔?

,, Kiedy wychodzimy z budynku, myślę o tych wszystkich zapomnianych dziewczynach, których imion i nazwisk nikt już nie jest w stanie sobie przypomnieć, których kolejne życia nie zostały opisane, a ich obecność podczas wielkich historycznych wydarzeń potwierdzają jedyne zdjęcia ''.

✌️Współpraca z @wydawnictworelacja...

więcej Pokaż mimo to

avatar
73
63

Na półkach:

Przeczytałam właśnie książkę p.Marty Dzido – „Kobiety Solidarności. Materiały odrzucone”. Pokazuje ona jak lubimy manipulować historią i przedstawiać tylko wygodne, z danego punktu widzenia, fakty. Nie pamiętam, abym w szkole uczyła się o kobietach, pełniących ważną rolę w Solidarności. Najwięcej, wiadomo, mówi się o Lechu Wałęsie. Autorka pokazuje w swojej książce jaką szczególną rolę pełniły w tym ruchu kobiety. Nie należy ich spychać na marginesy.

Podoba mi się to, że autorka nie rozlicza nikogo w tej książce, nie ocenia, czy jakieś ruchy były dobre, czy złe. Skupia się po prostu na kobietach. Chce pokazać, że one również brały aktywny udział w wydarzeniach tamtych lat. Tak samo ryzykowały swoim życiem, martwiły się co będzie juro.

Jest to uzupełnienie do historii jakiej się uczymy. Poznajemy wydarzenia z innego punktu widzenia – k o b i e t.

Autorka szuka głosów, którym nie dane było się wcześniej wypowiedzieć, które były pomijane. Na początku czytamy wypowiedzi osób, które nie chcą się ujawniać. Pozostałe wypowiedzi są jawne, podpisane. Brakowało mi trochę większej ilości głosów mężczyzn, którzy pamiętaliby, albo inaczej: mieli by odwagę powiedzieć jak ważne były kobiety w Solidarności, nie tylko jako cudowne panie podające kanapeczki, robiące pranie itp.

Książka ma niecałe 300 stron, ale jest bardzo wartościowa. Czyta się ją dobrze. Momentami gubiłam się czytając tę książkę. Brakowało mi w niej rozdziałów, czy jakiś innych odnośników/oznaczeń, aby łatwiej było się w niej odnaleźć.

Przeczytałam właśnie książkę p.Marty Dzido – „Kobiety Solidarności. Materiały odrzucone”. Pokazuje ona jak lubimy manipulować historią i przedstawiać tylko wygodne, z danego punktu widzenia, fakty. Nie pamiętam, abym w szkole uczyła się o kobietach, pełniących ważną rolę w Solidarności. Najwięcej, wiadomo, mówi się o Lechu Wałęsie. Autorka pokazuje w swojej książce jaką...

więcej Pokaż mimo to

avatar
496
272

Na półkach:

“Kobiety Solidarności. Materiały odrzucone” to uaktualnione i poprawione wydanie książki z 2016 roku Marty Dzido - autorki filmu “Solidarność według kobiet”. Ta ostatnia produkcja jest ważna w kontekście lektury, bo wypowiedzi użyte w niej zostały zgromadzone podczas przygotowania reportażu.

Charakterystyczny jest tu sposób, w jaki autorka opowiada historię Solidarności. Robi to właściwie za pomocą wspomnianych wcześniej wypowiedzi, ale ciekawym zabiegiem było rozpoczęcie “Kobiet Solidarności” od anonimowych komentarzy kobiet, które nie chcą wspominać swoich momentów w Solidarności, wolą zapomnieć i oddać głos innym. Pojawienie się tego na początku pozwala na wysnucie hipotezy: że to kobiety na własne życzenie dały się zapomnieć historii. Reszta książki tylko tego dowodzi.

Dzido zatem wspomina i wręcz upomina się o rolę kobiet nie tylko w Solidarności, ale również przemianach w Polsce po 1989 r. Najbardziej podoba mi się tu to, że autorka nie przebiera w środkach, wręcz stawia na przemoc (obrazu i faktów),dzięki temu książka jako całość przybiera formę protestu (krzyku autorki). Ale nie jest też tak, że Dzido nie zadaje tu ważnych pytań. Te kluczowe się pojawiają:

- kto zepchnął kobiety Solidarności na margines historii i dlaczego?
- czy dziś jest wola, aby o kobietach przypomnieć?
- co kobiety zrobiły, aby o nich nie zapomniano?
- czy ktoś po 1989 r. w ogóle pytał kobiety w Polsce o ich wartości i potrzeby?
- czy rzeczywiście mamy wpływ na to, kto nami rządził i rządzi w państwie?

“Kobiety Solidarności” to również bardzo ciekawa namiastka lekcji historii. Mnie zaciekawiły takie kwestie jak: chytry sposób na rozwinięcie Radia Maryja na początku lat 90., nieznane szczegóły o roli kobiet w strajkach w 1980 r., manipulacje Andrzeja Wajdy przy kręceniu filmu o Wałęsie, wielkie rozczarowanie przemianami w Polsce i roli w nich Solidarności w latach 90. oraz niewygodne fakty przy tworzeniu związku.

W całości trochę za mało jest tu wypowiedzi mężczyzn, jak na taką liczbę głosów krytycznych, ale pozycja jest bardzo ciekawa. Nie tylko dla fanów historii!

“Kobiety Solidarności. Materiały odrzucone” to uaktualnione i poprawione wydanie książki z 2016 roku Marty Dzido - autorki filmu “Solidarność według kobiet”. Ta ostatnia produkcja jest ważna w kontekście lektury, bo wypowiedzi użyte w niej zostały zgromadzone podczas przygotowania reportażu.

Charakterystyczny jest tu sposób, w jaki autorka opowiada historię Solidarności....

więcej Pokaż mimo to

avatar
535
299

Na półkach:

"W moim języku to słowo ma jedenaście liter, końcówkę trudną do wymówienia przez obcokrajowca, ale cztery sylaby sprawiają, że łatwo się dzieli, dzięki czemu można je rytmicznie skandować w czasie protestów."

"Kobiety solidarności. Materiały odrzucone" to nowe, uzupełnione wydanie, zawierające zbiór rozmów, przemyśleń, wywiadów i innych wzmianek o osobach, które tworzyły Solidarność. To opowieść o tym, czego nie dostrzegamy, ale również o tych, którzy tak naprawdę budowali całą społeczność. Marta Dzido w swojej książce przytacza znane nam wszystkim nazwiska tj. Wałęsa czy Wajda zwracając szczególną uwagę na kobiety, które przez wielu były określane t ł e m.

Ta książka stanowiła dla mnie wyzwanie.
Nie spodziewałam się, że będę miała tyle trudności z jej przeczytaniem. Możliwe, że nie trafiła do mnie jej forma, którą autorka postanowiła przyjąć, chronologia albo ilość postaci, których było tutaj naprawdę sporo. Często się gubiłam, ale Dzido zadbała o to, by pamiętać o każdym. Chyba pierwszy raz się spotkałam z takim stylem - poszczególne wypowiedzi bohaterów reportażu są oddzielone i podpisane danym nazwiskiem. Do tego, na końcu książki znajduje się indeks wszystkich wspomnianych osób. Trochę brakowało mi tutaj podziału na rozdziały, ale rozumiem zabieg autorki. O Solidarności wiem tyle, co z wywiadów telewizyjnych, dokumentów czy Internetu. Czyli niewiele. Znam nazwisko osoby, której przypisuje się wszelkie uznania. Dlatego jestem wdzięczna, że mogłam przeczytać tą książkę. To było dużo wiadomości jak na dwa posiedzenia, ale w tych niecałych trzystu stronach przeżyłam tyle, co przy długiej i zaskakującej fantastyce. Marta Dzido poszukiwała prawdy. Poszukiwała zapomnianych głosów, wymazanych z historii kobiet. I znalazła. W "Materiałach odrzuconych" opisała zdarzenia, które jednocześnie szokują, ale i sprawiają, że człowiek tylko kiwa głową. Taki nasz kraj.

"W jakim celu piszemy herstorię? Żeby już nikt więcej nie mógł powiedzieć: „Niech pani będzie dla niego tłem"."

Poruszające były fragmenty, w których bohaterki mówiły o swoich politycznych doświadczeniach. Ile poświęcały, co musiały przeboleć, by... po prostu żyć. Chciały być usłyszane, zrozumiane, docenione, a jedyne co otrzymały to strach i kłamstwa. Bycie t ł e m. Tej książki nie da się czytać spokojnie. Ją się przeżywa. Dzido stworzyła tę książkę po to, by rola kobiet w naszej historii (herstorii) nie zniknęła na zawsze. By pamięć o nich trwała wiecznie. I choć ich perspektywy czy doświadczenia się czasami różnią, to głos jest jeden. Pamiętajmy.

[ Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Relacja ]

"W moim języku to słowo ma jedenaście liter, końcówkę trudną do wymówienia przez obcokrajowca, ale cztery sylaby sprawiają, że łatwo się dzieli, dzięki czemu można je rytmicznie skandować w czasie protestów."

"Kobiety solidarności. Materiały odrzucone" to nowe, uzupełnione wydanie, zawierające zbiór rozmów, przemyśleń, wywiadów i innych wzmianek o osobach, które tworzyły...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1023
560

Na półkach: , ,

Wieść o kolejnym wznowieniu i uzupełnieniu książki Marty Dzido za sprawą Wydawnictwa Relacja naprawdę mnie ucieszyła. Dlatego „Kobiety Solidarności. Materiały odrzucone” przeczytałam szybko i nosiłam je w sobie dłuższą chwilę.

Jeśli spodziewacie się reportażu rozliczeniowego, który przybliży Wam historię Solidarności i pierwszych obrad Okrągłego Stołu - to nie jest dobry trop. Dzido nie ocenia decyzji podjętych po roku 1980, nie rozlicza Wałęsy, nie tłumaczy historii. Skupia się na roli kobiet, o których doskonała większość z nas nie ma pojęcia. Bo kto miałby nam o nich opowiedzieć?

Wałęsa z wielbicielkami. Taki podpis nosi jedno ze zdjęć na którym znany wszystkim przywódca strajkujących stoczniowców pozuje z nieznanymi kobietami. To Anna Walentynowicz, Ewa Ossowska, Janina Jankowska czy może Grażyna Staniszewska? Ich nazwisk próżno szukać w kronikach czy nagraniach magazynowanych w pudłach z napisem „materiały odrzucone”. Same siebie nie zawsze rozpoznają na zdjęciach, minęło już dużo czasu i wiele przeżytych żyć.

Kobiety sprowadzone do roli tła znikają z filmu Wajdy zastąpione męskim aktorem. Wymazane z pamięci zbiorowej gubią się czasem same, bo to już nie jest ta Solidarność, a życie po wielkich zmianach politycznych dostatecznie je doświadczyło. Zobaczymy je jednak wyraźnie dzięki materiałom Marty Dzido w powyższym reportażu i filmie „Solidarność według kobiet”. Można się wkurzyć, można opuścić z bezsilności gardę, można szukać wytłumaczenia. Warto jednak przeczytać, obejrzeć i spojrzeć na ten ważny dla Polski moment nieco inaczej.

Po co czytać „Kobiety Solidarności”?
Żeby mieć świadomość, że za legendą stoją odważne kobiety, o których źródła milczą. I nikt tu nie umniejsza roli Wałęsy, nikt nie podważa jego zaangażowania i przywódczej siły. Warto jednak wiedzieć jak łatwo zapomina się o wielu z nas w historii.

Wieść o kolejnym wznowieniu i uzupełnieniu książki Marty Dzido za sprawą Wydawnictwa Relacja naprawdę mnie ucieszyła. Dlatego „Kobiety Solidarności. Materiały odrzucone” przeczytałam szybko i nosiłam je w sobie dłuższą chwilę.

Jeśli spodziewacie się reportażu rozliczeniowego, który przybliży Wam historię Solidarności i pierwszych obrad Okrągłego Stołu - to nie jest dobry...

więcej Pokaż mimo to

avatar
146
120

Na półkach:

Jeśli po przeczytaniu “Posełek” byłam wkurzona na świat, to trochę brakuje mi słów żeby opisać moje emocje po przeczytaniu “Kobiet Solidarności”.
Z jednej strony jestem tak rozczarowana światem, ale z drugiej strony wiem jak wyglądają realia. Według przeświadczenia wielu osób, to mężczyźni są lepszymi przywódcami. Dlatego też w historii Solidarności przewija się tak wiele męskich imion. Nie każdy będzie jednak wiedział, że wiele kobiet prowadzących dane grupy działało pod męskim pseudonimem. To zapewniało im szacunek i chociażby to, że ich decyzje nie był podważane.
Chyba większość z nas nie była zdawała sobie sprawy z tego, że gdyby nie kobiety, strajk został by zakończony przedwcześnie, nie byłoby Solidarności, nie byłoby porozumień sierpniowych.

Te wyjątkowe postacie zniknęły z historii, rozpłynęły się w powietrzu. Ale pozostały zdjęcia na których widać prawdę, pozostała także ich pamięć, która doskonale wie, jak wielką rolę odegrały.

Historia bywa zakłamywania - to już wiemy, ale chyba nie do końca jesteśmy tego świadomi, na jaką skalę. Kobiety łączyły opiekę nad życiem rodzinnym, pracę zawodową i działalność. Ich dokonania są kompletnie niedocenione. Zgadzam się z zawartym w książce twierdzeniem Olgi Krzyżanowskiej, że kobiety wiele straciły przez to, że się wycofały w cień. I być może spośród ich całej waleczności i motywacji, to było ich słabym punktem. Fakt, że ostatecznie nie chciałby brać udziału w tym nierównym w podziale władzy, nie chciałby być sekretarkami, pomocnicami.

Bohaterki tej książki, bohaterki Solidarności nie dystansują się od całej sprawy, nie określają siebie jako żeńskich przedstawicielek. Dla nich były one po prostu ludźmi, bez podziału na płeć. Każda z nich: Anna Walentynowicz, Joanna Duda-Gwiazda, Henryka Krzywonos, Janina Jankowska, Barbara Labuda, Ewa Ossowska, Alina Pienkowska i wiele, wiele innych kobiet, po prostu pragnęły walczyć. Ich udział i poświęcenie dla naszego kraju zostały pominięte, więc teraz to tylko od nas zależy, czy uda nam się przywrócić o nich pamięć i naprostować historię.

Jeśli po przeczytaniu “Posełek” byłam wkurzona na świat, to trochę brakuje mi słów żeby opisać moje emocje po przeczytaniu “Kobiet Solidarności”.
Z jednej strony jestem tak rozczarowana światem, ale z drugiej strony wiem jak wyglądają realia. Według przeświadczenia wielu osób, to mężczyźni są lepszymi przywódcami. Dlatego też w historii Solidarności przewija się tak wiele...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    32
  • Przeczytane
    15
  • Posiadam
    2
  • 2023
    2
  • Oczekujące na półce
    1
  • Historia
    1
  • Historia i polityka
    1
  • Reportaż
    1
  • Przeczytane w 2023
    1
  • Polska
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Kobiety Solidarności. Materiały odrzucone


Podobne książki

Przeczytaj także